Luna_
Zarejestrowani-
Zawartość
1070 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Luna_
-
Ja tak z perspektywy czasu dochodzę do wniosku że przy 1 procedurze nie wiedziałam kompletnie nic o tym skąd i jak się biorą dzieci wydawało mi się, że rachu ciachu i jest ciąża a potem się rodzi dziecko i tyle Człowiek się uczy z czasem jak jakiś temat go zaczyna naprawdę interesować. Może nie wiedziałaś pewnych rzeczy wcześniej ale teraz jesteś już mądrzejsza o te doświadczenia i bardziej świadomie będziesz mogła podpytać o pewne sprawy, przygotować się itd. Co do badań zarodków mimo wszystko są bardzo drogie więc lekarze chyba z automatu nie proponują ich wykonania. Jak kogoś stać to nie zaszkodzi ale u młodych przyszłych mam bez historii z niepowodzeniami taki dodatkowy koszt jeżeli nie ma się nieograniczonej kasy to jednak duże a niekoniecznie konieczne obciążenie.
-
Piękna informacja! Rośnijcie tetaz zdrowo
-
Zadzwoń do apteki i zapytaj oni będą wiedzieć a na pewno w necie znajdziesz numer może ktoś się pomylił. Zawsze warto sprawdzić
-
Czyli się mieścisz mimo wszystko Prolutex jest drogi ale brałam go ostatnio i i lekarz i w szpitalu jak byłam twierdzili ze ma bardzo dobrą wchłanialność więc jak bierzesz aż 2x1 to zaraz Ci wytrzeli jak szalony Ja właśnie odebrałam wyniki Beta - 865! Umówiam się za 2 tygodnie na usg i zobaczymy co z tej niespodzianki wyjdzie
-
Łoooooo matko ale dużo tego! I progesteron 13? A jaka jednostka? Bo różnie podają laboratoria. Np. To laboratorium co mi badało w zeszłym tygodniu podaje dla 1 trymestru widełki 2,80 - 147,30 w jednostce ng/mg (u mnie wyszło 34,40) Patrzę na tym z poprzedniego transferu to na wydruku w ogóle miałam podane na dwa sposoby w dwóch różnych jednostkach I widełki w tym ng/mg podają 11- 44,3 Albo nmol/l 35 - 141 I weź tu bądź mądry co jest ok
-
I tak go suplementujemy a z krwi z tego co kojarzę wtedy nie pokazuje w 100 % wiarygodnie poziomu bo dopochwowo wchłania się od razu 'tam' itd. Mój lekarz też nigdy mi nie zlecał ale jak wychodziła pozytywna beta sama dla siebie i swojego spokoju robiłam. Wychodził mi w dolnej granicy, coś tam mi dokładał lekarz i spokojniejsza się robiłam
-
Zawsze liczy się od dnia miesiączki i tak czy naturalnie czy in vitro i czy cykl sztuczny czy naturalny
-
Czyżby ktoś dzisiaj testował? Ja dzisiaj ostatnia weryfikacja czy rośnie i już mam otwarte okienko w aplikacji żeby sprawdzać wyniki od 12 pewnie będę znowu jak walnięta odświeżać co 5 min
-
Ojjj bardzo bym chciała żeby tak było i dziękuję za dobre myśli chyba prawie każda dziewczyna po stracie ma obawy i lekką paranoję ja przyznaję się ze wstydem że w ciągu dnia co najmniej kilka razy zaglądam czy nie mam krwi na wkładce nie liczę oczywiście tych razy kiedy idę robić siku bo to must have wtedy obejrzeć czy aby gdzieś nie ma jakiegoś śladu choćby mini kropelki
-
Powtarzałam w sobotę i wystrzeliła ładnie Czwartek - 45 a w sobotę 171. Powtórzę jeszcze jutro razem z progesteronem i tsh (za każdym razem mega mi skakało ) i jeżeli dalej rośnie to umowie się na usg za 2 tygodnie A czy do mnie dotarło hmm... Bardzo się cieszę, że naturalnie coś zaskoczyło i to ogromny zastrzyk pozytywnej energii, który chyba był mi potrzebny po moich przejściach. Ale już 2 razy widziałam serduszko, widziałam jak maluch (a z nim krwiak...) rośnie itd. I niestety moje marzenia szybko pryskały... Tak więc oficjalnie to do mnie dotrze i uciesze się jeżeli skończę kiedyś (oby to było tym razem ) co najmniej 12 tydzień
-
To okrutne ale jak to przeczytałam to rzeczywiście może coś w tym jest? My teraz jak zaskoczyliśmy naturalnie (po 9 latach razem i 5 in vitro) to mój partner też od razu ze śmiechem zapytał gdzie się szwędałam wiem, że to był 100% żart z jego strony (z resztą pracujemy oboje zdalnie od roku i nawet gdyby któreś z nas chciało to nie miałoby kiedy i jak iść w bok bo non stop jesteśmy we 2 Hehe). No ale fakt faktem skoro z tego się zaśmiał to jak widać była to jedna z jego pierwszych myśli i nawet jeżeli żartobliwa to jednak była.
-
Aja jestem w szoku i głęboko wierzę, że to przejściowy problem spowodowany wywróceniem świata do góry nogami. Pewnie sporo z nas a przynajmniej tych które naprawdę długo się starają mają za sobą mniejsze czy większe kryzysy w związkach faceci bardzo często widzą świat inaczej, inaczej do tego wszystkiego podchodzą Dziecko nie jest zabawką i zgadzam się, że to ono jest najważniejsze. Z mężem czy bez możesz być dla niego najlepszą matką świata i stworzyć mu najcudowniejszą rodzinę. Bo nawet we 2 rodziną jesteście. Co do faceta... Nie chcąc go usprawiedliwiać absolutnie ale może starajac się zrozumieć tak dziwne zachowanie może on jest po prostu o Ciebie zazdrosny? Sama znam przypadek gdzie mogą koleżanka dość długo się starała i po urodzeniu dziecka wyprowadziła się z sypialni do pokoju dziecka, otwarcie mówi, że nie ma opcji żeby je zostawić z kimkolwiek a na noc to dopiero jak pójdzie do szkoły itd. Z całym szacunkiem bo wiadomo każdy z nas jest inny ale w takiej sytuacji rozumiem mężczyznę który może czuć się pominięty, nieważny itd. Może w Twoim przypadku jest troszkę podobnie? Dziecko jest ważne ale rodzice jako partnerzy też muszą dbać o relacje. Jeżeli chcesz jeszcze o to zawalczyć może zastanów się czy nie byłoby dobrze zarezerwować jakiegoś czasu na bycie tylko we 2? Wspólna kolacja czy spacer bez malucha? Może on po prostu czuje, że to dziecko jest spełnieniem Twoich marzeń a on po prostu nie jest już dla Ciebie ważny nic innego nie przychodzi mi do głowy
-
Dr. Dworniak robił mi 1 procedurę całą i absolutnie nie zarzucę mu braku kompetencji. Mój partner lubil właśnie to że jest konkretny itd. Ja zmieniłam na dr. Rawskiego i uważam, że właśnie ze względu na zaangażowanie, kontakt z nim itd. jest lepszy.
-
Też jestem w invimed Warszawa. U jakiego lekarza jesteś? No serio mega mnie zdziwiłaś teraz. Myślałam, że może inne miasto i inne warunki ale skoro Wawa to bzdura z tym dofinansowaniem Jak coś napisz na priv może dobrze zmienić lekarza po prostu. Prowadziłam 2 procedury u 2 różnych lekarzy, transfery robiły mi tam 3 osoby. Obecny mój lekarz jest świetny. Szanuję go bardzo i jego podejście. Ostatnio przy mojej niespodziance z testem napisałam mu sms o 6:30 rano od razu się odezwał, pokierował co i jak, przez telefon ogarnęliśmy receptę, rozpiskę leków itd. Jak byłam w szpitalu przez ten miesiąc przed poronieniem to też był ze mną w kontakcie i naprawdę mogłam na niego liczyć.
-
Pierwsze słyszę żeby warunkiem dofinansowania były wcześniejsze inseminacje sprawdzałaś to? Jakie miasto? Mam za sobą 2 procedury dofinansowane (5 transferów) i żadnej inseminacji nigdy nie robiłam
-
Z tego co się orientuję to problemem jest opryszczka jeżeli masz ją po a pierwszy w życiu. Jeżeli kiedyś już miałaś i nie jest to opryszczka okolic intymnych tylko ta wargowa to bez stresu. Chociaż wiadomo, że o leki do stosowania lepiej zapytać lekarza. Czytałam o tym artykuł u 'Mamaginekolog'. Wpisz sobie w necie, przeczytaj i się uspokoisz
-
Miałam mieć dzisiaj scratching robiony przed transferem w kolejnym cyklu i stąd test - w sumie zawsze testy robiłam przed każdym zabiegiem na macicy typu histeroskopia itd. Dziś 24 dzień cyklu i beta 45,1 Rozmawiałam już ze swoim lekarzem i obstawił mnie lekami jak przy in vitro (tylko bez estrofemu). Zobaczymy co z tego wyjdzie. Na nic absolutnie się nie nastawiam ale zawsze to fajnie się dowiedzieć, że jednak mimo 9 lat porażek jest szansa na naturalną ciążę. Dziękuję Wam za każde miłe słowo i wsparcie jak widać moje drogie zawsze trzeba mieć nadzieję i nie wolno żadnej z nas odpuszczać.
-
Dziewczyny nie było mnie tu kilka miesięcy i sądziłam, że dołączę dopiero w maju ale muszę się tym z kims podzielić... Widzę nowe osoby więc w skrócie. 5 in vitro za mną. 3 nieudane. 2 poronienia przez krwiaki ogromne. Ostatnie poronienie w grudniu po miesiącu walki w szpitalu. A dziś... Jestem przerażona. Miałam dzisiaj umówiony scratching przed transferem w kolejnym cyklu. Jest to jednak działanie na macicy więc pro forma zrobiłam test ciążowy. I ku mojemu zdziwieniu wyszedł....pozytywny. Przez 9 lat ani razu nie zaszliśmy w ciążę naturalnie. Pierwsze co mi przyszło do głowy to że to żart (dziś jest prima aprilis). No ale testy chyba nie mają takiego poczucia humoru. Tak czy inaczej scratching odwołałam, jestem właśnie po badaniu krwi i czekam. Strasznie się boję. To był cykl przed kolejnym podejściem więc ''korzystałam" z życia, brałam gorące kąpiele, cwiczylam, piłam alkohol itd. Wiem, że zwłaszcza z moją historią pozytywny test nic nie znaczy. Może to jakoś fałszywy alarm?! Może jakaś pozamaciczna?! Albo poronię znowu zanim zdążę się ucieszyć? Świat serio chyba robi sobie dzisiaj ze mnie prima aprilisowe żarty.
-
Przegrałam. Walczyłam w tym cholernym szpitalu 23 dni ale krwiak pokonał mnie po raz drugi... Dziś 3cm mojego szczęścia odeszło
-
6+3 to już serducho zobaczysz! Odliczaj dni do wizyty bo to ważny dzień będzie!
-
Są ciąże ze słabszych zarodków i nie ma ciąż z tych najwyższych klas. Rozwinęła się do blastki i udało się ją zamrozić więc to silny mały wojownik
-
Dziewczyny pamiętajcie, że naprawdę nie ma co się doszukiwac 'objawów'. Cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. To czy coś zakluje, zaboli, czy bolą piersi czy nie wiem co jeszcze niestety nic nam nie mówi. Bierzemy dużo leków, jesteśmy po punkcjach itd. Organizm różnie reaguje. Ja wiem, że każda z nas by chciała poczuć 'to coś' i wiedzieć że 'TO się stało tetaz'. Ale niestety. Trzeba poczekać do tej bety. Miałam 5 transferów. 2 udane (jedno poronienie, 2 obecnie 10 tc). W każdym udanym czy nie czułam wszystkie objawy z internetu albo odwrotnie nie czułam czegoś co czuje 'każdy'... Nie doszukujcie się bo to zwariować można pozytywne nastawienie - super! Popieram! Trzeba wierzyć, że się udało ale niestety nikt nigdy nie powie, że 'jak przez 5,5 sekundy poczułaś mrowienie 3 cm pod pępkiem z lewej strony to już jesteś w ciąży'
-
Te ceny leków są straszne mnie najbardziej dojeżdża progesteron... Luteina tania nie jest a za prolutex place około 190 zł tygodniowo
-
Niestety po poronieniu bardzo trudno pozbyć się obaw... Moja rada - po transferze jak najmniej czytaj w internecie tych wszystkich głupot, objawów itd. Nie ma dnia żebym się nie bała kolejnej porażki. Inna sprawa, że jestem w szpitalu i jestem świadoma tego że zagrożenie jest bardzo realne... Ale nawet przed krwawieniem nawet 5 minut nie miałam takiej spokojnej głowy tak już niestety jest. Staraj się nie doszukiwać negatywnych rzeczy i jak najwięcej skupiać na tym co Cię relaksuje, co lubisz. Sama sobie powtarzaj, że się uda. Przecież musi
-
A - 1, B - 2, C - 3 Literki są odpowiednikami cyferek. Blastka 4 A A to to samo co 4.1.1