Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Alma7710

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Alma7710

  1. She, no to już tak po cichutku gratuluję, żeby nie zapeszyć, mężowi pracy!!! Ale mi smaka tym sernikiem narobiłaś, mniam! Oj marzy mi się takie babskie spotkanie... Wiecie co, ja nie pracuję o ile do Niemiec na opiekę nie jeżdżę, siedze w domu, ale nie mam tak się za bardzo z kim spotkać... trochę to smutne... Ale większość moich znajomych powyjeżdżało, głównie za granicę. Moje dwie przyjaciółki wyszły za mąż w Niemczech i tutaj mieszkają, mamy kontakt sporadyczny jak do rodziny na święta przyjeżdżają, a tak to maile albo skyp. W moim wieku znajome mają juz duże dzieci, a te mamy z przedszkola które mają dzieci w wieku mojego Synka, to w sumie są młode dziewczyny i też jakoś wspólnego języka za bardzo z nimi nie mam... Czasami mi brakuje takich babskich plot przy winku... z mężem czasami sobie lubimy czerwone wytrawne winko wypić i zrobić wieczór filmowy, ale to nie to samo co z kobitkami ;) Jakoś trudniej w dzisiejszych czasach nawiązać znajomość w tzw. realu...
  2. Madi, wierzę ci jak musiałaś się źle poczuć słysząc tak niesprawiedliwe słowa od mamy... :( ty która tyle poświęcasz i jesteś praktycznie na każde zawołanie rodziców... eh na prawdę czasami trudno sprostać wymaganiom innych... Wiem, że nie każdy potrafi się odciąć, nie jest to łatwe, ale jeśli jest na to jakaś szansa trzeba spróbować... dla własnego dobra! A ja zawsze powtarzam sobie, że czasami dla własnego zdrowia psychicznego, trzeba być odrobinę egoistką! No bo kto zadba o nas lepiej niż my same :) Madi z całego serca życzę ci tej siły, abyś nabrała dystansu do życia siostry i rodziców, zaczęła więcej myśleć o sobie! Gdzieś słyszałam, że aby inni doceniali i kochali nas, najpierw my sami musimy siebie docenić i pokochać. Coś w tym jest :)
  3. Witajcie kobitki! Oj poważnie się zrobiło, ale w sumie o to chodzi aby się wygadać na tym forum, zrzucić z siebie... Madi, Litka jesteście wielkie! Madi przykro mi jedynie czytać, o tym że winisz się iż twoja siostra ma nieudane życie, męża alkoholika, a ty masz sklep, wsparcie w mężu i nie jest ci z tym dobrze wobec siostry... nie możesz tak mysleć! Za siostrę życia nie przeżyjesz! To jest to, o czym wcześniej pisałam, że martwimy się o innych, chcielibyśmy wszystkim dogodzić a o sobie zapominamy! Wiem, że masz obowiązki wobec chorych rodziców, tego nie zmienisz, ale czasami pomyśl o sobie, nie obarczaj jeszcze siebie winą za nieudane życie siostry! Ciesz się, że jesteś zaradna, masz dobrego męża, widać to ci pisane było! Dziewczyny, musimy się nauczyć cieszyć tym co mamy i przestać zamartwiać na zapas, bo to nic nie zmieni, jedynie przyprawi nas o ból głowy, większy stres i zawał serca kiedyś... Wiem, że to jest trudne, bo ja też taka byłam, ale się zmieniłam... Dużo mi pomogła ta strona: http://afirmacjezycia.pl/ może i wy skorzystacie :) Kropko, trzymam kciuki za synka, żeby nie miał za dużych rewolucji podczas jazdy i świetnie wypadł na olimpiadzie biologicznej :) Ja wczoraj miałam gorszy dzień, pacjentka była marudna i nie przyjemna, ale i tak bywa ze starszymi schorowanymi ludźmi... Idę sobie kawkę zrobić :)
  4. Witajcie Kobitki :) Madi, kochana, wiem co masz na myśli, ja też przez długi czas starałam sie myśleć za wszystkich dookoła, szczególnie za moich trzech młodszych braci... martwiłam się za nich, próbowałam im życie ułatwiać, a oni i tak się wypinali na mnie i moje rady :o W końcu poznałam mojego męża, który mnie nauczył, że przecież moi braci to już dorośli mężczyźni i mogą sami za siebie myśleć, a ja życia za nich nie przeżyje ;) Dłuuuugi to by proces, ale się udało i ... jest mi lżej! Ale to byl chyba syndrom najstarszej siostry, która zawsze musiała się opiekować młodszym rodzeństwem ;) Trzymaj się i nie daj się, czasami pozwól sobie odpocząć od myślenia za innych, niech oni też się wykażą ;) Litka, miło że do nas dołączyłaś :) Oj też się masz ciężko, opiekując się chorą mamą... jestem pełna podziwu! Ale tak jak piszesz, kiedyś rodzice wiele poświęcili dla nas, teraz nasza kolej... No a wygadać się faktycznie czasami lepiej że tak powiem obcym na forum, bo bliskim nie zawsze można wszystko powiedzieć, mimo że nas kochają... Życzę ci siły i wytrwałości i pisz, pisz, pisz, jeśli tylko przynosi ci to ulgę! U mnie dziś moja pacjentka zmęczona, prawie cały dzień śpi, nawet obiadu nie zjdała, ale chyba będę ją musiała zaraz na silę obudzić, gdyż musi wziąć tabletki... Pogoda pochmurna i ciśnienie niskie, pewnie dlatego taka zmęczona, poza tym to już staruszka po 80-tce, a ten wiek ma swoje prawa...
  5. Witajcie Kobitki :) Madi, kochana, wiem co masz na myśli, ja też przez długi czas starałam sie myśleć za wszystkich dookoła, szczególnie za moich trzech młodszych braci... martwiłam się za nich, próbowałam im życie ułatwiać, a oni i tak się wypinali na mnie i moje rady :o W końcu poznałam mojego męża, który mnie nauczył, że przecież moi braci to już dorośli mężczyźni i mogą sami za siebie myśleć, a ja życia za nich nie przeżyje ;) Dłuuuugi to by proces, ale się udało i ... jest mi lżej! Ale to byl chyba syndrom najstarszej siostry, która zawsze musiała się opiekować młodszym rodzeństwem ;) Trzymaj się i nie daj się, czasami pozwól sobie odpocząć od myślenia za innych, niech oni też się wykażą ;) Litka, miło że do nas dołączyłaś :) Oj też się masz ciężko, opiekując się chorą mamą... jestem pełna podziwu! Ale tak jak piszesz, kiedyś rodzice wiele poświęcili dla nas, teraz nasza kolej... No a wygadać się faktycznie czasami lepiej że tak powiem obcym na forum, bo bliskim nie zawsze można wszystko powiedzieć, mimo że nas kochają... Życzę ci siły i wytrwałości i pisz, pisz, pisz, jeśli tylko przynosi ci to ulgę! U mnie dziś moja pacjentka zmęczona, prawie cały dzień śpi, nawet obiadu nie zjdała, ale chyba będę ją musiała zaraz na silę obudzić, gdyż musi wziąć tabletki... Pogoda pochmurna i ciśnienie niskie, pewnie dlatego taka zmęczona, poza tym to już staruszka po 80-tce, a ten wiek ma swoje prawa...
  6. Litka witaj i opowiedz coś o sobie :) Madi, chyba każdy z nas miewa takie chwile, że chciałby się cofnąć do czasu dzieciństwa lub lat młodzieńczych, gdzie jedynym zmartwieniem był sprawdzian z matmy ;) Ja to bym czasami chciała się cofnąć w czasie ale z tym rozumem, który mam teraz hihi, ale to niestety nie możliwe... Szczerze mówią, ja sie nauczyłam akceptować życie takim jakie jest, staram się nie żałować niczego i cieszyć się chwilą obecną, gdyż te chwile już nigdy nie wrócą... Oczywiście zaakceptowanie tego co jest zajęło mi trochę czasu, ale warto było! Nie ma sensu rozpamiętywać przeszłości, ani zamartwiać się o przyszłość (chociaż z tym drugim bywa gorzej). Najważniejsza jest chwila obecna, bo ona się nie powtórzy... Carpe Diem ;) jak to mówią ;) Oooo, ale mnie na filozofowanie wzięło ;)
  7. Witam kobitki i ja przy kawce :) Klikam sobie na FB z mężem, pisze, że Synek wczoraj był bardzo dzielny w laboratorium, łezka poleciała, ale nie było strasznie :) Mój kochany dzielny mały mężczyzna Madi, dzięki za opis jak przebiega odczulanie, czyli żadnych sterydów jak to sugerowała moja teściowa, tylko małe dawki alergenu... wiem, że musimy to zrobić i odczulić Młodego, nawet nie ma dyskusji, bo lekarz nam powiedział, że kolejne użądlenie osy, może być tragiczniejsze w skutkach... Relax, podziwiam cię za rozliczanie VATu! Ja nie cierpię papierków i nawet nie chcę wiedzieć o co w tym chodzi... ja mam męża księgowego i to on zawsze się takimi sprawami zajmuje! Chyba niebiosa mi zesłały takiego męża, bo ja bym zginęła w tych papierkach ;) A ja sobie właśnie uświadomiłam, że dziś jest 16.01 i dokładnie za miesiąc wracam do domu... :o jejku jeszcze tak długo :( Jak człowiek w domu jest to czas ucieka, a jak z dala od domu i tęskni, to się wlecze jak ślimak... Relax, dzięki za miłe słowa :) dobrze piszesz, trzeba pozytywnie myśleć, to pomaga przetrwać! A mówią, że jakie myśli się w Wszechświat wysyła, takie wracają :) tak więc od dziś myślimy o sobie pozytywnie, że jesteśmy silne, mądre i piękne, a wszystko nam się w życiu udaje i teraz niech to do nas wróci i się spełnia :)
  8. Kurna, no i zaś dwa razy mi wsylało, coś nie halo z tym Kafe, strasznie opóźnione te posty, i po dwa razy wysyłam :o
  9. She, trzymaj się kochana i nie poddawaj się! Nie słuchaj gadani innych, to wy tworzycie związek i powinniście być wzajemnie dla siebie podporą i wsparciem, a jeśli tego zabrakło, no to cóż... czasami lepsza decyzja o rozstaniu, niż ciągnięcie czegoś na siłę... Przykro, że mąż wyładowuje swoje frustracje na najbliższych, to że jemu nie jest łatwo nie usprawiedliwia wyżywania się na rodzinie, przecież wszyscy odczuwacie skutki jego braku pracy... Wicie co, może myślę stereotypowo, ale chociaż wiem, że czasy są cięzkie, trudno o pracę, to jednak wydaje mi się, że facet jako głowa rodziny powinien się bardziej starać, żeby zapewnić rodzinie byt! Kobiety mimo wszystko są bardziej obciążone, bo dzieci, dom i często też praca zawodowa to jest robota na dwa etaty a płacone jak za jeden... U nas mój mąż pracuje, fakt że teraz nie starcza na wszystko i muszę dorabiać za granicą jako opiekunka, ale mam wsparcie w mężu, wiem, że zaopiekuje się dzieckiem i wspiera mnie też psychicznie a to na prawdę dużo. Chyba nie mogłabym być z facetem, któremu bym nie ufała i na którego nie mogłabym liczyć... She, teraz ty mnie nie zrozum źle, nie potępiam twojego związku, pisze tylko o swoich subiektywnych odczuciach. My kobiety tak chyba juz mamy zaprogramowane, że aby się czuć dobrze, musimy się czuć bezpiecznie, jak tego zabraknie, to jest ciężko... Madi, ja też słyszałam, że odczulanie na jad osy to długoterminowy proces... podobno najpierw przez 6-7 tyg. będziemy musieli z Młodym jeździć do Kliniki co tydzień i tam jedną noc nocować, a później przez około 5 lat co 6 tyg wizyta w klinice... a do Poznania mamy jakieś 200 km, więc też koszty podróży okropne, ale co zrobić, musimy go odczulić, lepiej nie ryzykować... Dlatego teraz tym bardziej musze jeździć za granicę kasę zarobić na te dojazdy... Tylko mi teściowa coś mówiła, że oni odczulają sterydami, nie wiem czy to prawda, czy jakiś wymysł teściowej, bo ona lubi takie wymysły tworzyć, ale trochę się tych sterydów boję u tak małego dziecka :(
  10. She, trzymaj się kochana i nie poddawaj się! Nie słuchaj gadani innych, to wy tworzycie związek i powinniście być wzajemnie dla siebie podporą i wsparciem, a jeśli tego zabrakło, no to cóż... czasami lepsza decyzja o rozstaniu, niż ciągnięcie czegoś na siłę... Przykro, że mąż wyładowuje swoje frustracje na najbliższych, to że jemu nie jest łatwo nie usprawiedliwia wyżywania się na rodzinie, przecież wszyscy odczuwacie skutki jego braku pracy... Wicie co, może myślę stereotypowo, ale chociaż wiem, że czasy są cięzkie, trudno o pracę, to jednak wydaje mi się, że facet jako głowa rodziny powinien się bardziej starać, żeby zapewnić rodzinie byt! Kobiety mimo wszystko są bardziej obciążone, bo dzieci, dom i często też praca zawodowa to jest robota na dwa etaty a płacone jak za jeden... U nas mój mąż pracuje, fakt że teraz nie starcza na wszystko i muszę dorabiać za granicą jako opiekunka, ale mam wsparcie w mężu, wiem, że zaopiekuje się dzieckiem i wspiera mnie też psychicznie a to na prawdę dużo. Chyba nie mogłabym być z facetem, któremu bym nie ufała i na którego nie mogłabym liczyć... She, teraz ty mnie nie zrozum źle, nie potępiam twojego związku, pisze tylko o swoich subiektywnych odczuciach. My kobiety tak chyba juz mamy zaprogramowane, że aby się czuć dobrze, musimy się czuć bezpiecznie, jak tego zabraknie, to jest ciężko... Madi, ja też słyszałam, że odczulanie na jad osy to długoterminowy proces... podobno najpierw przez 6-7 tyg. będziemy musieli z Młodym jeździć do Kliniki co tydzień i tam jedną noc nocować, a później przez około 5 lat co 6 tyg wizyta w klinice... a do Poznania mamy jakieś 200 km, więc też koszty podróży okropne, ale co zrobić, musimy go odczulić, lepiej nie ryzykować... Dlatego teraz tym bardziej musze jeździć za granicę kasę zarobić na te dojazdy... Tylko mi teściowa coś mówiła, że oni odczulają sterydami, nie wiem czy to prawda, czy jakiś wymysł teściowej, bo ona lubi takie wymysły tworzyć, ale trochę się tych sterydów boję u tak małego dziecka :(
  11. Madi, trzymaj się, ja też będę dobrą myślą wspierać Twoich znajomych, niech wszystko będzie dobrze!!! Trzeba w to wierzyć! A co do tych os, to myśmy nie wiedzieli, pierwszy raz (przynajmniej od kiedy jest u na) Młodego użądliła osa i od razu taka reakcja, byliśmy w szoku! A z tą adrenaliną to też problem, bo oczywiście dostaliśmy receptę na nią, ale nigdzie, w żadnej aptece dostać nie mogliśmy :o okazało się, że w ogóle na magazynach nie mają tej adrenaliny, ani w u nas ani w Zielonej Górze, nawet podobno w Poznańskich aptekach brakowało! Nie dość, że to drogie, bo wydatek jednorazowo ok. 200 zł, i jeszcze ma krótki okres przydatności około 3 msc, to dostać tego nie można było, masakra! Madi, a wiesz może na czym takie odczulanie polega i jak wygląda?
  12. Witam :) Widzę, że jakiś troll się nam Relax czepia :o nie ma co na takich uwagi zwracać! Relax, może uda ci się fotkę wysłać, chętnie zobaczyła bym twoje szkraby :) Mojego już widziałaś :) A dziś bidulek idzie na pobranie krwi, ja już schizuję... Nie wiem czy wam wspominałam, że Młodego w zeszłym roku osa użądliła i miał bardzo silną reakcję alergiczną, po badaniach okazało się, że nadaje się do odczulania. Dostaliśmy skierowanie do Kliniki Alergologii Dziecięcej w Poznaniu i tuż przed moim wyjazdem zadzwoniła do nas pani dr z tej Kliniki, chciała abyśmy przyjechali. Wyjaśniłam jej jaka sytuacja jest i że najszybciej przyjedziemy dopiero w drugiej połowie lutego, zgodziła się, ale chciała abyśmy powtórzyli test IgE z krwi na jad osy... no i dziś moja szwagierka idzie z Młodym do laboratorium na pobranie krwi, mój Mąż ma się z pracy urwać i też tam pójść, bo zawsze tata lepszy od cioci... a ja mam wyrzuty sumienia, że mnie przy nim nie będzie :( pewnie sie popłacze bo to pobranie z żyły, a nie z palca, bidulek mój kochany Czekam na relację od męża jak to wszystko przebiegło, ale dopiero o 13.00 będą w laboratorium...
  13. No no Kropko i Relax, to ja nie chwaląc sie mam przy waszych, bardzo grzeczne dziecko ;) Zresztą ja już dawno do mojego męża mówiłam, jak czasami narzekał na Młodego, że powinien sie cieszyć, że mamy takie dziecko jakie mamy, bo znam gorsze przypadki ;) Pracowałam kiedyś jako niania, a w ogóle po szkole wyjechałam na rok jako Au pair do dzieci, to wiem jakie dzikie pomysły mogą mieć ;) Mój Młody co by nie mówić, jest posłuszny! Czasami marudny i absorbujący, ale z reguły posłuszny. Jedyne na co mogę narzekać, to że ma tzw. słuch wybiórczy i słyszy to co chce słyszeć ;) Zanim do przedszkola poszedł, to się trochę obawiałam, że sobie tam między dziećmi nie poradzi, bo on taki spokojny, trochę dupowaty był ;) ale daje radę, potrafi unikać kłopotów, nie jest może duszą towarzystwa, ale ma swoją grupę kolegów i się z nimi bawi. Mój Syneczek to zodiakalna Panna, więc jest w miarę poukładany i grzeczny :) Łapa, super!!! Cieszę się bardzo, że pracę dostałaś i oby ta pani która masz zastąpić długo chciała się dzidziusiem opiekować i za szybko nie planowała powrotu do pracy ;) Będzie dobrze, trzymamy tu za ciebie kciuki, dasz radę z młodzieżą :)
  14. Hej kobitki! U mnie spokój, babcia znów się położyła więc mam luz. Rano t.j. po 10.00 przyszła pielęgniarka umyć babcię i przebrać, ja tylko w weekend to robię, więc też niezbyt ciężko. Trochę rano posprzątałam, obiad ugotowała, ale dla 3 osób to nic wielkiego, no i teraz się nudzę... Jak dobrze, że mam internet ;) Ale gorzej będzie na tym drugim miejscu gdzie nie będzie neta :( Madi, fajny tekst :D już go gdzieś czytałam. My mieszkamy też w domku i mamy dość długi chodnik do drogi, więc jak nas w zeszłym roku zasypało, to żeby wyjść z dzieckiem na spacer musiałam pół godziny wcześniej wyjść i odśnieżyć ten chodnik, inaczej musiałam iść w śniegu po kolana i dziecko na sankach przez ten śnieg ciągać... ale jak już odśnieżyłam to byłam tak spocona, że mi się spaceru odechciewało ;) Relax, no szkoda, że nici z tej pracy wyszły... ale wiesz co jakbyś ciała, to mogę ci dać namiary na firmę z której ja jeżdżę. Oni też organizują kursy języka niemieckiego i wcale nie takie drogie, z tego co słyszałam, to ok. 200 zł ale jak podpiszesz z nimi umowę na kontrakt, to ci te pieniądze jeszcze zwracają. Ja nie korzystałam z tego kursu bo ja znam na tyle niemiecki żeby się porozumiewać z pacjentami. Ja nie narzekam na pracę w tej firmie, owszem, na czarno można większą kasę wyciągnąć, ale to jednak ryzyko na czarno pracować. Tutaj wiem do jakiego pacjenta jadę, mam umowę i odprowadzają mi składki zdrowotne, mam ubezpieczenie na czas wyjazdu i opłacają mi przejazd w tę i z powrotem, poza tym mam polskiego koordynatora, że w razie jakby coś było nie tak, coś mi nie pasowało, to dzwonię i oni zajmują się sprawą. Z tego co wiem, ta firma ma w całej Polsce swoje siedziby, więc na pewno gdzieś niedaleko ciebie też.
  15. Relax witaj :) Mam nadzieję, że zagościsz u nas na dłużej :) Ja w sumie też tu krótko jestem, ale miło się pisze :) A co do wyjazdu, to ciężko przy dzieciach, bo tęsknota okropna... no ale jak nie ma wyjścia, to co zrobić... A co to za namiary z UP, do jakiego kraju i jaka praca? Ja jeszcze jak panienką byłam, wyjechałam z UP do Hiszpanii na truskawki. Praca jak praca, na początku ciężko było, ale jak się człowiek przyzwyczaił, to dało się wytrzymać. Owszem słyszało się o polkach które gdzieś tam jakieś kłopoty miały, ale myślę, że to bardziej na własne życzenie, jak zamiast pracować, wolały się "integrować" z miejscowymi mężczyznami ;) Z UP raczej praca sprawdzona i nie powinno być żadnych przebojów, musisz się wszystkiego wywiedzieć w UP. Życzę powodzenia i napisz coś jeszcze o sobie :) Będziesz miała z kim dzieci zostawić jak wyjedziesz?
  16. Oj Kropko, trzymaj się i nie daj się! Mnie też by wkurzało jakby mój mąż pół dnia przy kompie spędzał, wrrrr... Miałam kiedyś takiego chłopaka, niby chodziliśmy ze sobą, ja do niego przyjeżdżałam, a ten non stop przy kompie, szybko się to skończyło A z teściową też się masz, jakaś hipochondryczka? A mąż nie może z nią pojeździć, w końcu to jego matka? U mnie nudy, dzień się wlecze, babcia póki co mało kłopotliwa... Tutaj w ogóle nie ma śniegu, pogoda dziś śliczna było, lekki mrozik i słoneczko, ale co z tego jak babcia na spacery nie chce wychodzić... większość dnia przesypia, a ja siedzę w domu... Dobrze, że mam książki i wzory do krzyżykowania, jakoś czas leci ;)
  17. Hejka, piszę póki mam neta, bo jakiś dziwny tutaj, raz jest, raz nie ma... to bezprzewodówka i widać chodzi jak chce :o nie wiem jak długo będzie. Madi, widać jakaś straszna chandra cię dopadła... dobrze by ci chyba zrobił taki babski wieczór i butelką wina, to zawsze pomaga... Teraz te wieczory jeszcze długie, mało słońca i człowiek chodzi jakiś taki rozdrażniony, warto sobie dogadzać trochę, żeby poprawić sobie samopoczucie :) Moja podopieczna jeszcze śpi, ale idę sobie kawkę zrobić, miłego dnia wam życzę! A dziś WOŚP, macie jakieś plany?
  18. Hej kobitki! Piszę do was już z Niemiec, jechałam ponad 14 godz. autokarem, masakra :o zmęczona jestem, ale cieszę się, ze mam net, bo już się bałam, że nie będę miała... Mam pod opieką leżącą babcię, chudzinka, większość dnia przesypia, jedna córka wyjechała na urlop, a druga nie wytrzymuje z mamą długo, więc na tydzień czasu zamówiły sobie opiekunkę, czyli mnie ;) Dziś jestem padnięta, może jutro spojrzę na wszystko z dystansu i ogarnę, bo dziś nie dość, że całą noc jechałam, to jak przyjechałam od razu musiałam obiad gotować i zajmować sie babcią... także padam... Będę to do 21.01 i mam net, później mnie przenoszą do innego pacjenta, ale tam niestety bez internetu i do 16.02. Łapa, ewidentnie ktoś musiał cię podkablować w tym US, bo inaczej skąd by wiedzieli co i na co masz... eh ludzie potrafią być na prawdę zazdrośni i wredni :o Nie przejmuj się, trzymam kciuki aby US ci odpuścił. A maila wyślij do męża, co ci szkodzi, może pomoże! Madi, mam nadzieję, że udało się namówić mężulka na wyjście ;) Wiesz co mój podobnie, straszny domator i ciężko go wyciągnąć, ale coś za coś ;) ideałów nie ma :P She, no to faktycznie, jak nie będziesz miała z kim dojeżdżać, to ciężka sprawa... a może z kimś innym uda się dogadać, trzymam kciuki! Masz dobrze, że jak się stresujesz to nie jesz, ja niestety wręcz odwrotnie, zajadam stresy, co niestety widać po mnie
  19. Hej kobitki! Piszę do was już z Niemiec, jechałam ponad 14 godz. autokarem, masakra :o zmęczona jestem, ale cieszę się, ze mam net, bo już się bałam, że nie będę miała... Mam pod opieką leżącą babcię, chudzinka, większość dnia przesypia, jedna córka wyjechała na urlop, a druga nie wytrzymuje z mamą długo, więc na tydzień czasu zamówiły sobie opiekunkę, czyli mnie ;) Dziś jestem padnięta, może jutro spojrzę na wszystko z dystansu i ogarnę, bo dziś nie dość, że całą noc jechałam, to jak przyjechałam od razu musiałam obiad gotować i zajmować sie babcią... także padam... Będę to do 21.01 i mam net, później mnie przenoszą do innego pacjenta, ale tam niestety bez internetu i do 16.02. Łapa, ewidentnie ktoś musiał cię podkablować w tym US, bo inaczej skąd by wiedzieli co i na co masz... eh ludzie potrafią być na prawdę zazdrośni i wredni :o Nie przejmuj się, trzymam kciuki aby US ci odpuścił. A maila wyślij do męża, co ci szkodzi, może pomoże! Madi, mam nadzieję, że udało się namówić mężulka na wyjście ;) Wiesz co mój podobnie, straszny domator i ciężko go wyciągnąć, ale coś za coś ;) ideałów nie ma :P She, no to faktycznie, jak nie będziesz miała z kim dojeżdżać, to ciężka sprawa... a może z kimś innym uda się dogadać, trzymam kciuki! Masz dobrze, że jak się stresujesz to nie jesz, ja niestety wręcz odwrotnie, zajadam stresy, co niestety widać po mnie
  20. Hej kobitki :) Miałam dziś pospać do 10.00 bo czeka mnie podróż w nocy (wyjazd mam o 21.00), no ale gdzie tam, Młody się przebudził, a za chwilę mąż z pracy zadzwonił i przed 8.00 już na nogach byliśmy. U nas za oknem śnieg :o i prószy coraz bardziej! Nie wiem po co jak i tak zaraz się to stopi i tylko chlapa będzie Łapa, no strasznie przykro, że ten twój mąż tak się zachowuje :( a syn męża, to pewnie mały cwaniak i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby było jak Madi pisze, że kasę od matki dostaje po cichu a jeszcze narzeka No ale co się dziwić, jaki ma być, skoro widzi przykład ojca... Nie wiem co ja bym zrobiła w takiej sytuacji, tym bardziej, że jest wasz najmłodszy synek, trudne to wszystko... Wcale się nie przejmuj, że marudzisz, czasami dobrze jest się tak wypisać i zrzucić to wszystko z siebie, choć trochę człowiekowi ulży. Madi, pytałam męża i my na ten nasz bojler mieliśmy tylko rok gwarancji :o a pierwsza awaria była w miesiąc po upłynięciu gwarancji Co do ciśnienia to mamy ten jakiś zawór i ciśnienie wody jest w normie. Pewnie będziemy kupować nowy bojler i mówię do męża, żeby teraz już dołożyć te parę złoty i kupić jakiś porządniejszy z dłuższą gwarancją, bo wymiana co 2-3 lata jest nieopłacalna. Jak kasa będzie, to lepiej zainwestować i mieć z głowy na kilkanaście lat. Dzięki dziewczyny za uznanie moich prac ;) Nie jestem plastykiem z wykształcenia, tylko ekonomistą (po liceum ekonomicznym), ale nie cierpię cyferek i prac biurowych :P Zawsze drzemał we mnie talent artystyczny i taka bardziej romantyczna dusza ;) Od dziecka pisałam wiersze, uwielbiałam malować, ale niestety rodzice nie wyczuli tego i poszłam jak większość do ekonomika, alternatywą w naszym mieście był ogólniak, lub rolniczak :o Marzyłam o liceum plastycznym, które znajdowało się w Poznaniu, ale to około 200 km od nas i musiałabym w akademiku mieszkać, na tamte czasy, rodzice nie mieli ani pieniędzy, ani odwagi, żeby mnie tak daleko od domu puścić... No ale za to teraz wyżywam się artystycznie jak potrafię, własnie poprzez haft krzyżykowy czy decoupage ;) Przeważnie obdarowuje rodzinę i znajomych moimi pracami, póki co nie mają dość ;)
  21. Kropka, ja uwielbiam haftować krzyżykiem, ale w domu przy Młodym nie mam czasu, więc jak jadę do Niemiec to zabieram ze sobą robótki, bo tam mam nadto czasu ;) W domu jak dziecko mi daje, albo jak jest w przedszkolu, lubię też ozdabiać metodą decopage różne rzeczy, ostatnio butelki i słoiki, a także pudełka po butach :) Jak ktoś chętny, to możecie zobaczyć na moim fotoblogu: http://almasart.flog.pl/archiwum/albumy/214965/decoupage-na-szkle/ Masz rację Kropko, szczera rozmowa to podstawa każdego związku. Ja się o tym przekonałam dopiero w kilka lat po ślubie, wcześniej chciałam aby mąż odgadywał moje myśli, a jak tego nie robił to się obrażałam :P i z tego powodu przeważnie wynikały nasze kłótnie lub ciche dni... W którymś momencie stwierdziłam, że szkoda marnować czasu na obrażanie się, skoro można lepiej wykorzystać ten czas ;) Teraz jak nawet zdarzy nam się ostra wymiana zdań, to szybko mi przechodzi, bo mój mąż raczej się nie obraża na mnie i dużo mi wybacza, co ja niestety wykorzystuję :P
  22. Kropka, ja uwielbiam haftować krzyżykiem, ale w domu przy Młodym nie mam czasu, więc jak jadę do Niemiec to zabieram ze sobą robótki, bo tam mam nadto czasu ;) W domu jak dziecko mi daje, albo jak jest w przedszkolu, lubię też ozdabiać metodą decopage różne rzeczy, ostatnio butelki i słoiki, a także pudełka po butach :) Jak ktoś chętny, to możecie zobaczyć na moim fotoblogu: http://almasart.flog.pl/archiwum/albumy/214965/decoupage-na-szkle/ Masz rację Kropko, szczera rozmowa to podstawa każdego związku. Ja się o tym przekonałam dopiero w kilka lat po ślubie, wcześniej chciałam aby mąż odgadywał moje myśli, a jak tego nie robił to się obrażałam :P i z tego powodu przeważnie wynikały nasze kłótnie lub ciche dni... W którymś momencie stwierdziłam, że szkoda marnować czasu na obrażanie się, skoro można lepiej wykorzystać ten czas ;) Teraz jak nawet zdarzy nam się ostra wymiana zdań, to szybko mi przechodzi, bo mój mąż raczej się nie obraża na mnie i dużo mi wybacza, co ja niestety wykorzystuję :P
  23. Ale sie umęczyłam... musiałam do miasta pojechać, kupić sobie kanwę do wyszywania krzyżykiem, bo bez tego to bym na emigracji zwariowała ;) Już tak mam, że na stres i tęsknotę najlepiej mi haftować obrazki, czas trochę szybciej mija ;) Przy okazji kilka drobnostek kosmetycznych kupiłam sobie na wyjazd, jak żel pod prysznic czy pasta do zębów, nie wiem czy na miejscu u rodziny będę to miała, zawsze wolę mieć ze sobą niż później kombinować... Madi, ten urywek o bojlerach skopiowałam i mężowi wysłałam mailem, niech sobie poczyta. Ja ci nie powiem ile gwarancji itp, bo po prostu ja się tym nie interesuję :P u nas mąż ma to na głowie ;) Łapa, przykro, że twój mąż ma taki ciężko charakter i sie nie dogadujecie :( Ale w sumie masz rację, ty masz swoje dzieci i to one są najważniejsze, a jak syn męża nie dość, ze się nie uczy a jeszcze kasę ciągnie, która jest wasza wspólna, to też bym się wkurzyła A czy on mieszka z wami? Matka płaci na niego alimenty, czy się miga? No ja bym chyba też nie popuściła, a już na pewno nie dawałabym pieniędzy, które mi mama przysyła... A co do własnej działalności, to niestety nie można mieć miękkiego serca, chyba, ze się ma twardą doopę ;) Ludzie potrafią od razu wykorzystać dobre serce, a żyjemy w takich czasach, że trzeba umieć dbać o swoje, jeśli chce się przetrwać... DObra idę jakieś ciasto upiec, wezmę jutro do teściowej. Wyjeżdżam jutro o 21.00 z Zielonej Góry, więc wcześniej pojedziemy z Młodym do teściów, oni pod Zieloną G. mieszkają, tam mąż z pracy dojedzie i później mnie odwiezie na Autokar wieczorem... eh... mimo iż to nie pierwszy raz, to jednak ciężko...
  24. Witam :) Moje dziecko już wyczuwa że jadę, no i tuli sie chyba na zapas... teraz też przytulony do mnie, na krok nie odpuszcza... kurcze jak to ciężko zostawić takiego malucha :( a wczoraj mówi, że jak wyjadę to on będzie za mną tęsknił i że nie lubi jak wyjeżdżam :( :( :( Tłumaczę mu jak mogę, że też będę tęsknić, ale muszę pieniążki zarobić, ale i tak mi ciężko :( Madi, a skoro ty masz sklep z takimi rzeczami do domu, to może macie też bojlery? Nam po 3 latach użytkowania bojler na wodę gdzieś popękał :o już raz był spawany, a teraz znów cieknie... Tak więc nowy wydatek się nam szykuje z tych pieniędzy co zarobię :o Myśmy kupowali bojler w Castoramie, no i 3 lat i do wymiany, masakra jakaś! A wracając jeszcze do relacji z mężem, to ja mam o tyle dobrze, że mój mąż zawsze brał moją stronę, nawet gdy w grę wchodziła jego rodzina. Szczerze mówiąc, czasami to aż mi głupio było jak mąż krytykował swoją matkę ;) Teściowa na początku próbowała się strasznie wtrącać, też były przycinki o dzieci, że jeszcze nie mamy, a już mamy swoje lat, itp, itd, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, ze mamy problemy z płodnością... Później jak już wiedzieliśmy to tez od razu nie chcieliśmy całej rodzinie rozgłaszać, że nie możemy mieć dzieci... no ale w końcu się wydało i były mega 'dobre' rady, co też nas irytowało... Ale po adopcji teściowa odpuściła, przyjęła naszego Młodego jak własnego wnuka, a jak później męża siostra urodziła, to już zupełnie od nas się odczepiła i zaczęła żyć życiem córki ;) mi to pasuje ;) Często jeździmy do teściów, oni do nas, teraz też mąż i Synek jadą na 2 tyg, do teściów, bo w przedszkolu ferie. Po dwóch tyg, wrócą i będą u moich rodziców, żeby Młody mógł do przedszkola chodzić. My mieszkamy od moich rodziców jakieś 350 metrów dalej. Mój mąż też jest bardzo spokojnym człowiekiem, ma cierpliwość do mnie ;) ale ideałem nie jest, wiadomo zawsze można się czegoś doszukać ;) Jednak nigdy mnie nie zawiódł i mogę na niego liczyć... A te jego wady, które czasami dostrzegam, to raczej wynikają ze zmęczenia ciągłą walką o że tak powiem, przetrwanie... Kiedyś miał w sobie większą radość życia, zapał... teraz widzę, że realia życia go stłamsiły i przytłoczyły... trochę mu się nie dziwię... Ja miewam zrywy, raz pełna euforii, raz łapię doły... ale doły szybko mi mijają, potrafię sobie powiedzieć, że nie ma co rozpaczać, tylko wziąć się w garść i iść dalej, mój mąż czasami tego nie potrafi... no ale każdy jest inny...
  25. Witam wieczorwo :) Myśmy z mężem właśnie skończyli film oglądać, na TVN7 był rosyjski film "Pierwszy po Bogu", aż zaskoczona byłam, że taki fajny film i o przyzwoitej godzinie puścili, bo przeważnie to amerykańska szmira leci, co z mózgu robi trociny :o Lulek, a to cię konowały nastraszyły :( współczuję! Też niestety miałam nieprzyjemność zetknąć się z takim, jak pojechałam kiedyś z Młodym na pogotowie, bo mi strasznie w nocy wymiotował, a tam mi konował zapisał dla wtedy 2,5 letniego dziecka leki, które można podawać od lat 12 dobrze, że aptekarka się dopatrzyła i mnie ostrzegła! Super, że usg piersi dobrze wyszło :) trzeba się badać i dbać o swoje zdrowie. Ja w sumie też nie miałam nigdy usg piersi, ale też żadnych bóli nie odczuwam, jedynie przed miesiączką czasami pobolewają. Za to w poniedziałek byłam u gina i że tak powiem, podwozie sobie sprawdziłam :P no i wszystko ok! Madi, my mamy piec centralny na wszystko, palimy przeważnie drzewem i węglem na przemian. Chcemy na kolejną zimę zakupić sobie taką 'kozę' do salonu. Na kominek nas nie stać, bo to koszt około 3 tyś zł, a może i więcej, łącznie z wkładem kominkowym i obudową... Za to taka 'koza' to około 1300 zł. Moi teściowie mają i mają cieplutko, praktycznie ogrzewają teraz tylko tym, a do tego nawet ładnie to wygląda :) Madi, własny sklep to wcale nie takie luksusy, ale ludzie niektórzy nie potrafią tego zrozumieć :( Pewnie krocie do ZUS-u i US odprowadzasz, a zysku niewiele zostaje... Ja się trochę orientuję, bo rodzice moi mieli sklep i niestety zusy i skarbówka ich zeżarła, dobrze, że udało im się odsprzedać to za długi i na zero wyszli... No i mam męża księgowego, to wiem ile na co z wypłaty idzie, masakra ile to państwo z nas zdziera Ja się zaraz zmywam do wyrka. Jutro mam kilka spraw w mieście do załatwienia, no i wreszcie muszę zacząć się pakować :( Dobrej nocki kobitki :)
×