Tinka
Zarejestrowani-
Zawartość
72 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Tinka
-
Eh dziewczyny... Nie wiem czy to wasza zasługa, czy nade mną coś czuwa, ale naprawdę zaczęłam podchodzić do sprawy na chłodno. Zawsze miałam tak, że to ja się do kogoś naginałam, ulegałam, wiecie o co chodzi... Teraz powiedziałam "nie". Mam swoje życie, swoje plany. Nie spie.... tego tylko dlatego, że nagle jakiś obcy facet stwierdził, że jestem fajna i będzie mi fundował teksty rodem z telenoweli. Niech sobie gada, niech sie gapi, niech sobie myśli o mnie co chce. Ok to jest miłe, ale to nic nie znaczy. Za to wiele znaczy wtulona twarz mojego n gdy zasypiamy. Nie wiem jak jest u was, jesteście na zupełnie innym etapie życia niż ja... Nie wiem czy inne kobiety też tak mają, ale... Ja swoje szczęście, dobre samopoczucie, humor zawsze uzależniałam od faceta, nieważne czy mojego obecnego partnera czy od innych relacji. Wkurzało mnie to, ale nie umiałam inaczej. Teraz czuję, że to się zmienia. I to daje mi taką pewność siebie albo to pewność siebie ma na to wpływ.... Limboska jak się czujesz po zerwaniu? Z tego co pamiętam, to coś się istotnego wydarzyło.
-
Czytam co u was.... czytałam swoje stare wpisy tutaj. Uświadamiam sobie, że jesteśmy na zupełnie innych etapach życia. Gdy czytam że wasi mężowie są tacy i tacy to szczerze nie dziwię się, że poszukałyście szczęścia poza małżeństwem. U mnie to zupełnie co innego, bo mój przyszły m jest najlepszym co mogło mnie spotkać. Zaczynam rozumieć swoje emocje i błędy które popełniłam. Niedługo bierzemy ślub. Szczerze.. chciałabym wziąć go nawet jutro. Tak jakby miał mnie przed czymś uchronić.
-
No wiadomo jak nawet ostatnio bez mrugnięcia okiem spławiłam gościa, który wydał mi się po prostu mega obleśny.Pech chciał, że on był tego mimowolnym świadkiem. Postaram się ogarnąć swoje emocje i ciało, tak żeby nie reagować na jego zachowania. Wciąż liczę na to, że nasza wspólna przestrzeń sprawi, że mu się opatrze, wtedy byłoby mi łatwiej.
-
No i muszę przyznać ci rację. W jakiś dziwny sposób mnie to kręci. Ale w domu kręci mnie ktoś inny... Przecież to chore
-
Mega logicznie brzmi to co piszesz... Widziałam go ostatnio z synem i pomyślałam, że jestem ...ką, że pozwalam sobie na takie rozkminy o nim. Od razu wyobraziłam sobie, że to mój ojciec odprowadza mnie do szkoły a pięć minut później zagaduje do jakiejś gówniary i szczerze poczułam obrzydzenie do całej tej sytuacji. Niestety szybko mijają takie chwile otrzeźwienia. To chyba ze mną jest coś nie tak... Naprawdę zaczynam myśleć, że jedynie zmiana pracy mnie uratuje, bo to co się dzieje nie rozejdzie się po kościach. Myślicie, że on wie co się ze mną dzieje?
-
I jak mam sobie poradzić? Musiałabym się zwolnić
-
Jestem coraz bardziej skołowana... Już kilka razy pisałam tutaj i kasowałam tekst...
-
No właściwie teraz już na porządku dziennym jest mówienie, że urlop mu się dłużył, że weekend do bani..i czy u mnie też tak samo, więc powiedziałam, że nie, że ja super spędzam wolne dni i chętnie przejmę jego pulę. Jak widać nie zadziałało
-
Wpatruje się we mnie maślanym wzrokiem, mówi "tylko ty mnie nie męczysz", "masz jakiś cudowny dar przekonywania".. ludzie zaczęli już to komentować. Z jednej strony podoba mi się jako facet, te teksty nie są obleśne, ale z drugiej strony czuję się strasznie zakłopotana. A może fakt, że tyle czasu już trwają te akcje i nic konkretnego się nie stało oznacza, że on po prostu po ludzku mnie lubi i nic więcej? Tak sobie starałam się to tłumaczyć do momentu pytania o to czy jestem szczęśliwa.. jakaś masakra. Pewnie zdaje sobie sprawę z tego co robi, jak się z tym czuję i nieźle się bawi całą tą sytuacją. Chciałam być odbierana jako fajna kobieta, ale czuję, że wypadam na głupiutką nastolatkę.
-
Ok.. nawet wiem czego mi brakowało. Mój związek jest prawie idealny, w łóżku jest wspaniale, w takim zwykłym codziennym życiu też. Jedyny problem może polegać na tym, że to ja pierwsza zakochałam się w moim t. To nie było wielkie bum z jego strony, przynajmniej ja tak to widzę i czuję. Teraz widzę w jego oczach miłość i pożądanie, ale brakowało mi tego na początku znajomości. Wiem, że życie to nie film, ale byłam bardzo młoda i bardzo chciałam przeżyć takie zakochanie, chciałam, żeby mnie podziwiał jak mężczyzna podziwia kobietę, która mu się podoba. Tego mi zabrakło kiedyś, a teraz tego doświadczyłam. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. I w pewien sposób to wypełniło ten niedosyt z przeszłości. Na szczęście sytuacja się stabilizuje. Z ręką na sercu mogę przysiąc, że nigdy nie powiedziałam mu niczego, co mogłoby sugerować, że mi na czymś zależy, ale tak jak mówicie brak stanowczej reakcji na jego teksty i prawdopodobnie rumieniec na twarzy mogły go ośmielić. Na tę chwilę mamy bardzo ograniczony kontakt. W zasadzie zauważyłam, że gdy jesteśmy sami to wciąż patrzy na mnie z uśmiechem i czuję taką nić porozumienia, ale w obecności innych osób praktycznie nie rozmawiamy o innych sprawach niż te związane z firmą.
-
Ale mi też nie przychodzi do głowy pakowanie się w romans
-
Niby dlaczego nie? Nic nie zrobiłam, a niektórzy tutaj traktują mnie tak jakbym na tydzień przed ślubem dopuściła się zdrady. Zapytałam o waszą opinię, dotychczas nie zdawałam sobie sprawy z tego jak wygląda sytuacja z perspektywy postronnych osób. To, że przyznałam, że mi schlebiało, że dojrzały mężczyzna zwrócił na mnie uwagę to nie znaczy, że moje przyszłe małżeństwo będzie nieszczęśliwe.
-
Przeczytałam to kilka razy. I faktycznie, gdy spojrzy się na to na chłodno z boku to tak to wygląda. Ale gdy (świadomie lub nieświadomie) bierze się udział w czymś takim to jakby traci się obiektywizm.
-
....
-
Tak, szukam potwierdzenia domysłów, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji.
-
Ale chyba każde z was nosi obrączkę? To jest dowód Nie powiedziałaś w jaki sposób cię traktował, w jaki sposób okazywał zainteresowanie. Może to nadinterpretacja tak jak w moim przypadku?
-
Dziewczyny, też zauważyłam, że ktoś odświeżył mój temat z mają. To prawda, szukałam tutaj porady. Przykro mi, bo też widziałam, że was obgadują. Co do wszystkich rad, zrozumiałam już sytuację. Aż nadto. Dzięki
-
Ja też go nie lubię za ten dziwny niepokój, który wdarł się do mojego życia. To nie tak, że mi czy komukolwiek się żali jak mu źle. Po prostu przyszedł dziś i po raz pierwszy powiedział, że miał beznadziejny urlop, że dzieciom już odbija z siedzeniem w domu, a żona nigdzie nie chciała wyjechać, bo się boi wirusa. I nie narzeka na żonę tylko z tego co mówi wychodzi na to, że jest niesamodzielna. Ze zdjęcia które widziałam wynika coś jeszcze, ale to zostawię dla siebie, bo nie chcę jej tu obsmarowywać. Najśmieszniejsze jest to, że ja nie chcę mieć romansu. Mi się spodobało to, że atrakcyjny, dojrzały mężczyzna w jakiś dziwny sposób zabiega o moją uwagę.. choć po dzisiejszym dniu jest dla mnie jeszcze bardziej niejasne. Miałam wrażenie, że mnie unikał, a później gdy zostaliśmy sami był speszony jak uczniak. No może mi się tylko wydaje. Nie umiem ocenić, dlatego chciałam zasięgnąć opinii innych.
-
Być może, nie jestem mężatką, ale nie potrafię sobie wyobrazić związku bez jakiejkolwiek czułości. Wiem, że po latach to już nie to samo, ale patrząc na moich rodziców, którzy 30lat po ślubie oglądają serial trzymając się za ręce to jednak mam nadzieję, że może być dobrze po tylu latach razem. Tymczasem w pracy nie uniknęłam przebywania sam na sam z p... Przyszedł i przez 5 minut próbował mi wytłumaczyć o jakie dokumenty mu chodzi, ale nie mógł zebrać słów. Stal czerwony jak burak, uśmiechał się i mówił od rzeczy... Ale uśmiech ma zniewalający. No cóż
-
A rozmawiałaś z m o całej sytuacji? Tzn nie o k, ale o tym co dzieje się w waszym małżeństwie? Przepraszam, ale nie jestem w stanie przeczytać tyłu stron forum, dlatego nie wiem jak wygląda sytuacja. Ja dziś rano szłam do pracy z duszą na ramieniu. Po prostu się bałam tego co się stanie. Na szczęście chyba faktycznie opadły emocje. Wypiliśmy tylko szybką kawę (w towarzystwie innych), zapytał czy u mnie wszystko w porządku i gdy potwierdziłam powiedział "to się cieszę". O swoim urlopie powiedział, że był beznadziejny i że kawa nigdzie nie smakuje tak jak w pracy. Przez resztę dnia zamierzam go unikać.
-
No właśnie, a ja powinnam zignorować to spojrzenie i odwrócić głowę, tak jak robię to, gdy obcy mężczyzna przygląda mi się zbyt intensywnie lub podczas rozmowy spogląda mi w dekolt. Po tej sytuacji próbowałam się zdystansować, nie zwracać na niego uwagi, gdy nie było to konieczne w związku z pracą. Nie podnosiłam wzroku znad komputera, gdy wchodził do naszego pokoju, ale wtedy czułam, że i tak na mnie patrzy i szuka pretekstu, żeby tylko o cokolwiek mnie zapytać (nagle przypomniał sobie, że miał mi coś przesłać albo mieliśmy omówić jakaś ważną sprawę - tak ważną, że mogła czekać przez ostatni miesiąc). Siedziałam na korytarzu obok mojego biura, w którym panie sprzątały a on wyszedł ze swojego pokoju, chyba gdzieś wychodził, ale nagle przysiadł się obok, rozłożył ramiona tak że praktycznie mnie obejmował. Rozmawialiśmy o głupotach, ale szczerze... Nigdy nie widziałam, żeby z kimkolwiek tak spędzał przerwę.
-
Też myślałam, że to może być moja nadinterpretacja. Najpierw zaczęły się telefony, podczas gdy byl w delegacjach. Czasem dzwonił do pracy, później też na mój prywatny numer. Zawsze zaczynałam opowiadać co w pracy, jak projekty itd. ale on pytał co u mnie i opowiadał co u niego (u niego, nie u jego rodziny). Później wrócił do pracy i zaczął komplementować mój wygląd, że świetnie wyglądam, że się zmieniłam (a naprawdę nie zmieniłam nic), że tak dawno mnie nie widział. Coraz częściej żartował i mówił, że nie wyobraża sobie firmy beze mnie i że zrobi wszystko, żebym została, mogła się rozwijać i była zadowolona także z finansowej strony. I facet jest znany z tego, że lubi dużo mówić co niekoniecznie przekłada się na działanie. A w stosunku do mnie załatwił wszystkie sprawy tak, że po pół roku pracy zostałam wezwana do wyższego kierownictwa, które przedstawiło mi nowe warunki i możliwość innego stanowiska po wygaśnięciu obecnej umowy. Poza tym nigdy żadnej kobiecie w pracy nie powiedział nic na temat tego jak wygląda, a razem ze mną pracują jeszcze dwie kobiety + kilka kobiet z działów z nami współpracujących. Moim zdaniem trzyma duży dystans w stosunku do innych. Zauważyłam to, gdy zaczęłam pracę. Owszem był sympatyczny dla wszystkich, ale bliżej siebie nie dopuszczał nikogo. Ot wypić kawę, porozmawiać o pogodzie, bez zbędnych uśmiechów i zachwytów. To wszystko może potraktowałbym jako wyrazy sympatii, jednak dało mi do myślenia jedno spojrzenie... Nie będę opisywać całej sytuacji, ale czułam, że to coś innego niż zawsze. Było długie, przeciągłe, znaczące. Oboje chcieliśmy coś powiedzieć iii nagle staneliśmy patrząc na siebie bez słowa. Na szczęście doszły do nas inne osoby i atmosfera się rozładowała. Później kilkukrotnie zdarzały nam się takie sytuacje. Zaczął też skracać dystans fizyczny, a to nachyli się nade mną, przysiadzie się bliżej - jakiś czas temu siedzieliśmy przy jednym biurku, przy jednym laptopie, praktycznie policzek przy policzku. Nagle na mnie spojrzał, a był tak blisko, że nie dałam rady tego nie zauważyć, ale też nie odzwajemnilam spojrzenia. No nie wiem.. Może chciałam zobaczyć więcej niż było naprawdę, choć zanim nie zauważyłam tego zachowania traktowałam go jako szefa, który jest bardzo w porządku. To nie tak, że na rozmowie kwalifikacyjnej wpadłam po uszy i teraz próbuję do tego dorobić historyjkę. To się zadziało. Zbliżyliśmy się i to jest niezaprzeczalne. Lubimy się. Wprost powiedział mi, że darzy mnie zaufaniem..
-
Dziękuję wszystkim, którzy mi odpowiedzieli. Tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że stąpam po cienkim lodzie.. mam nadzieję, że wszystko zakończy się jedynie tym, że będę miała z kim wypić kawę w pracy. Zresztą, był teraz na długim urlopie, więc może emocje nieco opadły
-
To jest dość delikatna sprawa, wspomniałam, że łączą nas zależności zawodowe, żebym mogła powiedzieć, że informacji o mieście udziela punkt informacji To nie jest taki problem, nie wiem jak delikatnie zareagować na teksty typu "co ja bym bez ciebie zrobił", "zrobię wszystko, żebyś została w moim dziale", "tak się cieszę, że to właśnie ciebie zatrudniłem", "wyglądasz pięknie", "nie wiem czy stęskniłem się za pracą czy za tobą" albo mówi o mnie "moja (tu imię)" i to w obecności innych osób. Kiedyś miałam poważny problem w pracy z inną kobietą, zrobił wszystko, żebym wyszła z tego wygrana, wstawił się za mną u szefów i zadzwonił o 19 żeby mi powiedzieć, żebym już się nie martwiła, że wszystko będzie dobrze. Po prostu nie odpowiadam na te teksty, ale coraz bardziej czuje się rozluźniony w moim towarzystwie, żartuje.. mam wrażenie, że ze mną flirtuje.. najgorsze, że mi się robi słabo, gdy jest za blisko.
-
Facet wypytuje mnie o wszystko. W weekend przyjechał do mojego miasta i planuje się tam przeprowadzić.