1 2 3
Zarejestrowani-
Zawartość
214 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez 1 2 3
-
Sobota minęła mi pod znakiem roweru. Do południa zrobiłam ok. 9km. W przerwie 3000 kroków podczas shoppingu. Potem znowu spacer 3000 kroków. Niedziela do południa ponad 6000 kroków. Ponad godzina spaceromarszu. Spociłam się, może z wysiłku a może z powodu kilku warstw odzieży. Rozpięłam i kurtkę i dres, ale po czasie. Odnotowuję sukces, ale mam świadomość że prawdziwy sukces będzie jak wdrożę taki spacer codziennie. Korzystam, że są wolne dni. Zobaczę jak mi pójdzie w tygodniu, gdzie dojdzie praca. Dietką też chybotliwa. Rano twaróg półtłusty, cztery oliwki i suszony pomidor, połowa. Potem jabłko. Po 12 dwa faszerowane kurczaki z serkiem topionym i plasterkiem kiełbasy w panierce. Kiełbaski oddam psu. I surówka. A, do kawy po śniadaniu ze cztery łyzeczki miodu. W czasie marszu jabłko z polnego drzewa. Teraz kilka winogronek z sadu. I marchewką z lodówki. Ciekawe jak dotrwam do kolacji? I co zjem? Mam resztki razowego makaronu. Może z jajkiem. Oprócz miodu nie mam słodycz. Dlatego schrupałam marchewkę, bo nie nosi.
-
Witam. Dzięki Dziewczyny za motywujące słowa. Mam zamiar włączyć większą aktywność. Spacer. Rower. Aby zablokować zacukrzenie organizmu wieczorem zjadam większy ząbek czosnku. Może zmniejszę łaknienie? Przez kilka dni jestem sama, więc wprowadzę dietkę, czyli więcej białka i warzyw a mniej węglowodanów. W ten weekend nad tym pracuję, aby utrzymać w tygodniu. Muszę wymyślić sprytne śniadanko do pracy. Aby nie były to kanapki z białego chleba, a dało się zjeść w 5 minut. Kanapka jest wygodna. Nie wiem czy służy mi typowy razowy chleb, ale może wypróbuję naprzemiennie razowy i owsianka w słoiku? Albo sałatka z kurczakiem bez chleba. Trzymam też za Was kciuki. Mnie muzyka też relaksuje. Lubię poskakać. Ale niestety brak systematycznosci.
-
U mnie słodycze górą. Może tak bardzo się nie obżeram, bo widzę, że inne babki, a nawet faceci konsumują coś przez cały dzień. Jednak u mnie zaburzają się proporcje kalorii do spalania. Ruch nadal sporadyczny. Menopauza? niesie wolną przemianę materii, albo i skoki apetytu. Czasem dostaję głupawki i w pracy do południa rzucam się na słodycze, jak coś leży na stole. Wcześniej jadłam słodkości po obiedzie i wieczorem. Mam plan żeby włączyć na stałe spacery do aktywności, ale jest ale. Zobaczę czy natłok obowiązków i jesienna aura nie staną mi na przeszkodzie. Na razie jestem w ciągu słodyczowym, czytaj: niea dnia bez słodyczy! Straszne. Znowu nie kontroluje tego przymusu. Zauważyła też , że nie tylko jem w stresie, ale i gdy wyluzuję, gdy mnie już puszcza. To jednak uzależnienie. Będę zwiększać białko, wodę, warzywa i owoce, a może odetnę się od słodyczy. Muszę też wrocić na siłownię, czytaj: wykonywać więcej obowiązków domowych, aby wstać z kanapy. Nawyki, potrzebne mi zdrowe nawyki! Pozdrawiam Was Dziewczyny i trzymam kciuki za naszą jesienną transformację!
-
Hej, Dziewczyny! Mija miesiąc od ostatniego wpisu na wątku, a był to wpis etery. Ja sobie obiecałam, że jak nie będę miała efektów, czyli kilogramów w dół, albo odstawienia słodyczy to nie będę tutaj pisać. No, złamałam owe przyrzeczenie Nie ważę się. Słodycze górą. Ale muszę Was wesprzeć i zapytać: jak Wam idzie? Jak waga? Ja ostatnio mam doły. A to cytologia wyszła słabo i mam iść znowu do ginki. A to waham się między poczuciem, że mam jakąś paranoję, albo odczuwam stres wywołany mobbingiem. Powracają mi w związku z tym natrętne myśli, roztrząsanie sytuacji, obawa o przyszłość. Próbuję zamienić sytuację w okazję do zadbania o swój dobrostan. Chcę odstawić słodycze. Wyczytałam, że tylko silna i asertywna pokonam te osoby. Więc do dzieła.
-
Witam. Pani Natalio, nie za bardzo nadaję się do programu, bo pewnie mam za małą wagę/nadwagę, mam też za małą odwagę i brak fotogeniczności. Jednak jestem wielką fanką programu. Podziwiam facetów z programu i często im kibicuję. Robicie świetną robotę. My zza szklanego ekranu też korzystamy z porad. Trzymam kciuki za program z kobietkami! Odwagi Dziewczyny! Fajna przygoda i szansa na zdrową przyszłość. Będę Wam kibicować
-
A może pij bratka lub drożdże?
-
Damrade, za te Twoje kroki wielkie brawa! Trzymam kciuki za ważenie. Pewnie maraton po Wrocławiu skasuje owe przekąski. Ja się trzymałam z dietką, ale od soboty wieczór słodycze górą. Podczas filmu wieczornego zjadłam garść orzechów w cukrowej polewie. Więc niedziela i dziś cukrem stoi. Ciasto, czekolada, lody. Jutro wracam na drogę zdrowia.
-
Hejka. Ja na wadze staje. Już parę razy byłam w szoku, bo mimo zmniejszenia żarłoczności na słodycze, odstawienia lodów, waga ciągle ta sama. No, prawie, bo bywało 71, a teraz 70. Marzyło mi się te 69, czy 68. Taki kopniak motywacyjny. Że bardziej się przyłożę. A tu słabo, bo słowa klapa jednak nie użyję. No i skoro spodenki czy to krótkie czy dłuższe nadal ciasnawe to coś nie tak. Wiem co! Mało ruchu, spontaniczne i rzadkie to za mało. Pozorna dieta też nie wystarczająco tnie kalorie. Jedyny plus to że słodyczy mniej. Dziś nawet odmówiłam ciasta w pracy. Lodów nie kupuje. A, kupiłam gorzką czekoladę ale dopiero zjadłam 1 kostkę. 85% kakao. Mam niski poziom żelaza, więc to w ramach profilaktyki. Staram się nie jeść czerwonego mięsa i podrobów oraz zieleniny ze względów zagęszczania krwi. A kakao jest oki. Od wczoraj jem razowy chleb. Biały w odstawkę. Ale bywa że dużo przekąsek. A to morele 2, a to jogurcie owocowy i paluchy razowe 2, a to kromka z dżemem. Czasem zamiast wody jest sok z wodą. Także chyba Wszystkie mamy swoje wzloty i upadki. Ostatnio, jak to ja, bawiłam się w detektywa.artwi mnie słaba wydolność fizyczna. A po za tym bardzo zaczęłam się pocić. Pierwsza myśl menopauza. Ale już okresu nie mam z 3 lat, a objawów też nie miałam. W upały nie miałam takich potów. A teraz twarz i ciało mokre, jak ma zawołanie. No i doszłam, że to chyba ruszył mnie bratek polny. Piję drugi tydzień raz lub dwa dziennie. I wyczytałam, że właśnie działa. Zatem od wczoraj zero. Zobaczę czy dobrze trafiłam.
-
Witam. Czy ktoś z Was ma sztuczna zastawkę serca lub stymulator, a mimo to zdecydował się na implant? Czy może Ktoś konsultował się w tym temacie z kardiologiem? Ja w rozmowie usłyszałam, że to kolejne obce ciało i ryzyko rośnie. A może jednak jest jakaś opcja?
-
Etera, dzięki za pozytywny wpis. Damy radę! Wszak Mateczka naszego wątku jest Damrade. Ja też rano biorę leki. Ale w czasie urlopu przesunęłam ich branie, aby śniadanie było później. Na razie oki, ale jak wrócę do pracy może być trudniej. Obawiam się, czy będę miała povera, czyli energię i czy nie zapomnę o lekach, jak rzucę się w wir pracy? Jeśli śniadanie i leki wezmę ok 10.30 to będę miała tylko 10 minut na pierwszy posiłek i to w niezbyt spokojnej atmosferze. Wcześniej jadłam przed pracą, a później lunch, który już jest mniej kłopotliwy, nie nie ma leków i można przygotować coś do hapsnięcia. Ale jeszcze to przemyślę. Muszę wprowadzić sobie systematyczny wysiłek fizyczny i odstawić słodycze. Mam nadzieję, że nie jestem na przegranej pozycji że względu na leki i na owy PESEL. Że mimo progów pójdę na przód. Dziś o 9.30 owsianka, obiad małe udko, kartofelki że 3 i dwa ogórki. No i dwa lody!!! Chyba pójdę to Spale w ogródku. Niech żyją chwasty!
-
Witajcie Dziewczyny. Etera. Historia ze spodniami mnie również się przydarzyła I dość często nie tylko o spodnie chodzi. Przykro mi, gdy wchodzę w oversizeowe ciuchy i wyglądam jak w oversizeowych ciuchach, czyli grubo. W mniejsze się nie mieszczę. Dziś zaczęłam oglądać ciuchy i segregować: za małe ulubione, nieulubione do wydania, dziady do zmieszanych, większe w miarę ulubione do noszenia. Po 10 minutach uciekłam z pokoju. Wystraszyła mnie myśl, że już nie powrócę do nr 38 na górze. Że małe ciuchy powinnam już wrzucić do zmieszanych. Póki co nadal boleję, że lato nie przyniosło mi niższej wagi. Czytaj, zawaliłam sprawę schudnięcia. Jeszcze działam, ale na oparach motywacji. Próbuję stosować, bardzo wybiórczo, okienko. Jem o 10-11 śniadanie i kończę o 18. Czasem 19, czy 20stej, 21szej /przekąski/ dlatego wybiórczo . W sobotę kupiłam 4 lody w polewie czekoladowej i zjadłam do 20stej wszystkie cztery, dlatego wybiórczo. Rano owsianka, a po obiedzie słodkie. Wybiórczo Ruch zrywami. Waga w miejscu. Co będzie jak wrócę do pracy i dojadą stres i zalatanie? Muszę zwiększyć motywację i zwiększyć szale zdrowe nawyki w kontra niedobre. Lista pomysłów otwarta!
-
Witaj Terry. Skoro chcesz czerpać motywację do odchudzania to zapraszam. Mam podobną wagę, ale motywację i wyniki słabsze. Ale wciąż zaczynam od nowa. Póki co przymierzam się do okienka 16/8 i zmniejszenia węglowodanów, zwłaszcza słodyczy. Upały zniechęcają do ruchu, ale tu też muszę się poprawić.
-
U mnie waga też bez zmiany. Trochę się rozczarowałam, bo przez 4_5 dni sporo łaziłam, nawet po górkach. Śniadanie jadłam późno. Były smakołyki, ale nie więcej niż w domu. Wogóle apetyt miałam słaby. Da waga nawet nie drgnęła. Smutek. Muszę odstawić lody i przekąski, ale to moje jedyne przyjemności. Damrade, ja też lubię berberysy. Mam spore 2, zielone, które przebarwiają się na czerwono i pomarańczowe. Jeden duży bordowy. Mam dwa małe carpety i dwa harlekiny w ciapki. Maleństwa do przesadzenia, jak przygotuje miejsce.
-
Dziś nowy rekord 16886 kroków. Wczoraj było pewnie mniej ale krokomierz się nie włączył. Jestem zmęczona. Zobaczę jutro może wyluzuję i odpocznę? Szkoda, że nie mam wagi.
-
No, oderwałam się dziś od przetworów. Dziś 12427 kroków. Okazja była super, kondycja słabsza, ale super wyjazd.
-
Damrade, gratuluję wytrwałości i efektów. Super. A powiedz mi, czy w czasie tego okienka żywieniowego pilnujesz bardzo ilości posiłków i ich kaloryczności? Przypominam sobie, że kiedyś też jadłam w podobnym systemie, ale chyba źle rozumiałam i jadłam na luzie i nawet podjadałam. Żałuję, że nie mam zawziętości w odchudzaniu, lato mija a ja ciągle z wagą w miejscu. Co wieczór wyrzuty sumienia, buuuu! Może praca przy przetworach pomogła dziś było na wadze ciutkę mniej. Zobaczę jutro co będzie. Dziś rano prałam narożnik, uznałam, że zamiast roweru, będzie taka a"la siłownia. Pot się lał. Ale dziś po za tym odpoczywam. Myślę, żeby się gdzieś wybrać na urlop, choć mini mini. Ale chyba sama, jak nigdy. Przydałby się porządny reset po miesiącach hardcoru.
-
Hej. Damrade, to trzymam kciuki za Twoją kurację. Bez bólu to jest życie! Oby jak najszybciej! Ja póki co bez zmian. Słodycze minimum, ale wczoraj dwa lody były, czasem wafle, brązowy ryż, z miodem. Ale apetyt mam na chleb. Wieczorem 3 kromki, czasem 4. Dziś rano 4 z ogórkiem, a jedna z serem żółtym. I mam wyrzuty że to dużo. Ponieważ mam urlop to rano zaczynam zwykle owsianką, dynia, słonecznik, siemię, cynamon i np. borówka obsypana ksylitolem. Po 11 lunch kanapki lub serek wiejski. Obiad jedno danie, zwykle drugie, ale ostatnio zupka z warzywami. Po obiedzie podwieczorki, czyli podjadanie, kolacja. Staram się wcześniej zjeść ale ok 19 coś dojadam. Słabo się ruszam. Ostatnio przy przetworach się kręcę a dreptania trochę jest. Na rower albo zbyt duży upał albo wieje. Muszę zmniejszyć kalorie i ruszyć na rower. Dziś chyba kuchnia a wieczorem zobaczę jaka będzie temperatura. Buziaki dla Was i miłego dnia.
-
Damrade, pięknie. Dajesz, radę! To chyba dobrze, że konsekwentnie po folgowaniu z jedzeniem, kiedy jest szczególna okazja, wracasz szybko do pionu, czyli do diety. Zerknę na te ćwiczenia, ale za jakiś czas. Od wczoraj podskakuje przy muzyce, bo jak tańczę to mam frajdę. Chodzenie i rower zaniedbałam. Dietka też słabo. Lody rządzą. Dziś wyrwałam krzew z rozłogami, aż się spociłam. Rozłogi jeszcze zostały, ale wysiłek był. Jutro będę na siłowni w plenerze układanie drewna. Trochę martwi mnie nadmiar apetytu. Czasem to głód na słodkie, ale czasem 3 i więcej kanapek. Oby to nie było zjawisko, że w czasie menopauzy po każdym wysiłku chce się bardzo jeść. Nie tyję i nie chudnę. Muszę się ogarnąć.
-
Damrade, naprawdę możemy podać sobie ręce w kilku kwestiach. Ja dziś zafundowałam sobie arbuza. Zimny z lodówki. Po drugiej dużej porcji wieczorem dowiedziałam się, że nadmiar cukru, czyli fruktozy obecnej w arbuzie źle na mnie działa. Wydęło mi brzuch, aż zabolał. Chyba podobnie mam po jabłkach. Wieczorem trochę popieliłam ogródek, ale uszły że mnie wszystkie siły. Teraz marzę, żeby w te najcieplejszą noc zasnąć i długo pospać. Ostatnio coś wybudzam się za wcześnie. A potem w ciągu dnia brak mi energii. Dobrej nocy, zatem, przed jutrzejszym upałem.
-
Hej . Nie pisze, bo mi wstyd. Koniec czerwca miałam pracowity, więc dietkę i ruch zaniedbałam. Słodycze poszły w ruch. Upał zniechęca do ruchu. Plusik, że nie tyje. Ale porażka jednak, że nie chudnę. Niedługo zacznę urlop spróbuję wrócić na właściwy tor. Dziś podjadałam, a teraz umyłam okno, więc jakieś micro spalanie kalorii było. Jeszcze upiorne rolety i powieszę. Chcę ogarnąć domek. Tamto lato, a właściwie rok był pod znakiem prac na miarę możliwości, które były słabe. Chcę pozbyć się nadmiaru rzeczy i doczyscić kątki. Przyda się remoncikbw spiżarce. Może zadbam o garderobę? Wymiana ciuszków. Może wyrzucę nie lubiane i znoszone i zrobię miejsce na nowe? Jak Wasze kilogramy lecą w dół?
-
Witam. Od przedwczoraj w głowie pulsuje mi myśl: tnij kalorie! Kurczę, odkrywam Amerykę, ale wiedziałam już wcześniej, że małe grzeszki trwają sekundy, a ich spalanie ,,wieki". Tak zmotywowana planuję krzątać się po domku sprzątając i po działce, aby mimowolnie spalać kalorie. U mnie chyba jest też taki problem, że jestem i leniwa i słaba. Przez parę miesięcy porzuciłam wiele rób domowych że względu na chorobę. Robiłam sporo rzeczy, ale ulubionych aby mieć domową rehabilitację. Ale widzę, że jak nie mam motywacji, czy weny to odpuszczam sobie pracę domowe. A ostatnio dostaję gesiej skórki na myśl o robieniu przetworów. Choć planowałam dżem z truskawek, chyba zamrożę trochę do owsianki, albo więcej i zrobię dżem poźniej? Ale dziś robi się ciepło i nie wiem czy rower lub spacer się udadzą. Taaaa! Wymówka. Obrobiłam kwaterę pieska, podlałam część roślin. Jakiś ruch był. Rano owsianka z owocami i cynamonem oraz ciutką ksylitolu. Szybko będę głodna, ale ma właściwości zdrowotne. Cholesterol obniża. Ma błonnik. Dobra piję wodę i działam dalej. Dzisiaj pracowałam 13 godzin, coś tam jadłam w pośpiechu, dwie podwójne kanapki, kefir, dwa ciasta, paluszki, w domu na kolację ziemniaki, małe udko i surowkę i dwa lody w wafelku, bo musiałam do 21 jeszcze popracować i potrzebowałam wspomagania. Jeszcze trzeci za mną chodzi... Chyba zjem i idę się myć. Padam.
-
Hej. U mnie waga pokazuje grzeszki. Ale trudno. W środę wybrałam się rowerem na dłuższą jazdę, jak dla mnie, wyszło ok. 9km. Wiem, że to co spalam podczas jazdy nadrabiam podjadając. Jakoś mnie to i tak słabo motywuje. Ale myślę, że każda aktywność jest lepsza od siedzenia przed tv lub smartfonem. Boże Ciało minęło bez ruchu. Dziś znowu przejechałam się dalej ale z przerwą na badania i zakupy. W takich chwilach znowu wiem, że spalanie znaleźć znikome, ale na stacjonarnym pedałować te 15, czy 20 minut jest mi ciężko. Niestety, dziś pojechałam bez leków, aby nie blokowały mojej wydolności, bo je o to podejrzewałam, a tu szok, bo forma słaba. Czuję, że się męczę. Chyba to wynik słabego serca po operacji. Już nie wiem. Nie wiem też na ile mogę sobie pozwolić z tym wysiłkiem. Tak piszą, że aktywność to same korzyści, ale nie chciałabym sobie zaszkodzić. Muszę schudnąć, aby zwiększyć swoje szanse na jazdę rowerem bez sapki. A! Pochwalę się, że zapisałam się do nowej fryzjerki. Teraz wertuję fotki z neta. Chyba w blond nie pójdę, ale jakiś jasny brąz z pasemkami. Zobaczę, co mi też zaproponuje. Jestem raczej szatynką. Wiele lat tak mi przyciemniały, że niemal do brunetki. Teraz kilka miesięcy nie farbowałam, tylko w domu używałam szamponu koloryzującego. Aksamitny brąz. Mam zatem chyba jasny brąz i na czubku siwe pasma. No, jeszcze cięcie. Boję się grzywki. W domu stałe mam je związane. Teraz mam równe coś do łopatek. Trochę mogę skrócić. Przydałaby się stylistka, aby oceniła czy taka długość mi pasuje do sylwetki. Hmm...
-
Hej. Prawie50, a o co komą z tym dejavou? Ja dziś potrzbuję kija samobija. W pracy owsianka i serek wiejski. A po obiedzie, czyli kartotekach, surówce i kawałku smażonej piersi, dałam czadu. Dwa lody, pół czekolady, jabłko, jogurcik. Chyba u mnie apetyt wzmaga niedospaniem/tylko do 5/ i większy apetyt po jabłku. Chodzenie słabo, bo obtarłam stopę przy dużym palcu. Ale jutro wracam na dobrą drogę. Omijam lodówkę z lodami i dział ze słodyczami. Jak nie mam ich w domu daję radę Dziś jeszcze szklanka z octem jabłkowym i melisa na noc. Jutro zdrowe zakupy.
-
Podobno to, że chudnie się po occie jabłkowym to mit. Ale ma jakieś właściwości zdrowotne. Kupiłam butlę octu w sklepie eko. Ale przez dwa tygodnie stała na stole. Rano piję zieloną herbatę i jakoś za dużo byłoby tego picia. Może zacznę robić sosik a La vinegret? Oliwa i ocet do sałatek?
-
Hej Dziewczyny. Damrade, co do Twojego biustu, że tak powiem, czytałam, że brzuch chudnie na końcu. Może dlatego, że tłuszcz obrasta narządy wewnętrzne? Byłam zainteresowana to zapamiętałam. Ja mam zwykle mikro biust to teraz jest wypasiony Ale jak schudnę to biust też pewnie poleci. Ja dziś pospałam do siódmej. Otworzyłam drzwi na taras na oścież obie części. Zrobiłam sobie mineralnej z dwiema łyżkami octu jabłkowego i zaległam w cieniu na tarasie. Cudownie. Poćwiczyłam oddychanie. Wypiłam zieloną herbatę. A potem już było ciepło i bałam się, że na maszerowanie za późno. Zjadłam owsiankę i poszłam. 4378 kroków. 43 minuty. 2,93 km. Dziś ma być upalnie nie wiem czy pojadę na przejażdżkę rowerem. No, to poranek na plus. No i waga pokazuje 1 kg mniej. A grzeszki były, bo mało ruchu i przekąski. Ale jest motywacja na nowy tydzień. Przesyłam Wam jej część! Możemy wszystko!