Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

hanio.k

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez hanio.k

  1. hehe, właśnie sobie przypomniałam, jak w ciąży obiecywałyśmy sobie wzajemne wsparcie w zrzucaniu pociążowych kilosów :) i proszę - rzeczywiście! ja położyłam właśnie Rubenka spać i nic z tego nie wiem... położyłam, bo sam chciał. Ale nie wiem, czy zaśnie, czy nie, a nawet jeśli tak - nie mam zielonego pojęcia, czy będzie spał kwadrans czy do rana... Chciałam go przetrzymać chociaż do 18, ale on twardo stał przy drzwiach sypialni i płakał, że chce spać... Cud nad Wisłą ;) ale spał w dzień tylko troszkę ponad godzinkę, więc możliwe że już potrzebował snu, tym bardziej że choroba go wymęczyła...
  2. poważnie??? parę dni temu na forum lipcówek rudeboy w kolorze pomarańczy komentowała i myślałam, że to ty :)
  3. dziewczyny, mam takie pytanie - macie jakies doswiadczenie w kupowaniu ręczników? musze wymienić, bo mam ręczniki które dostaliśmy z okazji ślubu i po tych prawie 5 latach użytkowania nie nadają się do niczego, są poszarzałe, pozaciągane, brzydkie. Nie da się ich doprać... na szmaty może i nadają się, ale wstyd je w łazience wieszać... no i teraz zastanawiam sie, chciałabym kupić ręczniki dobrej jakości niedrogo (buhaha), nie muszą być piękne, ale dobrze by było, gdyby były naprawdę wytrzymałe. Myślałam o ręcznikach hotelowych, można na necie kupić też mniejsze ilości, a wiem ze one naprawdę są mocne... macie jakieś inne pomysły? tutaj dla przykładu ręczniki hotelowe białe: http://www.horecatex.pl/kategoria_68_hotel_p lus.html (białe mają ten wielki plus, że w razie plamy można potraktowac wybielaczem z pięknym efektem)
  4. dziewczyny, mam takie pytanie - macie jakies doswiadczenie w kupowaniu ręczników? musze wymienić, bo mam ręczniki które dostaliśmy z okazji ślubu i po tych prawie 5 latach użytkowania nie nadają się do niczego, są poszarzałe, pozaciągane, brzydkie. Nie da się ich doprać... na szmaty może i nadają się, ale wstyd je w łazience wieszać... no i teraz zastanawiam sie, chciałabym kupić ręczniki dobrej jakości niedrogo (buhaha), nie muszą być piękne, ale dobrze by było, gdyby były naprawdę wytrzymałe. Myślałam o ręcznikach hotelowych, można na necie kupić też mniejsze ilości, a wiem ze one naprawdę są mocne... macie jakieś inne pomysły? tutaj dla przykładu ręczniki hotelowe białe: http://www.horecatex.pl/kategoria_68_hotel_plus.html (białe mają ten wielki plus, że w razie plamy można potraktowac wybielaczem z pięknym efektem)
  5. o rudeboy, widzę ze się zalogowałaś :) cześć! mi się Rubenek pochorował, wirus jakiś go złapał i męczy. katarek i kaszelek, gorączka... wczoraj choroba osiągnęła apogeum, dzis już jest lepiej. mam nadzieję ze do weekendu bedziemy zdrowi!
  6. Oj Juluś, ja mam przepisy ale dopiero teraz wskoczyłam na kafe! Rubi już dziś lepszy. Właśnie go położyłam, mam nadzieję, że pośpi biedaczek mały. on już od piątku 1kg stracił... waży 11,5kg. A ważył już prawie 13! przed chorobą stracił 0,5kg, bo nie miał czasu jeść, a teraz kilogram. Ale trudno się dziwić, skoro 3 dni zupełnie nie jadł... wczoraj zjadł trzy sucharki na mleku i parę łyżek zupy przez cały dzień. Dziś już je ciut więcej. No i sobie chodził do południa, bawił się - a wczoraj leżał. Tak więc mam nadzieję, że choróbsko niedługo pójdzie się paść ;) idę ćwiczyć
  7. oj, widzę że trochę nieskładnie napisałam, Rubiś mi się ciągle wybudza :( pewnie kolejna ciężka noc przed nami...
  8. ja znów na chwilkę :) Byliśmy u pediatry, to jakiś wirus się przyplątał. Dostaliśmy trochę syropków, kropelki do nosa i do oczu, powinniśmy sobie w ten sposób poradzić. Jeśliby jednak zdarzyło się, że zamiast się poprawiać, Rubenek będzie czuł się gorzej - mamy się zjawić znów za 2-3 dni. wygląda na to, że dziś choróbsko osiągnęło apogeum. Rubi był nieznośny! gorączkował, spać nie umiał bo go kaszel męczył, spał mi łącznie koło 1,5h w dwóch ratach - za pierwszym razem musiałam go obudzić, bo do lekarza, a za drugim razem to tylko uchyliłam drzwi, żeby sprawdzić czy jest przykryty, a on już na nogach! 20 min spał...... więc jak tylko nie spał, to ciągle na rączki i na rączki... a tu problem, bo ja jestem w trakcie rehabilitacji... i tu nastąpi kolejny esej ;-) więc od zeszłego tygodnia się rehabilituję metodą Mc Kenzie. Jest to jedyna metoda, która jest dopuszczona przez mojego doktorka prowadzącego. Efekty są niezwykłe, szkopuł tkwi w tym, że nie wolno mi podczas rehabilitacji nosić. A jak ja mam chorego dziecka nie nosić??? ze zdrowym sobie radzę, wszędzie sam wejdzie, sam zejdzie i jestem w stanie przeżyć dzień bez podnoszenia go choćby raz. Ale tak się nie da! i po prostu czuję jak mi się kręgosłup "rozsypuje", no masakra... Generalnie to w moim przypadku ta rehabilitacja wygląda tak, że nie dają mi żadnej gwarancji, że mi to coś pomoże. Moja dyskopatia jest na tyle mocna, że jak tylko wykonam głębszy ruch, to kręgosłup się buntuje. Ale i tak efekty widze już - gdzieś mi się podziały bóle głowy, które przecież męczyły mnie bez przerwy. często zdarza się, że "gubi się" drętwienie rąk. Pierwszy raz od 10 lat! Boszszsz ale to brzmi, jakbym miała co najmniej 50 na karku.... Grrr! także jestem pod wrażeniem. I nawet, jeśli i tak w przyszłości będę musiała przejść jakąś operację, jestem megaszczęśliwa, że umiem sobie poradzić chociażby z tymi bólami głowy. Wystarczy, że wykonam jednoa ćwiczenie, które trwa minutkę, i ból głowy znika. To jest niesamowite, co? jakoś w lutym też muszę się wybrać na rehabilitację tradycyjną bo mi się skierowanie zdezaktualizuje niedługo ;)
  9. Juluś, kukurydza ma bardzo wysoki indeks glikemiczny, więc ldla siebie lepiej zrób sałatkę bez kukurydzy :) Rubiego jednak złapało choróbsko. Walczył i walczył, ale jednak... Katar, oczki ropieją, kaszelek. Okazało się, że jednak teściowie nie jadą do siostry męża i mogą nas podwieźć do pediatry :D bardzo się cieszę, bo jednak wolałabym żeby go nasza lekarka zobaczyła. Uspokoiła mnie bardzo wczorajsza wizyta przyjaciółki i fakt, że Rubenek ma czyste gardełko i płuca, no ale teraz trzeba leczenie skonsultować z pediatrą. Rubi pierwszy raz od paru dni zjadł coś więcej - na śniadanko zjadł prawie całego sucharka na mleku. za to na witaminki się wypiął i musiałam mu wciskać :( ale przecież jakieś leki musi jeść - a te, tzn multi sanostol i calcium, zawsze wypijał z radością... lecę ugotować obiad bo za godzinę się zbieramy, am nadzieję że Rubi się zdąży zdrzemnąć przed wizytą u lekarza!
  10. ja tylko na sekundę, bo jak mnie mąż tu złapie, to chyba zabije ;) kazał mi iść wcześnie spać :P ale mam jeszcze pranie, kolację (tak, tak, kolację, nie znoszę spać z pustym brzuchem ;) ) no i nie mogłam się powstrzymać przed zobaczeniem, co u Was. adu, no to nieźle Cię Zuzka załatwiła... Mi Rubiś też już rozwalił telefon, ale mam nokie 5200 więc nie ma problemu, obudowa nowa kusztuje jakieś 15-20zł. Mam teraz możliwość wymiany telefonu, ale nie ma nic co by mnie zachwyciło, więc pewnie podpiszę na rok bez nowego tel, ten podreperuje, jeszcze rok wytrzyma. poza tym, że uwielbiam ten telefon :D jutro napiszę co tam u mnie z rehabilitacją, a teraz uciekam ;) ach, RUbenek ma ciągle gorączkę, gardełko i płuca czyste... nie wiem co o tym myślec. jutro mam isc do pediatry ale sie okazuje, ze nie mam jak sie tam dostac :( chyba ze pieszo przez zaspy z wózkiem, a to ładnych parę km jest.... beznadzieja... nie znoszę takich sytuacji :( oki, dobranoc
  11. HAhahaha niezłe jaja, nic nie napiszę, ale uśmiałam się z Was do łez :) kochane jesteście wszystkie! Mój Rubiś ciągle gorączkuje, już mniej, troszkę w nocy pokaszluje, ale brzmi to bardziej jakby mu ślina przeszkadzała i ją odkaszluje, są to takie pojedyncze kaszlnięcia. Hmmm.... Dziś przyjedzie moja przyjaciółka po pracy (lekarka), żeby go osłuchać, nie mam jak się sama zabrać z Rubenkiem do naszej pediatry, po mrozie z nim na drugi koniec miasta łazić nie będę, a samochodu nie mam, mąz do wieczora w Gliwicach. Także nie ma jak... Może i lepiej, bo byśmy jeszcze jakieś badziewie złapali. A gardełko czyste, sprawdziłam, zębów nie widzę w ogóle... Może to ta trzydniówka? Rubi ciągle jeszcze jej nie miał. No nic, zobaczymy. Zmieniłam właśnie pościel, zrobiłam pranie... I już nic mi się nie chce ;) jeszcze muszę wykombinować jakiś obiadek dla Ru, choć wątpię że zje cokolwiek. sierpniówko, własciwie to nie wydaje mi się, żebym sporo czasu poświęcała Rubenkowi. Dużo z nim rozmawiam, to prawda, ale to nie wygląda tak, ze cały Boży dzień siedzimy i ja monologi prowadzę, raczej tak po prostu. Ja raczej niepozbierana jestem, często mi się nie chce ;) i tak dalej, nie umiem sobie życia zorganizwać tak, że jak Rubi jest "na nogach", poświęcam mu swój czas bez reszty. Raczej wtedy, kiedy on śpi, ja tez odpoczywam, a wieczorami uczę się. Resztę robię "z Rubenkiem". On jest bardzo samodzielny, bardzo często bawi się sam. I ja to bardzo lubię :) wtedy mu nie przeszkadzam. A jeśli nie ma ochoty na zabawę w samotności, śpiewamy, czytamy książeczki, albo razem robimy np pranie (Rubi mi wkłada całe pranie do pralki), razem je wieszamy (Rubi podaje ciuchy) i przy okazji rozmawiamy. Przy okazji naprawdę dużo się uczy - ja np mówię: podaj mamusi proszę te czerwone spodnie, tą niebieską skarpetkę, dziękuję i tak w kółko... No i też dużo spacerujemy, a na spacerach rozmawiamy cały czas :) i przy posiłkach też... I jakoś tak to wychodzi ;) mimo, że nie poświęcam wiele czasu WYŁĄCZNIE jemu, to i tak ma mnie sporo... Chyba ważne jest też to, że jeśli poświęcam czas JEMU nie ma żadnych innych przeszkadzaczy, telewizorni (tej to akurat zupełnie u nas nie ma w domu), głośnej muzyki itd, wtedy jesteśmy tylko my dwoje :) No, a teraz np R siedzi na kanapie i ogląda książeczkę :) tu akurat to chyba mnie naśladuje ;)
  12. ależ tu cisza.... Najpierw Rubi nagle mi zasnął na kanapie, teraz po 25min obudził się z temperaturą 38,3 :( mówi, że bolą go ząbki... Biedactwo małe! Buzia ała, mówi...
  13. ha, nie wytrzymam, muszę się pochwalić :D drugi raz w życiu NAPRAWDĘ udały mi się naleśniki, takie, co to można przewracac podrzucając do góry :D się chwalę, bo naleśniki w życiu mi się nie udawały, rwały się i w ogóle... :)
  14. nie, to nie sałatka, to kompletne danie :) tutaj przepis oryginalny - ja robię tylko z kiełbaską albo tylko z mieloną wołowiną - to tutaj jest bardziej skomplikowane i droższe: • 50 dkg schabu • 15 dkg szynki w grubych plastrach • 25 dkg kiełbasy posuszanej (np. żywieckiej) • 25 dkg boczku (wędzony albo gotowany; nigdy nie odróżniam;) • 25 dkg ryżu • puszka pomidorów • mała puszka kukurydzy (lub czerwonej fasoli) • 20 dkg pieczarek • 3 cebule • 3 ząbki czosnku • kilka ziaren pieprzu (może być w zalewie) • sól, pieprz, papryka – do smaku • tabasco (im więcej, tym ostrzej) • planta • 2 szklanki bulionu (z torebki) Etapy przygotowania 1. Ryż wypłukać i zostawić do obcieknięcia. W tym czasie schab pokroić w kostkę 2x2 cm. Przesmażyć na patelni. Dosmaczyć przyprawami. 2. Boczek pokroić w troszkę mniejszą kostkę (skórkę odkroić, ale zostawić; potem się przyda). 3. Kiełbasę pokroić na ćwiartki, a szynkę w słupki. Cebulę pokroić w plastry. Czosnek albo drobno posiekać, albo - jeśli macie to sprytne urządzenie do wyciskania - wycisnąć. 4. Na patelnię dać odrobinę tłuszczu, wrzucić boczek. Jak puści tłuszcz, dodać kiełbasę i szynkę. Chwilkę posmażyć. Dorzucić pokrojone pieczarki. Pozwolić, aby sok z pieczarek w większości odparował. Można dodać trochę przypraw. W tym czasie nastawić piekarnik na 160-180 stopni. 5. Na drugiej patelni podsmażyć cebulę, dodać czosnek. Przerzucić do żaroodpornego naczynia, po czym dodać pomidory, bulion i ziarenka pieprzu. Dusić na małym ogniu kilka minut, a potem dodać mięso i wędliny. 6. Zagotować i wsypać ryż (tak - surowy - świetnie napęcznieje). Wszystko wymieszać, poczym włożyć garnek do piekarnika. 7. Po 40 minutach Jambalaya powinna być gotowa (poczujecie zapach!). Na sam koniec dodać kukurydzę i parę kropel tabasco. Można jeszcze dodawć trochę przypraw, ale nie przesadzajcie z solą, bo wędliny są słone. 8. Podawać w naczyniu, w którym była przygotowywana. Można ją jeszcze przyozdobić posiekaną natką pietruszki. 9. SMACZNEGO! Aha! Nie zapomnijcie przed podaniem wyjąć skórki z boczku ;)
  15. Thelly, rzeczywiście jakaś młodsza wersja mnie ;) podobna bardzo! ainom, mam jeszcze dla CIebie taki pomysł: http://www.allegro.pl/item865616157_ss_graco_zurich_wozek_podwojny_quattro_tour_duo.html o wiele tańszy, z pewnością nie tak solidny, ale też nie tyle kasy... Rubi noc przespał ładnie, dziś koło 11 dałam mu syrop bo znów 38. ale objawów żadnych nie ma, nawet kaszel sie uspokoił. sok z malin czyni cuda ;) rano dałąm mu tez syrop wykrztuśny. Chyba to jednak od zębów, bo palce ciągle gryzie... thelly, a jeśli chodzi o syrop z lipy, to ja nie piję, ja piję herbatę z lipy, w każdej aptece można kupić, przy przeziębieniach polecam! idę sprzątać i gotować, bo jutro mam gości na obiad, kawę i kolację (2 tury w sumie). planuję barszcz z krokietami, na drugie jambaleya, na podwieczorek biszkopt z galaretką i owocami - najmniej roboty, a kolacja - zimna płyta, barszcz i krokiety raz jeszcze (z tym ze to juz dla następnych gości). trochę pracy będzie :D ale już się cieszę, lubię to :)
  16. ach, i jeszcze chciałam napisac parę razy na temat migren. Jula, a Ty nie masz przypadkiem dyskopatii w kręgosłupie szyjnym? robiłaś jakieś zdjęcia? bo dyskopatia szyjna = migreny. Druga sprawa - hormony badałaś? Ja jak miałam hiperprolaktynemię to miałam koszmarne migreny, takie, że na oczy nie widziałam, czarna zasłona i koniec. I było to powiązane ze stresem. Ty się kochana wybadaj porządnie, bo to przegięcie, że tyle prochów przeciwbólowych musisz wciągać. Szkoda Twojego zdrowia, Ty przecież młoda kobieta jesteś, długo tak nie pociągniesz. A jakaś przyczyna być musi!
  17. nawilżacz włączyłam, bardzo ciepły jest Rubiś. 38 napewno, 38,5 myślę, mierzyć nie chcę, niech śpi maleństwo. dałam mu syropek na zbicie temp, ładnie przez sen wypił (dziękowac Panu Bogu za tych, którzy wynaleźli tą miarkę do syropków w formie strzykawki). ciekawa jestem, jaka noc przed nami....... jeszcze pranie pomogę mężowi powiesić i idę spać. dobrej nocy!
  18. kurcze, Ruben mi zaczyna nieładnie kaszleć, tak krtaniowo :( idę po nawilżacz
  19. a tu co dziś tak cicho wieczorem? Kafe się buntuje, czy co?
  20. u mnie to samo, często myślę że przydałby się Rubenkowi towarzysz zabaw. Ale już niedługo, byle do czerwca :) teraz podreperuję swoje zdrowie, porehabilituję się, poćwiczę, a potem do dzieła :) julka, dzięki :) rzeczywiście, Rubiś wymiata ;) nawet jak się spotyka z pół roku, rok starszymi dziećmi, nie zostaje w tyle. dogaduje się w mig! mój Rubiś ma podwyższoną temp, 37,5, wali zielone kupy i gryzie paluchy na potęgę. a ja tam żadnych piątek nie widze... naciskając czuję tam "coś", ale nie wygląda mi to na ząbkowanie bliskie... ciekawe... innych objawów nie ma, więc się nie przejmuję mocno :) swoją drogą, jak to jest, że jak się cos dzieje, to zawsze w weekend? choć jesli to ząbki, to lepiej, bo mąż będzie mógł pomóc w trosce nad marudką :)
  21. ja lecę już spać, tylko napiszę, ze wysłałam nowy filmik na FB, oczywiście z Rubenkiem - z dzisiejszego śniadanka. polecam :)
  22. cześć :) nie umiałam wczoraj znaleźć zasilacza do laptopa (jeszcze po Wro nie ładowałam kompa), więc nie mogłam wskoczyć. ja mam ip dynamiczne więc za każdym razem kiedy łączę się z netem, jest inne. Po IP trudno określić tak naprawdę osobę... ainom, przede wszystkim gratuluję parki, niezły strzał ;) po drugie - jak przeczytałam, że szukasz wózka, to pomyślałam od razu o takim, który wkleiłaś pozniej, moja przyjaciółka go miała, ona ma 1,5 roku różnicy między dziećmi http://picasaweb.google.pl/daniel.janowski/200801Edynburg#5156386571168795618 i się sprawdził doskonale, dzieciaczek w dole ma się jak w niebie ;) tym bardziej, że szybko można zdemontować drugie siedzonko i masz jedynkę ;) stablilną bardzo, sama prowadziłam i wiem. choć tak naprawdę wydaje mi się, że nie potrzebujesz wózka dla dwójki (w końcu Bartuś już będzie miał 2 lata i biega doskonale), zupełnie wystarczyłoby takie cóś: http://www.allegro.pl/item879084804_dostawka_do_wozka_buggyboard_maxi_lascal_wys24h.html dla bezpieczeństwa możesz Bartusiowi założyć szelki, żeby Ci nie wybiegł, nie uciekł... napisałabym więcej ale mi zimno, idę pod kocyk póki Ru śpi :)
  23. cześć dziewczynki ;) trochę mnie nie było, myślałam, że w weekend uda mi się wskoczyć, ale nie było szans. w piątek pisałam pracę zaliczniową (do oddania w lutym), i mam dopiero połowę. więc przed zjazdem lutowym też muszę jechać wcześniej do czytelni i ją dokończyć, bo tu nie mam dostępu do żadnych materiałów... potem okazało się, że serwer padł i że trzeba iść do portierni po nowe hasła do internetu bezprzewodowego - a na to nie miałam czasu, no i jest jak jest. egzamin poszedł chyba dobrze, choć był megatrudny. jednak prawo, to prawo... Ale myślę, że do przodu. czekam na wyniki. w pierwszy weekend lutego mam jeszcze jeden egzamin i po sesji. Za to w czerwcu będę miała 4 egzaminy, z czego 2 z historii, więc nauki będzie w pierniki... Thelly, ja się nie znam na tym, więc moja odpowiedź na Twoje pytanie może nie być właściwa, ale zdaje mi się, biorąc pod uwagę stosunek KRK do rozwodów, że tak może właśnie być. Przerąbane. małżeństwo może się mordować, przeklinać, zdradzać... byle się nie rozpadło. W mojej podstawówce katechetka właśnie miała taką rodzinę, bardzo patologiczną, z pracą w szkole jednak nie było problemu dopóki się nie rozwiodła. Wyjściem dla Twojej koleżanki może być jakaś podyplomówka - np nauczanie przedszkolne i wczesnoszkolne - może wtedy będzie mogła znaleźć pracę podobną... ach, i miałam napisać, że imprezka urodzinowa udała się świetnie. w związku z warunkami atmosferycznymi ;) dotarło tylko 15 osób, ale było wspaniale, wszystko się udało na medal ;) skończyliśmy o 2 w nocy. a o 8 zajęcia :D ale daliśmy radę :D ok, idę się położyc na chwilę póki R śpi, bo od rana biegam i zmęczyłam się :) sylvianka, ja też nie umiem się doczekać ciąży :)
  24. ainom, z drugich mogę polecić kaszę gryczaną z jajkiem sadzonym - takie nie do końca ścięte żółtko mieszam z kaszą i mój Rubi je aż się uszy trzęsą. Z resztą, generalnie to on jajo jadł by na śniadanie, obiad i kolację, w przerwach oczywiście też. Jak tylko go zapytam, co jemy, to on z radością krzyczy: jajo! Zabawne jest też to, że jak idzie z dziadkiem do ogrodu, to biegnie od razu do kur (teściowie mają kury) i woła: jajo daj! Rubi mi się rozgadał zupełnie. Tak powtarza, że aż miło! Ostatnio mąż się na niego zdenerwował i mówi: ty capku (młody Kozieł w końcu) - a Rubi na to: apku! poza tym z najnowszych słów to Hania (hihihi), Mati (tata), chleb, chłopak, duży, dziura, daleko, Benek (Rubenek), kolanko (lanko), zienka (łazienka), hops!, domu (do domu)... i nie pamiętam co jeszcze ;) ciągle coś nowego. No i zaczyna się u nas bunt dwulatka. Wszystko na nie (no, może z wyjątkiem nocnika, wydaje mi się ze to dlatego, ze był czysty na tyle wcześnie, że nie wpadł na pomysł aby siedzenie na nocniku też negować). Jeść nie ma czasu, zje 2-3 kęsy i już biegnie dalej, stracił mi już pół kilo, ale ma z czego więc się nie przejmuję ;) generalnie teraz na każde pytanie odpowiada "nie". A jak już coś robi, to wszystko sam - Benek, Benek! masz Ci los ;) ale cóż, trzeba to przeżyć jakoś. Ach, i oczywiście chodzi i ciągle "cio to, cio to?" pocieszny! Jeśli chodzi o mnie i mojego męża - też czasem mogłabym ponarzekać, ale nie chcę. Chcę widzieć to co piękne i dobre, to chcę pamiętać i o tym piszę. A to, co nie czasem boli, to zostaje tylko między mną a mężem. O tym rozmawiamy, to staramy się zmieniać i nie pamiętać o tym w przyszłości, nie wypominać... Jeśli bym takie wydarzenia opisała, z pewnością przetrwały by o wiele dłużej. A ja tego nie chcę. To kwestia decyzji, myślę, no i pracy, bo to przecież nie jest łatwe. Co nie zmienia faktu, że mój mąż jest rzeczywiście wspaniałym człowiekiem i kocham go szalenie :) ja jutro o 10 wyjeżdżam, wszystko przygotowane (no, może z wyjątkiem poziomu mojej wiedzy, ale będę w podróży 4h więc myślę, że zdąrzę się nauczyć. a jak nie, to jeszcze piątek mam!). O 19 idę na kolejny zabieg depilacji laserowej. Efekty na razie nie są powalające - tzn jeśli chodzi o pachy to widać efekty, bikini też, ale nie jakieś wielkie. Zobaczę jak po drugim zabiegu! z nóg zrezygnowałam, nie stać mnie. może kiedyś... ach, i jeszcze chciałam napisać, że w związku z urodzinami spełniłam swoje marzenie z dzieciństwa :D zawsze marzyłam o tym, żeby mieć komplet książek o Ani (z Zielonego Wzgórza). ja wiem, że to dziecinada, ale... dostałam pieniądze i postanowiłam, że to marzenie sobie spełnię :) ależ się rozpisałam ;-) dobranoc!
  25. hehehe, Shamanko, bardzo nam miło :) FB to kwestia przyzwyczajenia, mnie z kolei NK doprowadza do szewskiej pasji i generalnie nie używam. raz na pół roku się loguję, bez żadnej przyjemności, zwykle pod naciskiem kogoś ze znajomych, żebym w końcu przyjęła go do grona znajomych ;) jeśli zaś chodzi o to, ile sobie biorę na głowę... wiesz, ja tak lubię. chyba już nie potrafiłabym inaczej. Lubię, jak się dużo dzieje, lubię mieć czas wypełniony. Są też inne wypełniacze czasu - na przykład książki, które uwielbiam, jednak one zawsze zbyt szybko się kończą i cóż... ileż można czytać tą samą książkę. wczoraj (w ramach akcji "co by tu zrobić, żeby się nie uczyć") przeczytałam prawdopodobnie pięćdziesiąty raz "dumę i uprzedzenie". znam ją już na pamięć chyba... Owszem, nie lubię kiedy mi kręgosłup pęka na dwoje (a to zwykle jednak wynik nauki, bo mój kręgosłup nie znosi siedzenia nad pięcioma książkami i pisania prac - jednak przecież w końcu studia muszę zrobić) - ale jeszcze bardziej nie lubię takiego plątania się bez sensu i celu ;) oki! idę spać! już z nóg padam. przygotowałam sobie notatki do nauki na egzamin, jutro zaczynam kuć. no i bigos na imprezkę jutro ugotuję, ale to małe piwo. to zabawne, że ugotowac bigos dla trzech osób zajmuje zaledwie połowę czasu potrzebnego na ugotowanie bigosu dla osób 30... ;) w czwartek o 10:30 mam pociąg do Wro.
×