Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3331
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. 11 godzin temu, MłodaMama napisał:

    Tak też było. Ten kto idzie na popołudnie robi obiad, zaprowadzą dzieciaka do przedszkola. A ten co wraca sprząta it'd ale pojawiły się wymówki że dzieciaki żyć nie dały. No i tak zostało że tylko te obiady robi na popołudniach

    No i zrobiłaś najgorszą rzeczą jaką mogłaś zrobić. Odpuściłaś mu. A on ma w głowie, że jeśli mu odpuscilas, tzn, że, aż tak ciężko nie masz robiąc w domu sporo więcej od niego. To dlaczego mówisz, że jesteś zmęczona? 

    Stawiasz sprawę jasno. Słuchaj koleś, chcesz seksu? Ja też, ale moje zmęczenie osłabia mi libido. To, albo mnie odciążysz w obowiazkach domowych, czyli będzie tak jak jakiś czas temu i wtedy będzie mi się chciało, albo zostaje tak jak jest. Wybieraj. Koniec rozmowy. 

    Mówisz to tonem stanowczym i spokojnym. Żeby widział, że mówisz poważnie. 


  2. 5 minut temu, marine000 napisał:

    To juz musisz jemu osobiscie przekazac bo autorka nam jego nr tel nie podala tylko wystawila siebie a jako odbiorce 🙂 

    Kobiety pracuja na innych mechanizmach wiec nie rozumieja ze u faceta seks stoi na miejscu nr 1  Mam odczucie ze uczestniczki tego sporu nie rozumieja ze facet to nie kobieta w staniku 🙂  ale cos innego , niz one same  i ich schematy myslowe nie maja zastosowania do drog myslowych faceta  i to na dodatek w rozkwicie rozrodczosci 🙂 

    No niekoniecznie. Bo ja mam większe libido niż mój mąż. Inny mechanizm nie polega na tym, że facet potrzebuje więcej, tylko na tym, że sporo facetów traktuje seks jako zwykła potrzebę fizjologiczną. 


  3. 19 minut temu, marine000 napisał:

    Doczytalem! ale widac jemu jest wiecej potrzeba .Niektorzy mlodzi faceci tak juz maja.Sila wyzsza! Fizjologia. Ona i on nie maja na to wplywu ze on ma biologiczny stres wynikajacy z przepelnionego nasieniem najadrza !  i biologia go wciaz "naciska" na rozladowanie ! Tak Natura dba o to aby rozprzestrzenial swe geny.:) To cos wam moje Panie umyka ! w tej historii.

    Jesli jest konflikt interesow na tym tle to najwlasciwszym by bylo aby sie rozstali(!)  bo on czuje sie nieszczesliwy w tym zwiazku:) 

    To niesety was wszystkie omija w tej wypowiedzi. Oboje czuja sie nieszczesliwi 🙂 Warte podkreslenia! 🙂 

    Nic nie umyka. To nie jest tak, że są oboje nieszczęśliwi. Ona jest po prostu przemęczona i z tego zmęczenia nie ma ochoty na zbliżenia. A on co robi, kiedy ona mu mówi, chłopie ha jestem cholernie zmęczona. Wiem skarbie, rozumiem, że jesteś padnięta, ale rozłóż mi nogi. Nie widzisz, że to coś z jego strony jest niehalo? 

     

    • Like 1

  4. Babo przecież to proste.  Jak ty masz na popołudnie, to robisz obiad i ogarniasz mieszkanie. On ma wtedy na rano, to po przyjściu z pracy może zrobić pranie i sprzątnąć po obiedzie. A w następnym tygodniu odwrotnie. On gotuje i sprząta, a ty po południu robisz pranie i ogarniasz te kilka talerzy. W efekcie nie jesteś padnięta, a on ma seks 4-5 razy w tygodniu. 


  5. 1 godzinę temu, polnaszaramyszka napisał:

    Problem agresji dzieci w szkole  istnieje od dawna, a ostatnio coraz częściej ma miejsce w przedszkolu. Kilka lat temu w placówce szkolno-przedszkolnej mojej córki był problem z chłopcem, który wtedy chodził do zerówki. Był agresywny wobec dzieci, a szkoła wciąż twierdziła, że nie ma wystarczających możliwości, aby lepiej zareagować - bo na każde splunięcie potrzeba zgody rodziców. Mój mąż wtedy podsunął pomysł, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to może chodzić o sytuację w domu. I chyba podziałało. 

    Mnie osobiście szokuje to, że placówki typu przedszkole i szkoła tak mało mogą. Dzieciaki też są coraz gorsze. W zeszłym roku mieliśmy o tym pogadankę na zebraniu (wtedy 3. klasa podstawówki). Za nic mają zwracanie uwagi przez nauczycieli. Jak chodziłam do szkoły plus minus 30 lat temu to groźba w stylu "bo pójdziesz do dyrektora" robiła wrażenie na najgorszych łobuzach.

    Dziś w klasie mojej córki to mamuśki najgorszych  łobuzów są najbardziej roszczeniowe i najgłośniej krzyczą, że ich dzieciom dzieje się krzywda, bo co i rusz ktoś ma do nich pretensje o niewłaściwe zachowania.

    W szkole dzieci mają 4 WFy i 2 religie - jakby urwać po jednej godzinie i zrobić zajęcia z życia w społeczeństwie, w tym regularne spotkania i pogadanki z psychologami, pedagogami, a nawet  z policjantami z prewencji, to może coś by to zaczęło dawać. 

    Czasem tak jest, że sytuacja w domu powoduje agresję u dziecka. Tylko problem w tym, że w niektórych tych przypadkach ciężko jest zauważyć tą sytuację. Bo pani pedagog ze szkoły, czy pani z mopsu widzi dziecko zadbane, najedzone, a mamusię elegancką i grzeczną. Mamusia też oczywiście powie, że jej dziecko się tylko broniło i ona nie wie o co tej drugiej matce chodzi. A to, że ona sama wymusza posłuszeństwo własną agresja wobec dziecka to się nie liczy. 

    To co piszesz o największych łobuzach w klasie, to prawda. I tutaj są matki, które rozpuszczają swoje dzieci ile wlezie jak i te, które same wprowadzają agresję w domu. 


  6. 13 godzin temu, ola.nijak3 napisał:

    Każda mama będzie broniła swojego dziecka jak lwica 😊 Ja rozumiem, że dzieci zabierają sobie zabawki, mimo, że moje dziecko nigdy tak nie robiło. Rozumiem, że się pokłócą o coś. Jestem w stanie dużo rzeczy zrozumieć ale nie dam zrobić krzywdy, a tym bardziej, gdy nie pomaga grzeczne zwracanie uwagi czy proszenie. Najgorzej jednak jak rodzic pozwala swojemu dziecku na wszystko jak w tym przypadku. Ja bym się chyba pod ziemie zapadła jakby moje dziecko rzucało we mnie drewnianymi klockami, a tym bardziej przy innych rodzicach. Ta mama jako rodzic miała chore patrzenie. Nie zwracała uwagi synkowi jak rzucał w moje dziecko ale gdy sytuacja dotyczyła jej to już jej się nie podobało tyle, że synek nie chciał słuchać, a wpadał w szał płaczu. Jej teoria „dzieci muszą umieć się bronić” dla mnie jest absurdalna bo nie każde dziecko chce walczyć z innym, agresywnym, a sprawę woli rozwiązać rozmową niż szarpaniem. Sprawę załatwiłam tak, że zgłosiłam sytuacje, szczególnie z wyłączaniem światła na sali zabaw ochroniarzowi obiektu, który był zaskoczony podejściem tej kobiety i stwierdził, że następnym razem zostaną wyproszeni z sali, co zresztą jest opisane na wejściu w regulaminie zabawy 🙂 

    Ta mama miała rację mówiąc, że dziecko musi umieć się bronić. Tylko zapomniała o jednym. Że jak jej dziecko będzie agresywne, a trafi na silniejsze, które umie się bronić, to wtedy jej dziecko będzie płakać. Po rozmowie z tą mamą dziecka, które terroryzowało pół szkoły (2 klasa podstawówki), pierwsze co zrobiłam przychodząc do domu było zdanie do córki. Córcia, od teraz jak cię ktoś popchnie, uderzy, cokolwiek, walisz od razu w pysk. Inna mama powiedziała to samo do swojego syna, oddaj mu.

    Moim błędem i błędem tej drugiej mamy było to, że wychowywałyśmy dzieci w idei, że nie wolno się bić. I te dzieci miały faktycznie  zakodowane, żeby się nie bić. Dlatego się nie broniły. Bo obrona tak naprawdę, to też jakaś agresja. Dziecko ma wiedzieć, że agresja rodzi agresję. Ma nie bić innych, ale jak samo oberwie, to ma prawo się obronić. 

     

     

    • Like 1

  7. 18 minut temu, Gość 52 napisał:

    Czyli zamiast konfrontacji z dorosłym, który jest w stanie się bronić ty zwracasz uwagę dziecku w niegrzeczny sposób? To według ciebie ok? Chciałabyś żeby ktoś się tak zachował wobec twojego dziecka? I co ma znaczyć tekst, że "skoro nie umie się zachować"? Dzieci rzadko coś robią przez złośliwość. Po prostu nie wiedzą że to co robią jest źle i np może sprawić ból. Dlatego jak widzisz dziecko, które uderza drugie łopatka to mu mu tłumaczysz dlaczego nie powinno i że łopatka może kopać dziurę, a jeśli chce się pobawić to spytać czy może się przyłączyć. Sama nigdy nie zachowywałas się średnio w miejscu publicznym bo np chciałaś na siebie zwrócić uwagę albo po prostu nie wiedziałaś, że tak nie można? 

    Jak to nie wiedzą? Wiedzą. Jeśli drugie dziecko płacze, bo zostało uderzone, to agresywne dziecko doskonale wie, że robi źle i wie, że to bolało. Mało tego, wie, że mu wolno i nie poniesie z tego tytułu żadnych konsekwencji. 

    Mamy rozumieć, że średnie zachowanie w miejscu publicznym, to okładanie przechodniów torebką? 

    A dlaczego Kate miałaby nie zwrócić uwagi temu dziecku w niegrzeczny sposób? Dziecko powinno wiedzieć, że agresja rodzi agresję. Jak matka nie nauczy, to może niech inna matka to zrobi, a nie w późniejszym okresie jakiś ośrodek penitencjarny. A po drodze złamane ręce, wybite zęby u jego rówieśników. 


  8. 19 godzin temu, Gość 52 napisał:

    Sama bylam ciekawa odpowiedzi, ale niestety nikt nic nie napisał. Generalnie myślę, że warto zawsze w takich sytuacjach prowadzić rozmowę tak żeby uświadomić drugą osobę, że jest nienormalna. Pewnie po tym tekście o świetle bym jej się spytała dlaczego się tak zachowują razem z synem? Dlaczego nie zwraca uwagi na innych, w tym dzieci które np boją się ciemności? Zauważyłam, że jak się komuś zadaje pytania tonem bez agresji i czeka na odpowiedź to działa lepiej niż krzyki i niektórym się robi głupio. Ale generalnie jak ktoś jest ...em to nic na to nie poradzisz, trzeba machnąć ręką i najlepiej unikać i cieszyć się, że wracasz do domu ze swoim dzieckiem, a nie tym którego masz dość po 5 min na placu zabaw... Wyobraź sobie siedziec z nim 24 godz/dobę. 

    Ja czekałam ile z matek przyzna się, że objechałoby tą matkę ile wlezie. Prawda jest taka, że gdyby któraś to napisała, to zaraz przez inną byłaby osądzona jako ta niekulturalna i chamska. A na takie mamuśki, które wychowują sobie z dzieci bachory, a później bandytów, nic innego nie podziała jak porządny opie,rdol. 

    Tak? Lepiej działa? Ja rozmawiałam z taką matką spokojnie, bez agresji, że jej syn jest agresywny w stosunku do mojej córki. Wiesz co uzyskałam? Odpowiedź, że to z moim z dzieckiem jest coś niehalo i mam jej nie uczyć wychowywać dzieci, bo ona ma ich piątkę. Szkoła też niewiele zdziałała, bo moje dziecko nie było jedynym, które było gnębione, a pierwsze co zrobiłam, to była wizyta u wychowawczymi. 

    Machnąć ręką i unikać? Tylko widzisz, to dziecko może z tym agresywnym dzieckiem chodzić potem do jednej klasy. Co wtedy poradzisz? Ciesz się kobieto, że ten dzieciak dusi na przerwie inne dziecko? 

    No tak, należy współczuć tej matce, że ma w domu bachora 24h na dobę. Przecież to ewidentnie tu widać, że matka spełnia wszystkie zachcianki dziecka i ma w domu względny spokój. 


  9. 3 godziny temu, roztargniona09 napisał:

    Ja znam ten zwyczaj ale raczej kojarzy mi się z alkoholikami😂

    Tylko, że ja tego nie napisałam w sensie, że zwyczaj, tylko, że jak flaszka unikatowa, to wyrzucać tej pustej butelki jak ci ktoś wychleje zawartość nie będziesz. Napisałam Dropi, że  ona swojej kolekcji nie ruszy, ale gdyby... Gdyby naszła ją taka myśl, czy ktoś by jej to zrobił, to będzie jej szkoda głupiego szkła. 

    Bo butelka sama w sobie jest ozdobą i też pamiątką, ale musi być pełna, żeby miała też pełny efekt. To co ci pozostaje po opróżnieniu? No tylko nalać wody. 

    Jeśli jest taki zwyczaj, a mam prawo go nie znać, bo wolę inne pamiątki i rozrywki, to owszem. Masz rację, może się kojarzyć z alkoholikami 🤣 A raczej z kimś, kto wszystko co jest w domu wypije, a potem dla niepoznaki naleje wody 😂😂😂 czyli nawet nie zwyczaj, a zwykle cwaniactwo 😄

     

     


  10. 3 godziny temu, Gocha76 napisał:

    Skoro praca magisterska to głupota. Na uczelni nie dopuszczają z danymi, bo jest RODO

    Dalej próbujesz kity pociskać, że do magisterki potrzebne? 

    Powtórzę to, co pisałam w innym wątku. Uczelnie mają swoje szpitale, więc potrzebne USG dawno byś miała. Zwłaszcza, że i na licencjacie i magisterce jakieś praktyki się chyba ma, więc dla studenta jest to osiągalne prostszą drogą, niż droga kupna w necie. 


  11. 1 godzinę temu, DropKick napisał:

    Jak ktoś przyniesie kadarkę z biedry to może, my w rodzinie mamy zwyczaj prezentowanie alkoholi innych/wyjątkowych/kolekcjonerskich/o jakiś wyjątkowych smakach lub formach. 

    Ja sama nie piję, ale kolekcjonuję 😅 może kiedyś przyjdą lepsze czasy, żeby coś popróbować... 

    No widzisz. Teraz piszesz o alkoholach za którymi musisz się nachodzić, czy przywieźć z zagranicznej wycieczki. A odpowiedz do autorki napisałaś tak jakbyś weszła do pierwszego monopolowego i poproszę jakieś zero siedem. A odpowiedz do Foko wyglądała jakbyś potwierdzała pierwsze wrażenie z odpowiedzi do autorki. 

    Szczerze? Nie ruszysz tej kolekcji. A jak ruszysz, to wypełnisz te flaszki wodą, bo  właśnie te butelki potrafią być niesamowicie efektowne. 

    • Confused 1

  12. 6 godzin temu, DropKick napisał:

    Nie wiem jakie podałaś przykłady, nie mam czasu czytać wszystkich wpisów, odpowiadam tylko na pytanie autorki. 

    Znam masę dziewczyn, które karmią długo, a np przy okazji wyjazdu na wakacje, odciągają mleko żeby móc wypić lampkę wina do kolacji, lub wyjść na drinka z przyjaciółkami. Nie wszystkie są takimi matkami-męczennicami. 

    A wg mnie właśnie podarowanie pampersów lub czegokolwiek takiego nie jest w trakcie. Przecież Ci ludzie są kimś więcej, niż tylko rodzicami. Od kad pojawił się dzieciak to tylko pieluchy, kupy i nic po za tym? To miał być drobiazg dla nich, a nie dla dziecka. 

    Tak, są czymś więcej, niż rodzicami, tylko, że autorka pytała o mały drobiazg dla rodziców dziecka. Coś bardziej symbolicznego.  Pampersy nie są nietaktem. Pampersy są prezentem dla dziecka. 

    Dla mnie jak ktoś przynosi alkohol, to jest to sygnał, że nie chciało mu się pomyśleć nad prezentem. Bo to najłatwiej i najprościej. Najwyżej ta flaszka pójdzie dalej, a fajnie by było jakby obdarowany otworzył tą butelkę dla gości. 


  13. 23 godziny temu, anna magda napisał:

    Podobno miał ok. 20 lat. A ona jest po 50tce, to widać chyba... 

    Gośka ma tyle lat ile podaje. Jej rocznik to 1976. Pomijając już wiek ojca, Małgorzata nie może być po 50, skoro jej brat jest starszy i w tym roku kończy 50 lat. Żeby nie było wątpliwości, jej brat to dość znany za granicą baletmistrz. Pracował w tamtejszych teatrach wcześniej, niż Gosia Kostrzewska została Gosią Rozenek. Nie dałaby rady zrobić takiej mistyfikacji i zrobić ze starszego brata młodszego, albo faceta w wieku 57 lat. 


  14. 16 minut temu, ko_za napisał:

    Nie wyobrażam odstawienia przez to jak dużo mleka pije teraz syn. Zresztą, odstawię i co dam w zamian? 

    Dzisiaj w nocy liczyłam pobudki i budził się 8 razy 🤦 i tyle razy musiałam podać pierś. 

     

    11 minut temu, ko_za napisał:

    Z odciaganiem niestety odpada, nie potrafię wciągnąć laktatorem dużo mleka, jedna porcję muszę zbierać po kilka razy i trwa to długo. 

    To znaczy, że musiałaś podać pierś co godzinę. No raczej nie naprodukujesz pokarmu na hektolitry w ten sposób. Dziecko ma za mało i się budzi za godzinę. Znowu ma za mało i masz co masz. 

    Dnia 6.11.2022 o 15:17, ko_za napisał:

    Nie chcę jeszcze całkowicie odstawiać dziecka od piersi, mimo wszystko do roku dobrze jest karmić a potem wprowadzić mleko krowie. Mm nie chcę podawać skoro mam swoje, bardziej wartościowe. O smoczku pisałam bo nie zawsze dziecko budzi się z głodu, czasami coś go przestraszy albo po prostu potrzebuje bliskości. Czasami wystarczy, że mąż go pobuja i da smoczek, ale jak widzi mnie to płacze dopóki nie dostanie piersi... 

    No to niech mąż przez kilka dni do dziecka wstaje z butelką. Jeśli mężowi się udaje, podczas, gdy dziecko cię nie widzi, to możecie się przemęczyć. Za kilka dni ty idź do dziecka z butelką. MM w nocy nie wyklucza odstawienia od piersi. Pierś dziecko może dostać w dzień. 


  15. Dnia 4.11.2022 o 20:30, Mała...94 napisał:

    Jeśli nie ty, to co cię zabolało? Trzeba było nie odpowiadać, jeżu słodki..

    Miałam nie odpowiadać? A może ty byś po prostu przeczytała więcej postów na wątku, niż pół tytułowego i ostatni krzywdzący udzielające się na wątku? Wtedy nie odpowiedziała byś mi. Proste. W życiu też tak robisz? Opierdzielasz kogoś nie znając sytuacji? A potem oj tam oj tam, coś taka wrażliwa? 

    Pani, której odpowiedziałam projektuje autorkę na wszystkie odpowiadające, czyli wszystkie nas tutaj posądza o ciumcianie. Widzi jakieś autobusy, nie wiem skąd to wzięła. A potem pije do mnie, że coś wymyślam, kiedy przedstawiam coś co istnieje i piszę, że ciumcianie nie ma nic wspólnego z językiem rodzicielskim. To dlaczego mam jej nie naprostować myślenia? Dosyć się nalatałam po różnych specjalistach, kiedy moje dziecko nagle przestało słyszeć. Można się zdziwić, że to nie tylko laryngologia. 


  16. 2 godziny temu, ko_za napisał:

    Witam, mam problem z karmieniem piersią, już nie daję rady. Moje dziecko skończyło 10 miesięcy, planowałam karmić do roku ale nie wyobrażam sobie teraz odstawienia. Dietę rozszerzałam od 6 miesiąca, z początku chętnie próbował nowych rzeczy. Teraz je lub próbuje 4 posiłki dziennie ale w międzyczasie ciągle domaga się mleka. Pierś musi być do każdej drzemki (2 razy dziennie) a bywają dni, że nie chce jeść posiłków stałych a tylko pić mleko. Skubnie że dwa razy kanapkę a reszta się bawi albo rzuca na podłogę. Nawet jak jest głodny to krzyczy o pierś a nawet nie ruszy czegoś innego. Najgorzej jest jednak w nocy, zawsze usypia przy piersi ale w nocy budzi się kilka razy na jedzenie. Smoczka używa mało, próbowałam dawać mu smoczka w nocy zamiast mleka ale wypluwa i krzyczy na cały dom... Nie wiem jak wrócę do pracy po Nowym Roku, chodzę jak zombi, ciągle niewyspana. Mam wrażenie, że dziecko mną rządzi. Czy ktoś był w takiej sytuacji?

    Nie kombinuj ze smoczkiem w nocy, bo dziecko jest głodne w nocy, a smoczkiem się nie naje,  tylko spróbuj dziecko nakarmić mm. Może by nie było głupie, żeby butelkę w nocy podał ojciec. Dziecko cię widzieć nie będzie, to może jakoś pójdzie. 


  17. 1 godzinę temu, Dobrosułka napisał:

    Nie mialam takiej sytuacji, ale wpadlo mi do glowy, zeby wysmarowac sutki cytryna czy tranem czyli czyms takim co nie zaszkodzi dziecku, a popsuje mu smak i moze je odrzuci.  Moze to glupi pomysl, ale nie wyobrazam sobie po prostu odmiawiania piersi dziecku, ktore jeszcze nie rozumie o co chodzi.  Jak piers przestanie smakowac to moze inne rzeczy bardziej polubia- taka mysl.

    To nie jest głupi pomysł, takie metody stosowały nasze matki i babki. Moja mama mówiła o pieprzu, że niektóre kobiety tak robiły, ale większe dziecko dłonią sutek otrzepało i piło dalej. A mniejszemu pieprz do ust, to tak średnio. Sam pomysł głupi nie jest, tylko produkt trzeba wybrać z głową. 

     


  18. 31 minut temu, Mała...94 napisał:

    Póki co to problem będą mieć twoje dzieci, ciumciająca mamo, słuchając ciebie skończą w szkole specjalnej. Jeżeli oceniasz kobietę po intonacji głosu kiedy jest w miejscu publicznym i mówi normalnie do swojego dziecka, to co jest z tobą nie tak? I mniej agresji, bo aż wyłazi ci jad. Tymi ustami dziecko i męża całujesz, że jeszcze trupem nie padli?

    Kolejna wtórna analfabetka!!!!!!  Czytaj uważnie kto co pisze. To nie ja jestem autorką tematu i nie to nie ja ciumciam do dzieci. 


  19. 2 godziny temu, roztargniona09 napisał:

    W sumie masz rację co do więzi. To w sumie ciekawe, bo skoro mąż mówi w jezyku rodzicielskim to w jakim mówię ja? 😂 Może synek mnie w ogóle nie rozumie. Chociaż to ja do niego ciągle mówię, nawet jak śpi to gadam do niego. 

    No wiem, że to zabawnie brzmi, no ale jakoś to ci naukowcy zajmujący się rozwojem mowy i innych musieli to nazwać. 

    1 godzinę temu, Witam wszystkich napisał:

    Jeju jak ja jestem wdzięczna losowi, że moja mama nie byłą tak zj...aną matką, jak co poniektóre tutaj. Typiara ma problem z tym, że kobieta mówi do swojego dziecka normalnie, inna ma ból d...y, że druga matka w jej obecności w autobusie nie okazała dziecku czułości i ta już wydała o niej opinie, że jest zimną suką nieokazująca uczuć swojemu dziecku. Jak bardzo takie baby muszą mieć posrane w głowach?! Współczuje waszym dzieciom i mam nadzieje że ani jak ani moje dzieci nigdy nie będą miały z wami i z nimi cokolwiek wspólnego. Jeszcze ten wymysł "język rodzicielski'...

    Ha ha ha ha wymysł 😂😂😂😂😂 

    Tak się składa, że to nie jest mój wymysł, a wyżej wyjaśniłam co to jest. Z nami nic wspólnego mieć nie musisz, ale uważaj, bo może będziesz musiała mieć wiele wspólnego z laryngologią, logopedią, psychologią, psychiatrią, czy neurologią. A to wszystko krąży właśnie gdzieś obok tego wymysłu, który wyśmiałaś. 

    Następnym razem, jak będziesz chciała coś wyśmiać, to najpierw sprawdź sobie co to jest, żebyś na kompletną id,iotkę ignorantko nie wyszła. A najlepiej wróć do szkoły nauczyć się czytać ze zrozumieniem i może jakieś proszki by ci się przydały, bo nawet zwidy masz. 

     


  20. 4 godziny temu, roztargniona09 napisał:

    Byc moze, ale bede zwracac na to uwage. Oczywiscie jesli zmieni mi sie intonacja to nie bede nic z tym nic robic, ale ciekawa jestem jak to jest. Maz przeciga wyrazy,zdrabnia niektore, ale nie znieksztalca. Intonacje ma jednak inną, ja sie z tego smieje czasami, ale tak zeby nie widzial. Skoro tak mu lepiej nawiazywac wiez z dzieckiem to nie mam nic przeciw mimo, ze czesto brzmi to naprawde zabawnie.

    Twój mąż nie nawiązuje więzi z dzieckiem. On już ją ma. To co obserwujesz u męża, to jest właśnie język rodzicielski. 


  21. 3 godziny temu, Szafran5 napisał:

    Wiek w tym aspekcie jest nieistotny, jeżeli mówimy o osobie niepełnoletniej to nawet przy założeniu że dzieci mają 17 lat i 355 dni alkoholu im podawać nie można. Także co miało to pytanie o wiek dzieci wnieść ?

    To, że gdyby miały 17 lat i 355 dni, to pomimo złamanego prawa ojciec dzieci i same dzieci by cię wyśmiały, bo zapewne u ojca to nie pierwszy ich alkohol. Ale wiek 14-15 lat zmienia nieco postać rzeczy na poważniejszą. 

×