Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

no happy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    126
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez no happy


  1. 30 minut temu, Malutka92 napisał:

    I co, nie przyjechał? 

    Nie przyjechał, ale może jeszcze jutro przyjechać, bo jeśli dziś pracował to może postanowił, że jutro się wybierze. W każdym razie ma czas do środy, bo tak jak już pisałam, dziecko ma urodziny w środę. Może stwierdził, że najlepszą niespodziankę dziecku sprawi, jeśli pojawi się w dniu urodzin. 


  2. Do Vedma i Lenamagda

    Spokojnie dziewczyny, tak czy inaczej jesteście zgodne co do jednego, mianowicie, że spokojnie dalibyśmy radę oboje pracując i wynajmując mieszkanie wraz z dzieckiem w wieku szkolnym. To dla mnie cenne informacje, dlatego tym bardziej nie rozumiem dlaczego on uważa inaczej. I przyznam, że denerwuję się czytając te wpisy, bo uświadamiam sobie, że on tak naprawdę nie chce nas tam. Niby twierdzi, że nie chce tam siedzieć w nieskończoność i chce niebawem  zjechać do Polski, ale nie jest w stanie określić kiedy ma zamiar to zrobić. Czyli co? Mam rozumieć, że po prostu mam czekać aż jemu się znudzi życie wiecznego studenta, aż się wyszaleje, tak? A może trzyma mnie w rezerwie, ale liczy na poznanie kogoś tam. I jeśli mu się to uda, to wtedy powie mi -bye. Nie wiem po prostu co mam o tym myśleć. Czekam aż przyleci, mam nadzieję, że do środy się doczekam. Nawet jeśli nie zamierza tego zrobić to za wszelką cenę będzie się starał skontaktować z dzieckiem, aby złożyć życzenia. Ze mną się w żaden sposób nie skontaktuje, dlatego jestem ciekawa za czyim pośrednictwem to zrobi.


  3. Dnia 23.10.2020 o 21:08, Lenamagda napisał:

    Oczywiście, że dalibyście radę. Ja mam dwójkę małych dzieci, jedna wypłata idzie na opłaty i zakupy plus wakacje, a druga jest w całości odkladana. Z tego co czytałam twoje dziecko ma 4 lata, więc poszło by do przedszkola na 6 godzin. Nie wiem jakw innych szkołach ale u nas jest to od 9 do 15, więc potrzeba tylko osoby która odprowadzi, przyprowadzi dziecko i poczeka aż ktoś z rodziców przyjdzie. Jeśli poszlabys do pracy na pół etatu to nie potrzeba nikogo do pomocy, a i tak dacie radę. 

    No widzisz, a On uważa, że byłoby kiepsko. Nie wiem, ale wydaje mi się, że jemu jest tak po prostu wygodnie. Siedzi sobie tam sam, robi co chce, nie ma obowiązków, do pracy i z powrotem, resztę czasu ma dla siebie. A gdybym była tam z dzieckiem to wiadomo, że wszystko by się urwało. Musiałby wtedy żyć jak odpowiedzialny partner i ojciec, a nie beztrosko jak student. 

    Dziecko ma lat siedem. W tym roku poszło do pierwszej klasy, więc.. Tak czy inaczej czytając Wasze wpisy uważam, że dalibyśmy spokojnie radę. Ale jeśli nie ma aprobaty ani entuzjazmu z jego strony, to co ja mogę. Dlatego tak ważna jest rozmowa, na którą liczę, a która się odwleka z dnia na dzień. 


  4. Dnia 23.10.2020 o 19:36, Vedma napisał:

    Nawet gdybys pracowala part time to dalibyscie rade. Nie wspomne juz o beneficie na mieszkanie, gdy jest dziecko. To nie jest zadna zapomoga, benefity sa dla pracujacych normalnie tez. Moj wujek wyjechal do Londynu na pare miesiecy dorobic, ale szybko stwierdzil, ze wraca, bo teskni. Ciotka powiedziala, ze dojada na jakis czas, by I kuzynka skonczyla tam szkole. Skonczyla tam liceum I postanowili zostac na stale. Wujek zalozyl firme, ciotka tylko dorabiala I zajmowala sie domem, za ktory przy beneficie placa 400£...Jedznie, ubrania, kosmetyki sa tam tanie, nie przeliczajac na zl. Bedac w uk wrecz sie marnotrawi, maja niskie ceny, gigantyczne przeceny. Sama zaczelam takie zakupy tam, Ze musialam obdarowywac innych. W koncu sie opanowalam, bo bralam jak leci. W Polsce krem ktorego uzywalam z Vichy 60zl, a ja znajdywalam na przecenie za £2,50..Wiele rzeczy kupisz wrecz za grosze. od  3lat tam nie mieszkam, moze ceny sie drastycznie zmienily.

    To brzmi bardzo optymistycznie, dlatego tym bardziej nie rozumiem dlaczego On uważa inaczej. 


  5. Dnia 23.10.2020 o 19:35, Bimba napisał:

    Wyobraź sobie że nawet w Polsce ludzie z dwóch pensji wynajmują mieszkania trzymują rodzinę - nie jest to żaden wyczyn.

    Sprawdź  sobie ceny wynajmu w jego mieście na rightmove, dodaj swoją wypłatę do jego i już będziesz wszystko wiedziała. 

    Wiem jakie w Polsce są realia, natomiast interesują mnie realia panujące w UK. 

    Dzięki, na pewno tak zrobię 👍


  6. 4 godziny temu, Lenamagda napisał:

    Może i tak było ale musieli wynajmować pokoje w mieszkaniu. Ja mieszkam w UK i jest lżej niż w Polsce ale bez przesady, to nie jest jakiś raj. Żeby coś mieć trzeba dużo pracować tak jak wszędzie. 

    Skoro mieszkasz w UK mam do Ciebie pytanie. Czy uważasz, że gdybym wraz z dzieckiem wyjechała do UK, do narzeczonego, gdzie od ręki mam pracę, to dalibyśmy radę wynająć mieszkanie i je opłacać z dwóch pensji i jeszcze mieć na podstawowe chociażby wydatki? Aha, i co jest istotne. On uważa, że gdybyśmy oboje pracowali do tej 17-tej to trzebaby było wynająć opiekunkę do dziecka, bo lekcje w szkole trwają krócej, więc nie mielibyśmy co zrobić z dzieckiem do czasu naszego powrotu z pracy. A wynajęcie opiekunki w ogóle się nie kalkuje. Ogólnie uważa, że byłoby ciężko wynajmować tam mieszkanie i jeszcze płacić opiekunce. Jak Ty to widzisz?


  7. 4 godziny temu, gwoli wyjasnienia napisał:

    Ja mysle, ze jesli nie przyleci to nie bedziesz zadowolona z takiego konca. Dla mnie brakowalo by ostatecznej rozmowy, ktora zamyka wasz wspolny rozdzial. Jestescie dorosli. To nie przedszkole gdzie jedno sie obrazi, zabierze swoje zabawki i pojdzie na inne podworko. Byliscie tyle lat razem, mieliscie jakies plany, macie wspolne dziecko. Niby zachowania sa wazniejsze od slow. I to jest prawda. Jednak w momencie gdzie trzeba cos definitywnie zamknac, potrzebna jest otwarta rozmowa bo odwrotu juz nie bedzie.

    Nic dodać, nic ująć. Sama bym tego chyba lepiej nie ujęła. Ubrałaś w słowa  to co czuję. Dlatego tak bardzo chciałabym się z nim rozmówić, bo życie w takim zawieszeniu jest bardzo trudne i pozbawione sensu.


  8. 4 godziny temu, Kulfon napisał:

    Oczywiscie jesli mu na Was zalezy to stanie na glowie i przyleci, ale nie jestem pewna czy mu az tak zalezy niestety.

    Myślę, że gdyby miał pewność, że rzeczywiście to już jest ostatnia  szansa i jeśli nie przyjedzie to z nami koniec, to by przyleciał na 100%. Jednak wydaje mi się, że on traktuje to wszystko z przymrużeniem oka, bo już niejednokrotnie mówiłam mu, że odejdę i nie odchodziłam, więc myśli, że i tym razem tak będzie, dlatego może nie przyjechać. Nie wiem, naprawdę trudno przewidzieć jak postąpi.


  9. 4 godziny temu, Kulfon napisał:

    Nie zdziwilabym sie gdyby nie przylecial w ogole. Teraz w UK trzeba przejsc okres kwarantanny po powrocie z Polski, a jesli on nie pracuje z domu to znaczy, ze przez 2 tyg nie bedzie mogl chodzic do pracy. Wiec moze w ogole nie przyleci, teraz samoloty do Polski podobno prawie puste lataja.

    Tego nie wiedziałam. A przy jego podejściu, jeśli będzie miał wybrać między przyjazdem a zachowaniem pracy, wybierze to drugie.


  10. 4 godziny temu, gwoli wyjasnienia napisał:

    Ty myslisz na powaznie, ze sasiadka go na biezaco informuje? I tobie o tym nic nie mowi? Ona ma z nim jakis uklad? Myslalam, ze to kobieta z kobieta raczej trzyma.

    Tak, jestem wręcz o tym przekonana. Ona zna go od małego i ma do niego wielki sentyment. Jeśli on zadzwoni i zapyta co u nas, to wiadomo, że mu powie wszystko co wie. Ja natomiast nie chciałabym z nią wchodzić w żadne konszachty, bo z tego co wiem nie należy do osób dyskretnych.


  11. 3 godziny temu, Gienka napisał:

    Sprzedam Ci pomysł koleżanki. Niech sąsiadka/kolezanka zadzwoni/napiszę do niego ze jesteś w szpitalu, a ona opiekuje się dzieckiem. I że prosi o kontakt. 

     

    No tak, ale co to by zmieniło? Mogę mieć z nim kontakt, wystarczy, że go odblokuję. Z drugiej strony to i tak by nie wypaliło przez wścibską sąsiadkę, o której wspomniałam powyżej.


  12. 2 godziny temu, Gienka napisał:

    A mnie dziwi inna rzecz. Zablokowałaś  go.  Ok. I od tygodnia on nie próbował się z Tobą skontaktować? Czy to z innego numeru, czy przez kolegę, czy fałszywe konto na fb? Przez rodzinę? Nie interesuje go  czy jesteś chora, zdrowa ? Czy żyjesz? Czy ktoś Was nie okradł? Co z dzieckiem ? 

    Przepraszam, ale jeśli faktycznie nie było z jego strony żadnej próby kontaktu to pozostaje Ci tylko spakować mu walizki. I ustalić sądownie  widzenia z dzieckiem.  A przede wszystkim- jeśli masz się gdzie wyprowadzić- to opuścić jego mieszkanie.  Honor i duma  nie pozwoliłaby  mi mieszkać tam dłużej.

    Pozdrawiam 

    A. 

    Wiesz, wczoraj właśnie o tym myślałam. Chciałabym w jakiś sposób sprawdzić, czy w ogóle próbował się ze mną skontaktować. Wcześniej miałam telefon, na którym można było sprawdzić czy zablokowany numer próbował nawiązać kontakt oraz odczytać ewentualne smsy. Teraz mam inny telefon i nie mam możliwości tego sprawdzić. Ostatni kontakt telefoniczny mieliśmy 13.10, czyli dawno. Próbował się także skontaktować z numeru służbowego, ale się zorientowałam bo wyświetlił się kraj i też zablokowałam. Mam podejrzenia, że wszystkie te informacje, które powyżej wymieniłaś, pozyskuje od naszej sąsiadki, którą codziennie spotykam. Jest to starsza kobieta (mieszka obok nas, drzwi w drzwi), która po prostu wie o wszystkim co się wokół dzieje. Widzi mnie codziennie z dzieckiem, jak odwożę do szkoły, itd., więc na pewno przekazuje mu, że u nas wszystko ok. Ma okna z trzech stron, a jedno z nich wychodzi na parking, więc wszystko ma pod kontrolą. Jakiś czas temu chodzili ludzie z gazowni, sprawdzali szczelność instalacji. Ja chwilę przed ich kontrolą wyskoczyłam na moment autem do sklepu i ona z okna widziała jak odjeżdżam. Po chwili wróciłam, ale ona tego nie zauważyła i słyszę, jak pukają do mnie z gazowni, a sąsiadka się wychyla i mówi: 'nie ma jej w domu, przed chwilą widziałam jak wyjeżdżała autem', po czym otwieram im drzwi, a tu zonk:) 

    Odnośnie zamieszkania pod jego dachem to zgadzam się z Tobą. W pierwszej chwili, pod wpływem emocji, honoru i dumy chciałam już się wyprowadzić. Ale po chwili pomyślałam, że zadziałam tym jedynie na swoją i dziecka niekorzyść. Bo o ile mam gdzie mieszkać, to teraz przeprowadzka do innego miasta byłaby na niekorzyść dziecka. A żeby się wyprowadzić i pozostać w tym samym mieście, w którym dziecko rozpoczęło naukę, musiałabym coś wynająć. Oczywiście mogłabym to zrobić, ale pomyślałam, że szkoda trochę pieniędzy na takie bezsensowne wydatki, skoro jego nie ma, więc i tak mieszkam sama z dzieckiem, tyle, że pod jego dachem, no i za darmo, co na chwilę obecną nie jest bez znaczenia. Jeśli natomiast sprawa się rozstrzygnie i do środy nie przyleci lub przyleci ale nie będzie chciał zostać na stałe to podejmę kroki w kierunku wyprowadzki do innego miasta, w którym mam mieszkanie po rodzicach. Ale tak jak napisałam wcześniej, podejmując tak radykalne kroki, muszę mieć pewność, że to definitywny koniec i nie ma już dla nas szans.

     


  13. 10 godzin temu, Vedma napisał:

    Dziwie mu sie, naprawde, jestes,wyjatkowa kobieta, a facet szuka poklasku jak zakompleksiony gowniarz. Mowi, ze straci prace jak przyjedzie, a rodziny nie straci jak nie przyjedzie? Rozumiem, ze mimo wszystko chcesz to ratowac, macie dziecko itd. Moze po prostu zachlysnal sie facet nowym swiatem I glupieje. Trwa to jednak za dlugo I w koncu przegnie nieodwracalnie.

    Dziękuję. Masz rację co do jego zachowania. Rzeczywiście zachowuje się jak zakompleksiony gówniarz, który zabiega o atencję ze strony płci żeńskiej, aby się dowartościować. Praca jest u niego na pierwszym miejscu, rodzina widocznie na drugim, albo jeszcze dalej. Szkoda, że tak jak utraty pracy, nie boi się utraty rodziny. To w ogóle jakieś odwrócenie priorytetów. Jest zbyt pewny siebie jeśli chodzi o nasz związek. Myślę, że pozwala sobie na tak dużo bo jest pewny, że nie odejdę. Ale to już ostatnia prosta. I jeśli się nie otrząśnie to straci to, na czym powinno mu zależeć najbardziej.


  14. 9 godzin temu, Malutka92 napisał:

    Myslisz ze on sie przyzna do zdrady?. Nie masz pojecia co on tam robi i możliwe ze wiele razy cie zdradzil. Tak czy inaczej ti nie widać ani miłości ani szacunku więc czemu nadal z nim jesteś? Z desperacji? Żeby nie zostać sama?

    Nie, nie liczę na to, że się przyzna do zdrady. Choć będąc na jego miejscu tak właśnie bym zrobiła, bo wyrzuty sumienia nie pozwoliłyby mi dalej normalnie żyć. Ilekroć dzwonił to zawsze zapewniał mnie o swojej wielkiej miłości, tęsknocie i oddaniu, dlatego tym bardziej nie mogę pojąć jak można być aż tak zakłamanym. No chyba, że jest szczery, no ale czyny mówią same za siebie. Gdyby tak było robiłby wszystko abyśmy byli razem, nieważne czy tu, czy tam, ważne że razem. Dlaczego z nim jestem? Ponieważ tworzymy rodzinę, jest dziecko, które go kocha. Wiem, że to takie mało nowoczesne, bo dziś jeśli coś się psuje w związku, to się po prostu odchodzi. Ale zostałam tak wychowana, że zanim podejmie się decyzję o odejściu - szczególnie gdy w grę wchodzi dziecko - wcześniej należy podjąć wszelkie możliwe starania w kierunku uratowania rodziny, aby później czegoś sobie nie wyrzucać lub nie obarczać się winą za jej rozpad. Dlatego tak też czynię. Nie jestem zdesperowana, bo gdybym chciała to nie miałabym problemu ze znalezieniem kolejnego partnera, ale mnie to nie interesuje. Tak jak już wcześniej napisałam, dla mnie związek to świętość i zawsze postępuję fair wobec swojego partnera. I nie robię tego tylko i wyłącznie przez wzgląd na niego, ale także, a może przede wszystkim dla siebie, aby po ewentualnym rozstaniu móc bez problemu spojrzeć sobie w twarz w lustrze i nie mieć sobie nic do zarzucenia. Nie boję się także samotności, bo raczej mi to nie grozi, a bycie samemu - w sensie nie w związku - nie oznacza samotności. Mam jeszcze tyle planów do zrealizowania, pasji, książek do przeczytania, tylko czasu brak.

    • Like 1

  15. 30 minut temu, Vedma napisał:

    Faktycznie jak zamkna granice to po ptokach, kilka tyg nie bedzie mogl przyjechac, a tam na luzie podchodza do wirusa jak to angole.W Polsce ludzi bez maseczek scigaja jak zlodzieja, wiec tym bardziej bedzie wolal zostac tam.Nie pojme jednak, ze w takiej sytuacji nie woli byc z rodzina. Ludzie zjezdzaja czy jada w swiat by wlasnie teraz byc razem, a nie martwic sie tez tym, ze zamkna granice na ciort wie jak dlugo..Wspolczuje Ci autorko. Szczerze, obawiam sie najgorszego, ze Cie po prostu tam zdradzil, niestety sex w uk to zabawa, kazdy chetny. Uwazaj by Cie jeszcze czyms nie zarazil, brzmi glupio wiem, ale tak moze byc..obym sie mylila.

    No właśnie też nie potrafię tego pojąć, że w takiej chwili woli być tam niż z rodziną. Już w marcu, kiedy po raz pierwszy ogłoszono lockdown to się z nim wykłócałam przez telefon, że wszyscy zjeżdżają do swoich krajów, bo chcą być w takiej sytuacji ze swoimi rodzinami, a on nie. Wtedy mi odpowiedział, że jak przyjedzie to będzie się mógł pożegnać z pracą. On na wszystko ma jedno wytłumaczenie - praca. Od tego się wszystko zaczyna. Potem dochodzą rachunki i kredyt. Czasami myślę, że ten wirus jest mu bardzo na rękę. A to nie może zjechać bo musi pilnować pracy,  obecnie mamy kryzys gospodarczy.. A to nie może przyjechać, bo lada chwila zamkną granice i nie będzie mógł wrócić do pracy, a co za tym idzie nie będzie mógł zarabiać i opłacać rachunków oraz spłacać kredytu... A to nie może przyjechać bo lecąc samolotem może się zarazić i potem nas, więc nie chce nas narażać na utratę zdrowia, a może i życia, itd., itd. - mnóstwo jest tych rzekomych powodów, dla których nie może przyjechać. Natomiast jaka jest prawda, tylko on wie, my możemy się jedynie domyślać. Jednego jestem pewna na 100%. Jeśli mnie zdradził, to definitywny koniec. Bo ja mimo jego nie do końca dobrego traktowania, pozostałym mu wierna. A okazji czasami nie brakowało. Ale dla mnie związek to świętość, nieważne, że niesformalizowany. Dlatego jeśli dopuścił się zdrady, to przekreślam go całkowicie. Oddam mu pierścionek i nie chce go więcej widzieć. 

    A z tym zarażeniem to racja, już wcześniej nad tym myślałam.


  16. 8 godzin temu, Malutka92 napisał:

    No wlasnie, brak w tym logiki bo to tylko jego wykrety bylebys nie przyjeżdżała, ma Cie gdzieś i baardzo mozliwe ze ma juz inna panienke wiec nie na reke mu Twój przyjazd. I Ty mu jakas kasę wysylasz na mieszkanie? Ojaaa ale naiwna jesteś 🤦 prseoxe z nie jestesce malzenstwem, nic nie jest pewne, on cwany korzysta finansowo a i tak na 90% zamierza Cie rzucić no a jak kopnie Cie w d...e to zawsze w pieniądze zostana, myślisz, ze Ci je odda? Tylko korzysta na Tobie wiec nie opłaca mu sie na razie zrywać z Toba. Tutaj udaje związek żebys mu kasę dalej wysyłała (noi ma zobowiązania wobec dziecka) a pewnie na boku ma kogoś i sobie życie układa od nowa- idealny układ z profitami! 

    Na to wszystko wskazuje, że sobie tam życie układa, jeśli nie chce żebym do niego przyjechała. Te wszystkie argumenty, które przedstawia są w ogóle z kapelusza. Który kochający partner i ojciec woli żyć na odległość niż podjąć ryzyko, aby rodzina była w komplecie.

    A z tymi wpłatami to coś źle mnie zrozumieliście. Nie płacę mu za mieszkanie. On opłaca rachunki.


  17. 8 godzin temu, Wata napisał:

    Przeczytałam wszystko i... niezły oszust z tego "Twojego faceta"! Moi znajomi po kilku latach w UK na śmieciowych pracach, na jakichś zmywakach i pakowaniu warzyw, przyjeżdżali do Polski i się budowali, kupowali nowe auta i jeszcze im zostawało, a ten udaje, że nie ma pieniędzy bo musi dać na zajęcia dodatkowe dla dziecka 🤦‍♀️ Szok! No co za kłamca!! 

    Najbardziej mi też utkwiło to szykowanie się na powrót do UK. Golenie, ubieranie, itd. Ktoś, kto nie wraca do nowej baby, takich rzeczy po prostu nie robi... Co, może chce na lotnisku bajecznie wyglądać? 😡Masakra. 

    Jeszcze kwestia tego, że jego brak szacunku do Ciebie po prostu poraża! O biednym dziecku nie wspomnę! 

    I jeszcze wpłacasz mu grzecznie na mieszkanko, gdzie za moment sama zostaniesz z niczym... Swietnie się koleś ustawił, nie ma co... 

    Jestem wściekła jak takie rzeczy słyszę. To nie na moje nerwy. 

    Dziękuję, że wszystko przeczytałaś. Jesteś dzięki temu zorientowana w sytuacji. Tak, wiem że on coś kręci, chciałabym poznać prawdę, wiedzieć na czym stoję, ale jak widzisz nie jest to takie proste. Wiem także, że ludzie pracujący w UK, ale nie tylko, są w stanie odłożyć trochę grosza. Choć w dużej mierze zależy to od nastawienia. Jeden pojedzie i będzie oszczędzać, a drugi to co zarobi będzie przepuszczać na imprezy, używki, itd.Jeśli mój facet należy do tej drugiej grupy to nic dziwnego, że nic nie udało mu się zaoszczędzić.

    Z tym szykowaniem się, goleniem i w ogóle tym całym entuzjazmem spowodowanym powrotem do UK naprawdę mnie drażni. Do tego stopnia mnie tym zirytował, że przed wyjazdem schowałam mu jego ulubione perfumy, które już wcześniej zakupił za kilkaset złotych i chciał je zabrać. Kurczę, jak przyjeżdża do domu to ich nie używa, a mógłby, chociażby dla mnie, natomiast jadąc tam chce ładnie pachnieć i błyszczeć. Ostatnio mu się trochę przytyło i powiedział, że będzie się odchudzać, bo kiedyś kobiety na jego widok na ulicy wykrzykiwały ' ale ciacho', a teraz nic. Widocznie mu tego brakuje. Ehh, nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ale jak czasami sobie to wszystko układam do kupy to wyłania się z tego obrazu  brak miłości, szacunku, lojalności, odpowiedzialności, uczciwości, itp.

    Wiesz, chyba musiałaś coś źle zrozumieć z tymi wpłatami na mieszkanie. Za nic mu nie płacę. On pokrywa wszystkie rachunki. Tyle mojego, że mieszkam z dzieckiem za darmo póki co. 

    Wierz mi, że mnie także denerwuje i stresuje ta cała sytuacja. Juz jestem tym wszystkim tak zmęczona, że trudno to opisać.


  18. 10 godzin temu, gwoli wyjasnienia napisał:

    Do konca tygodnia juz niedaleko wiec juz wkrotce dowiesz sie na czym stoisz. Mysle, ze obojetnie czego sie dowiesz, bedzie to dla ciebie jakis punkt zwrotny. Albo w lewo, albo w prawo. Najgorsze jest takie zawieszenie w prozni bo czlowiek nie wie, w ktorym kierunku zaczac dzialac. Wytrwalosci zycze!

    Dokładnie. Choć dziecko ma urodziny w środę to myślę, że przyleci w weekend bo tak w środku tygodnia to raczej nie bardzo. No chyba, że przyleci w środę tylko na urodziny i od razu będzie wracać. Nie wiem w sumie czego się spodziewać. Tak czy inaczej daję sobie czas do środy na takie życie w zawieszeniu. Bo jeśli do środy się nie zjawi, to już się nie zjawi tak szybko. Nawet na święta nie zjedzie bo do tego czasu granice będą zamknięte. Już jest źle, a do grudnia będzie jeszcze gorzej, więc nie ma się co łudzić. I wydaje mi się, że on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Może wręcz liczy na taki obrót sytuacji, aby mieć pretekst do tego aby nie przyjechać.


  19. Dnia 18.10.2020 o 20:55, Vedma napisał:

    Wybacz, zagalopowalam sie z tym rozeodem myslac co jeszcze mogloby nim wstrzasnac, a przeciez dawalas nam znak, ze mezem jeszcze nie jest.

    Wiem jak to jest, gdy chcesz pomoc bliskiej osobie, a finalnie czlowiek sam sobie zaszkodzil. 

    Piszesz, ze zalatwilas mu prace z pomoca rodziny, rodziny w uk?nie moga go odwiedzic?zobaczyc co sie dzieje, porozmawiac?

    Wieki temu tez bylam w uk, ale pojechalam razem z partnerem. Na szvzescie nie wiazalo nas dziecko czy kredyt. Widzialam natomiast jak z czasem zaczal sie zachowywac. Obrastal w piora po komplementach, stawial kolezankom co chcialy itd, a ja zaczelam byc ta co marudzi. Bylismy 7lat razem, odeszlam, bo zycie wiecznego studenta chyba mu pasowalo. Teraz na szczescie jestem szczesliwa, tez Ci tego zycze.

    Nie ma problemu z tym rozwodem, czytając takie wywody można się pogubić. I właściwie szczęście w nieszczęściu, że nie mamy tego ślubu, bo teraz trzeba by było w sądzie dochodzić swoich racji.

    Obecnie nie mam w UK rodziny. Po prostu mojej siostry mąż pracował tam 12 lat i wyprosiłam, aby dla niego załatwił pracę. I załatwił. Mieszkali razem w jednym mieszkaniu i wiedziałam wszystko co on porabia. Ale stał się pech, że szwagier już jakieś 9 miesięcy temu zjechał na stałe do Polski i mój został tam sam. Rozumiesz o co chodzi? Został sam, bez świadka w postaci mojego szwagra i z pewnością, że cokolwiek tam się wydarzy, ja się o tym nie dowiem, bo nikt mi nie doniesie.

    Tak widzisz z facetami tak jest. W ich mniemaniu mogą wszystko, a my musimy się godzić na to, co nam nie pasuje. Przecież jak powiedziałam mu, że chcę wyjechać za granicę do pracy to się wściekł. Powiedział, że po jego trupie. Ogólnie stwierdził, że się nie zgadza bo wie co się dzieje na takich wyjazdach, że on jest odporny, ale mnie można szybko zbałamucić, dlatego się nie zgadza. 

    Cieszę się, że obecnie jesteś szczęśliwa, to jest w życiu najważniejsze.


  20. Dnia 18.10.2020 o 19:32, Bimba napisał:

    Nie, nie znajdą.

    Jedyną furtką byłaby praca na czarno.

    Ciekawa jestem z czego ten twój zaplaci podatek jak nic mu z wypłaty nie zostaje.

    I to będzie chwila prawdy. Bo skoro uważa, że nic mu z wypłaty nie zostaje, to jedynie wypada pakować manatki i wracać do kraju. No chyba, że jednak w ostatniej chwili stwierdzi, że się przeliczył i jednak coś tam mu zostaje i może sobie pozwolić na to aby zapłacić podwójny podatek, to już będzie wszystko jasne. To w ogóle jakaś chora, pokrętna logika, jak z tym zamieszkaniem razem. Jemu z jednej wypłaty opłaca się utrzymywać dwa mieszkania (tam i tutaj), ale już jednego mieszkania tam i we dwoje nie damy rady utrzymać z dwóch wypłat. 


  21. Dawno mnie tu nie było, dlatego nie odpisywałam na Wasze ostatnie wpisy. Zaraz to jednak nadrobię. Liczyłam się z tym, że kiedy wrócę do pracy, nie będę miała na nic czasu. Teraz mam chwilę dla siebie, więc mogę napisać co i jak. 

    Powiem Wam, że im bliżej końca tygodnia, tym bardziej się stresuję. Nie wiem czego się spodziewać. Czy on przyjedzie i będę mogła przedstawić mu swój punkt widzenia  oraz postawić ultimatum, czy kompletnie nas zignoruje i się nie pojawi. Odnośnie jego rzekomego przyjazdu  to myślę, że nie o urodziny dziecka jemu chodzi tylko o jakieś sprawy urzędowe, które musi załatwić przed końcem roku. Wiem, że miał rozliczyć podatek i to już jest chyba ostatni dzwonek w jego przypadku. Nadal jest zablokowany i nie mam z nim żadnego kontaktu. A gdyby mu na tym kontakcie zależało, to wiedziałby jak się ze mną skontaktować, bo już były sytuacje, że dzwonił do sąsiadki i prosił, aby poprosiła mnie do słuchawki. Jeśli tego nie robi, to znaczy, że na rękę mu jest taka sytuacja, bo może korzystać z życia bez żadnych hamulców. Przyznam, że przez ten czas kiedy nie mamy żadnego ze sobą kontaktu, czuję jak bardzo się od siebie oddaliliśmy. Obawiam się, że powstał między nami mur nie do przeskoczenia. Nie wiem jak to wygląda z jego perspektywy, ale z mojej nieciekawie. Nawet o nim nie myślę, zajmuję się dzieckiem i swoimi sprawami, a wcześniej ciągle o nim myślałam i ogólnie o nas, jak to wszystko pogodzić. Dlatego może zdarzyć się tak, że on się ocknie i zgodzi na powrót, ale już będzie za późno.


  22. 4 minuty temu, Bimba napisał:

    Sprawa się rozwiąże i to dosyć szybko.

    Od przyszłego roku wchodzi przepis o podwójnym opodatkowaniu dochodów z zagranicy więc twoj partner nie będzie miał wyjścia i będzie musiał się określić czy wraca albo czy zostaje tam na stałe. 

    Dobrze by było, gdyby to zostało wprowadzone. Ale z tego co wiem, to dyskusje jeszcze trwają i myślę, że nawet gdyby do tego doszło, to tacy jak on znajdą furtkę aby tego uniknąć. 


  23. Dnia 17.10.2020 o 12:55, Vedma napisał:

    Na pierwszy rzut oka tak to wyglada, ale ludzie, czesto wyjezdzajac do innego kraju potrafia sie zagubic, bo zachlysneli sie nowym. Niektorym kasa uderza do glowy, innym to, ze ludzie sa otwarci, zycie wydaje sie latwiejsze, urzedy sa dla Ciebie, a nie Ty dla nich. Jeden tel I jest maryska. Obowiazki daleko. Adoracje w pracy. Mysle ze partner autorki to zauwazy, ale czy nie bedzie juz za pozno, a jesli nie to I tak zadra zostanie...

    Jesteś bardzo mądra kobietą, a Twoje wpisy zawsze wnoszą coś do sprawy, dlatego bardzo lubię je czytać i w pełni się z nimi zgadzam. Widać, że wiesz jak to wszystko wygląda zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Bardzo ważną i mądrą kwestię zawarłaś w ostatnim zdaniu, tzw. drugie dno. Mianowicie, nawet jeśli on zdecyduje się wszystko rzucić i wrócić, nie ma pewności, że ja będę potrafiła nadal z nim żyć. Bo ten cały stres, jaki przeżyłam w ostatnim czasie z pewnością odciśnie swoje piętno na moim podejściu do niego. Poza tym, będę ciągle miała z tyłu głowy, że tak naprawdę nie wiem co on tam robił, czy np. mnie nie zdradzał, itd. To wszystko będzie miało ogromny wpływ na nasze relacje i może zdarzyć się tak, że przez te wszystkie niewiadome nie będę w stanie z nim dłużej być. A wiadomo, że kiedy nie ma się konkretnej wiedzy, popartej dowodami, wtedy wyobraźnia podsuwa najgorsze scenariusze. I wtedy, mimo, że np. tam do niczego nie doszło i że jedynie pracował, ja będę ciągle wracać do tego okresu, będę mu to wypominać i kłótnia gotowa. Dlatego i tak źle, i tak niedobrze. 


  24. 15 minut temu, Malutka92 napisał:

    AA czyli jak nie przyjedzie za tydzień to i tak nadal go noe zostawisz tylko będziesz karać go tym ze nadal będzie zablokowany, nadal takie ciagniecie, pokazowka. Ile Jeszcze czasu będziesz dawała sie zwodzic i to ciągnęła? On pewnie na miejscu ma ina wiec nie chce byś sie tam przeprowadziła.

    Słuchaj, przecież tak prawdę mówiąc i tak nie jesteśmy razem. On tam, ja tutaj - można śmiało się pokusić o stwierdzenie, że już go zostawiłam, bo nie utrzymuję z nim żadnego kontaktu, a ostatnia moja wiadomość brzmiała, że ODCHODZĘ. Jedyne co na chwilę obecną mnie z nim łączy, oprócz dziecka to to, że mieszkam w jego mieszkaniu. Uważasz, że po tym co mi zrobił, jak się zachowuje, itd., powinnam mu ułatwić sytuację i się już teraz wyprowadzić. Po co? Skoro i tak jego nie ma. Tyle mojego, że sobie pomieszkam z dzieckiem za free, bo on opłaca rachunki. Myślisz, że powinnam zachować się wobec niego fair, mimo, że on nie zachowuje się tak względem mnie? Tak, jeśli się nie pojawi, planuję w dalszym ciągu nie utrzymywać z nim żadnego kontaktu i dalej realizować swój plan. Nic na tym nie tracę, a wręcz zyskuję - spokój. 

×