Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3331
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. 57 minut temu, Gość_2 napisał:

    Jestem jedną z 'takich' matek, ponieważ mój wycieńczony porodem organizm nie był w stanie nawet tego wyprodukować. Próbowałam wszystkiego co zalecały położne w przerwach od darcia się na mnie i wiesz co? Na koniec dostałam tabletki na wstrzymanie laktacji, żebym przypadkiem po wyjściu do domu nie zaczęła karmić piersią.

    I odpowiadając na Twoje pytanie - tak, sprawdzałam te składy i na ich podstawie wybierałam mm dla swojego dziecka.

    A przez to że nie karmiłam piersią, nie dość że sama czułam się fatalnie, to jeszcze szerokie grono osób uważało, że nie znając mojej sytuacji ma prawo mi z tego powodu dowalić, bo co ze mnie za matka

    Nie, nie jesteś. Popatrz jeszcze raz uważnie co AnnaMaria napisała, a do czego się odniosłaś: "Ciekawe czy te wszystkie matki, które tak chętnie pakują mm w noworodka przeczytały  kiedyś skład takiego mleka ? "

    Chętnie wpakowałaś mm w swoje dziecko, czy raczej sytuacją cię zmusiła? Jak ja nienawidzę takiego przekręcania faktów. Zrobiłaś teraz dokładnie to samo, co zrobiła Yskra. Postawiłaś się na równi z tymi, które jak najbardziej mogły podać siarę ( i mam na myśli tylko i wyłącznie siarę), ponieważ ją miały, a tego nie zrobiły, tylko to mleko najzwyczajniej wyrzuciły.

    • Like 1

  2. Dnia 14.12.2020 o 21:00, Kawa_inka napisał:

    No znam dość sporo bo od wielu lat pracuje jako położna. 

    Jako położna? No to chyba wiesz, że połowa z was nie nadaje się do tego zawodu. To, że Yskra robi bez sensu za adwokata dla umysłowej biedy, która nie chce podać siary w szpitalu, pomimo, że z piersi się leje, nie oznacza, że jest potworem. Powiedz mi dlaczego jedne z was potrafią być ludzkie, pogłaskać po dłoni i powiedzieć ciepłym tonem, już niedługo, wiem, że boli, ale niestety musi. A inne to parszywe su/ki, które napawają się bólem innych. To jakiś zawód gdzie sadystki mają się dobrze? I to prawda, co napisała Yskra. To położne są odpowiedzialne za poród. W zależności od szpitala, za całość, albo część. To one wiedzą jak duże jest dziecko, to one wiedzą, że mogą być komplikacje i często mają to w du/pie. To one widzą jak bardzo jest wyczerpana rodząca i to one podają leki rozkurczowe i głupią glukozę, żeby wzmocnić rodzącą. Ja się cieszę, że w moim szpitalu każdy poród był w asyście lekarza, bo bym z wami położnymi przy pierwszym dziecku daleko nie zajechała.

    Hmm za namową personelu. A jak ta namowa wygląda? Szykany i próba przystawienia dziecka do piersi, kiedy matka nie chce tego dziecka nawet widzieć? Czy jednak z laktatorkiem.

    Sprawdziłaś sobie wpis Yskry i dowiedziałaś się, że jej matka to alkoholiczka. No ok. Tylko jakoś tak inteligencją nie zabłysnęłaś, skoro założyłaś, że jej matka jest alkoholiczką prawie od zawsze. Każdy chyba wie, że rozpić się można nawet w wieku 70 lat dopiero. Tak, większość alkoholików pije, bo lubi, ale uzależniają się w różnym wieku.

    • Like 2

  3. Dnia 13.12.2020 o 20:12, Yskra napisał:

    No przypomniało mi się, gdzie się pożarłyśmy na początku naszej "znajomości" 🤣 

    Wtedy się pożarłyśmy, a teraz powiem to delikatniej ze względu właśnie na sympatię, którą mam do Ciebie: jeśli ktoś nie chce, to niech nic nie podaje. Moja mała nawet siary nie dostała, bo i tego nie udało się moim oprawcom, ups, położnym, ze mnie wycisnąć. I tak jak pisałam wyżej - nawet kataru nie było. Zaparcie miała chyba trzy razy, na samym, samym początku, w pierwszym miesiącu życia. 

    Bardzo nie lubię, kiedy ktoś mi mówi, jak mam karmić czy wychowywać swoje dziecko. Ja też tego nie robię, bo uważam, że jeśli dziecko jest zdrowe, ma poczucie bezpieczeństwa, miłości i jest zadbane, to nie moja sprawa jak się z nim obchodzą jego rodzice. Co ciekawe, nikt nigdy nie zapytał matki z patologii jak karmi, co myśli o szczepionkach, czy jej dzieci mają skarpetki w domu albo kiedy wprowadziła stałe pokarmy. Tylko zawsze ktoś się dop.ierdoli do mamy, której naprawdę na dziecku zależy i po takich radach ma ochotę wyskoczyć przez balkon. 

    Tak? Pożarłyśmy się? Nie przypominam sobie.

    Takie pytanie. Ten drugi akapit jest do mnie, czy tak ogólnie, bo mój post nie mówił o tym jak masz ty, czy ktokolwiek inny karmić, tylko, żeby jak się już ma tą laktację i się leje z tych piersi, to podać to dziecku. Było tutaj kilka wpisów, mówiących o wylewaniu tego mleka  do WC. Bo tak, bo dla zasady, bo moja decyzja, bo każdy mi mówi o kp, to ja zrobię na złość wszystkim na około i nie podam nawet dziecku pierwszego mleka. Jak masz laktację po porodzie i musisz to mleko ściągnąć, żeby nie dostać zapalenia, to nic cię to nie kosztuje dać to w butelce dziecku.  I nie powiesz mi, że taka matka co wylewa do kibla coś, co jest pierwszym i najlepszym probiotykiem dla noworodka jest dobrą matką. To umysłowa patologia.

    Zdaje się zapominasz o tym, że miałaś poród cc w 38 tygodniu planowane na zimno z powodu cukrzycy, silny, bardzo silny stres, więc nie było żadnych szans na pokarm. Gdybyś miała laktację, to twoje dziecko dostałoby siarę w szpitalu i nie było by tematu. Nie dotyczy cię temat, nie podam nawet siary, bo tak mi się podoba, a ja nie czepiam się późniejszego karmienia dziecka w domu, które ciebie już dotyczy ze względu na brak pokarmu, a wcześniej decyzji o mm. Przyznam, że nie rozumiem dlaczego mi w ogóle odpowiedziałaś.

    Pytasz niżej w postach o wyjaśnienie dlaczego jest taki paradoks, że dziecko z siarą choruje, a te bez już nie. Ja to wyjaśniłam w poście na który mi odpowiedziałaś. Pominęłaś resztę? Kiedyś tam, nawet niedawno był temat, gdzie ktoś napisał, że kp może wywołać żółtaczkę fizjologiczną. Sprawdziłam, bo nie chciało mi się to wierzyć, bo położne mi mówiły, że kp pomaga ściągnąć żółtaczkę i faktycznie. Tak pisało. Ale to chyba guzik prawda. Przypomniałam sobie, że jak moja córa dostała żółtaczki, to przecież ja jej tak właściwie przez pierwsze dwie, a nawet i trzy doby nie karmiłam, bo nie chciała złapać sutka. Lampy nie pomagały, a jak zaczęła w końcu jeść, to żółtaczka zeszła w ciągu doby. Byłam z tym dzieckiem 5 dni w szpitalu. Dziwne. I doszłam do wniosku, że kp nie wywołuje fizjologicznej żółtaczki, a jest to reakcja na szczepienie przeciwko żółtaczce typu B. Nie wiem czy wiesz, ale w pierwszej dobie życia dziecka, noworodek dostaje dwie szczepionki. Na żółtaczkę i gruźlicę. A każda szczepionka obniża odporność i jest to fakt. Weź sprawdź co to jest kwas kaprylowy i kwas laurynowy w mleku i przed czym chronią, to potem możemy pogadać na temat siary. Powiem więcej. Podobno w szpitalach położne mają taki zamiennik probiotyczny zamiast siary dla dzieci takich matek jak ty, które nie mają pokarmu, albo dla tych, które biorą ciężkie leki i mleko jest nimi skażone.

     

     

    • Thanks 2

  4. Dnia 8.12.2020 o 18:35, załamanaankaa napisał:

    Karmienie piersią to inwestycja w jego odporność, zdrowie, inteligencję i rozwój.

     

    Dnia 8.12.2020 o 21:02, Persefona napisał:

    No nie jestem laktoterrorystką ale jest wiele badań świadczących o tym że jednak  KP ma wpływ na IQ

    Obie wiecie, że gdzieś dzwoni, ale nie wiecie w którym kościele. Dziecko rodzi się z określoną odpornością i ilorazem IQ. Są dzieci, które rodzą się z bardzo słabą odpornością i kp jest dla nich zbawienne. Słaba odporność wpływa na zdolność koncentracji u dziecka, stąd wspomaganie odporności może wpłynąć na rozwój i inteligencje, a raczej nie pozwoli na obniżenie tej inteligencji. Jak dziecko urodzi się z IQ 95, to niestety, ale kp nie zrobi z dziecka geniusza. A dziecku, które urodziło się z IQ 130, lekki spadek koncentracji nie zaszkodzi. Dlatego nigdy nie będzie zgody pomiędzy laktoterrorystkami, a całkowitymi przeciwniczkami kp, bo problem jest w tym, że my nie wiemy z jaką odpornością i inteligencją rodzi się nasze dziecko. Ja tam wolałam pokarmić i uważam, że jak ktoś karmić kp nie chce, to niech chociaż siarę poda, bo go to nic nie kosztuje, a dla dziecka może okazać się bezcenne.

    • Like 3

  5. 22 godziny temu, .Gość napisał:

    Moj syn mial miec wage niewiele ponad 3 kg ,z USG w pierwszej fazie porodu, w 37tc. Urodzil sie z waga 4kg,ale byl krotki,mial 57 cm.Corka znow miala miec ponad 4 kg, dzien przed wywolaniem porod,rowno w 40tg. Porod wywolany,przez wielkosc dziecka. Gdy pediatra ja badala to powiedziala do poloznej " ale duze dziecko, ostatnia taka dwojka miala wybite barki" .. 

    Waga dziecka zUSG jest tylko orientacyjna,przeliczana przez dlugisci kosci.

    Przy porodzie naturalnym gdy ciaza donoszona to im mniejsza waga tym mniejsze prawdopodobienstwo chocby wlasnie wybitych barkow, albo koniecznosci pomocy przy wyciagnieciu dziecka. Tak wiec ogranicz teraz slodkie by Maluch nie przybral zbyt duzo.

    To prawda, że USG mierzy wagę dziecka poprzez wymiary kości. Moja druga córka niecałe dwa tygodnie przed porodem miała według USG 3300g. Waga urodzeniowa 4500g. Bardzo krótkie kości udowe i malutkie stópki. Długość dziecka 56cm. Zgodzę się też z tym, że duże dziecko, to większe ryzyko powikłań. Córka miała złamany obojczyk.

    Skąd ty to wzięłaś, że ze słodkiego maluch rośnie? Moja dieta przez całą ciążę, to zdrowe jedzenie. Nie miałam podłączanej glukozy, leków na podtrzymanie, ani ciążowej cukrzycy. Nie smakowała mi sól, nie smakowało mi tłuste i słodkie. Za to musiałam mieć świeże. Kupa warzyw w surówkach. I tak jadłam, a dziecko tłuste jak ludzik Michelin. Oczywiście, jakby urodziła się w 40stym tygodniu, a nie pod koniec 42 , to zapewne ważyła by mniej jakieś pół kilograma, ale to nie zmienia faktu, że była wielka i nie upasiona poprzez moje jedzenie.

    4 godziny temu, .Gość napisał:

    Autorka tez sama zauwazyla w pierwszym poscie ze sama ma 150 cm i 44 kg przed ciaza. Ona przeciez fizycznie nie moze nosic w sobie dziecka o wadze 4 kg. 

    Jezeli autorka odzywia sie prawidlowo,to dziecko wyciagnie ile mu trzeba. Nie ma nic gorszego jak upasc sie w ciazy,a skoro lekarz nic nie mowil.. z reszta poradniki w necie wskazuja wage dziecka na ok 2 kg w 33 tg. Wiec wszystko ok.

    Może. Znam dwie kobiety o wzroście kury i wadze przepiórki, które urodziły dzieci o wadze większej niż 4 kg.

    I tutaj napisałaś coś co ci wyżej sprostowałam. Dziecko wyciągnie samo co chce. Jeśli będzie "chciało" być duże, to będzie. Myślę, że waga dziecka autorki spokojnie podskoczy ok kilograma do góry. Tak akurat 3000-3200g.


  6. 4 minuty temu, Yskra napisał:

    Tylko moim zdaniem nie powinno się nazywać wpadką dziecka niespodziewanego. Chociaż ja nadal nie rozumiem, co to znaczy. Jeśli się ktoś kocha bez zabezpieczenia to ma z tyłu głowy, że można zajść w ciążę. Wtedy nie jest to nadal niespodziewane dziecko. Niespodziewane myślę jest wtedy, kiedy było poprawnie zastosowane zabezpieczenie, a jednak ciąża jest. To rozumiem i współczuję, jeśli to dla kogoś bolesny szok. Ale stosunki przerywane to nie antykoncepcja, więc nadal nie można mówić o zdziwieniu jeśli ciąża powstała, wiesz 🙂

    Dla mnie każda ciąża nieplanowana, każda, której się unika, aby nie powstała, to wpadka. Tylko, że dziecku, jako człowiekowi w niczym to nie ujmuje. To od nas rodziców zależy, jak tą ciążę, a potem dziecko potraktujemy. Nie powinno się mieć z tego powodu kompleksów, jeśli się jest nieplanowanym dzieckiem, bo niby dlaczego? 

     

    • Like 1

  7. 7 minut temu, Gość_2 napisał:

    Wszystkie nie, ale takie, do których są pretensje o narodziny - tak. Sam się na ten świat nie pchasz, ani nie powołujesz, ale jak rodzic jest mentalnym gó.wni,ażem, to swoje niepowodzenia i konieczność wzięcia odpowiedzialności przerzuca bardziej lub mniej świadomie na dziecko.

    Właśnie. Bo dzieci z wpadki dzielą się na kilka kategorii. Na dzieci niespodziewane, na dzieci z początku niechciane i na takie niechciane od początku do końca. A tych jest mało.  A napisałaś to tak, jakby wszystkie kobiety, które zaliczyły wpadkę były okropnymi matkami. To wolę dopytać o co konkretnie ci chodziło. No niestety jak się ma wredną, toksyczną matkę, to można być super chcianym, bardzo wyczekiwanym dzieckiem, a i tak się na przeyebane. 


  8. 58 minut temu, Gość_2 napisał:

    Cóż, bywa... bycie dzieckiem-wpadką nie jest łatwe, szczególnie, jeśli rodzice/rodzina dają Ci to odczuć. Po prostu musisz się pogodzić z tym, że przeszłość się potoczyła, jak się potoczyła - nie miałaś i nie masz na to najmniejszego wpływu. Na ojca nie wpłyniesz, bo to on ma ze sobą nieprzepracowanym problem. A jak Twoje relacje z mamą?

    A dlaczego bycie dzieckiem wpadką nie jest łatwe? Nie wszystkie wpadki są w jednym worku. 


  9. 16 minut temu, Gość_2 napisał:

    Zaczynam się sama do tego pomysłu przekonywać...

    Wiesz, z innymi rzeczami tak nie roztrząsam, staram się, by był jak najbardziej samodzielny jak na swoje miesiące 😄 tylko te alergie pokarmowe są dość kłopotliwe

    Szczerze? Wydaje mi się, że lepiej dać teraz i będziesz wiedziała, czy mu się coś dzieje, niż gdyby gdzieś przy świętach dostał od babci, a ty nie przyuważysz. A tak przynajmniej powiesz babci, żeby czasem nie kupowała, gdyby młode miało alergię. A wiesz jak takie dzieci, widzi, to będzie chciało.


  10. 2 minuty temu, Gość_2 napisał:

    oooo, muszę spróbować, brzmi ciekawie. Najpierw gotujesz warzywa, rozgniatasz, a potem zapiekasz?

    Dynię pieczesz w kawałku, a ziemniaki normalnie gotujesz, a potem do jednego gara i gnieciesz. Siostra robi takie eksperymenty, U mnie lubią ziemniaki pieczone w piekarniku z majerankiem. Kroję w kawałki, jak są to te myte ziemniaki, to nawet nie obieram, łyżka, dwie oleju, żeby tylko te ziemniaki obmazać, paczuszka majeranku, mieszam i na dużą blachę do piekarnika. A z dyni ogólnie to zupę taką jak twoja, z prażonym słonecznikiem.


  11. 5 minut temu, .Gość napisał:

    co masz na mysli piszac "soki" czy ze swiezych owocow z przydatnoscia 24h,czy myslisz o napojach typu tymbark czy cappi w kartosie albo w butelkach,z kilkumiesiecznym terminemn przydatnosci?

     

    Soki ze sklepu, czyli te kartony. Obojętne, czy to nektar, sok, czy napoj. Generalnie tego w ogóle nie kupuję, tylko jak imprezę robię, albo stoi u kogoś na imprezie, to córka wybiera inne. Tych takich niby świeżo wyciskanych sklepowych nawet nie próbowałam jej podać. Po co? Jak ona i tak woli zjeść pomarańczę, a i te świeże, to też niewiadomo co w nich tak naprawdę jest. Chyba, że sobie sama w sklepie w maszynie wyciśniesz. 


  12. 13 godzin temu, .Gość napisał:

    apropo jedzenia,bo jakbysmy troche odbiegly od tematu. To j otatnio odkrylam bataty,zupelnie przez przypadek. Samakuje to jak marchewka o konsystencji ziemniaka. Dzieciaki uwielbiaja w krupniku.

    Moze znacie jeszcze jakies dziwne warzywo,ktorego warto sprobowac. Dziwne w sensie ze to nie burak,marchewka czy seler,cos co odbiega od kuchni polskie,ale dobrze sie sprawdzi?

    Może to nic egzotycznego, ale znam sposób na zamiennik batatów. Pieczona w piekarniku dynia rozgnieciona razem ze zwykłymi ziemniakami. Podobne w smaku do puree z batatów, tylko mniej słodkie. 

    A leczo im robisz? Krem z kukurydzy jest ciekawy. 

    1 godzinę temu, Gość_2 napisał:

    to stestuj jeszcze takiego jednogarnkowca: warzywa na patelnię + mięso mielone (lub pocięte w kostkę/paski inne mięso) + kasza

    podsmażasz delikatnie mięsko, doprawiasz jak lubicie, dodajesz warzywa - muszą się rozmrozić, jak już puszczą wodę, to dodaję kaszę (możesz wcześniej ugotować albo prosto z woreczka na patelnię, tylko wtedy wody trzeba dodać trochę wody i dłużej dusić), doprawiasz, podprażasz wszystko i gotowe. Na ok 1kg mięcha dobrze dać 2 paczki warzyw i 1 paczkę dowolnej kaszy (najlepiej sprawdza się bulgur albo orkiszowa)

    Robię coś podobnego, ale z ryżem. 


  13. 17 godzin temu, Gość_2 napisał:

    Wiem, że teoretycznie dziecko w takim wieku już może... ale od jakiego wieku dawałyście swoim maluchom cytrusy? U mnie w rodzinie zdarzają się alergie na tym tle i trochę mam obawę, czy częstować młodego w tym roku, boję się wystąpienia reakcji alergicznej, a wiadomo jak teraz wygląda opieka medyczna. Wcześniej już się ujawniła taka rodzinna alergia u małego, więc poważnie zastanawiam się nad odłożeniem tego do przyszłego roku.

    Co myślicie na ten temat?

    Możesz. Moje jadły ok roczku. Tylko nie za dużo, bo mocz się może zrobić kwaśniejszy i pupę i obszczypie. Przynajmniej z moim starszym dzieckiem tak było. Młodsza ma alergię na pomarańcze, ale co ciekawe nie na świeże owoce, a na soki ze sklepu. Dusi się. 


  14. 5 minut temu, Santee napisał:

    To nie takie proste, gdy np. Jest chora i straszy uzywajac tego. Najlepiej psycholog i wywiad u niego. Tu pewnych rzeczy nie zobaczysz, nie widac reakcji werbalnych itp.

    Takie osiby pokrzywdzone czesto maja same klopoty psy. Niska samoocena typowa dosc np.

    A czy ja napisałam, że to proste? Ja napisałam to, co trzeba zrobić, czyli to, co piszesz między innymi ty. Zwróciłam uwagę autorki na to, że matka litości nie ma, bo poczucie winy u autorki bije z jej postu na 5 kilometrów. Jeśli nie będzie umiała tego sama przeprowadzić, to skorzysta z tych porad, co jej wysłałeś na priv, lub ponownie zapyta tutaj. Od toksycznych ludzi trzeba się odcinać.


  15. 1 godzinę temu, Geneza. napisał:

    Moj tata zmarl i teraz matka wymaga abym byla na każde jej zawołanie. Wcześniej też tak było ale tata mnie odciążał, biegal wokół mamy aby jakoś ją zadowolić, co i tak nigdy nie miało miejsca. byla dla niego tak samo okrutna jak i dla mnie i mojego brata.

    Tata zmarl a brat wyprowadził się do innego miasta. Czuję się jak w pułapce. 

    Zerwanie kontaktu wydaje mi się bezlitosne.

     

    A ona ma dla ciebie litość? Przyzwyczaiła się, że jej wymagania są zawsze w jakiś sposób zaspakajane, a jej charakterek nie pozwoli jej odpuścić. Jak napisała Gość_2 matki nie zmienisz, ale możesz ograniczyć kontakt i być na co 10te jej zawołanie.


  16. 6 godzin temu, takasobie. napisał:

    Tak jak napisalam mozesz sobie myslec i dywagowac, nawet do 2 mln postow. Gdybym chciala zostac w tym mieszkaniu to bym zostala bez kafeteryjnych doradcow. Wyobraz sobie, ze wybralam sie do specjalisty w tej dziedzinie, ktory poinformowal mnie, ze takie wymowienie wlasciciel moze sobie wsadzic ... . Wcale nie musze przyjmowac jego wymowienia. Wynajmujacy ma prawo wypowiedziec taka umowe na czas nieokreslony tylko z przyczyn okreslonych w ustawie o ochronie praw lokatorow. Pozniej wchodzi kodeks cywilny. Jako, ze nie mam zamiaru wojowac z wlascicielem wypowiedzenie przyjelam mimo, ze prawo jest po mojej stronie.

    Naprawdę? Prawo jest po twojej stronie? Dałaś radę znaleźć odpowiedź na swoje pytanie nie na kafe? Nie szło iść wcześniej do specjalisty w temacie? Taaa, nie masz zamiaru. Raczej mamunia cię przyjmie na te 4 miesiące.


  17. Przed chwilą, takasobie. napisał:

    Czy Ty myslisz, ze nie rozmawialam z wlascicielem o zostaniu dluzej? Tak jak napisalam powyzej, wymowienie zostalo przyjete i temat zamkniety. Nie wiem po co nawracac caly czas do tego samego.

    Tak. Tak myślę. Bo gdybyś rozmawiała, to już w tytułowym poście napisałabyś, że z nim rozmawiałaś. Twoją pierwszą intencją było zebranie informacji jak tu obejść właściciela, aby zostać na mieszkaniu tak długo jak ci pasuje. Myślałaś, że my ci tu podamy jakieś kruczki prawne, które wiążą właścicielowi ręce, ale ci nie wyszło. Myślę, że jedyna rozmowa jaką przeprowadziłaś była rozmowa z rodzicami, albo teściami. 


  18. 48 minut temu, takasobie. napisał:

    Niczego nie ma zamiaru Tobie udowadniac. Wymowienie zostalo przyjete i kropka. Dla mnie moj temat zostal zamkniety. Ty  mozesz sobie dywagowac nad kazda mozliwa wersja i snuc wywody o ktore Cie nikt nie prosi. Jesli sprawia Ci to przyjemnosc to bardzo prosze 🙂 Zycze aby Ci sie udalo uzyskac Twoj zyciowy rekord 2 000 postow na forum. Z tego co widze pisanie to Twoja pasja. Powodzenia!

    Przepraszam, że co? Rekord 2000 postów na forum. Kobieto ja mam dawno ten rekord pobity 😂

    Dywagacje? Proszę cię. Pół roku do twojej zaplanowanej wyprowadzki i ty masz problem pogadać z właścicielem, czy jest szansa zostać jeszcze dodatkowe 4 miesice? Taki problem, że pytasz tutaj o prawa lokatora? 


  19. 2 minuty temu, Luni napisał:

    ale nie rozumiem w czym problem? Właściciel jak sama nazwa wskazuje ma te mieszkanie i może z nim robić to co chce. Może chce je sprzedać bo stracił prace przez covida? może chce się tam wprowadzić albo jego dzieci/wnuki? Ma do tego prawo. Przecież nie wyrzuca was z dnia na dzień tylko daje zgodnie z resztą z umową czas 2 msc na to. 

    Podejrzewam, że problem jest w tym, że autorka chce się za pół roku wyprowadzić, a słyszała zapewne, że jak najemca ma małe dziecko i to w zimie, to się ponoć nie daje wypowiedzenia. Innymi słowy nie wyrzuca się w zimie na ulicę rodziny z małymi dzieckiem. 

    Autorko przyznaj się, ty doskonale wiesz jak masz czytać wypowiedzenie. Ty się chciałaś upewnić, czy faktycznie właściciel ma związane ręce, bo masz małe dziecko. Ty po prostu nie chcesz za te ostatnie pół roku na wynajmie płacić za ten wynajem, o ile już nie przestałaś płacić. Gdyby było inaczej, to byś tutaj nie zadawała pytań odnośnie praw lokatora, tylko porozmawiała z właścicielem, czy on musi mieć to mieszkanie na już, czy poczeka te pół roku zamiast dwóch miesięcy. 

    • Like 5

  20. 12 minut temu, Martamal1234 napisał:

    Ale autorka przeciez pisze, ze mieszkają tam, bo maz ma kontrakt, który kończy sie za 6 miesięcy. I co, na rok mieli kupować mieszkanie? Wszystkowiedzący, nie wiem, ale sie wypowiem, typowe. 
    Ona zadała konkretne pytanie i dostała od niektórych konkretna odpowiedz, o to jej chodziło. 

    Coś ci umknęło. Tekst o tym, że za pół roku autorka się przenosi w rodzinne strony, autorka napisała długo później po tekstach wszystkowiedzących o kupnie mieszkania.


  21. 4 godziny temu, Noctis napisał:

    Mieszkanie jest jego własnością. I na tym kończy się temat mieszkania.

    Decydując się na dziecko, trzeba mieć z tyłu głowy, że trzeba mieć swój kąt. Szukaj wynajmu gdzie indziej, albo zwróćcie uwagę na poszukanie czegoś na własność, aby chociaż tego dziecka nie skazywać na migracje z wynajmu na wynajem.

    Decydując się na wynajem, trzeba mieć z tyłu głowy, że w każdej chwili można z niego wylecieć. 

    3 godziny temu, AgsAgsAgs napisał:

    Nie przesadzajmy. Mieszkanie w mieszkaniu ktore nie jest wlasnoscia nie jest jakas tragedia. Spokojnie mozna wynajmowac i 15 lat i wiecej od jednej i tej samej osoby. Jezeli obie strony sa zadowolone z umowy to nie ma problemu. Jezeli dziecko raz na x lat sie przeprowadzi to tez nic mu sie nie stanie. Najem jest rzecza normalna. W wiekszosci krajow Europy ludzie mieszkaja w mieszkaniach wynajmowanych i nikt nie czuje parcia by koniecznie miec wlasne. Inna sprawa, ze Polsce ceny wynajmowanych mieszkan sa tak wysokie, ze wiele osob woli placic przez 30 lat kredyt i oddac kilkaset tysiecy zlotych wiecej niz pozyczylo niz placic komus. Kredyt to jednak wielkie ryzyko. Latwiej w razie utraty dochodow wyprowadzic sie na mniejsze mieszkanie gdy sie wynajmuje, niz stracic dorobek zycia. Kazdy jednak sam decyduje o tym co mu odpowiada i jak mu jest wygodnie.

    Sama napisałaś, że wynajem w Polsce jest drogi. W razie utraty dochodów można się dogadać z bankiem, a nawet jeśli nie, to jak się straci dochód po 10 latach spłacania kredytu, to można iść na wynajem. Lepiej płacić kredyt przez 10 lat i płacić za 50 metrowe mieszkanie ok 1500zł, za wszystko, niż wynajmować i płacić za wszystko 2500zł. Kredyt to tak naprawdę mniejsze ryzyko, niż wynajem mieszkania. No i co z tego, że tracisz dorobek życia? Przynajmniej go masz i jeszcze stać cię na coś więcej, bo, albo masz większe mieszkanie za te same opłaty co na mniejszym na wynajmie, albo możesz sobie kupić auto, czy mieć lepsze wakacje. I tu racja w tym, że każdy robi jak uważa i jak mu wygodniej. 

     

×