Bartek94
Zarejestrowani-
Zawartość
335 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Bartek94
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7
-
Każdą musiałem sobie odpuścić, wszystko przed Tobą
-
Musiałby być ...em, a tak w ogóle - po co się przejmujesz, do uczuć nie można nikogo zmusić. Nie czaję takich facetów, którzy obwiniają kobietę o to, że nic do nich nie czuje - ja obwiniam siebie przy każdym kontakcie z taką osobą, że może się napraszam, może będzie to dla niej niezręczne, a w ogóle że za szybko się angażuję i w rezultacie potrafię spalić każdą znajomość na starcie. Zawsze jest tak samo: na początku przyjemnie, znajomość się rozwija itd., po czym nagle albo ona urywa kontakty, albo stwierdza, że to nie ma sensu. Jestem beznadziejny we flirtowaniu i wytwarzaniu tego specyficznego, przyjemnego napięcia emocjonalnego, które łatwo idzie znajomym/dawnym znajomym, którzy dzięki swemu wyglądowi/pozycji/pewności siebie, nawet jeśli z dziewczyną sobie pogrywają, zdradzają ją itd., to zawsze mogą liczyć na powodzenie. Może on ma podobnie, ale wygląda na to, że za dużo sobie myślał, no i miał więcej szczęścia niż ja ostatnio, no bo jednak doszło do Waszego spotkania, mogliście stwierdzić na żywo, czy przypadniecie sobie do gustu Mnie zawsze zostają li tylko wyrzuty sumienia - do następnego razu.
-
Nieee, wielu facetów fantazjuje o trójkącie z drugą kobietą
-
O, to jest fajny pomysł
-
W czasach zdalnego nauczania wystarczy być niemiłym
-
Mnie frustruje (oraz paraliżuje do pewnego stopnia przed kolejnymi próbami, już pod adresem innych kobiet), że jeśli już jakąkolwiek "podrywam" (to za duże słowo; raczej "usiłuję zwrócić na siebie uwagę, komplementuję, nieśmiało sugeruję swoje zainteresowanie"), to albo w ogóle nie podejmuje ona mojej gry, albo dziękuje z wrodzonej grzeczności, po czym po jakimś czasie albo sugeruje, że nie jestem w jej typie, albo w ogóle mnie olewa. Jeśli już zdobywam się na odwagę, zawsze przegrywam - ostatnio w końcówce marca, a że dziewczyna jest miła i taktowna, to na razie nie zerwała ze mną kontaktów, i chyba ma albo wspaniałą intuicję, albo ktoś jej pokazał, jak się mażę na Kafe ostatnio, bo wtedy mi odpisała. Czuję jednak, że przy jej oporach ws. poznania się w cztery oczy, i wyczerpującym trybie życia prędzej czy później przestanie mi odpisywać. Nie mam już żadnych złudzeń, chcę wypalić w sobie zakochanie i przejść do normalnych, kumpelskich kontaktów - o ile to będzie możliwe.
-
Ja ich uważam za nadętych ...i
-
Że pycha kroczy przed upadkiem
-
Jak można być do tego stopnia spier**lonym, żeby odczuwać gniew na kobietę, bo nie chce faceta? XD Ja już przyzwyczaiłem się do tego, że kobiety mnie nie chcą, i to raczej siebie obwiniam za robienie sobie zbędnych nadziei, po czym moja pewność siebie osiąga - do kolejnego razu - poziom dna Rowu Mariańskiego.
-
Ale ja już nie prowadzę gry; dla mnie sprawa jest jasna. Nie rozumiem dlaczego z jednej strony nie zrywa możliwości kontaktu ze mną, np. nie usunie mnie ze znajomych, a z drugiej - wyraźnie mnie unika, tak jakbym zrobił coś złego? To trochę nielogiczne z jej strony, sama zaproponowała, byśmy byli kolegami/przyjaciółmi [nie wiem, czemu bliższe jest słowo "drug" w języku polskim], i przeprosiła, jeśli "wprowadziła mnie w błąd". Jeszcze przez jakiś czas gadaliśmy normalnie, aż do poprzedniej niedzieli, a potem kontakt z jej strony się urwał. Teraz ja czuję się winny, że wprowadziłem kwas do naszych relacji, tylko nie wiem, czy chodzi o to, że wcześniej - jeszcze w marcu, i to -nastego marca - przyznałem, że mi się podoba, czy o coś innego, co wynikło później. Ciężko czytać kobiece intencje czasami.
-
Oj, musiałbym całą twarz zmienić, i pozbyć się wady wzroku. Lubię kobiety, które mają pewne niedoskonałości, za to wyglądają naturalnie i mają w sobie coś charakterystycznego - ta taka jest, oczywiście, mimo swojej nadwagi, jest zdecydowanie bardziej atrakcyjna ode mnie, ale ciężko znaleźć taką, która by nie była Obecnie, przez pandemię, nie ruszam się niemal nigdzie, a na zaszczepienie jeszcze sobie poczekam. W realu jestem męskim odpowiednikiem szarej myszy - zdecydowanie nieśmiały, pewność siebie poniżej przeciętnej. Dlatego wolę najpierw z kimś popisać, a potem dopiero poznać osobiście.
-
Ona też jest bystra, łączy zainteresowania humanistyczne, jak i ścisłe, ma artystyczną duszę (śpiewała tam), chyba czyta więcej ode mnie, jeśli chodzi o literaturę piękną - a na to wskazywałaby lista przeczytanych przez nią książek na fb. Kraj pochodzenia nie ma tu nic do rzeczy, tam jest biednie, ale to nie oznacza, że ci ludzie są w jakimkolwiek stopniu gorsi od nas
-
Co masz na myśli? Na portalach randkowych raczej mało się pisze, a ja piszę o sobie krótko, żeby nie ściemniać - mam o sobie jak najgorsze zdanie. Gdzie mógłbym kogoś poznać przez pisanie tekstów? Do tamtej pisałem długie wiadomości, ale tylko takie pozwalały się odnieść do wszystkiego, o czym ona pisała - też długo. Monotonia sprawia, że nie mam o czym pisać. Co do rzekomej wyższości Polek, jeśli to masz na myśli, cytując Rosiewicza (nie przepadam za nim BTW) - te mnie całkiem olewają, na portalach randkowych w dużej mierze decyduje atrakcyjność fizyczna, a ja jej nie mam, choćbym próbował siebie "poprawić" w Photoshopie. Z tą Białorusinką mi się dobrze rozmawiało, ale chyba to se ne vrati - nawet przy mocno absorbującym trybie życia można przecież odpisać, że odpowie się później. Nie rozumiem tylko dlaczego, skoro odwiedza fb, a zamilkła, ba - nawet kiedy mnie widzi, że jestem i widzę, że jest dostępna to "znika" - nie usunie mnie po prostu ze znajomych. Mam nadzieję, że nie popadła w regularną depresję, ostatnio była przecież w lepszym nastroju. Sam jej nie usunę, bo napisałem przecież, że może na mnie liczyć w razie potrzeby - a jestem słowny, i nie zamierzam się obrażać tylko dlatego, że ktoś mnie nie chce. Dbam o jej komfort psychiczny i nic nie piszę, dopóki sama nie zdecyduje się przeczytać moich ostatnich wiadomości - dość przydługich, ale o po prostu cytaty z informacjami poszukiwanymi wcześniej przez nią. Co do mojego trybu życia - już wcześniej zdarzało mi się nie spać do późna i nie wpływało to ujemnie na mój stan psychiczny. Obecnie do 25 kwietnia mam kwarantannę, więc tym bardziej nie mam jak, mieszkając w zapadłej dziurze, wyjść do ludzi i poznać kogokolwiek. Mogę siedzieć, pracować, myśleć [a najczęściej mam ponure myśli ostatnio]
-
Kolejne dni wyjęte z życiorysu, ehh
-
Sen jest dla słabych, można nadrabiać w weekendy
-
Mnie się nie pojawiło po ca 5 latach takiego życia
-
Praca zdalna, piszę teksty
-
Mam wzorcowo zdrowe żołądek i wątrobę, mimo fatalnego nastroju piję bardzo rzadko, inne używki też zażywałem jedynie w dobrym nastroju i okazjonalnie [zdecydowanie rzadziej niż alkohol]. Kaleka? Społecznie i tak nie da się być w gorszej sytuacji, utrzymuję kontakt z kilkoma osobami, a w pandemii poza koniecznością nie wychodzę, bo mam osoby z grupy ryzyka w domu. W przypadku tamtej dziewczyny zamierzałem zrobić wyjątek, no ale cóż - żadnych złudzeń, drogi panie, żadnych złudzeń... Ona też prowadzi bardzo jednostajny tryb życia i ma zaburzony zegar biologiczny przez zmienne godziny pracy, więc wątpię, by akurat to stanowiło problem. Jak w piosence: "We mnie, problem jest na pewno we mnie Nie doszukuj się go w sobie, w Tobie wszystko jest ok"
-
Kobiety mają gorzej pod tym względem
-
Ale żeby od razu wychodzić, być niemiłym/świadomie nudnym? To nieeleganckie
-
Ach, znam to. Już wracałem do normalnego trybu, aż spadek nastroju - i ehh, wróciłem do starych przyzwyczajeń.
-
Raczej z osobą, która ma dużą wadę wzroku i nie zna się na grafice komputerowej tak bardzo, żeby uwierzyć, że można z osoby nieatrakcyjnej zrobić taką, na widok której facetom aż ślinka cieknie.
-
Zrobiłeś mi apetyt, a obiad był bardzo dawno. Znowu będę zbyt późno jadł Zwłaszcza że nastrój taki sobie
-
Jak toto same sałatki je, to co się dziwić
-
Nie sądzę,by Photoshop z nieatrakcyjnej kobiety pomógł zrobić seksbombę, musiałaby mieć grafika, który by nad nią pracował
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 3 z 7