Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3333
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Unlan

  1. Co ty piszesz? Jak ludzie tworzą rodzinę, to z reguły się widują codziennie. Co się mają na zmianę z domu co 3 dzień wyprowadzać? Szacunek zależy od człowieka, czy chce szanować drugiego, a nie od tego, czy widzi współmałżonka codziennie.
  2. Nie, nie potrafisz motywować. Gdybyś to potrafił, to byś nie pisał czegoś takiego jak to, że w większości zakładow nie ma pochwał, a do niedawna było coś w stylu 10 jest na twoje miejsce. No chyba, że tego typu teksty były jak najbardziej z twojej strony i pracownik z obawy o pracę się starał. Szerzej, to ty popatrzyłeś jak doczytales, że autorce nie przeszkadza taki układ, tylko ten domowy mobbing. Wcześniej patrzyłeś z perspektywy wygodnego chłopa.
  3. Ok. To już wiem wszystko. Napisałeś najpierw, że mnóstwo ludzi wykonuje pracę w domu i nikt nie dostaje za to medali. Potem napisałeś, że znasz wersję tylko jednej strony, a niewiadomo jak bardzo ten mąż mocno pracuje. A następnie napisałeś, że widząc radość i wdzięczność żony nie byłoby to wyznacznikiem tego, że gotowałbyś częściej. A teraz potwierdziła punkt 3. Czyli co? Baba ma jeb,ać w domu, nie odzywać się i zbierać jeszcze cięgi, że obiad jest jednogarnkowy, a nie dwudaniowy. Bo przecież ona nic w domu nie robi. Prawda jest taka, że jak interes się rozwinął, to ten mąż więcej pracował tak naprawdę dla siebie, nie dla rodziny, bo gdyby autorka poszła do pracy to okazałoby się, że pieniędzy jest tyle samo, a on musiałby przejąć niektóre obowiązki domowe, a tego mu się nie chce.
  4. Ona nie pozwala, bo mu o tym mówi i próbuje o tym rozmawiać, ale do niego to nie dociera. Dlatego konieczne jest drastyczne rozwiązanie. No i co z tego? A to brygadzista, czy kierownik nie może powiedzieć , dobry utarg dzisiaj, ale starajcie się, bo chetnych nie brakuje
  5. Byłoby to wyznacznikiem działania, bo następnym razem ugotowalbys obiad z przyjemnością, bo czulbys się doceniony i chciałbyś zrobić ponownie przyjemność żonie. A kiedy żonie powiedziałbyś, że było pyszne, to ona z chęcią ugotuje ci następne fajne danie. A to przekłada się na wzajemne postrzeganie siebie i mniej nerwów.
  6. No popatrz, bo akurat autorka zawarła z mężem taką właśnie umowę o pracę. Tylko nie ma jej na papierku i nie ma wypłaty. Możesz korzystać jak najbardziej z zarobionych przez męża pieniędzy, ale szasta nimi. Podejrzewam, że w pierwszej lepszej robocie by jej zapłacili więcej. Większość zakładów mówisz. A w ilu pracowałeś, że masz takie zdanie? Wystarczy, że kierownik ci powie, fajnie że wcisnąłeś tą paskudną farbę temu gościowi. Ja bym tego koloru nawet w piwnicy nie położył. I to nie jest pochwała? No jest. Zadbanie o własny tyłek to swoją drogą. Problem jest gdzie indziej. Problem jest w jej mężu, który myśli, że może lekceważyć jej pracę w domu, którą ona wykonuje dla niego.
  7. Tak? A w poście do mnie napisałeś, że mnóstwo ludzi ma takie obowiązki i nikt ich nie chwali. No bo po co nie? Patrzysz chyba przez swój pryzmat rozwiedzionego faceta mieszkającego samemu. Bo musisz sobie sam wyprać i ugotować, no to nie ma kto chwalić. Ale gdybyś ugotował żonie obiad, to było by miło, gdyby powiedziała kochanie super ci wyszło. Pisała o tym wcześniej, że pójdzie. Rad typu idź na cały etat było więcej, niż weź rozwód. Dokładnie o to chodzi. O troskę, która mu okazujesz i zasadę wzajemności. Nie musisz mu lać wody do wanny, a to robisz. Z troski, bo go kochasz, bo widzisz, za pada na twarz. I ty byś chciała tak naprawdę marne 10% tej okazanej przez ciebie troski wobec niego,żeby wróciło do ciebie z powrotem. Bo prawda jest taka, że uczuciowość w związku nie trzyma się na bukietach kwiatów co tydzień, drogich prezentach itd , tylko na drobnych gestach,na takich pier,dołach i wzajemnym szacunku. Jak to dostaniesz, to się będziesz czuć doceniona. Że warto.
  8. Jak facet idzie do pracy, to dostaje od szefa premie, pochwały typu panie Janie dobra robota. Krzychu, uratowałeś nam wczoraj dups,ko. Odznaczenia w niektórych branżach też się zdarzają. I jeśli facet dostaje gratyfikacje w swojej pracy, choćby nawet głupie poklepanie po plecach, to dlaczego on kur,wa mać nie powie choćby dobrego słowa żonie, która mu gotuje, pierze, sprząta, prasuje, etc, oraz w 90% zajmuje się dzieckiem? Język mu uschnie? To jest też praca. Autorka po to ma pracę dorywczą, opiekuje się dzieckiem i robi te wszystkie rzeczy w domu, aby mężuś mógł rozwijać swoją firmę. Żeby spełniał się w swojej pracy, bo to nie jest tak, że on tej pracy wykonywać nie chce i miał wyj,ebane potem na wszystko. Jeśli on ma satysfakcję ze swojej pracy, to niech zrobi tak, żeby żona miała satysfakcję ze swojej pracy w domu, bo to jest praca dla niego. Gdyby on się w ten sposób zachował w stosunku do swojego pracownika, który wypracowuje mu zyski, tak jak się zachowuje w stosunku do swojej żony, czyli nic nie robisz i gorsze, to naraziłby się na pozew o mobbing.
  9. Ale bredzisz. Ciągle zaprzeczasz sama sobie, a jak ci to jest wytknięte, to Julka naczelną ofiarą wiedźm. A jakąż ty autorce radę dałaś, oprócz tego, że skwapliwie pogłaskałaś ją po główce: biedna jesteś tak harować w domu. Autorka pyta co zrobić, żeby męża oświeciło, że krasnoludki nie sprzątają, nie gotują i nie prasują mu koszul. Autorka pyta co zrobić, żeby mąż zrozumiał, że obowiązki domowe to też praca. Autorka nie oczekuje, że mąż przejmie obowiązki domowe, tylko od czasu do czasu okaże trochę troski. Troski wyrażonej czymś tak durnym jak kubek herbaty wieczorem od czasu do czasu i zaprzestania docinania jej, że nic nie robi. To pytam jeszcze raz, jaką jej radę dałaś, żeby mąż durnymi docinkami nie obrzydził jej obowiązków domowych?
  10. Julka nie ma czasu sprzątać i chęci gotować, bo siedzi z dziećmi, a jednocześnie pisze, że 9 i 10 latek nie potrzebują, żeby się nimi cały czas zajmować. Pisze co w danym momencie pasuje jej do dyskusji.
  11. Przeczytałam cały wątek i tu piszesz, że nie chcesz się prosić, ale potem się okazuje, że masz dostęp do jego konta i on cię nie ogranicza. Czyli wcale się prosić nie musisz i nie prosisz. Po prostu korzystasz. Jeśli się nie dokładasz do budżetu, a z tego co piszesz, nie dokładasz się, to twoim obowiązkiem jest przejąć wszystkie domowe obowiązki. Czego bym się jedynie uczepiła, to opieka nad dzieckiem. Bo ogólnie oboje się z umowy zawartej przy urodzeniu dziecka trzymacie. Taki mądry, że nic nie robisz, to niech on odwozi dziecko rano do przedszkola. Wyjdzie z domu 10 minut wcześniej. Korona mu nie spadnie, a więź z dzieckiem jest potrzebna. Może nie jemu, ale dziecku na pewno. Dodatkowe 10 minut dziennie mężowi nie zaszkodzi. A ty zaoszczędzając ok 40 minut, za ten czas możesz zrobić coś w domu i mieć potem 40 minut odpoczynku. Dowalanie tobie, to jest ewidentne spędzanie cię w poczucie winy, że on ciężko pracuje, a ty śmiesz mu w domu księżniczkować. I musi się też na kimś wyżyć, a najlepiej to zrobić w domu. Ja tu widzę takie samo wyjście jak Bimba. Idziesz do pracy na etat, nie tylko dorywczo. Oczywiście oddajesz swoją wypłatę do domowego budżetu, żeby nie było, że tylko on zarabia na rodzinę, a w domu, to robisz minimalne minimum. Kolacja sobie i dziecku, pranie sobie. Kuchnia niech sobie jest zasyfiona, bo jak nie będzie miał gdzie tej kanapki zrobić, to go szlag trafi. Po pewnym czasie będzie miał dość, a ty łaskawie zrezygnujesz z pracy, ale na twoich warunkach. W sumie z jakiej paki on ma się rozwijać, a ty nie? I żadnej pani do sprzątania, mąż ma odczuć na własnej skórze ile czasu i wysiłku fizycznego potrzebne jest do wypełniania obowiązku domowego.
  12. No to już wiadomo jak dziecko ma na imię. Chciałaś dać Lena, ale ich jest sporo, to dałaś Helena, dobrze myślę? Trzeba było dać Halina, to u babci byłaby Halinka, a nie Helcia. Niestety Polska i język polski są takie, że imię wybiera się głównie po zdrobnieniu. Całe życie posługujemy się zdrobnieniami. Nawet jeśli imię samo w sobie tego zdrobnienia nie potrzebuje np Monika, to zawsze ktoś powie Monia, Monisia. Weź powiedz zainteresowanym, że twoja córka to Helenka i już. W domu i dla rodziny będzie Helenką, a to jak ona sobie to ustawi w otoczeniu później, czy będzie chciała być Helą, Helcią, Helenką jak w domu, czy Heleną, to już będzie jej wybór.
  13. Nie wprowadzaj w błąd. Jest pół roku na zmianę imienia bez podawania przyczyn od zarejestrowania dziecka, a na na rejestrację dziecka masz 2 tygodnie od urodzenia. Jeśli zmieniasz poźniej, to musisz mieć konkretny i poważny powód. Np okazuje się, że imię jest ośmieszające. A jakie to ma znaczenie, skoro wiemy o co jej chodzi? Nie wiem czemu, ale przychodzą mi do głowy imiona na F. Franciszka- Frania, Felicja-Felka, Fałstyna- Fałstysia. Coś na tej zasadzie. Miało być poważnie i dostojnie, a autorce przez zdrobnienia nie wyszło i dostaje białej gorączki jak słyszy Felcia. Niech wymyśli jakies ładne zdrobnienie, które się jej podoba i stanowczo powie rodzince, że tak należy zwracać się do dziecka.
  14. Wpisz milly mally rowerek. A jak czegoś będziesz szukać, to kliknij grafika.
  15. Nie. Wyświetliły się zwykłe, klasyczne trójkołowe rowerki. No właśnie o to chodzi, że roczniak jest malutki na rower, stąd pytanie Foko o to, czy dziecko chodzi. To nie jest żadne moje tłumaczenie użytkowniczki Foko, tylko zwrócenie uwagi na fakt, że nie tylko ja stwierdzam, że roczne dziecko na zwykłym nie da rady jeździć. I ty też teraz doszłaś do tego wniosku.
  16. Mnie się wyświetliło tego mnóstwo. To o czym piszesz, to hybryda rowerka z wózkiem. I żeby dziecko mogło faktycznie tym jeździć, a nie tylko opierać stopek o pedały, to się te barierki, pasy, budki odpina i wtedy powstaje typowy trójkołowy rowerek. Co ma chodzenie? Autorka pyta o rowerek dla rocznego dziecka, a zapewne ma na myśli normalny rowerek, ale to ogólnie za wcześnie, choćby z tego powodu, że nie każde dziecko w tym wieku stabilnie chodzi. A jeśli dziecko stabilnie chodzi, tzn, że potrafi utrzymać równowagę. O to pytała autorkę Foko.
  17. Aaa, to o zdrobnienia ci chodzi, a ty pewnie chciałaś pełnym imieniem, żeby się do dziecka wszyscy zwracali. No nie ma tak dobrze. Zawsze ktoś każde imię zdrobni do formy, która ci się nie będzie podobać.
  18. Na zmianę imienia rodzice mają pół roku. Termin ci chyba minął. A co do imienia z chrztu, to najmniejszy problem. Znam kilka osób, które mają inaczej w urzędzie, a inaczej kościele. Przeszkadza to tylko osobie, którą wołają imieniem chrzcielnym na co dzień. Ab_oriente ma rację. Sama sobie to imię wybrałaś, to teraz masz i sama sobie tworzysz problem. Może wołaj dziecko drugim imieniem?
  19. Jak najbardziej możesz sobie wybrać płeć dziecka przy in vitro, tylko musisz sobie poszukać takiego kraju, który na to zezwala. I tak autor musi szukac surogatki poza granicami Polski, bo w Polsce ta praktyka jest nielegalna.
  20. A może sam zajdź w ciążę? Zobaczysz jaki to miód. I tak jak pisałam wcześniej wychowaj sam, a nie wysługuj się żoną.
  21. No cóż. Fajne prowo, takie akurat do śmiechu Propozycja. Najpierw by trzeba było przebadać sobie plemniki, bo możesz nie mieć męskich . Bo nie wiem, czy wiesz, ale płeć zależy od ciebie. A następnie poszukać chętnej pani, która zajdzie w ciążę z in vitro, inaczej nie masz pewności, czy będzie syn, poczekać, aż urodzi i oczywiście wziąć syna do siebie na wychowanie. Żadne tam alimenty i widywanie co dwa tygodnie. Pełne wychowywanie samemu, bez pomocy żony, czy pani uzyczajacej macicę.
  22. Matka głośna, bo pewnie w tym wieku już przygłucha. A co do wstydu, to chodzisz z nią po restauracjach, że jej wstydzisz?
  23. To, że ktoś pisze co robi, żeby przetrwać nie oznacza, że w sklepie z jego ust ku,rwy nie lecą.
  24. Chyba nie. L4 po ustaniu zatrudnienia można uzyskać jeśli jest to kontynuacja L4 wziętego jeszcze będąc zatrudnionym. Ty chcesz L4 wziąć po ustaniu macierzyńskiego, a już w czasie macierzyńskiego przestałaś być pracownikiem. Jedynym zasiłkiem, który będzie ci przysługiwał po zakończeniu macierzyńskiego, to zasiłek dla bezrobotnych. Ale to też zależy ile miałaś przepracowanych miesięcy w ciągu 18 miesięcy. Powinno być 12. Ciągłość to ty masz w pobieraniu zasiłku macierzyńskiego, a nie stosunku pracy.
  25. Ale chrzanisz. Właśnie dokładnie o to chodzi. Twoje pytanie w poście tytułowym. Jak mam im powiedzieć, że jak przychodzę z pracy to oni mają się kierować do wyjścia? A ten cały majdan to ci dopiero po moich postach do głowy przyszedł. A co? To niemożliwe, żeby mieć cudowną teściową? Mnie mojej cholernie brakuje. To doceń sobie wstrętna egoistko pomoc teściowej i jej dużą życzliwość wobec ciebie. Nigdy nie wiesz, czy czasem za 3 miesiące ci jej nie zabraknie.
×