Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

hanio.k

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez hanio.k

  1. RB - piszesz o otulaczu, masz na myśli kokonik? ja kokoniłam obu chłopców i bardzo chwalę, Jonatan do dziś czasem używa (jeśli śpi niespokojnie w nocy, zawijam go i po kłopocie). Zimą nie trzeba specjalnego otulacza, wystarczy kocyk, a zawijania można nauczyć się z filmików dr Harveya Karpa, dostępne na youtube.pl - można szukać pod hasłem "the happiest baby on the block" z pieluszkami życzę powodzenia, ja próbowałam, ale nie dałam rady...
  2. może się wkręcasz, a może nie - wiele z nas miało zupełnie okresowe samopoczucie na początku ciąży. Ja jeszcze dodatkowo miałam wrażliwe podbrzusze, ugniatały mnie spodnie, pas w samochodzie. powodzenia :)
  3. oj ja też się cieszę, bo R dziś w przedszkolu. Wczoraj wieczorem już nie miał temperatury, a dziś zdrowy i radosny jak skowronek. Było znacznie lepiej, niż w poniedziałek, choć przed przedszkolem znów powiedział: "nie chcę iść do przedszkola", ale poszedł, buziaka na pożegnanie mi dał, ale ja stanęliśmy w sali, jednak łezka poszła. Na szczęście Pani od razu wzięła go na rączki i przytuliła, także już wychodząc z przedszkola go nie słyszałam. Ufff! Z kolei z Jonatankiem byłam na szczepieniu, był bardzo dzielny :) Nooo i wyobraźcie sobie - waży już 7,5 kg, mierzy 67cm. Do Szymusia mu trochę brakuje, ale i tak duży :) teraz śpi po szczepieniu, a ja też idę się położyć, bo mnie głowa boli, ciągle jeszcze jakaś "chorobowa" jestem.
  4. ta końcówka pracy idzie mi jak krew z nosa... brakuje mi tekstu i cierpliwości!! dobranoc
  5. właśnie tak samo pomyślałam - jakiś pomarańcz pytał, czy mamy odwagę odpowiedzieć, odpowiedziałyśmy tłumnie i jednogłośnie, a tymczasem RB milczy. Ale mnie to nie dziwi, już nie raz było podobnie... Thelly, owszem, wierzba pije wodę, my sadzimy w miejscu, w którym nic innego nie chce rosnąć, bo za wilgotno. W latach 70 czy 80 tamtędy prowadzili wodociągi, uszkodzili dreny, no i jak popada, to woda nam stoi. No a jak daleko od innych roślin, to niestety nie wiem :( my tam nie mamy hałasu, tylko tak napisałam, bo może to cenna uwaga dla kogoś, kto mieszka przy drodze? ja siedzę nad pracą :( z nosa mi kapie, w gardle mnie drapie... ja chcę SPAĆ!!!
  6. Thelly, to czemu nie piszesz! ja o żywopłotach czytam wszystko jak leci, bo my mamy do obsadzenia hektar pola ;) a że przestrzeń otwarta, wiatry hulają niekiepskie, więc zależy nam także na ochronie przed wiatrem (i śniegiem zawiewających). tuje są ładne, ale tylko jeśli nie macie w pobliżu psów. bo one usychają od psich siuśków. piękne są żywopłoty z buka (ale rosną bardzo długo), z ostrokrzewu (ale mają trujące owoce). trochę mniej piękne są z graba. świerki mi osobiście podobają się średnio (a u nas w dodatku jest plaga kornika, całe hektary lasów są ścinane), znacznie bardziej podoba mi się żywopłot z jodeł. te z wierzby spodobały mi się najbardziej, ze względu na szybki przyrost (w 3 lata można mieć piekny i gęsty żywopłot), łatwe formowanie, no i ta opcja z dwoma płotkami i ziemią w środku - super! takie oddzielenie od hałasów zewnętrznych... w ogóle chcemy posadzić więcej tej wierzby energetycznej i wykorzystywać jako opał. pola przydałoby nam się dokupić :D bo tej nasz hektar mamy zaplanowany, tam tylko trochę w lesie możemy wsadzić...
  7. Ewcia, trzeci poród to pewnie ekspres będzie. Dasz radę :) dzielna kobieto :) czekamy na wieści!
  8. O w mordę, Pampusia, szczęka mi opadła! Kuchnia przepiękna!!! Gratulacje gorące :)
  9. tu jeszcze o żywopłotach: http://www.ze.strefa.pl/index2.php?main=zywoplot.htm
  10. Pampusiu, ja też zachwycona domkiem jestem. no a ten murek z cegieł - marzenie! bardzo lubię cegłę, też się będziemy nią bawić przy wykończeniach. dziewczyny, które domki macie - nasze najnowsze odkrycie, polecam! jestem zauroczona (a to takie łatwe, tanie i szybkie!): http://zielonemigdaly.pl/2007/04/zywoplot-dla-wymagajacych/ Ruben dziś został w domu. Oboje mamy temperaturę i boli nas gardło :( ale smutny był, że nie mógł iść do przedszkola... Karenina, ja ciągle myślę o tej prenumeracie, bo mi chodzą po głowie różne pomysły, tylko nie mam czasu żeby siąść i spisać... Jak skończę pracę, to obiecuję napisać!
  11. Thelly, pocieszę cię (może), że mój dzielny do tej pory Rubenek też się po weekendzie zbuntował. Wszystko było ok do momentu, kiedy stanęliśmy przed przedszkolem. A już myślałam, że wychodzimy na prostą... Jeszcze rano się cieszył, że idziemy do przedszkola, a potem taki cyrk! W ogóle wszystko mi się w ten weekend rozlazło. Za dużo spraw się nagromadziło: ja skupiłam się na czym innym, niż dom (praca - dziś nad ranem dopiero poszłam spać), do tego moja @ - humorki odpowiednie, wykopki (ziemniaki), wyjazd na ślub (niby tylko 70km, ale i tak rozbiło Jonatankowe drzemki), do tego Rubenkowe humorki (podobnie jak u Pampusi, R był jak wściekły, ręce nam opadały i brakowało pomysłów, co z nim zrobić). No i w dodatku dwie noce spędziliśmy u Rubenka w pokoju na podłodze, bo u nas (mamy okna na stację benzynową) spać się nie dało, chłodnia stała pod oknami, w dodatku ładna pogoda i całą noc w barze awantury... Zmiana miejsca do spania też nie pozostała bez skutków ubocznych, Jonatan jakoś nie umiał zasnąć u siebie w łóżeczku, więc od dziś znów płacz przy usypianiu. Nie macie pojęcia jak ja już tego wszystkiego mam dość!!! Chciałabym mieszkać normalnie, a nie musieć bez przerwy kombinować co i jak zrobić, żeby było dobrze. Gdzie spać, jak usypiać dzieci, żeby hałas ich nie wybudzał. Chyba przygotuję sobie metr i jak w wojsku będę odcinała dzień po dniu. Wstępnie się umówiliśmy z mężem, że na jego urodziny się wprowadzimy (26 marzec) - ale nie wiem czy się uda. Nie wiem, czy nam kasy wystarczy na takie szybkie wykończenie domu... A nie chcemy się wprowadzać na budowę, zbyt długo tak mieszkaliśmy. Nie no, ręce mi opadają. W domu wszystko do góry nogami, bo wiadomo - ja zajęłam się pracą, to wszystko leży. Wymiękam. Spadam pisać dalej, muszę to skończyć i zająć się życiem, bo mi to już wszystko bokiem wychodzi!!!
  12. Oj, Thelly, Pampusia - te jęki są nie do wytrzymania!!! znamy, znamy... Właśnie - poruszana przez dziewczyny kwestia: przygotowanie do pójścia do przedszkola / szkoły. Teraz jednak wygląda to zupełnie inaczej, jest większa świadomość. Kiedyś to wyglądało właśnie tak: nieświadome dziecko (albo oszukane) się gdzieś zaprowadzało i nagle zostawiało. W przedszkolach, w szpitalach. Uważano, że obecność rodzica tylko przeszkadza... Teraz już wiadomo, że to nie jest dobre. I że do wszystkiego dziecko trzeba przygotować. To bardzo ważne! Kiedy się dowiedziałam, że Rubenek został przyjęty do przedszkola, bardzo często mu opowiadałam, jak to będzie. Miał czas, żeby się do tego przygotować. byłam z nim raz na 2h w przedszkolu, mógł się pobawić z dziećmi, pooglądać przedszkole. Miał już wyobrażenie tego, co go czeka. Bardzo lubił te opowieści przedszkolne - znałam rozkład dnia, więc mogłam poopowiadać mniej więcej co będzie się działo; mówiłam za każdym razem, że mamusia go zaprowadzi i pojedzie do domu, a tatuś pójdzie do pracy. A tuż przed pójściem do przedszkola powiedziałam mu także, że z pewnością niektóre dzieci będą płakały za swoją mamą, i że trzeba się nimi zaopiekować, żeby nie było im smutno. Rubenek uważnie tego słuchał i wierzę, że to miało duży wpływ na pozytywny start w przedszkolu. Co nie zmienia faktu, że i na niego przyszedł czas kryzysu. Ale i tak widzę, że lubi przedszkole - dziś znów był niepocieszony, że nie idziemy do przedszkola... A, no i codziennie wieczorem razem przygotowujemy ubranka do przedszkola. On podaje mi z szafy majtki, skarpetki, daję mu do wyboru dwie koszulki, ja do tego dokładam spodnie i bluzę. Robię co mogę, aby pomóc mu świadomie wejść w życie w społeczeństwie. I myślę, że dobrze nam idzie :) jestem z nas dumna, a co :P dziewczyny, miłej niedzieli! mam nadzieję, że macie taką piękną pogodę jak my. już się cieszę na wspólne popołudnie z rodzinką!!! Tymczasem idę gotować obiadek, bo chłopcy niedługo wrócą z kościoła. Jonatanek się przed chwilą obudził, więc czekamy :)
  13. trzecie planuję na za trzy lata. teraz byłaby 100% wpadka, na szczęście dostałam w końcu @, w 34dc (zwykle mam 28-dniowe) ewciu, mnie takie skurcze męczyły miesiąc :( nawet mi się zdarzyło pojechać do szpitala, ale skurcze były za słabe o 50% na KTG pokazywało. mnie nie pytaj, jak rozpoznać, bo za każdym razem myślałam, że to początek, bo były regularne - tylko brakowało mi jednak czegoś - jak zaczęłam rodzić to dodatkowo mnie czyściło nieziemsko ciuszki chętnie bym kupiła, ale dla chłopca. Jeśli któraś ma większego synka niż mój Rubenek (ciuszki na 104 nosimy, rozmiar bucików 25) i sprzedawała ubranka - to linkujcie proszę, chętnie kupię ze znajomego źródła :)
  14. pampusiu, oj prawda, prawda, nam się też należy czasem chwila wytchnienia! zgadzam się z wypowiedziami dziewczyn; ciekawa jestem odpowiedzi RB, bo - RB - potraktowałaś nasze decyzje trochę jak fanaberię. Przynajmniej ja to tak odczułam. U nas teściowie byli ciut negatywnie nastawieni do przedszkola, teściowa wprost pytała "po co przedszkole, skoro jest dziadek". Ale teraz bardzo chwalą, myślę, że już zapomnieli, jak bardzo absorbujący jest trzylatek! Trzeba naprawdę sporo sił, aby za nim nadążyć. Ja często nie nadążam usuwać "skutków" jego działalności ;-) cóż, życie weryfikuje...
  15. problem się rozwiązał sam, dziś w końcu dostałam @. ufff! ja właśnie przy J miałam bladziutką kreseczkę, a następnego dnia - mocniejszą. Dlatego tak uważnie oglądałam test, gdyby nie doświadczenie z początku ciąży z J, nawet bym nie spojrzała drugi raz na test ;) niestety na weselu się nie bawię, byliśmy tylko na ślubie. Panna Młoda -mmm, marzenie, przepiękna! Wysoka i szczuplutka :) w butach z 180cm jak nic :) uprzejmie zwracam uwagę, że w weekendy u nas puchy, bo spędzamy zwykle czas z rodzinami :P dlaczego posyłam trzylatka do przedszkola? bynajmniej nie po to, aby było omnibusem. "siedzę w domu", owszem, ale to siedzenie nie oznacza, że siedzę na dupie i pierdzę w stołek. Mam naprawdę dużo pracy, tym bardziej, że jest przecież młodsze dziecko. Bardzo czasochłonne. A oprócz tego studia, gospodarstwo, budowa, zwykłe prace domowe... W związku z tym nie mam już wiele wolnego czasu, aby zająć się Rubenkiem tak, jak by chciał i potrzebował. I się po prostu chłopak nudzi. A jak się nudzi, to jest: marudny, zaczepny, przekorny, nieposłuszny. Jak każde dziecko, które się nudzi. Ja nie mam czasu i sił wymyślać coraz to nowych atrakcji, z resztą często zwyczajnie jestem uziemiona przy Maluszku - pilnuję, kiedy śpi, karmię, przewijam. Owszem, mogłabym Rubisia posadzić przed telewizorem. No, gdybym miała... Wielu rodziców tak robi. Wtedy rzeczywiście przedszkole zbędne, może się chłopak zabawić nawet i kilka godzin dziennie. Przynajmniej nie rozwijałby się zbyt szybko i nie byłby zagrożony zbytnią erudycją. RB, myślę że zupełnie niepotrzebnie negatywnie patrzysz na nowe obowiązki naszych dzieci. To, że dzieci mają uregulowany dzień, i że każdy dzień wygląda podobnie, że wstają o tej samej porze, o tej samej porze jedzą, bawią się, śpią, bardzo korzystnie wpływa na ich rozwój, daje poczucie bezpieczeństwa. Urodzisz - zobaczysz. Każda zmiana w rozkładzie dnia, którą się wprowadza w życiu dziecka, spotyka się z jego buntem, bo jest zachwiane jego poczucie bezpieczeństwa. A mi, jako matce, bardzo zależy na tym, aby rozwijał się zdrowo, prawidłowo. Aby zawierał nowe przyjaźnie, uczył się funkcjonowania w grupie. Aby się uczył samodzielności. Uważam, że to zdrowe podejście. a jeśli chodzi o to, że sześciolatki idą do szkoły - i tutaj nie widzę problemu. Ja w wieku 6 lat poszłam do szkoły, bez przygotowania przedszkolnego, bardzo mi się podobało, czekałam na ten dzień i cieszyłam się, kiedy nadszedł. A że później nie chciało mi się chodzić do szkoły? A komu się chce wstawać rano, szczególnie kiedy poranki są szare i zimne? Takie życie... Człowiek się nie rodzi po to, żeby się bawić przez całe życie. Każde nowe doświadczenie coś wnosi w nasze życie. Z resztą, jeszcze sto lat temu trzy, cztero, pięcioletnie dzieci zaczynały swoją pracę. Sześcioletnie często szły już na służbę. Nasze dzieci i tak są uprzywilejowane, mają przywilej uczenia się. To jest RB przywilej naszych dzieci, a nie "to złe", które nadchodzi. Warto się nad tym zastanowić, bo od naszego stosunku do edukacji zależy również to jak naukę potraktują nasze dzieci. Agatko, myślę że robaki to jedno, a dwa - mógł Gabcio złapać jakąś bakterię odzwierzęcą (tak jak R) - zrób wymaz z kału... Zdaje się, że musicie rozwiązać problem z psem, bo się Gabcio nie wyleczy, a biegunki są zabójcze dla organizmu :( Marghi, albo nie doczytałam, albo nie piszesz? jak się czujesz, kochana? jak tam Maleństwo? Opowiadaj wszystko :) Misiaczkowa, a Ty jak tam??? uciekam do nauki :)
  16. Ewcia, to pewnie skurcze przepowiadające. Ojjjj jak sobie przypomnę, jak mnie męczyły, brrrr!!! Jedną tylko uwagę mam, bardzo, ale to bardzo Cię proszę, jak będziesz Surfitce rzucać brzuszek to skup się mocno i nie prześlij go przypadkiem w moją stronę... @ mi się spóźnia... dziewczyny, współczuję chorób. rak to przerażająca choroba... zdrowia dla wszystkich!
  17. cześć dziewczyny ja siedzę nad pracą, ale już ledwie na oczy widzę, pójdę spać. ciągle brakuje mi tekstu :( w weekend chciałabym skończyć. a jeszcze na ślub idziemy... teraz tylko zaglądam, co u was... Rubiś mi też dziś łezkę puścił, nie spodziewałam się po nim. Rano z radosnym uśmiechem wbiegł do sypialni, wołając "przygotuj się mamo, idziemy do przedszkola", a później, jak go ubrałam, zaczął płakać, że nie chce. Miał go odprowadzić mąż, ale z tatą Rubisiowi jeszcze trudniej się pożegnać, więc w końcu ja z nim pojechałam. Ubraliśmy się bez problemu, ale jak przyszło do pożegnania, przywarł do mojej nogi i nie chciał iść. Na szczęście Pani szybko zorientowała się, co jest grane i wzięła Rubenka na ręce, odwróciła uwagę, a ja zniknęłam. Nie płakał, tylko zaglądał jeszcze przez szybę... To przedszkole, w którym jestesmy, cieszy się bardzo dobrą opinią i widze, że nie bez przyczyny. Naprawdę - Panie są wspaniałe! Już na drugi i trzeci dzień tylko jedno dziecko płakało, od czwartego dnia - żadne. Przychodzę rano z Rubenkiem i dzieci się pięknie bawią, właśnie na początku wszystkie razem - tańczą w kółeczku, albo bawią się w balonika, także dzieci jak przychodzą są od razu wciągane do zabawy. No i kontakt z Paniami mam bardzo dobry; cieszę się, że jednak to przedszkole wybraliśmy (dostaliśmy się do innego, ale udało się zamienić). Tamto przedszkole nie było takie przyjazne! Przychodząc czułam się co najmniej persona non grata... Aj, to jednak się rozpisałam! dziewczyny, jedno takie pytanie - pisałam wczoraj o wynikach HCG. Wydawałoby się, że sprawa jest prosta, ale nie pisałam wszystkiego. Teraz znów zaczynam główkować i nic z tego nie wiem - pomóżcie! parę dni temu robiłam test ciążowy i cóż, hmmm... Nie wydaje mi się, żeby mi się w oczach mieniło... Widzę na nim drugą bladą kreseczkę. A raczej cień kreseczki... bardzo, bardzo bladą kreseczkę. Dlatego robiłam badanie z krwi, badanie wykazało że nie jestem w ciązy. No, ale ja nadal @ nie mam. w życiu nie miałam takiego długiego cyklu - dziś 33 dc. No i nie wiem - jest jeszcze jakieś prawdopodobieństwo, że jestem w ciąży? Znów się wkręcam, a testy ciążowe mi się skończyły ;-) zrobiłabym żeby się upewnić...
  18. Cześć dziewczyny :) na początek najważniejsze - nie jestem w ciąży :D @ nadal nie mam, ale zrobiłam dziś badanie krwi na HCG i mam już wyniki, raczej trudno tu o pomyłkę. a mój mąż już się tak ucieszył! mówił: super, poradzimy sobie, raz-dwa i będzie koniec pieluch :) będziemy mogli szybciej jeździć na wakacje bez dzieci :P kochany mój... Dla mnie wielka ulga, bo bałam się bardzo. choć już dziś rano byłam nastawiona pozytywnie, ale z pewnością byłoby ciężko. teraz (to jula chyba pisała?) będziemy używali 5 gumek na raz ;) hahaha (już to widzę...) współczuję kryzysów przedszkolnych, u nas też był we wtorek - chyba nie pisałam - w poniedziałek jakieś dziecko uderzyło Rubisia (jak przypuszczam nie bez winy z jego strony, bo on zaczepny jest), on się nie przyznał i jak tatę zobaczył, to się rozpłakał dopiero, no i następnego dnia nie chciał iść do przedszkola. ale porozmawialiśmy, wytłumaczyłam mu, że żadne dziecko nie może bić innych dzieci, on też, i że jak się cokolwiek dzieje, ma mówić Pani. No i jakoś poszło. teraz chodzi już mniej chętnie, ale bez płaczu na szczęście... Mam nadzieje, że mu to przejdzie! Dziś jak go odprowadzałam, to już żadne z dzieci nie płakało. nauki mam w pierniki, ale wychodzę powoli na prostą, zdążyłam opracować i wysłać pytania, teraz jeszcze pozostało mi skończyć pracę... myślałam, że więcej będę miała wolnego czasu, jak Rubi będzie w przedszkolu. Ale Jonatan sam jednak też jest absorbujący! Kiedy wszyscy są w domu, jest zadowolony mogąc na nas patrzeć. Jak jesteśmy sami, to mu tego brak... No i rwie się strasznie do siedzenia, w leżaczku siada sam, a jak go położę, to po kilku minutach już woła, chce zmiany. Rośnie mój chłopak :) Lecę, bo właśnie się obudził i się chichra do niani ;-)
  19. Ewunia, ty podłogi szoruj, a nie okna ;-) żeby Córeńka myrdnęła główką w dół :) czego życzę z całego serca! u mnie młyn na maksa, bo kończę pracę lic i oprócz tego milion innych obowiązków... także nie nudzę się, czasu nie mam na nic :(
  20. hej... Tatonka - owszem, ale jeszcze nie teraz!!! Gdyby teraz, to odstęp między dziećmi byłby rok... To za mało, mój kręgosłup padnie :( gdybym się starała o Maleństwo, miałabym wielką nadzieję, że się udało. Mimo, że test wyszedł dziś negatywny - @ nadal nie ma, a odczucia mam... no właśnie, przerażające. Bo się nie starałam... Pewnie się wkręcam (mam nadzieję!!!), ale coraz bardziej się boję... budowa idzie do przodu, ale teraz to już takie dłubanie - instalacje, niebawem tynki, wylewki... Nie ma za bardzo co pokazywać ;-) kurka, ale mam stresa... nie wyrabiam! a powinnam się skupić na nauce...
  21. Ja tylko na sekundeczkę... u nas masakra, ziemia pali mi się pod nogami, końcówka pracy licencjackiej, muszę wpleść jeszcze parę artykułów - właśnie otworzyłam jeden z nich, 55 stron... Nie no, odjazd!!!!!!!!! opracowania pytań do egzaminu - do czwartku, bo się umówiliśmy całą grupą i rozdzieliliśmy je między siebie, o swoich zupełnie zapomniałam, a teraz wszystko na ostatnią chwilę... Jakby tego wszystkiego było mało, @ mi się spóźnia i się wkręcam, boję się, że jestem w ciąży... Nie no, kosmos!!! Uciekam...
  22. Dziewczyny, chyba wymyśliłam biznesik dla siebie :) póki co jestem podjarana i bardzo pozytywnie nastawiona, bo praca jak dla mnie ideał :D w domu, połączenie artyzmu z kuchnią i pracą przez internet, w wybranych przeze mnie godzinach i stosownie do moich możliwości. Dla kręgosłupa jedynie to nie jest szczyt marzeń, ale nie można mieć wszystkiego ;) Jak wypali, mogę się pokusić o założenie swojej działalności :D ale szczegółów na razie nie będę zdradzała... W przyszłym tygodniu muszę zrobić małe zakupy i tak do 2tyg myślę pokażę Wam, co wymyśliłam :)
  23. Widzę, że tu cisza. U nas piękna pogoda, być może ostatni jeszcze letni weekend w tym roku, staramy się wykorzystać czas jak się da :) Ruben zrobił awanturę, że sobota, a on chce jechać do przedszkola i tam zostać :D Cieszę się, że tak mu się tam podoba! Olam - cieszę się, że Pawełka też "wciągnęło" przedszkole :) a jak tam u CIebie? jak nastroje? dobrego weekendu, dziewczyny!
  24. Rubi z przedszkola bardzo zadowolony, jutro chce iść znów. Ba! Pół godziny po powrocie zapytał mnie, która godzina i czy może iść już znowu do przedszkola :D wieczorem zaczął mi coś opowiadać, wcześniej nie chciał za bardzo, tylko opowiedział co jadł. No i ciągle pytał, dlaczego "hipopotamki" (jego pościel) musiał zostawić w przedszkolu. Buciki wziął ze sobą do domu :P nie chciał ich zostawić za nic :) Panie też go chwaliły, więc wygląda na to, że wszyscy zadowoleni :)
×