Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

hanio.k

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez hanio.k

  1. nooooo aisha, gratuluję!!! nasza pierwsza opcja tez byla za pol roku (tak w czerwcu najwczesniej, najlepiej niedzy lipcem a pazdziernikiem), no ale teraz.... sama czytałaś ;) z tym, ze @ nadal nie ma, i nie wiem czy to powtorka testu sie nie skonczy ;)
  2. kurczę, ale sie zdenerwowałam - od 5 dni obserwowałam aukcję taką: http://www.allegro.pl/show_item.php?item=532080997 no i w ostatnic minutach chciałam zalicytować no i co?? ustanowili sobie cenę minimalną, której nie przebiłam :( a już się cieszyłam, że bede miala fajny wózek :P żeby to drzwi... pół godziny zmarnowałam!!!
  3. agula, wczoraj spotkałam się z przyjaciółmi - mają 13-miesięczną córkę, i ona nadal nie ma @! gorzej, bo ccą już drugie, a jak tu się starać, kiedy jajniki wakacje sobie robią? ja trochę zazdroszczę, bo u mnie 3 miesiące po porodzie już miesiączki się pojawiły, mimo że karmiłam wyłącznie piersią. A ona [łącznie z ciążą] już prawie dwa lata @ nie ma!
  4. LIPENKA, myślę, że Twoje córy naprawdę sobie radzą. Możliwe, że trocę maja gorsze wyniki w szkole - każda "poważna" zmiana w życiu rodzinnym tak skutkuje (prawdopodobnie powtórka Was czeka np. z okazji przeprowadzki). Zdaje mi się - przynajmniej u nas tak było - że część Twoic obowiązków przejmą córki - czyli to one między sobą / przy pomocy drugiej - będą rozwiązywać swoje szkolne problemy, rozwiewać wątpliwości. W ten sposób uczą się samodzielności. Rodzice zawsze mają w tym momencie wyrzuty sumienia i zastanawiają się, co robią nie tak, a tymczasem ich dzieci tak naprawdę korzystają na tym, bo uczą się życia "w świecie", a nie zza maminej spódnicy ;) U nas tak było i mimo, że naszej mamie było żal tego, wyszło nam to na dobre i każdy z nas naprawdę dobrze radzi sobie w życiu :) Dużo mądrości życzę :) cóż po za tym.... hihihi, mąż wrócił z pracy i przywiózł mi test ciążowy :P bo on nie wiedział, że już robiłam ;) powiedziałam, że zrobię w środę, bo "coś mnie zbiera" - mam nadzieję, że na @ :)
  5. pszczoolka, zapraszam, zapraszam, nie masz aż tak daleko :P
  6. hallo, co tu tak pusto? która wpada na kawkę? serwuję z ciastem śliwkowym :D
  7. no gosiek, udalo sie, udalo. chociaz @ dalej nie widac. jak cos, to za 3 dni powtórka :P
  8. ddzięki :) ja z kawki zrezygnowałam, bo mnie coś dzisiaj czyści.
  9. o w mordę.......................................
  10. Milka, prawda, prawda... Bardzo mu wdzięczna wczoraj byłam za to; nieplanowana ciąża pewnie zazwyczaj bywa przedmoitem stresu, ale gdybym jeszcze miała sie stresowac tym, ze mąż będzie zły albo coś w tym stylu, to bym chyba zwariowała ;) co jak co, ale męża to mam najlepszego na świecie :P
  11. no ładnie, znów sama z sobą gadam... Nie wiem, czy już pisałam, ale parę dni temu mój Ruben odkrył pełzanie, no i buszuje mi po całym mieszkaniu. A ja tylko: Rubenku nie! Rubi zostaw! Rubi uważaj! Rubenku, gdzie jesteś??? Najśmieszniej bo pełza w tył i strasznie go to wpienia :D bo chce się gdzieś dostać, a zamiast coraz bliżej jest coraz dalej. Nie obczaił jeszcze, zeby do celu tyłkiem się odwrócić ;) możliwe, że na moje szczęście :P ostatnio wyciągałam go spod stołu........
  12. A najlepiej było wczoraj wieczorem (bo mąż nie wiedział, że test kupiłam, jak coś to chciałam mu o ciąży jakoś inaczej powiedzieć, niż "2 kreski' - leżę taka zestresowana w łóżku i w końcu włażę na męża i mówię, że się boję A on na to "no jejku, i co? przecież L&A (nasi przyjaciele, którzy mają synka 6 tygodni młodszego od R, a starają się juz o drugie) nie mogą mieć wcześniej drugiego niż my! Albo my bedziemy mieć teraz, albo oni poczekają ze dwa lata. Zajechać po test? (o północy!) hehehe. No a jakieś 10 min później mówie: odstresuj mnie jakoś. A on na to: no będzie córeczka, będzie! Niie ma to jak pocieszanie męża jakkolwiek miło, że tak pozytywnie zareagował mimo całej wpadką pachnącej sytuacji!
  13. A najlepiej było wczoraj wieczorem (bo mąż nie wiedział, że test kupiłam, jak coś to chciałam mu o ciąży jakoś inaczej powiedzieć, niż "2 kreski' - leżę taka zestresowana w łóżku i w końcu włażę na męża i mówię, że się boję ;) A on na to "no jejku, i co? przecież L&A (nasi przyjaciele, którzy mają synka 6 tygodni młodszego od R, a starają się juz o drugie) nie mogą mieć wcześniej drugiego niż my! Albo my bedziemy mieć teraz, albo oni poczekają ze dwa lata. Zajechać po test? (o północy!) hehehe. No a jakieś 10 min później mówie: odstresuj mnie jakoś. A on na to: no będzie córeczka, będzie! Niie ma to jak pocieszanie męża :P jakkolwiek miło, że tak pozytywnie zareagował mimo całej wpadką pachnącej sytuacji!
  14. zgłaszam sie z jedna kreseczka na tescie. hurra!!! ide sie upic kawa! hehehe ale dalej nie ma. choc zgodnie z tradycja powinnam jutro dostac, bo to byla u mnie regula - zawsze w nastepny dzien po wykonaniu testu dostawalam @. tylko szkoda tych 14 zl na test :P
  15. zgłaszam się z jedną kreseczką na teście! hurra! ale @ dalej nie ma. Idę się upić kawą :P
  16. hurra :P jedna kreseczka :P ale @ dalej nie ma ;) w każdym razie powodzenia dziewczyny, dobrych ciąż wAM żYCZę - i mała rada; teraz są wyprzedaże zimowych ubranek - jeśli któraś ma ochotę, polecam małe zakupy typu: spiworek, kombinezon, czapeczki - te rzeczy są strasznie drogie \"w sezonie\", a teraz mozna kupic za smieszne pieniądze. nie bądźcie przesądne, bo to się zwyczajnie nie opłaca! Chyba że któraś ma kasy jak lodui jej nie zależy ;) ;) ;) o i jak coś, wpadajcie do nas, lipcówki 2008 - chętnie służymy radą, wsparciem :) ciepło pozdrawiam!
  17. oki :) i tym razem naprawdę już idę spać ;) dobranoc!
  18. nadyia - pozwól że sprostuję :P ja nie jestem bardzo religijna, ja jestem głęboko wierząca. Spostrzegam sporą różnicę ;)
  19. nadyia, ty łobuzie :P ustronianka, wiem - ja też chciałam dużo wcześniej dziecko; ale chorowałam sporo i nie było szans... wiecie, to nei chodzi o to, ze ja nie chce "bo nie". Chodzi o to, że - jak pisałam - jestem po operacjach kręgosłupa i to byłoby poważne obciążenie, tym bardziej, że Rubenka trzeba ciągle sporo nosić, a on waży już ponad 9kg. Dlatego chciałam nie być w ciąży, dopóki mały nie jest mobilny. Juz teraz mi wysiada kręgosłup... a co by było, gdyby jeszcze doszła do tego ciąża? a potem noworodek/niemowlak i 15 miesięczne dziecko? Wierzę w to, że jeli Bóg da kolejne dziecko, pomoże mi to wszystko "unieść". Ale patrząc z ludzkiego punktu widzenia, byłoby naprawdę bardzo ciężko!
  20. No napewno będę szczęśliwa, gosiek dzięki za pocieszenie :), byle do jutra ;) tymczasem dobrej nocki, kochane!
  21. ustroniank, wiem, ale... No wiesz. to jest trochę poza mną ;) byle do jutra ;) i tak będę się cieszyć każdym wynikiem testu ;)
  22. No niech będzie ;) sama postanowiłam sobie przypomnieć, jak to było, więc znalazłam i wklejam :) Sam poród wspominam przez pryzmat mokrego, ciepłego, nowego człowieka, którego położono na moim brzuchu po ostatnim moim krzyku. Bo krzyczałam - przed porodem myślałam, że nie będę. A jednak krzyczałam. I dziś nie wyobrażam sobie JAK urodzić dziecko bez krzyku - musiałabym sie skupiać na tym, że by nie krzyczeć zamiast na tym, żeby urodzić. To było zupełnie naturalne. Kiedy tylko położono Rubenka na moim brzuchu, minął cały ból. Pozostała radość i totalne wyczerpanie - całe moje ciało trzęsło się jak w gorączce, mimo wysokiej temperatury. Potem czułam jeszcze tylko szycie, ale kątem oka obserwowałam, jak pielęgniarki mierzą, ważą i opatrują mojego syna. A mój syn? Ha... Zuch chłopak! Obsikał położną, która nie przypadła mi do gustu :) Jeśli chodzi o "techniczną" stronę porodu - pierwszy porod jest chyba zawsze najcięższy - i nie tylko dlatego, że trwa dłużej. Dlatego, że jest to rzecz nowa, nieznana, nie wiadomo co i jak się potoczy. Kazano mi przyjecać na porodówkę, kiedy będę miała regularne skurcze co 8 minut, przez godzinę. Przyjechałam po 3 godzinach regularnych skurczy co 8 minut, bo ciągle nie byłam pewna, czy to jest to. Co tu dużo mówić - jeszcze ładne 5 godzin miałam skurcze co 8 minut, wtedy rozwarcie było już na 4,5 cm. A więc poród postępował, ale moja oporna szyjka "trzymała" całość. Nie wiem dokładnie o co w tym chodzi, wiem że podawano mi rozkurczowe zastrzyki, żeby ją rozluźnić. Czas pomiędzy skurczami zaczął się skracać. Najpier 7 minut, potem 5, 4, 3... Był wanna, piłka, spacery, prysznic... Cuda na kiju. Był też kryzys siódmego centymetra, który u mnie polegał na tym, że strasznie chciało mi się płakać, i ciągle zdawało mi się, że nie poradzę sobie z Maluszkiem, bo przecież ja nie mam pojęcia jak się takiego mini-człowieczka obsługuje. I rzeczywiście myśli te "przeszły" mi dopiero, kiedy położono Rubenka na moim brzuchu. Wcześniej moja psychika nie potrafiła połączyć bólu porodowego z tym, że NAPRAWDĘ będę MAMĄ. Kiedy okazało się, że mam już rozwarcie na 8 cm, akcja porodowa się wyciszyła. Dlaczego? Ano, myślę że powodów było wiele - po pierwsze, byłam już totalnie wyczerpana fizycznie - był to czwartkowy wieczór, a my oboje od środy nie spalśmy. Po drugie, prawie nic ne jadłąm - tylko od czasu do czasu "przetrącłam" jakąś przekąskę. Po trzecie, dwa razy pod rząd zajęto mi krzesło porodowe, na którym chciałam rodzić, co było powodem stresu... Skończyło się kroplówką. Po kroplówce moja macica dostała szału, prawie nie było czasu między skurczami. I rzeczywiście ból był ogromny - i przestałam być cicho. Mimo, że było naprawdę ciężko, byłam zdetermnowana. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że cokolwiek może aż tak boleć. Ale nie przejmowałam się niczym - nawet tym, że mój "rytuał porodowy" (przybierane pozycje, ruchy) dla obserwatorów zewnętrznych mógł wyglądać śmiesznie. Tej determinacji nie podzielił Pan Mąż, który chciał mnie namówić na cesarkę. W nagrodę dostał ode mnie z główki, ugryzłam go i powiedziałam zeby się zamknął :) Teraz mój syn, Ruben, ma już 7 miesięcy i jest najkochańszym synem na świecie. Zastanawiam się, co ja w życiu robiłam, kiedy go nie było? i po co to wszystko? Gdzie w tym jakiś sens, cel? Na co ja TYLE czasu zmarnowałam i, do jasnej anielki, jak to jest, że wydawało mi się, że mam mało czasu??? He, he, he... Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będę musiała sobie za 9 miesięcy radzić z dwójką łobuziaków :P
  23. Idę spać, bo mnie tu coś z tego stresu trafi!
  24. surfitko, ja też chcę taką 2-3 letnią przerwę między dziećmi... kurcze, ale mam potężnego stresa. wiec lepiej trzymaj za jedną kreseczkę. a żeby było śmieszniej, najbardziej wpienia mnie to, że nie ćwiczyłam ostatnio :P i brzuszek poozstawia wiele do życzenia. A zawsze byłam taka dumna z mięśni brzucha! A w ciąży nie można.... Chyba pójdę spać, bo mnie tu y-y z tego stresu trafi :P
  25. cześć dziewczynki :) gratuluję ciężarówkom. Jestem lipcówką 2008 (założycielką topiku :P no i jestem na nim mimo, że mój Syn urodził się w czerwcu :P ) teraz @ mi się spóźnia i oczywiście panikuję, że jestem w ciąży - byłaby to stuprocentowa wpadka :P oczywiście cieszyłabym się z ciąży, jakkolwiek marzyłam o tym, żeby nie być w ciąży, dopóki pierworodny nie chodzi (jestem po 2 operacjach kręgosłupa, więc byłoby to spore obciążenie, tym bardziej, że młody waży już ponad 9kg). Jutro robię test, więc dam znać jak i co. jeśli chodzi o poród, to wspominam wspaniale, jedno z najbardziej głębokich przeżyć w moim życiu! Mimo, że rodziłam ponad dobę (od pierwszych skurczy) - naprawdę było wspaniale. Jesli bedziecie chcialy, to mogę skopiować opis porodu z naszego lipcowego forum :)
×