Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3333
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. 10 godzin temu, Skb napisał:

    Poważnie? Nie potrafię motywować? Tak na marginesie - mino swojej "niewiedzy" dobrze wykonywałem swoje obowiązki przez wiele lat. 

    Wiem co pisałem tylko, że patrzę na problem znacznie szerzej.  

    Nie, nie potrafisz motywować. Gdybyś to potrafił, to byś nie pisał czegoś takiego jak to, że w większości zakładow nie ma pochwał, a do niedawna było coś w stylu 10 jest na twoje miejsce. No chyba, że tego typu teksty były jak najbardziej z twojej strony i pracownik z obawy o pracę się starał.

    Szerzej, to ty popatrzyłeś jak doczytales, że autorce nie przeszkadza taki układ, tylko ten domowy mobbing. Wcześniej patrzyłeś z perspektywy wygodnego chłopa. 


  2. 17 godzin temu, Skb napisał:

    Tyle teorii... a teraz może wrócimy do praktyki.... 

    Ok. To już wiem wszystko. 

    Napisałeś najpierw, że mnóstwo ludzi wykonuje pracę w domu i nikt nie dostaje za to medali. Potem napisałeś, że znasz wersję tylko jednej strony, a niewiadomo jak bardzo ten mąż mocno pracuje. A następnie napisałeś, że widząc radość i wdzięczność żony nie byłoby to wyznacznikiem tego, że gotowałbyś częściej. A teraz potwierdziła punkt 3. Czyli co? Baba ma jeb,ać w domu, nie odzywać się i zbierać jeszcze cięgi, że obiad jest jednogarnkowy, a nie dwudaniowy. Bo przecież ona nic w domu nie robi. 

    Prawda jest taka, że jak interes się rozwinął, to ten mąż więcej pracował tak naprawdę dla siebie, nie dla rodziny, bo gdyby autorka poszła do pracy to okazałoby się, że pieniędzy jest tyle samo, a on musiałby przejąć niektóre obowiązki domowe, a tego mu się nie chce. 

     


  3. 2 minuty temu, Skb napisał:

    Było kilka zakładów pracy. Aby Ci coś przypomnieć - do niedawna w wielu zakładach pracy panowało stwierdzenie typu "Ciesz się, że masz pracę". 

    Mąż lekceważy jej pracę w domu.... ona na to pozwala.... Sytuacja patowa. 

    Ona nie pozwala, bo mu o tym mówi i próbuje o tym rozmawiać, ale do niego to nie dociera. Dlatego konieczne jest drastyczne rozwiązanie. 

    No i co z tego? A to brygadzista, czy kierownik  nie może powiedzieć , dobry utarg dzisiaj, ale starajcie się, bo chetnych nie brakuje 


  4. 38 minut temu, Skb napisał:

    Piszę patrząc przez różne pryzmaty. 

    Czy było by miło - tak, czy byłoby to wyznacznikiem działania - nie.

    Związek w którym jest przemoc - nie ważne jakiego rodzaju najczęściej się rozpada. Zarówno praca jak i rozwód to są rozwiązania problemu. Przy czym rozwód jest ostatecznym, jak wszystkie inne możliwości rozwiązania problemu zawiodą. 

    Byłoby to wyznacznikiem działania, bo następnym razem ugotowalbys obiad z przyjemnością, bo czulbys się doceniony i chciałbyś zrobić ponownie przyjemność żonie. A kiedy żonie powiedziałbyś, że było pyszne, to ona z chęcią ugotuje ci następne fajne danie. A to przekłada się na wzajemne postrzeganie siebie i mniej nerwów. 


  5. 30 minut temu, Skb napisał:

    Skoro przywołałaś przykład pracy.... W zdecydowanej większości zakładów nikt nie chwali i nie daje premii za wykonywanie obowiązków zgodnie z zawarta umową o pracę. Premie dawane są za wykonanie pracy ponad ustalony zakres. 

    Ona przede wszystkim powinna zadbać o własną d... dając przy okazji dobry przykład dziecku - by nie powielić chorego zachowania w kolejnym pokoleniu. 

    No popatrz, bo akurat autorka zawarła z mężem taką właśnie umowę o pracę. Tylko nie ma jej na papierku i nie ma wypłaty. Możesz korzystać jak najbardziej z zarobionych przez męża pieniędzy, ale szasta nimi. Podejrzewam, że w pierwszej lepszej robocie by jej zapłacili więcej. 

    Większość zakładów mówisz. A w ilu pracowałeś, że masz takie zdanie? Wystarczy, że kierownik ci powie, fajnie że wcisnąłeś tą paskudną farbę temu gościowi. Ja bym tego koloru nawet w piwnicy nie położył. I to nie jest pochwała? No jest. 

    Zadbanie o własny tyłek to swoją drogą. Problem jest gdzie indziej. Problem jest w jej mężu, który myśli, że może lekceważyć jej pracę w domu, którą ona wykonuje dla niego. 


  6. 1 godzinę temu, Skb napisał:

    Jego chamstwo jest patologicznym zachowaniem.

    Jej bierność również. 

    Tak? A w poście do mnie napisałeś, że mnóstwo ludzi ma takie obowiązki i nikt ich nie chwali. No bo po co nie? Patrzysz chyba przez swój pryzmat rozwiedzionego faceta mieszkającego samemu. Bo musisz sobie sam wyprać i ugotować, no to nie ma kto chwalić. Ale gdybyś ugotował żonie obiad, to było by miło, gdyby powiedziała kochanie super ci wyszło. 

    1 godzinę temu, Skb napisał:

    W końcu konstruktywna decyzja.

    Pisała o tym wcześniej, że pójdzie. Rad typu idź na cały etat było więcej, niż weź rozwód. 

    1 godzinę temu, ola.nijak3 napisał:

    Chyba jednak nie jest zbyteczny jeśli ktoś tak pisze. 
    Ja widzę i dostrzegam ile on ma stresu w pracy, ile czasu poświęca i doceniam, że robi to dla rodziny. Dlatego tez, gdy widzę, że jest bardzo zmęczony to zaproponuje zrobienie kąpieli, dobrej kolacji, czy nie proszę aby mi pomogl  w moim obowiązkach. staram się zwyczajnie. W zamian oczekuje aby on zobaczył ile robię ja i nie komentował w taki sposób. 

    Dokładnie o to chodzi. O troskę, która mu okazujesz i zasadę wzajemności. Nie musisz mu lać wody do wanny, a to robisz. Z troski, bo go kochasz, bo widzisz, za pada na twarz. I ty byś chciała tak naprawdę marne 10% tej okazanej przez ciebie troski wobec niego,żeby wróciło do ciebie z powrotem. Bo prawda jest taka, że uczuciowość w związku nie trzyma się na bukietach kwiatów co tydzień, drogich prezentach itd , tylko na drobnych gestach,na takich pier,dołach i wzajemnym szacunku. Jak to dostaniesz, to się będziesz czuć doceniona. Że warto. 


  7. 4 godziny temu, Skb napisał:

    Już ktoś dał radę.... rozwieść się... i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie... 

    Między nimi nie ma żadnej komunikacji....A tak na marginesie większość ludzi ma podobne obowiązki i niestety nikt im nie daje pochwał, medali i odznaczeń.... 

    Jak facet idzie do pracy, to dostaje od szefa premie, pochwały typu panie Janie dobra robota. Krzychu, uratowałeś nam wczoraj dups,ko. Odznaczenia w niektórych branżach też się zdarzają. I jeśli facet dostaje gratyfikacje w swojej pracy, choćby nawet głupie poklepanie po plecach, to dlaczego on kur,wa mać nie powie choćby dobrego słowa żonie, która mu gotuje, pierze, sprząta, prasuje, etc, oraz w 90% zajmuje się dzieckiem? Język mu uschnie? To jest też praca. Autorka po to ma pracę dorywczą, opiekuje się dzieckiem i robi te wszystkie rzeczy w domu, aby mężuś mógł rozwijać swoją firmę. Żeby spełniał się w swojej pracy, bo to nie jest tak, że on tej pracy wykonywać nie chce i miał wyj,ebane potem na wszystko. 

    Jeśli on ma satysfakcję ze swojej pracy, to niech zrobi tak, żeby żona miała satysfakcję ze swojej pracy w domu, bo to jest praca dla niego. Gdyby on się w ten sposób zachował w stosunku do swojego pracownika, który wypracowuje mu zyski, tak jak się zachowuje w stosunku do swojej żony, czyli nic nie robisz i gorsze, to naraziłby się na pozew o mobbing. 

     

     

    • Thanks 2

  8. 46 minut temu, Julia32 napisał:

    Nie siedze z dziecmi przez caly czas. Fakt spedzam z nimi czas,ale czy spedzanie z dziecmi czasu rowna sie przebywaniu z nimi przez caly czas? NIE wiec wlacz logiczne myslenie,bo prawda jest taka,ze cokolwiek bym nie napisala to I tak jest zle. Kiedys pisalam "ze spedzam z corka godzine" to bylo "o matka roku z dzieckiem godzine spedza tylko" jak napisze,ze spedzam czas dluzej to jest "a po co przy takich dzieciach duzych siedzisz niech sie same bawia" cokolwiek by nie napisac jest zle-a moze to wam placa wiedzmy na kafe za podkrecanie atmosfery, by z byle posta wywolac gownoburze w koncu moze dostajecie 10 groszy za komentarz 🤣🤣 kazdy post zaczynacie klotnie. Wszystkie tematy sprowadzaja sie do tego,ze ja NIE gotuje I NIE sprzatam. Napisze wam post "jutro kupuje tort na urodziny dla kolezanki" to zapewne jakas wiedzma wyskoczy i odpisze "nooo tak oczywiscie bedziesz na urodziny gotowe ciasta kupowac zamiast piec domowe" napisze "ale dzis ladna pogoda" to tez odpiszecie "nooo piekna na gotowanie"🤣🤣🤣 same przylazicie pod moje tematy robicie gownoburze tak jak ostatnio pytalam "czym zastapic slodycze" zamiast rad rozwiazala sie klotnia,ze nie gotuje. Widac macie bol dooopy i problem same ze soba, ze pod kazdym tematem widzicie gary, patelnie i panie do sprzatania. Ja odpisuje autorce postu daje jej swoje rady,wiec po co znow sprowadzacie temat do tego,ze nic nie robie? Tak was nie interesuje co ja robie,ale pod moje tematy przylatujecie pierwsze 🤣🤣

    Ale bredzisz. Ciągle zaprzeczasz sama sobie, a jak ci to jest wytknięte, to Julka naczelną ofiarą wiedźm. 

    A jakąż ty autorce radę dałaś, oprócz tego, że skwapliwie pogłaskałaś ją po główce: biedna jesteś tak harować w domu. Autorka pyta co zrobić, żeby męża oświeciło, że krasnoludki nie sprzątają, nie gotują i nie prasują mu koszul. Autorka pyta co zrobić, żeby mąż zrozumiał, że obowiązki domowe to też praca. Autorka nie oczekuje, że mąż przejmie obowiązki domowe, tylko od czasu do czasu okaże trochę troski. Troski wyrażonej czymś tak durnym jak kubek herbaty wieczorem od czasu do czasu i zaprzestania docinania jej, że nic nie robi. To pytam jeszcze raz, jaką jej radę dałaś, żeby mąż durnymi docinkami nie obrzydził jej obowiązków domowych? 


  9. 4 minuty temu, Foko Loko napisał:

    No nie wiem, ale to był argument przeciw gotowaniu. Nie ma czasu gotować bo siedzi z dziećmi. Ja nie wiem czy dzieci w wieku 9 i drugie nie pamiętam, ale też coś koło tego, oczekują i potrzebują uwagi matki codziennie od 16 do nocy, ale widocznie się nie znam. Ja jak miałam 9 lat to spędzałam dnie czytając Pottera i rodzice mi potrzebni nie byli.

    Julka nie ma czasu sprzątać i chęci gotować, bo siedzi z dziećmi, a jednocześnie pisze, że 9 i 10 latek nie potrzebują, żeby się nimi cały czas zajmować. Pisze co w danym momencie pasuje jej do dyskusji. 

    • Haha 1

  10. 19 godzin temu, ola.nijak3 napisał:

    Ja sobie dorabiam z domu żebym nie musiała nigdy prosić jego o pieniądze. Swoje wiec mam. 

    Przeczytałam cały wątek i tu piszesz, że nie chcesz się prosić, ale potem się okazuje, że masz dostęp do jego konta i on cię nie ogranicza. Czyli wcale się prosić nie musisz i nie prosisz. Po prostu korzystasz.

    Jeśli się nie dokładasz do budżetu, a z tego co piszesz, nie dokładasz się, to twoim obowiązkiem jest przejąć wszystkie domowe obowiązki. Czego bym się jedynie uczepiła, to opieka nad dzieckiem. Bo ogólnie oboje się z umowy zawartej przy urodzeniu dziecka trzymacie. 

    Taki mądry, że nic nie robisz, to niech on odwozi dziecko rano do przedszkola. Wyjdzie z domu 10 minut wcześniej. Korona mu nie spadnie, a więź z dzieckiem jest potrzebna. Może nie jemu, ale dziecku na pewno. Dodatkowe 10 minut dziennie mężowi nie zaszkodzi. A ty zaoszczędzając ok 40 minut, za ten czas możesz zrobić coś w domu i mieć potem 40 minut odpoczynku. 

    Dowalanie tobie, to jest ewidentne spędzanie cię w poczucie winy, że on ciężko pracuje, a ty śmiesz mu w domu księżniczkować. I musi się też na kimś wyżyć, a najlepiej to zrobić w domu. Ja tu widzę takie samo wyjście jak Bimba. Idziesz do pracy na etat, nie tylko dorywczo. Oczywiście oddajesz swoją wypłatę do domowego budżetu, żeby nie było, że tylko on zarabia na rodzinę, a w domu, to robisz minimalne minimum. Kolacja sobie i dziecku, pranie sobie. Kuchnia niech sobie jest zasyfiona, bo jak nie będzie miał gdzie tej kanapki zrobić, to go szlag trafi. Po pewnym czasie będzie miał dość, a ty łaskawie zrezygnujesz z pracy, ale na twoich warunkach. W sumie z jakiej paki on ma się rozwijać, a ty nie? 

    I żadnej pani do sprzątania, mąż ma odczuć na własnej skórze ile czasu i wysiłku fizycznego potrzebne jest do wypełniania obowiązku domowego. 


  11. 1 godzinę temu, Anula1510 napisał:

    Imię jest raczej popularne w Polsce 

    Ale wolałabym żeby mała miała na imię Lena... 

    No to już wiadomo jak dziecko ma na imię. Chciałaś dać Lena, ale ich jest sporo, to dałaś Helena, dobrze myślę?  Trzeba było dać Halina, to u babci byłaby Halinka, a nie Helcia. Niestety Polska i język polski są takie, że imię wybiera się głównie po zdrobnieniu. Całe życie posługujemy się zdrobnieniami. Nawet jeśli imię samo w sobie tego zdrobnienia nie potrzebuje np Monika, to zawsze ktoś powie Monia, Monisia. 

    Weź powiedz zainteresowanym, że twoja córka to Helenka i już. W domu i dla rodziny będzie Helenką, a to jak ona sobie to ustawi w otoczeniu później, czy będzie chciała być Helą, Helcią, Helenką jak w domu, czy Heleną, to już będzie jej wybór. 


  12. 14 godzin temu, 12tydzien napisał:

    Idź do urzędu i zmień imię. Masz na to rok, a nie jak podają pół roku. Ja pobrałam papiery, wypełniłam, ale ostatecznie nie zmieniliśmy. Chodziło o imię Aleksander. O jakie imię chodzi w Twoim przypadku? 

    Nie wprowadzaj w błąd. Jest pół roku na zmianę imienia bez podawania przyczyn od zarejestrowania dziecka, a na na rejestrację dziecka masz 2 tygodnie od urodzenia. Jeśli zmieniasz poźniej, to musisz mieć konkretny i poważny powód. Np okazuje się, że imię jest ośmieszające. 

    4 godziny temu, malwina334 napisał:

    Autorko jakie to imię możesz napisać i tak Cię nie znamy

    A jakie to ma znaczenie, skoro wiemy o co jej chodzi? Nie wiem czemu, ale przychodzą mi do głowy imiona na F.  Franciszka- Frania, Felicja-Felka, Fałstyna- Fałstysia. Coś na tej zasadzie. Miało być poważnie i dostojnie, a autorce przez zdrobnienia nie wyszło i dostaje białej gorączki jak słyszy Felcia. Niech wymyśli jakies ładne zdrobnienie, które się jej podoba i stanowczo powie rodzince, że tak należy zwracać się do dziecka. 


  13. 41 minut temu, DropKick napisał:

    Moze wyświetlił ci się rowerek biegowy na 3 kołach. 

    Wiem że się odpina, syn posiada taki rowerek. 

    Ale roczne dziecko nie będzie samo pedalowac przecież. Dlatego dla bezpieczenstwa jezdzi w pasach i z tą 'barierką'. Przeciez nie napisałam nic źle 😅

    Juz nie tłumacz foko 😏

    Wpisz milly mally rowerek. A jak czegoś będziesz szukać, to kliknij grafika. 


  14. 33 minuty temu, DropKick napisał:

    Moze wyświetlił ci się rowerek biegowy na 3 kołach. 

    Wiem że się odpina, syn posiada taki rowerek. 

    Ale roczne dziecko nie będzie samo pedalowac przecież. Dlatego dla bezpieczenstwa jezdzi w pasach i z tą 'barierką'. Przeciez nie napisałam nic źle 😅

    Juz nie tłumacz foko 😏

    Nie. Wyświetliły się zwykłe, klasyczne  trójkołowe rowerki. 

    No właśnie o to chodzi, że roczniak jest malutki na rower, stąd pytanie Foko o to, czy dziecko chodzi. To nie jest żadne moje tłumaczenie użytkowniczki Foko, tylko zwrócenie uwagi na fakt, że nie tylko ja stwierdzam, że roczne dziecko na zwykłym nie da rady jeździć. I ty też teraz doszłaś do tego wniosku. 


  15. 7 godzin temu, DropKick napisał:

    Sorry stara, wujek google sie kłania. Wpisujac frazę rowerek trojkolowy na pierwszej stronie nie wyświetlił mi się ANI JEDEN model bez barierki i pasów. 

    Mnie się wyświetliło tego mnóstwo. To o czym piszesz, to hybryda rowerka z wózkiem. I żeby dziecko mogło faktycznie tym jeździć, a nie tylko opierać stopek o pedały, to się te barierki, pasy, budki odpina i wtedy powstaje typowy trójkołowy rowerek. 

    11 godzin temu, DropKick napisał:

    A co ma do tego chodzenie? Chyba siedzenie. 

    Dlaczego średnio bezpieczne? Przecież są pasy i ta barierka. No chyba że mowisz tu o jakiejs zawrotnej prędkości, my jeździmy jakies 5km/h 😅

    Co ma chodzenie? Autorka pyta o rowerek dla rocznego dziecka, a zapewne ma na myśli normalny rowerek, ale to ogólnie za wcześnie, choćby z tego powodu, że nie każde dziecko w tym wieku stabilnie chodzi. A jeśli dziecko stabilnie chodzi, tzn, że potrafi utrzymać równowagę. O to pytała autorkę Foko. 

     


  16. 29 minut temu, Anula1510 napisał:

    Hej 

    Czy ktoś z Was zmienił imię 7 miesięcznemu dziecku, albo starszemu? 

    Ja bardzo męczę się z imieniem córki... Na początku mi się podobało, ale od kiedy zaczęliśmy go używać jest coraz gorzej, do tego stopnia że płaczę po nocach 

    Najgorsze, że dziecko już jest ochrzczone Ktoś wie jak wygląda to w Kościele, taka zmiana? 

    Nie mogę uwierzyć, że do tego doszło, dziecko wyczekane... I nie mam depresji, byłam u psychologa 

    Może ktoś miał podobnie 

    Proszę o pomoc 

    Na zmianę imienia rodzice mają pół roku. Termin ci chyba minął. A co do imienia z chrztu, to najmniejszy problem. Znam kilka osób, które mają inaczej w urzędzie, a inaczej kościele. Przeszkadza to tylko osobie, którą wołają imieniem chrzcielnym na co dzień. 

    Ab_oriente ma rację. Sama sobie to imię wybrałaś, to teraz masz i sama sobie tworzysz problem. 

    Może wołaj dziecko drugim imieniem? 


  17. 2 godziny temu, Foko Loko napisał:

    O.o

    Tak, rozwiedź się, bo nie strzeliłeś syna. Średniowiecze.

    Ciąża po 35 roku życia kobiety jest obarczona wysokim ryzykiem chorób genetycznych. Po-a tym Twoja żona ma prawo nie chcieć kolejny raz być w ciąży. A co jakby wyszła Wam trzecia córka?

    Przy in vitro nie wybiera się płci.

    Jak najbardziej możesz sobie wybrać płeć dziecka przy in vitro, tylko musisz sobie poszukać takiego kraju, który na to zezwala. I tak autor musi szukac surogatki poza granicami Polski, bo w Polsce ta praktyka jest nielegalna. 

     


  18. 1 godzinę temu, ON. napisał:

    Nie mówię że nie kocham córek wręcz odwrotnie jest są super ale nasze życie jest inne to co robimy w życiu chcę przekazać synowi nie zięciowi co nie wyklucza że córki dostaną wszystko co potrzebne ani ja ani żona nie jesteśmy chorzy ani biedni nic nie stoi na przeszkodzie oprócz zaparcia mojej pani jak bym chciał od niej czegoś nie osiągalnego teraz czasy są inne medycyna poszła do przodu tylko trzeba chcieć nie oceniające człowieka pochopnie 

    A może sam zajdź w ciążę? Zobaczysz jaki to miód. I tak jak pisałam wcześniej wychowaj sam, a nie wysługuj się żoną. 

    • Like 1

  19. 14 godzin temu, ON. napisał:

    Mam prawie 40l mamy dwie córki zawszę chciałem mieć syna pierwsza córa fajnie druga córka już się rozczarowałem ale minęło ale najbardziej jestem rozczarowany postawą żony najpierw delikatnie mówiłem puzniej naciskałem teraz po latach już bardzo nalegał ona się zaparła niedługo wyląduje w psychiatryku ona powtarza ciągle że mamy kochające córki tak owszem ale ja chcę syna w tej chwili zaczynam już wariować przez fakt że żona beszczelnie mówi takie ...a dostaniesz ode mnie psychika mi siada to już walka o życie 

    No cóż. Fajne prowo, takie akurat do śmiechu 😂 

    Propozycja. Najpierw by trzeba było przebadać sobie plemniki, bo możesz nie mieć męskich 😁. Bo nie wiem, czy wiesz, ale płeć zależy od ciebie. A następnie poszukać chętnej pani, która zajdzie w ciążę z in vitro, inaczej nie masz pewności, czy będzie syn, poczekać, aż urodzi i oczywiście wziąć syna do siebie na wychowanie. Żadne tam alimenty i widywanie co dwa tygodnie. Pełne wychowywanie samemu, bez pomocy żony, czy pani uzyczajacej macicę. 

     

     


  20. 18 godzin temu, vdesp napisał:

    Hej, 

    w czasie kiedy byłam na "urlopie" macierzyńskim wygasła mi umowa o pracę z pracodawcą i teraz pojawia się pytanie. 

    Czy mogę przed zakończeniem macierzyńskiego wziąć L4 (zasadne oczywiście) i wówczas będzie kontynuacja wypłat wynagrodzenia przez ZUS w kolejnych miesiącach ze względu na zachowanie ciągłości czy nie należy mi się to, bo nie pozostaje w stosunku pracy (chociaż cały czas jest zachowana ciągłość od momentu zatrudnienia do dnia dzisiejszego). 

    Czy można dostawać w takiej sytuacji L4? 

     

    Pozdrawiam 

    Aga

    Chyba nie. L4 po ustaniu zatrudnienia można uzyskać jeśli jest to kontynuacja L4 wziętego jeszcze będąc zatrudnionym. Ty chcesz L4 wziąć po ustaniu macierzyńskiego, a już w czasie macierzyńskiego przestałaś być pracownikiem. Jedynym zasiłkiem, który będzie ci przysługiwał po zakończeniu macierzyńskiego, to zasiłek dla bezrobotnych. Ale to też zależy ile miałaś przepracowanych miesięcy w ciągu 18 miesięcy. Powinno być 12. 

    Ciągłość to ty masz w pobieraniu zasiłku macierzyńskiego, a nie stosunku pracy. 

    • Like 1

  21. 12 godzin temu, Sukceswedukacji napisał:

    Nie chodzi tu o wynocha 5minut po pracy, i wcale mi nie na rękę żeby opieka była u nas. Wolałabym ogarnąć chatę i zawieść bąbelki babci ale ilość rzeczy potrzebna im codziennie u babci (szczególnie zima) jest zbyt duża żeby codziennie ten majdan przewozić i dostarczać wraz z dziećmi. Cieszę się że Wy macie rąk kochane mamy [nie teściowe, bo to przecież kochane mamusie waszych wspaniałych mężów] i tak chętnie pijecie z nimi kawki herbatki i śmiechom nie ma.konca 😀 

    Ale chrzanisz. Właśnie dokładnie o to chodzi. Twoje pytanie w poście tytułowym. Jak mam im powiedzieć, że jak przychodzę z pracy to oni mają się kierować do wyjścia? A ten cały majdan to ci dopiero po moich postach do głowy przyszedł. 

    A co? To niemożliwe, żeby mieć cudowną teściową? Mnie mojej cholernie brakuje. To doceń sobie wstrętna egoistko pomoc teściowej i jej dużą życzliwość wobec ciebie. Nigdy nie wiesz, czy czasem za 3 miesiące ci jej nie zabraknie. 


  22. 3 godziny temu, Julia32 napisał:

    W sumie masz racje jezeli tesciowa siedzi z wnukami przez kilka godzin np przez 8 kiedy ty pracujesz to dla niej powinien byc to wystarczajacy czas spedzony z wnukami. Jak dla mnie chce kontrolowac ciebie co po pracy robisz. 

    Autorka ma 4 dzieci i może teściowie zostają, bo chcą spędzić trochę czasu z dwójką starszych wnuków, które chodzą do przedszkola i szkoły, a których nie ma w domu, kiedy teściowie opiekują się najmłodszymi. Druga sprawa, że może teściowie bardzo lubią swoją synową i chcą  z nią też spędzić trochę czasu. 

    Takie pytanie, co tu jest do kontrolowania? Autorka pracuje co drugi dzień, więc ma w domu wszystko porobione. Jak dla mnie teściowie dla autorki to obcy ludzie odrabiający u niej pańszczyznę na własne życzenie. 

    • Haha 1
×