Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lododendron

Zarejestrowani
  • Zawartość

    992
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Wszystko napisane przez Lododendron

  1. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Świetny pomysł!
  2. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    My tu gadu gadu, a tymczasem Kura myje młodszego Kuraka w zlewie.... kuchennym, w jakimś pensjonacie, gdzie przebywają. Smacznego życzę, kolejnym wynajmującym ten przybytek. Komcie broniące - że nie ma miejsca na wyjeździe na wanienkę - przecież wystarczyłaby miska. Są wanienki składane - lepiej chyba zainwestować w higieniczną wanienkę składaną, niż w kolejną tonę sz m a ci s k dla dzieci. Bakterie kałowe na propsie.
  3. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Eeeeej, ale mnie mąż nigdy nie utrzymywał, taka jest praca w branży kreatywnej, że jest praca, ale nieregularna, natomiast spokojnie summa summarum rocznie zarabiałam nie tylko na swoje potrzeby, ale i normalnie płaciłam nam za życie, paliwo itd. No ale jak przychodził styczeń (najgorszy miesiąc w roku) i nie było zleceń, to niczego nie tworzyłam. I chociaż pieniądze z grudnia, które zarobiłam spokojnie starczały na kolejne 3 miesiące, to mąż się czepiał, że "nic nie robię". Kiedy przychodziło zlecenie - bywało, że siedziałam po 10 godzin na dobę - to były jęki, że za dużo pracuję. Jak jest inna baba, to uwierzcie - możecie tańczyć na linie, a zawsze będzie cóś nie tak. Opływaliśmy we wszystko to, co nam było potrzebne do życia, dodatkowo ja jestem oszczędnym typem kobiety - minimalistyczna szafa, wakacje w Polsce. Naprawdę - czepiał się byle czego, byle się czepić. Czy kochającemu człowiekowi przeszkadza, że jego żona/mąż może dłużej pospać od niego? A wcześniej z dumą pokazywał moje portoflio swojej mamie i w ogóle się "chwalił", że ma żonkę artystkę, uwielbiam patrzeć jak maluję, kupował mi farby. Bardziej chodziło mi o zmianę podejścia faceta do swojej żony po x latach, zwłaszcza jak na horyzoncie jest osoba trzecia. Raptem to już nie była praca twórcza, tylko pacykowanie. Pracą było dla niego BIG PRODŻEKTY w korpo. Ja też zrozumiałam zbyt późno, że w życiu nie można brać niczego za pewnik, zwłaszcza podejścia chłopa. Jakby zmienić mojemu exowi wygląd, to wg mnie to byłyby dwie różne osoby na przestrzeni tych nastu lat. Ja nie krytykowałam Luśki za to, że nie ma stałej pracy - nigdy i nigdzie tego nie krytykowałam. Ja ją krytykuję, że w OGÓLE nie ma pracy, bo przykro mi bardzo, ale focenie własnego dzieciaka w pierdyliardzie ciuchów i wystawianie tego na widok publiczny, to dla mnie nie jest praca. To jest korzystanie z sytuacji, w jakiej się znalazła (lub ją sama stworzyła). Nie płaci przecież modelce za pozowanie do zdjęć, za które zgarnia darmoszki lub jakiś tam hajs? A jeśli dodatkowo wiemy, że ojciec nie chce czegoś takiego, że to krytykuje, nie zgadza się, jasno wyraża swoje zdanie - to tym bardziej to nie ma żadnej wartości. Korzysta tylko firma, która produkuje te rzeczy i trochę Luśka, bo ma na pędzle do golenia, którymi myje naczynia za 34 zł. Traci ojciec dziecka, cała rodzina obrywa rykoszetem, a największą szkodę wyrządza temu biednemu dziecku. Równie dobrze pracę złodzieja też można nazwać pracą, co nie? W końcu wykonuje pewien wysiłek, musi wstać w nocy, odpowiednio się ubrać, zrobić risercz, co warto ukraść i komu, potem spieniężyć łup. No co - jest wysiłek, jest czas poświęcony na to i jest z tego kasa. Praca jak w mordę szczelił.
  4. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Wszystkie te juciuberki to takie nauczycielki życia, haha. Tępe, niedouczone, niewystawiajace nosa poza swój pinterestowy świat, uczą ludzi jak żyć i jak rozumieć świat, co kupować, czego nie używać. Co trzeba mieć w głowie, żeby sądzić, że ma się monopol na prawdę, na styl życia. To jest zawsze objaw ograniczenia umysłowego i ciasnych horyzontów. Dla szczura, który całe życie żył w laboratorium - świat to laboratorium. I tak jest z tymi niedoukami, typu Kaszakowe, Luśki i inne. Żeby one tak miały chociaż 5% wiedzy ogólnej z tego śmietnika, którym zapełnione są ich głowy: ile co kosztowało, jakiej marki, jakie zniżki, gdzie promocja, gdzie wyprzedaż, a śliniaczek niebieski, ale był jeszcze szary i zielony, brązowy w ciapki wyszedł itd. Puste życie nierobów społecznych pasożytów.
  5. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Ja kilka i sama trochę takim jestem. Najpierw pasowało mojemu mężowi, że mam pracę w domu (maluję akwarelowe pocztówki i ilustracje na zamówienie) i jest taka artystyczna i kobieca. Wszystko w domu zrobione, bo przecież siedzę w domu. Ale nie narzekałam. Tylko wiecie - jak jest w tej branży, raz się zarabia, raz nie. I po nastu latach zaczęło to mu uwierać. Zaczął deprecjonować wszystko. Nie wiem, czy teraz kogoś ma, ale ta, która była w czasie naszego rozwodu, pewnie umiała zrobić herbatę i to wszystko. Robiła karierę w IT, pani manager, zawodowo na pewno ogarnięta (moralności nie oceniam ). Ja przy niej zapewne wypadałam jak taka typowa kura domowa z durnym zajęciem, które było bardziej hobby, niż pracą. I my nie mieliśmy dzieci, więc nie było wrzasków, czytania na dobranoc, katarów i innych takich, które musiałby znosić pan i władca wracający z pracy. Największe łajzy potrafią nawet zdeprecjonować harówkę kobiet przy dzieciach. Powiem tak - Barola - pogadamy za 10 lat. Może wcześniej. Ok?
  6. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    No dokładnie. Każdy kto gotuje, wie - że w kuchni zbiera się tzw. tłusty kurz. To jest nieuniknione, nawet jeśli się korzysta z okapu. Oczywiście dla osoby, która dba o kuchnię - nie stanowi to problemu, raz w tygodniu przetarcie płytek i frontów (i wierzchów!) szafek płynem z odtłuszczaczem i kuchnia jest czysta i świeża. To jest 15 minut. Ale co tydzień myć te wszystkie durnostojki, łyżki, miski, kubki - wszystko, co jest na wierzchu? Bo chyba... będzie je myła, tak? Czy nie. Czy po prostu po miesiącu stania na półce, zdejmie i jak gdyby nigdy nic narychtuje pół kilo twarogu ze szczypiorkiem? Albo zdejmie, zobaczy jakieś brudki, więc weźmie tę szczotę, w której ukrył się kawałek makaronu z patataja, drobina cebulki i smalcu z boczku - i przejdzie kilka razy po misce? Smacznego.
  7. Tak, mam sobowtóra - ciągle ktoś pyta mnie: ooo, Charlize Theron? A ja nie wiem kto to i uciekam. Help.
  8. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Ja robiłam z pomidorów - został pożarty przez rodzinę jeszcze przed jesienią.:D Takie doble.
  9. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Kiedy byłam u siebie na Warszawie, to było zimno, że nie mogłam chodzić na gołe nogi, więc założyłam sztybety. Wahałam się, czy założyć kufajku czy burdysówkę, ale w końcu to pierwsze i wkasałam ją w chinosy, które miałam na chrzeście brata mojej córki. Od razu zgłodniałam, bo ostatni posiłek jadłam o 13.30, a już jest (spojrzenie na zegarek Daniel Paddington), o - już jest 13.45! Dzisiaj serwuję rosółek, leczczo, do tego kopytki i sok z gejruta. Muszę się z tym szybko uporać,bo potem jedziemy z tatą na cementarz. Jak będziemy wracać z cementarza to przed kamerą będziemy deliberować, kogo w tym roku zabraknie przy wigilijnym stole.... [fejspalm dvpą]
  10. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Brakło mi też już serduszek i chichrających emotek - uwielbiam Was. Konspekt refleksji: 1. Youtube płaci za obejrzane reklamy przed i w trakcie filmu, a nie za obejrzany film. Adblocka mam od 10 lat i nigdy nie obejrzałam żadnej reklamy na filmach Luśki (czasami odblokowuję, jak chcę wesprzeć grosikiem jakiś kanał, np. Globstory) Nie zarabia też na starych filmach, jeśli się je ogląda ileś razy, bo YT liczy tylko pierwsze obejrzenie. Zresztą liczba wyświetleń się nie zwiększa, pojedyncze obejrzenia. Film na głównej, który otwiera się automatycznie ma od początku wstawienia raptem o 3 tysiące więcej wyświetleń. Patrząc statystycznie i procentowo na widzów, którzy oglądają reklamy, zarobiła może na tym jakieś 90 groszy w sumie. 2. Też widziałam ten film Paciorka, co tylko potwierdziło wcześniejsze wyznania innych milionowych juciuberów - bez współprac i kampanii nie ma sensownych zarobków na YT. Nawet przy milionach wyświetleń i świetnych odbiorcach - bo wbrew pozorom YT bardzo zwraca uwagę na grupę docelową. Dlatego też kanały, których widzowie to małolaty są wyceniane taniej, niż kanały z widzami dojrzałymi-bo reklama ma działać, a kto kupuje - dzieci czy ich rodzice. 3. Reklamowanie g u n va przez alfów to największy krindż wszechczasów, dawno (o ile w ogóle) nie spotkałam takiego rozstrzału pomiędzy treściami niereklamowanymi a tymi reklamowanymi.Serio. Oni biorą wszystko, jak leci, haha. jednej strony "zdrowe" domowe przepisy, smaki świata, z drugiej zachwyty nad parówką z krowich wymion ze stacji benzynowej z najtańszym keczupem. Czy oni nie zdają sobie sprawy, że to jest wizerunkowy strzał w stopę? Jeśli Alf się zachwyca parówą na stacji benzynowej, to znaczy, że ma guvniany smak i gust kulinarny, więc wszystkie jego przepisy są nic niewarte. 4. Też zauważyłam kopię serwety Baszakowej u Luśki. Niepracująca zawodowo matka nie woli przygotowywać świeżych potraw dla jedynego dziecka? Co ona ma do roboty innego, niż zajmowanie się córką w tej chwili? Siedzenie w sklepach internetowych i zamawianie kolejnych niepotrzebnych rzeczy? Czy banowanie na insta?
  11. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Właśnie sobie obejrzałam kilka vlogmasów z 2017 roku i obśmiałam się jak norka - glamy polecają różne tam strony, a to ktoś od kalendarzy, a to ktoś od dodatków, a to koleżanka psiapsi Inez z tamtego czasu, co robiła świeczki z intencją, wcześniej projektantka komnaty z Olsztyna - i cóż. Każdy link nieaktywny, żaden biznes nie przetrwał. Aż z ciekawości będę dalej sprawdzać, bo to ciekawe spostrzeżenie, jak mały wpływ mają te juciuberki, przeceniony wielo, wielokrotnie. Znajduję legendarne perełki: "jestem mega drobna w talii" "prawdziwe marzenie każdej bjiuti guru" - ma oczywiście na myśli siebie także. No i te polecenia i egzaltowane zachwyty, a to nad plannerem Inez (która płakała, że "wypuszcza w świat swoje dziecko"- a planner jak planner, nic ciekawego, nic specjalnego), a to nad perfumami, a to nad szminkami z wyższych półek - tylko dziwnym trafem, na co dzień potem w ogóle z tego nie korzysta, nie używa. Tyle tych plannerów nadostawała, a jak przyszło co do czego, to kupuje notatniki z TkMaxxa lub Tigera. Bekę mam z tych biznesów jednostrzałowych. Z czym do ludzi... W dvpach im się poprzewracało.
  12. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Jak to było? "Taką rodzinę jak nasza to tylko rozmnażać"
  13. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Jeśli Alf nie pracuje, co zważywszy na jego "podróże" może być prawdą, bo kto ma tyle urlopu w ciągu roku - to by wyszło na to, że Wanna, mistrzyni orędzi i przemówień "jak żyć należy"- wyhodowała trzech nierobów przed czterdziestką. Bez ambicji, bez kompletnie żadnych, ale to żadnych sukcesów zawodowych, skupionych na żarciu, kupowaniu, pustych rozrywkach, bez książek, sztuki wyższych lotów, niż film "50 cieni Graya" i cygański koncert. Oczywiście wszystko pod przykrywką glam, wyższych sfer, megalomanii i w poczuciu bycia lepszym i godnym naśladowania.
  14. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Niektórzy mają zamknięte granice własnego umysłu, wyczucia, taktu i zwykłej przyzwoitości. Banda nierobów i niedouków z parciem na szkło.
  15. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Z też takie samo, chociaż w liście do Patrycji są dwie różne zetki, ale większość "z" jest taka sama jak w "zerknij". Ale trudno powiedzieć, pewności nie ma rzecz jasna. Takie tam nasze teorie spiskowe. Z tym kotem przegięła.
  16. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Nie wyglądał, ale pamiętajmy, że z Luśką był wyswatany i nie latał za nią. Jeśli był w związku na siłę, a pojawił się ktoś, kto się nim zainteresował, a jeszcze może był fit i spełniał jakieś jego oczekiwania, to wszedł jak w masło. To by było głupie z jego strony - odejść w próżnię, kiedy jest mała córeczka, którą kocha i której nie będzie mógł tak często widywać. Czy Luśka jest aż taka zła, żeby nie można było z nią choćby wegetować do momentu, aż dziecko w miarę podrośnie? Jaka to dla niego różnica, czy wegetowałby jako kawaler z odzysku czy jako partner Luśki - chociażby taki malowany. Zwłaszcza, że mają wspólnych przyjaciół, jej rodzina go akceptowała itd. Zwykle w tym wieku się chyba rozważa wszystkie za i przeciw. Ale jak jest ktoś inny w głowie i w sercu, to już kalkulacje nie przechodzą, bo serce się wyrywa do nowej kobiety i tylko to się liczy.
  17. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Ona dość długo mówiła, że jeszcze musi "do siebie dojść". Ale nie wchodziłabym już w takie dywagacje. Przecież związek to wiele składowych, jeśli komuś zależy, to poczeka, będzie cierpliwy, będzie chciał naprawiać, rozmawiać, rozwiązywać problemy, nawet widząc wady, widzi się te zalety itd. Słowa klucze: jeśli komuś zależy. Jeśli nie ma uczucia, to najdrobniejsza rzecz urasta do wielkiej przeszkody. Nie twierdzę, że brak seksu to drobna rzecz, ale jak nie ma miłości, wszystko jest pretekstem do odejścia. Ja tylko jednak podejrzewam u nich tę osobę trzecią. Tak mi podpowiada szklana kula i intuicja. Zbyt nagłe, zbyt drastyczne odejście - by odczytywać je tak, że Dre wolał jednak wrócić do kawalerskiego życia z opcją tatusia na przychodne. Takie nagłe ruchy się wykonuje, kiedy już w blokach startowych ktoś trzeci czeka. Mój ex długo wmawiał mi, że odchodzi, bo po prostu nie pasujemy do siebie (10 lat jakoś pasowaliśmy, haha). Mówił takie głupoty, że aż mnie to żenowało, ale cały czas twierdził, że to kwestia naszego niedobrania itd. Wtedy też próbowałam to ratować i weszłam na forum dotyczące kryzysu małżeńskiego i tam pierwsze co zobaczyłam, to identyczne kwestie, jakie inni mężowe mówili na odchodnym. I że na pewno jest osoba trzecia. Mówiłam: niemożliwe, nie miałby kiedy, nie miałby jak, wiedziałabym, czułabym. Nie. A jednak tak, pikowanie relacji w dół z takim przesłaniem, że może by się udało, gdybym była inna. Tylko że dziwnym trafem to pikowanie się pokryło idealnie z nową koleżanką, która przyszła do jego korpo.
  18. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Biorąc pod uwagę to, jak bardzo rzeczywiście zaszły zmiany w jej życiu, trudno nie myśleć, że jednak naprawdę miała to wszystko zaplanowane. Dziwnie się to oglądało z perspektywy czasu. Może przypadek, a może nie. Creepy mocno.
  19. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Tak, była taka scena! Haha, brnął w te wyjaśnienia pogarszając sprawę i ściągając ją na ziemię. Bo czy naprawdę ona musi być NAJ? Najmądrzejsza na roku, najmądrzejsza w rodzinie, najbardziej wybitna, najlepsza kucharka, najlepiej pisze prace mgr, najlepiej się odchudza, ma najlepszy styl, najlepiej organizuje imprezy, piecze najlepsze ulepki, ma najmądrzejsze dziecko, które jest najgrzeczniejsze, a to zasługa jej! Bo oczywiście najlepiej wychowuje. Dodajmy, że ma najszczuplejsze kostki, najmniejsze paluszki, największe przyrodzenie i jest najdrobniejsza w talii. Czy kopiowanie Kaszakowej też ma dać jej feedback: o, jak u Kaszakowej, ale u ciebie LEPIEJ. Robisz najlepsze zdjęcia. Jesteś naj, naj, naj. Najważniejsza. tak, też cię kocham, tak, też dobrze wyglądasz. Ty, ty, ty, tylko ty. Wieczne konkurowanie w każdej dziedzinie - tylko z kim i po co? Po medal z kartofla? Nawiasem mówiąc - we vlogmasie z bodajże z 2016? Grali z rodziną w Dixit. To było chyba w pierwszy lub drugi dzień świąt. Pili coś i wanna - sądząc po bełkotliwej i hałaśliwej ekspresji, musiała sobie mocno dać w czub, w pewnym momencie zauważyła, że Luśka przegrywa w tę grę, jest na końcu i w taki pijacki sposób skomentowała: "a niby taka INTELIGENTNA...". Tak jakby się jej ulało i w pijackiej szczerości nie miała hamulców, żeby obśmiać tę nadinteligencję w rodzinie. W innym filmie, ale z tego samego vlogmasa Luśka zwierzała się w aucie, że rok zapowiada się SZCZEGÓLNIE dla niej na pełen zmian. Pewnie miała na myśli swoją wymęczoną magisterkę. To że siostra będzie brała w tym roku ślub, to co tam. Pryszcz.
  20. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    A to tak. Perfekcyjną pamiętam. Ale może ja mam jakieś skrzywione patrzenie, ale to też odebrałam bardziej tak właśnie z ironią, niż szczerze. Skoro taka perfekcyjna, to czemu odszedł?
  21. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Hihi. Szklaną kulę muszę kupić.
  22. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Ja nie mam zagwozdki, bo dla każdego "iskrzenie" oznacza coś innego. Koleżanka widziała to iskrzenie, a ja nie. I nieważne, że na żywo ich nie widziałam. Ale liczą się fakty. Jeśli "iskrzy", to tak szybko się związek nie kończy - trwa chociażby do wyczerpania okresu chemicznego, co zazwyczaj trwa dwa lata. A tutaj w marcu czy tam kwietniu niby iskrzyło, a we wrześniu w dniu "ich" ślubu i wesela, już odburkiwał jej, ostro odpowiadał na pytanie o kotećki i nie było tak nic z iskrzenia - raczej niechęć i brak sympatii. Jest, bo musi, bo obiecał, bo wypada. I machał ręką, by go nie nagrywała. Przez tyle filmików ani razu by nie pokazała tego iskrzenia, żeby wicki miały czego zazdrościć? Ściereczki na prezent, polecenie zjedzenia tik-taka zamiast donatsa, "oddaj moje klapki" i wiele scen, kiedy okazywał jej swoją irytację i zniechęcenie. Tam jak ujawniły się dwie kreski, wojak był jedną nogą poza związkiem i widział to każdy postronny widz, który umie czytać mowę ciała, jest empatyczny i umie dodać dwa do dwóch. Nawiasem mówiąc - tak odburkiwał mi mój ex-mąż, jak już miał dvpę na boku. Przeszkadzało mu wszystko dosłownie, także to, co wcześniej mu się podobało szczególnie. Kiedy widziałam Dre - miałam przed oczami mojego exa i przeczuwałam, że zaraz nastąpi koniec z wielkim hukiem. Potem zaskoczyli mnie, kiedy okazało się, że ciągle ze sobą są, aż nagle wyjaśniło się dlaczego - bo była w ciąży. Połóg się skończył, gość się stlenił. Mogę otworzyć gabinet wróżb. Takie wierzące i bogobojne glamy, które "nie chcą zapeszać", przesadzają wrzosy, bo przynoszą nieszczęście itd. mogłyby mieć u mnie sesje za pół darmo.
  23. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    A to na pewno. Bo tak samo jak "nie pije soków owocowych", jak "nie je słodyczy, tylko wyjada gruszki z tortu", jak zmieniła tapetę w telefonie i podnosiła najwyżej palemkę do góry. I tak samo jak ma na imię Balbi, a ojciec porzucił ją, jak miała 8 tygodni. Cała beczka prawdy.
  24. Lododendron

    Samotna amiszka bez japonek

    Znowu dziecko w błocie się bawi? Niby plaża, a jak zapuszczony, brudny piach ze śląskiego podwórka. Kapelusz wciśnięty na głowę do zdjęcia, widać, że na sekundę przed tym, jak dziecko rączką go zdjęło - żadne dziecko nie założy z własnej woli niczego takiego na głowę. Jak oglądałam ubieranie choinki to też widziałam łańcuchy z kulek na szyi - najpierw małej, potem bratorycerzyka. Dzieci-lalki, do przebierania i nagrywania. I znowu będzie do października zamulać zdjęciami z wakacji, tak jak w tamtym roku. Własną dvpę pokaż, zapasiona torbo, przestań wysługiwać się dzieciakiem.
×