Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3333
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Unlan

  1. Nic nie dopowiadam. Sama to napisałaś i nawet nie wiesz kiedy. Oczywiście, że liczysz na kasę męża, bo jak sama napisałaś, czujesz się bezpieczna, kiedy mąż dużo zarabia. Tak, dziecko powinno być na utrzymaniu rodziców, ale nikt nigdzie nie napisał, że rodzic ma kupić nastolatce torebkę za 500zł, samochód, albo finansować dorosłemu dziecku rozrywki. Córka Dobrosułki chciała mieć samochód, to sobie na niego zarobiła, bo tak chciała. Moja chciała telefon za 3 koła też zarobiła, bo tak chciała, a ja też nie mam obowiązku kupować jej takiego telefonu. Ty nie masz pretensji do rodziców tylko o brak kasy, kiedy miałaś 17 lat. Ty masz pretensje również o to, że ci nie fundowali kiecek na imprezy i samej imprezy. Ja ci już napisałam. Bywają gorsze rzeczy w rodzinie, niż brak kasy na rozrywki dla prawie dorosłego, lub dorosłego dziecka.
  2. Ty w ogóle zrozumiałaś co ja do ciebie napisałam? Dla ciebie liczy się przede wszystkim czyjaś kasa. Najpierw kasa rodziców, o którą masz żal, że jej nie dostałaś, teraz kasa męża. Poszukałaś sobie chłopa, którego wykształcenie zapewnia wysokie zarobki. To, że tobie czyjaś kasa bardzo odpowiada, nie oznacza, że nie istnieją osoby, które wolą same sobie tą kasę zarobić. Nawet jak się ma 17-18 lat. W domu można mieć większe problemy, niż niezamożność rodziców. Gorsza jest patologiczność rodziców, cokolwiek to znaczy.
  3. Dla mnie też zalatuje prowokacją, mało kto wychodzi teraz za mąż mając 20 lat. Ale odpowiem: nie. Żadnej drugiej szansy.
  4. Dokładnie. To, że ktoś ma roszczeniowe usposobienie i ma żal do rodziców, że rodzice byli biedni i musiał pracować, nie oznacza, że wszystkie młode osoby tak mają.
  5. Mylisz się. To jest normalne. W tym podejrzeniu o biedotę i zażenowaniu też się mylisz. Znam osoby pochodzące w dobrze sytuowanych domów, a zarabiające na swoje zachcianki, oraz znam takie osoby, co się robotą nie splamią, tylko wyciągają od rodziców, którzy za wiele nie mają. Mam podobną córkę do córki Dobrosułki. Poszła do pracy nie mając 17 lat . Pytam, ale dasz radę pociągnąć pracę z nauką. Pewnie, że tak. Połowa mojej klasy pracuje. Ten pracuje, ta pracuje, tamten pracuje. No, ale przecież ten ma kasiastych rodziców. Tak, ale nie chce od nich brać. Co do tego jak miałaś ciężko na studiach. Wydaje mi się, że jak studiujesz coś do czego masz dryg, coś co lubisz, to te studia wcale nie muszą być trudne w zestawieniu z pracą. Aaa, chyba zapomniałaś co napisałaś wcześniej. Czyżby jednak twoje dobre zarobki nie były, aż tak dobre?
  6. Nie tylko na tym wątku. Dalej nie rozumiesz? My dzietne wiemy jak to jest być bezdzietną i wiemy jak to jest być dzietną, więc możemy się na ten temat bardziej wypowiedzieć, niż ty, która jesteś tylko bezdzietną. Napisałaś wcześniej, że bezdzietni widzą tylko rozdarte buzie. No te bezdzietne, które dziecka nie chcą i szukają powodu, do tego, aby dalej dziecka nie chcieć, to nie chcą zobaczyć czegoś więcej, niż właśnie te rozdarte buzie. Widzisz, mam właściwie dorosłe dzieci i jak widzę płaczącego kilkulatka, to mam taką myśl, jak to dobrze, że mam to za sobą. Ale z drugiej strony, kiedy moje dzieci były małe, nigdy nie odczułam, że jest to coś dla mnie obciążającego. Dopiero teraz jak są dorosłe, widzę, że rodzicielstwo to zapierdziel. Kiedy wychowujesz, to nie odczuwasz tego w ten sposób. Twoje własne dziecko jest częścią ciebie. Częścią też twoich rodziców itd. Jest kimś, kto kocha cię bezwarunkowo. To jest niesamowita więź i jak tego sama nie spie/rdolisz, to jest to coś bezcennego. Nie dam rady ci tego lepiej wytłumaczyć, bo to jak pisałam wcześniej trzeba przeżyć. Nie chcesz dzieci, to sobie ich nie urodzisz. Twój wybór, ale nie mów, że dziecko wszystkim innym we wszystkim przeszkadza, bo to akurat nieprawda. Tylko, że Tobie wygodnie bez dziecka, bo nie masz w domu nikogo, za którego jesteś odpowiedzialna w 100% i ten ktoś może utrudnić ci jakieś działania w twoim życiu.
  7. Dużo zależy od samej fabryki. Czyli branży, kierownictwa, kolegów, procesu produkcji. Z ludźmi nie musisz rozmawiać, a własnej szybkości można się wyuczyć. Jeśli chodzi o 3 zmiany, to jest to bardzo dobry system choćby ze względu na to, że zawsze będziesz mieć większe widełki czasowe, aby coś załatwić w urzędzie, iść do lekarza, kosmetyczki, fryzjera. A to, czy dasz radę pracować w takim systemie, to już zależy od samej ciebie i organizmu. Prawda jest taka, że grubo ponad połowa pracującego społeczeństwa pracuje w godzinach, w których by chętnie pospało.
  8. Wydaje mi się, że 30 minut to naprawdę mało. I zależy w jakie gry dziecko grywa.
  9. Przepraszam, że co? Kasuje tyle, bo szanuje klientów? Co to za durny tekst. Nie umie powiedzieć, że w ten sposób buduje właśnie prestiż, albo honorarium takie, bo ona jest dobra w tym co robi? Co do pytania w temacie. Przelicz sobie ile godzin zajmujesz się dzieckiem, ile jego matka i jak wyjdzie ci podobna ilość godzin, to wnioskuj o opiekę naprzemienną. Może ci się uda, pod warunkiem oczywiście, że te przynajmniej 3 razy w tygodniu, to nie jest po 1-2 dziennie.
  10. Ale tobą poniewiera, ma cię gdzieś, zadatki hazardzisty i manipulator. No gratulacje. A do tego remontu pokoju to ile się dołożył? 200zł? Bo akurat taki remont, to nie są wielkie koszty. Góra 1000zł przy panelach podłogowych za 40zł za m2. Chyba, że samo drewno kładziesz.
  11. Autorko. Odpowiem na wypadek, gdyby ten temat był prawdą. Przeczytałam co pisałaś dalej i powiem ci, że jesteś ładowana w bambuko, aż miło. Matka ma ciągle problemy finansowe, a daje kasę jego rodzeństwu? Pomyśl logicznie. Facet w wieku 20 lat bierze kredyt. No dobra, mógł dostać 25-30tys, potem mógł dobrać jeszcze 10, ale nie 200. 200 tys 10 lat temu, miało taką wartość, jak teraz 300. Najpierw miało być jeszcze 3 lata, a nagle zrobiło się 9? Nie zastanowiło cię dlaczego tak z ryjem wyskoczył, jak chciałaś dzwonić do jego siostry? On nie ma żadnego kredytu na chorobę siostry. Nabrał chwilówek i innych, A tobie kity ciśnie, ze to ten kredyt na siostrę 200tys. Tak jak ktoś wyżej napisał. To hazardzista, lekkoduch. Kredyt na chorobę siostry, to wzięli rodzice przy małym wsparciu syna w formie żyranta, lub dodatkowej osoby mającej dochód i rodzice to w pełni spłacają. Z siostrą ci gadać zabrania, bo by się wygadała. Matka mu nie pomaga, bo wie, że on te pieniądze przegra, albo przepuści w inny sposób. A kryje go dlatego, bo nie chce, żeby wrócił do domu. Bo jak wróci do domu, to ona go będzie musiała utrzymywać, a to jej się nie uśmiecha. Więc lepiej ugłaskać jakąś naiwną idi/otkę (w tym przypadku ciebie), niech go utrzymuje. Rodzeństwu to też pasuje, bo nie przyłazi do nich na pożyczki. Małe porównanie. Kredyt hipoteczny na 200 tys na okres 25 lat, to ok 1150zł rata, a on ma na 20 lat konsumpcyjny, który jest wyżej oprocentowany i rata 1200? Nie w tym kraju. Miej trochę honoru. Widzisz, że coś jest nie tak, ale się boisz zostać sama. Przyzwyczaiłaś się do niego? To się odzwyczaisz. Przebolejesz.
  12. Też mnie to zastanowiło, czy on faktycznie ma ten kredyt. Mała rata jak na taki kredyt. Hipoteczny na 20 lat wychodzi jakieś 1200, a on ma konsumpcyjny. Bardzo możliwe, że wziął go razem z rodzicami i spłaca po 400zł, a autorkę robi w bambuko. Jeszcze jedna sprawa, mając taką ratę, przy takich dochodach dostał kredyt na samochód?
  13. Będę brutalnie szczera. Olej dziada. Po pierwsze, ty go utrzymujesz od samego początku związku i tak będzie cały czas. Po drugie, on ma cię centralnie gdzieś i jeszcze wywołuje u ciebie poczucie winy. Bo on taki wspaniały. Pierdzielony emocjonalny szantażysta. Ciekawe ile podpłacił tej pani doktor, żeby powiedziała co on chce. Tak, tak w tobie problem, a on sobie kupuje autka i inne sprzęty, ale to, że go żywisz i dajesz dach nad głową nie dostając za to nic w zamian to nie jest problem?
  14. Chodzi o to, że będąc poza domem jesteś zmuszona patrzeć w dal. Na zewnątrz widzisz odległość nawet kilkuset metrów, podczas gdy w domu widzisz kilka. Moje dzieci miały zalecane siedzieć w oknie.
  15. Dokładnie. Co to za spec, co przelicza cylinder na D? Kontakty zawsze powinny być mniejsze od wady. Wyrównując krzywą cylindrem możemy zmniejszyć moc szkieł, ponieważ niwelujemy tak naprawdę dwie wady, a nie dając cylindra, a dając większą moc, przykrywamy tylko astygmatyzm. W soczewkach absolutnie nie dajemy większej mocy, niż istniejąca wada. Co za kre/tyn? Paulina ty weź zmień optyka. Sama mam astygmatyzm, oraz krotkowzroczność i jak założę soczewkę kontaktową równą swojej wadzie, to mnie oczy bolą. Musze mieć mniejsze. Córka widzi słabiej, bo przemęczyła oko. Mało tego, może mieć w okularach szkła, przez które może widzieć słabiej kolory i ma wrażenie słabszego widzenia. Weź nie kupuj tych okularów w tym saloonie, tylko zmień okulistę, optyka, optometrę, kogokolwiek, kto ci dobierze lepiej okulary. A z tym ciśnieniem wewnątrzgałkowym byłaś gdzie? Ten sam specjalista co te kontakty córce dobierał mierzył ciśnienie? Czy byłaś w ośrodku u okulisty, bo tam powinnaś to ciśnienie zmierzyć.
  16. Autorko, ty weź dziecku zmierz ciśnienie wewnątrzgałkowe, bo ta wada trochę za szybko do przodu leci nawet jak córka rośnie. Oczywiście, że pocienić. Grube szkła masz już przy minus 3,5. Już przy minus 3,5 szkła wyglądają jak denka z musztardy. Mało tego, do grubych szkieł masz ograniczony wybór oprawek. Możliwe, że niepocienione minus 5 nie wejdzie do tych, które aktualnie córka nosi. Zgodzę się z Peperomią. Przy ćwiartce nie musisz zmieniać na już natychmiast szkieł. Pół roku może jeszcze pochodzić. I zmień salon optyczny. Szkła z tego salonu, to były najgorsze szkła jakie kiedykolwiek miałam. Idź tam, gdzie przyjmuje optometrysta. Okulista, to osoba zajmująca się głównie chorobami oczu, a optometrysta jest osobą zajmującą się głównie diagnozą wady wzroku i doborem szkieł.
  17. Zgadzam się z Optymistką. Kiepski lekarz (pewnie leki wypisane przez internistę, albo ginekologa) i brak depresji. Ty dziewczyno nie masz pojęcia, czym jest depresja. Wystarczy przeczytać, co piszesz, żeby to widzieć. Jakbyś miała depresję poporodową, to ch/uj by cię to twoje niemowlę obchodziło. Ty weź lepiej sprawdź, czy to dziecko nie ma obniżonego napięcia mięśniowego. Taka prosta rzecz, a jak wiele znaczy dla niemowlęcia.
  18. Jeśli mogłabym coś doradzić. Sprawdź poziom wszystkich hormonów, a przede wszystkim tarczyca, kortyzol, testosteron. Dowitaminizuj się, bo na pewno brakuje ci minerałów i zrezygnuj na jakiś czas z cukru i zbóż.
  19. Wybacz, ale twoja depresja, to nie jest depresja poporodowa. Ty się martwisz, boisz, może masz wielkiego doła z powodu niepewności o dziecko, ale depresji, tym bardziej poporodowej, to ty na pewno nie masz.
  20. Kup maść kamforową i wysmaruj sobie klatkę piersiową. Pomoże. A po porodzie musisz oczyścić zatoki.
  21. Urodzić dziecko podczas bycia bezrobotną bez prawa do zasiłku.
  22. Kobieto nie kombinuj! Masz prosty przekaz, tutaj nie ma co interpretować. Albo autorka jest roszczeniowa, albo to prowokacja. Innej możliwości nie ma.
  23. Lady, to nie jest źle sformułowane. To jest bardo dobrze sformułowane, bo to miało na celu wywołać taką właśnie gów/noburzę. I udało się. Autorka ma pewnie ubaw po pachy. Czy to pierwszy tego typu tutaj temat?
  24. A Marion? A Agnes? To też forma męska, lub bezosobowa? A Storczyk np? Ile razy mam ci tłumaczyć? Nie było, bo autorka chciała wiedzieć, co się jej należy. To nie jest czepianie się słówek. Należy mi się, to roszczeniowość, a jak mam sobie poradzić, to załamanie, zagubienie i strach, laski pomóżcie. Ty naprawdę nie widzisz różnicy? Wyjaśniłam ci, że tutaj to tak działa, więc odpuść.
×