Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3333
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Unlan

  1. Na razie się nie martw. Poczekaj jeszcze z rok. Ja rozumiem, że to dziewczynka i trochę ci żal, że chłopiec miał lepsze, ale zluzuj. Na wzmocnienie włosów jest zawsze czas, a jeśli to genetyczne, to nic nie zrobisz. Może tobie się tak tylko wydaje, bo może córka tych włosów ma bardzo dużo, ale cienkie, albo właśnie ma jeszcze na głowie puch.
  2. Pewnie jednym z twoich klonów jestem ja, bo mnie napisała to samo, że mam kilka kont z sugestią, ze jestem tobą, bo obie napisałyśmy, żeby się do własnej matki dowaliła. Tylko ty chyba zrobiłaś to pierwsza. Więcej Andromeda ma wspólnego z Editt, niż Unlan z Madalene . Unlan ma dorosłe dzieci, czyli tak jakby ich nie miała, a nie siedzi tyle na kafe, co Andromeda, z Editt. Na kafe jest jeszcze jedna Editt? Ale przez jedno "t". Udziela się w temacie staraczek. Bardzo intensywnie stara się o dziecko.
  3. Zacytowałaś cały post i nic w nim nie zaznaczyłaś, żeby było jasne, że odnosisz się tylko i wyłącznie do Renaty. Osobiście to imię też mi nie podchodzi, ale jak już jesteśmy przy tym imieniu, to ono zawsze było bardzo rzadkie, nawet jak na lata 70-80, tak jak Teresa, albo Helena (Helenkę teraz dopiero szerzej bierze się pod uwagę). Zgodzę się tutaj z Dobrosułką, że może przyjdzie w modzie czas na Renaty. A co do mody, to jest wysyp Franciszków, Antonich i Stanisławów, a przecież to są imiona dzisiejszych dziadków, czyli lata 50, a ludzie nadają. Mało tego, ludzie klepią te imiona, bo niby stare, stateczne i nie brzmią jak patologiczne, a gdzie Władysławy, Józefy, Kazimierze, Mieczysławy? W takich przypadkach, to moda, moda, moda, nic innego jak tylko i wyłącznie moda.
  4. Twój mąż się chyba mało orientuje w oklepanych imionach, bo akurat Maria jest na drugim miejscu pod względem ilości noszących ich kobiet, w tym oczywiście też dziewczynek. Na jakiś czas przestano je nagminnie nadawać, ale od pewnego czasu jest ich dość trochę. Helena też się chyba robi coraz bardziej popularna. A może coś podobnego, albo leżącego obok do tych imion co podał mąż? Ilona - Iwona, Małgorzata - Magdalena, Marlena, Maria- Marianna Helena- Halina (dla mnie osobiście ble, ale może akurat) Klaudia- Klaudyna, Kinga, Kamila Renata -Regina I w drugą stronę: Julia -Julita (ale to chyba nie przejdzie) Lena - kompromisem była by Helena, ale pewnie znowu u ciebie nie przejdzie Magdalena- pisałam wcześniej jako zamiennik do Małgorzaty. Zuzanna- mogłaby być Zyta, bardzo rzadkie Marta- Martyna Pola- Paula, Paulina A tak ogólnie, to dowal mu jak już tu wspomniano z nazwiskiem. Jeszcze uargumentuj, że coraz więcej kobiet zostawia sobie swoje nazwisko i niech się wali. Ewentualnie weź kalendarz i daj dziecku imię, którego imieniny wypadają w miesiącu urodzenia dziecka. Albo wybierzcie 2-3 imiona i zostawcie decyzję do momentu urodzenia się dziecka. Spojrzysz na dziecko i będziesz wiedzieć. Zdziwiłabyś się. Jest mnóstwo kilkunastoletnich dziewcząt noszących imię Wiktoria, a Gabriela od kilku lat wraca do łask.
  5. I te podróże u obu, to delegacje z pracy za granicę. Mało tego, obie się dziwią, że były dziećmi i wypierają to, że same były rozdarte i przeszkadzały innym.
  6. No tak. Ale używa się tego teraz do pokreślenia głupoty przeciwnika. I nic z tym nie zrobisz.
  7. Sansey ci wyczerpująco odpowiedziała na twoje zarzuty wobec mnie. A co mam pisać jak taka prawda? Każda z nas była dzieckiem, a nasze matki są takimi samymi matkami jak inne. Obrażając wszystkie dzieci i wszystkie matki, obraża się swoją matkę i samą siebie. Bo jeśli według tej osoby wszystkie dzieci są rozdarte, nieznośne i przeszkadzają, tzn, że była dokładnie taka sama. I niech to weźmie na klatę. Dziwne, że Andromeda mając tak dobrą więź z rodzicami, a niewątpliwie ma, bo nie wyobraża sobie nie zaopiekować się rodzicami, nie potrafi wczuć się w swoją matkę i zrozumieć kim jest dla matki. Że nigdy nie była w każdej dziedzinie życia dla matki balastem, jak to sugeruje wszystkim innym matkom odnośnie ich dzieci.
  8. Dokładnie tak jest. Bezdzietne, które nie potrzebują ciągle potwierdzać swojej decyzji o własnej bezdzietności, rozróżniają dzieci od rozwydrzonych bachorów, nie widzą ciągle rozdartych buzi, bo ich to nie interesuje. Nie zwracają na to uwagi. Dziecko jak dziecko. Jeśli taka bezdzietna zakłada tutaj temat, to tylko dlatego, że otoczenie wypytuje ją o dziecko i naciska na dziecko, więc pyta tutaj jak to otoczenie usadzić, żeby się od niej odczepiło.
  9. Wspinanie się, ściąganie ze stołu, krzeseł, itp wszystkiego co się da, to tak jak pisze Iwna, etap rozwoju. Ja powtórzę za Iwną. Zabezpieczać chałupę. Gniazdka, są specjalne wkładki. Szafki, schody, znajdź inne miejsce na ten regał spod telewizora. Tak samo jak Iwna brałam dziecko do kuchni i bawiło się garnkami. To nie tak, że za dużo pozwalasz, ty jesteś na każde jej zawołanie i ona to wykorzystuje. Chyba od zawsze tak było, że dziecko się rozpłakało, a ty byłaś w sekundę obok niego, co? Przy ojcu jest inna, bo on tego nie robi. Jeśli nie interesują jej zabawki, to się nie dziw, że jak zostawisz ją samą z zabawką, to ona się drze. Robisz obiad, weź ją do kuchni, bo może jest ciekawa co robisz. Obierasz marchewkę, daj jej kawałek. Nawet jakby się okazało, że dziecko ma złośliwy charakter, to musisz ją teraz opanować, bo sobie za pół roku nie dasz z nią rady. Co do agresji wobec kuzynki. Może być tak, że córka jest najzwyczajniej o kuzynkę zazdrosna, bo jakby nie było, nie jesteś wtedy do wyłącznej dyspozycji córki.
  10. Ooo. Dobrze wiedzieć. Fakt, że rodzić nie będę, ale mogę mieć wnuki, tylko nie wiem kiedy, może dożyję . W przypadku moich dzieci, to nie od witaminy, no i mm było raz dziennie. Gdybym wiedziała, że można podać wodę, to pewnie bym podawała wodę, ale zalecone miałam herbatki, to były herbatki. Z resztą jak pisałam tego dużo nie było, a rodziłam 20 lat temu. Konkretne kolki zaczęły się kiedy miały po 2 miesiące i u pierwszej skończyły się wraz z ukończeniem 3 miesiąca życia, u drugiej wraz z przejściem całkiem na mm w wieku 3,5 miesiąca. Coś musiało jej w moim mleku nie pasować, bo nie dość, że kolki nie ustały jak u starszej, to jeszcze mi tym mlekiem wymiotowała. Kp straciło sens, skoro wszystko się cofało. Ostatnio usłyszałam od znajomej, że moje mleko mogło być za tłuste i to by się zgadzało.
  11. Moje miały trochę problemów i po tych herbatkach miały faktycznie spokój.
  12. Oczywiście, że nie zrozumiałaś książki, inaczej byś nie wykorzystywała "samolubnego genu", do tego, żeby udowodnić matkom, że dały się mu popchnąć do rozmnażania. Nie do tego służy ten "gen", a wystarczy przeczytać streszczenie, żeby to zauważyć. Chodzi o taki dobór drugiego rodzica, aby potomstwo było zdrowe i przetrwało. I dotyczy to zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Mało tego książka wydana w 1976r. Trochę czasu odnośnie badań genetyki minęło. Jak tak tłumaczysz matkom, że im dzieci na pewno we wszystkim przeszkadzają, to powinnaś to powiedzieć pierwszej matce koło siebie, czyli własnej. No, ale tego nie zrobisz, bo jak to? Przyznać się, że dawało się matce w kość? Przyznać się, że się matce we wszystkim przeszkadzało? Że się uniemożliwiło kilka rzeczy, a ludzie patrzyli na ciebie z dezaprobatą? Nagle się okazuje, że nie miałaś rozdartej buzi jak wszystkie inne dzieci dookoła? Powinnaś jak najbardziej przekonywać swoją matkę, że źle zrobiła, bo ona ci, albo potwierdzi, że byłaś paskudnym dzieciorem i masz rację, że nie chcesz rodzić, albo wytłumaczy, że dziecko to coś wyjątkowego. Co ma twój strach przed urażeniem uczuć matki, do teorii Darwina? Że to niby mnie uraża. Co to ma jedno do drugiego? Interesujesz się niby antropologią itp, a nie wiesz, że my nie pochodzimy od małpy, tylko z małpą mamy wspólnego przodka? Jasne, że obraziłaś dzieci i ich matki. Nie rozróżniasz dziecka od rozwydrzonego bachora. Jak sama napisałaś, widzisz tylko rozdarte buzie. Normalna bezdzietna, która nie chce dziecka i nie kombinuje ciągle sobie przypomnieć dlaczego go nie chce, nie czepia się wszystkich dzieci. Co to miało być to twoje, że bezdzietne mają jeszcze wybór, a ja biedna już nie? Czekałam, aż mnie od madek wyzwiesz. Mogę być i madką . Ja już swoje wychowałam, mam dwie fajne młode kobiety w domu, a przed tobą jeszcze kilka lat, kiedy może ci odwalić i zdecydujesz się zostać matką. Powodzenia.
  13. Podejrzewam, że gdybym miała wakacyjne dzieci, nie zimowe, to bym podawała więcej tych herbatek. Tak jak pisze Gość_2, widać, czy dziecku chce się pić, czy jest głodne. Może te zalecenia, które tutaj czytamy innych pediatrów zależały właśnie od pory roku w którym dziecko się urodziło?
  14. Dokładnie tak. U mnie nie było dopajania jako takiego. Nawet nie wiedziałam, że takiemu malutkiemu dziecku można podać wodę. Położne mówiły, żeby podawać herbatkę z koperku, bo dobre na jelita, to podawałam po 30ml.
  15. Weź odejdź od tego kompa, załóż adidasy i idź pobiegać. Dostaniesz endorfin, to ci pomysły z takimi listami wywietrzeją z głowy.
  16. Uuu, ale kłótnia Jest tak jak pisze Persefona. Dzieci na kp się nie dopaja. Dopaja się dzieci na MM. MM jest ogólnie gęstsze od pokarmu naturalnego i nie jest tak lekkostrawne jak kp. Więc jeśli dziecko potrzebuje dodatkowej ilości wody, to się ją podaje. Guzik prawda, że im większa waga urodzeniowa dziecka, tym dziecko więcej zje. Moje dzieci urodziły się z wagą urodzeniową 4,5 kg. Tak się złożyło, że od 3 tygodnia życia podawałam dzieciom jedno mm dziennie. Starsze zjadało 30 ml, a młodsze 100. Starsze wołało co 2,5 godziny o jeść, młodsze co 1,5-2. I nie, nie miałam słabego pokarmu. Ja się urodziłam z wagą ok 3,5 kg i wołałam co 3 godziny, siostra z wagą 2,5 i wiecznie głodna. Dziecko więcej jada z wiekiem, bo rośnie. Autorko, spróbuj dziecko karmić w bardziej pionowej pozycji., może leży za płasko i zobacz, czy smoczek nie ma za dużej dziurki, bo może za szybko łykać i dlatego ulewa. Na takie coś wszystko może mieć wpływ. Każde dziecko też przybiera we własnym tempie. Będziesz widzieć, czy rośnie za szybko. Jak zacznie chodzić, to wybiega nadmiar, tylko wtedy naucz je jeść samemu.
  17. Jeśli się nic nie dzieje, żadne nieszczęście, to po co ci list pożegnalny, żeby uspokoić bliskich? Myślę, że jest ci to potrzebne z innego powodu.
  18. Masz sporo racji. My jej ocenimy ten list, coś do niego dołożymy, zmienimy itp, a potem się do nas dokopią i powiedzą, ze pomogliśmy w nieszczęściu. Jeśli to prowo, a wydaje mi się, że tak, to wyjątkowo głupie.
  19. Zaręczam ci, że jak ci się odwidzi, to w du/pie będziesz miała listy pożegnalne. Napiszesz nowy. Na razie jak ci źle, to polecam przelewać swoje emocje na papier w formie opowiadań, czy wierszy. Nieważne, czy to umiesz, czy nie, ale pomoże. Uspokajające ziółka i sport. Cokolwiek, bylebyś się ruszała i poprzez treningi wyżyła.
  20. Dokładnie. Tylko, że z tego co pisze Lampka wynika, że ta praca była w wakacje, a przez rok szkolny rodzice córkę normalnie utrzymywali. Szczerze powiedziawszy mnie by było ciężko wyrzucić dziecko do pracy w wakacje, żeby zarobiło sobie na jedzenie Ale na to, czego nie mam obowiązku jej kupić, to niech sobie zarabia jeśli sama chce.
  21. Tak szacunek. Ale tu chyba chodziło jeszcze o to, żeby córka nauczyła się zarządzać pieniędzmi. Miała zarobić przez miesiąc na miesiąc własnego utrzymania, żeby wiedzieć jakie są koszty utrzymania. Jak zarobi te 500 dolców, a wyda 300 na pie/rdy, to nie będzie miała w połowie miesiąca co jeść. Taka mała nauka zaradności. U nas w Polsce się chyba tego nie stosuje. Młodzież sobie zarabia na własne wydatki ekstra. Kilkakrotnie spotkałam się z czymś takim. Rodzice kupują młodemu jakieś starsze auto do 5 tysięcy zł, bo młody chce, ale na paliwo i naprawy sobie synu sam zarobisz.
  22. A nie masz czasem jakiejś wady w budowie macicy, czy coś w tym rodzaju, że, aż tak cię sponiewierało? Owszem bóle krzyżowe są przerąbane, ale piszesz, że jesteś bardzo odporna na ból. Współczucia.
  23. Ból porodowy jest jak bardzo mocny ból miesiączkowy, lub ból pochodzący z kolki nerkowej. Tylko plus jest taki, że przychodzi falami i wiemy, kiedy się mniej więcej skończy. Owszem zdarza się, że może nie być przerwy pomiędzy skurczami, więc odczuwa się go wtedy jako ciągły. I jedna bardzo ważna rzecz. Nastawiamy się, że trzeba to przejść, wiemy, że może być ciężko, ale też nie słuchamy opowieści innych jak to one cierpiały, ponieważ jak tutaj zauważono, każda osoba inaczej odczuwa ból, lub wyolbrzymia swój ból, bo ona księżniczka tak cierpiała.
  24. Dokładnie Andromeda. Tłumacze ci ja i inne osoby jak krowie na rowie, że nikt cię do płodzenia i rodzenia dzieci nie namawia, że to co tobie się wydaje być niemożliwym do zrealizowania z dzieckiem, dla kogoś innego nie stanowi żadnego problemu, to dalej nie rozumiesz. No popatrz, tak bardzo chcesz sama siebie przekonać, że twoja decyzja o własnej bezdzietności jest jedyna i słuszna, że potrzebne są ci do tego jakieś książki? A widzisz. Nagle zmiana frontu jeśli chodzi o siebie i własną matkę? Innym matkom to możesz wypisywać i mówić, ale własnej kawałek twojej prawdy się nie należy? Bo co? Zranisz jej uczucia? Przekonaj własną matkę, że powinna żałować, że cię urodziła, bo przecież ty miałaś wiecznie rozdartą buzię, przeszkadzałaś innym podróżującym, blokowałaś matce wszystko, byłaś nieznośna, matka nie mogła oddać się swoim pasjom i ogólnie wszystko było do du/py, bo ty się urodziłaś.
  25. Mów do córki przy nich moja Anielica. Zrób koszulkę z imieniem i dziecku nałóż.
×