Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3333
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. Dnia 28.10.2022 o 09:18, czarny_aniol22 napisał:

    U nas właśnie jest duży problem z jedzeniem a właściwie z tym że dziecko jest szybko głodne. Syn za dwa tygodnie będzie miał 5 miesięcy karmimy go mm co 4 godziny po 150 ml ale on już po 3 staje się nerwowy bo jest poprostu głodny staram się go jakoś zabawiać ale to nic nie daje jedynie noszenie na rękach albo gdy jesteśmy na spacerze i śpi to wytrzymuje od karmienia do karmienia. W nocy czasami robi dłuższe przerwy ale w dzień już pomału nie daję rady z tym że trzeba go nosić żeby jakoś wytrzymał bo inaczej płacze fizycznie poprostu brakuje mi siły mały waży już 8,3 kg ( ogólnie urodził się duży) czyli jakoś co najmniej kilogram za dużo więc jest co dźwigać a nie chcę go do tego przyzwyczaić nie chcę też żeby miał problemy z otyłością więc go przeciągamy z tym czasem jedzenia.

    Moje dziecię mając 3 miesiące ważyło ponad 7 kg. Też urodziło się duże . Nigdy mi nie przyszło do głowy je głodzić, nawet gdyby powiedzial mi to lekarz, a jadło od urodzenia co półtora godziny, potem co 2,5. 

    Nic dziwnego, że dziecko musi być na rękach, kiedy jest głodne i płacze. Karm co 3 godziny, albo dodaj do mleka łyżeczkę kleiku, nie będziesz musiała go wtedy nosić, bo nie będzie takie głodne. 5 miesięczne dziecko może mieć juz rozszerzaną dietę.  Dla zdecydowanej większości takich dzieci samo mleko, to już za mało. Potrzebują czegoś gęstszego, a wbrew pozorom kaloryka może być mniejsza niż mm. 

    Dnia 28.10.2022 o 11:34, czarny_aniol22 napisał:

    Takie było zalecenie pediatry bo stwierdził że go przekarmiamy bo waży powyżej normy kazał go dopajać wodą. Powiedział że"  nie każdy płacz oznacza że jest głodny bo może potrzebuje bliskości" ale okazywanie bliskości jakoś nie pomaga. Syn nie wygląda na jakiegoś " grubaska" na siatce centylowej wagę ma 87 centylu a wzrost 91 więc jest naprawdę duży jak na swój wiek. Właśnie ja go nie chcę " głodzić" jak to ktoś wspomniał ale sugerowałam się tym co powiedział lekarz.

    To zmień pediatrę. Jak ci dziecko płacze co 3 godziny, to jest głodne. Dziecko wściekłe, ty się stresujesz, a to nie pomaga. Dziecko nie jest otyłe, tylko duże. Może tak właśnie ma mieć, a w najbliższych miesiącach przybieranie na wadze przyhamuje.  Syn będzie niedługo się więcej sam ruszał. Bardziej bym się skupiła, żeby dziecku niepotrzebnie w wieku 1-3 lat nie dawać cukru itp jeśli już sporadycznie, niż w wieku niemowlęcym przetrzymywać dziecko z mlekiem. 


  2. 3 minuty temu, Bimba napisał:

    Nie do końca.

    Z urodzonych piętnastu przeżywało najwyżej pięć.

    Prawie w każdej rodzinie była dziecięca mogiła, ale jedna, dwie jeśli mówimy tutaj o przełomie XIX i XX wieku, nie wiem jak w średniowieczu, bo wtedy na pewno sporo więcej, o ile matka przeżyła, żeby urodzić te 15. Znam rodzinę, gdzie było kilkanaście dzieci i wszystkie do niedawna żyły, bo teraz to umierają, ale ze starości. 

     

     


  3. 6 godzin temu, Marti2424 napisał:

    Czy wykonuje się go w trakcie porodu? Jakie to uczucie?

    Czy można to nazwać uciskiem i mocnym parciem od dolnej(zewnętrznej strony) macicy w kierunku przeciwnym do parcia skurczy porodowych?(jakby w głąb)

    Wykonuje się go w trakcie porodu i na skurczu. A jakie to uczucie? Przeku,rewny ból.

     

    4 godziny temu, Marti2424 napisał:

    Ale wykonany został już w trakcie porodu czy przed jako metoda wywołania?  

    Masaż szyjki, to tak naprawdę rozciąganie szyjki na boki w celu szybszego rozwijania się rozwarcia. To nie jest metoda na wywołanie porodu. Tak jak pisałam wykonuje się go na skurczu, więc siłą rzeczy już podczas porodu. Ile go jest zależy od postępu akcji. Podczas pierwszego porodu miałam go robiony przez kilkanaście godzin, co pół godziny, bo akcja była słaba, a szyjka twarda. Podczas drugiego nie dałam się nawet zbadać na skurczu, a co dopiero pozwolić na masaż. Akcja szła to ...,zielaj mi babo z tą ręką. 


  4. 2 godziny temu, vados007 napisał:

    Olaboga. Kiedys kobiety ogarnialy 15 dzieci od noworola do nastolatka i nie wyly. A tu 1 bombelka nie ogarnia. TWOJA WINA ZE ROZPUSILAS SYNALKA. 

    Kiedyś ha ha. Kiedyś, to kobiety wcale nie ogarniały nastolatków. Ba, nie ogarniały już 6latków, bo od tego wieku można było dziecku noworola wcisnąć do opieki. Z 15 jak ona się zajęła pierwszą 3 to było wszystko. No i u nikogo nie było nigdy 15 dzieci w domu, bo jak się ostatnie rodziły, to pierwsze już miały dawno swoje rodziny. 


  5. 3 godziny temu, roztargniona09 napisał:

    Będę z mężem niedługo odwiedzać rodziców i dziecko malutkie. Problem w tym, że mało wiem o rodzicach tzn co lubią. Dziecku wiem co kupić, ale chciałabym też jakoś dołączyć do tego coś dla nich. Nie wiem czy piją kawę i jedzą słodycze więc nie do końca jestem pewna czy taki zestaw by się sprawdził. Może jakaś dobra herbata? Ale jeśli tak to jaka? Nie pijam herbat i nie znam się na nich. Co można kupić świeżo upieczonym rodzicom o których mało wiemy? Wizyta grzecznościowa, zaprosili nas i jedziemy niby do dziecka. Uważam jednak, że miło byłoby też im coś kupić. Nie mam możliwości dowiedzieć się co lubią, a nie chce kupować w ciemno. Może macie jakieś pomysły? 

    Powiem tak. Dobra kawa jest zawsze mile widziana. Nawet jak ktoś nie pije, to zawsze w domu coś ma właśnie dla gości. Konkretna herbata to bardzo dobry pomysł. Foko ma rację. Idź do jakiegoś herbacianego sklepiku i tam kup. Herbata z takiego sklepiku jest i konkretna i bardziej elegancka. 


  6. 43 minuty temu, roztargniona09 napisał:

    Matki, które oddają do adopcji że wskazaniem w Polsce robią to nielegalnie, bo pomijają ojca dziecka. Matka wyrazi zgodę na pozbawienie praw, sąd ja pozbawi, a po roku zachce być mama i weźmie biologicznego ojca dziecka. Sprawę biologiczny ojciec ma wygraną. I tylko dziecka żal. 

    Tak, tylko, że automatycznie prokuratura zakłada jej o to sprawę, o ile nie założy jej sprawy o handel z ludźmi. 

     


  7. 3 godziny temu, roztargniona09 napisał:

    Nowourodzonego i tak nie dostanie, bo matka ma 6 tygodni na zmianę decyzji. A  nawet jak jej nie zmieni to nie wiadomo jeszcze czy dopełni wszystkich formalności. Jeśli nie to dziecko nie ma czystej sytuacji prawnej, a matka ma wtedy prawie 2 lata by dopełnić tych formalności lub zmienić zdanie. 

    Oczywiście są matki, które oddają dzieci i wszystko na bieżąco załatwiają. Na szczęście. 

    Dlatego napisałam niemowlę. 

    Matek, które oddają do adopcji "ze wskazaniem" które by nie dopełniły przez tak długi czas formalności, raczej chyba nie ma. Te co zostawiają w szpitalach to tak. To już predzej. 

    W każdym razie adopcja, to zawsze jest jakieś ryzyko, a rodzice adopcyjni niezależnie jaką drogą dostali dziecko, doskonale zdają sobie z tego sprawę. 


  8. 5 minut temu, roztargniona09 napisał:

    Może zrobić badania DNA i sprawę o ustalenie ojcostwa. I wtedy skończy się skakanie rzekomego tatusia, a adopcja żony zostanie unieważniona. 

    Ludzie przez ośrodek dzieci nie chcą nie z powodu niemowlaków a czasu jaki wymaga ośrodek by ukończyli wszystkie kursy. Trwa to 2 lata i nie jest gwarantem żadnym. 

    Mowa była o urzędniku o którym wspomniała Foko. Urzędnik nawet jak podejrzewa, że facet uznaje dziecko pod lewą adopcję, to może temu facetowi jedynie naskoczyć. Chyba, że będzie się chciał bawić w zgłaszanie na policji podejrzenie przestępstwa. 

    Niestety, im mniejsze dziecko tym lepiej. Kursy kursami, a pomiędzy kursami możesz mieć upatrzone dziecko, które zabierasz do domu na święta. To nie to. Ja wiem, że jest prościej. Ale kobieta, która stara się o dziecko 10 lat i nie wychodzi będzie chciała niemowlę. 


  9. 17 godzin temu, roztargniona09 napisał:

    To już ryzyko adopcji. A co do brania na siebie ojcostwa to żadna adopcja. Rzekomy ojciec zabiera dziecko że szpitala, jego żona i on zajmują się dzieckiem, a po 6 tygodniach zjawia się matka biologiczna. To optymistyczny scenariusz. Pesymistyczny to ten gdy mama zjawia się później. Żona rzekomego ojca może dążyć do przysposobienia, ale to nie znaczy, że jej się uda, po drodze może też zjawić się ojciec biologiczny i dopiero zacznie się cyrk. To chyba lepiej poświęcić się i zdecydować na adopcję z ośrodkiem. 

    Zawsze jest ryzyko. Jak nie matka, to może się okazać, że dziecko nie spełnia oczekiwań. Bo chore, albo krnąbrne itd. 

    Ale taka adopcja dziecka męża nie trwa 2 lata, tylko krócej. Matka się zrzeka praw, facet prawnie jest ojcem, bo uznając dziecko w urzędzie bierze na siebie obowiązek prawny i z miejsca jest uznany jako biologiczny ojciec, to adopcja przez żonę, to formalność. Biologiczna matka musiałaby się szybko pojawić, żeby zdążyć przed adopcja swojego dziecka. 

    Nie chciałam tego wcześniej pisać, ale ja bym się właśnie bardziej obawiała biologicznego ojca, niż matki. Jeśli on ma informacje, gdzie jest jego dziecko, to może przyjść po dziecko, bo mu się nagle odwidziało i chce być ojcem, albo po to, żeby mu płacić za milczenie. 

    Niby tak. Można poczekać w ośrodku. Problem w tym, że właściwie każdy chce niemowlę i można się na to niemowlę niedoczekać. Stąd właśnie takie ogłoszenia jak ten temat. 


  10. 22 minuty temu, Foko Loko napisał:

    Unlan, my się tu odnosiłyśmy do sytuacji, w której ojciec uznaje dziecko obcej kobiety, żeby potem to dziecko mogło zostać z nim i jego żoną. Nie o adopcji.

    Napisałaś, że tamta kobieta jest oficjalną matką dziecka nawet jeśli inna kobieta je przysposobi. Czyli adoptuje. Przysposobienie to adopcja. Nie ma żadnych przeciwwskazań do adopcji dziecka męża, skoro dziecko ma uregulowana sytuację prawną, a i żadna kobieta, która chce tego dziecka adopcji nie odpuści. 

    15 minut temu, roztargniona09 napisał:

    Wszystko o czym piszesz odnosi się do adopcji poprzez ośrodek, jest to legalna forma ale nie pozwala wybierać matki dziecka. Tak samo matka oddając dziecko nie wie do kogo ono trafi. Dziecko dostaje nowy akt urodzenia, więc też nie ma mowy o kontakcie. Ani o odzyskaniu praw rodzicielskich. 

    No i co z tego? Przecież te matki potrafią znaleźć swoje dzieci. Tak samo dzieci szukają swoich biologicznych rodziców. Zawsze istnieje ryzyko, że coś pójdzie nie tak. 

     

     


  11. 12 godzin temu, Foko Loko napisał:

    Tylko wtedy dalej oficjalnie matką jest tamta kobieta, nawet jeżeli inna dziecko przysposobi. W konsekwencji potem ta kobieta może dochodzić alimentów od dziecka. Nie mówiąc o tym, że sama może dostać nakaz płacenia alimentów. A w przypadku rozwodu kobieta nie ma żadnych praw, bo dziecko jest tylko ojca i tamtej matki.

    Śliskie to bardzo.

     

    1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

    Trzeba też dodać, że matce może po prostu się odmienić i będzie chciała dziecko widywać. I będzie miała do tego prawo. Może też w sądzie starać się o przywrócenie praw rodzicielskich i dziecko zabrać. Także ten pomysł jest popularny ale moim zdaniem nieprzemyślany. 

    Oficjalną matką jest matka adopcyjna, bo to ona decyduje o sposobie wychowywania, szkole, sposobie leczenia itd. 

    Raczej żaden sąd nie uwzględni roszczeń alimentacyjnych matki, która oddała dziecko do adopcji. A i rodzic adopcyjny nie będzie chciał mieć nic wspólnego z biologiczną matką dziecka, będzie ja chciał trzymać z daleka od dziecka,  więc też jej o alimenty na dziecko nie pozwie. 

    Czy taka matka może domagać się "widzeń". Tak, jeśli wywalczy je w sądzie, a do złożenia wniosku o to mają prawo wszyscy rodzice pozbawieni praw rodzicielskich. Tak jak i o staranie się o odzyskanie tych praw. Więc tak naprawdę jedynymi adopcyjnymi rodzicami, którzy mogą czuć się w tym temacie bezpiecznie, są rodzice adopcyjni sierot. 


  12. 7 godzin temu, roztargniona09 napisał:

    Uśpi jak się dogadasz z właściwym wetem to usypia. Tylko płaci się więcej. W kraju bezprawia psa nie uśpią? Wszystko zależy od weta i ceny. 

    Ale powtarzam to ostateczność. Tylko w przypadku gdy właściciele i policja nie reagują. 

    Właśnie. Z "właściwym". Tylko tego "właściwego" trzeba znać. A tych wcale nie będzie jak grzybów po deszczu. Tak, w kraju bezprawia nie uśpią, bo za to idzie się siedzieć. Dokładnie taka sama zasada co z ginekologiem wykonującym aborcje w tym kraju bezprawia. Podejmują się tego nieliczni. 


  13. 19 godzin temu, roztargniona09 napisał:

    Uśpi. W zależności jedynie od miejscowości będzie to cie kosztowało dodatkowo. A weterynarz sobie wpisze, że pies był na tyle agresywny, że uśpienie było ostatecznością. 

     

    1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

    Owszem uśpi. Nawet jeśli właścicielem jest kto inny, ale właściciela nie ma lub jest chory. 

    Lepszy rozwiązaniem jest oczywiście policja i odnalezienie właścicieli, ale pies już ma przerąbane na starcie, bo skoro go porzucili to go nie chcą. Smutne to. 

    Jeśli jednak nie uda się ich odnaleźć to uśpienie jest ostatecznością. 

    Tak? Uśpi? To ciekawe dlaczego wet nie uśpił szwagrowi agresywnego mastifa. 

    I wpisze sobie od tak, że z psem nie dało się nic zrobić, bo właściciel tak powiedział? Bez żadnej innej podkładki w razie jakiejś  kontroli? Przecież uśpienie zdrowego psa jest karalne. To kontrole na pewno jakieś są. Wątpię w to, żeby bez żadnego zaświadczenia weterynarz wpisał agresywny pies, eutanazja. 

    I co z tego, że właściciele psa nie chcą? Dostają go z powrotem i niech się opiekują dalej. Jeszcze autorka powinna ich do sądu pozwać za narażenie jej zdrowia, skoro pies tak się zachowuje. 

    Jeśli ktokolwiek miałby usypiać tego psa, to tylko schronisko z racji, że pies jest aktualnie bezpański. Autorka niech nawet o tym nie myśli. Jeszcze się właściciel zgłosi po psa i autorka będzie miała większe problemy. Policja tylko i wyłącznie. Zwłaszcza, że porzucenie psa jest przestępstwem i mają obowiązek się tym zająć. A gdyby nie pomogło, to wykosztować się na behawiorystę, który w razie czego wyda odpowiednie zaświadczenie. 

     

    • Like 1
    • Thanks 1

  14. To prawda, nikt nie uśpi zdrowego psa. A na pewno nie uśpi, jeśli przyprowadzi go ktoś, kto właścicielem psa nie jest. 

    Myślę, że są dwa wyjścia. Pierwsze to to o którym pisze Dobrosułka. Zatrudnić kompetentna osobę do tresury. A drugim to iść na policję i dowiedzieć co policja może z tym zrobić. Możliwe, że namierza właścicieli i po prostu tego psa im przywieźć. Jakby nie było jest to porzucenie zwierzęcia podpada pod paragraf. Nawet 3 lata można dostać.


  15. Przed chwilą, madzi19 napisał:

    Czy ty przypadkiem nie wyolbrzymiasz ? Robisz że mnie wariatkę piszesz o jakiś zamykaniu w szafach a przecież piszemy tutaj o normalnej rzeczy czyli o osobnych pokojach dla dzieci. Nie sprowadzaj problemu do absurdy bo zaraz napiszesz że znecam się nad swoimi dziećmi. 

    Czytaj ze zrozumieniem. Pytam, bo nie omieszkasz zamknąć córek na klucz, bo istnieje potrzeba fizjologiczna w nocy. Nocnik wstawisz, żeby nie musieć wstawać i wypuszczać dziecka do WC? 

     Napisałam, że równie dobrze możesz zamknąć córki w szafie. Takie samo ograniczenie wolności co zamknięcie dziecka w pokoju na klucz. To ty napisałaś, że można dzieci pozamykać w pokojach, żeby nie chodziły w nocy jedna do drugiej. Więc nie, ja nie wyolbrzymiam, to tobie przychodzą do głowy absurdalne rozwiązania. 


  16. 1 minutę temu, madzi19 napisał:

    Co ty będziesz ? To są moje jedyne dzieci to po pierwsze, a po drugie tak zmieniliśmy miejsce zamieszkania, wzialam kredyt na zakup większego domu specjalnie dla dzieci.

    Nic nie bredzę. Dwie opcje wchodziły w grę, to zapytałam która, bo strasznie agresywna i oporna w temacie jesteś. 

    Właśnie. Wzięłaś kredyt i szlag cię trafia, że dzieci nie doceniły twojej dobrej woli. Do tego je musztrujesz, a tutaj natrafiłaś na opór. 

    • Like 1

  17. 2 minuty temu, madzi19 napisał:

    Pokoje na noc można zamknąć na klucz i nie będzie takiej możliwości żeby spały razem. Oczywiście po tygodniu nie będzie takiej potrzeby, bo już same będą chciały spać osobno bo się przyzwyczaja. 

    I wstawisz im po nocniku? Właśnie awansowałaś na matkę stulecia. Równie dobrze możesz je zacząć zamykać w szafie, komórce, w piwnicy. Odczucie to samo. 👏

    • Thanks 1

  18. 2 minuty temu, madzi19 napisał:

    Wiesz jak dziecko śpi z rodzicami i rodzice po pewnym czasie dają je do osobnego pokoju to gwarantuje ci że wtedy też jest krzyk i płacz i wielka trauma. Powiedzieć ci ciekawostkę ? Ta wielka trauma o której piszesz znika średnio po tygodniu. Po tym okresie powrót do poprzedniego stanu byłby problemem i też wielką trauma. 

    A skąd ta wiedza, że po tygodniu znika? 

    Nie rozumiem po co pytasz jak rozdzielić bliźniaczki, skoro doskonale z taką pewnoscią wiesz, że będzie ryk, a po tygodniu się uspokoi. 


  19. 1 minutę temu, madzi19 napisał:

    Mogą być ale po co się tak bez sensu bawić skoro już jest umeblowane tak żeby jedna miała jeden pokój a druga drugi ? Tam już są osobne szafy, biurka, łóżka, zabawki itp. itd. nie zamierzam co pół roku przemeblować domu, zwłaszcza z tak absurdalnego powodu, bo to że powinny spać osobno to już w wieku jest oczywista oczywistością. 

    A to dębowe meble masz, że nie przesuniesz? One będą chodzić do siebie nawzajem w nocy. Tym się to skończy. 

×