Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

no happy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    126
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez no happy

  1. no happy

    Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

    Ja nie mam dostępu do jego pieniędzy, on ma swoje konto, ja swoje. W porywach wysyła mi tak z 1000 zł, ale robi też wszystkie opłaty, jeśli chodzi o mieszkanie. Poza tym spłaca kredyt. Niby twierdzi, że próbuje coś odłożyć ale nigdy mu się nie udaje bo zawsze wyskakują jakieś nieprzewidziane wydatki. Ostatnio zażądałam aby pokazał mi swój telefon, to oczywiście wielka obraża, bo naruszam jego prywatność. Oczywiście jak tylko weszłam w kontakty to wyświetliły mi zdjęcia dziewczyn, które z nim pracują, oczywiście przypisane do kontaktu. Nawet nie chciałam dalej patrzeć bo widziałam, że wszystko wyczyszczone. Poza tym ma jeszcze telefon służbowy. W ogóle dla mnie to jest niepojęte aby w związku blokować i ukrywać telefon przed partnerem. Ja swój ma na wierzchu bo nie mam żadnych tajemnic.
  2. no happy

    Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

    Dawno bym to zrobiła gdybym miała z kim zostawić dziecko. A niestety nie mam takiej możliwości, dlatego on jest pewien, że się tam nie pojawię. Generalnie przyjeżdża raz na trzy miesiące/pół roku. Jak w marcu pojawiła się pandemia to nawet nie przyjechał na Święta Wielkanocne, więc jak wyjechał końcem grudnia, tak przyjechał dopiero z końcem czerwca. A kiedy wyjeżdżał do pracy to zapewniał mnie, że postara się być w domu raz w miesiącu i że ja do niego też będę latać. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Ja byłam u niego raptem jeden raz. Potem sprawa ucichła. W ogóle on wynajmuje mieszkanie z trzema innymi facetami, z tym, że pozostali pracują od marca do października, a od listopada do końca lutego przebywają w domu, w Polsce. Czyli on przez cztery miesiące zajmuje całe mieszkanie sam. I nawet nie zaproponował abym do niego przyjechała z dzieckiem. Spokojnie mogliśmy wtedy pobyć razem, nawet te cztery miesiące. Ale żadna propozycja nie padła z jego strony. W ogóle jakoś przez przypadek wygadał się, że pozostali się rozjeżdżają do domów i on zostaje sam w mieszkaniu przez te cztery miesiące. Obojętnie co by nie było, bardzo chciałabym wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi i na czym stoję. Bo przyznam, że to wszystko jest dla mnie podejrzane.
  3. no happy

    Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

    Zgadzam się z Tobą. Tylko pytanie czy ma chęci aby tutaj wrócić i pracować, bo kwalifikacje posiada. Teraz ma nową wymówkę, że pandemia, że mnóstwo ludzi straciło pracę, że w Polsce jest większe bezrobocie niż było, na jedno miejsce kilka osób, itd. Wczoraj udowodniłam mu na własnym przykładzie, że się myli bo właśnie znalazłam pracę. Za tydzień zaczynam. Szukałam raptem kilka dni. Fakt faktem nie w swoim zawodzie, ale znalazłam. Zawsze w międzyczasie mogę poszukać czegoś innego. Dlatego teraz on powinien zrobić ruch.
  4. no happy

    Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

    Wszystko jest możliwe, dlatego bardzo chciałabym się dowiedzieć o co tak naprawdę chodzi i na czym stoję. Nie mam możliwości skontrolowania go, a jeśli tak jest to na pewno sam się do tego nie przyzna.
  5. no happy

    Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

    Ciągle mu tak mówię, ale on to bagatelizuje. Mówiłam mu już niejednokrotnie, co mu po tym, że osiągnie rzeczy materialne, jak straci rodzinę.
  6. no happy

    Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

    Całkiem prawdopodobne, że tak właśnie jest. Prawdę mówiąc też tak podejrzewam. Ale chciałabym aby się w końcu określił i powiedział mi wprost, jak dalej widzi nasze wspólne życie. Chciałabym po prostu wiedzieć na czym stoję. Jeśli jest tak, jak piszesz to ok, przyjmę to na klatę i po prostu odejdę, ale niech mi to powie. Stąd moje pytanie, jak skłonić go do tego aby się określił, bo jak dotąd ciągle lawiruje i mnie zwodzi. Mam wrażenie, że jestem dla niego taką opcją awaryjną, gdyby nie poznał nikogo innego, wtedy kobieta i dziecko to zawsze jakaś stabilizacja.
  7. no happy

    Jak 'sciągnąć' narzeczonego do domu?

    On uważa, że robi to dla nas i dla naszego dobra, aby żyło nam się lepiej. Cały czas to powtarza. Na wszystko ma odpowiedź, dlatego brakuje mi już argumentów.
  8. Sprawa wygląda następująco: mój narzeczony już trzeci rok siedzi za granicą, po tym jak wyjechał do pracy. Ok, umowa była taka, że wyjeżdża na max. 2 lata, żeby się odkuć, potem wraca i próbujemy coś otworzyć lub szuka czegoś w Polsce. Przystałam na taki układ. Tym bardziej, że miał przyjeżdżać do domu nawet raz w miesiącu i ja miałam do niego jeździć na zmianę. Podczas jego nieobecności ja miałam siedzieć w domu i opiekować się naszym obecnie prawie 7 letnim dzieckiem. Tymczasem sprawa przybrała zupełnie inny obrót. Ostatni raz w domu był na Święta Bożego Narodzenia, ponieważ pandemia, no ale pandemię ogłoszono w marcu. Chciałabym bardzo wyjechać do pracy, żeby najzwyczajniej nam było lżej i abyśmy szybciej mogli się odkuć, tym bardziej, że obecnie kryzys gospodarczy, itd. W ogóle chcę wyjść do ludzi, bo takie siedzenie w domu z dzieckiem 24/7 nikomu chyba nie służy, a i finansowo byłoby nam lżej gdybym także pracowała. On natomiast się na to nie zgadza. Mimo, że on pracuje to ciągle żyjemy 'pod kreską'. Nie pozwala mi wyjechać, choć miałabym dobrą pracę, w dodatku mogłabym być w domu raz na dwa tygodnie (system 2 tygodnie praca, 2 tygodnie w domu). Nie mogę nawet o tym wspomnieć bo robi mi awantury, twierdząc, że wie co się na takich wyjazdach wyprawia, że łatwo mnie zbajerować i że jak tylko wyjadę to on przyjedzie i rozpęta prawdziwe piekło na ziemi. Natomiast ja od 10 lat jestem mu wierna, inni mnie nie obchodzą kiedy jestem w związku, taki mam charakter. Rzuciałabym to wszystko w cholerę i wyjechała nawet wbrew jego woli, ale co z dzieckiem, które kocham nad życie? Dlaczego ja jako matka mam się tylko o nie martwić? On jak wyjeżdżał miał ten komfort, że jestem ja i się dzieckiem zaopiekuję. Myślę, że jako ojciec także jest zobligowany do opieki nad nim. Co zrobić? Jak to wszystko rozwiązać? Jakie przedstawić mu argumenty aby przekonać go do swoich racji? Jestem po prostu załamana. Lata lecą, ja w domu z dzieckiem, bez pracy, on świetnie się bawi, pracuje, ma kasę i darmowa opiekunkę dla dziecka - żyć nie umierać.
  9. Serdecznie Ci dziękuję, oby się spełniło
  10. Wiem, także kiedyś pracowałam za granicą, w wakacje, aby móc za co opłacić studia. I także napatrzyłam się na różne sytuacje. Dlatego kiedy on obraca się w takim środowisku to mam w głowie same czarne scenariusze. Nie chciałabym któregoś razu obudzić się z ręką w nocniku. Widziałam na własne oczy jak do Polaka pracującego ze mną przyjechała żona z dwójką dzieci, jakie w panice podejmował działania aby nie zorientowała się, że ją zdradza. Ledwo żona wyjechała, obrączka z palca i za rączkę spacery po mieście z kochanką, także Polką. Takie są niestety realia, dlatego martwi mnie ta cała sytuacja. Szkoda byłoby zaprzepaścić tyle wspólnie spędzonych lat. W dodatku jest dziecko, które potrzebuje obojga rodziców, jak już wcześniej wspomniałaś.
  11. Masz rację, jesteś bardzo mądra kobietą. Ostatnio kiedy wspomniałam o przyjeździe do niego, to zaczął kręcić, że on tam nie chce dłużej być, że chce lada chwila zjechać do Polski, i z nami byc. Dlatego jakby wytrącił mi argument z ręki o moim przyjeździe do niego i pracy, aby być razem. Jestem pewna, że jak teraz mu o tym powiem to odpowie tym samym, że on już chce wracać i nie chce dłużej siedzieć na obczyźnie, itp.
  12. Wiem, i w pełni się z Tobą zgadzam. Może nawet już prowadzi podwójne życie, a mnie trzyma na wszelki wypadek, bo zawsze rodzina to jakaś stabilizacja, gdyby z inną nie wypaliło. O ile wcześniej tego chciał, teraz unika tematu wspólnego tam życia.
  13. On nie ma ku temu warunków abym mogła z dzieckiem jechać. Zajmuje jeden mały pokój na poddaszu, a w mieszkaniu są jeszcze trzy pokoje zajęte przez pracowników. Choć od listopada do marca ( przez 4 miesiące) całe mieszkanie zajmował on sam, bo inni mieli przerwę zimową, i nawet się do tego nie przyznał. Dopiero po fakcie się wygadał. A mógł zaproponować abym przyjechała wtedy do niego z dzieckiem. Dziecko od września idzie do pierwszej klasy i nie będzie mogło tak sobie opuszczać szkoły, aby do niego pojechac. Pomijam fakt, że przez ten okres kiedy on jest za granicą, ani razu u niego nie było, a bardzo chciało. Ja byłam tylko raz. W ogóle na początku chciał abym do niego przyjechała razem z dzieckiem, podjęła tam pracę, a dziecko poszło t do szkoły. Wtedy oboje byśmy pracowali i moglibyśmy spokojnie coś wynająć tylko dla nas. Ale z czasem to wszystko ucichło, jemu coraz bardziej się tam zaczęło podobać i jest jak jest.
×