Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

DANIEL

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1216
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez DANIEL


  1. 20 minut temu, Gość Prawitsceck_85 napisał:

    Sporo w tym racji jest. Potem nic nie jest przesądzone, ale prawdopodobieństwo maleje. Dlatego w pewnym momencie (około 30-tki) nie warto szukać stałej partnerki tylko iść no prostytuteczki. Najgłupsi są ci, którzy najpierw się dorabiają sporej kasy, a potem przysposabiają sobie żonkę, której "imponuje zaradność"... Tacy zaniedługo będą waleni w rogi i będą płacić alimenta na cudzy pomiot...

    Z tą zaradnoscią to zawsze tak było, pamietam wywiad gościa który 40 lat prowadził dyskotekę. Pytali go jaka jest dzisiejsza młodzież, a on że identyczna jak w latach 80 czy 90 tylko zagrożenia się zmieniają. Podobnie jest z całym spoleczeństwem, mentalnie stoimy w miejscu tylko jesteśmy podatni na inne bodźce. Dla młodzieży zagrożeniem są np narkotyki a dla starszych medialna propaganda wyscigu szczurów. 


  2. 9 minut temu, Gość Gosc napisał:

    Znów masz rację. Rzućmy okiem na komedie romantyczne którymi nas karmią. Kobieta poznaje przypadkiem jakiegoś gościa. Romantyczna miłość rozkwita biorą ślub itp. AHA ale gdzieś po drodze całkowicie w tle przewinął się mąż tej kobiety, z którym była 10 lat. No cóż, nie istotne. Tym nas właśnie karmią. 

    A później przychodzi rozczarowanie, wypalenie zawodowe, depresja, alkoholizm i inne cuda. Najgorsza jest dzisiejsza moda życia na kredyt bo skoro sąsiad ma to i ja już muszę mieć. 


  3. Przed chwilą, Gość Gosc napisał:

    Masz rację ale niesie to za sobą pewną obawę. Dziś ludzie przez tą swobodę, rozwody i brak presji zapominają o tym by walczyć o związek. W każdym związku po kilku latach spadają różowe okulary i mamy wrażenie, że nie ma już tego czegoś. Ludzie wtedy się wycofują i odchodzą zamiast walczyć. 

    Kiedyś faktycznie była presja społeczeństwa, rodziny, kościoła itp. i czasami ona po prostu pomagała przetrwać słaby okres, a później było lepiej. 

     

    Teraz byle pierdnięcie niszczy wieloletnie związki. 

    Niestety pod tym względem społeczeństwo się szybko zmienia, czy na lepsze to szczerze wątpię. Media kreują marzenia o bogactwie i kreskówkowym szczęściu, a szara rzeczywistość jest nieubłaganie bezlitosna. 


  4. 2 godziny temu, Gość 42 latek napisał:

    Niestety ale zgadzam się z człowiekiem. Spójrzcie na małżeństwa waszych rodziców, 60-70 latków, kiedyś ludzie poznali się, pochodzili parę miesięcy i był ślub po którym nie było odwrotu, ludzie się "docierali" po ślubie i mieli szybko dzieci i cel życia. Ważne, że za komuny była praca!  Dziś szukają, przebierają, dopasowują potem jest ślub a na koniec rozwody bo "mąż się nie starał" albo przytył. Kiedyś była presja rodziny, społeczeństwa, kościoła a dziś ludzie mają wszystko w du...pie, bo liczę się "JA" i moje szczęście.

    I tu się nie zgodzę za komuny też była masa rozwodów, a jeszcze wieksza masa skrzywdzonych ludzi którzy tkwili w chorych związkach bo nie wypadało odejść. 


  5. Dnia 8.12.2010 o 20:24, Gość pomiędzy młotem a kowadłem napisał:

    to nie jest tak, że rodzice ingerują w nasze decyzje. Po prostu np. przy remoncie mają swoje metody pracy, które zwykle nie odpowiadają mojemu narzeczonemu, który niby lepiej zna się na rzeczy i albo każe im cały czas coś poprawiać, albo umawia się z nimi na jakąś godzinę a potem wszystko opóźnia, albo każe wcześniej kończyć a potem ma pretensje, że coś nie jest wykończone. Z drugiej strony moi rodzice też są nieco nadgorliwy i wydaje im się czasem, że wiedzą lepiej co nam jest potrzebne i jak ma to coś być zorganizowane. A z pieniędzmi to była taka niefajna sytuacja, że on niby dawał połowę, ale tak się zabezpieczał, żeby na wypadek rozstania móc tą swoją połowę łatwo odzyskać. Przykry był po prostu sam fakt tego jego zabezpieczania się, bo do tej pory nie mieliśmy żadnych obaw co do wspólnej przyszłości...;-/

    Ślubu nie macie a ty się dziwisz że chłopak się zabezpiecza finansowo. Do tego rodzice którzy wszystko wiedzą lepiej i dziewczyna która jest za nimi. Ochloń troche i na spokojnie się zastanów jak to wygląda z punktu widzenia twojego chłopaka, i zapomnij na chwilę że to twoi rodzice. Jeżeli np planuje w łazience położyć płytki tak i tak, a ktoś obiecuję że tak będzie. To normalne że ...ica człowieka bierze jak jest zrobione inaczej i więzy rodzinne tylko pogarszają sprawe. Obcego na kopach wywalisz za drzwi a teścia już nie wypada i frustracja rośnie. 


  6. Było mama daj i mama dawała to teraz niech mama się nie dziwi że dziecko roszczeniowe. Jak tego nie ogarniecie to z miłości wychowacie kaleke która może mieć ciężko sobie w życiu poradzić. Wy wiecznie żyć nie będziecie i kto będzie później dawał. Zaczną się depresje, stany lękowe bo dziecko nie będzie się potrafiło odnaleźć w dorosłym życiu. Pamietam że w moim dzieciństwie dziadków było stać na wszystko, ale nigdy nie kupili mi czegoś tylko dlatego że ja tak chce. I to dotyczyło całego codziennego życia np nie zjadlbym obiadu to na kolacje dostalbym ten sam obiad i tak dotąd aż bym go zjadł. Nigdy w domu nie było że czegoś nie chce czy czegoś nie lubię. Ubrania co prawda zawsze mialem markowe ale raczej z praktycznego podejscia niż z mody, po prostu nie niszczyly się tak jak chinszczyzna. I po latach obserwacji stwierdzam że źle na takim wychowaniu nie wyszedłem. Sama jako matka zastanów się gdzie tersz są twoi byli koledzy z szkolnych czasów i czym sie zajmują. Okaże się że conajmniej połowa tych co mieli wszystko ma teraz mniejsze lub wieksze problemy w życiu. Czasami żyć na poziomie nie oznacza podawać dziecku wszystkiego czego zapragnie a tylko to czego potrzebuje.  

×