Witam! Może ktoś pomoże mi w pewnej sprawie, jakoś doradzi bo osobiście mam już całkowicie dość. A więc zacznę od tego, że wychowałam się jako katoliczka. Z czasem wyszło tak, że moje poglądy się bardzo zmieniły. Tzn. jestem wierząca, ale mam inne podejście do wiary, inne poglądy niż katolicy. Chciałabym zacząć chodzić na takie spotkania niedaleko mojej miejscowości, jest tam po prostu chrześcijański kościół, ludzie tam mają bardzo podobne poglądy do moich. Problem w tym, że już poruszyłam ten temat z mamą, chciałam ją o tym poinformować, to zaczęło się gadanie, że zostałam wychowana inaczej, że nie chce o tym rozmawiać bo nie interesuje ją to itd. Coś o jehowych się zaczęło gadanie itd. Ja mówie, że to nie jest jakaś sekta, bo wiem to. Jestem odbierana jak jakiś dziwoląg. Narazie wie to tylko mama i chyba nie dociera do niej, że ja naprawdę chcę iść swoją własną drogą co do wiary. Mój problem polega na tym, że mam już całkowicie dość, ciągłe myślenie o tym co będzie, bo będzie mi trudno. Tata jeszcze o tym nie wie, jest bardzo przywiązany do tradycji jakie się obchodzi i boję się jego rekacji. Bo może zacząć się gadanie, że dopóki mieszkam z nimi to muszę się dostosować. Nie wiem czy mają prawo mi mówić jak mam wierzyć dlatego, że z nimi mieszkam. Obawiam się, że tata może o tym wspomnieć. Zaznaczę, że rodzice nie są jakimiś zwolennikami wielkimi kościoła katolickiego, mają też odmienne zdania w wielu sprawach. Ale gdy ja coś chcę u siebie zmienić to jest problem. Ja wiem, że nic mnie przed tym nie powstrzyma, ale bardzo się boję. Dodam, że jestem już dorosła, mam ponad 20 lat. Ale aktualnie nie mam pracy, wcześniej pracowałam, ale teraz szukam czegoś co najbardziej będzie mi odpowiadać. I już było gadanie przez mamę, że teraz siedzę w domu to coś pewnie mi się dzieje w głowę, że takie przemyślenia mam. Po prostu chce mi się cały czas płakać. W następnym tygodniu jadę do tego kościoła i mamie to powiem, ale nie wiem co będzie jak dowie się tata. Przecież każdy w sprawie wiary decyduje sam, a boję się, że mogą mi wmawiać, że póki jestem aktualnie na ich utrzymaniu to nie mogę decydować. Po prostu mam już taki stres, że nie wiem jak tak dłużej wytrzymam ale od swoich poglądów nie odstąpię. Niech mi ktoś doradzi, błagam, lub się wypowie co na ten temat sądzi. Z góry bardzo dziękuję.