Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Alma7710

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Alma7710

  1. Witam, jestem ciekawa, czy znajdę tutaj osoby, które pracowały, pracują lub zamierzają pracować jako opiekunki osób starszych za granicą? Ja pracuję jako taka opiekunka w Niemczech. Obecnie czekam na wyjazd do pacjenta, prawdopodobnie w drugiej połowie stycznia wyjazd będzie. W sumie już od 10 lat jeżdżę do takie pracy z przerwami. Zaczęłam wyjeżdżać jeszcze przed ślubem jako 23 latka. Później kiedy wyszłam za mąż i pojawiło się dziecko na kilka lat zrobiłam sobie przerwę, a teraz od roku znów jeżdżę, ale tylko kilka razy w roku na miesiąc. Nie jest to może praca marzeń, ale kiedy w Polsce nie można znaleźć pracy, albo jak już jest to za marne grosze, zdecydowanie wolę wyjechać raz na jakiś czas do opieki w Niemczech i zarobię przez miesiąc tam tyle co niektórzy w Polsce za 3 msc. Z czegoś w końcu trzeba żyć. Co prawda ciężko jest zostawiać rodzinę, małego Synka i męża, ale nie mam wyboru... Jeśli są tu osoby, które także wyjeżdżają do opieki w Niemczech, lub w innych krajach, napiszcie jak sobie radzicie z rozłąką z rodziną, jakie macie doświadczenia z podopiecznymi, itp.
  2. Hej kobitki! Dawno nie zaglądała, ale jakoś codziennie coś... Dziś też, mam na 16.00 zebranie w przedszkolu, a jutro spotkanie w mojej firmie, a później się umówiłam na kawkę z koleżanką... chyba potrzeba mi takiego wyjścia, już dawno nigdzie nie byłam na plotki z koleżankami... Ta pogoda mnie dobija, zimno, mokro, chlapa, normalnie tęsknie za wiosną tak bardzo, ze aż boli ;) Kropko, cieszę się, ze z twoim tatą lepiej, oby tak zostało! Nie wiem czy wspominałam, że mój teść ma raka płuc, zdiagnozowali go w 2011 r. i dawali mu 3-4 msc życia, bo to był nowotwór już w 4 stadium... a dzięki Bogu teść żyje nadal i mam nadzieję, że jeszcze długo pożyje! Obecnie z teściową pojechali do szpitala na badania i póki co lekarze są zdumieni wynikami, nic jeszcze nie mówią konkretnie, ale wyniki badań wychodzą jak do tej pory bardzo dobrze, sami lekarze są zdumieni, że teść jeszcze żyje! Madi i u ciebie poprawa z córką, super, widzisz, każdą burzę da się przetrwać, a po burzy świeci słońce ;) Slogan, ale jednak coś w tym jest :) Kryzysowa, no to faktycznie musiała być głupia sytuacja i dla ciebie i dla córki ;) ale masturbacja nie jest niczym złym, pozwala poznać swoje ciało, a poza tym odpręża i rozładowuje napięcie, u nastolatków napięcie towarzyszy im 24h/dobę, więc chyba dobrze, że znalazła sposób na jego rozładowanie ;) A ja wam przytoczę rozmowę z moim Synkiem z wczoraj: - Miłoszku jak było w przedszkolu? - Przytulałem się z Natalią :) - A później przytulałem się z innymi dziewcynami :) - O rany, Synu, to ty chyba masz wzięcie u tych dziewczyn z przedszkola? - No pewnie :) Niezachwiana wiara mojego dziecka w swój urok osobisty mnie powaliła :D
  3. Kropko, przykro mi... może jednak warto przenieść tatę do tego innego szpitala, jeśli daje to jakąś nadzieję... 70 lat to jeszcze nie taki posunięty wiek, może tam lepiej mu pomogą... Bądź dobrej myśli ... tulę! Co do soczewek, ja od kilku lat je noszę, wcześniej tez okulary, ale że nie miałam wady mocnej, zaledwie -0,75 to zdarzało mi się, że nie nosiłam okularów, bo ich po prostu nie lubiłam... Wkurzało mnie, że zima wchodzę do ciepłego pomieszczenia i okulary zaparowuja mi, albo odciskają mi się na nosie... w końcu któregoś dnia nie zauważyłam i na nich usiadłam i tak się skończył żywot moich okularów ;) wtedy koleżanka namówiła mnie na soczewki kontaktowe... pierwsze założenie trwało ponad godzinę, tak bardzo się bałam wkładania tego czegoś do oczu... ale jak się raz udało to już poszło ;) teraz nie mam problemu, soczewki to dla mnie wygoda i komfort, jakie na pewno nie dawały mi okulary... ale ten dostawca mnie wkurza i czekam do przyszłego tygodnia, jak soczewki nie przyjdą to piszę na niego skargę do Allegro Ja jakoś się już czuję, wzięłam tabletki i wracam do życia.... ciasto na jutrzejszą wizyte teściów upiekłam, to najważniejsze ;)
  4. Hej kobitki, ja zaniemogłam na amen :( na pęcherz biorę furargin i wit c i już jest ok, ale mnie jakieś grypsko dopadło :( Dziś nawet nie miałam siły synka do przedszkola zaprowadzić, więc siedzi w domu i bajki ogląda a ja staram się kurowac jakoś, bo jutro mam wizytę teściów i muszę nadawac się do życia, no i przydałoby się jakieś ciasto też zrobić... Tata kupił mi w aptece Tabcin, wzięłam podwójną dawkę i mam nadzieję, że mi odpuści... Kupiłam też dla Młodego ten syrop na zatoki Pneumolan, zobaczymy czy mu pomoże, bo już tak strasznie ma nos zatkany a w nocy budzi go kaszel, bo nos zatkany... A jeszcze się wkurzyłam, bo zamówiłam na Allegro soczewki kontaktowe (noszę od kilku lat), specjalnie zamówiłąm przesyłkę kurierską, żeby szybko przyszły, bo ostatnia para mi się skończyła i potrzebuję nowe. Jak kurier to góra do 48 h powinny przyjść,a tu nic, napisałam do dostawcy, a on mi odpisał, że wysyłka dopiero w przyszłym tygodniu poniedziałek - wtorek!!! No kuźwa, to ja mam w doopie taka przesyłkę kurierską napisałam, że mają mi zwrócić pieniądze za kuriera, bo to żadna szybka przesyłka!
  5. Witam! Synek jeszcze śpi, ale zaraz idę go budzić do przedszkola, katar już mu przeszedl trochę, więc go zaprowadzę, niech pochodzi do końca lutego, bo od 1 marca w domu będzie siedział ze mną żeby nie podłapał żadnego choróbska i żebyśmy mogli pojechać do Kliniki, więc się nasiedzi w domu i matka też będzie miała dość ;) Jejku, żebyście wiedziały jaki on mi cyrk wczoraj u dentystki odwalił :o no wstyd mi było, jak nie wiem... Dentystka młoda, sympatyczna kobitka, pokazała mu cały sprzęt, pojeździła z nim fotelem w górę i w dół, nawet miałą ekran na którym mu bajkę puściła i wszystko było ok, ale jak do borowania przyszło, to młody się zaparł, zamknął usta i już nic zrobić nie można było... nie pomogły żadne przekonywania ani obietnicy nagrody, zaparł się jak osioł i w szloch... no i nic w sumie nie zrobiliśmy a ma do leczenia kilka ząbków... A mnie złapało zapalenie pęcherza, ale takie, że nigdy takiego nie miałam :( do tego krwiomocz, na szczęście kupiłam sobie leki i już dzisiaj jest lepiej, ale będe leki brać, żeby nie nawróciło... wczoraj to się skręcałam na wc jak miałam oddać mocz :( Kropko zdrówka dla taty, będzie dobrze! Madi wszystkiego najlepszego dla synka, uśmiechu na buźce i zdrówka dużo!!! A coś jeszcze wspominałyście o pęcherzyku żółciowym, mój mąż miał kilka lat temu usuwany i teraz normalnie funkcjonuje, jedynie nie może jeść surowej cebuli bo później ma wzdęcia i bóle żołądka. On w ogóle ma delikatny żołądek, ale jak to facet podjeść sobie lubi ;) Idę Młodego budzić do przedszkola, miłego dnia kobitki! :)
  6. Hej kobitki :) Pisze już z domku :) Z czasem u mnie teraz krucho, ale chociaz dam znać, że jestem ;) Na razie nie doczytałam, bo nie mam jak... Niestety dziecko od wczoraj w domu, bo gorączke miał, więc go do przedszkola nie puściłam, a dziś już lepiej, ale jedziemy na 16.00 do stomatologa dziecięcego, wizytę juz dawno miałam umówioną. Mam nadzieję, że Młody się będzie dobrze zachowywał, bo kiedyś z nim byłam, ale nie u dziecięcego i kobieta miała zerowe podejście do dzieci :o no i się Młody zraził, zoabczymy jak dziś.... U nas od wczoraj non stop pada śnieg, już mam dość jak z Niemiec wyjeżdżałam, to zero śniegu i temp. 5 w plusie, a tutaj wciąż zima... Mężuś mnie ślicznie powitał, winkiem i serkiem pleśniowym, było miło, a poniedziałek mial wolny :) Teraz już w pracy i czekamy na weekend :) Mam już wstępny termin do Kliniki Alergologii dziecięcej w Poznaniu z Młodym, na 18 marca. Mamy tam zostać na 3 dni, badania i odczulanie, tyle tylko, że dziecko ma być zupełnie zdrowe i na 2 tyg. przed planowana wizyta nie brać żadnych leków, nawet syropów... tak więc chyba od 1 marca nie będe go do przedszkola puszczać, żeby nie podłapal żadnego choróbska, bo inaczej trzeba będzie termin w klinice przełożyć... Kończe i pozdrawiam Was kobitki, postaram sie zagląda...
  7. Hej kobitki :) A ja już jutro wyjeżdżam, lalalala :D niedzielę już spędzę z rodzinką :) Madi, bardzo się cieszę, że stosunki z córcia sie poprawiły, może to było jej potrzebne taki zimny prysznic i teraz doceni to co ma :) Nastolatki mają strasznie trudny okres, przypominam sobie siebie jako nastolatkę, za nic w świecie nie chciałabym się do tego okresu cofnąć ;) nei dość że głupia byłam ;) pstro w głowie, to jeszcze kompleksy, nieodwzajemnione miłości itp. o nie, wolę siebie teraz ;) Litka, słyszałam o tym sportowcu, masakra... pewnie będzie miał traumę do końca życia, okropna sprawa... :( No dajcie mi trochę czasu na nacieszenie sie rodzinką :) będe zaglądać w miarę możliwości, bo ja juz od internetu to uzależniona jestem :P Ale najpierw muszę sie mężem i Synkiem nacieszyć, a oni mną ;)
  8. Madi, straszny wypadek :( :( :( Boże Drogi, nawet sobie nie próbuję wyobrazić, co czują rodzice tych braci, to jest okropna tragedia :( A co z twoim małym, że do lekarza jedziesz?
  9. Hej kobitki :) Ja właśnie nogi moczę w misce, bo chcę sobie pedikiur zrobic i pazurki na czerwono pomalować ;) w końcu za kilka dni do mężusia wytęsknionego wracam :D Walizka kupiona i już częściowo spakowana, ale jeszcze myślę, jak resztę spakować ;) Madi cieszę się, że córka spokorniała, oby jej ta lekcja dała poważnie do myślenia i żeby młoda zrozumiała swoje błędy... tak to jest, denerwuja nas i z równowagi wyprowadzaja te nasze dzieci, ale zawsze jesteśmy przy nich mimo wszystko :) Kryzysowa, no to super, super, trzymam kcuki aby mężowi tak zostało :) A co do walentynek, to owszem, miło jak ukochana osoba pamięta, ale ogólnie to jest bardzo komercyjne święto i w zasadzie nawet nie nasze tylko z za oceanu... mój mąż zawsze mówi, że nie potrzebuje jednego dnia w roku aby mi miłość okazywać, bo on mnie kocha przez wszystkie dni w roku :) Ale oczywiście jutro mu życzenia wyślę a może nawet jakąś fajna walentynkę mailem wyślę ;)
  10. Hejka :) Jeszcze 4 dni :D Kryzysowa, wiesz ja tutaj nie wiem jak ze sklepami sexshopami, no ale ogólnie wiadomo, iż Niemcy sa bardzo otwarci na sprawy seksu, a wręcz czasami aż za bardzo ;) Ja też nigdy w sexshopie nie byłam, od czego jest internet ;) Nie wychodząc z domu można kupić wszystko czego się zapragnie ;) My się z mężem właśnie poprzez internet zaopatrujemy ;) Litka, a jak ten fenkuł wygląda? Sama jestem ciekawa jego smaku :) Ja odkryłam awokado, nie wczoraj ;) ale jakieś kilka lat temu i tak mi posmakowało, że mogę jeść łyżeczką, z odrobiną soli i do tego chlebek razowy z masłem - pycha! Mój mąż nie lubi, twierdzi, że to jest bez smaku, ale ja uwielbiam awokado i do tego wiem, że jest bardzo zdrowe :) Idę zaraz na zakupy i planuje sobie walizeczkę kupić, mam nadzieję, że mi się uda :)
  11. Co do Papieża, to ja też uważam, że jego psychika nie wytrzymała, owszem widać że na zdrowiu tez podupadł, ale chyba bardziej psychika... wiecie on nawet w Niemczech nie jest za bardzo lubiany... dzis jak ta informacja się pojawiła, to córka dziadka powiedziała, że ona się cieszy iż ten Papiez rezygnuje, bo ona go nie lubi, gdyż jest zbyt konserwatywny. Wielu Niemców tak uważa, że Ratzinger jest zbyt konserwatywny i nie potrafi wyjśc poza ramy z czymś nowym do wiernych, a to sie Niemcom nie podoba... W tv maja tutaj zrozumienie dla jego decyzji o abdykacji. Teraz wlaśnie dziadek ogląda program na ten temat. Litka, koniecznie namów męża na taki 'koszyczek cudów', może tylko udaje nieśmiałego, albo po prostu taki jest, bo mężczyźni nie lubia mówić tylko robić ;) ale taki koszyczek potrafi podkręcić atmosferkę w sypialni ;) Myśmy sobie sprawili taką paczkę z Allegro i to też jakoś któregoś razu po moim powrocie z Niemiec, mąż się wytęsknił i postanowił zrobić mi niespodziankę, a ja na to jak na lato ;) Kropko, no to leniuchuj i odpoczywaj, szczególnie póki nie musisz teściowej usługiwać ;) Ale z tymi zajęciami unijnymi to faktycznie ściema :o
  12. Kryzysowa, fajnie, że mąż się zmienił, oby mu tak zostało, może teraz kiedy jest tak dobrze, przy miłej kolacji mogłabyś mu napomknąć, jak jest ci miło i przyjemnie kiedy panuje między wami taka atmosfera i chciałabyś aby tak było zawsze :) Co do postu, to ja jakoś specjalnie nie obchodzę, ale raczej na większe imprezy się nie wybieramy w czasie jego trwania... tyle tylko, że my rzadko na imprezy chodzimy ;) Wszelkie rodzinne imprezy mamy raczej wiosna - lato, więc jakoś tak się schodzi, że w czasie postu w domu siedzimy :)
  13. Hej kobitki! Madi, no ładnie, synek znalazl koszyczek cudów ;) My tez mamy takie cuda, ale pochowane, na razie Młody nie sięgnie do szafki aby otworzyć i zajrzeć... ALe wiecie co, kiedyś wymieniałam sobie tel. komórkowy bo mi sie umowa skończyła i moglam nowy wziąć, a stary oddałam mojemu tacie, bo jeszcze był dobry, a mój tata mial gruchota. Myślałam, ze pokasowałam wszystko z tego telefonu, ale sie okazało, że to było zapisane nie na karcie, tylko na telefonie, a tam były wszystkie "zboczone" smsy od mojego męża, jakie mi wysyłał kiedy byłam w Niemczech... my z mężem jestesmy bardzo otwarci na sprawy seksu, no i czasami jak jestem na wyjazdach lubimy poświntuszyć przez telefon, albo smsami... no i mój tato to przeczytał... Rany, myślałam, że się ze wstydu spalę... ale później sobie myslę, no kurde, w końcu po slubie jesteśmy, dorośli ludzie, a mój tato mógł pousuwać a nie czytać :P Mi zostało 5 dni do powrotu i wiecie co, normalnie nie spakuję się w walizkę z która tu przyjechałam! Będe musiała sobie dokupić mniejszą, bo nakupowałam prezentów dla rodzinki, ciuszków dla dzieciaków, no i się nie pomieszczę z tym wszystkim ;) Może jutro pojadę do KIKa i kupię sobie walizeczkę taka mniejszą, za 16 euro widziałam... W Niemczech dziś Karnaval, to wielkie święto, parady ulicami większych miast, a największa w Kolonii, dziadek siedzie przed tv i ogląda, mnie to tam nudzi, wolałabym tam być i pobawić się niż w tv oglądać ;) A słyszeliście o abdykacji Papieża Benedykta XVI ?
  14. Hejka! Jak u was niedziela? U mnie nudy na pudy... normalnie mam ochotę sie oskalpować z nudów :P Byłam na spacerze, bo słonecznie jest, ale zimno, jednak dotlenienie sie dobrze mi zrobiło, mimo tego dzień się ciągnie niemiłosiernie... zawsze te ostatni dni przed powrotem mi się dłużą, bo myślami już się pakuje i wyruszam w drogę powrotną do domu ;) Eh... jeszcze 6 dni...
  15. Hej kobitki, ja dziś nie do życia, bo okres dostałam a u mnie pierwszy dzien to okropny ból brzucha, nawet tabletki przeciwbólowe za bardzo nie pomagaja, bo ciągle mam taki ćmiący ból i jestem skołowana i słaba... do tego rozdrażniona i pochłaniam kilogramy słodyczy... tak więc dziś jestem na pół gwizdka... dobrze, że dziadek mi się szybko spać polożył to mogę odetchnąć... She, gratulacje dla córci, pierwsza miesiączka to bardzo poważna sprawa dla młodej dziewczyny, czasami wstydliwa, ale mimo wszystko też napawa dumą, bo oto z dziewczynki staje się kobietą :) Madi, super że się odezwałaś i że u ciebie na prostą powoli wychodzi... mam nadzieję, że dogadasz się z córką i ona w końcu zrozumie jak bardzo cię skrzywdziła... oby szybko jej przeszły te blędy młodości... Łapa, dzielna z ciebie kobieta! Ale widać my kobitki tak mamy, że w trudnych sytuacjach, takich podbramkowych jesteśmy zdolne góry przenosić, szczególnie jeśli w grę jeszcze dzieci wchodzą, dla nich potrafimy walczyć :) Litka, ja mam podobnie jak ty, mój mąż też kocha mnie bardzo, czasami nawet myślę sobie, że bardziej niż ja jego ;) Zawsze murem za mną stoi i nie pozwoli swojej rodzinie złego słowa na mnie powiedzieć, ale nie jest pantoflarzem, ma swoje zdanie, jednak mimo wszystko jakoś tak jest, że wszystko dzieje się po mojej myśli ;) Nie narzekam z tego powodu. Ale to chyba też taki charakter, ja jestem osobą, która jak kocha to całym sercem, ale też cenię sobie swoją prywatność i odrębność, mój mąż wie o tym i rozumie, że nie może na m,nie naciskać i czegoś wymusić, bo odniesie to odwrotny skutek, jestem przekorna ;)
  16. Hejka! Dziadek mi się już położył i mam wolne, kolejny dzionek zaliczony i coraz bliżej do powrotu do rodzinki :) Litka, bardzo dobrze i dosadnie powiedziane! Zgadzam się z tobą w 110% Wracając do męża mojej szwagierki, to też odnoszę wrażenie, że jemu tak dobrze, żonę i dzieci odwiedza na weekend, przyjeżdża sobie jak gość, a w ciągu tygodnia u mamusi, która skacze koło niego, upierze, ugotuje, poda do stołu, a on może całymi dniami siedziec przed tv lub komputerem, a przy zonie i dzieciach nie miałby takiego luzu, bo trzeba by pomóc, zająć się dziećmi, a to nie pasuje. Po prostu truteń, który tylko dzieci zrobił i nic więcej, ehhhh, brak mi słów czasami, ale nie mogę za szwagierkę życia przeżyć, ja bym sobie na takie coś nie pozwoliła, ale to ja, a ona to ona... A ja dołka podłapałam, bo z mężem gadałam przez tel. i znów u niego w pracy wypłaty nie terminowo :( mąż wkurzony, bo rachunków nie ma z czego popłacić, wypłata powinna na 10-tego być, a póki co szef nawet nie wspomina o wypłatach, bo kasy na koncie firmowym nie ma... Dodam, że mój mąż jest głównym księgowym w tej firmie i wie doskonale ile jest pieniędzy na kontach firmy, no i faktycznie nie ma, bo kontrahenci nie płacą terminowo...Poza tym firma w której mój mąż pracuje, to jedna z tych, co to budowały drogi na to pieprzone Euro2012 i które nasz 'kochany' rząd oszukal i za wykonaną pracę kasy nie wypłacił... Sprawa w sądzie może ciągnąć się latami, a politycy liczą na to, że przez ten czas firma zbankrutuje i przestanie upominać się o swoje wypłaty... Po prostu ręce opadają, jak żyć w tym chorym kraju :( Moje pieniądze z pracy w Niemczech będą dopiero 14 lutego, ale to miał być dodatkowy dochód, na wykończenie budowy, a jak tak dalej pójdzie, to sie okażę że to jedyny dochód i starczy jedynie na pokrycie rachunków, a gdzie życie???? Wiecie co czasami mam dość tego naszego chorego kraju i żałuję, że się polką urodziłam :(
  17. Witam kobitki! Ja za tydzien już będę na walizkach siedzieć :) Kurcze, jak mi sie dłużą te ostatnie dni tutaj, już bym chciała do domku wracać... Tutaj też zima, przedwczoraj to tak napadało, że droga na autostradę była zamknięta pół dnia, korki okropne, nawet po kilkadziesiąt kilometrów! Kryzysowa, Łapa dobrze pisze, na maminsynka, chyba nie ma rady... Ja co prawda mam Męża na prawdę cudownego, że ze świecą takiego szukać, zawsze murem za mną stoi i nawet jego matka nie ma prawa złego słowa na mnie powiedzieć... Ale moja szwagierka, męża siostra, ma takiego maminsynka i po prostu jak na to patrzę to się zastanawiam, co ona w nim widzi i dlaczego nie kopnie go w tyłek... Sory że tak bezpośrednio, ale taka jestem... Szwagierka ma dwójkę małych dzieci z męzem swoim, oni późno sie poznali i pobrali, ona miała 33 lata on 38, teraz mają dzieci w wieku 4 i 2 latka. Ona niestety od początku pozwoliła sobie aby teściowa jej po głowie jeździła, na poczatku mieszkali nawet u niej, ale w końcu jak szwagierka miała już dość, to z dziećmi przeprowadziła się do swoich rodziców. No i teraz ona z dziećmi u swoich rodziców, a on u mamusi i weekendowy tatuś, przyjeżdża raz na jakiś czas, ale i tak się dziećmi nie zajmuje... On jedynak, wychowywany przez samotną matkę, która ciągle uważa go za małego chłopca, a do tego chciałaby mieć też kontrolę nie tylko nad synkiem, ale i nad jego żoną i wnukami. Więc robi cyrki, aby szwagierka z dziećmi wróciła do niej na mieszkanie 50 m2, gdzie będą się cisnąć w pięć osób, a u swoich rodziców szwagierka ma dom na wsi, podwórko dla dzieci, osobny duży pokój, no i po co ma wracać do klitki w bloku? A ostatnio jeszcze był w przedszkolu u strszej córki dzień babci, szwagierka dzwoni do swojej teściowej, czy przyjdzie na przyjęcie dla babć, a ta jej powiedziała, że ona wnuków już nie ma, bo ma ograniczony kontakt!!!! A wcale to nie prawda, bo szwagierka przynajmniej raz w tygodniu zawozi dzieci do swojej teściowej, ale powiedziała, że nie wróci tam mieszkać, za to teściowa jej nigdy u rodziców nie odwiedza, bo się skółciła ze szwagierki rodzicami. Chciała odizolować szwagierkę i dzieci od rodziny. żeby tylko ta wróciła... Eh, mogłabym pisać i pisać, ale to nie ma sensu, po prostu nie zmieni się takich osób... Do tego mąż szwagierki, facet po 40-stce słucha mamusi we wszystkim i nie widzi, że żona i dzieci się od niego oddalają, on tylko mamusię widzi i poddaje sie jej zaborczości... takiego faceta już się nie zmieni, niestety, jak do tej pory się nei zmienił, to chyba już go nic nie zmieni... Brak slów... Ja osobiście, ni byłabym z takim facetem, wolałabym być sama z dzieckiem, niż męczyć się z takim i jego mamuśką... Oczywiście nie powiem tego szwagierce, bo to jest jej wybór, ona to wie, ale chyba boi sie zostać sama, chociaz nie zauważyła, że już jest sama a jej mąż to tylko kula u nogi... dziewczyna rok starsza ode mnie, z przez 5 lat malżeństwa tak się zmieniła, jest poorana życiem, zmęczona, wypompowana, nie ma w niej radości życia... Ja po 9 latach malżeństwa wiem że jestem kochana i doceniana przez męża, a ona ma tylko udrękę... żal mi jej, ale to ona musi przejrzeć na oczy i podjąć decyzję, czy chce się dalej męczyć, czy ruszyć dalej! O kurde, ale się rozpisałam, sory Kropko, nie bierz tego osobiście, bo ja nie znam twojej sytuacji, a pisałam tylko o mojej szwagierce, jak to odbieram, ale może to da tobie też coś do myślenia. Miłego dnia kobitki!
  18. Kryzysowa, witaj! mam nadzieję, ze tutaj znajdziesz swoje miejsce :) No to nie ciekawie z twoim mężem, przykro mi... a próbowałaś rozmawiać, na spokojnie, albo poprzez terapeutę małżeńskiego? Ja też uważam, że należy wszystko zrobić aby ratować związek, ale jeśli już wszystko zawiedzie, to może lepiej się rozstać, niż się znienawidzić... Powodzenia życzę!
  19. Hej! No ja też zaglądam, ale taka cisza morowa, że szok :o Tutaj w Niemczech gdzie jestem dziś rano zasypało około 10 cm śniegu, a teraz słońce i wszystko się top, ulicami rzeka płynie... A mi zostało jeszcze 10 dni do powrotu do domku i już się doczekać nie mogę :)
  20. Witam w nowym tygodniu! Wczoraj jakis taki dziwny dzień, nie miałam jak zajrzec do was... Łapa, chyba masz rację, pomyliłyście sie mi z Madi, przepraszam bardzo, mam nadziję, że nie uraziłam was tym :) Łapa, oj ciężko ze starymi, że tak powiem wygami, dyskutować w pracy, ale masz rację, trzymaj się swojego zdania, bo jak raz popuścisz, to już zawsze będą próbowali ci na głowe wejść i wymusić coś! Litka, masz racje, młodzież jakas dziwna jest teraz, nie wierzy w siebie, popada w kompleksy... trudno się odnaleźć wśród dzisiejszych nastolatków... Może ktoś twojemu synowi powidział coś niemiłego, może jakaś zawiedziona miłość, to taki wiek, kiedy chłopcy zaczynają zwracać uwagę na dziewczyny, a on się czuję odtrącony ... spróbuj z nim delikatnie pogadać, zaproponuj może wyjście do sklepów po jakiś nowy ekstra ciuch, albo jakieś zajęcia ruchowe, jeśli czuje sie gruby, żeby nabrał formy, nie zostawiaj go z tym samego, żeby nie popadł w jeszcze glębsze przygnębienie... Madi, kochana, nie chowaj się w skorupę, to tylko pogorszy sprawę! Wiem, że ci teraz przykro i trudno, ale chowanie głowy w piasek nic nie daj, tak zawsze się robi, ażeby pokonać problem trzeba mu stawić czoło... Wiem co mówię, uwierz mi... może nie mam problemów z nastolatkiem, ale miałam inne doświadczenia i dopóki obierałam postawę wycofaną, dopóty problem narastał, a ludzie wykorzystywali mnie i mieli za nic. Kiedy wreszcie postanowiłam się postawić, ludzie byli bardzo zaskoczeni, że się bronię i bronię swoich zasad, a ja poczułam tę cudowną siłę w sobie i teraz się nie boję, walczę o swoje. Tobie też tego życzę z całego serca i tulę! Ja dzis na zakupy z córką dziadka jadę, więc ciekawy dzien się zapowiada. A za dwa tygodnie już będę w domku :) Miłego dnia wam życzę:)
  21. Madi, przepraszam, coś mi się pomieszało, że ty synka masz z drugiego małżeństwa, a córka z pierwszego, może źle doczytałam... sorki! No to faktycznie, widać wpływ tej "przyjaciółeczki" kurcze, jak to na fajną, dobrą dziewczynę może mieć wpływ zdegenerowana osoba... szkoda dziewczyny... Dobrze by było gdyby zmieniła środowisko, odcięła się jakoś od tej przyjaciółki, bo widać ona ma straszny na nią wpływ... Może pomyślcie o jakimś ekstra wyjeździe dla córki, ale takim, który by ją odciął od tej koleżanki, żeby choć przez jakiś czas nie miała z nią kontaktu, nie wiem... Ja się tego wlaśnie najbardziej boję, wpływu towarzystwa na dziecko... Ja też jako nastolatka święta nie byłam, ale jakoś zawsze miałam swoje zdanie, którego inni nie mogli podważyć, no i chyba trafiłam na dobrych znajomych, którzy mnie nie ściągnęli na złą drogę ;) Życze ci dużo cierpliwości i wytrwałości, mam nadzieję, że twoje relacje z córką jeszcze ulegna polepszeniu, że ona wreszcie dostrzeże, co jest dla niej dobre... na pewno nie ta koleżanka...
  22. Madi, strasznie bardzo mi przykro :( Czasami są takie dni, że wydaje się iż wszystko się wali i gorzej być nie może... :( Twoja córka jest teraz w trudnym wieku, nastolatki są nieprzewidywalne... same kiedyś byłyśmy zbuntowanymi nastolatkami... Nie wiem jakie między wami panują relacje, jedynie zgaduję, że córka jest zbuntowana, co na tao wpłyneło, pewnie wiele czynników... fakt, że rozwiedliście się z jej ojcem, też pewnie nie był obojętny... Może daj jej czas, kiedyś zrozumie swoje błędy względem ciebie... Nie wiem kochana, jak ci pomóc i doradzić, ale może po prostu bądź, daj jej do zrozumienia, że akceptujesz ją taką jaka jest, ale też że zawsze może na ciebie liczyć... Na pewno ci ciężko na sercu kiedy córka tak się zachowuje, ale musisz tez pomyśleć co jest tego przyczyną i temu przeciwdziałać... A synkowi już za wczasu tłumacz, że takie zachowani bardzo cię rani, jest ci przykro i smutno... Nam się wydaje, że dzieci są za małe aby zrozumieć niektóre sprawy, ale to nie prawda, one rozumieją bardzo dużo ale na swój sposób... z dziećmi trzeba rozmawiać, tłumaczyć od najmłodszych lat, one wyczuwają nasze emocją, są barometrami naszych uczuć... Ja po swoim niespełna pięcioletnim Synku wiem jak duże znaczenie mają rozmowy i tłumaczenie naszych uczuć... może dziecko nie rozumuje jak dorosły, ale może to i lepiej, w swoim dziecięcym umyśle potrafi jaśniej pojąć niektóre sprawy... dzieci nie lubia jak sie je traktuje z góry, jakby nie rozumiały niektórych spraw, lubią kiedy się je traktuje na równi. Ja tak staram się traktować Synka, na równi w pełni wartościowego członka rodziny i często z nim rozmawiam o swoich uczuciach, teraz kiedy muszę wyjeżdżać za granicę to procentuję i widzę jak dojrzały emocjonalnie na swój wiek jest mój Syn, a wszystko to dzięki setkom naszych rozmów, szczególnie przed snem :) Madi, życzę ci abyś wzięła się w garść i stawiła czoło przeciwnościom które cie dopadły, bo jak nie ty to kto to zrobi! Tylko ty możesz sobie poradzić ze swoimi emocjami i problemami, nikt za nas tego nie zrobi. Trzymaj się!
  23. Hej kobietki! Jak tam dzisiaj samopoczucie? Madi, mam nadzieję, że już lepiej i przeszły ci te czarne myśli, odezwij się! Tutaj pada i pada i pada... normalnie można oszaleć od takiej ilości wody z nieba i ciągłego zachmurzenia :o Dzwoniłam do teściów, to podobno u nich ni pada i nawet słońce sie pokazuje, przynajmniej z dzieciakami na podwórko wyjdą. A dziś dzieciaki miały niespodziankę bo w stodole znaleźli małe szczeniaczki, suczka teściów sie oszczeniła, no i radocha dla dzieci :) Młody mi to z przejęciem przez tel opowiadał :) Odezwijcie sie kobitki, bo coś się pusto tu zrobiło...
  24. Hej kobitki, tutaj pogoda nie lepsza :o pochmurno i wietrznie, deszczowo... musiałam do sklepu po coś na obiad wyskoczyć i bez parasola ani rusz... jakby chociaż nie padało, to bym sie przeszła ale tak siedzę i sie nudzę ;) Jedyny plus, że dziecko dziś ze mną przez tel porozmawiało :) Mimo tej pochmurnej pogody, życzę Wam słońca w sercu i uśmiechu :) w końcu już bliżej niż dalej do wiosny :)
  25. Hej Kobitki! Mi dziś dziadek długo siedział, bo się karnawał rozpoczął i nadawany byl program rozrywkowy na żywo z Kolonii, a dziadek lubi takie programy, no i siedział a ja z nim... Doczytałam, że dziś dołki jakieś... :( Liteczka, głowa do góry, jutro będzie lepiej... nie mówi takich rzeczy, pomyśl o swoim mężu i synu, jakby oni sobie bez ciebie dali radę... masz dla kogo żyć! Przytulam cię wirtualnie Kropko, jejku, oby z córką przyjaciółki wszystko było dobrze, kciuki trzymam! U nas też choroba w rodzinie... w 2011 roku wykryto u teścia raka płuc :( fakt faktem, że teść pali papierosy jak lokomotywa, a teściowa nie lepsza... a nowotwór u teścia już w 4 stopniu, że nawet nie chcieli mu w naszym szpitalu podawać chemii, dopiero w innym postanowili jeszcze cos podziałać... Lekarze dawali teściowi 3-4 msc życia, ale Bogu dzięki, już mamy 2013 rok i teść nadal żyje i się trzyma. No ale ostatnio teściowa namówiła go na ponowne wyniki, bo ostatnie badania robil rok temu. Od tego czasu nowotwór mu się powiększył o 2,5 cm. :( Ja nie wiem, czy to dużo czy mało, mają jechać na konsultację onkologiczną. Oczywiście teść nie chce, twierdzi, że i tak umrze i juz by się do trumny kładł , teściowa już nei ma siły z nim dyskutować... jedyna nadzieja, że mój mąż namówi ojca na tę konsultacje onkologiczną. Ja twierdzę, że mimo wszystko trzeba zrobić wszystko aby nowotwór wolniej postępował i trzeba cieszyć się każdym danym nam dniem z teściem, póki jeszcze się jakoś trzyma! Przez ostatnie pół roku nauczyłam się doceniać to co mam i wyciskać z tego co daje nam los jak najwięcej dla siebie... To był przełom, popadłam w ogromnego doła, nie wiedziałam co się dzieje, już nawet szukalam jakiejś psychoterapi i kupiłam sobie tabletki Deprim na uspokojenie... W tym czasie los mnie zetknał z pewna kobietą, starszą ode mnie, po wielu przejściach (nie będę rozpisywać jakich, ale faktycznie wielu i ciężkich), a jednak mimo tego od tej kobiety tryskal taki optymizm i energia życiowa, że w ogóle nie widać było po niej, że ona ma takie kłopoty. No i uświadomiłam sobie, że moje problemy przy jej problemach to pestka, a mimo tego ona potrafi się cieszyć życiem i czerpać z niego pełnymi garściami, szukać pozytywów tam gdzie inni ich nie widzą. Moja depresja odeszła w sina dal! Powiedziałam sobie, że dośc już użalania sie nad sobą, stawię czoła losowi i będę cieszyć sie życiem i tym co dla mnie oferuje. Nauczyłam się też być trochę większą egoistką i doceniać siebie, akceptować siebie, a to daje mi szczęście i siłę. Kobitki, doceniajcie siebie, bo jesteście wspaniałymi osobami o wielkich sercach i szczęście sie wam po prostu należy, sięgnijcie po nie! Troche sie rozpisałam, ale może warto było :) Ja widze jak sama sobie pomogłam i wierzę, że jak ktoś na prawdę chce to potrafi sobie pomóc, trzeba tylko zmienić tok myślenia na pozytywny i doceniać siebie samego :) Dobrej nocki
×