Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3338
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Unlan

  1. No nie mów, że nie zajarzyłaś o co jej chodziło w tamtym wątku. Nie wciska się swoich dzieci ludziom, którzy tego nie chcą. O to chodziło. Nie żebym broniła teraz Bimby, ale miała dokładnie takie samo zdanie w tamtym wątku co ja. Kiedy babcia dziecka Bimby nie chciała zajmować się dzieckiem, Bimba jej dziecka nie wciskała. Kiedy w końcu chce z nim spędzać czas Bimba nie robi teściowej problemu. Czego wy z Lady nie rozumiecie? Tak czepiając się teściowej Bimby, to mało kobiet tutaj deklarowało, że nie cierpi małych dzieci? Że woli dziecko kumate takie od 5rż? Może teściowa Bimby należy właśnie do tego typu kobiet?
  2. Przepraszam, że co? Matka mieszka od ciebie 400 km i ty masz pretensje, że widziała dziecko kilka razy? To co ona ma co tydzień do ciebie przyjeżdżać? I Ty się dziwisz, że ona się co chwilę wykręca? Każdy by się , albo wykręcał, albo wymagał, żeby wnuka przywieźć. Tak jak wymaga tego od Bimby jej teściowa. Twoja matka jest wychowana na egoistyczną, roszczeniową lebiodę życiową i ma przyjeżdżać? No way.
  3. Jeśli decydujesz się być matką, to decydujesz się być tylko matką. Bo decyzja tego, czy masz być babcią należy już do twojego dziecka, tylko i wyłącznie. "Chyba, że twoje dziecko było wpadką i nienawidzisz jego i wnuków.." ? Tym zdaniem właśnie zwolniłaś z roli babci swoją matkę. Po tym co napisałaś o swojej matce trudno powiedzieć, że cię kocha. Niby tak, ale twoja matka oczekiwała odwalenia całej roboty przez dziadków, a teraz myśli, że ty też tego oczekujesz, co poniekąd czynisz porównując ją do swoich dziadków. Ja już ci wcześniej napisałam. Masz obrzydliwą matkę i nie jest to twoja wina. Na pocieszenie ci powiem, że niektórzy tutaj mieli gorszych rodziców i dzieciństwo.
  4. Tak, da się. Babcia autorki wyręczyła niejako w macierzyństwie matkę autorki. W jakimś sensie jednak dziewczyny mają rację. Autorka pamięta ile troski i zainteresowania okazali jej dziadkowie. A to w przeważającej mierze polegało na spędzaniu z nią ogromnej ilości czasu, wycieczkach, wakacjach i tego samego chciałaby od matki dla swojego syna, tylko, że jeszcze nie zauważa, że czas dziecka spędzony z babcią, to czas wolny dla niej jako matki. Autorko, twoja matka jest osobą, która nie powinna mieć w ogóle dzieci, ponieważ nie nadaje się w ogóle do opieki nad jakimkolwiek dzieckiem. Jest paskudną matką, obrzydliwą. Żeby nie zainteresować się własnym dzieckiem, kiedy ląduje w szpitalu? Nieważne, że to dziecko jest dorosłe. Nie liczyłabym na to, że się zmieni i zacznie spędzać trochę więcej czasu z twoim dzieckiem. Musisz się z tym pogodzić, będzie mniej bolało. Co do komentarzy na temat twojej matki, to nie rozmawiaj o niej z otoczeniem. Mam taką matkę i trudno, nic na to nie poradzę.
  5. Urodziłam pierwsze dziecko mając 23 lata. Według niektórych osób tutaj, w tym wieku to byłam gówniarą, która nic nie wie. Wtedy nie było internetu, telefony komórkowe drogie i większość społeczeństwa kontaktowała się przez stacjonarne, o ile je miała. Moje dzieci mając skończony roczek jadły posiłki samodzielnie, chodziły bez pieluch i traumy widząc nocnik, opanowałam bunt dwulatka bez większego problemu. I to wszystko bez książek. Kupę rzeczy przy dzieciach robi się instynktownie. Pytanie. czy ja byłam taka zaj/ebista, bo przecież to niemożliwe, żeby gówniara wiedziała jak to się robi, czy jednak z dzisiejszymi matkami coś jest nie halo, że potrzebują do wszystkiego książek, czy internetu? A może to po prostu w większości zwykła złośliwość wobec teściowej, bo teściowa to wredna baba i nie będę jej słuchać, kiedy ten babsztyl mówi, że 8 miesięcznemu dziecku dać ugotowane warzywo do ręki. No, ale książka, która mówi to samo jest kapitalna, taka super metoda, jakby samemu nie mogło przyjść do głowy, że jak dziecko wyciąga po coś rękę, co mu nie zaszkodzi, to po prostu mu to dać. Czasem jak widzę tematy typu, jak z roczniakiem zrobić zakupy, to mi ręce opadają. Do sklepu z dzieckiem nie pójdą, do kościoła nie pójdą (odnośnie wierzących). Dziecko w efekcie zna tylko plac zabaw, gdzie pozwala mu się na wszystko, bo przecież od tego ten plac zabaw jest. A potem się dziwić, że 3-6 letnie dziecko w restauracji zachowuje się jak rozwydrzone bachorzysko i przeszkadza wszystkim w posiłku, bo tak naprawdę sama matka nie wie, że to nie plac zabaw.
  6. Ja się odniosłam ogólnie do BLW, bo często, gęsto pisano tutaj entuzjastycznie jaka to super metoda, kup sobie książkę, zaznajom się z metodą itd. Wiadomo, że nie wszystko co babcine jest dobre i nie powinno się dawać np.smoczka maczanego w cukrze, no ale jakoś te babcie i matki nauczyły swoje dzieci jeść. Wspominasz o chodzikach. Nie wiem ile twoja mama ma lat, ale kiedy ja byłam niemowlęciem, to chodzików w sensie "siedziska" jeszcze nie było.
  7. To wiem, że się niedawno zmieniło, ale było, że dzieci karmione mieszanie i mm, mogą mieć rozszerzana dietę od 4mż, a te co są na kp już nie. W założeniu kp ma niby zaspakajać potrzeby dziecka do ukończenia 6mż i to akurat wiem od 20lat (mój mąż był tak karmiony, 6 miesięcy tylko kp, czyli wiadomo o tym było jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej), ale nie wszystkie dzieci wytrzymują tyle czasu na samym kp (młodszej córki nie dałabym rady). Widocznie ktoś zwrócił uwagę, że to dziwnie wygląda i ujednolicili zalecenia. No bo czym się tak naprawdę różni dziecko karmione kp od dziecka karmionego mieszanie.
  8. Wyjaśnij mi proszę, czym się różni dziecko karmione mieszanie, które ma jedno mm na dobę, że takie może mieć mieć rozszerzona dietę od 4 mż, bo tak też WHO zaleca, od dziecka, które ma tylko kp.
  9. Jprdl, kolejny temat o rozszerzaniu diety i kolejny raz widzę rozszerzanie diety niemowlęcia od papek. Zaczyna się od soków warzywnych, a nie przetartych warzyw! Kilka łyżeczek soku i czeka się na reakcję, jak nic dziecku nie jest (moje akurat do roku czasu nie tolerowały świeżych jabłek), to można podawać. Jak chcemy dać coś gęstszego, to wystarczy na początek łyżeczka kleiku ryżowego dodana do mleka, a nie od razu twarda kaszka. Nic dziwnego, że dzieci plują, nie chcą, nie tolerują, skoro z płynu przechodzą od razu na pokarm stały. A gdzie to pośrednie? Zawsze się tak rozszerzało, obserwowało i żadnemu dziecku nic nie było. To całe BLW też było od zawsze. Od zawsze się dziecku dawało do ręki coś, co może samo gryźć, ssać itd. Albo jadło, albo nie. Jak nie, to dziecko dostało coś innego. No, ale ktoś parę lat temu napisał książkę i wow! Nowa metoda i wszyscy się jarają. Doczepię się jeszcze do tego WHO. Wiecie dlaczego nagle WHO zaczęła zalecać wyłączne kp do ukończenia przez dziecko 6mż. Żeby broń boże nie rozszerzać wcześniej diety dziecka? Bo kp wzmacnia odporność, a każda szczepionka osłabia tą odporność. Ja miałam 11 wkłuć do 2 rż, moje dzieci miały coś koło tego, a teraz? Wiele rodziców szczepi swoje dziecko na wszystko co wyjdzie. To dziecko jest kłute non stop. Rozszerzając dziecku dietę po 4 mż po dwóch tygodniach pozbawiamy go jednego kp dziennie. Dając oprócz jednego innego posiłku soczek, herbatkę, czy wodę, też jest jedno kp mniej. Dziwnym trafem dzieci na mm mogą według WHO mieć rozszerzaną dietę jak to było od x lat. I jakoś tym dzieciom nic ma. Te dzieci nie mają innych jelit. Poczekaj z 2 tygodnie i podaj mu dwie łyżeczki soku z marchewki. Do swojego mleka dodaj łyżeczkę kleiku ryżowego i też na początek 2-3 łyżeczki. Zobaczysz, czy wymiotuje, boli go brzuszek. Jak mu nic nie będzie, to możesz ostrożnie zwiększyć ilość. A ulotka od lekarki, to jak najbardziej zwrócenie twojej uwagi na konkretną firmę, bo jak nie teraz to za 2 miesiące po nią sięgniesz prawda?
  10. Ooo, przy defloracji, że tak szpetnie napiszę ci/pa cię bolała, a przy porodach już cię ci/pa nie boli? Do autorki. Dokładnie tak jak dziewczyny piszą. Listy pożegnalne pisałaś, depresję miałaś, koleżanek nie miałaś, a u nagle chłopak. To, że zakładasz durne prowokacje, to widać było od początku. Nigdy tu nie było tyle nastolatek, co po obowiązkowym logowaniu. Siedzi jakaś pinda i zakłada durne tematy pod kilkoma nickami.
  11. Nawet 40 lat temu nie było tak, że się z chłopakiem najwyżej za rączkę trzymało. Dawniej było tak, że się za mąż wychodziło w wieku 15-16 lat. Tak ślub brała moja prababcia. A jeśli chodzi o to co było 40 lat temu, to owszem dzieci rodziły się po ślubie. Tak przeważnie 4-5 miesięcy po ślubie A to co było 20 lat temu to nie wiem, gdzie ty to widziałaś Przecież ona ściemnia. Specjalnie ściemnia. Żadnej edukacji seksualnej w naszych szkołach nie ma. Jest tylko przygotowanie do życia w rodzinie, gdzie właśnie bardziej to przypomina nauki przedmałżeńskie w kościele, niż edukację seksualną
  12. Pewnie jednym z twoich klonów jestem ja, bo mnie napisała to samo, że mam kilka kont z sugestią, ze jestem tobą, bo obie napisałyśmy, żeby się do własnej matki dowaliła. Tylko ty chyba zrobiłaś to pierwsza. Więcej Andromeda ma wspólnego z Editt, niż Unlan z Madalene . Unlan ma dorosłe dzieci, czyli tak jakby ich nie miała, a nie siedzi tyle na kafe, co Andromeda, z Editt. Na kafe jest jeszcze jedna Editt? Ale przez jedno "t". Udziela się w temacie staraczek. Bardzo intensywnie stara się o dziecko.
  13. Dokładnie tak jest. Bezdzietne, które nie potrzebują ciągle potwierdzać swojej decyzji o własnej bezdzietności, rozróżniają dzieci od rozwydrzonych bachorów, nie widzą ciągle rozdartych buzi, bo ich to nie interesuje. Nie zwracają na to uwagi. Dziecko jak dziecko. Jeśli taka bezdzietna zakłada tutaj temat, to tylko dlatego, że otoczenie wypytuje ją o dziecko i naciska na dziecko, więc pyta tutaj jak to otoczenie usadzić, żeby się od niej odczepiło.
  14. Urodzić dziecko podczas bycia bezrobotną bez prawa do zasiłku.
  15. Kobieto nie kombinuj! Masz prosty przekaz, tutaj nie ma co interpretować. Albo autorka jest roszczeniowa, albo to prowokacja. Innej możliwości nie ma.
  16. Lady, to nie jest źle sformułowane. To jest bardo dobrze sformułowane, bo to miało na celu wywołać taką właśnie gów/noburzę. I udało się. Autorka ma pewnie ubaw po pachy. Czy to pierwszy tego typu tutaj temat?
  17. A Marion? A Agnes? To też forma męska, lub bezosobowa? A Storczyk np? Ile razy mam ci tłumaczyć? Nie było, bo autorka chciała wiedzieć, co się jej należy. To nie jest czepianie się słówek. Należy mi się, to roszczeniowość, a jak mam sobie poradzić, to załamanie, zagubienie i strach, laski pomóżcie. Ty naprawdę nie widzisz różnicy? Wyjaśniłam ci, że tutaj to tak działa, więc odpuść.
  18. No widzisz, a u mnie się nie sprawdza. Może zależy też od samego paznokcia, czy się coś dłużej utrzyma. Zostawiłam i nie robię. Mam na tyle fajne, mocne naturalnie paznokcie, że odpuściłam.
  19. Bo napisała, CO MI SIĘ NALEŻY! A nie jak mam przeżyć. Słowo klucz. Należy.
  20. Ach te nerwy. Ch/uj przez samo "h". Tempaki, zamiast tępaki. Spójrz w lustro.
  21. Proszę cię, nie kompromituj się. Najpierw wzięłaś mnie za faceta, a teraz nie czytasz ze zrozumieniem. Powtórzę. Temat: Co mi się należy, zbierze więcej hejtu, niż temat: dałam pierwszemu lepszemu dupkowi, dziecko w drodze, nie mam kasy. Bo w drugiej sytuacji, dziewczyny by ją najpierw zjechały, gdzie miała rozum, a w kolejnej części wypowiedzi powiedziałby, o co może się ubiegać, bo trudno mleko się rozlało. To nie pierwszy taki temat na tym forum. Tak to działa. Zrozumiałaś w końcu?
  22. Szczerze? Chyba wszystkie niszczą. Ta hybryda, czy żel musi się na czymś przykleić, więc paznokieć musi być pozbawiony wierzchniej warstwy i czymś napuszony. Próbowałam robić żel i hybrydę bez primera i odpada po kilku godzinach.
  23. Ooo, zaczyna się krążenie wokół tematu, zamiast w temacie. Czyżbym miała rację, a ty nie masz kontrargumentu? Ja się nie denerwuję. Nerwy wychodzą w twoich postach. Napisałam ci wyraźnie, że temat śmierdzi prowokacją. A prowokacje są tutaj po to, wyjaśnię, aby takie jak ty miały misję. Wytłumaczę ci jeszcze coś. Czy należy mi się bez głębszego opisania sytuacji, zawsze zbierze więcej hejtu, niż dziewczyny, facet mnie zostawił w ciąży i nie mam za co żyć, co mam robić? Dziewczyny zrobiłam głupotę i dałam jakiemuś dupkowi na dyskotece, chcę urodzić, jak sobie poradzić?
  24. Odnośnie in vitro. In vitro sobie swoje kosztuje, a to oznacza, że matka ma pieniądze. Czy w takiej sytuacji ubiegałaby się o kosiniakowe? Raczej nie.
×