Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Mama Kruszynki

Zarejestrowani
  • Zawartość

    118
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Mama Kruszynki

  1. Dziewczyny dziękuję Wam za pozytywne słowa, czytam je i mi pomagają, dobre słowa to zawsze balsam na serce zbolałe... Duzo mądrych słów padło i je czytam i biorę do serca sobie. Życzę Wam spokojnej niedzieli. Ja jakoś się trzymam ,kupiłam kilka książek o traumie psychicznej, i będę walczyć ze swoją chorą głową...
  2. Justysia wierzę,że Twój Tata da radę i zostanie z Wami , mój tata miał raka i dał radę ,mial umrzeć a żyje, może i u Was polepszy się. Jeśli chodzi o brata to współczuję Ci , smutne to .Mój brat natomiast ma problemy ze wzrokiem i też nie wiadomo czy na starość będzie widział,bieda z nędzą w naszej rodzinie też kwitnie tez mnie prosił bym została, nie odchodziła z tego świata bo on się boi ślepoty i kto mu pomoże . Wiem,że by się załamał jakby mnie znalazl gdybym sobie odebrała życie.Wiec niby żyje ale wolałabym naprawdę odejść stąd. Tyle cierpień u nas w rodzinie
  3. Jasiu i Justysia dziękuję za tyle ciepłych słów. Wy dziewczyny macie widzę dużo siły, ja podziwiam Was. Ja zawsze byłam panikara jako młoda dziewczyna,potem jakoś pracowałam nad sobą lecz ta śmierć jak same wiecie zniszczyła mnie Dziewczyny jest mi bardzo trudno, bo choć wcześniej tu tego nie pisałam jestem winna tej śmierci w pewien sposób. Tamtej nocy,gdy moje dziecko zmarło, bardzo kopała,to była 23.30 sobota a ja zamiast jechać do szpitala dzwoniłam do męża ,do mamy,sprawdzałam na forum co oznacza intensywne kopanie wszyscy doradzili bym poczekała do rana rano była już martwa teraz to kopanie wraca do mnie każdego dnia , dlaczego nie pojechałam? Bo nie było samochodu .... Bo była noc ....to kopanie tak bardzo mi się przypomina każdego dnia, ono jest powodem mojego szaleństwa.Bo wtedy się dusiła dzisiaj tego jestem pewna tak ciężko po tym żyć bylibyśmy tacy szczęśliwi jestem taka zła na siebie , dodatkowo nie zakupiłam detektora tętna ,a mogłam na nim zobaczyć,ze tętno spada i teraz od 19 miesięcy żyję w krainie płaczu.Na początku myślałam,ze się podniosę, ale jednak nie umiem zaakceptować nieobecności tego mojego biednego dziecka Biorę leki uspokajające lecz one nie znoszą świadomości ,że moja córka się wtedy udusiła a ja nic nie zrobiłam.
  4. Kasiu, dziękuję za pozytywne słowa.Ja korzystam z pomocy specjalisty, lecz mimo wszystko świadomość tego co się wydarzyło, w te 2 lata, i tego co mogłoby być niestety nie pozwala mi wydobrzeć. Jednego dnia jest "lepiej" a kolejnego znowu leżę. Chciałabym zapomnieć o tym co było ,wymazać ostatnie lata. Ból jest tak duży,że leki nic tu nie pomagają...a widok rodzin z dziećmi w sąsiedztwie łamie serce codziennie. Pozdrawiam wszystkich czytających, nowych i starszych bywalców, trzymajcie się.
  5. HuaweiCzęść dziewczyny , dawno mnie tu nie było , nie zaglądałam bo miałam bardzo ciężką depresję... Oliwka gratuluję córeczki wspaniałe ,że wszystko się udało Dziewczyny dobrze ,że jakoś się trzymajcie i dajecie radę. Ja nie mogę uwierzyć,ze jeszcze kilka miesięcy i mina 2 lata od śmierci mojej córki .... To były straszne 2 lata , ja już nie jestem z mężem ,sporo się u nas zmieniło.Niestety tyle kłótni ,płaczu i mojego życia całymi dniami zniszczylo resztki naszej rodziny.Moj maz już nie chce więcej dzieci , bo mówi,ze jak się to powtórzy to ja zwariuję i on też. On normalne żyje ,ja 3 dni w tygodniu tak płaczę ,że nie ma że mną kontaktu... Nie potrafię iść dalej i normalnie żyć , to taka straszna męka dla mnie.M oze dlatego,ze zostałam już zupełnie sama... Z mężem nie potrafię już żyć,zawsze to ja go zabawialam rozmową, wymyśliłam wycieczki ,Dania , ciasta. Teraz kiedy nie mam sił by go zabawiać, kokietować itp wiecie o co chodzi ob mówi,ze jestem kimś innym. tak jestem wrakiem siebie,wole mieszkać u mamy i nie musieć się na siłę do niego uśmiechać i go zabawiać, ja już na to nie mam sił.Tej dawnej mnie świergotki już nie ma, jest zniszczona straszną tragedią osoba a może pół osoby... Nie wiem co ze mną dalej będzie..dziś od rana siedzę i ne mogę przestac pytać, dlaczego umarła? Jesli tak ma to życie wyglądać to po co żyć...
  6. Milky Way ja myślę o kolejnym dziecku, ale po cichutku zdaję sobie sprawę,że raczej się nie uda bardzo to czuję.Na chwilę obecną mam też problem bo chyba z prawej strony brzucha robi mi się przepuklina .Boli mnie bardzo i ciąża w takim stanie...boję się powikłań.A wiek już okropny mam na ciążę... Mój mąż sam nie wie co powinniśmy robić,boi się kolejnej straty,zresztą ma syna z poprzedniego związku więc lepiej trzyma się niż ja. Dodatkowo dużo pracuje i nie jest typem osoby przeżywającej. Ja czuję,że zmarnowałam życie po tej śmierci małej już nic mnie nie cieszy.Z resztą 1 ciąża stracona lipiec 2017, druga czerwiec 2020 martwa córka, 3 strata listopad 2020 . Dotarło do mojej głowy,że dom będzie zawsze smutny i stąd też mój smutek... Dodatkowo te bóle,sugestie,ze to przepuklina,strach się badać... Skrzatko Tobie na pewno siłę dają Synkowie, masz dla kogo żyć, jesteś potrzebna. Jak człowiek jest sam jak ja bo mąż wraca na noc to się robi smutno i człowiek myśli ,po co ja żyję...
  7. Skrzatko Ty wspaniale dajesz sobie radę, na pewno Twoja córeczka jest z Ciebie dumna. Ja...różnie, jedyne co mogę powiedzieć to,że po roku nie jestem już sobą, jestem rozdrapaną raną ,bólem,cierpieniem. Ostatnio zwolniłam się z pracy, chce odpocząć w domu rok może więcej,nie dam rady wychodzić z domu i być między normalnymi ludźmi. Za bardzo cierpię.Nie jestem w stanie wytrzymać bez płaczu 8 godzin. To wszystko zaczyna dla mnie być bez sensu, cała ta moja egzystencja. Przez ten rok nawet nie byłam w innym sklepie niż spożywczym,bo po co ja mam kupować ładne ubrania? Nie chcę już nawet widzieć znajomych ,bo ich problemy to gdzie jechać na wakacje.Dla mnie wakacji już nigdy nie będzie. Pusty dom a w nim kolorowe książeczki dla dziecka,ktore nie żyje a ja żyję i chodzę bez sensu po tym domu w którym nie mam nic do roboty.Bo nikt nie zrobi balaganu i nie ma nawet czego sprzątać... Powoli przestaję być człowiekiem a zamieniam się w żywego trupa...
  8. U mnie dziś samotna niedziela, czytam artykuły o radzeniu sobie z żałobą,znow trafiłam na to... " Fachowcy od żałoby” są zgodni – śmierci dziecka nie da się z niczym porównać. Nie ma mowy o roku rozpaczy, dziesięć lat to minimum. Barbara Pomaska-Skrzypczak zna matki, które pomimo najlepszej pomocy nie wróciły do rzeczywistości. " Ja też już chyba tak do końca nie wrócę do rzeczywistości, odechciało mi się nawet widywać ludzi bo wszędzie żyją dzieci a moja nie żyje i ja teraz się będę mordować z tym 10 lat minimum, nie wiem czy to życie czy droga krzyżowa...
  9. Dziewczyny wpiszcie sobie w You.T.ube Zapomniany Rapsodia To teledysk dla dzieci , z centrum onkologii, ale ja tę piosenkę widzę też jako piosenkę o naszych dzieciach. W refrenie dzieci pięknie śpiewają "Nie, nie być zapomnianym..." To jest o naszych dzieciach też, świat chciałby o nich zapomnieć,jakby ich nie było.Ale gdybyśmy każde z nich zapytali teraz, o co nas proszą na pewno stanęły by tam z tymi dziećmi i śpiewały: Nie być zapomnianym....
  10. Skrzatko pięknie uczciliście urodziny Córeczki , urodziny to jest ważny dzień.To jest inny czas niż czas śmierci.Szczęśliwy bo się urodził ktoś wyjątkowy.I to nie wina maluszka ,że urodził się bez bijącego serduszka .... Hela jeśli śni Ci się synek to uważam,że to coś pięknego. Mi córka śni się czasami,na takiej dziwnej zasadzie,że chodzę gdzieś i ją wołam....było tak kilka razy. Raz śniło mi się,że do mnie mówiła,jako taka może trzylatka,ale nie widziałam twarzy nie wiem jak mam sobie małą wyobrażać, czasem pijąc kawę , wyobrażam sobie jak stoi obok ławy i myślę sobie ,ma rok , już by tu stała i się uśmiechała. Czasem sobie myślę,że moją córkę-duszka kocham bardziej niż gdyby żyła.Wtedy pewnie uznałabym za pewnik jej obecność, nie doceniałabym tak bardzo jej istnienia....
  11. Skrzatko nigdy nie zaakceptujesz tego co się zdarzyło. Nie da się. Najważniejsze nauczyć się żyć bez tych dzieci, to zadanie dla nas na życie - najgorsze co mógł zesłać los. Ciężkie lata przed nami...czy podołamy? Okaże się za 5,10 lat. Co do mojej własnej osoby, mam wątpliwości , bo jeśli będę mieć jeszcze dziecko na pewno jest szansa na powrót do życia. Jeśli się nie uda to raczej będzie tylko smutek i wegetacja ,zwłaszcza,ze na chwilę obecną nie toleruje małych dzieci w wózkach, ból w ich obecności jest nie do zniesienia. Bo inne panie mają żywe dziecko w tym wózku a moja w grobie Nie bardzo do mnie dociera,ze w ogóle te nasze dziecinki są w grobach , każdego ranka na nowo dochodzi do mnie,ze mała nie żyje, nie wiem jak u Was ale u mnie po przebudzeniu pierwsza myśl to : ona nie żyje... Od roku codziennie ta sama myśl o poranku...
  12. Oj tak Skrzatko, życie chyba zawsze będzie inne .... Ja siedzę na urlopie, niby okey a dziś w południe patrzę do sąsiadki przyjechała siostra z niemowlakiem dziewczynką i ja znowu w płacz i znowu słynne pytanie dlaczego....:( Momentami czuję wręcz złość , wściekłość ,że inne kobiety mogą żyć bez traumy śmierci dziecka... że się tak beztrosko cieszą życiem Ostatnio koleżanka mi się zalila,ze ma straszny bałagan w domu,ze nie ogarnia nic, że to problem taki.A ja jej na to ,że bałagan to szczęście bo oznacza,ze ma żywe dzieci w domu to aż ją zatkało. Ostatnio widzę,ze te problemy ludzi to nie są problemy.Moje dawne problemy to też nie były problemy , to były jakieś głupoty, problemem jest właśnie śmierć w rodzinie, prawdziwy bałagan w życiu,ktorego nikt już nie posprząta nigdy
  13. Meg fajnie ,że u Ciebie ok, może zaraz po Oliwce Ty się pochwalisz maluszkiem oby... Tak to jest szok,że jesteśmy tu już rok, a naszych roczniaków nie ma Ja czasami się łapię i myślę,ze mamy 2019 rok i mała zaraz będzie z nami normalnie Deja vu miewam czasem,s zkoda,że to się stało latem,tak smutno jest teraz a ja zawsze tak kochałam lato Te zakrzepice są najgorsze bo jak moja koleżanka miała krwotoki to do szpitala i pomogą a zakrzepy to wydaje się że jest ok a to pułapka... Tak tęsknię za latem 2019 gdy mała jeszcze była.... Oj dziewczyny,czy kiedyś życie będzie mniej dziwne ?
  14. Skrzatko No dziękuję.Ja się nie poddam,lecz jestem świadoma,że może mi się nie udać nigdy. Siedzę na różnych stronach i czytam co pomaga zajść w ciążę ,jakie jedzenie jest pożywne i tym podobne. Ciężko jest żyć takim życiem, i powiem Wam dziewczyny sposób patrzenia na ciążę każdej z nas się zmienił. Trzeba być dobrej myśli,ale podwójnie czujnym wszędzie.To jest koniec beztroskiego życia, koniec wiary,ze zawsze będzie okey. Wiecie nie wiem jakim życiem lepiej żyć,świadomym czy beztroskim? W śmierci naszych dzieci upatruję też to,że nikt nie mówi nam,że całą ciążę można badać krzepliwość,można ją monitorować a lekarze wiedzą,że 3 noworodki na 1000 urodzą się martwe z tego powodu.Ja mam o to żal.Dlaczego w babskich magazynach o tym nie piszą? Ma być wesoło i kolorowo? Ma być beztrosko? Jest do końca. Myślę,że gdyby temat był bardziej rozpropagowanie nasze dzieci by żyły. Jest nawet taki amerykański doktor ,który walczy o te 3 dzieci na tysiąc . Napisał książkę o martwych urodzeniach.Moze kiedyś uda mi się ją kupić . Smutny i unikany temat...a dziś kolejne mamy kupują śpioszki dla dzieci, które urodzą się martwe....
  15. Jeszcze Wam powiem dziewczyny,ze dla mnie urodziny i dzień śmierci to dwa różne dni.Ja je oddzielam.Dla mnie urodziny są pozytywne bo urodził się ktoś kto był bardzo wyjątkowy.Ten dzień również warto uczcić ,nie ma tej osoby wśród nas,ale może patrzy jako duszek na nas,wie,że pamiętamy...
  16. NoOliwka gratulacje ,że z Córcią wszystko super Skrzatko, u mnie że zdrowiem niby ok,ale mam nowy problem bo ostatnio w brzuchu coś mnie bardzo boli koło wyrostka robaczkowego :/. Zaczęło się miesiąc temu gdy mega głośno krzyczała do psa,ktory mi uciekł.Wtedy cos mi"pękło" w brzuchu i to coś od miesiąca mi pulsuje :/....Na razie poczekam może ustanie...Boję się,ze to jakiś krwiak czy coś Jeśli chodzi o staranie się Skrzatko to ja też jak wiesz mam wiek nie taki jak trzeba lecz ja nie opuszczę.Moja babcia urodziła ostatnie dziecko w wieku 54 lat i jeśli będzie trzeba i ja będę walczyć tak długo.To chore wiem ale ja mam jedno życie. Moj wiek mnie nie poraża,nie boję się ,już nic gorszego mnie nie spotka. Może być tylko lepiej.Nie zgadzam się na mój smutny obecny stan.Chcę coś odmienić. To może potrwać ale ja chcę mieć na rękach swoją żywą córkę.Jestem za bardzo zazdrosna o te żywe dzieci,żeby dać spokój.
  17. Dominika , niestety większość mężów lżej to przechodzi i uważają,ze matka za bardzo rozpamiętuje. Dla kobiety śmierć dziecka jest dużo gorszym przeżyciem niestety. Że mną też wszyscy unikają tematu córki, lecz ja ich rozumiem bo nie wiedzą jak się zachować.Ludzie myślą,że lepiej o tym nie mówić to może szybciej się z tym uporam... Dominika idź po leki jeśli czujesz ,że się załamujesz , ja polecam wszystkim Vita Buer Lecithin. To jest tonik do kupienia w aptece z witaminami i lecytyną ,bardzo dobrze działa na układ nerwowy.Kupiłam na zszargane nerwy i faktycznie spokojniejsza jestem. pomaga on się regenerować w sposób naturalny całemu układowi nerwowemu. Niestety życie po śmierci dziecka to takie trochę niepełnosprawne duchowo życie.Tak ja się czuję... Ciekawe jak to będzie za 10 lat
  18. Dominika ja czuję podobnie jak Ty,że ja już tu nie pasuję. U ludzi wakacje, remonty, fajne weekendy, a mi się w głębi duszy już nic nie chce. Udaję ,że fajnie ,że ktoś jedzie nad morze, ale wcale nie chcę jechać bo moja córka nie żyje a na plaży będą żywe roczniaki a ja będę czuć głęboki ból...Na moim osiedlu codziennie widuję roczniaki i ten widok mnie boli codziennie .W myślach pytam: jakim cudem wam się udało przeżyć,przecież zakrzepy, pępowina ,przecież widziałam wasze mamy palące w ciąży....a mojej się nie udało... Też mnie spotkało dużo nieszczęść w życiu, i też już mi się nie chce z nikim spotykać na razie. Denerwują mnie wydumane " problemy" ludzi, bo co to za problem,że panedmia pokrzyżowała planu weselne.Przeciez nikt nie umarł Skrzatko ja też nie czuję się lepiej.Niby minęły te całodzienne maratony płaczu ,ale radość w moim domu już nie mieszka.Wyprowadziła się...czy kiedykolwiek wróci? życie jest inne i dziwne. dużo siedzę na ławce koło domu i rozmyślam, dziwna się robię według ludzi...
  19. Dominika można wierzyć w Boga, ktoś to wszystko stworzył przecież...ale Bóg nie pomaga , naprawdę nie pomaga. Wszystko polega na tym aby samemu upilnować śmierci lub zdrowia.Badaniami,lekami , czujnoscią...Poczytajmy gazety, ciągle umierają dzieci a złoczyńcy chodzą po tej ziemi i polują na ofiary. [*] Zapalam światełko dla wszystkich dzieciaków stąd tak ciężko się " wychowuje" zmarłe dziecko
  20. Powiem Wam dziewczyny wspominam siebie sprzed roku i tą całą euforię przed narodzinami.Jaka ja byłam wtedy szczęśliwa. Entuzjazm i radość życia były obecne w każdej chwili.Takie szczęście się miało wydarzyć,małe wyczekiwane stworzonko miało się w końcu pojawić... Gdzie te wszystkie uczucia.Podobno po śmierci kogoś Bliskiego spada poziom neuroprzekaźników w mózgu i zaczyna się to samo co po odstawieniu narkotyków ,zespół odstawienia.... Ja od roku nie czuję nic,zero radości, zmuszam się do bycia "radosną" w momentach gdy muszę.Czuję jednak pustkę.Ja już nie jestem sobą, mam kompletnie zniszczony mózg tą sytuacją. Najgorsze jest,że czuję ,że to uczucie głębokiego nieszczęścia zostanie we mnie do końca dni. Obok mnie natomiast trwa sielanka,bo córka sąsiadów sprowadziła się tu z mezem i dziewczynką w wieku mej córki.Przyznam,ze nie mogę na nich patrzeć.Przestałam chodzić do kościoła i chyba zabiorę stamtąd papiery bo to już nawet nie jest mój Bóg.Moja mama paliła w każdej ciąży i ma żywe dzieci. powiedziała mi ostatnio,ze parę dziennie to można.Moja koleżanka też paliła i też teraz ma roczną córeczkę.Niech te osoby chodzą do kościoła ,mają za co dziękować. Dziś rano smazylam placki i pieklam ciasto dla taty na dzień ojca.Plakalam dwie godziny podczas tych uroczych czynności i zastanawiam się czy to już zawsze tak ma wyglądać? Czy ja się już zawsze.mam czuć jak narkoman któremu zabrali narkotyki i mu odbija...?Bo tak się czuję...
  21. Bardzo fajny pomysł Skrzatko. Znalazłam ciekawy artykuł na wyborczej w necie: Dzieci wrastają w nasze ciała a w nim pocieszne wieści: Komórki dziecka, wędrując po ciele matki, docierają do miejsc niedostępnych dla innych intruzów. Pozostają tam nawet kilkadziesiąt lat, potajemnie reperując mamusine zdrowie. Dobrotliwe te nasze dziecinki
  22. Dziewczyny powiem Wam,ze mija w sumie rok i jestem zdziwiona,że to już bo mam wrażenie ,że to było tak niedawno... Z tęsknoty postanowiłam jednak kupić tort na urodziny córki a także kupić jajko z niespodzianką ,może córka da mi jakiś znak.Jak co rok na urodziny małej,kupię takie jajko z niespodzianką dla mnie i męża to będziemy mieć taką małą kolekcję zabawek córki . Nie chcę jej zapomnieć powiem, nie chcę aby było jej tu coraz mniej.Wierzę,że jej dusza gdzieś jest i chce by wiedziała ,że pamiętamy. Rok temu chciałam zapomnieć ale teraz wiem,ze ona i tak wciąż tu jest, w każdej myśli ,każdym skojarzeniu. Istnieje jakby obok mnie jako duszek ,który wcale nie chce odejść więc zapraszam ją do mojego życia, pozwalam jej przychodzić i już nie jestem zła na to,że wszystko mi się z nią kojarzy. Może tu przychodzić w każdy możliwy sposób ,w znakach , w spojrzeniach innych dzieci. Jej śmierć jest teraz po prostu częścią mojego życia i zrozumiałam ,że zawsze już tak będzie. Na pierwsze urodziny planuję kupić taką realistyczną lalkę za 500 zł.Może to głupie ale nazwiemy ją imieniem córki i będzie taką pamiątką po niej. Może jeśli kiedyś pojawi się żywe dziecko będzie mu łatwiej zrozumieć , jaka jest nasza rodzinna historia i ,że zmarli mogą żyć tutaj wciąż z nami na swój sposób....
  23. Skrzatko masz rację...Ale trudno o coś gorszego.Moja mama to co nam los zgotował to nazywa jednym zdaniem: Straszna krzywda na całe życie...
  24. Powiem Wam dziewczyny,że zdałam sobie sprawę,ze mija rok i się znów podłamałam.Przepłakałam dziś 6 godzin .Na jakichś stronach przeczytałam,że ten ból nigdy nie odejdzie tylko zmieni postać.Jakaś kobietka po stracie podzieliła świat na :Ja i ludzie,którzy nie przeszli przez piekło.Pomyślałam sobie,że ma rację obok mnie są ludzie ,którzy nie przeszli przez piekło...i obok ja. Ciężko żyć jak nie wiadomo czy w ogóle się jeszcze uda...
  25. Tak jak Skrzatka napisała czas nad oddala od siebie i to jest smutne.Ja po roku zauważyłam,że na widok małych dzieci czuję już tylko ból, a kiedyś jednak była ta radość.Ostatnio nie pojechałam na chrzciny rówieśnicy córki w rodzinie.Bałam się,ze w kościele nie zapanuję nad sobą i zacznie się płacz.Myślę sobie,może za rok będzie lżej...
×