Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3331
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. 1 godzinę temu, Monikadekiel napisał:

    No faktycznie. Mąż w domu nic nie robi, no ale pracuje na tej gospodarce od rana do wieczora to już mu to odpuszczę. Mąż też mówi, że teściowej chodziło o to żebym była jej służącą. Nie dałam się i taki jest efekt. Ale żeby, aż tak uprzykrzać mi życie? Potrafi mi się śmiać w twarz i mówić, że nie przestanie. Coś z nią jest nie halo 

    Tak, aż tak. Z nią jest wszystko w porządku. Po prostu chce się ciebie pozbyć i poszukać innej jelenicy. Twój mąż zna swoją matkę i jeśli on mówi, że matka potrzebuje służącej, to tak jest. Dziewczyno, przecież ty jesteś pielęgniarką. Nie dość, że robiła byś jej w obejściu, sprzątała, gotowała, prała, to jeszcze byś się musiała nią opiekować, bo nagle zaczęłaby biedna upadać na zdrowiu. Taki piękny plan, a tu taki ch... Dziwisz się, że wściekła chodzi? Bo ja nie 😁

    Poczekaj. Jeszcze przylezie do ciebie z pytaniem, czy nie znasz dobrego specjalisty co by ją do gabinetu od ręki przyjął. 

    • Thanks 1

  2. 2 godziny temu, GO SC napisał:

    Być może, ale z tego co słyszałam to z mopsu dostaje ok 400 zł więc to takie podcinanie skrzydeł dla tych ludzi. Nie mają szans by odbić się od dna. A pracuje tak już od kilku lat przez 10 mcy w roku. To innej pracy nie pójdzie bo nie ma w wiosce komunikacji, auta i prawa jazdy brak

    Co jest podcinaniem skrzydeł? Mały zasiłek z mopsu, czy praca interwencyjna? Bo tak dziwnie to napisałaś. 

    Chyba wiem, czemu tak to słabo płatne. Bo jest to na tyle wysokie, że zasiłku dostanie tylko tyle, żeby dobić do najniższej krajowej, a na tyle niskie, żeby delikwent się zdenerwował i zaczął szukać lepiej płatnej pracy sam. 

    Twój sąsiad ma wybór. Przeprowadzić się do miasta i tam znaleźć lepiej płatną pracę. Ale, że wynajem jest drogi, to bardziej mu się opłaca siedzieć na miejscu na tej interwencyjnej posadzie. 

     


  3. 7 godzin temu, roztargniona09 napisał:

    Oj nie, ja akurat jeśli chodzi o mowę jestem bardzo wzyczulona. Poza tym mówiłam do dziecka w brzuchu ciągle i też się nie pieściłam. Nie krytykuje ani nie oceniam innych, ale mam swoje już tak wypracowane sposoby komunikacji. Jeśli nie ciumkam teraz to już nie będę. Dużo mówię do synka to ciążowe przyzwyczajenie, praktycznie milczę tylko w czasie snu i to swojego😂 

    Ja nie piszę o ciumcianiu, tylko o intonacji, która jest składnikiem języka rodzicielskiego. U dziecka między 6 a 12 mż, kształtuje się słuch fonematyczny, czy inaczej fonemowy pod kątem rozpoznawania właśnie tonów. I robimy to intuicyjnie, bo jest to dziecku po prostu potrzebne. 


  4. 2 godziny temu, Monikadekiel napisał:

    Teściowa nie wiedziała, że będzie miała gości (też byli ze sobą skloceni w sumie przez teściową... ale chcieli się pogodzić, więc ich odwiedzili). Tak na prawdę to nas też po prostu poinformowali, że przyjadą. Dobrze, że chociaż uprzedzili, bo ostatnio zadzwonili, że będą za 10 min (mieszkają 100km od nas). Ja po prostu chcę żeby wszyscy zrozumieli, że nie jestem taka zła jak opisuje mnie teściowa. Dbam o dom, dzieci, rodzinę, jestem oszczędna, skończyłam studia. No ale powiedziała mi, że zrobi wszystko żebyśmy się rozstali. Już kilka razy prawie się jej udało. No nie powiem, normalna nie jest 🙂

    Wiesz co? Ja tak sobie pomyślałam, że twojej teściowej nie chodzi tak naprawdę o to, że zabrałaś jej synusia. Jak napisałaś, że nie chciałaś z nią mieszkać to przyszło mi do głowy, że Ona chyba jest wściekła o to, że nie ma teraz darmowej służącej i parobka. Potencjalny jeleń nie dał się wrobić, to teraz trzeba się go pozbyć, a może znajdzie jakaś naiwna co będzie jej zapie,rdzielać w chałupie i koło chałupy. 

    49 minut temu, Monikadekiel napisał:

    Zauważyłam, że rodzina męża słynie z tego, że się nie zapowiadają. Bardzo często przyjeżdża ktoś do nas w gości bez zapowiedzi, czego bardzo nie lubię. Ale staram się żeby w domu zawsze było jakieś ciacho i nie ma problemu.

    Najgorzej jak czasami zrobię sobie dzień "lenia" jak ja to mówię i w tym dniu nie pilnuje tak porządku jak na codzień, a tu nagle gości 🤣

    To, że rodzina męża tak ma, to trzeba to zmienić. To jest twój dom i twoje zasady. Chcesz przyjść, to się zapowiedz. Bo może u mnie akurat dżuma panuje. Ty pilnujesz porządku, bo boisz się gości, a mężuś na tym korzysta, bo robić w domu nic nie musi. 


  5. 1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

    Mówię do dziecka normalnie od początku. Oczywiście zdrabniam wyrazy typu "rączka" czy "nóżka" ale nie ciumkam i nie seplenie. Nie mam też innej intonacji głosu. Nie uważam, że jestem zimna czy oschła w stosunku do dziecka po prostu traktuje je jak człowieka. I zwróciłam kilka razy uwagę rodzinie, która próbowała ciumkać. Mąż z kolei zmienia intonacje głosu. Z kolei całuję synka bardzo często, bo się nie mogę oprzeć😂

    Nie mów hop 😁


  6. 2 godziny temu, Foko Loko napisał:

    Ale chodzi też o to, że dziecko, do którego się mówi poprawnie samo zaczyna mówić poprawnie zamiast mówić "psysed". Bo wie, jaka forma jest odpowiednia. Nie o złożoność zdań czy czas, kiedy się zaczyna mówić chodzi. 

    Mnie irytuje jeszcze jak moja teściowa do mojego męża dzwoni i mówi "no i mama Ci wyśle paczkę". Rozumiem mówienie w 3 osobie, żeby dziecko załapało kto to mama, ale do faceta przed 30tką to już nie rozumiem 🤷‍♀️

    Tylko, że wtedy to dziecko ma 3-4 lata, kiedy uczy się mówić poprawnie, więc nawet przy odsłuchaniu poprawnej formy przyszedł, będzie mówić psysedł, a głoska "r" wchodzi nawet dopiero ok 6 rż i nikt już tak naprawdę juz do 2 latka nie ciumcia. Autorka też nie pisze o kilkulatku, tylko o 6miesiecznym niemowlęciu. 

    Mówisz, że teściowa mówi o sobie w trzeciej osobie? A czemu by nie, skoro synowe do swoich teściowych jak najbardziej mówią, albo bezosobowo, albo też w trzeciej osobie. Niech mama to zabierze, niech mama usiądzie. 


  7. 1 godzinę temu, Foko Loko napisał:

    Jakby ktoś mi do dziecka powiedział "popac kto psysed", to bym się zastanowiła czy nie przebywam z osobą niedorozwiniętą.

    Ja wiem, że to pewnie trolling...

    Są badania na to, że jak się do dziecka mówi normalnie to potem szybciej samo zaczyna mówić poprawnie.

    A ja bym się zastanowiła, czy ten ktoś nie pochodzi czasem z gór, skoro mazuruje 😁

    Takie badania byłyby miarodajne i miałyby sens, gdyby wszystkie dzieci zaczynały mówić i składały zdania w tym samym wieku. A nie, że jedno dziecko zapinkala całymi zdaniami w wieku niecałych 18 miesięcy, a inne dopiero w wieku 2,5 składa proste dwuwyrazowe, jak w przypadku moich dzieci. Według badań musiałabym do jednego ciumciać, a do drugiego nie. Mówienie, to cecha bardzo indywidualna. Nie da się tego zbadać. 

    Natomiast są inne badania. Jest coś takiego jak język rodzicielski, którym matki mówią instynktownie do dziecka i na który niemowlęta żywiej reagują. Ale nie polega on na zobac psysedł kotecek, tylko na intonacji, przeciąganiu samogłosek itp. Samo się to pojawia i samo po kilku miesiącach zanika. Jeśli temat to trolling, to autorka niechcąco z tą intonacją trafiła w rację. 


  8. Dnia 29.10.2022 o 06:58, Marti2424 napisał:

    Na wypisie ze szpitala widnieje informacja o podaniu mi oxytocyny, po porodzie nie miałam żadnego wywiadu z lekarzem albo chociaż położną którą omówiła by ze mną jego przebieg. Nie zostałam poinformowana o podaniu mi jej, nie poznałam okoliczności które były do tego wskazaniem. Mogę jedynie podejrzewać co się działo i dlaczego a poród był dla mnie traumatycznym przeżyciem i taka nieświadomość tego co ze mną robiono bardzo negatywnie odbiła się na mnie ale i przez to dziecku. Podejrzewam, że oxytocyna podana została mi w 3 fazie porodu kiedy nagle wszystko zaczęło się komplikować a mój stan pogorszył się drastycznie do stopnia w którym traciłam oddech i świadomość. Nie miałam podłączonej kroplówki, miałam natomiast założony welflon przez który mogło mi coś zostać podane.

    W jakich przypadkach podaję się oxy w końcowej fazie porodu? Czy osoba odbierająca poród musi uświadomić mi, że owy zastrzyk będzie wykonany oraz jakie są okoliczności? Takie zabiegi przy porodach są normalne czy to co mnie spotkało było sytuacją wyjątkową?

    No i potwierdza się to co pisałam ci na twoim pierwszym wątku. Albo nie miałaś pełnego rozwarcia, a dziecko już szło w kanał, więc położna je przytrzymała i dostałaś oksytocynę dla rozwarcia, albo ci akcja zanikła, stąd mógł być masaż i oksytocyna też dla rozwarcia. Twoje omdlenie nie było wynikiem zabiegów personelu, tylko poszło z twojego organizmu. Pojawiły się komplikacje, to je wyprostowano. Wygląda to tak, jakbyś sobie wymarzyła i zaplanowała idealny poród, tylko ci lekko nie wyszło i szukasz winnego. Foko ma rację, do psychologa. Tyle, że nie z traumą poporodową, a swoim własnym podejściem do sprawy. 


  9. 13 minut temu, Foko Loko napisał:

    No ale to trochę inaczej niż u Autorki. Generalnie czytałam niedawno wypowiedź ginekologa, że wyciąganie dziecka z kanału cesarką jest potwornie trudne i niebezpieczne i dla matki i dla dziecka.

    Autorka nie miała CC. A coś mi się wydaje, że mogło dojść do zaklinowania się płodu. 

    Ten ginekolog miał zapewne na myśli poród, gdzie główka dziecka napiera już na spojenie łonowe, a szyjka macicy jest w miejscu szyi dziecka. 


  10. 58 minut temu, Bimba napisał:

    Smaruję bardzo cienko musztardą  kładę  ze dwa trzy cienkie plastry boczku surowego, nie wędzonego, ze trzy paski ogórka kiszonego, trochę cebuli, kawałeczek masła, sól, pieprz, parę kropel maggi.

    U mnie w domu faszerowało się boczkiem wędzonym w kostce, albo kiełbasą. Do tego też cebulą i górek, ale konserwowy. Natomiast moja teściowa robiła farsz z mielonego mięsa. No i bez musztardy to nie jest to 😃

    • Thanks 1

  11. 1 godzinę temu, monika1908 napisał:

    Z innej beczki. Jestem ciekawa tego przepisu na zrazy i bitki. Piszecie, ze się duszą w garnku "od rana" , to znaczy że kilka godzin? No bo od rana to powiedzmy 7-8, obiad jest 14-15 i one tak przez tyle godzin? Pytam, bo mi to nigdy nie wyszło, może za krótko duszę.

    Albo za słabo przysmażasz na początku. Jak dobrze obsmażysz zaraz na początku, to też te soki z mięsa zostają w mięsie i mięso jest lepsze. A dlatego tak długo, bo wołowina się dłużej gotuje. Chcesz szybsze zrazy, to z wieprzowiny też można. Takie wieprzowe są świetne faszerowane kaszą. 

     

    • Like 1

  12. 28 minut temu, Foko Loko napisał:

    CC się nie robi jak dziecko już jest tak mocno w kanale, że czuć główkę pod palcami. Za duże ryzyko, za duże cięcie, za bardzo musieliby je wyciągać, masa komplikacji. 

    W takiej sytuacji kleszcze, próżnociąg albo po prostu wypychanie dziecka z brzucha siłą, tak jak u Ciebie. 

    Jak się dziecko zaklinuje, to owszem, zrobią CC. Siostra miała 2 godziny parcia i dopiero wtedy wzięli ją na stół. To raczej dziecko musiało być bardzo nisko. Przy drugim parła godzinę i stwierdzili, że taka sama sytuacja jak z pierwszym i też na stół. Druga siostra podobnie. Innej kobiecie w mojej rodzinie dziecku przy bólach partych wypadła pępowina, to ręka lekarza w kanał, żeby się dziecko nie rodziło i biegiem z całym łóżkiem na salę operacyjną. Bo było ryzyko, że się dziecko udusi. Sytuacja sprzed ponad 30 lat. 

    A w moim przypadku, to ja byłam za słaba, żeby samej urodzić. 30 godzin od prowokacji, 28 bez wód i prawie bez jedzenia, z jedną glukozą, a dziecko 4,5 kg. A musiałam urodzić sn, bo ordynator zrobił wszystko, żebym tego CC nie dostała. 43 tydzień, co CC należałoby mi się z urzędu, a ten gnój powiedział, że mam termin pomylony. Dziecko 62 cm długie i termin pomylony. Szajbus jeden. 


  13. 13 minut temu, roztargniona09 napisał:

    Przyzwyczajenie. Muszę miec kawe i sama sobie ja robic. Pije tylko rano wiec mi to nie przeszkadza.

    Zawsze się można odzwyczaić 😂😂. Żart. 

    Mnie od kawy oprócz smaku, to też odrzucał jeden widok. Jak moja mama rano pierwsze kroki kierowała do kawy, a jak nastawiła wodę i cała resztę, to dopiero wtedy było wc 😁. Z takim przymusem mi się to kojarzyło. 


  14. 33 minuty temu, roztargniona09 napisał:

    A daj spokoj, 4 kawy, 4 mielenia. Życie sobie trzeba ułatwiać. Rozumiem męża😜

     

    No ja to wiem, ale juz za pózno na zmiany, chociaz miałam okrek kiedyś, że nie pilam pare miesiecy kawy. Jednak nie wdrozylam tego w zycie i wrocilam do kawowego uzależnienia.

    To facet, więc jest silny i na 4 kubki sobie umieli szybko jak jego żona na jedną. No wiem o co chodzi. Po co se utrudniać jak można kupić mieloną 😁

    A próbowałaś przerzucić się na yerbę? Yerba zawiera chyba taką samą kofeinę co kawa. 


  15. 17 minut temu, Marti2424 napisał:

    Możliwe, jednak o niczym mnie nie informowała. Po prostu pchała łapy... A podczas porodu nie zemdlałam.

    Wcześniej pisałaś, że miałaś utratę świadomości i to wykorzystano, a potem napisałaś, że po zastosowaniu tych procedur. 

    Owszem, informowała. Zobacz.

    2 godziny temu, Marti2424 napisał:

    Występował tylko kiedy we mnie grzebała, miałam wrażenie, że nie wyciąga ze mnie łap. Kiedy moje ciało odruchowo starało się od tego uciekać zaczęła powtarzać dosadnie, że czuje ucisk główki a jednocześnie uciskała mnie wyraźnie palcami wewnątrz, napierając w przeciwnym do porodu kierunku a to było dla mnie czymś tak nienaturalnym, że autentycznie czułam instynktownie w kazdym calu ciała, że tysiace lat ewolucji nie pozwalają mi się temu poddać.

    Ja to widzę tak, że ona powstrzymywała poród, bo rozwarcie nie było pełne. Albo było coś innego nie tak, jeśli dobitnie ci powtórzyła kilka razy, że czuje ucisk. Piszesz, że poród przebiegał bez komplikacji do momentu zastosowania tych dziwnych czynności. Otóż nie. Te czynności były konsekwencją już zaistnienia komplikacji, czy próbą zapobiegnięcia komplikacji. Jeśli był napór główki tzn, że miałaś już bóle parte, więc nie trzeba było przyspieszać porodu poprzez masaż. 

    W pewnym momencie piszesz, że w razie zagrożenia jest CC, albo kleszcze. Poważnie? Wolałabyś kleszcze i ryzyko uszkodzenia płodu, od kilkuminutowego masażu szyjki?  Albo CC na szybko z całkowitym uśpieniem, bo mogło się zdarzyć, że liczą się sekundy jak u Roztargnionej. Ja byłam przeszczęśliwa, że lekarzowi udało się wypchnąć moje dziecko leżąc całym ciałem mi na brzuchu i uniknęłam porodu próżniowego, a zdrowa na szczęście córka w tej chwili robi sobie kanapki. 


  16. 1 godzinę temu, Marti2424 napisał:

    Występował tylko kiedy we mnie grzebała, miałam wrażenie, że nie wyciąga ze mnie łap. Kiedy moje ciało odruchowo starało się od tego uciekać zaczęła powtarzać dosadnie, że czuje ucisk główki a jednocześnie uciskała mnie wyraźnie palcami wewnątrz, napierając w przeciwnym do porodu kierunku a to było dla mnie czymś tak nienaturalnym, że autentycznie czułam instynktownie w kazdym calu ciała, że tysiace lat ewolucji nie pozwalają mi się temu poddać.

    Wiesz co?  Możliwe, że dziecko ci się pchało do kanału, a szyjka nie była dostatecznie rozwarta i położna powstrzymywała parcie, żeby ci szyjki nie rozerwało, albo dziecko nie zaklinowało. A przy okazji może co coś tam rozmasowała, ale założenie pewnie było nieco inne. 

    1 godzinę temu, Marti2424 napisał:

    Ja na masaz kategorycznie się nie zgodziłam. Jeśli moje podejrzenia są trafne to wykonany został mi nieświadomie. Również plan porodu został zmodyfikowany w momencie mojego zaniku świadomości, wykorzystano mój zły stan do odwalenia pełnej samowolki. 

    Jeśli zemdlałaś, to wszystkie te dziwne rzeczy mogły być koniecznie. Masaż szyjki, to rozciąganie szyjki na boki. Tak jakbyś rozciągała gumkę. 

    3 godziny temu, Karlik1987 napisał:

    Miałam tak jak Ulan w trakcie pierwszego porodu. Ból nie do opisania. Dzieki temu nabawilam sie traumy poporodowej. Przez ponad kolejny rok każde zbliżenie z.mężem  wspominało mi to, nie dalam sie dotknąć,,zadnego grzebania .we mnie, nawet jezeli miało to byc intymne zbliżenie. No masakra. 

    Obecnie jestem w drugiej ciąży i jeśli ktos mnie tylko dotknie.... juz nie bede taka głupia i postapie tak jak Ulan. 

    Jeśli przy drugim porodzie akcja będzie szła na tyle dobrze, że prognoza będzie do 15 godzin pani urodzi, to się na masaż nie zgadzaj. 


  17. 2 godziny temu, Foko Loko napisał:

    Zabiłabym tego lekarza potem xD awanturę słyszeliby na drugim końcu szpitala.

    Nie wolno im zrobić nic bez Twojej zgody, a zgoda powinna być na piśmie. Inaczej można ich pozwać. Tylko trzeba to wyłapać zaraz po wyłapać, a mało kto wtedy ma do tego głowę. Ja tak wylądowałam z cewnikiem 🤦‍♀️ 

     

    3 godziny temu, Foko Loko napisał:

    Czemu się zgadzacie na masaż? W sensie obecnie jak w planie porodu piszecie, że sobie nie życzycie, a oni i tak zrobią, to można ich skarżyć i wywalczyć sobie odszkodowanie. Bo nawet jak jest wywoływanie, bo jest podejrzenie, że coś się dzieje, to jak nie ma postępu to biorą na cesarkę. No chyba, że nie wpisują tego w dokukentację, bo to zawsze obejście i wtedy nic się już nie wywalczy.

    Chyba, że coś się dzieje, ale wtedy jak nie ma postępu porodu to po prostu czekają do oporu albo robią cesarkę.

    Kiedy ja rodziłam, to nie było takiego czegoś jak plan porodu. A co do samego masażu, to położne powiedziały, że trzeba pomasować, bo szyjka jest bardzo twarda i trzeba ją rozkręcić. Nie jestem w stanie powiedzieć na ile mi to pomogło, bo urodziłam 28 godzin po odejściu wód, ale jeśli faktycznie pomogło skrócić ten poród choćby o jedną godzinę, to dobrze, że ten masaż położne robiły. Bo godzina, dwie i mogłam mieć niepełnosprawne dziecko. A na CC liczyć przy tym ordynatorze, który wtedy tam był, nie miałam szans. Także sam masaż szyjki nie jest czymś złym, tylko jest to niesamowicie bolesne. 

    Przy drugim porodzie akcja szła szybciej, to krzyczałam, że jak będą badać to nie na skurczu. 


  18. 3 godziny temu, Foko Loko napisał:

    Nie jest, ale mu się nie chce, to czemu mam go zmuszać? Sam sobie kupuje kawę, to niech bierze taką jaką chce.

    Oczywiście, że niech sobie kupuje jaką chce. Ja się tylko odniosłam do tego kilograma kawy mielonej ręcznie, że nie trzeba kila od razu, tylko na bieżąco. Generalnie chodziło mi też o to, że jakby mąż dostał ziarnista w prezencie, to nie powinien mieć problemu ze zmieleniem jej w ręcznym młynku 😉

    2 godziny temu, roztargniona09 napisał:

    Znam ten zapach, bo moja babcia mielila ręcznie. 

     

    Nie chce być adwokatem męża Foko😂, ale dla mnie zmielenie kawy to problem. Po prostu niektórzy piją kawę nie dlatego że lubią ale muszą. Ja bez rannej kawy nie funkcjonuje od 16 roku życia, smaku samego nie lubię, jest mi obojętna marka kawy (i tak bym nie rozróżniła, a wiem bo miałam okazję pić różne i na różne sposoby parzone), obojętny kubek bylebym tylko ja kawę nasypała i zalała. Nie lubię nawet nic o smaku kawy, ale skoro nie robi mi się po niej niedobrze to piję. Coś jak leki, nie przepadasz za nimi, ale bierzesz, bo musisz😂

    Szczerze? Jakbyś w młodym wieku nie zaczęła jej pić, to byś teraz nie musiała. Młody organizm chyba się bardzo szybko do kawy przyzwyczaja. 


  19. 1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

    Nie, tylko nie ziarnista. Kiedyś mnie obdarowywano kawą notorycznie, bo przecież pijam i miałam w szafce parę kilo dosłownie tej ziarnistej. Absolutnie mnie to nie zmotywowało do kupna młynka. Doceniałam gesty, ale wolałabym już zwykłą marketową mieloną, bo przynajmniej bym wypiła. Ale ze mnie żaden smakosz. Ziarnista jednak kojarzy mi się niesłusznie pewnie z kłopotem i zajmowaniem miejsca w szafkach. Będę chyba celować w herbatę, akurat ta w jakiejkolwiek postaci potrzebuje jedynie wrzącej wody.

    Oj jakbyś jednak kupiła młynek, to taka kawa jest całkiem inna. Ona nie śmierdzi kawą, ona pachnie kawą. Jako osoba nie pijąca tego napoju tak mogę określić jakość. Po zapachu. 

    Herbata na pewno będzie bezpieczniejsza. 

    1 godzinę temu, Foko Loko napisał:

    My tak samo 🤣 mamy młynek ręczny, mielić w nim kilogram kawy to mordęga. Więc kupujemy zmieloną, ale u nas pije tylko mąż. Ja czekam aż dorobimy się ekspresu, który mi zrobi latte 😄

    W elektrycznym to chwila moment. No i mieli się na bieżąco. Zmielić łyżkę kawy w ręcznym podczas czekania na wodę w czajniku, to nie jest chyba dla męża wielki problem? 


  20. 1 godzinę temu, Bimba napisał:

    Teraz dopiero doczytałam że te kulinarne wysiłki mają być zaprezentowane rodzince męża która i tak cię nie lubi i nie szanuje.

    W takim razie zmieniam menu na ziemniaki, mielone i surówka z kiszonej kapusty. Na deser najtańsze ciasto że sklepu.

    I tak ci tyłek obrobią, i tak nie będą szanować, szkoda kasy i wysiłku.

    Tak, a to wszystko ugotowane dzień wcześniej i odgrzane w mikrofali. Ciasto niech se sami przyniosą. 


  21. 16 godzin temu, GO SC napisał:

    Sąsiad tak pracował, za cały etat zarabiał 1500 zł netto. Robili wszystko :kopanie rowów, wykaszanie trawy, sprzątanie itp.... Nie fajnie, że  urząd wykorzystuje ludzi płacąc im poniżej  najniższej średniej krajiwej. 

    Chyba poniżej najniższej. Poniżej średniej to normalna wypłata. To nie urząd wykorzystuje. Taka jest ustawa. Nie wiem jaki jest twój sąsiad, ale przeważnie prace interwencyjne wykonują osoby trudniące się zajęciem zawodowy mopsiarz i  migające się od pracy przynajmniej 2 lata. Taka osoba mając skierowanie do pracy z PUP może przyjść do przyszłego pracodawcy i tak się zaprezentować, że potencjalny pracodawca odmówi zatrudnienia. Status bezrobotnego zostaje i mops dalej udziela pomocy. Pracy interwencyjnej odmówić taki ktoś nie da rady. W miejscowości, gdzie pracuje mój mąż, takie prace wykonują właśnie mopsiarze. Pracują 40 godzin miesięcznie i nie mają za to płacone. To jest warunek do tego, aby mops dalej wypłacał świadczenia. 


  22. Dnia 27.10.2022 o 22:04, Monikadekiel napisał:

    Zjeżdża się rodzinka męża na wszystkich świętych. Wypadałoby zrobić jakiś dobry obiad. Macie jakieś fajne pomysły? Najlepiej mięso pieczone, żebym mogła tylko podgrzać + na szybko ugotować do tego swojskie ziemniaki. Pewnie przyjadą po mszy, na którą też oczywiście idę, więc musi to być coś co mogę przygotować wcześniej. Pieczony kurczak, czy kaczka to takie oklepane. Rodzinka za bardzo za mną nie przepada od początku, mówią że się nie nadaje na wieś, więc chciałabym zrobić coś dobrego. Poradzicie? 🙂

    Chcesz rady? W świetle tego jakiego masz męża, a jego rodzinka nie lepsza, to ja bym się nie wysilała. Im więcej będziesz im w tyłek włazić, tym mniej cię będą szanować. Ty się urobisz, a nikt tego i tak nie doceni. A przecież masz niemowlę na głowie. 

    Zrób gar jakiegoś strogonowa, dwie szybkie sałatki do tego, a rodzinie męża powiedz, żeby przynieśli coś słodkiego do kawy. I tak cię ledwo tolerują, to co ci zależy? Prawda jest taka, że teraz ich ugościsz jak rodzinę królewską i w każdy 1 listopada, będziesz ich miała na głowie. 

     

    • Like 1

  23. 9 minut temu, roztargniona09 napisał:

    A kawa dobra to jaka? Pytam bo ja pijam kawę jedną z tańszych, taki nawyk studencki mi pozostał, że byleby tylko do kubka wsypać i żeby kopało😂 Nie znoszę kawy z ekspresu przykładowo. Zakładając, że nie mają ekspresu do kawy (nie wiem tego stąd takie założenie) to jaka to dobra kawa? No i sypana czy rozpuszczalna? 

    Ja nie piję kawy. Nie smakuje mi 😁 

    Ja bym kupiła dużą paczkę kawy ziarnistej. No i kawa ma to do siebie, że zawsze to możesz pocisnąć dalej jak jej nie pijesz. A jak nie mają młynka, to sobie kupią, albo właśnie poślą to kawę dalej. Herbata jest bezpieczniejsza ha ha. 

×