

Luna_
Zarejestrowani-
Zawartość
1070 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Luna_
-
Ja byłam ale nie przed transferem a ogólnie dla rozluźnienia itd. Na pewno nie ma się czego bać, nie jest to moim zdaniem bolesne ani nieprzyjemne
-
Bez przesady teraz jednak macierzyństwo troszkę się przesuwa i mamy bliżej 40 nie są traktowane jak jakiś cud natury wiadomo, nie ta jakość jajeczek co jak miałyśmy po 20 lat ale troszkę o siebie trzeba zadbać, ruch, dieta itd. I spokojnie można jakieś jajo porządne 'znieść'
-
7 to nie jest źle. Czasem można mieć dużo ale niedojrzałych, pustych itp. Więc niekoniecznie ilość a jakość bym uznała za istotną skoro podchodzisz do drugiej stymulacji rozumiem, że żadnego mrozaczka z 1 procedury nie było? Ważne więc tetaz żeby jajeczka były dojrzałe i żeby się ładnie zapłodniły a nie żeby było ich bóg wie ile
-
To nie jest słabiutki wynik pamiętaj że nie ma co porównywać bety z innymi. Ktoś może mieć w 7 dpt bete 50 a Ty 10 ale ktoś np. mógł mieć blastke wychodzącą już z otoczki a Ty wczesną i zagnieżdżanie zaczęło się później. Ważny jest przyrost prawidłowy a nie sama wartość w 'normalnych' ciążach kobieta robi sikańca i już idzie na usg po 2 tygodniach zero bet te bety to nasza mała zmora przywiązujemy do tego wielką uwagę zamiast cieszyć się z CIĄŻY
-
Co to za skwaszona mina?! Przecież mamy ponad 5 więc zgodnie z zasadami ewidentnie 'coś' się zagnieździło ciesz się małym sukcesem i weryfikuj za 2 dni! Trzymam kciuki !
-
Zazdroszczę cierpliwości i samodyscypliny ja przy każdej becie siedziałam na stronie, sprawdzałam co chwilę, co kilka minut odświeżałam itd. Hehe
-
Serio?! W takim razie decyzja o oddaniu zarodka do adopcji musi być strasznie ciężka Wydaje mi się też że u nas zarodki nie są przekazywane do adopcji parom w pobliżu Twojego miejsca zamieszkania. Wysyłane są gdzieś daleko. Kiedyś słyszałam że z invimedu w Wawie przekazywane są poza granice PL. Ale nie wiem ile w tym prawdy
-
Nie pamiętam czy na pewno to 20 lat ale pamiętam że jakoś bardzo długo przechodzą na własność kliniki chyba musiałabym sprawdzić w umowie. Potem zerknę z ciekawości na razie nie musiałam się tym interesować bo z pierwszej procedury wykorzystałam wszystkie zarodki w przeciągu roku. Z drugiej został mi już tylko 1 mrozak. Nie mamy jednak w PL opcji zniszczenia/przekazania do badań.
-
Właściwe to chyba nie ma innego wyjścia jak oddać do adopcji albo płacić przez najbliższe chyba 20 lat czy Ty poza PL i macie inne opcje?
-
Mnie to jeśli chodzi o wydatki to najbardziej wkurzało jak pare razy w życiu słyszałam teksty 'wy to nie macie dzieci to nie macie takich wydatków' taaaaa......
-
8 to chyba przesada teoretycznie bez strażu małżeńskiego też można się starać o adopcję. Trzeba tylko poszukać w różnych miejscach itd. Do in vitro myślę że też musiałaś/musieliście dojrzeć nikt zaczynając związek nie myśli 'a sztywno zdubbingowane przez in vitro' czasami sytuacja zbliża nas do przeanalizowania innych możliwości. Nawet takich których wcześniej nie brakło się pod uwagę lub nawet uważało za coś czego 'nigdy się nie zrobi'.
-
Ojjjj in vitro to studnia bez dna niestety.... Nie daj Boże jak potem jeszcze dochodzą leki typu neoparin, prolutex, dodatkowe badania itd.... Kliniki wiedzą, że walczymy o marzenia i mają świadomość że zapłaci się za to jadę pieniądze
-
Taka decyzja wymaga czasu. Spokojnie przemyśl i nie rób niczego wbrew sobie. Może geny nie będą Twoje ale maleństwo będzie rosnąć w Tobie, wy je wychowacie, wy będziecie je kształtować i kochać. Będzie Wasze. Jeżeli jednak nie czujesz tego i nie masz pewności czy zaakceptujesz taką sytuację daj sobie jeszcze czas. Obojętnie co zdecydujecie życzę powodzenia
-
Uszczypnięcie endometrium bo może bardziej scratching niż 'próbny transfer'? Ja miałam to robione. Podobno to że wywołuje się stan zapalny i coś się tam goi pomaga w zagnieżdżaniu zarodka
-
Też 1 raz słyszę o próbnych transferach a mam za sobą już 5 co prawda raz robił mi inny lekarz i na chwilę przed podaniem zarodka sprawdzał sobie jak umieścić to coś bo mam macicę w tyłozgięciu ale żeby robić próbny jakoś wcześniej? Co klinika to jak widać inne zwyczaje
-
Za tydzień? Żeby było miarodajne najlepiej po 2 dniach powinno wzrosnąć o co najmniej 66% po tygodniu strasznie ciężko będzie stwierdzić co tam się dzieje to już lepiej jeszcze tydzień poczekać i iść od razu na usg serduszkowe
-
Jeżeli nie plamisz, nie masz bóli, skurczy jakiś niepokojących itd. To pewnie uznają, że nie ma sensu badać jesteś obstawiona lekami więc bez obaw Dawaj znać jak beta! I potem czekamy na weryfikację przyrostu!
-
Beta prawdę Ci powie przy okazji robienia bety może od razu zrób progesteron to lekarz w razie potrzeby będzie mógł od razu zwiększyć dawki trzymam kciuki!
-
Przepraszam, dopiero doczytałam, że nie wchodzi to dla Was w grę. Rozumiem i szanuję. Każdy ma jakieś granice.
-
Kurcze, strasznie mi przykro lekarz ma jakieś pomysły czemu? Ten sam co poprzednio? Te same leki? Może kurcze czas na zmianę kliniki?
-
Dokładnie, trzeba czekać i tyle jajniki nie muszą równo pracować punkcja to niestety zawsze ten nasz pierwszy stres ale będzie dobrze, zobaczysz Świeżak niestety miał betę zero pierwszy mrozaczek pięknie rósł ale poroniłam pod koniec 11tc (krwiak) drugi mrozak z tej procedury na razie na nas czeka (po tym poronieniu stał się jakiś cud i w 3 cyklu po nim w dniu planowanej wizyty ze scratchingiem przed transferem dowiedzieliśmy się że nie można go zrobić bo jestem w ciąży naturalnej - 16tc obecnie )
-
Mi przy drugiej punkcji jeden jajnik w ogóle nie zareagował nie wiadomo czemu. Mimo wszystko udało się jajca pozyskać i miałam transfer świeży plus 2 najlepszej klasy mrozaczki
-
To nie powinna być kwestia polecania tylko zaleceń lekarza w sumie jeżeli masz np. Blastke która już sama 'wychodzi z otoczki' to nie ma sensu przecież nacinać za to przy wczesnej Blastce z grubą ścianką owszem Embryoglue brałam za każdym razem czy coś dało - nie wiem ludziom się udaje i z i bez dla mnie to było takie dodatkowe poczucie, że zrobiłam wszystko co mogłam
-
Ojjjj nie pamiętam jedna punkcja w 2019 jakoś na początku a druga jakiś około rok temu w międzyczasie czasie leciałam na mrozaczkach Trzymam kciuki o 14:20 !
-
Łoooooo matko to mi za pierwszym i za drugim rezem wychodziło jakoś w przyzwoitych godzinach chociaż za 1 razem utknęłam w pracy potem wyszłam i źle obliczyłam dojazd do domu i żeby godzina się zgadzała zatrzymywałam się gdzieś po drodze i robiłam ten zastrzyk w łazience gdzieś w stresie pamiętam że już tak się zestresowalam że nie zdążę że jeszcze chwila i bym go na ulicy zrobiła