Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Unlan

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3331
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Unlan


  1. Dnia 28.11.2022 o 21:36, Marzannna84 napisał:

    Jestem rocznik 1984. Mam dwójkę dzieci. Rodziłam w 2017 i 2020 roku. Lekko przy takich maluszkach nie jest, ale jakoś daję radę🙂 Niedawno wróciłam też do pracy. Czasami nachodzą mnie myśli o 3cim dziecku, ale szybko schodzę na ziemię. Czy te 38 lub 39 lat to nie za dużo? Chyba za stara jestem już na to, co? Chociaż nie ukrywam wyglądam dużo młodziej. Ciekawi mnie Wasza opinia. 

    Dla mnie osobiście to za dużo. Mówię za swój organizm. 

    Zastanów się dobrze, czy myśli o trzecim dziecku nie podyktowane ciekawością jakby wyglądało pomiędzy tą dwójką, którą masz, czy raczej była by to ucieczka od tego trybu życia, który masz od czasu powrotu do pracy. Bo jakiegoś parcia na to kolejne dziecko u ciebie nie widzę. 


  2. 15 minut temu, Foko Loko napisał:

    Ech. I dlatego właśnie pisałam, że w temacie przede wszystkim powinno się posłuchać kobiet, które w takiej sytuacji były i które wiedzą, jak to wygląda nie tylko z teorii. Bo w teorii to wiele można 🙂

    a do Bimby się w żadnym momencie nie odnosiłam. Poza jedną bezpośrednią odpowiedzią.

    Wkleiłam ci zalecenia przeznaczone dla lekarzy i których to lekarze powinni się według ministerstwa zdrowia trzymać. Nie muszę być w tej sytuacji, aby nie zdawać sobie sprawy jak to może w praktyce wyglądać.

    Jednej z tych kobiet już posłuchała cała Polska, a której już pośród żywych nie ma. 

    5 godzin temu, Foko Loko napisał:

    Nie. One są w stanie się faktycznie odnieść do aktualnej sytuacji. Reszta może sobie teoretyzować.

    To jej odpisałaś i dlatego wkleiłam ci wytyczne dla lekarzy. 

     Według wytycznych ministerstwa, lekarze będą ratować żywą ciążę, aż do momentu krytycznego, kiedy to ja będę mieć 50% na przeżycie, czy 50% szans np na zachowanie macicy, bo zagrożenie życia to jest wtedy, kiedy jedną nogą jestem po drugiej stronie. W przypadku 3 przypadków śmiertelnych, dokładnie tak to wyglądało jak mówią te zalecenia. 

    Żeby było jeszcze zabawniej, to mój płód nie musi być chory, żeby mnie dopadło coś co zagrozi mojemu zdrowiu, czy życiu. 


  3. 12 godzin temu, Foko Loko napisał:

     

    A zaświadczenia od psychiatry są wystawiane i często wystarczają. Tylko też trzeba wiedzieć, gdzie iść. Ale generalnie w ciąży nawet zdrowej trzeba wiedzieć, gdzie iść, żeby mieć opiekę na poziomie, bo niestety mamy masę lekarzy, którzy nie są na bieżąco z zaleceniami.

    A skąd wiesz, że takie zaświadczenia często wystarczają? 

    ------

    "Ciąża stanowiąca zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej

    Przerwanie ciąży z powodu zagrożenia dla życia lub zdrowia matki dopuszczalne jest w sytuacji w sytuacji, w której niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia kobiety jest bezpośrednie, tj. istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia śmierci kobiety lub powstania uszczerbku na jej zdrowiu, albo niebezpieczeństwo wprawdzie jeszcze nie jest bezpośrednie, ale na tyle poważne, że zwłoka w przeprowadzeniu zabiegu uniemożliwiłaby uratowanie życia lub zdrowia kobiety ciężarnej.

     

    Przeprowadzenie aborcji dopuszczalne jest tylko i jedynie w sytuacji, w której nie istnieje inna możliwość uratowania życia, lub zdrowia kobiety ciężarnej. (...)

     Choroba zagrażająca życiu to taka choroba, która „nawet w wypadku szybkiego i intensywnego postępowania leczniczego z reguły i w każdej chwili prowadzić może do śmierci”. 

    ----

    W świetle tego wątpię, żeby zaświadczenie od psychiatry wystarczyło. A lekarz, który by się tego podjął raczej się nie będzie wszędzie ogłaszał. 

    • Thanks 1

  4. 12 godzin temu, Foko Loko napisał:

     

    Ponawiam moje pytanie, ile z krzyczących miało sytuację zagrożenia życia w ciąży i faktycznie jest w stanie się odnieść do realiów?

    Wklejam artykuł objaśniający przypadki o których mówi Bimba. 


    "Ministerstwo postanowiło też, w uzgodnieniu z Krajowym Konsultantem ds. Położnictwa i Ginekologii, przekazać szczegółowe zalecenia dotyczące postępowania w przypadku przedwczesnego odpływania płynu owodniowego. 

    Według tych zaleceń, przedwczesne odpływanie płynu owodniowego, przed rozpoczęciem I okresu porodu, wymaga każdorazowo podjęcia następujących działań:

    Potwierdzenia faktu odpływania płynu owodniowego poprzez badanie przez pochwę, ocenę AFI w badaniu ultrasonograficznym, potwierdzenia odpływania płynu owodniowego w testach biochemicznych.
    Odnotowania czasu i okoliczności odpływania płynu owodniowego, stanu ogólnego pacjentki (tętno, temperatura, ciśnienie tętnicze krwi), czynność serca płodu, jego położenie (po 22 6/7 tygodniu ciąży) i wielkość.
    Pobrania krwi matki celem oznaczenia morfologii krwi obwodowej z rozmazem krwinek białych, CRP, ewentualnie innych wykładników zakażenia (np. prokalcytonina), oznaczenie układu krzepnięcia z fibrynogenem. Badania powinny być powtarzane zależnie od aktualnej sytuacji klinicznej.
    Pobrania pełnego wymazu bakteriologicznego z antybiogramem. W przypadku kontynuacji ciąży badanie powinno być powtarzane w zależności od aktualnej sytuacji klinicznej.
    Zastosowania profilaktycznej, empirycznej, antybiotykoterapii lekiem o możliwie szerokim spektrum działania (między innymi na Escherichia coli, Enterococcus faecalis, Klebsiella, Streptococcus) w dawce jak w zakażeniu. Po uzyskaniu wyniku badania bakteriologicznego stosowana antybiotykoterapia powinna zostać zweryfikowana.
    Poingormować matkę o szansach przeżycia płodu
    Według tych zaleceń, w ciąży powyżej 22 tygodnia i przed ukończeniem 36 tygodnia należy dążyć do podania pełnej dawki sterydów w celu zwiększenia szans dziecka na przeżycie, pod warunkiem braku wskazań do wcześniejszego, szybkiego, zakończenia ciąży.

    W przypadku odpływania płynu owodniowego przed ukończeniem 22 6/7 tygodnia ciąży niezbędne jest poinformowanie kobiety o ograniczonych szansach dziecka na przeżycie i jego prawidłowy rozwój. Postępowanie powinno zależeć od aktualnej sytuacji klinicznej, zaawansowania ciąży, decyzji pacjentki. Niezależnie od podjętej przez kobietę decyzji powinna być ona odnotowana w dokumentacji medycznej i poświadczona przez pacjentkę i lekarza specjalistę w zakresie położnictwa i ginekologii. Od 23 0/7 tygodnia ciąży w przypadku braku zagrożenia dla życia i zdrowia matki ciąża powinna być kontynuowana. Pacjentka powinna być hospitalizowana zgodnie z zasadami trójstopniowej opieki perinatalnej." 

    --------

    Niby wszystko pięknie ładnie prawda? Częste badania, monitorowanie, antybiotyki, sterydy. Niby się do niczego nie można przyczepić, a jednak. 
    Czarno na białym wynika z tego, że badania cpr i inne wskazujące na poziom zakażenia robi się do momentu, kiedy te wskaźniki są na tyle wysokie, że uznaje się je na zagrożenie życia i zdrowia. I wszystko jest zaj,ebiscie o ile pacjentka wytrzyma tak wysokie obciążenie bakteryjne dla swojego organizmu. Istnieje też ryzyko, że pomiędzy badaniami cpr skoczy tak wysoko, że pacjentka zejdzie przed kolejnym badaniem. 

     

    • Thanks 1

  5. 22 godziny temu, Mała...94 napisał:

    Tak, bo jakieś 80% matek ciumka i zmiękcza słowa i mówią jak do upośledzonych istot, sama to widzę a dzieciaki powtarzają. Ale na szczęście są normalne matki traktujące dzieci jak ludzi. I tak, jesteś przewrażliwiona jeśli reagujesz na jakiś tekst z forum. A może dzieciak miał dość i ogłuchł przez twoje dziumdzianie jak do ...a? Pomyślałaś? Ogarnij się.

    Zabawna jesteś wiesz? 

    Jeśli nie rozumiesz co się do ciebie pisze, to chyba ci brakowało zajęć wyrównawczych w podstawówce. Sama się ogarnij i naucz czytać ze zrozumieniem. To taka mała podstawa, żeby móc odpisywać ludziom 😁 Powtórzę jeszcze raz. Nie dziumdziałam do swoich dzieci wtórna analfabetko. 


  6. 1 godzinę temu, Panna cotta napisał:

    Ale mieszkając w mieszkaniu nie musiałaby kupować węgla który obecnie kosztuje jak złoto, czyli skąd babcia weźmie ze swojej biednej chudej renciny czy tam emeryturki kilka tysięcy jednorazowo na węgiel? 

    Po wtóre kto jej ten węgiel załatwi (trzeba się ruszyć i jechać, trzeba stanąć w kolejce po dotacje - w dzisiejszych czasach bez tego nie ma sensu a dotacja się należy), trzeba załatwić transport a nawet jeśli jest w cenie trzeba ten węgiel zwieźć. I tu się zaczynają schody bo sama babcia tego nie zrobi, (dobrze jeśli chociaż jest w stanie napalić sobie w piecu sama, w co wątpię), trzeba poświęcić czas (któreś z dzieci), tak się mówi ale to ciężka praca, to samo drewno na rozpałkę które potrzebne jest przy paleniu węglem, to jest osobny transport i dodatkowa praca, trzeba pociąć to drewno, zwieźć do kotłowni. Może oczywiście opłacić robotników ale czy ją na to stać? Wątpię. Więc znowu albo dzieci jej dołożą do interesu, albo same to wszystko zrobią. Przypuszczam że ma starego typu ogrzewanie czyli na węgiel, a jeśli ma na gaz, to co miesiąc jej dzieci dokładają do rachunków bo nie wierzę, że jej starcza. Nadal uważasz, że taniej się mieszka w domu? Ok. Dochodzi podatek od nieruchomości coroczny który wynosi niemało, bo kilkaset złotych do tysiaca. 

    Koszenie trawy przez cały rok. No jakiś trawnik dookoła domu jest. Policz sobie teraz koszt benzyny do kosiarki, zależy teraz czy duży areał czy mały. Ale trawę trzeba skosić. Nie będzie żyć przecież w haszczach, pozarastana. Najlepiej byłoby raz w tygodniu. Można się uprzeć - raz na dwa tygodnie. Można znowu opłacać robotnika który babci skosi trawę. Ale można też samemu nie? Siedemdziesięciolatka raczej trawy sobie nie skosi, ale mogę się mylić. No to ok. Zamieniają się z rodzeństwem - raz w miesiącu każdy jedzie babci kosi trawę. Uwierz mi że po kilku miesiącach wszyscy mają dość. Połowa się zrzeknie tego domu, ewentualnie dogadają się i któryś będzie dziedziczył i to wszystko babci zapewni. Tak czy owak z 1300 zł babci emerytury (za którą twierdziliście że na pewno w domu prywatnym przeżyje robi się razem z ogrzewaniem i koszeniem trawy 2500 tys złotych miesięcznie po podzieleniu tych wszystkich kosztów w skali roku). Nadal twierdzicie ze za 1300 zł babcia przeżyje? Z pewnością jeśli wcześniej nie zemrze śmiercią głodową. 

    A w mieszkaniu nie przejmujecie się ani ogrzewaniem ani koszeniem trawy. Tego typu problemy odpadają. Oczywiście nie twierdzę że babcia się tam utrzyma z własnych pieniedzy. Nie utrzyma się. Ale nie trzeba będzie ogarniać dodatkowych rzeczy na które nikt w dzisiejszych czasach nie ma zwyczajnie czasu. Ludzie chcą żyć a nie jeździć palić komuś w piecu i kosić trawę. I dokładać do interesu. Ale to tylko moje zdanie. 

    No tak. Bo w mieszkania się nie ogrzewa. I nie masz podwyżki ogrzewania, bo węgiel i gaz zdrożał. 

    Z tym orientacyjnym 1300 zł chodziło o to, że babcia z takimi pieniędzmi nie utrzyma też małego mieszkania, a co dopiero takiego o metrażu domu. I tu i tu muszą pomoc dzieci. Myśmy nic nie napisały, że babcia przeżyje za 1300 w domu. Napisałysmy, że na małe mieszkanie też jej nie wystarczy. 

    Mówisz, że mieszkając w mieszkaniu babcia nie musiałby kupować węgla? No niestety jakby mieszkała w starej kamienicy, gdzie są jeszcze piece kaflowe, to musiałaby kupić ten węgiel w większych ilościach, bo te mieszkania mają 3 metry wysokości, więc sporo tego węgla idzie.  I jeszcze go wnieść na piętro, bo te kamienice nie mają wind. 

    Nikt się nie zrzeknie, bo każdy wykłada pieniądze na utrzymanie domu.

    To ile pakujesz w dom zależy od jego wielkości, a przede wszystkim stanu. Przedstawione przykłady, to domy duże, stare, a przede wszystkim dziurawe. Jak wybudujesz mały dom, ocieplisz i o niego dbasz, to ci posłuży długie lata. Tak samo mieszkanie musisz remontować i wymieniać co jakieś 25 lat instalacje, czy okna. Podatek od własności nieruchomości też musisz zapłacić. 

     


  7. 1 godzinę temu, Panna cotta napisał:

    Co do budowy domu według mnie to stracone lata i pieniądze, które wrzucasz w studnie bez dna bo tym jest dom. No chyba, że kogoś naprawdę stać, ale utrzymanie dużego metrażu (powyżej 200m uważam już za naprawdę duży) to luksus na który niewielu może sobie pozwolić, ogrzanie tego, doposażenie i przede wszystkim utrzymanie porządku w tym, sprzątanie... Szef w mej obecności wyśmiał moja znajomą która budowała 300m,on miał 200m a biedny nie jest, życzył jej powodzenia bo będzie jej potrzebne. A gnijący, niedogrzany i przeciekający dom (bo niestety trzeba w niego cały czas inwestować) to naprawdę nic fajnego. Pleśń i wilgoć masz już po paru latach użytkowania (bez odpowiedniego grzania i sprzątania, ocieplenia i konserwacji murów). Dzieci nie docenią bo uciekną od rodziców przy pierwszej możliwej okazji. A jak zostaną to jacyś nieudacznicy. 

    I jeszcze jedno sprostowanie. Według mnie 400 tys to na obecną chwilę wszystko co ktoś jest w stanie zaproponować za STARY kilkudziesięcioletni dom z działką, gnijący i ze wszystkimi instalacjami do wymiany. To, że budowa nowego domu kosztuje teraz jakieś dwa, trzy razy tyle co jeszcze parę lat temu nie oznacza, że STARE chaupy są tyle samo warte 🤦

    Myśmy z Ags już napisały, że teraz są fajne projekty na oszczędne i małe domki. Jak ktoś mądry, to sobie wybuduje domek 120-150 m2. Nie za duże na starość, a na tyle pojemne, że spokojnie się 3 dzieci wychowa. 

    To, czy znajoma będzie narzekać jeszcze na metraż, to się jeszcze okaże. Bo może akurat kupi 5 robotów sprzątających, żeby nie zamiatać, za mycie okien będzie płacić, a sam dom będzie zbudowany na odpowiednich technologiach. W przeciwnym przypadku, to fakt, można pogratulować głupoty. 

    1 godzinę temu, Korpo Szynszyla napisał:

    albo sprzedadzą i podzielą się kasą i wszyscy będą zadowoleni

    Swoja drogą kiedyś to były chyba lepsze czasy że człowiek miał 4kę dzieci i jeszcze na własny dom go było stać

    Tak, było inaczej. W latach 70-80 tych wystarczyło mieć trochę placu na terenie rodziców. I na tym kawałku ziemi można było się budować. Mury wychodziły dość tanio, bo budowało się z żużlu z którego robiono na placu pustaki. Do tego jak ktoś pracował w jakimś zakładzie produkcyjnym meble, drewno, szkło, to można było kupić jakieś odpady za grosze. No i siła robocza, to siła własnych mięśni i mięśni rodziny. Wiadomo, że budowało się kilka lat i dzieci nosiły ciuchy jedno po drugim, ale dało się. 

     

     


  8. 21 godzin temu, Foko Loko napisał:

    Babcia mojego męża ma dom. I 4 dzieci. Obecnie każde z dzieci do tego domu dokłada, bo babcia nie jest w stanie go utrzymać. Jednocześnie żadne z dzieci tego domu nie chce przejąć, bo wtedy pozostałych trzeba będzie spłacić plus przestaną sypać kasą i wszystko spadnie na jedną osobę. Co będzie po śmierci babci nie wiadomo. Czy podzielą na 4 czy nie podzielą, dzieci usamodzielnione, wszyscy z własnymi domami, bo praktycznie wszyscy już po 50tce, więc wszyscy harowali i odłożyli na swoje. Na ten najcięższy czas, na start nie mieli, musieli sami zapracować. Jasne, że kasa się przyda zawsze, ale mówię tylko, żeby nie dorabiać do tego większej filozofii 😛 jak ktoś chce budować to niech buduje. Ja bym raczej szła w stronę osiedla domków jednorodzinnych czy coś.

    ja tam na swoje mieszkanie zarabiam i nie czekam aż spadek wleci. 

    i nie, nie wynajmuję. Nic o wynajmie nie pisałam i nic pisać nie zamierzam.

    No i kolejna duża kolumbryna, a babcia pewnie 1300 zł emerytury. Za 1300, to babcia ciężko by miała pokój gdzieś wynająć, a normalnego mieszkania własnościowego też mogłaby nie utrzymać, bo 500 zł musi mieć na jedzenie, kolejne kilka stówek pójdzie na leki i też nie da rady opłacić funduszu remontowego, opłaty administracyjnej, wody, ścieków, prądu itd. 

    Po śmierci babci jej dzieci zapewne sprzedadzą dom i się podzielą pieniędzmi. Bo nikogo nie stać na spłatę rodzeństwa, a wszyscy się dokładają swojej matce do opłat. Więc po jej śmierci podzielą się pieniędzmi, bo jak widać każdemu się przyda. 

    • Like 2

  9. 15 minut temu, AgsAgsAgs napisał:

    Dzis buduje sie juz domy w takich technologiach, ze ich utrzymanie to znacznie mniej niz 2 tysiaki na miesiac. I masz inna powierzchnie mieszkalna niz w bloku. I taras na ktorym mozesz wypic poranna kawe. Oczywiscia kazdy ma inne potrzeby i pragnienia. Niektorzy nie wyobrazaja sobie zycia poza centrum duzego miasta. Tez tak mialam ale mi przeszlo wraz z pojawieniem sie dzieci. My wciaz sie wahamy czy sie budowac, czy kupic gdzies juz gotowy szeregowiec lub blizniak. Zablokowaly nas szalejace ceny materialow i kredytow bo bez tego ostatniego sie nie obedzie, za bardzo wszystko poszlo w gore. Jezeli zdecydujemy sie na budowe, do czego sklania sie moj maz, to tez bedziemy juz pare lat po 40. Biorac pod uwage ile placimy za mieszkanie to utrzymanie domu nam nie straszne. 🙂

    Wiele osób ok 50tki kupuje większe mieszkania, czy domy. Z jednego prostego powodu. Bo te 50latki często mają w domu 15latki i 10 latki, które mają wspólny pokój chciałyby większej przestrzeni osobistej. 

    • Like 1

  10. 18 minut temu, Foko Loko napisał:

    Ale ja nie mówię, że szkoda:) jak ktoś ma takie pragnienie, żeby mieć dom, to niech buduje, ale po co dopisywać do tego wielkie powody, że będzie na start dla dzieci? Nie będzie.

    A tak swoją drogą to dzieci potrafią sobie zarobić i kupić mieszkanie, niekoniecznie każdy oczekuje, że zrobią to za niego rodzice 😉

    No i nie wiem jak u Ciebie, ale moi rodzice mają dom i jego utrzymanie to sporo więcej noż 2 tysiące miesięcznie.

    To zależy, kiedy sobie dziecko urodzisz. Biorąc pod uwagę, że teraz wiele kobiet rodzi swoje dziecko nawet ok 45rż, to do usamodzielnienia się całkowitego dziecka, czyli do jakiegoś 25rż dziecka, bo przecież studiuje, to matka ma 70 lat. To tak. Ma dziecko dom na start. 

    Pytanie w jakim wieku są te dzieci, które potrafią sobie zarobić na mieszkanie. Sama napisałaś, że 20-25 latka nie stać na utrzymanie domu. No to jak go ma stać na wywalenie pol miliona zł na mieszkanie, kiedy nie ma jeszcze uzbierane, a kredyt wychodzi tyle co wynajem? Młode dostanie do ręki 2500zł i spadaj. Takie są realia. I żeby się czegokolwiek dorobić, to dziecko musi partnera, z którym spędzi przynajmniej 20 lat życia, żeby się coś z nim dorobić, albo zbierać kasę i wtedy kupuje w wieku lat minimum 30stu. 

    To zależy już jaki to dom. Bo jak się ma wielką chałupę wybudowaną w latach 80tych, albo i sporo wcześniej i się o to nie dbało, to potem się ma ciągłe remonciki. Większość 60parolatkow jak już ktoś zauważył przepisuje swoim dzieciom dom z dożywociem i się teraz córa martw za co dach zrobić, bo mnie się wcześniej nie chciało tych drobnych usterek naprawiać. Teraz się buduje małe kompaktowe domki od razu ocieplane i utrzymanie takiego domku nie wychodzi tak dużo. 

    • Like 2

  11. Dnia 1.12.2022 o 21:14, Foko Loko napisał:

    Nie będą miały. Bo teraz mamy czasy takie, że dzieci się wyprowadzają, a rodzice zostają sami w domu, ktory robi się dla nich za duży. Dziexko skorzystają dopiero jak odziedziczą. A w międzyczasie same sobie coś kupią albo wybudują.

     

    Dnia 1.12.2022 o 22:10, Foko Loko napisał:

    No mogą, ale otrzymanie domu w spadku jak się ma 50 lat to już bardziej dla wnuków. Tylko też którego 20-25 latka będzie stać na to, żeby taki dom utrzymać i opłacić.

    Generalnie średni biznes. Chyba, że na sprzedaż.

    Jeśli dziecko się wyprowadza, to musi mieć gdzie. Czyli, albo ma mieszkanie, bo rodzice mu kupią, albo ma po dziadkach, lub najczęściej idzie dziecko na wynajem. Więc jeśli go stać wywalić 2 tys na wynajem 30-35m2, bo takie są ceny razem z mediami, a to daje 24 tys rocznie, to stać go na utrzymanie domu. 

    A co to szkodzi, że moje dzieci dostaną dom, czy mieszkanie w spadu jak same będą po 50tce? A nawet po 60tce? Zawsze jest to jakiś kapitał. Można wynająć i mieć parę groszy do emerytury. A może uda się sprzedać. 

    Jesli człowiek zawsze chciał mieć dom, a stać go wybudować, czy kupić będąc ok 50rż, to niech sobie wybuduje, czy kupi. Człowiek jak jest w miarę zdrowy jeszcze 20-30 lat w tym domu pożyje. 

    • Like 1
    • Thanks 1

  12. 8 godzin temu, lexxus napisał:

    wiedza nie równa pracy fizycznej potrzebnej do kierowania pojazdem, pchania wózka, wybierania towaru. weryfikacji daty przydatnosci,  wywalaniu na kase itd. Nie ma równosci bo i tak kobieta siedzi w domu z nogami w misce z wodą, popija herbatke i skacze po kanałach TV. kiedy prawdziwy mężczyzna walczy o przetrwanie rodu. Kobiety zapominają, ze gdyby nie my to ciężko by im bylo na tym świecie. 

    Gdzie ty takie rzeczy widujesz? Serialu o rodzinie Bundy się naogladałeś? 

    7 godzin temu, lexxus napisał:

    Zdjecia nie poszerzą mojej wiedzy, niby jak? Na forum juz wysyłali  hard porno z fekaliami jako ciekawostki do oceny.  Zatem jak sama przypuszczasz, nie chce byc zaskoczony.

    Statystyki znam. IMO znudzily sie ukochanym, podjęły wyzwanie, zostaly same lub z dziećmi, kupily kota i topią smutki w winie. karma is a bitch.

    Ja nie wiedziałam, że mamy tak zawaansowaną SI i na kasach w sklepach siedzą roboty, w szpitalach za pielęgniarki,a także lekarzy robią roboty, cała kadra w przedszkolach to roboty, w szkołach dzieci uczą roboty, w restauracjach gości głównie obsługują kobiety i tak można wymieniać i wymieniać, bo przecież kobiety nie pracują, nie zarabiają, tylko siedzą przed tv całymi dniami. A niemowlę się samo przypilnuje, samo nakarmi, tak jak jego nieco starsze rodzeństwo. Wypierze sobie śpiochy, samo się wykąpie, zmieni pieluchę. A co tam, do żłobka też samo pójdzie. 

    Masz rację. Możesz być zaskoczony zdjęciami przedstawiającymi pracujące kobiety. Tak na marginesie Skb to facet. 

     

    • Thanks 1

  13. 17 minut temu, Rezkanostor555 napisał:

    Za mnie? To ja za kogoś  zapier..., żeby zarobić pieniądze na życie. Więc wychodzi na równo.

    Tak na równo, ale nie w tym rzecz. Chodziło o to, że dziećmi się nie zajmowałeś, a obowiązki domowe też były na innej głowie, niż twoja, więc nie dasz rady postawić się na miejscu autorki, która pracuje zawodowo przy dwójce malutkich dzieci i ogarnia dom na 4 osoby. Jej facet ma zrobić w domu coś więcej, niż sporadyczna prośba autorki o wyniesienie śmieci. A on nie dość, że zrzucił jej na głowę cały dom, to gnębi ją psychicznie. Ona wraca do domu z pracy i już myśli jaki sajgon zastanie w domu i co musi zrobić zamiast na spokojnie zjeść posiłek i usiąść z dziećmi. Ona jest przemęczona i fizycznie i psychicznie. Trudno, żeby w takich warunkach chciało się jej uprawiać seks częściej niż co drugi, trzeci dzień. 

    Nie można odkładać sprzątania na kiedy indziej jak sugerowałeś, bo się nie wykopiesz. Nie przy 4 domowników jak zauważył Skb. Co innego jak jesteś sam i sprzątanie zajmuje 2 godziny raz na tydzień. A co innego jak masz 2 malutkich dzieci. To sprzątania masz 2 godziny dziennie. 

    • Like 1

  14. 2 minuty temu, Rezkanostor555 napisał:

    Nie potrzeba śledzić. Sadzisz, że przez cały rok mieszkam w kabinie, która sprząta steward a kucharz podsuwa mi jedzenie pod nos?

    Wystarczy przez pół roku. Twoja żona nie pracowała, to sprzątała i zajmowała się dziećmi. A ty sam jesteś zdania, że decyzja o posiadaniu dzieci jest sprawą kobiety i jak ona je chce, to się niech nimi zajmuje. Czy siedzisz na statku, czy w domu, to jeden kit, bo i tak ktoś posprzątał za ciebie, kiedy twoje dzieci były jeszcze dziećmi. 

    • Like 1

  15. 51 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

    Ale ona pisała, w poście na początku, jakoś chyba w pierwszym,  że on w tych sprawach jej pomaga. 

    Napisała, że pomaga trochę przy dzieciach, a przy obowiązkach domowych jest tak, że on coś zrobi jak ona go poprosi. A generalnie to wygląda tak, że oni pracują na dwie zmiany. I jak ona ma pierwszą, to on ma drugą i w następnym tygodniu na odwrót. Ja zasugerowałam, żeby tak podzielić obowiązki, aby jedne prace domowe były wykonywane rano, a inne po południu. I kto ma jaką zmianę to robi to, co jest ustalone. Autorka mi odpisała, że tak właśnie było, ale zaczęły się wymówki, że dzieci żyć mu nie dały. W efekcie autorka zaczęła robić wszystko po południu po przyjściu z pracy, mając uwieszonego u szyi rocznika i potrzebującego uwagi 3latka, bo szanowny partner rano, kiedy dzieci nie ma, ugotował tylko obiad, a resztę miał w 4 literach. 

    Ta pomoc przy dzieciach jest zapewne w weekendy, kiedy ona np gotuje. 

    Napisałaś w swoim wielkim elaboracie, że autorka robi wszystko, żeby tego seksu nie było. Jesteś pewna? Bo tak naprawdę to nie ona robi wszystko, aby pożycie ustało tylko on. Wyobraź sobie sytuację, kiedy idziesz na rano do pracy, prawdopodobnie na 6 rano. Po pracy idziesz po dzieci, drobne zakupy i w domu jesteś przed 16stą. Zważywszy na to o której musiałaś wstać, to masz prawo być już zmęczona. Wchodzisz do chaty, a tam syf. I co się dzieje? Wszystko ci opada, zanim ogarniesz dzieciarnię, zjesz posiłek, zrobisz porządek, przygotujesz ciuchy to o której siadasz? A o 22 wypadałoby iść spać. Sorry. I ta sama sytuacja, kiedy ona wraca po 2giej zmianie. Zrobiony porządek rano gdzieś wyparował, gościu już śpi, kiedy ona wraca. Też ci wszystko opadnie. 

    • Like 1

  16. 5 minut temu, marine000 napisał:

    Odwoje sie bo nie ma sensu popadac w euforie z powodu nowego iPhona ze on takie cacko techologiczne jak z bajki a wiec to ludzie wymyslili, wspaniali, genialni ludzie , jedni z nas. a wiec i my jestesmy genialni.:) Nie jestesmy.Jestesmy  w XXI w   wciaz ludzmi  na poziomie psychologicznym ludzi z kamienia lupanego czyli jaskiniowcow.l ktorzy codziennie walcza o przetrwanie.Kazda zmiana genetyczna potrzebuje ok 5 tys lat aby sie zamienila w czasteczke aminokwasu w naszym kodzie  gentycznym i to pod warunkiem ze bodziec  bedzie regularnie stymulowal  nasz caly  system jako czlowieka.

    Mamy wiec w naszym pieknym wspanialym mozgu  , stawianym  na tronie przez taka Unlan  prawie  na tronie !  bardzo dziwna strukture nazywana potocznie "gadzim mozgiem " ktory pracuje zero-jedynjkowo i wciaz przeczesuje wszystkie sygnaly pod kontem przetrwania i ocenia jakie stanowia zagrozenie  dla zycia.Nie ma tam subtelnego rozrozniania  typu "fuzzy" ( cos posredniego),Sa tylko dwie odpowiedzi: Zostac!  lub Uciekac! 🙂 .Czy w takiej sytuacji czlowiek moze dzialac subtelnie ? Byc asertywnym ? Dostaje sygnal z gadziego mozgu jako pierszy sygnal "uciekac i juz cale myslenie jest temu podporzadakowane.Czy ten tzw ?mozg ? ma prawo wtedy przejac kontrole na caloscia naszej  psychologii? Ja bardzo watpie.Dlatego trzeba sobie zdawac sprawe ze to biologiczne przetrwanie determinuje nasze przetrwanie a nie jakies skomplikowane analizy matematyczne w platach czolowych w ktore wierza cale armie feministek na tym forum.:) Zadziwiajace ze tylko kobiety wciaz odwoluja sie do "mozgu" 🙂 a nie faceci.Na poziomie funkcjonowania neurologicznego mozg kobiety i meczyzny jest taki sam:) ale wyniki oba mozgi daja inne 🙂 

    To dowod na to ze biologiczny determinat za kazdym razem daje znac o sobie , nawet w tym prostym pytaniu  czy wypic kefir czy maslanke ? 

    Ja pierdzielę jak ty wszystko mieszasz. Czy jak raz w tygodniu nie będziesz uprawiać seksu , to umrzesz? I jakbyś mi nie dopowiadał czegoś, czego nie mam na myśli, to byłoby miło. 

    "Zadziwiajace ze tylko kobiety wciaz odwoluja sie do "mozgu" 🙂 a nie faceci.Na poziomie funkcjonowania neurologicznego mozg kobiety i meczyzny jest taki sam:) ale wyniki oba mozgi daja inne"

    Czyli to jednak faceci są mniej inteligentni, bo nie używają mózgu? Bardzo wygodna wymówka do wielu rzeczy. 


  17. 4 godziny temu, marine000 napisał:

    Napisalas tylko swoja fantazje na temat i  tyle. L:) Twoje argumenth tez sa fantastyczne i nie trzymaja sie tego co nauka juz wie o naszej genetyce. 

    W tym watku nie napisalem ani razu "ze kto ma seks ten ma wladze" Rusz mog i zastanow sie dlaczego ! Moze masz problem z  kojarzeniem faktow ?! wiec wyciaganie tego niby ma byc jakims koronnym argumentem.Inn temat -inna sprawa  wiec argument z kosmosu a blizej z d..y.,makulatura! 

    Nie wiem na podstawie czego wyciagasz wnioski ze  ja wnioskuje 🙂 ,

    Czysta logika wskazuje ze w grupie promiskuistycznej w jakiej zyl czlowiek miliony lat, jelsi samica ma jajeczkowanie co okolo (!) 30 dni  to facet musi caly czas ja bzykac aby nastapilo zaplodnienie  bo niby skad mial on wiedziec  kiedy  ma prawo ? ! czasem wyczul ze ma owulacje, czasem nie..Ty mowisz o modelach perfekcyjnych jak w labolatorium a oni zyli w dziczy, walczyli kazdego dnia o przetrwanie  i wciaz te jajeczkowania sie pojawialy lub nie , raz byly w ten dzien raz w tamten. Byla duze rozstrzelenie wiec Natura to wymyslila tak ze facet ma ja bzykac i bzykac, jeszcze lepiej jak kilku  a na pewno kiedys skrzyzuja geny!  i ta konkretna samica zjadzie w ciaze bo jej rola bylo byc inkubatorem  zycia. Poza tym wiecej mezczyzn to wieksze prawdopodobienstwo zajscia w ciaze.On nawet pojecia nie mial ze nasienie sluzy do prokreacji.Cos mu sie wyzwalalo z wacka i tyle.To Ewolucja sterowala calym zblizeniem i ciagiem dalszym. czyli sily biologiczne Zauwazam ze wg wszelkich zrodel zycie ludzkie zaczelo sie w Afryce  znacznie wczesniej a nie wczasch lodowcowych wiec kiedy lodowiec zagarnial polnocna Europe to czlowiek mial juz za soba kilka faz przystowawczych do srodowiska  i lodowce mu nie byly straszne bo umial juz sobie dawac rade z chlodem  oraz wlasnie sie rozmnazal i rozmnazal  dzieki temu ze facet produkuje nasienie 24 godz na dobe i jak go nie zwolni to czuje sie niewygodnie 🙂 i rozglada za natural;nym wyladownie w w szparce kobiety .Lekarze mowia ze przezywa stres wiec musi sobie upolowac jakas samice i przekonac ja do seksu a jak nie to zgwalcic.Gwalt byl wtedy czescia naturalna zycia spolecznego i nikt ni robil z tego halo.Samiec najsilnieszy bral co chcial a jego geny sie rozprzestrzenialy.Silne geny! a Natura  je premiowala bo zajmowali wiodaca role  na drabinie spolecznej 

    Nie usiluj korygowac natury fantazjami na temat tego ze skoro facet ma mozg to moze sobie zawiazac na supelek.a faceci mowia ze ma "sine jajaj"

    Po pierwsze, ja nie napisałam, że ty piszesz w tym wątku, kto rządzi seksem ten ma władzę. Ja napisałam, że kilka razy gdzie indziej napisałeś coś takiego i kilku innym kobietom doradziłeś, aby zrobiły mężom szlaban na seks, to wtedy dostaną co będą chciały. Zdziwiło mnie, że w tym wątku nie poradziłeś autorce tego samego co innym kobietom będących w podobnej sytuacji, tylko doradziłeś rozwód. 

    Po drugie nie jest to prawdą, że facet potrzebuje seksu więcej, niż kobieta. To nie jest moja fantazja, a fakt. Kobiety generalnie potrzebują tyle samo seksu, co faceci  Owszem, seks jest bardzo ważny w związku i tego nie neguję, jak mi tutaj próbujesz insynuować. Mało tego. W tamtych wątkach gdzie doradzałeś szlaban na seks, myśmy się oburzały, że seksu nie można traktować jako systemu kar i nagród. 

    A po trzecie. Temat jest o tym jak to zrobić, aby żona miała siłę na seks 4 razy w tygodniu, a nie 2.

    Niestety, kiedy jest przemęczona i szantażowana, to ten seks za niedługo nie będzie radosnym miłosnym aktem małżonków, tylko czymś po czym jej będzie się zbierało na wymioty. 

    A więc wystarczy, że szacowny mężuś przestanie być wygodnym du,pkiem i weźmie na siebie część domowych obowiązków, żeby żona nie padała na twarz wieczorem. Tylko tyle i aż tyle. 

    Piszesz, że kobieta jest płodna raz w miesiącu. Ale to, że jest płodna przez 5 dni pomijasz. O libido płci męskiej piszesz, jakby każdy facet chodził z twardym drągiem 24h/d przez cały miesiąc, a kobieta miała chęć na seks z racji owulacji jeden dzień w miesiącu. Ja rozumiem, że potrzebujesz sporo. Taki masz organizm. Ale to nie oznacza, że inni faceci potrzebują tyle samo co ty.

     Jesteśmy takimi samymi ssakami jak reszta zwierząt. Wiesz skąd się wzięło powiedzenie jak su,ka nie da, to pies nie weźmie? Z tego, że wśród zwierząt nie ma gwałtów. A też niektóre gatunki zwierząt uprawiają seks dla przyjemności i rozładowania emocji. Ewolucja nie miała na celu zrobienie z facetów gwałcicieli. Jak facet gwałci, to jest to jego własna świadoma decyzja. Tylko i wyłącznie. Ewolucja zrobiła z mózgu człowieka potężną bombę inteligencji, a co człowiek zrobi z tą inteligencją, to jest jego decyzja. 

    Z tym człowiekiem pierwotnym wiesz, że gdzieś dzwoni, ale nie wiesz gdzie. Homo sapiens pochodzi z Afryki. W Europie był inny rdzenny gatunek człowieka, który wyginął. A wyginął dlatego, że po wielkim wybuchu wulkanu nastała w Europie epoka lodowcowa i przeżyło ich niewiele. Dopiero wtedy homo sapiens przeszedł do Europy i rozpoczął ekspansję. Ten drugi gatunek zamiast rozmnażać się między sobą, to zaczął mieszać się z homo. Może też dlatego, że było ich wtedy już zbyt mało. A jak się zaczął mieszać, to na odrodzenie czystego gatunku już nie było szans. Ich dzieci to już były mieszańce. 

    Co do męża Foko. Z racji sytuacji w jakiej jest Foko o której wszyscy wiedzą, więc ty czytając macierzyński też powinieneś to wiedzieć, gdyby jej mąż znalazł sobie teraz kochankę, to byłby ostatnim skur,wysynem. 

     

    • Thanks 1

  18. Odwracasz kota ogonem, czyli napisałam prawdę. To ty piszesz cały czas, że ten ma władzę w domu, kto rządzi seksem, a przy tym piszesz, że faceci mają wysokie libido, a kobiety niekoniecznie. To twoje wpisy wiele razy mówiły, odmów kobieto mu seksu, to dostaniesz co chcesz. No to ci piszę, że jeśli u ciebie tak jest i ci się to sprawdza, to ok. Może u autorki to właśnie się sprawdzi, przy czym my zauważamy jedna rzecz, której ty nie widzisz, a usprawiedliwiać faceta ewolucją. Wystarczy, że mąż autorki przejmie z powrotem te obowiązki z których się wymigał i ma seks częściej,  bo ona będzie mniej zmęczona i będzie mieć siły. Tu nie trzeba żadnych teorii ewolucyjnych. Trafił sie jej facet z wysokim libido i jej to odpowiadało. Gdyby sie facet nie wycwanił i nie przerzucił całej roboty w domu ograniczając się do małej "pomocy", to dalej by jej to wysokie libido męża odpowiadało. 

    To co piszesz o rozmnażaniu, że facet musi być zawsze gotowy miałoby sens, gdyby na 1000 urodzeń rodziło się 10 chłopców. 

    Okres płodny u kobiety na ok 5 dni, a plemnik potrafi przeżyć w ciele kobiety 72 godziny. Więc wystarczy, że facetowi będzie się  chciało raz na 5 dni i na pewno się wstrzeli w jajeczko. No i może cię zaskoczę, ale wielu kobietom najbardziej chce się seksu podczas miesiączki. 

    Wiesz dlaczego nasz gatunek przetrwał, a inne nie? Bo w Afryce nie było takiej malej epoki lodowcowej po wielkim wybuchu wulkanu i niedobitki nie musiały szukać innych opcji. 


  19. 2 godziny temu, Bimba napisał:

    To absolutnie nie jest takie proste.

    Facet który nie chce nic robić w domu a do tego szantażuje ze jak nie będzie seksu to on będzie robił jej na złość (w domu dwójka malutkich dzieci!) nie jest żadnym partnerem do rozmów. 

    I nie trudno się domyślić że seksu nie ma bo facet w tym temacie dba tylko o siebie, a chyba nie chodzi ci o to żeby "nagradzać" seksem powieszenie prania czy odkurzanie.

    Jest proste. Nie rozmawiać, tylko wyrazić żądania i zacząć wymagać. 

    Nie, nie chodzi mi system kar i nagród z seksem roli głównej, ale tutaj to się chyba faktycznie sprawdzi coś w ten deseń. Nie poodkurzałeś, ja to musiałam zrobić i się tak bardzo zmęczyłam, że muszę odpocząć. Wybacz, zamiast odpocząć po pracy i mieć w konsekwencji siłę na igraszki, musiałam zrobić twoją robotę. W związku z tym idę spać. 


  20. 2 minuty temu, Bimba napisał:

    Nie kochana, on mówi "jak nie rozłożysz nóg na każde moje skinienie to będziesz miała przerąbane, wszystko czego potrzebujesz zostanie ci odebrane" (przypominam ze seks jest) - tak się zachęca partnerkę do częstrzego seksu???

    No mniej więcej. Jak on to powiedział? Że autorka nie dostanie jego zainteresowania? Jakoś tak.  Buhaha. Jak na razie to on się interesuje swoim interesem, jak to zrobić, żeby jemu było dobrze. Absolutnie nie interesuje się jej stanem psychicznym i fizycznym 


  21. Przed chwilą, marine000 napisał:

    Bardzo zle argumetujesz! co swiarczy o tym ze pojmujesz faceta jako kobiete w staniku bo facet nawet zmeczony ma jednak  ochote na seks:) Szczegolnie mlody i rozrodczy 🙂 

    Bzdura! Nie projektuj swojego libido na wszystkich facetów, bo każdy człowiek jest inny i każdy człowiek, kobieta i mężczyzna może mieć inne libido. To zależy od osoby. Jest sporo facetów calkiem aseksualnych. 

    Jaka ewolucja? Dążenie do rozrodu, to dążenie całej przyrody. Nieważne roślina, robal, czy ssak. Ewolucją możesz nazwać rozwój intelektualny człowieka jako istoty,a nie myślenie o spuście. 

    Zrób eksperyment. Rozejrzyj się za kobietami, które mają problem z dolnym odcinkiem kregoslupa i zapytaj ile one mają seksu. Zapewniam cię, że każda ci powie, że stanowczo za mało. Bo facetowi krew z lędźwi zejdzie, a nadmiar w jądrach uwolni się podczas snu, a kobiecie to zostaje. My mamy trochę bardziej to rozbudowane i rzutuje na kosc ogonowa. 

    Pojmuje faceta jako kobietę w staniku. Czyli co? Jak mam biustonosz to jestem aseksualna, a jak go zdejmę to jest demon seksu ze mnie? 

    Zawsze powtarzasz, że ten ma władzę w domu, kto rządzi seksem. Widocznie twoja żona libido dużego nie ma i traktuje seks jako nagrodę dla ciebie, a tobie to odpowiada. Możliwe, że mąż autorki tak właśnie powinien być traktowany jak ty przez swoją żonę. 

    • Like 1
    • Thanks 1

  22. 8 minut temu, *Piotr* napisał:

    Wam się podoba czy nie,  współżycie jest częścią związku.

    Nie ma współżycia,  jest gdzie indziej to z obu stron.  Brednie tylko w waszych głowach :classic_wacko:

    Czy ci się to podoba, czy nie, tam u autorki jest współżycie. Problem jest w tym, że facet prawie cały dom zwala na żonę, a współżycie chciałby mieć częściej niż 3 razy w tygodniu. 

    Czy ty będąc mocno zmęczonym masz ochotę na seks? Raczej nie. A tam żona przemęczona, mąż wypoczęty i robi się problem. 

×