Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3333
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. 1 godzinę temu, Lampka napisał:

    Właśnie najczęściej tak jest że dzieci z bogatych domów pracują jako nastolatki. Nie wiem dlaczego,może rodzice chcą ich w ten sposób nauczyć szacunku do pieniądza że nic nie przychodzi łatwo tylko wszystko trzeba osiągnąć ciężką pracą ?Mój sąsiad wyjechał z żoną do Stanów,tam urodziła im się córka, bardzo dobrze im się powodziło, mieli dwa domy i wyobraźcie sobie że jak ta córka skończyła 16 lat to kazali jej w wakacje iść i zapracować na siebie i tak było co roku ,moim zdaniem to jest chore.

    Tak szacunek. Ale tu chyba chodziło jeszcze o to, żeby córka nauczyła się zarządzać pieniędzmi. Miała zarobić przez miesiąc na miesiąc własnego utrzymania, żeby wiedzieć jakie są koszty utrzymania. Jak zarobi te 500 dolców, a wyda 300 na pie/rdy, to nie będzie miała w połowie miesiąca co jeść. Taka mała nauka zaradności.
    U nas w Polsce się chyba tego nie stosuje. Młodzież sobie zarabia na własne wydatki ekstra. Kilkakrotnie spotkałam się z czymś takim. Rodzice kupują młodemu jakieś starsze auto do 5 tysięcy zł, bo młody chce, ale na paliwo i naprawy sobie synu sam zarobisz.

     


  2. 1 godzinę temu, gosc z napisał:

    Wyprowadź się. Nic nie zrobisz. Nie można zabronić komuś bawić się, hałasować czy krzyczeć na własnym podwórku, o ile nie robi tego po 22.00.

    Mylisz się, bo można. Podpina się to pod niestosowanie się do zasad współżycia społecznego. Są także normy środowiskowe hałasu, których nie powinno się przekraczać. Nie można, to komuś zakłócać odpoczynku.


  3. 3 godziny temu, malgosia86 napisał:

    witam ja mam nastepujacy problem dostalam dom po rodzicach i mam w domu babcie 94lata to jest mama mojego ojca nie mam zadnego wpisu w akcie notarialnym ze mam sie nia opiekowac.

    babcia ma jeszcze 2 córki zapomnialabym do dac ze moi rodzice juz nie zyja za pisali mi to przed smiercia

    cala rodzinka umywa rece a ja juz mam dosc

    a co najleprze cala emerytura babci zarzadza moja siostra

    jak to wszystko ogarnac prosze o jakas porade

    Pytanie jest takie. Czy dom po rodzicach jest tak naprawdę domem po babci, czy twój ojciec wziął swoją matkę do siebie. Jeśli ten dom jest domem babci przepisanym na syna, a potem przez syna na ciebie, to wygląda to tak, że to ty masz obowiązek zaopiekować się babcią. Jeśli twój ojciec wziął matkę do siebie, to jej córki powinny się nią zająć. Emerytura powinna wrócić do babci. Na jakiej zasadzie i podstawie twoja siostra dysponuje pieniędzmi babci?


  4. 6 minut temu, Gejlkozloski napisał:

    Ja miałam bóle krzyżowe, więc chyba najgorsze jakie mogą być. Muszę zaznaczyć, że jestem bardzo odporna na ból, nawet położne były w szoku. Jednak był to najgorszy ból jaki kiedykolwiek w życiu można sobie wyobrazić, najgorszy ból jaki w życiu miałaś pomnożyć razy tysiąc. To nie jest ból do zniesienia, to jest trauma na cale życie, przez to wszystko teraz kiedy zaboli mnie coś nawet lekko, np. zwykły ból głowy, jestem bliska ataku paniki i odrazu muszę brać tabletkę. Niestety, ale mi akurat ból porodowy zniszczył psychikę. 

    A nie masz czasem jakiejś wady w budowie macicy, czy coś w tym rodzaju, że, tak cię sponiewierało? Owszem bóle krzyżowe są przerąbane, ale piszesz, że jesteś bardzo odporna na ból. Współczucia.


  5. Ból porodowy jest jak bardzo mocny ból miesiączkowy, lub ból pochodzący z kolki nerkowej. Tylko plus jest taki, że przychodzi falami i wiemy, kiedy się mniej więcej skończy. Owszem zdarza się, że może nie być przerwy pomiędzy skurczami, więc odczuwa się go wtedy jako ciągły. I jedna bardzo ważna rzecz. Nastawiamy się, że trzeba to przejść, wiemy, że może być ciężko, ale też nie słuchamy opowieści innych jak to one cierpiały, ponieważ jak tutaj zauważono, każda osoba inaczej odczuwa ból, lub wyolbrzymia swój ból, bo ona księżniczka tak cierpiała.


  6. 13 godzin temu, Rikkitikki napisał:

    Nie wiem. Być może jestem w stanie to zrobić. Szkoda mi związku, mąż był zawsze trochę nieobecny i żył w swoim świecie - typowy matematyk - ale to co byłam w stanie zaakceptować bez większych problemów, kiedy byłam całkowicie niezależna finansowo i bez perspektywy posiadania dziecka za kilkanaście tygodni , teraz w świetle obecnych wydarzeń jest przerażające. 

    No to masz pozamiatane. On będzie dalej żyć w swoim świecie. Potrząśnij nim, bo ty nie dasz rady ze swoją traumą, zająć się w 100% dzieckiem.


  7. 23 minuty temu, Annn2020 napisał:

    Daliśmy córce na imię Aniela. Mówimy do niej niej najczęściej Anielka ale moja rodzina często przekręca na tą nieszczęsną Amelke. Niby celowo tego nie robią ale mnie to irytuje. Poprawiam ich tłumacze ze to 2 różne imiona i nawet smoczek ma podpisany. A i tak często słyszę Amelka. Dodam że córka ma pół roku. Ktoś ma może pomysł co zrobić żeby wreszcie zapamiętali? Bo niedługo chyba zacznę im tłumaczyc recznie😉😉

    Mów do córki przy nich moja Anielica. Zrób koszulkę z imieniem i dziecku nałóż.


  8. 14 godzin temu, Lampka napisał:

    Po pierwsze, dziwne że córka chce tyle czasu spędzać z ojcem 😊Ja mając 16 lat chodziłam z koleżankami i z kolegami po mieście,miałam juz chłopaka, spędzałam czas z rówieśnikami.Ale z drugiej strony,Twój mąż jest dobrym ojcem skoro poświęca czas córce, mój tato po rozwodzie przestał interesować się mną i moim bratem miałam wtedy 26 lat a brat 24. Tato odezwał się do nas dopiero po roku i ma z nami sporadyczny kontakt.

    Jak miałaś 16 lat, to ojca miałaś na co dzień.  To co ty porównujesz?


  9. 12 godzin temu, ania34q napisał:

    To akurat nie ma nic do rzeczy. Ona nie ma 6 lat tylko 16, więc dla tak dużego dziecka problem zamieszkania z rodzicem nie istnieje. 

    Właśnie ma i to sporo. Bo twój syn widzi cię codziennie, a ty gotujesz mu obiadki i pierzesz jego gacie, pomimo, że jest nie tylko dorosły, ale i pełnoletni. A córka twojego męża pewnie widzi ojca raz na tydzień, dwa, to nic dziwnego, że chce spędzać z ojcem czas. Ty się lepiej uwieś ojca swojego syna, czemu z dzieckiem czasu nie spędza 😄

    • Like 1

  10. 1 godzinę temu, Noeliaa napisał:

    nie dopowiadaj sobie tego bo nic takiego nie napisałam. Kasa jest bardzo ważna w naszym życiu ale NIE najważniejsza 

    Tak, jako dziecko liczyłam na kasę rodziców bo dzieci powinny być na ich utrzymaniu. Teraz wiem że jak będzie trzeba mogę żyć sama bez czyjejś pomocy.

    Nic nie dopowiadam. Sama to napisałaś i nawet nie wiesz kiedy. Oczywiście, że liczysz na kasę męża, bo jak sama napisałaś, czujesz się bezpieczna, kiedy mąż dużo zarabia. Tak, dziecko powinno być na utrzymaniu rodziców, ale nikt nigdzie nie napisał, że rodzic ma kupić nastolatce torebkę za 500zł, samochód, albo finansować dorosłemu dziecku rozrywki. Córka Dobrosułki chciała mieć samochód, to sobie na niego zarobiła, bo tak chciała. Moja chciała telefon za 3 koła też zarobiła, bo tak chciała, a ja też nie mam obowiązku kupować jej takiego telefonu. Ty nie masz pretensji do rodziców tylko o brak kasy, kiedy miałaś 17 lat. Ty masz pretensje również o to, że ci nie fundowali kiecek na imprezy i samej imprezy. Ja ci już napisałam. Bywają gorsze rzeczy w rodzinie, niż brak kasy na rozrywki dla prawie dorosłego, lub dorosłego dziecka. 

    • Like 2

  11. 8 minut temu, Noeliaa napisał:

    ciężko zarobić więcej niż wysoko wyspecjalizowany programista w w dzisiejszych czasach. Nawet lekarz zarabia mniej 😉

    Ty w ogóle zrozumiałaś co ja do ciebie napisałam? Dla ciebie liczy się przede wszystkim czyjaś kasa. Najpierw kasa rodziców, o którą masz żal, że jej nie dostałaś, teraz kasa męża. Poszukałaś sobie chłopa, którego wykształcenie zapewnia wysokie zarobki. To, że tobie czyjaś kasa bardzo odpowiada, nie oznacza, że nie istnieją osoby, które wolą same sobie tą kasę zarobić. Nawet jak się ma 17-18 lat. W domu można mieć większe problemy, niż niezamożność rodziców. Gorsza jest patologiczność rodziców, cokolwiek to znaczy.

    • Like 3

  12. 13 godzin temu, ania34q napisał:

    Tu nie o zazdrość chodzi, a o to, że dorosłą dziewczynę traktuje jak 10=latkę, sama mam niewiele starszego syna (18l) i dla mnie to było nie do pomyślenia, żeby do tej pory trzymał się mojej spódnicy. 

    Jesteś zazdrosna. Poza tym, twój syn pewnie z tobą mieszka, a twoja pasierbica ze swoim ojcem nie.

    • Like 1

  13. 11 godzin temu, Dobrosułka napisał:

    To powiedz to mojej corce.  Ty powoli dojrzewalas, a ona chciala byc samodzielna.  Dla niej bycie samodzielnym, posiadanie swojego samochodu w wieku nastu lat i wolnosc jaka to ze soba niesie bylo i jest swietne.  Moja corka caly czas mieszka w domu rodzinnym wiec jest utrzymywana przez rodzicow wiec odwal sie ze swoimi problemami.

    Dokładnie. To, że ktoś ma roszczeniowe usposobienie i ma żal do rodziców, że rodzice byli biedni i musiał pracować, nie oznacza, że wszystkie młode osoby tak mają.


  14. 23 godziny temu, Noeliaa napisał:

    to nie jest normalne żeby nastolatka nie chciała brać pieniędzy od matki! Też tak robiłam bo rodzice byli BIEDNI. Więc pewnie też nie masz kasy, zarabiasz słabo więc córce jest głupia ciągnąć kasę. Ale nic w tym fajnego nie ma. Zamiast żyć beztrosko to musisz od samego początku myśleć jakby zarobić żeby sobie coś kupić.

    Na studiach jest ciężko jak musisz pracować i studiować. Podczas kiedy twoi znajomi się bawią i wszystko robią na spokojnie ty musisz pracować. W wakacje jest to samo. Ja nie wspominam dobrze przez to okresu studiów a inni mówią że to był najlepszy okres w ich życiu.

    Dopiero teraz jak mam męża który dobrze zarabia czuje że żyje i czuje się bezpiecznie. 

     

    Mylisz się. To jest normalne. W tym podejrzeniu o biedotę i zażenowaniu też się mylisz. Znam osoby pochodzące w dobrze sytuowanych domów, a zarabiające na swoje zachcianki, oraz znam takie osoby, co się robotą nie splamią, tylko wyciągają od rodziców, którzy za wiele nie mają. Mam podobną córkę do córki Dobrosułki. Poszła do pracy nie mając 17 lat . Pytam, ale dasz radę pociągnąć pracę z nauką. Pewnie, że tak. Połowa mojej klasy pracuje. Ten pracuje, ta pracuje, tamten pracuje. No, ale przecież ten ma kasiastych rodziców. Tak, ale nie chce od nich brać. Co do tego jak miałaś ciężko na studiach. Wydaje mi się, że jak studiujesz coś do czego masz dryg, coś co lubisz, to te studia wcale nie muszą być trudne w zestawieniu z pracą.

    23 godziny temu, Noeliaa napisał:

    ja też sama dobrze zarabiam i utrzymuje się sama od zawsze. Bez męża jestem w stanie utrzymać się z dzieckiem w duzym mieście bez problemu jakby co. Ale nikt mi nie wmowi że nie fajnie się żyje jako dziecko kiedy masz rodziców którzy zapewnia ci podstawowe środki do użycia jak wykształcenie. Na wszystko jest w życiu czas. Pracować będziesz do 60.

    Mój mąż zaczął pracować w wieku 24lat i wcześniej utrzymywali go rodzice. Dzisiaj zarabia bardzo dużo jako programista. Miał dużo łatwiej w życiu niż ja i sama chciałabym żeby moje dziecko też tak miało.

    Aaa, chyba zapomniałaś co napisałaś wcześniej.

    Dnia 12.06.2020 o 10:42, Noeliaa napisał:

    Dopiero teraz jak mam męża który dobrze zarabia czuje że żyje i czuje się bezpiecznie.

    Czyżby jednak twoje dobre zarobki nie były, aż tak dobre?


  15. 4 godziny temu, Lampka napisał:

    jakoś nie chce mi się wierzyć że te dzieci są od rana do wieczora na dworze ,w tych czasach to niemożliwe  moje dzieci cały czas siedzą na x boxie lub na tablecie ciężko ich wygonić na dwór, dzisiaj byli na dworze tylko w drodze do kościoła i z powrotem, mimo tego że mamy dom z ogrodem mają swój mini plac zabaw ,ogród to i tak wolą siedzieć w domu.

    Możliwe. Jest ich 5, więc zawsze 2-3 na dworze będzie. Poza tym coś mi się zdaje, że to sama matka je wyrzuca na ogródek, żeby mieć spokój w chacie.

    Do autorki, ty weź nazbieraj tych śmieci co ci rzucają przez płot, a potem wysyp to ich matce pod drzwi. Jak przerzucą zabawkę, to zostaw, niech gnije na twoim podwórku. Matka sama po nie przyjdzie jak dziecko będzie jej marudzić, że zabawki nie ma. Zgadaj się z sąsiadami i od czasu do czasu zróbcie porządny rumor w nocy. Nie można komuś zakłócać odpoczynku, a te dzieci to robią. To się nie szczypcie.


  16. 3 godziny temu, ghhdf napisał:

    Pytałam ją powiedziała że ona nie musi mi odpowiadać. W domu też nie pomaga 

    Tak jak ty nie musisz jej utrzymywać. Kupować kosmetyków, malowideł, żywności i opłacać za nią wodę i prąd. Dlaczego nie kupiłaś mi balsamu? Bo nie muszę. Dlaczego nie kupiłaś mi mleka? Bo nie muszę.

    Art 91 kodeksu rodzinnego:

    § 1. Dziecko, które ma dochody z własnej pracy, powinno przyczyniać się do pokrywania kosztów utrzymania rodziny, jeżeli mieszka u rodziców.
    § 2. Dziecko, które pozostaje na utrzymaniu rodziców i mieszka u nich, jest obowiązane pomagać im we wspólnym gospodarstwie.

    Jak widzisz jej zas/ranym obowiązkiem jest umyć gary i zrobić pranie. Piszesz, że nie masz nikogo i wiesz co? Ona to bezczelnie wykorzystuje. Tak to wygląda jakbyś ją rozpieściła i dawała wszystko od małego czego sobie dziecko życzy, bo masz tylko ją.

    4 godziny temu, Sansey napisał:

    Dokładnie, zrobiłbym identycznie. 

    Osobiście nie miałabym sumienia wystawić dziecku walizki za drzwi i niech sobie jakoś radzi. 

    Nie, nie. Sumienie by mnie też zeżarło. Sposobem można wiele osiągnać.

     


  17. 15 godzin temu, SzklanePióro napisał:

    Doszłam do wniosku, że zrobiłam już co mogłam. Nie pasuje tu, więc za rok po maturze odejde. Mam nadzieje, ze oni coś wyciągną z terapii rodzinnej. Nie pokocham ich nigdy. Za dużo złego przeszłam. Wierzę że opieka społeczna będzie ich pilnować. Uważam, że teraz już powinnam sie skupić tylko na sobie. 

    I tak będzie dal ciebie najlepiej i może jak się wyprowadzisz i mocno ograniczysz kontakt, to po jakimś czasie coś do nich dotrze.


  18. 13 godzin temu, EwaZz napisał:

    Co sądzicie? Od poniedziałku zaczynam tak pracować.

    Koleżanka mnie straszy że produkcja to masakra.. Taśma idzie szybko, ludzie często niefajni i pracując na 3 zmiany nie ma się chęci do życia.

    Jak to jest?

    Dużo zależy od samej fabryki. Czyli branży, kierownictwa, kolegów, procesu produkcji. Z ludźmi nie musisz rozmawiać, a własnej szybkości można się wyuczyć. Jeśli chodzi o 3 zmiany, to jest to bardzo dobry system choćby ze względu na to, że zawsze będziesz mieć większe widełki czasowe, aby coś załatwić w urzędzie, iść do lekarza, kosmetyczki, fryzjera. A to, czy dasz radę pracować w takim systemie, to już zależy od samej ciebie i organizmu. Prawda jest taka, że grubo ponad połowa pracującego społeczeństwa pracuje w godzinach, w których by chętnie pospało.


  19. 2 minuty temu, expresis verbis napisał:

    Sprobuj za pomoca terapii zdac sobie sprawe z faktu, ze przeszlosci nie zmienisz. Nie mozesz zmusic rodzicow do przyznania sie, ze ich metody wychowawcze byly zle, poniewaz w ich oczach nic takiego nie zrobili. Dzialali w "dobrej wierze",  presja w zwiazku z nauka spowodowana byla prawdopodobnie zalozeniem, ze im lepsze oceny tym lepsze szanse na dalsze ksztalcenie czy mozliwosci zawodowe. Nikt chetnie nie przyznaje sie do bledu, a szczegolnie wtedy nie, kiedy nie ma sie jego swiadomosci. Abstra...ac od tego jestes widocznie osoba o bardzo niskiej reziliencji. Dwa czynniki spowodowaly wiec traume: surowi rodzice o malej empatii i bardzo wrazliwe dziecko. Szacunek przejawia sie twoim zdaniem poprzez zaakceptowanie innosci. Zaakceptuj wiec innosc rodzicow i uwolnij sie psychicznie od przeszlosci. Jestes dorosla, wiec mozesz zyc teraz tak, jak uwazasz za stosowne.

    Czyli inaczej zaakceptuj, że rodzice krzywdzą ciebie i twojego brata? Można być surowym bez wyzywania od skur/wysynów.


  20. Najlepiej byłby się wyprowadzić i urwać, a na pewno mocno ograniczyć kontakt. Osoby toksyczne nie chcą przyznać, że kogoś krzywdzą, a prawda jest taka, że rodzic może dziecko skrzywdzić na cale życie. Druga prawda, to ta, że jak rodzic nie ma szacunku do dziecka, to dziecko nie będzie go miało do rodzica. Jak masz mieć szacunek do kogoś, kto cię wyzywa od najgorszych?

    Nie daj sobie wmówić, że to jest twoja wina i rób jak najwięcej rzeczy, które produkują endorfiny. Wzmocnij odporność, bierz jakieś uspokajające ziółka. Terapia powinna pomóc. Ale twoja terapia, nie rodzinna, bo jak na razie ta rodzinna tylko ci szkodzi, bo rodzice nie chcą się zmienić.


  21. 3 godziny temu, Amina12 napisał:

    Mam 14 lat. Nie mam kompletnie nikogo. To chciałbym mieć chociaż psa. Jednak rodzice mówią że po tygodni mi się ten pies znudzi. A ja wiem że mi się nie znudzi i tak nie mam nic do roboty. A z psem bym się bawiła, karmiła bym go i w końcu miałabym kogoś z kim mogła bym spędzać czas. Jednak oni są nie ubłagani. 

    Bo może sami go nie chcą, a tobie wciskają kity o znudzeniu się psem.

×