Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Miła3

Zarejestrowani
  • Zawartość

    227
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Miła3


  1. Najlepiej zrobisz jak będziesz je ignorować. Nie da się całkowicie odciąć od przeszłości - niestety te złe wspomnienia lepiej się trzymają niż te dobre. Jeśli jest z tym bardzo źle to przepracuj ten problem z psychologiem. 


  2. 1 godzinę temu, Solero napisał:

    Ale pomyśl jak można być zazdrosym o dziecko to mija się z wszelkim dobrem dziecka. Wybacz ale dla mnie to co najmniej chore.

    Ale tu nie chodzi o zazdrość o dziecko. Przynajmniej ja nie byłabym zazdrosna na autorki miejscu, bo w końcu nie spotyka się z ped***lem i na 1000% 8-latka nie odbierze jej faceta. Zwracam tylko uwagę na zachowanie tej dziewczynki, które jest dziwne, po prostu. Może jest dziwne dla mnie, bo nigdy nie spotkałam się z takim czymś. 


  3. 4 godziny temu, Iza2234 napisał:

    Mój brat jest chory, dlatego faktycznie  trochę brakuje jej ojca. Nie mówi wprost, ale widać, że chciałby by sam ja przytulił itd. 

    Dodam że w rodzi nie ciotecznej też ma dwóch młodych wujków i podobnie na nich reaguje jak na mojego, tyle że ich widzi raz w roku. 

     

    To trochę zmienia postać rzeczy. 🙂 


  4. 5 godzin temu, Lili_96 napisał:

    Uważam że koleżanka wyżej ma racje. A nie pomyślałaś może że Twoj brat jest słabym tatusiem skoro ona do innych się pcha? A może dookoła są same kobiety (oprócz ojca) i chciałaby mieć chociaż jakiegoś wujka? 

    Ktoś tam wspomniał wyżej że to nie normalne i że powinno się leczyć (🤨) a ja się pytam co w tym nienormalnego? I to u dziecka 8 letniego. Wczoraj byłam na 5 urodzinach i dziewczynki bawiły się w księżniczki. Jako księcia nie wybrały kolegi który też ma 5 lat, tylko jednego z ojców, i chciały tylko żeby pocałował on jedną księżniczkę. Czy to sie powinno leczyć? Czy jest to normalne, bo faktycznie, książę daj całusa księżniczce? A że dzieci nie patrzą i wybierają dorosłych to juz inna kwestia. Ok, są to wzorce z bajek, ale sorry, taki mamy klimat, od x czasu. 

    A 8 latka, pociesze Cie, może nawet nie robi tego przez "niedobór" wzorców męskich a przez to, że jest jej to pierwszy obiekt westchnień 😉 Więc życzę powodzenia. 

    Ale to co Ty opisałaś jest słodkie. To tylko zabawa. A tamta dziewczynka ma "inne" zachowanie. Gdyby była starsza nazwałabym ją "wulgarną". Kurde, wychodzi w szpilach do faceta i pyta tylko jego jak wygląda. Wyskakuje z łazienki i tańczy nago >.<, matka zgarnia ją z krzykiem (prawidłowa reakcja). Jak dla mnie to nie jest normalne. Jak dla wygląda jakby chciała mu się podobać, być w jakiś sposób adorowana. A raczej 8-letnie dziewczynki nie powinny myśleć o takich rzeczach. 

    Też byłam w szkole podstawowej i dziewczynki w moim wieku szalały za wuefistami, ale nie było takich dziwnych scen. Raczej rumieniły się jak przechodził, chichotały, nie wiedziały gdzie patrzeć, jąkały się gdy z nim rozmawiały. Albo siedziały na ławce i gadały jaki on jest ładny. Takie urocze to raczej było. Ale nie było sceny żeby jakaś wyszła na majtkach na korytarz albo coś takiego xd. 

    I nie napisałam, że od razu leczyć. Ale potrzeba jej rozmowy, że nie powinna w ten sposób się zachowywać.  


  5. Jeśli to prawda co piszesz to z tą dziewczynką jest coś nie tak. Zdrowa to ona nie jest. Niech rodzice zainteresują się co ogląda w necie. Bo skąd u takiej małej dziewczynki takie zachowania? Nigdy nie spotkałam się z takim czymś. 

    Ignoruj ją, serio. Na początku wpadnie w histerie i jeszcze inne rzeczy zacznie wyczyniać, ale cierpliwości. W końcu odpuści jak nie będziesz zwracać uwagi. 

    • Thanks 1
    • Confused 1

  6. 26 minut temu, MewaNaUrlopie napisał:

    Bardzo dobra. Znacznie więcej dni przepłakałam będąc w związku, niż po rozstaniu. Kiedy ja próbowałam naprawiać, rozmawiać, zmieniać coś, on ignorował albo mówił, że i tak go nie zostawię, bo przecież nie dam sobie rady sama (a skąd ten pomysł mu się wziął, to nie mam pojęcia).  Po prostu stwierdziłam, że najwyższa pora zawalczyć o siebie i swoje szczęście, bo czas ucieka i lepiej nie będzie.

    Gratuluję odwagi. 😌 Wiele osób boi się samotności. 


  7. 35 minut temu, Electra napisał:

    Uzależniające jest bycie samemu. Robisz co chcesz, kiedy chcesz i z kim chcesz. Nikt nie robi Ci wyrzutów, nie strzela fochów, nie sapie, nie masz cichych dni. Nieważne, że wszystkie są ciche, ale przynajmniej nikt nie jest w stanie zrobić Ci przykrości, zranić Cię. Ogarnę jakieś niezobowiązujące przytulanie (nie mylić z seksem), bo cholernie brakuje mi tego i mogę być sama całe życie. To jest prawdziwie uzależniający stan. 

    Nie wiem, nie znam takiego uczucia... Póki co jestem w związku i mam kluchę w gardle na samą myśl, że miałoby zabraknąć mojego faceta. Zależy też od okoliczności, od posiadania przyjaciół, znajomych. Jak ma się fajne grono, pracę, hobby to jest łatwiej i partner życiowy wydaje się zbędny. Gorzej jak ktoś jest samiutki na świecie... 

    • Like 1

  8. 32 minuty temu, MewaNaUrlopie napisał:

    Ona się nie leczy? Depresja to ciężka choroba, wymaga pomocy specjalisty bo inaczej sobie nie poradzi, a i Ty tez nie dasz rady wszystkiego dźwigać. 

    Ja rozstałam się po 13 latach związku. Nie byliśmy małżeństwem, więc mniej papierków było, ale nie była to łatwa decyzja. Czułam się podobnie jak Ty, jakby moje życie juz właściwie minęło i przyznaję, że decyzja o rozstaniu była trudna, ale konieczna, bo inaczej sama bym siebie wykończyła.

    Jak się teraz czujesz? Z perspektywy czasu uważasz, że to była dobra decyzja? 


  9. 27 minut temu, Olek80 napisał:

    dziękuję wszystkim za odpowiedzi, 

    prawda jest taka że podczas drugiej naszej rozmowy, powiedziałem jej dokładnie, że nie wyobrażam sobie dalszego naszego życia w ten sposób, że część codziennej odpowiedzialności, ona musi wziąć na siebie, od tego czasu miną praktycznie rok, wiem że na 3 rozmowach była, ale jak na razie nic z tego nie wyszło. 

     

    @Miła3 myślałem o tym, żeby wyjechać z nią gdzieś, zrobić coś innego, ale naprawdę w chwili obecnej nas na to nie stać, po pracy w tygodniu jest ciężko z wolnym czasem i choć może zabrzmi to jak tłumaczenia, to naprawdę dość często pracuję po 10-11 h, i oprócz kawy nie mam sił, i ochoty wymyślać aktywności ... 

    @Nemetiisto mam czasem takie dni, gdzie staram się postawić siebie w głównym miejscu osi mojego życia, ale potem w myślach się sam za to ganię ... bo mam wrażenie że to  niesprawiedliwe względem jej ... 

    Niech zacznie od leków, psychiatry. Poczuje się lepiej, może sama wyjdzie z jakąś propozycją. Na rozmowie o pracę inaczej wygląda kobieta zgaszona, która jest tam z musu, a inaczej kobieta uśmiechnięta. Taka jest prawda. 

    Jeśli nie podejmie próby leczenia, odmówi wizyty u psychiatry, to to oznacza, że "lubi" tak żyć. A Ty nie musisz się na to godzić. I w takiej sytuacji możesz ją bez skrupułów zostawić, bo będziesz miał świadomość, że próbowałeś wszystkiego. Niestety, niektórych związków nie da się uratować. 


  10. Co prawda nie doświadczyłam rozwodu ani nie byłam w takim długim związku, ale myślę, że Twoja kobieta powinna pójść do pracy. W najgorszym wypadku postaw jej ultimatum. Mówiłeś jej to co napisałeś tutaj? Że czujesz, że nie żyjesz? Że nie podoba Ci się takie życie? Powiedz, że chcesz z nią korzystać dalej z życia, wyjeżdżać. Jak dostanie prace i trochę staniecie na nogi finansowo, to wyjedźcie gdzieś razem, gdzie nigdy nie byliście. Pozwiedzajcie, zjedzcie w nowym miejscu, próbujcie nowej kuchni. 

    Sytuacja jest ciężka, bo ona ma depresję. To nie jest tak, że pójdzie - przysłowiowo - pobiegać i jej przejdzie. Musi zacząć brać leki od psychiatry. Życie ulegnie zmianie jak zacznie się uśmiechać. 

    Ogólnie daj jej odczuć, że Cię traci. Powiedz o leczeniu i o pracy, to co napisałeś tutaj. Wydajesz się być naprawdę spoko mężczyzną. Ogromny plus za to, że jej nie zdradziłeś i nie kręcisz na boku.

    Jeśli o mnie chodzi, to po rozstaniu będziesz cierpiał. Każde rozstanie boli. Związek, poczucie przynależności, bezpieczeństwa, stałości - są to wartości uzależniające. Kiedy są, to nie zauważamy ich. Problem się pojawia, kiedy to tracimy. Oczywiście przetrwasz to. Ale może być ciężko. Co innego o tym pisać, mówić, co innego powiedzieć jej w twarz, że odchodzisz. 


  11. 1 godzinę temu, modnamama napisał:

    Może się znudzić, niestety znam parę, gdzie facet i koleżanka byli ze sobą 6 lat, potem mieli rozstania i powroty, ostatecznie wzieli slub i posypalo sie, nawet nie po dwóch a po około roku facet sie znudzil ułozonym zyciem, wprost powiedzal jej, że czuje się uwięziony i że czuje ze z nia "osiagnal" juz wszystko i chce próbować czegos innego....

    Co za palant! Nie wierzę, co czytam. 

    • Like 1

  12. 1 godzinę temu, kalmelak napisał:

    Wracam znowu z tematem... Opiszę Wam po krotce swoją krótka historie od początku. 

    Poznałam mega nieśmiałego kolesia. Tak nieśmiałego że pierwsze randki prawie w ogóle się nie oddzywal. Piszemy cały czas. Jestem bardzo empatyczna osoba, dlatego wiedziałam też że jest mu mega ciężko skoro jest nieśmiały. Minęło 8 spotkań (w tym niestety tylko 1spotkanie zaproponował on, reszta ja). Zawsze dobrze spędzaliśmy czas, kino, teatr, spacery, gokardy, zawsze dziękował że super spędzony czas, że dobrze ze ja decyduje bo on boi się że źle zdecyduje (problem z pewnością siebie). Nie doszło między nami w sumie do niczego. Nawet nie trzymaliśmy się za ręce. 

    Kiedyś pwoeidzial mi że jemu zajmuje bardzo dużo czasu otwarcie się. Ale No 7 czy 8 spotkan i nic? 

    Mieliśmy się spotkać w piątek ale jakoś nie wyszło nam to spotkanie, jemu coś wypadło, serio coś tam w domu. Jednak no gdyby to przeze mnie nie wyszło spotkanie powiedziałabym coś w stylu: przepraszam nie dam rady, ale może w niedzielę masz czas? (lub cokolwiek innego). A on ze nie i tyle. 

    Nie powiem zrobiło mi się przykro. Już jakiś czas temu, przy 5 spotkaniu chciałam go zapytać co on myśli o naszej znajomości, czy chce czegos więcej czy po prostu spotyka się że mną jak z koleżanką, jednak brakwoalo mi odwagi. 

    Teraz już dorosłam do tej decyzji i chce z nim o tym pogadac.

    Nie wiem czy powiedzieć mu wprost że niewiem na czym stoję i jeśli ma nic z tego nie być to nei chce trącić czasu (w sumie to już 2msce trwa). Tylko czy nie wyjdę wtedy na desperatke jakaś że po 8 spotkaniach o to pytam? 

    Czy jakoś delikatniej, 'na około'? Nie wiem co zrobić i co mu powiedzieć. 

    Czy mogę mu to napisać czy nie wypada i lepiej spotkać się i pogadać w 4oczy? Choć mega się denerwuje i boję się że na żywo braknie mi odwagi... Co robić? 😞

    Może jest na tyle nieśmiały, że nie umiał odmówić spotkań? Ja bym już do niego nie pisała. Czekaj na jego ruch. Jeśli nic nie zaproponuje to znaczy, że nic szczególnego do Ciebie nie czuje i jesteś mu obojętna. 


  13. 33 minuty temu, Karo80 napisał:

    Będę to czytała co napisalas sto razy. 

    Kiedy wyszlam na kawę do kolezanki to nauczylam sie sciszac telefon bo mi było wstyd bo wyszlam a on juz dzwonił po kilkadziesiąt razy. 

    Tak teraz myślę moze on mnie naprawde kochał i był taki zazdrosny?? Mi sie naprawde psychika odwróciła teraz

    Nie kochał. Uwierz. Nie krzywdzi się osoby, którą się kocha. 

    • Like 1
×