Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Gość_2

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1720
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

476 Excellent

Ostatnio na profilu byli

4810 wyświetleń profilu
  1. Jeśli nie obżerasz się jak świnia za przeproszeniem, to jedz tyle ile potrzebujesz. Nie musisz tak obsesyjnie liczyć kalorii. Dziecku nie zaszkodzisz, jeśli nie chodzisz głodna, dostarczasz bogatą dietą wszystkich składników i masz dobre wyniki.
  2. Taki śluz to infekcja intymna, idź do ginekologa po globulki. A Twój facet do apteki po krem przeciwgrzybiczny na fujarkę, żeby znowu Cię czymś nie zaraził
  3. Bo jak spotykasz kogoś na co dzień to masz skrupuły, jakąś relację i nie chcesz tego rozwalać wykładając kawę na ławę. My tutaj jesteśmy obce, nie mamy tego bagażu emocjonalnego i dlatego podchodzimy do tego mniej subiektywnie i bardziej dosadnie.
  4. Ale wiesz co dla osoby uzależnionej oznacza "sięgnąć dna"? To nie znaczy, że się stoczy i wyląduje z dzieckiem w melinie. Dla każdego alkoholika jego dnem (czyli takim punktem zwrotnym w zasadzie) będzie coś innego - nawrót ciężkiej choroby, odejście małżonka, odebranie dziecka, utrata domu, itd. To jest właśnie ten punkt, kiedy alkoholik (czy inny uzależniony) nabiera motywacji, a są ludzie, którzy nigdy go nie osiągają. I jeszcze jedna rzecz. Jak my mamy pomóc autorce? Super, że zauważyła problem. Bo to pierwszy krok. Ten i każdy kolejny należy do niej. Pomoc dla alkoholika jest tylko wtedy kiedy on jej chce i polega na wsparciu autoterapii tak naprawdę, bo żadna z nas za nią nie odwali tej ciężkiej roboty - detoksu, terapii i całego życia pilnowania się, by nawet cukierka z wódką nie zjeść. Alkoholikiem to ona będzie do końca życia. Ale za to ma szansę by jej dziecko nie wyrosło na DDA.
  5. A jakich rad potrzebujesz? Jeśli własne dziecko nie jest dla Ciebie wystarczającą motywacją do odwyku i terapii to nic nie będzie. Widocznie musisz sięgnąć dna, stracić wszystko, nawet dziecko, by być może wtedy coś ze swoim życiowym szambem zrobić. Zacznij może od klubu AA
  6. Jeśli to awaryjnie i na przejazd, to kup wcześniej takie gotowe rozrobione w buteleczce. Nie będziesz się musiała po drodze martwić o wodę i odmierzanie porcji. Są takie w butelkach ze smoczkiem do jednorazowego podania.
  7. Jeśli masz wątpliwości, to ma razie nie szczep. Te szczepionki można podać też później do któregoś roku życia, są różne schematy dawkowania w zależności od wieku dziecka.
  8. Bardzo możliwe... do tego jest inna metoda produkcji, konserwacji oraz te szczepionki mają inne okresy ważności. Może poza samym koktajlem to też ma jakieś znaczenie.
  9. Przeliczasz sobie zgodnie z proporcjami na opakowaniu kaszki. Tak, żeby wyszła normalnej gęstości. Zwykle porcja kaszki jest obliczana przez producenta na 120, 150 lub 180 ml.
  10. Mnie też to bawi, ale serio, jest w tym coś
  11. Dlatego zrób z połowy normalnie kaszkę
  12. Dokładnie. W ten sposób zje coś konkretnego, ale butli na noc mu nie zabierasz. Rób tak przy ostatnim posiłku przed snem
  13. Mnie pediatra namawiała na obie od razu
  14. Ale to da się przeżyć, wolę już żeby chwilkę popłakał, niż potem wylądować na SORze, bo szczepionka aż tak zaszkodziła (znajomi mięli tak po każdym szczepieniu). Do tego zauważyłam, że te dzieci po 6w1 jakoś tak "inaczej" się zachowują i rozwijają. Nie wiem jak to logicznie wytłumaczyć, ale to widać. Na szczepienia chodzę zawsze sama. Jestem w stanie małego przytrzymać, potem uspokoić po każdym wkłuciu i pocieszyć na sam koniec. Nie jest to przyjemne, ale jest potrzebne. A szczepionki mniej zbite mają tą zaletę, że jeśli coś się działo, to wiedziałam po czym, bo odczyny były tylko przy tych gorzej tolerowanych.
×