Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3333
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. 12 godzin temu, Sansey napisał:

    Unlan, przecież Edit nie chodzi o merytoryczną dyskusje. Będzie specjalnie podważać to co piszesz, bo sama ostatnio podkreślała, że ją to bawi. Po co dajesz się w to wkręcać? 

    Tak wiem. W pracy się jej nudzi, w domu się jej nudzi, z własnym chłopem też jej się nudzi, to przesiaduje tutaj całe dnie.

    7 godzin temu, Edit666 napisał:

    W sumie nawet masz i rację. Bo do rodziców jeżdżę nie po to aby pogadać z matką, a po to żeby pogadać z matką i ojcem, czyli z rodzicami.

    Ale ja nie mam dzieci to nie wiem, że do rodziców jeździ się po to, żeby pogadać tylko z matką.

    Co ty sobie na temat Andromedy znowu wymyśliłaś? Andromedy nie ma już na kafe.

    Sorry, że zapomniałam o twoim ojcu. Może dlatego, że mój leży od kilku lat na cmentarzu, to przyszła mi do głowy tylko matka. Możesz zacząć czytać ze zrozumieniem? Bo ja napisałam, że nie masz dzieci, to możesz nie wiedzieć, że 15letnie dziecko może czuć potrzebę kontaktu z rodzicem.

    Ja? Wymyśliłam? Ja tylko w przeciwieństwie do ciebie pamiętam co pisała. Za dużo tutaj siedzisz, za dużo ludziom dowalasz, to potem się nie pamiętasz co czytałaś i pisałaś.


  2. Autorko, on ma więcej nadwagi, niż te 20 kg. 11letnie dziecko nie ma tyle mięśni, żeby, to było 20kg. Tak cię czytam i zaczynasz się gubić w tym co piszesz. Weź na klatę to, że jest to też wasza wina, dorosłych, że dziecko ma rozepchany żołądek i tyje. Trudno, stało się, teraz trzeba się za to wziąć.

    Co do twojego odchudzania Gość888 i Gość_2 mają rację. Trzeba włączyć trochę ruchu, bo sama dietą po jakimś czasie można obniżyć przemianę materii. Na każdym odchudzaniu jest coś takiego jak zastój. Czyli lecisz z odchudzaniem, a waga przez jakiś czas stoi. I myślę, że jak miałaś zastój, to zrezygnowałaś z diety.


  3. 5 minut temu, Edit666 napisał:

    Ło matko i córko! Cóż za analiza.

    Partnerka ojca okrada dzieci z czasu z ojcem. Szczególnie to 15-letnie 🤦‍♀️

    Editt odwal się.  To żadna analiza. To widać jak na dłoni. Niestety, ale takie jest myślenie wielu nowych partnerek alimenciarzy. Chciałyby partnera na wyłączność. I tu jest dokładnie ten sam mechanizm. Jakby rozwodząc się z żoną powinno rozwieźć z dzieckiem. A co to 15letnie dziecko nie potrzebuje rodzica? Nawet 20paroletnie spędzają z rodzicem czas. Aaa zapomniałam. Nie masz dzieci, to co ty o tym możesz wiedzieć. Do rodziców może też nie jeździsz pogadać z matką, skoro dla ciebie dziwnym jest spędzanie czasu z rodzicem. A taka Andromeda, aż się trzęsie do swoich rodziców, tak ich kocha, to może ona ci wytłumaczy, czy 15latek potrzebuje rodzica, czy też nie. Myślałaś, że mi dowalisz, ale ci nie wyszło. On jest ojcem, czy ci się to podoba, czy też nie. Autorka związała się z dzieciatym facetem, więc powinna wiedzieć na co się pisze. Jeśli jego dzieci nie akceptuje i tak naprawdę głównym powodem jest jego zaangażowanie, to jak to nazwać? Przecież to czysta zazdrość. Jakoś się do tego, że te dzieci ją okradają z czasu spędzonego z partnerem się nie odniosłaś.


  4. 17 godzin temu, krysia15061979 napisał:

    Ja też mam sporą nadwagę, mąż nie jest ani gruby ani chudy, ma lekki brzuszek, ale waga raczej w normie. Babcia przychodzi do domu codziennie, bo ja z mężem pracujemy, a oprócz jego jest jeszcze dwójka młodszego rodzeństwa: synowie (9 i 4 letni). On ich sam nie upilnuje, a po za tym ktoś musi gotować obiad, a ja nie mam czasu. W zasadzie do sklepu nie musi chodzić, np. zamiast tego mogę zaproponować by chodził z młodszym rodzeństwem na pole, ten najmłodszy bardzo ludzi grać w piłkę może uda mi się namówić, by chodził razem z nim. 

    Najpierw piszesz, że syn chodzi do babci po szkole i tam zjada jej obiad, teraz piszesz, że babcia przychodzi do was i wam gotuje. a ten 9latek to co? Do babci już nie chodzi?

    Aha, też masz sporą nadwagę. No to już wiem dlaczego nie widziałaś problemu. wydawało ci się, że macie z synem genetyczną otyłość.


  5. 15 minut temu, peperomia napisał:

    Czemu tak trudno Ci zaakceptować jego dzieci? 

    Bo jest zazdrosna, bo wkurza ją to, że on musi co jakiś czas spędzać z nimi czas. Bo te dzieci okradają ją z czasu spędzonego z ich ojcem i będą okradać z tego czasu jej dziecko. Jakby ona nie okradała tamtych dzieci z czasu z ojcem. Myliłam się pisząc, że decydując się na dziecko autorka boi się uwiązania z tym facetem. Ona się boi, że on ją zostawi tak samo jak matkę swoich dzieci i zostanie z dzieckiem sama.


  6. 14 godzin temu, Zatroskana napisał:

    Dzieli nas to, że on już faktycznie ma dzieci, ja tego nie umiem zaakceptować i jakoś średnio widzę siebie jako matkę bo boję się że on będzie tam musiał się angażować, a ja zostanę sama z dzieckiem..  tzn nie będzie mógł poświęcić nam tyle czasu co wolny mężczyzna mający tylko jedną rodzinę, poza tym ciężko mi sobie wyobrazić że moje dziecko miałoby rodzeństwo... jakoś nie chcę tego. Ale nie mam też parcia na to by je w ogóle mieć. Nie chce być uwiązana A poza tym nie czuje się dość dojrzała by wychowywać dziecko bo to przecież ogromna odpowiedzialność. 

    Co? Nie akceptujesz jego dzieci? Będzie musiał się angażować? A co on teraz się nie angażuje? Aaaa fakt, widzi się pewnie z nimi co drugi weekend. No niesamowicie wielki angaż. On jest ich ojcem, dziwie się, że po tych wszystkich kłótniach jeszcze ci w tyłek nie kopnął.

    13 godzin temu, Zatroskana napisał:

    Partnera jestem pewna. Wiem że jest dobrym człowiekiem i byłby dobrym ojcem. Jednak ja nie akceptuje jego dzieci i po prostu boję się jakbym się odnalazła w tej sytuacji... w takiej rodzinie "nie mojej". Mam takie poglądy że dwoje ludzi czeka na ten ślub, na dziecko.. wszystkiego razem się uczą nawzajem..  A tu co ? A tu on już to umie.. A jego dzieci - "rodzeństwo" mojego dziecka będą już zawsze w mojej rodzinie.... 

    W takiej rodzinie? Nie twojej? Ty już od ładnych paru lat jesteś w tej rodzinie. Masz takie poglądy? To po uj żeś się za niego brała? Po co marnujesz sobie czas? I wiesz co? Ty nie masz problemu ze swoim macierzyństwem, z tą odpowiedzialnością na dziecko. Ty masz problem z jego dziećmi, tylko i wyłącznie.


  7. 15 minut temu, Sansey napisał:

    Pewnie do końca nie, bo być może babcia jej wmawia, że z tego wyrośnie a jeść musi zeby mieć siły i takie tam😉 Moja teściowa, też proboje wpychać w córkę jak w kaczkę. I oczywiście parówki są wg. niej lepsze niż domowa zupa ze świeżych warzyw. A autorka problem widzi, bo pisze wprost, że syn jest gruby, a na forum szuka potwierdzenia. 

    Też tak to odebrałam. Autorka mogła uwierzyć którejś babci, ale gdzieś coś jej przestało pasować. Mnie to tak wygląda jakby gdzieś z kimś była jakaś luźna rozmowa. A takich teraz podczas pandemii na temat, że dzieci ruchu nie mają, że siedzą i tylko jedzą, że ma się dość, bo dziecku odbija i takie tam jest sporo. W każdym razie tu jest do ścięcia masa kalorii i paskudnych produktów. Masz rację z tym twarogiem. Gruba warstwa twarogu na kanapce zapcha go na dobre 3 godziny, a kalorii to ma niewiele.


  8. 12 godzin temu, Dobrosułka napisał:

    Z opisu jednak wynika, ze najwiekszym problemem jest przekarmianie, a nie to co gotuja.  Niezaleznie od tego jak dobrze i deitetycznie gotujesz to jedzac 3-4 obiady dziennie przytyjesz szczegolnie bez ruchu.   Rodzice nie pilnuja poniewaz pozwalaja na jedzenie tylu obiadow dziennie.  W tej rodzinie brakuje porozumienia i zrozumienia, ze nie wolno w dziecko pakowac ile sie da nawet jezeli jest chetny.  Potrzebna tutaj jest rozmowa z babciami przede wszystkim.

     

    2 minuty temu, Sansey napisał:

    Owszem, problem jest w przejadaniu się ale wynika to zapewne z tego, że rodzice nie nauczyli go dobrych nawyków żywieniewych. Dlaczego do szkoły dostaje kanapkę a nie np. sakatke z grillowanym kurczakiem, plus jakiś owoc? Gdyby zjadł na śniadanie 2 kanapki z chleba pełnoziarnistego z białym serem z dodatkiem sałaty, pomidora, rzodkiewki to poczułby sytość dokładnie taką samą jak po zjedzeniu 5 kromek z pasztetem.Chłopak je źle, bo tak też jedzą jego rodzice. Dlatego muszą iść do dietetyka żeby nauczyć się właściwego żywienia. 

    A ja myślę, że tu jest i jedno i drugie.


  9. 31 minut temu, Zatroskana napisał:

    Ale co w tym jest takiego "najlepszego " ? Mogłabyś to opisać... ? Bo ja porostu tego nie rozumiem:-(

    Tego się nie da wytłumaczyć. Emocje, uczucia, więź. Życie, życie, które stworzyłaś. To życie, które jest tak bardzo do ciebie podobne, z twojej krwi i bla bla. Co do pytania w temacie. Na decyzję o posiadaniu dziecka, lub nieposiadaniu, może mieć wszystko wpływ, partner też. Ty się tak bardzo nie boisz, że będziesz uwiązana przez dziecko, ty się bardziej boisz tego, że będziesz uwiązana przy tym facecie na jeszcze dobrych kilka lat. Teraz możesz go zostawić od tak, a przy dziecku już tak łatwo nie będzie.


  10. 16 godzin temu, KateZRzeszowa napisał:

    Ale autorka widzi problem i chce coś z tym zrobić. To chyba dobrze.

     

    16 godzin temu, Sansey napisał:

    No jest gruby ale autorka o tym wie, bo nawet zatytuowała tak wątek. Prosi o radę a nie o ocenę. Więc jak masz jakiś pomysł np. na aktywnosc fizyczną przy tej wadze tak żeby sobie chłopak krzywdy nie zrobił, to pisz śmiało. Bo pisanie żeby coś napisać jest o kant dupy rozbić😜

     

    No tak nie do końca widzi problem. Ona pisze: "Czy to jest poważny problem? A może z wiekiem z tego wyrośnie?" Dobrze, że obudziła się teraz, a nie za 15 kg. A mogła 15 kg temu.

    Autorko, jeśli dziecko będzie jadło jak je dotychczas, to z tego nie wyrośnie, a będzie dalej tyło. Przecież on pochłania spokojnie 3500 kcal. Nawet jeśli ma większe zapotrzebowanie, bo rośnie, to i tak zjada o jakieś 1000 za dużo. Będzie ciężko, będzie bardzo ciężko, bo dzieci są oporne, a odchudzanie takiego dziecka trzeba przeprowadzić z głową. Ja bym mu wyrzuciła te obiady ze szkoły, dodała jedną kanapkę i skontrolowała co gotuje babcia. Idź do dietetyka, bo to najrozsądniejsze wyjście, ale weź ze sobą babcię dziecka. Bo ona może nie zrozumieć. Dziecko głodne, to dlaczego mam nie nakarmić, a tak też zobaczy problem. Odnośnie aktywności fizycznej myślę, że dietetyk też coś doradzi, co i jak.


  11. 1 godzinę temu, Pukka napisał:

    Moja 3 latka ma cienkie krecone blond wloski, chcialabym je troche wzmocnic i przyspieszyc wzrost. Na razie zrezygnowalam z gumek zeby ich nie obciazac. Myslalam o dodawaniu witaminy a plus e do szamponu. Ktos ma jakies spodoby? Moj syn tez ma blond krecone wlosy ale w jej wieku mial gesciejsze i szybciej rosly.

    Na razie się nie martw. Poczekaj jeszcze z rok. Ja rozumiem, że to dziewczynka i trochę ci żal, że chłopiec miał lepsze, ale zluzuj. Na wzmocnienie włosów jest zawsze czas, a jeśli to genetyczne, to nic nie zrobisz. Może tobie się tak tylko wydaje, bo może córka tych włosów ma bardzo dużo, ale cienkie, albo właśnie ma jeszcze na głowie puch.


  12. 1 godzinę temu, Pukka napisał:

    Moja 3 latka ma cienkie krecone blond wloski, chcialabym je troche wzmocnic i przyspieszyc wzrost. Na razie zrezygnowalam z gumek zeby ich nie obciazac. Myslalam o dodawaniu witaminy a plus e do szamponu. Ktos ma jakies spodoby? Moj syn tez ma blond krecone wlosy ale w jej wieku mial gesciejsze i szybciej rosly.

    Na razie się nie martw. Poczekaj jeszcze z rok. Ja rozumiem, że to dziewczynka i trochę ci żal, że chłopiec miał lepsze, ale zluzuj. Na wzmocnienie włosów jest zawsze czas, a jeśli to genetyczne, to nic nie zrobisz. Może tobie się tak tylko wydaje, bo może córka tych włosów ma bardzo dużo, ale cienkie, albo właśnie ma jeszcze na głowie puch.


  13. 14 godzin temu, Fioremore30 napisał:

    Pisalam o renacie a nie o zadnej wiktorii czy gabrieli

    Zacytowałaś cały post i nic w nim nie zaznaczyłaś, żeby było jasne, że odnosisz się tylko i wyłącznie do Renaty.

      Osobiście to imię też mi nie podchodzi, ale jak już jesteśmy przy tym imieniu, to ono zawsze było bardzo rzadkie, nawet jak na lata 70-80, tak jak Teresa, albo Helena (Helenkę teraz dopiero szerzej bierze się pod uwagę). Zgodzę się tutaj z Dobrosułką, że może przyjdzie w modzie czas na Renaty. A co do mody, to jest wysyp Franciszków, Antonich i Stanisławów, a przecież to są imiona dzisiejszych dziadków, czyli lata 50, a ludzie nadają. Mało tego, ludzie klepią te imiona, bo niby stare, stateczne i nie brzmią jak patologiczne, a gdzie Władysławy, Józefy, Kazimierze, Mieczysławy? W takich przypadkach, to moda, moda, moda, nic innego jak tylko i wyłącznie moda.


  14. Dnia 19.06.2020 o 11:03, moniaK napisał:

     Hej!

    Chciałabym się was zapytać czy macie jakieś fajne imię dla dziewczynki, nie "oklepane". Nie mam nic do oklepanych imion, bardzo mi się podobają, a szczególnie imię Julka, niestety mój mąż się nie zgadza i mówi, że nie chce by jego córka miała "oklepane" imię, proponował takie imiona:

    -Ilona :classic_angry:,

    -Gosia,

    -Marysia,

    -Helena,

    -Klaudia :classic_mellow:,

    -Renata :classic_angry::classic_mellow:,

     

    Twój mąż się chyba mało orientuje w oklepanych imionach, bo akurat Maria jest na drugim miejscu pod względem ilości noszących ich kobiet, w tym oczywiście też dziewczynek. Na jakiś czas przestano je nagminnie nadawać, ale od pewnego czasu jest ich dość trochę. Helena też się chyba robi coraz bardziej popularna.

    A może coś podobnego, albo leżącego obok do tych imion co podał mąż? 

    Ilona - Iwona, 

    Małgorzata - Magdalena, Marlena,

    Maria- Marianna

    Helena- Halina (dla mnie osobiście ble, ale może akurat)

    Klaudia- Klaudyna, Kinga, Kamila

    Renata -Regina

    I w drugą stronę:

    Julia -Julita (ale to chyba nie przejdzie)

    Lena - kompromisem była by Helena, ale pewnie znowu u ciebie nie przejdzie 😄

    Magdalena- pisałam wcześniej jako zamiennik do Małgorzaty.

    Zuzanna- mogłaby być Zyta, bardzo rzadkie

    Marta- Martyna

    Pola- Paula, Paulina

    A tak ogólnie, to dowal mu jak już tu wspomniano z nazwiskiem. Jeszcze uargumentuj, że coraz więcej kobiet zostawia sobie swoje nazwisko i niech się wali. Ewentualnie weź kalendarz i daj dziecku imię, którego imieniny wypadają w miesiącu urodzenia dziecka. Albo wybierzcie 2-3 imiona i zostawcie decyzję do momentu urodzenia się dziecka. Spojrzysz na dziecko i będziesz wiedzieć.

    42 minuty temu, Fioremore30 napisał:

    Tak w latach 70-80tych. To nie te czasy

    Zdziwiłabyś się. Jest mnóstwo kilkunastoletnich dziewcząt noszących imię Wiktoria, a Gabriela od kilku lat wraca do łask.

     

     


  15. Wspinanie się, ściąganie ze stołu, krzeseł, itp wszystkiego co się da, to tak jak pisze Iwna, etap rozwoju. Ja powtórzę za Iwną. Zabezpieczać chałupę. Gniazdka, są specjalne wkładki. Szafki, schody, znajdź inne miejsce na ten regał spod telewizora. Tak samo jak Iwna brałam dziecko do kuchni i bawiło się garnkami. To nie tak, że za dużo pozwalasz, ty jesteś na każde jej zawołanie i ona to wykorzystuje. Chyba od zawsze tak było, że dziecko się rozpłakało, a ty byłaś w sekundę obok niego, co? Przy ojcu jest inna, bo on tego nie robi. Jeśli nie interesują jej zabawki, to się nie dziw, że jak zostawisz ją samą z zabawką, to ona się drze. Robisz obiad, weź ją do kuchni, bo może jest ciekawa co robisz. Obierasz marchewkę, daj jej kawałek. Nawet jakby się okazało, że dziecko ma złośliwy charakter, to musisz ją teraz opanować, bo sobie za pół roku nie dasz z nią rady. Co do agresji wobec kuzynki. Może być tak, że córka jest najzwyczajniej o kuzynkę zazdrosna, bo jakby nie było, nie jesteś wtedy do wyłącznej dyspozycji córki.

     


  16. 56 minut temu, Gość_2 napisał:

    U nas się totalnie nie sprawdziły, strajk żeby wypić był konkretny, lepszy rezultat dały kropelki pewnej firmy na "E" dodawane bezpośrednio do mleka

    Do tego okazało się, że przy mm lepiej skontrolować poziom wit. D, bo przy dodatkowej suplementacji daje objawy jak przy kolkach. Także jak odstawiliśmy witaminę i był na samym mleku skończyły się kłopoty z brzuszkiem

    Ooo. Dobrze wiedzieć. Fakt, że rodzić nie będę, ale mogę mieć wnuki, tylko nie wiem kiedy, może dożyję 😄.   W przypadku moich dzieci, to nie od witaminy, no i mm było raz dziennie. Gdybym wiedziała, że można podać wodę, to pewnie bym podawała wodę, ale zalecone miałam herbatki, to były herbatki. Z resztą jak pisałam tego dużo nie było, a rodziłam 20 lat temu. Konkretne kolki zaczęły się kiedy miały po 2 miesiące i u pierwszej skończyły się wraz z ukończeniem 3 miesiąca życia, u drugiej wraz z przejściem całkiem na mm w wieku 3,5 miesiąca. Coś musiało jej w moim mleku nie pasować, bo nie dość, że kolki nie ustały jak u starszej, to jeszcze mi tym mlekiem wymiotowała. Kp straciło sens, skoro wszystko się cofało. Ostatnio usłyszałam od znajomej, że moje mleko mogło być za tłuste i to by się zgadzało.


  17. 5 minut temu, Gość_2 napisał:

    U mnie właśnie herbatkę z kopru odradzały, bo profilaktycznie, jeśli z brzuszkiem ok, to po co? A jeśli coś się faktycznie dzieje, to ta herbatka bardziej "pomaga" rodzicom, że podali, niż faktycznie dziecku. Dziecku co najwyżej fakt dodatkowego nawodnienia, niż moc ziółek.

    A wodę podawałam w temperaturze zbliżonej do temp. mleka i stopniowo przechodziłam do wody w temp. pokojowej. Mały też sporo na początku ulewał i jeśli woda była po posiłku, nawet do godziny po jedzeniu, to potęgowała ulewanie, więc robiłam tak, że jak nastawała pora posiłku, to najpierw butelka z wodą (wypijał dosłownie kilka łyków), a potem dopiero mleko i ulewania było o wiele mniej.

    Moje miały trochę problemów i po tych herbatkach miały faktycznie spokój.


  18. Przed chwilą, Sansey napisał:

    Tu w sumie od początku była mowa o karmieniu mm. Poza tym ciało noworodka składa się w głownie z wody, ktora jest przecież wydalana z moczem, kałem, przez skórę i płuca wraz z  wydychanym powietrzem. Dziecko powinno się dopajać, a szczególnie w upał, uzupełniając ubytki wody w organizmie aby nie doprowadzić do odwodnienia. Moja córka była na piersi i mm, dużo też ulewała. Pediatra poleciła mi podawać wodę i tak też robiłam. Zresztą uważam, że słusznie. 

    Podejrzewam, że gdybym miała wakacyjne dzieci, nie zimowe, to bym podawała więcej tych herbatek. Tak jak pisze Gość_2, widać, czy dziecku chce się pić, czy jest głodne. Może te zalecenia, które tutaj czytamy innych pediatrów zależały właśnie od pory roku w którym dziecko się urodziło?


  19. 11 minut temu, Gość_2 napisał:

    U nas MM było od początku, od początku próbowałam też przepajać wodą (i lekarka i położna zalecały) - podawałam przed właściwym posiłkiem, ale mały na początku nie chciał. Zaczął pić wodę dopiero z nadejściem upałów i to też nie jakieś szałowe ilości.

    Z jedzeniem i piciem trzeba się dostosować do potrzeb malucha. Jak z nim siedzisz w domu cały czas, to się w końcu nauczysz jego rytmu i potrzeb.

    Dokładnie tak. U mnie nie było dopajania jako takiego. Nawet nie wiedziałam, że takiemu malutkiemu dziecku można podać wodę. Położne mówiły, żeby podawać herbatkę z koperku, bo dobre na jelita, to podawałam po 30ml.


  20. Uuu, ale kłótnia 😄

    Jest tak jak pisze Persefona. Dzieci na kp się nie dopaja. Dopaja się dzieci na MM. MM jest ogólnie gęstsze od pokarmu naturalnego i nie  jest tak lekkostrawne jak kp. Więc jeśli dziecko potrzebuje dodatkowej ilości wody, to się ją podaje.

    Guzik prawda, że im większa waga urodzeniowa dziecka, tym dziecko więcej zje. Moje dzieci urodziły się z wagą urodzeniową 4,5 kg. Tak się złożyło, że od 3 tygodnia życia podawałam dzieciom jedno mm dziennie. Starsze zjadało 30 ml, a młodsze 100. Starsze wołało co 2,5 godziny o jeść, młodsze co 1,5-2. I nie, nie miałam słabego pokarmu. Ja się urodziłam z wagą ok 3,5 kg i wołałam co 3 godziny, siostra z wagą 2,5 i wiecznie głodna. Dziecko więcej jada z wiekiem, bo rośnie.

    Autorko, spróbuj dziecko karmić w bardziej pionowej pozycji., może leży za płasko i zobacz, czy smoczek nie ma za dużej dziurki, bo może za szybko łykać i dlatego ulewa. Na takie coś wszystko może mieć wpływ. Każde dziecko też przybiera we własnym tempie. Będziesz widzieć, czy rośnie za szybko. Jak zacznie chodzić, to wybiega nadmiar, tylko wtedy naucz je jeść samemu.

     

    • Like 1

  21. 1 godzinę temu, Amina12 napisał:

    Co to niby za nieszczęście? Przecież tyle ludzi na świecie odbiera sobie życie i nic się nie dzieje. Zresztą nie wydaje mi się żeby pomoc w sformułowaniu listu była jakąś szczególną pomocą.  Tym bardziej że cały czas piszę że na razie nie mam zamiaru tego robić. 

    Jeśli się nic nie dzieje, żadne nieszczęście, to po co ci list pożegnalny, żeby uspokoić bliskich? Myślę, że jest ci to potrzebne z innego powodu.

     


  22. 4 godziny temu, Gość_2 napisał:

    Dziecko, takich listów nie pisze się "na wszelki wypadek, nie chcę się zabić, ale sobie przygotuję list pożegnalny, jakby nagle mi się odwidziało". Jeśli ktoś wypisuje coś takiego to oznacza, że albo szuka atencji i zainteresowania, w tym przypadku na publicznym forum od przypadkowych ludzi, albo ma poważne problemy ze sobą i trzeba mu pomóc, dlatego tego typu rzeczy zgłasza się do moderacji, żeby ona ewentualnie podjęła decyzję, co z tym fantem dalej, zawiadamiając odpowiednie służby.

    I uwierz mi, w tym przypadku mogą coś zrobić, bo jeśli uważasz, że jesteś tutaj w 100% anonimowo, to życzę powodzenia w życiu.

    Masz sporo racji. My jej ocenimy ten list, coś do niego dołożymy, zmienimy itp, a potem się do nas dokopią i powiedzą, ze pomogliśmy w nieszczęściu. Jeśli to prowo, a wydaje mi się, że tak, to wyjątkowo głupie.


  23. 4 godziny temu, Amina12 napisał:

    No a ja je pisze na wszelki wypadek bo jestem orginalna i jak mi się odwidzi to będzie wszystko gotowe. Znaczy nie tylko list ale wszystko. Tylko na razie to ja nie potrzebuje pomocy. Wszystko w porządku. Ja tylko chciałam żeby ktoś ocenił mój list ale już nie musicie bo mam dużo lepszy tylko on jest długi i nie chce mi się go przepisywać. 

    Zaręczam ci, że jak ci się odwidzi, to w du/pie będziesz miała listy pożegnalne. Napiszesz nowy. Na razie jak ci źle, to polecam przelewać swoje emocje na papier w formie opowiadań, czy wierszy. Nieważne, czy to umiesz, czy nie, ale pomoże. Uspokajające ziółka i sport. Cokolwiek, bylebyś się ruszała i poprzez treningi wyżyła.

     


  24. 28 minut temu, Gość888 napisał:

    To zależy na co zapracować, co zrozumieć "na siebie", bo jeśli miała pracować na takie podstawowe rzeczy np. jedzenie to też uważam, że to gruba przesada, ale jeśli córka np. chciała telefon za 3 tyś. to owszem może sobie zarobić, niech się uczy i poznaje wartość pieniądza, bo to nie jest niezbędna rzecz do życia.

    Dokładnie. Tylko, że z tego co pisze Lampka wynika, że ta praca była w wakacje, a przez rok szkolny rodzice córkę normalnie utrzymywali. Szczerze powiedziawszy mnie by było ciężko wyrzucić dziecko do pracy w wakacje, żeby zarobiło sobie na jedzenie 😄 Ale na to, czego nie mam obowiązku jej kupić, to niech sobie zarabia jeśli sama chce.

×