Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3338
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Unlan

  1. To mnie zastanowiło, że tyle razy cię badal i nie zauważył? Mój drugi poród zaczął się od krwi. Ale nie było tego na tyle, żebym nazwała to krwotokiem. Myślę, że on dostanie nieźle po du,pie jak przyjdzie do roboty w poniedziałek. Jak tak piszesz o tym, że ta młoda położna pobiegła po lekarza, to ja się wcale nie dziwię, że on ani dzień dobry, ani ugryź mnie w zadek, tylko od razu rękę między nogi. Bo jak usłyszał, że jest wada, to jest tak jakby do reanimacji przybiegł. Po prostu wziął się za robotę.
  2. Myśmy miały dzieci przy sobie w łóżkach. Ze smoczkami to tak jest. Widocznie mu lepiej pasuje taka kulka. Z kp próbuj. Spokojnie bez nerwów i się powinno udać. Zawsze możesz kupić takie kapturki silikonowe do karmienia. Nakładasz na sutek i do buzi małemu. Jak butelkę łapie, duży smoczek, to taki kapturek też złapie. Dla mnie to było wybawienie przy drugim dziecku, bo mi całe brodawki pocięło dziąsłami. Bolało potem przy karmieniu jak jasny sku....n. A z nakładką niebo, a ziemia.
  3. Właśnie. Nawet młoda położna, czyli to coś bardzo łatwo zauważalnego. Czyli twój lekarz to konował.
  4. A kiedy to jest to kiedyś? Bo mam znajomych i w rodzinie, a to są różne pokolenia.
  5. Ile mu zapłaciłaś? Za co? Po 500 zł cię kasował za każdą wizytę? Oczywiście, że tą wadę powinien widzieć wcześniej, jeśli to wada w budowie. Nie ma szans, żeby przez cały okres ciąży, czyli kilku badaniach tego nie zauważył. On powinien cię ciąć jak się zaczęły skurcze. Na spokojnie by sobie wszystko przygotował. Generalnie jest tak, że lepiej dla dziecka, kiedy CC jest przeprowadzone w momencie rozpoczęcia akcji, bo naturalna oksytocyna jest dla dziecka bardzo ważna.
  6. Po cc kp ponoć jest trochę ciężej, ale rozkrecisz. Tylko się nie denerwuj i podejdź do tego spokojem. No takie są uroki macierzyństwa.
  7. Przepraszam, co ku,rwa twój lekarz zrobił? Jak polazl do domu, to powinien cię przekazać kolejnemu lekarzowi, który ma dyżur i poinformować, że jesteś jego pacjentką z planem na CC, ale może wyjdzie sn. Po cc leży się teraz 3 doby, to go powinnaś złapać jak przylezie w poniedziałek. O ile nie przylezie jutro wieczorem.
  8. A tam różowe ubranka. Mało to facetów różowe swetry teraz nosi? Niech się przyzwyczaja
  9. No, ale ja napisałam, że może się dowlec jeśli już może chodzić. W szpitalu, w którym ja rodziłam, to inkubatory są tak jakby na oddziale położniczym. Taki mini pododdział. Starsze dziecko miałam drugą dobę pod monitorem, bo szmery na sercu wyszły i mogłam wchodzić jak chciałam. Siostra miała w inkubatorze i też mogła wchodzić jak chciała. Odwiedzający położnicę, też mogli wejść z matką dziecka, kiedy ono było inkubatorze. No, ale to powiatowy szpital. W dużych pewnie to inaczej faktycznie wygląda.
  10. No! A ja zawierdzilam komentarz ha ha. Jak co masz z tym zrobić? Kochać i opiekować się
  11. Teraz jesteś na położniczym. Dziwne, że jeszcze u ciebie pediatry nie ma. A wiesz, że jak możesz już chodzić, to się możesz do tego inkubatora zawlec i nie powinni ci tego zabronić. A dziecka się możesz nie doprosić, bo akurat położnej się nie chce go przynieść.
  12. I . Mówiłam? Ha ha ha. Mogli nie pytać, a niech się pacjent upomni jak nie ma
  13. Pytają, bo u nas tak się utarło, że jak się idzie do szpitala, to trzeba wziąć sobie swoje sztućce. I tylko nieliczni pacjenci nie mają swoich łyżek. To nie tak, że szpital nie chce dać, to pacjenci nie chce jeść szpitalnymi i przynoszą swoje. Może chodzi o to, że jak to są szpitalne sztućce, to są pozarażane, bo sami chorzy nimi jedzą? Nie wiem skąd się to wzięło, bo przecież to jest wszystko wyparzane, tak jak odkażania jest pościel, szlafroki itd.
  14. Sztućce są dostępne szpitalne, ale faktycznie pytają, bo trzeba pacjentowi to po prostu przynieść. Ogólnie lepiej mieć swoje. Co do jedzenia, to oddziały położnicze są dobrze karmione. Nie narzekałam na jedzenie w swoim szpitalu. Ani na położniczym, ani na innym oddziale.
  15. Nie musi się nic pojawić. Często bywa tak, że się nic nie pojawia przez całe życie, albo do zaliczenia wpadki. Po oswojeniu się z myślą, że będzie dziecko przestaje być to problemem.
  16. To chyba każdy tak ma, że kilka dni przed porodem chciałoby się, żeby jeszcze w brzuchu dziecko zostało. Będzie dobrze.
  17. Dokładnie w takiej pozycji budziłam się rano. Dziecko było otoczone półkolem z mojego ciała. Ma instynkt. Dużo rzeczy przy dziecku robimy instynktownie. To jest właśnie ten instynkt macierzyński, a nie chęć zrobienia sobie dzidziusia. Tylko problem jest wtedy, kiedy matce ten instynkt zasłania ciężkie zmęczenie, ciężki poród itd. Dlatego istnieje to ryzyko przygniecenia dziecka. Taki przykład. Kiedy noworodek kweknie, to matka się zaraz budzi. Nie trzeba płaczu, wystarczy, że dziecko się odzywa. Zignorujemy burze, a dziecka nie. A mam znajomą, co dziecko potrafiło się drżeć w niebogłosy i ona się nie obudziła. Jakby na lekach spała. Dlatego decyzja o spaniu z dzieckiem musi być indywidualna.
  18. Najlepiej pachną te karmione kp. A wiecie dlaczego? Bo kobiece mleko tak pachnie. I wody płodowe też. Po porodzie się obwąch,uję, co ja tak wodami pachnę? Kurde mleko. Moje pachniało jak kwiatki asparagusa, a jak ktoś nie wie, to kwiatki asparagusa pachną bardzo podobnie do tego słodkiego mleka w tubkach. Co do spowijania. Tak, pierwsze dwie doby po porodzie, bo dziecko ma wtedy taki okres przejściowy. A potem wystarcza przytulanie.
  19. Nie spowijałam swoich dzieci. Dziecko powinno mieć szeroko rozłożone nóżki dla dobra bioder. Ja powiem tak. Po 3 tygodniach wstawania w nocy do dziecka miałam serdecznie dość, byłam nieprzytomna. Jak wzięłam do łóżka, to o dziwo lepiej spały. Dziecko, ja, mąż. Taka była konfiguracja na łóżku. W efekcie rano dziecko było rozwalone na połowie łóżka, ja zwinięta w rogal pół metra od dziecka, a mąż na samym skraju łóżka, prawie na podłodze. Ale ze względu na to, że faktycznie istnieje ryzyko przygniecenia dziecka, nigdy nie położyłam dziecka pomiędzy mnie, a męża. Bo ja faktycznie miałam wyczucie, a mąż już niekoniecznie. Tak samo inna matka może nie mieć tego wyczucia, dlatego ja nie namawiam i do tego nie przekonuję. Na własną odpowiedzialność jak ktoś chce.
  20. Ja myślę, że to połączenie charakteru ciocia dobra rada, plus kierunek kształcenia odwaliły jej na mózg. Ma okazję powymądrzać się, bo w szkole dowiedziała się kilku rzeczy. Moja siostra, kiedy ja urodziłam dziecko, to też się wymądrzała ile wlezie nie mając własnych, a jak wzięła na ręce i zaczęła dzieckiem trząść, to mi włosy dęba stanęły. Zwróciłam jej uwagę, że za mocno szarpie, to się obraziła. Nasza mama powiedziała jej wtedy, żeby zaczekała na swoje. Urodziła i swoje dzieci to sobie mogła je bujać jak chciała. Czyli szarpiąc zarówno na rękach jak i w wózku. Na szczęście widziałam to tylko raz.
  21. Dobra Madzi, nie kompromituj się już co? Poważnie? Kleik ryżowy zatwardza? Miliony dzieci spożywało i spożywa kleik jako kleik, czy jako kaszkę i żadne nie ma zatwardzeń. Tak? Ja dopisuję i zgaduję? Z mojej strony to był sarkazm, tylko nie zauważyłaś. No bo co stoi na przeszkodzie dać dziecku na mleczny jeszcze brzuszek frytki, które nie wiadomo jak tak naprawdę wyglądały, a potem iść za ciosem i podać czekoladę. Sama dopisałaś mi brak dzieci i zgadłaś, że ich nie mam.
  22. Akurat Foko jest doświadczoną mamą. Jaki sens? To, żeby dziecku jako pierwsze produkty podać morele?
  23. To nie diety są szkodliwe, a sposób ich stosowania. Nie chce mi się tu pisać, ale sporo się naczytałam, co ludzie na diecie potrafią odwalić.
  24. Nie, to wy wprowadzacie czytelników w błąd. W ciąży to ja byłam ponad 20 lat temu i mam dwójkę dorosłych dzieci. Madzi nie ma racji. Powtórzę jeszcze raz. Morele i śliwki mają właściwości rozluźniające i nie podaje się tych owoców na początek rozszerzania diety. Nie, nie zaczęłam rozszerzania diety od ziemniaczka jak mi tu piszesz. Zaczęłam od kleiku ryżowego, a następnie łyżeczki soku z marchewki. Wszystko dawałam po troszeczku i obserwowałam, czy dziecku nic nie jest. Jabłka moje dzieci nie tolerowały do 10mż. Dostawały normalnie do ręki to, co akurat mogły jeść, więc trochę się z tą książką co polecasz spóźniłaś. Jak dzieci miały roczek to samodzielnie jadły wszystko. A ile to jest nie za dużo według ciebie? 2 frytki, czy 10? Bo to na pierwszy raz jest ogromna różnica. Niech zgadnę, jak miało 10 miesięcy to dałaś czekoladę? To, że twojemu dziecku nic nie było nie upoważnia cię do tego, aby pisać, że my piszemy bzdury. Po to jest rozpiska produktów na początek rozszerzania diety, żeby uniknąć zaparć, biegunek, alergii. Jednemu dziecku nic nie jest, a 10 obok będzie się zwijać z bólu po tych waszych poradach.
×