-
Zawartość
12090 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Bimba
-
Z reszta mieszkając w jakimkolwiek kraju poruszasz się na paszporcie kraju którego masz obywatelstwo.
-
Nie, nie ma za granicą dowodu osobistego. Mieszkając w UK poruszasz się na paszporcie kraju którego masz obywatelstwo.
-
A jak nie masz dowodu to poruszasz się na czym???? Nie mogę mieć dowodu osobistego bo nie mieszkam od lat w Polsce, więc na czym mam sie poruszać? Jeszcze raz zapytam - mam podać ci adres i wysłać skan dokumentu który to może potwierdzić? Dociera do ciebie że ktoś nie chce na forum publicznym ujawniać nazw miejscowości w których przebywał? I owszem, nie znam dobrze niemieckiego, w pracy i tak wszyscy posługiwali się angielskim, czy to coś dla ciebie zmienia?
-
Jasne, masz świętą rację . Jestem głupią dwudziestolatką która mieszka u matki i od dziesięciu lat piszę na kafe. Masz również rację w tym że podróżując samolotami po unii nie potrzeba paszportu (nie mając innego dokumentu tożsamości), po prostu jedzie się na lotnisko i mówi się przy odprawie swoje nazwisko i już, wsiadasz i lecisz, przecież jest Schengen! Z reszta jak taki geniusz i królowa dedukcji może nie mieć racji? Miłej niedzieli.
-
Jasne, paszport nikomu do niczego nie jest potrzebny. W takim razie kup bilet na samolot do jakiegokolwiek miasta w Niemczech i jedz na lotnisko bez paszportu, zobaczymy jak polecisz. I co ma do tego kto i od ilu lat zagląda i pisze na kafe? Ty o tym decydujesz?
-
Obowiązku nie masz, nie pakuj się
-
To ciekawe bo ja bukujac bilet do Niemiec, Włoch czy Hiszpanii muszę podać numer mojego paszportu. A może powinnam podawać numer kwitu z pralni? P.S. Polskiego dowodu osobistego nie posiadam od piętnastu lat.
-
Dawaj jeszcze!
-
Dyskutyjesz sama ze sobą? A co na to lekarz?
-
Każde z nich ma swój powód, czegoś potrzebuje.
-
Jak to po co? Ktoś musi mu wyprac, posprzątać, ugotować i opróżnić worek! A że uważa się za pięknego, młodego i wspaniałego to ani myśli za to płacić więc łapie sobie na piękne słówka i obietnice jakąś skrzywdzoną bidulkę pokopaną przez życie, której można obiecywać domek, wspólne życie i uciech sto, tylko jeszcze nie teraz, może później, bo kłopoty, bo problemy, bo to jej wina, bo coś zrobiła czy powiedziala nie tak, bo ma dziecko i o nie dba, bo się krzywo spojrzała no to będzie kara i na razie domku nie będzie, ale prace domowe będą. I tak to się kręci - do momentu aż ona nie wytrzyma, lub nie trafi się kolejna pokopana bidulka tylko trochę młodsza i bardziej naiwna. Znam sporo takich "związków" w UK.
-
To jakaś moda teraz brać sobie kobietę z dzieckiem żeby traktować ją jak goowno, poniewierać a jej dziecka nienawidzieć i wyliczać im każda kromkę chleba? To jakiś nowy sport??? Ile tu już tematów o tym???
-
Albo druga opcja. Odchodzisz, skoro on tak dobrze zarabia i jest to udokumentowane na kontach to występujesz o porządne alimenty na dzieci, pracujesz i żyjesz jak normalny człowiek a nie popychadło. Dzieci w jakim są wieku?
-
Masz skoro pracujesz na pół etatu i masz 500+ na troje dzieci to kasa jaką dysponujesz to ok 3 tys zł . Rzeczywiście, zawrotna suma na utrzymanie czterech osób! Oddaj mu te pieniądze, niech sam robi zakupy, kupuje dzieciom i tobie ubrania, jedzenie, niech kupuje bilety do kina, placi za wyjścia z dzieciakami, dosłownie za wszystko. I cały czas mu wymawiaj - "bierzesz moje pieniądze i pieniądze dzieci? To płać!!!" Niech się cwaniak dowie ile kosztuje jedzenie czy buty!
-
I właśnie tyle będzie trwała ta szarpanina
-
... Ale jeszcze poczekam, zobaczę... Aż dzieci dorosną i przestaną być problemem
-
Dobry seks z facetem który mnie poniża i nienawidzi mojego dziecka... hmmm... to mi zalatuje swego rodzaju perwersją
-
Kłótnia ma niewiele wspólnego z rzeczową i merytoryczną rozmową. Chcesz budować dom, a nie wiesz czy masz fundamenty... Można i tak. W sumie to powinniśmy się od autorki odwalić. Przecież seks jest wspaniały, okazuje się że nadal potrafią zesoba rozmawiać, dogadują się świetnie w wielu sprawach - dochodzę po woli do wniosku że ten związek jest jednak wspaniały a tylko my tu mieszamy i s,ujamy na siłę złych stron.
-
Nauka drogo kosztuje. Dlatego przecież nie kupisz córce droższych ubrań i butów, prawda?
-
Dokładnie, nie znasz się.
-
Mylisz ze ja kupując synowi droższe buty robie to kosztem nakładów na jego edukację?
-
Może nie każdy, ale dzieci owszem. Poczekaj jak twoja córka podrośnie, zobaczysz jakie ważne będą wtedy buty i ciuchy z konkretnych sklepów. No, ale ty "jeszcze nie sprawdziłeś tego na sobie" więc nawet się nie domyślasz. Ale ja biorę pod uwagę jakość markowych rzeczy, rzeczy z primarka już po pierwszym praniu wyglądają jak szmaty do podłogi. Jestem zwolenniczką zasady "mniej ale dobre".
-
Tak dla twojej wiadomości Skb, mój syn odkąd zaczął chodzić zawsze miał markowe, dobre buty. Wolę kupic dwie pary po stówie niż śmierdzące gumą chińskie plastikowe badziewy które rozwalają się po trzecim założeniu.
-
Pisząc to nie wiedziałam ile jej syn ma lat. Z kontekstu wcześniejszy wpisów wynikało ze naście. Naprawdę myślisz że na zachodzie tylko milionerzy chodzą w markowych ciuchach a cała reszta w primarkach?
-
Zobaczę co zrobi, zobaczę ci powie, zobaczę jak przyjedzie jego syn, zobaczę jak będzie kazał mi sprzedac łóżko...