Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3338
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Unlan

  1. Zależy na jakiej budowie i na jakim stanowisku na kopalni Poza tym większość kobiet kiedyś dokladnie tak jak teraz, pracowała na etacie tak samo jak faceci i nieraz ciężej, a w domu miała drugi etat podczas, gdy mężuś leżał na kanapie z obiadem podanym pod nos. Dziećmi, to facet ma się zająć tak samo jak jego matka, bo dziecko tego potrzebuje. Koniec kropka. Uuu teraz to kobieta się w domu obija, a kiedyś pisałeś przy okazji wątków kur domowych, że kobieta w domu również ciężko pracuje. To jak to jest?
  2. Trzeba zacząć od tego, że ciotce nigdy ten zachowek się nie należał. Tzw "darowizna z dożywociem" dla jednego dziecka, pozbawia zachowku jego rodzeństwo.
  3. Ja się głównie odniosłam do innej osoby, która twierdzi, że nie ma w ogóle takiego słowa. A jeśli chodzi o język prawny, to dlaczego słowo, które istnieje w słowniku j.polskiego nie mogłoby być użyte w akcie notarialnym? Oczywiście ciotka jak najbardziej może jeszcze wyjść za mąż. Nikt jej broni. Ale gdyby chciała wziąć ślub i obejść system, czuli zachować miejsce w domu rodzinnym, to też może. Jak weźmie ślub z kobietą, to wtedy dokona ożenku i miejsce zostaje
  4. Myślę podobnie jak Bimba. Idź do prawnika. Ciotka nie została oszukana, ani ograbiona przez rodziców. Prawny obowiązek opiekowania się jej rodzicami przejęła twoja mama. Ciotka dostała kawał ziemi i za to kupiła sobie mieszkanie. Twoi dziadkowie zrobili błąd. Mieli sami sprzedać ziemię i kupić ciotce mieszkanie. Moim zdaniem powinnaś iść do prawnika, ale nie tyle co po poradę prawną, bo prawnie nie jesteś ciotce kompletnie nic winna, ale po odpowiednie pismo. W piśmie tym powinno się znaleźć uzasadnienie braku podstaw prawnych do opieki nad ciotką. I niech was wtedy zgłasza do mopsu i gdzie tam jeszcze chce. Warto było by zapytać, czy zapis twoich dziadków jest w tej chwili w mocy z racji tego, że ciotka otrzymała kapitał od rodziców i tak naprawdę ma gdzie mieszkać, bo ten kapitał jej to umożliwił, a wprowadziła się z powrotem do domu rodzinnego z nieczystymi intencjami wobec was. Jeszcze jedno. Ktoś może wam zarzucić, że przecież jako jedyni krewni odziedziczycie mieszkanie ciotki po jej śmierci. Nic bardziej mylnego. Ciotka może zrobić testament i zapisać mieszkanie komukolwiek.
  5. Istnieje. Zamążpójście i ożenek. Gdyby to był syn, to zapis brzmiałby pokój z kuchnią i łazienką do ożenku. Roztargniona. Kiedy planujesz zamążpójście? Albo, kiedy planujesz wyjść za mąż, lub kiedy planujesz ślub? W tym przypadku ciotce nic się nie należy. Dom został zapisany jednej córce za opiekę, czyli dziadkowie autorki sprzedali dom jednej z córek za opiekę. Bo darowizna z dożywociem, to tak naprawdę umowa kupna sprzedaży. Ciotka nie jest właścicielem ani jednego cm2 tego domu, więc nie ma co sprzedawać. Ma tylko prawo do korzystania z tych pomieszczeń, które ma zapisane w umowie zawartej pomiędzy jej siostrą, a jej rodzicami. Co do zachowku. Zachowek należy się w przypadku, kiedy zmarły zostawia testament w którym pomija któreś z dzieci. Kiedy zmarły za życia robi zapis z dożywociem, to pozostałym dzieciom nic się nie należy.
  6. U ciebie w domu nie zostały, bo twoja to ci nawet skarpetki w tej pralce automatycznej nie wypierze Obiadu kupionego w barze też ci w tej mikrofalówce nie odgrzeje, pomimo, że zgodziła się na te kobiece obowiązki lata temu rezygnując z pracy zawodowej, a pozostając domu. Tak nawiasem tyle coś ty się rozpisał na temat pracy kobiety na rzecz rodziny i domu, to teraz sobie daruj ten komentarz ha ha.
  7. Kiedy byłam dzieckiem jakoś nigdy nie widziałam faceta trzepiącego dywan. Naprawy samochodu (samochód miało może że 30% rodzin, nie więcej) pralki, drzwiczek nie były codziennie. Jak zrobił to raz na miesiąc dwa jedną z tych rzeczy, to było wszystko. Ryby? Ryby to relaks tak naprawdę, a nie praca. Kij do wody, a do ręki piwo. Pracę, to potem miała żona, bo to ona te ryby patroszyła czyściła z łusek i smażyła. Oni zawsze mieli sporo mniej obowiązków od kobiet. Zawsze. Wbrew pozorom na wsi też. Bo kobiety też szły w pole i to one doiły i karmiły krowy, oraz chodziły koło całego zwierzyńca. W gospodarstwie robiły tak samo, a może i więcej, a jeszcze obrabiały dom i dzieci. Dokładnie. "Kobiece" obowiązki, które są domowymi obowiązkami wciśnięte kobietom w wielu rodzinach zostały tylko przy kobietach.
  8. I tutaj się mylisz, ponieważ nasze zarobki jak i też alimenty zależą od tego ile chce nam zapłacić firma. Mało tego alimenty są zależne od naszych możliwości zarobkowych. Jeśli jestem tłumaczem ( oraz rzecz jasna alimenciarze) i zarabiam w swojej firmie 5 tys na rękę, to sąd może spokojnie zasądzić na rzecz mojego dziecka 3 tys zł. A wiesz dlaczego? Bo mogę brać zlecenia indywidualne i w ten sposob dorobić. Sama piszesz, że 2,5 tys nie robi na twoim facecie wrażenia , to jak długo będziesz ciągnąć ten temat? A może jesteś wściekła, jo on cię już zostawił? I teraz się musisz wyżalić? A jak tam jego przyjacielskie relacje z jego byłą żoną?
  9. A co? Nie chcesz, żeby wszyscy widzieli, że ty cały czas o tym samym? To raz. A dwa, lubisz się rozpisywać, to teraz odpisuj na dwa tematy
  10. Bo przeciętny Polak zarabia 2500? Poza Bimbą? Wszyscy ci pisali to samo co Bimba już we wcześniejszych twoich wątkach, piszą teraz i pisać będą. Nudzi ci się, że ciągle ten wątek zakładasz?
  11. Przypominam, że ojciec dziecka ma możliwości zarobkowe, więc te alimenty, to tylko 15% jego zarobków, podczas, gdy inni alimenciarze płacą nawet po 30% Za każdym razem masz dokładnie te same odpowiedzi. Jeszcze nie dotarło?
  12. Dokładnie. Dziecku nie może obniżyć się tzw standard życia. Dlatego alimenty są zawsze przyznawane przez sąd na podstawie możliwości zarobkowych rodzica, który ma płacić alimenty.
  13. Nie tak do końca, bo przychodnia cię nie przyjmie jak jesteś nieubezpieczona. Koleżance nie chcieli dziecka przyjąć do lekarza, bo dziecku system nie czytał ubezpieczenia. Jakiś błąd był i koleżanka to potem w NFZ prostowała. Jadąc na wakacje nad morze to bierzemy zaświadczenie o ubezpieczeniu z pracy. Tak na pałę mnie do lekarza nie przyjmą niestety.
  14. Jeszcze jedno. Dowiedz się jak z ubezpieczeniem, bo nie wiem, czy jesteś ubezpieczona na NFZ. Bo do porodu nie trzeba mieć ubezpieczenia, a nie wiem jak jest właśnie z położną środowiskową i pediatrą dla noworodka.
  15. A co ma położna do niedojrzałego podejścia życia? Przecież położna dzieci matce nie wychowuje. Lepiej sobie przed końcem połogu podróży nie planować. Weź sobie to na spokojnie. Niech się wszystko dobrze wygoi, a sama dobrze wypoczniesz. Odnośnie położnej, ale nie szpitalnej tylko środowiskowej. Zadzwoń sobie do ośrodka i zapytaj, czy z racji zamieszkania w innym kraju, przysługuje ci ta położna, czy nie. Bo ona przychodzi nie tylko obejrzeć dziecko, ale czy matce po porodzie po wyjściu ze szpitala się wszystko goi prawidłowo i czy z matką jest wszystko ok. To jedna rzecz, a druga, zapytaj o wizytę patronażową dziecka u pediatry. Czy musi być i kiedy. Jakbyś mieszkała w Polsce, to bym ci tego nie pisała, ale, że mieszkasz za granicą, to lepiej się zorientować.
  16. Myślę, że wystarczy zacząć kupować szary i mieć to gdzieś. Jak się zaczną pieklić, to powiedzieć, że zaczyna się być eko. A to jest najprostsza mała cegiełka dla środowiska
  17. Nie kojarzysz osób, które obrażasz, a które chcą ci pomóc? No wow! Jednak znalazłaś osteopatę, a ponoć nie było osteopaty dziecięcego w tym mieście oddalonym o 100 km. A nawet mi napisałaś, że nie masz żadnego miasta położonego bliżej. Z racji, że nie ma osteopaty dziecięcego w promieniu 100km od twojego miejsca zamieszkania, bo nie ma na tym obszarze innych miast, to ci napisałam o podobnym terapeucie.
  18. No popatrz. Zdziwiłabyś się ile tutaj się wykształconych osób wypowiada. A tak w ogóle, to skąd wiesz, że nie poszłam na prawo? Prawnik nie musi pracować w kancelarii. Mówisz, że się tu marnuję. Wiesz co? Ja myślałam nad tym twoim dzieciątkiem i chyba wiem co mu jest. Pomimo twojej wredoty chciałam ci pomóc, ale po tym tekście zapomnij.
  19. Było, było. Gazeta jakby nie było też kosztuje. Zależy od rolki. No są takie co mają nawet 200 listków i są wielowarstwowe, a są takie skromniejsze i to sporo. No i zależy, czy ktoś używa do podtarcia się po siku 3-4 listków, czy 20.
  20. A dlaczego tego nie napisałyście wcześniej? Autorka wyraźnie zapytała co zrobić, żeby dzieci nie marnowały papieru, to zamiast konkretnej odpowiedzi autorka dostała od was opie,rdol. Foko, to, że jest podstawą nie oznacza, że można sobie go tak niszczyć, bo ma się kaprys wycierania tym twarzy. Z każdej strony czujemy nacisk na ochronę środowiska, żeby wody nie marnować itd, a papier, to przecież drzewa. Czyli też środowisko.
  21. Nie wiem, czy zauważyłyście, ale autorka nie wylicza dzieciom ile zużyły do tyłka, tylko ile go marnotrawią na wycieranie twarzy. Dobrosułka ma rację. Szary papier jest robiony z makulatury, natomiast ten lepszy jest robiony z celulozy, czyli bezpośrednio z drzew. Był czas, kiedy papier toaletowy należał do towarów tzw luksusowych i deficytowych. Ludzie wtedy podcierali się gazeta. Tak, że Drop trochę zrozumienia w stosunku do twojej matki, bo twoja matka się akurat się już tą gazeta dość popodcierała i jest na to wyczulona.
  22. Hmm... Wydajność w pracy, bo się pan mąż nie wyśpi raz na 2 tygodnie mając pracę biurową. To teraz pytanie. Sama piszesz, że masz problem jak się nie wyśpisz. To co w takim razie w przypadku Ags, kiedy po roku wraca do pracy, więc oboje rodzice pracują, a dziecko dalej się budzi w nocy? Kto się ma wysypiać, a kto nie, kiedy to ty miałabyś takie budzące się dziecko? Bo przecież dziecko Ags tak budziło się prawie codziennie. Na zmianę? Raz na jakiś czas jak piszesz dajesz radę jak cię kot obudzi, a co drugą noc? Wtedy nie miałabyś żadnych skrupułów odnośnie wydajności męża? Osobiście co 3 tygodnie nie śpię w nocy przez właściwie cały tydzień, a co 3 tygodnie wstaję po 4tej. I jakoś nikogo w mojej pracy nie interesuje, czy jestem wydajna, czy nie. Mam zrobić to, co szefostwo wymaga. My tu piszemy o umożliwieniu matce dziecka wypoczynku raz na tydzień, a ty bronisz faceta biurwy, który zaczyna pracę najwcześniej o ósmej, a do pracy ma 5 km, więc wstaje najwcześniej 6:30, jak nie o 7:00. Przy moim trybie pracy, to jest śmiech na sali. Niewyspany.
  23. Patrząc po wielu wpisach na kafe, jak wygląda przeciętny dzień matek pracujących w biurach, to jak to jest, że kobieta biurwa leci z jęzorem po pracy po dziecko do przedszkola, czy żłobka. Następnie robi zakupy, lub najpierw robi z jęzorem zakupy, a potem po dziecko. Przychodzi do domu i szykuje posiłek. Do tego dochodzą inne obowiązki domowe. Uśpić dziecko, przygotować półprodukt na następny dzień na obiad i o godzinie przeważnie 24 idzie spać i wstaje z reguły 5:30. I jakoś musi być wypoczęta i wydajna w pracy. A facet biurwa jakoś kuźwa musi mieć nieprzerwany 8godzinny sen. Bo przecież on jest zmęczony. Zastanawiające ... Niestety, jak kobieta chodzi jak zombi, bo w domu jest takie niemowlę, że ona śpi po 3-5 godzin na dobę, to facet musi jej umożliwić odpoczynek, wystarczy, że da jej w jeden weekendowy dzień pospać, bo to się prędzej, czy później na nim odbije. Pół biedy jak jest zrzędliwa, placzliwa i czepliwa, bo nie wyrabia i on się żali jak to się żona zmieniła. Gorzej jak ona jak jest tak zmęczona, że padnie i nie usłyszy jak dziecko się czymś krztusi. Choćby mlekiem zjedzonym godzinę wcześniej.
  24. Ja ci pisałam o terapeutach terapii czaszkowo- krzyżowej, bo skoro nie ma osteopatów, co napisałaś już Ags, to ja ci napisałam o czaszkowo krzyżowej, która jest dziedziną osteopatii. Że może prędzej. I tak oni przyjmują, jako terapeuta czaszkowo-krzyzowy, nie jako osteopata.
×