Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3331
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. 13 godzin temu, Antonina1991 napisał:

    Co panią dziwi? Ja pierwszy poród miałam sn- wspominam tragicznie, drugi cc przeszłam wspaniale to mało powiedziane. Mogę tak rodzic codziennie. Także da się. Pozdrawiam

    Jakbyś nie zauważyła to był sarkazm. Na żądanie, to ona może mieć przystanek autobusowy, albo kp niemowlęcia. 

    Tak, tak. Jeszcze powiedz, że miałaś pionizację 2 godziny po cięciu, a rana ci się wygoiła w 12 godzin. Żaden zabieg obejmujący głębokie cięcie ciała, a takim jest również CC, nie kwalifikuje się do określenia jako "wspaniale przeszłam". 

    3 godziny temu, Ahava napisał:

    Kobieta pyta sie o konktretna informacje, ale jak zwykle znajda sie takie, ktore zaczna wywod o wyzszosci jednego porodu nad drugim 😂

    Nikt tutaj nie pisze o wyższości jednego porodu nad drugim. A autorka nie pyta, czy w Poznaniu jest jakaś klinika, która wykonuje CC na życzenie, tylko pyta przede wszystkim KTO robi CC na życzenie i w którym szpitalu ten ktoś ten zabieg przeprowadza, oraz koszt. Czyli co? W którym państwowym szpitalu mogę dać w łapę lekarzowi za CC na życzenie. 

    Co do wyższości jednego porodu nad drugim, to i przy tym i przy tym mogą wystąpić komplikacje. 


  2. 23 godziny temu, leffe napisał:

    Szukam po całym internecie i nie mogę znaleźć ofert kto gdzie i za ile robi CC na żądanie w Poznaniu. Wie ktoś? Uprzedzając: miałam już 2 CC, ale ze wskazań medycznych i przeszłam je wspaniałe, katar mnie bardziej męczy i nie wyobrażam sobie porodu sn. Jak załatwić sobie cesarkę w Poznaniu?

    CC na żądanie? Jest coś takiego? 

    Do Wrocławia masz 2 godziny jazdy samochodem. Dla osoby, która uzależnia kolejną ciążę od CC na życzenie, bo pierwsze CC przeszła "wspaniale" ( ha ha ha dobre), to chyba nie jest to jakieś wielkie poświęcenie? 

     


  3. 38 minut temu, Bimba napisał:

    A ty swojego męża pilnujesz żeby pomagał czy opiekował się swoją matką? To jest twoje zadanie?

    I stąd wiesz ze nie robiła teściowej zakupów? Nic nie było w jej poście o zakupach.

    Więc Monisia nie namęczyła się zanadto a kto wie czy gdyby matką nie chorowała dużej to jednak podzieliliby się opieką. 

    Po zmarłej matce dzieci dziedziczą w równych częściach.

    Mój mąż nie musi się już opiekować swoją matką. Nie, nie musiałam go przy tym pilnować, ale też nie wpierdzielam się do jego spadku tak jak to zrobiła bratowa Moniki. Jeśli bratowa Moniki trzęsie się o spadek męża, to może powinna się potrząsnąć najpierw nad teściową jak przyzwoity człowiek nad drugim człowiekiem. 

    Zakupy to był skrót myślowy. Opieka nad kimś to również zakupy. Nawet jeśli choruje krótko. Tak, tak, być może brat podzieliłby się opieką. Guzik prawda. Osoby co krótko chorują i umierają, to są z reguły osoby, które mają zdiagnozowanego raka w ostatnim stadium. To jest 1-3 miesiące do grobu. Jeśli ktoś się nie podejmuje w takim przypadku opieki to by się nie podjął jej również przy dłuższej chorobie. 

    Tak, dzieci dziedziczą w równych częściach i to syn powinien przyjść porozmawiać z siostrą na temat majątku ich matki, nawet jeśli to były tylko 2 garnki i komplet pościeli, a nie bratowa. 

     


  4. 1 godzinę temu, GO SC napisał:

    Dzieci od małego rosną i słyszę :ten dom jest twój, dla ciebie itp.... Dzieci dorastają, rodzice zagadują góra twoja rób sobie po swojemu. Młodzi zaczynają wkładać swoje pieniądze, a później rodzice mają ich w garści i pokazują swoją twarz. Znam to w koło u znajomych. Są tacy co się nie dali nabrac ale najczęściej to ci którzy od zawsze darli koty z rodzicami. Wiem,ze tu na forum większość to milionerzy, ale ta reszta gdy włoży w remont 50 tys albo i więcej najczęściej z tego powodu zostaje i męczy się dalej. Oczywiście popieram ze najlepiej byłoby się wyprowadzić, niestety ale finanse przeważają i rozumiem tych ludzi. Co do autorki to musicie pogodzić się z tym jacy są teście i radzić sobie sami. Wyjdzie wam to va dobre

    Finanse przeważają, ale dobre kilkadziesiąt tysięcy się znajdzie na remont połowy domu. Raczej przeważa głupota i naiwność. To prawda, że dzieci w wielu przypadkach słyszą, to będzie twoje. I tak rosną w tym przekonaniu i w tym przekonaniu biorą się potem za remont i budzą się z ręką w nocniku. 

    10 godzin temu, Bimba napisał:

    Opiekę nad twoja  chorą matką na równi z tobą powinien sprawować twoj brat a nie jego żona. 

    Majątek po matce, jeśli nie zostawiła zapisu tylko na ciebie, należy się w połowie twojemu bratu więc podejrzewam że jego żona tego po prostu przypilnowała bo miałaś zakusy na całość. 

    Tak. Opiekę powinien sprawować syn, a nie synowa. 

    Mówisz, że bratowa przypilnowała, żeby Monika nie położyła ręki na całości majątku?A gdzie bratowa była, żeby przypilnować mężusia przy opiece nad jego matką? Raczej jest tak jak pisze Monika,  zakupów teściowej nie zrobię, ale pamiętaj szwagierka, ten stół z pokoju dziennego zabieram ja. Aaa i ten komplet obiadowy też. 

     


  5. 16 minut temu, Zatroskana35 napisał:

    Unlan, dziękuję Ci bardzo za odpowiedź.

    Nie pomyślałam, że to może być szyją a syn często skręca głowę bo ze względu na wrodzoną wadę oczu ma właśnie wyrównawcze ustawienie głowy!

    Nie ma za co 😉

    Hmm, może to dobry trop. To wyrównawcze ustawienie głowy może mu nie pasować, bo może mieć lekką wadę kręgosłupa. Sprawdź tą szyję i trochę niżej, czy tam nie ma jakiejś lekkiej skoliozy. Więcej czasu przy biurku w tej wymuszonej pozycji i głowa może boleć. 

    Myślę, że to nie ma znaczenia, gdzie ta głowa konkretnie boli, jeśli jest to od tej szyi. Gdyby to nie było to, to musisz szukać innej przyczyny. 

     


  6. 2 godziny temu, Zatroskana35 napisał:

    Unlan, a Twoją córkę często bolała głowa przy tych zatokach?

    U nas to jest dziwnie cykliczne równo co 5-6 dni.

    Kurcze, jeszcze jedno. Teraz mnie oświeciło. Zobacz, czy dziecko nie ma czasem skoliozy szyjnej, czy w którymś z górnych odcinków kręgosłupa. Przyuważ, czy bóle nie zaczynają się po długim siedzeniu przy biurku, czy przy komputerze. Może mieć niedobrą dla siebie pozycję i to by pasowało do tych cyklicznych napadów. Przecież w jedne dni tygodnia dzieci mają więcej nauki w domu, a w inny mniej. W przedszkolu też mógł dziwnie siedzieć i nadwyrężać szyję,a ty tego nie widziałaś. 


  7. 1 godzinę temu, Zatroskana35 napisał:

    Unlan, a Twoją córkę często bolała głowa przy tych zatokach?

    U nas to jest dziwnie cykliczne równo co 5-6 dni.

    Nie, głowa jej nie bolała. Córka miała wysokie ciśnienie wewnątrzgałkowe od zatok. Bo zatkane zatoki uciskały oczy. Wcześniej miała przerośnięte migdały, które uciskały na uszy i właśnie też to szło na zatoki. Wieczne przeziębienia robiły swoje.  To ciśnienie w oczach wyszło parę lat później, więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy ono było już przy przeroście migdałów. 

    Mnie boli bardzo głowa przy zatokach, dlatego zwróciłam tutaj na to uwagę. Bardzo podobny ból do migrenowego, wręcz nawet z aurą nad okiem. I jak ucho jest zaziębione, to ból podobny, też z bólem oka i nad okiem. Co ciekawe, nie zawsze odczuwam właśnie ucho, tylko ból głowy. Wacik z ziołami bittnera do ucha i przechodzi. 

    Tarczyca do przebadania może nie wystarczyć, ale jak najbardziej zrób. Jest mnóstwo innych hormonów. Dlatego pisałam, żeby zapytać pediatry jakie hormony by można było przebadać. Bo możliwe jest, że twój syn miał w wieku 6 lat intensywny okres wzrostu. Teraz dochodzi do tego też dojrzewanie. I to może wywoływać nadmiar, lub brak jakiegoś hormonu i ta nierównowaga może wywoływać bóle. Ta cykliczność jest bardzo zastanawiająca. Tak jakby twoje dziecko się przejmowało czymś co wydarza się co tydzień. 

    Kieruję twoje myśli w kierunku hormonów, bo u mnie były ciężkie migreny w momencie, kiedy przestawałam karmić dzieci kp. Więc na podłoże hormonalne jak najbardziej możliwe.  

     

     

     


  8. 4 godziny temu, Zatroskana35 napisał:

    Witam.
    Kilka lat temu, kiedy syn miał 6 lat zaczęła boleć go głowa ( pisałam o tym chyba w 2019 roku)
    Przez ten czas do teraz bóle były naprawdę sporadyczne, raz na kilka miesięcy.
    Tak było do grudnia 2022.
    Po Mikołajkach w szkole syna zaczęła boleć głowa, potem po kilku dniach zaczęła go znowu boleć w szkole.
    I tak jest do dzisiaj, że co 5-6 dni boli go głowa.
    Mówi, że to od hałasu w szkole.
    Ale czasem bóle są w weekend, gdy dzień wcześniej dobrze się bawił - pozytywne emocje też wywołują u niego ból głowy.
    Towarzyszą tym bólom nudności bez wymiotów.
    Tak jak kilka lat temu pomaga nurofen, zimne okłady i sen.
    Po śnie syn jest jak nowo narodzony.
    Ostatni rezonans miał w 2021 roku, nic nie wykazywał.
    Badanie oczu ma 2x w roku ostatnie w sierpniu 2022.
    Na 18 i 19 stycznia mam umówionego neurologa i okulistę.
    Chcę zrobić też morfologię.
    Dziś syn obudził się z bólem głowy o 2.00 w nocy, dostał nurofen, zimny okład i o 3.00 zasnął, spał do rana.
    Nigdy nie przytrafił nam się nocny ból głowy.
    Wiem że nikt diagnozy nie postawi, chciałabym tylko z kimś porozmawiać.
    Syn zaczął 4 klasę, może to zmiany Tak na niego wpływają, niewiem.
    Kilka lat temu bóle zaczęły się jak poszedł do przedszkola.
    Tomograf i eeg były wtedy prawidłowe

    Jak pójdziesz do okulisty, to powiedz okuliście, żeby sprawdził dziecku ciśnienie wewnątrzgałkowe. 

    Silne bóle głowy mogą być też od zatok, albo od ucha. Taka uwaga, nie zawsze czuć, że ból jest od ucha. Wysokie ciśnienie w gałkach ocznych może być też od zatok. Moje dziecko tak miało. 

    Z badań, to ja bym popytała pediatrę jakie hormony badać u dziecka. Te bóle mogą mieć różne podłoże, również hormonalne. 


  9. 8 minut temu, Bimba napisał:

    W 2017 również pytano o to samo kobiet w tych samych przedziałach wiekowych.

    Porównaj wyniki.

    5 lat temu to ja się też mieściłem w przedziałach,ale byłam 5 lat młodsza i być może bym odpowiedziała tak, planuję. Na planach mogło się skończyć, bo mi zdrowie nie pozwoli.  Dzisiaj odpowiedziałbym nie, nie planuje. 

    Druga sprawa, nie napisano ile zapytano kobiet 18letnich, a ile 45 letnich, a może się to okazać kluczowe, bo może tych 30-35 latek zapytano najmniej. Dane są niemiarodajne. Raczej powinno być pytanie, czy planujesz dzieci, jeśli nie, to dlaczego. I wtedy by wyszło, że 30% bezdzietnych by chciało, ale nie może że względu na sytuację ekonomiczną, a 60% się boi chorego płodu i powikłań podczas ciąży. 10% nie planuje, bo tak mu się podoba i koniec kropka. Wtedy by wyszło, że większość tych niechcących mieć dzieci, to są te co się boją, a według prezesa "dają w szyję" 


  10. Przed chwilą, Bimba napisał:

    W 2017 również pytano o to samo kobiet w tych samych przedziałach wiekowych.

    Porównaj wyniki.

    W 2017 roku kobiet urodzonych w roku 2000, nie zapytano, ponieważ miały wtedy po 17 lat. W roku 2000 urodziło się 724 tys dzieci, a w roku 1999 ok 350 tys. Więc urodziło się o jakieś 170 tys kobiet więcej. Nic dziwnego, że procent bezdzietnych kobiet w 2022 roku jest wyższy niż w 2017. 


  11. Coś mi nie pasowało, to zaznajomiłam się z tą ankietą CBOS. 

    Nie chodzi o 18-40 latki, a o 18-45 latki. A to jest spora różnica. Zdecydowana większość 40-45 latek nie będzie planować dzieci. 

    Druga sprawa, zapytano wszystkie kobiety, a nie tylko bezdzietne. 

    "Chęć powiększenia rodziny najczęściej deklarują kobiety bezdzietne (58 proc.), w drugiej kolejności mające jedno dziecko (33 proc.), najrzadziej ankietowane posiadające dwoje lub więcej dzieci (7 proc.)  " 

    Z tego fragmentu wynika, że najmniej planującymi potomstwo są kobiety z co najmniej dwójką  dzieci. 

    Te 58% bezdzietnych, które planują dzieci, to osoby w większości pomiędzy 30, a 40 rokiem życia. Do tego trzeba uwzględnić te 22latki, których jest od groma i wychodzi nam 44% kobiet które nie chcą dzieci. 


  12. 24 minuty temu, Bimba napisał:

    W 2017 roku bedzietnych kobiet w wieku 18 - 40 było 22%, w roku 2022 już 42%.

    Za słowami idą czyny.

    Trudno, żeby 18-20 latki były nagminnie w ciąży. Ten procentowy skok o którym piszesz wziął się stąd, że w 2000 roku był ogromny baby boom. Urodziło się 724 tysiące dzieci podczas, gdy kilka lat wcześniej, rodziło się co roku połowę z tego. W 2017 rocznik kobiet z 2000r miał jeszcze 17 lat, więc nie zaliczał się jeszcze do statystyk. Do tego rodzimy coraz później, więc co roku może być ten procent więcej, bo dochodzą świeże 18latki. 


  13. 36 minut temu, Bimba napisał:

    Aha, czyli nie ma się czym przejmować. Ok.

    Ja się przejmuje tymi, które nie planują, w domyśle, bo nie chcą, ponieważ życie często weryfikuje plany.

    Ja się bardziej przejmuję tymi, które dzieci chcą, a nie planują, bo nie ma wystarczającej ilości żłobków, przedszkoli, zabezpieczenia finansowego, mieszkania itd itp. No i co najważniejsze, chcą, a nie planują, bo niewiadomo, czy płód nie będzie chory czy ciąża przebiegnie prawidłowo i czy nic się po drodze nie stanie. Tu jak najbardziej należałoby się przejmować. 

    • Like 1

  14. 1 godzinę temu, plack498049 napisał:

    On nie płaci alimentów co najwyżej współfinansuje niektóre większe wydatki na dziecko, ponieważ wykonuje wolny zawód, jest programista, on pracuje po prostu najczęściej w domu, dlatego też zamiast alimentów chciał opieki naprzemiennej na którą postanowiłam wyrazić zgodę. 

    No to już wiesz dlaczego opłaca dziecku pakiet medyczny. Bo jak przez pół miesiąca dziecko jest u niego, to nie będzie czekał, aż  go jakiś lekarz z łaską przyjmie. Aktualnie panuje jakieś szpetne grypsko, które mocno atakuje dzieci. Przychodnie i szpitale pediatryczne są pozapychane, więc się na NFZ gdyby się dziecko rozchorowało nie dostanie już natychmiast, to jest druga opcja. 

    Nie bój się, praw rodzicielskich ci eks nie odbierze. No chyba, że będziesz robić takie jazdy jak tutaj, że niepotrzebny jest dziecku dodatkowy pakiet medyczny. Lepiej uważaj, bo to można podciągnąć pod szkodzenie dziecku i jak będziesz się sprzeciwiać, to sobie możesz strzelić w kolano. 

     

    • Thanks 1

  15. 24 minuty temu, plack498049 napisał:

    Że niby może mieć nadzieję na te pieniądze ?

    Jeśli to polisa na życie, a z tego co piszesz, to jest to prywatny pakiet medyczny. A to są dwie różne sprawy. 

    Żeby dostać pieniądze za dziecko z polisy na życie, to twój eks musiałby mieć nadzieję na złamanie nogi przez dziecko. A jeśli dostanie kasę za to, to pewnie wyda te pieniądze na rehabilitację dla dziecka. Aż tak dużych pieniędzy z polisy na życie ze złamanej nogi nie ma, żeby miał nadzieję na bogactwo. Weź już nie wymyślaj. Ciesz się, że dziecko nie będzie czekało w razie czego w kilkumiesięcznej kolejce do specjalisty. 


  16. 7 minut temu, plack498049 napisał:

    Jak często chodzisz do lekarza specjalisty z dzieckiem i ile byś wydała gdybyś nie miała ubezpieczenia, bo ja wiem ile chodzę i wiem że to się nie opłaca w takim wieku.

    Ale to nie ty wydajesz, tylko ojciec dziecka. A co do chodzenia do specjalistów, to to, że teraz nie chodzisz, nie oznacza, że to się za rok, dwa nie zmieni. 

     


  17. 2 godziny temu, plack498049 napisał:

    Witam

    Mam do was takie pytanie. Chodzi o to że mój były mąż wykupił prywatne ubezpieczenie  dla naszej córki, które będzie opłacać. Zastanawia mnie tylko jedna kwestia czyli właściwie jaki on ma w tym cel skoro dziecko i tak jest państwowo ubezpieczone ? Wiadomo że on mi odpowie że dla dobra dziecka, ale coś mi tutaj nie za bardzo gra. Dziwne to jest trochę dla mnie, no bo jak już pisałam dziecko jest i tak ubezpieczone więc po co dwa razy skoro to nic nie daje ? Nie wiem może się doszukuję tutaj jakiegoś drugiego dna, ale jest to dla mnie dziwne. Podwójne ubezpieczenie nic nie daje w tym wypadku. Może wy wiecie jaki on ma w tym cel ?

    Przeczytałam cały wątek i twoje wątpliwości z sufitu wzięte i stwierdzam jedno. Na głowę upadłaś i u lekarza nie byłaś. 

    Wiesz jaki twój eks ma w tym cel? Dobro zdrowotne waszego dziecka. W mojej firmie niedawno wprowadzono Medicover i opłata na dziecko wynosi ok 100 miesięcznie. Dziewczyny ci już napisały ile się czeka do każdego specjalisty. Jak trzeba będzie iść do laryngologa, a dzieci często właśnie do laryngologa muszą iść, to ojcu dziecka podziękujesz, bo wizyta będzie w ciągu kilku dni, a miesięcy. 

    13 minut temu, Bimba napisał:

    Jeśli założył polisę i coś się dziecku stanie to on odbierze pieniądze z odszkodowania.

    Jeśli polisa, czyli ubezpieczenie na życie to tak.  Ale gdyby się stało coś poważnego jemu, a wypadku śmiertelne chodzą po ludziach, to dziecko dostanie dwa odszkodowania. 

    Były autorki, z tego co autorka pisze, założył dziecku "konto" zdrowotne w jednej z prywatnej sieci medycznej. 

    17 minut temu, plack498049 napisał:

    Ok, jeśli niczego pod tym nie kombinuje, bo mimo wszystko dziwna sytuacja. 

    Ty się lepiej przyznaj, że chciałaś odpowiedzi typu, że to jest bez sensu, a te pieniądze mógłby dorzucić do alimentów. Już napisałaś, że lepsze byłyby lekcje angielskiego. 


  18. 2 godziny temu, Bimba napisał:

    Tytuł wątku sugeruje ze temat jest kosztach utrzymania nastolatka i do tego się odniosłam.  Owszem każdy nastolatek ma telefon ale to że na tik toku każdy  ma drogi telefon nie znaczy że każdy nastolatek taki ma. A ciuchy i mieszkanie z tik toka mogą wcale nie być jego własnością.

    I dokładnie to samo co ty teraz napisała autorce Kate.

    A to co myśmy już później dopisały, że jest to duży wydatek, tylko potwierdził to co pisała Kate. 


  19. 3 minuty temu, Bimba napisał:

    Przecież wyraźnie napisałam ze nikt nie kupuje dziecku telefonu za gotówkę - spłacasz go w abonamencie.

    Mój syn również ma telefon w abonamencie i zmienia co 2-3 lata.

    Koszt jedzenia, ubrań i inne wydatki to małe miki w porównaniu do abonamentu, a może nie?

    Nigdy nie biorę telefonu z abonamentem. Kupuje za gotówkę, albo na raty. Oczywiście nie za 4 tys, ale kupuje w sklepie. 


  20. 36 minut temu, Bimba napisał:

    Naprawdę ktoś z was poszedł do salonu i kupił za gotówkę telefon za 5 tys???

     

    Autor(ka) wyraźnie napisał(a): każdy nastolatek NA TICTOKU MA CO ROKU AKFONA ZA 4-5 TYSIĘCY. 

    No i do takiego telefonu się odniosłam, że to jednak co roku jest spory wydatek. Podejrzewam, że co roku taki telefon mają tylko nieliczne nastolatki, bo rodzice kupią, a 18-19 latki jak najbardziej mogą mieć, no sobie na te telefony mogą spokojnie zarobić i sobie uzbierać. 

     


  21. 21 minut temu, Bimba napisał:

    Co rok nowy telefon to jest dla was jakiś ogromny wydatek?

    Jak ja policzę ile mój 19letni syn potrafi zjeść,  ile trzeba było wydać na buty i ubrania przez okres jego intensywnego wzrostu, że o zajęciach, treningach, wycieczkach, wakacjach i wyjściach że znajomymi nie wspomnę to zakup telefonu wydaje mi się naprawdę mało znaczącym wydatkiem.

    No co roku 4-5 tys zł na telefon to jest spory wydatek. Zwłaszcza, że te wspomniane przez autorkę telefony potrafią chodzić bez szwanku spokojnie 3 lata, to co roku jest to zwykły kaprys dziecka. Poza tym przeciętne wynagrodzenie przeciętnego Polaka to 3,5 - 4 tys zł. 


  22. 3 godziny temu, Foko Loko napisał:

    Terapia. Idź na terapie.

    Raczej zmiana terapeuty, skoro to nic nie daje. 

    57 minut temu, Gość 52 napisał:

    Na serio, gdyby ludzie popełniali w życiu tylko takie błędy to świat byłby piękny. Gdyby ludzie tylko w taki sposób się krzywdzili to byłoby dobrze. Po pierwsze, tabletka po to nie aborcja. Wydaje mi się, że teoretycznie to wiesz, ale powiem to jeszcze raz bo chyba w twojej głowie urosła do rangi czegoś gorszego niż jest w rzeczywistości. Tabletka po jest ANTYKONCEPCJA AWARYJNA. Za antykoncepcję odpowiadają oboje partnerzy więc miałeś prawo chcieć żeby twoja partnerka ja zażyła. Przecież ona nie szkodzi, dlaczego piszesz z takim strachem o ingerencji w organizm? Przecież to nie namawianie do operacji tylko do przyjęcia tabletki, która NIE SZKODZI W ZADEN NAJMNIEJSZY SPOSOB. To normalne, chyba każdy taka tabletkę kiedyś zażył. Ja podczas 8 lat małżeństwa dwukrotnie, ostatni raz miesiąc temu. Lekarka przez telefon mi tylko powiedziała żebym pamiętała, że taka tabletka to max raz na miesiąc. Żyje, mam się dobrze, nie mam pretensji do męża że musiałam ją wziąć. 

    Po pierwsze nie musiałaś brać, tylko chciałaś. A to jest różnica.

    Po drugie, autor nie miał prawa żądać od tego od swojej partnerki, kiedy nie było jak sam autor napisał, podstaw ku temu, aby były obawy o ciążę, czyli się dobrze zabezpieczyli. Miałby prawo, gdyby partnerka odmówiła zastosowania prezerwatywy. 

    A po trzecie, jest to ingerencja w organizm, ponieważ może rozwalić to układ hormonalny kobiety. Tobie może nic nie być, a inna będzie się bujać z tym przez pół roku. Mój organizm toleruje tylko wybraną antykoncepcję hormonalną (po niektórych mam arytmię serca i pękają mi żyły, a brać coś muszę), więc po zażyciu tabletki po, mogłabym mieć niezłe jazdy. 

×