Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

AgsAgsAgs

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1571
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez AgsAgsAgs


  1. 7 minut temu, kalymo18 napisał:

    Chcieliśmy zaoszczędzić na płaceniu czynszu dlatego nie zdecydowaliśmy się na wynajem tylko mieszkamy u teściów.

    To teraz zrewidujcie swoje decyzje. Wyprowadzcie sie na wynajete. Budowa potrwa dluzej ale Ty odzyskasz zdrowie psychiczne. Masz do wyboru, zostac u tesciow i byc nieszczesliwa przez najblizsze 2.5 roku. Lub wynajac gdzies mieszkanie, zyc po swojemu i poczekac na dom dluzej. Nie wiem czy powrot pod skrzydla mamy jest najllepszym wyborem. Rozumiem, ze zabralabys ze soba meza. Kto wie czy wtedy nie pojawilyby sie tarcia pomiedzy nim i Twoją mamą. Zalozylas własną rodzinę, zyj w niej. 


  2. 21 minut temu, Korpo Szynszyla napisał:

    Nie ma szans żebym funkcjonowała poniżej 7h dziennie rwanego snu ...

    A jak masz urlop, dużo wolnego czasu to w jaki sposób go spędzasz ?

    Jesli wyjade to sie odprezam. Jesli jestem w domu potrzebuje kilku dni by wyluzowac. Chodze jak lew w klatce. Pozniej juz tylko czytam, jezeli akurat dzieciaki mi pozwola. Mam dwojke przedszkolakow, czasu dla siebie praktycznie nie mam. Kwestia przyzwyczajenia. Siedzenie w domu wprowadza mnie w marazm. Zniechecenie. Po dluzszym czasie nic mi sie nie chce. Jestem rozdrazniona. To bylo najgorsze jak urodzily sie dzieci. Najpierw jeszcze bylam nakrecona. Wszystko w domu bylo zrobione. Mylam drzwi, szafki, szorowalam i czyscilam, a nienawidze sprzatac, pralam, gotowalam, prasowalam.Dzieci byly wymagajace, caly czas zajety. Im jednak bylam dluzej w domu tym mniej mi sie chcialo. Jakbym po kawalku gasla. Do zycia powrocilam dopiero jak wrocilam do pracy. Mialam wyrzuty sumienia w stosunku do dzieci ale juz tak dluzej nie moglam. Czlowiek nie jest stworzony by nic nie robic i choc czasem kiedy mam ciezki czas w pracy mysle sobie, ze moze fajnie byloby zostac kura domowa, to kolejna opieka nad dzieckiem i dluzszy pobyt w domu leczy mnie z takich marzen. Do kolejnego kryzysu kiedy nazbiera mi sie za duzo na glowie i mam ochote odpuscic i zwolnic tempo. Nie wiem jak w przyszlosci zniose emeryture, choc na dzien dzisiejszy nie moge sie jej doczekac.😆


  3. 31 minut temu, Korpo Szynszyla napisał:

    Wprawdzie nie mam dzieci ale nie mam też tyle energii co ty. Jak by mnie ktoś w nocy obudził to nie ma szans żebym normalnie przeżyła dzień 

    A ile godzin na dobę sypiasz ? 

    Sypiam calkiem sporo. O 22 jestem padnieta i ide spac. Tylko, ze przespane w calosci prawie sie nie zdarzaja a ja mam problemy z zasypianiem. Mojemu mezowi wystarczaja nawet 3-4 godziny snu wiec przy nim jestem spiochem. 


  4. 21 minut temu, KittKatt napisał:

    W jakie nieskończoność?Przecież piszę Ci,że pracowałam i pracuję 😂

    Czytałam dużo ambitnej literatury,poszłam na studia podyplomowe,uprawiałam jogging i ogród,z którego jestem dumna.Wbrew pozorom to ciężkie, pracochłonne zajęcie i wiele nauczylam się o hodowli roślin.

    Ale pewnie dla pani prezes to za mało.

    Przestań traktować mnie jak gorszą od siebie,bo kilka lat wychowywałam dzieci Jesteś śmieszną frustratką 🙂

    Muszę wracać do pracy.A potem zakupy 🥱

    Bayo.

    Nie jestes gorsza. Nie jestes lepsza. Nie potrafie zrozumiec Twojej postawy zyciowej, jest mi zupelnie obca. Nie chcialam Cie urazic ani obrazac, jezeli to zrobilam moge tylko przeprosic. 


  5. 2 minuty temu, KittKatt napisał:

    Proszę,proszę.A to skąd ta uwaga,że gratulujesz mi  braku kompleksów skoro byłam utrzymywana jak dziecko?😂Albo ta delikatna szpila,że wszystko dzięki mojemu mężowi?😂Wmawiasz mi pogardę,której nie ma,bo Ty nosisz ją w sobie.To było tylko porównanie do rozwoju osobistego.Znam kobiety ciężko pracujące fizycznie.Dziesięć godzin przy rybach,gdzie eytkieciarka to awans.Taka kobieta po powrocie do domu nie ma siły dla dzieci,a co dopiero samorozwój.A w pracy zwyczajnie tyra.Zgoda,że i kurka domowa może gnić cały dzień na kanapie.Ale to już kwestia indywidualna,a nie kwestia tego czy ktoś pracuje zawodowo czy nie.A tu padło,że kobieta PRACUJĄCA rozwija się,a nie NIEPRACUJĄCĄ już Nie . Dżizas.

    Czy Ty właśnie rozliczasz kobiety z ich czasu?Nie układaj nikomu życia,proszę Cię🙄Tyranka z Ciebie😂

     

     

    To co napisalam bylo tylko odpowiedzia na to co napisalas Ty. Potrafie byc rownie zlosliwa lub bardziej. Wybacz ale w czym sie rozwijalas siedzac w nieskonczonosc w domu? Kobieta na kasie przynajmniej rozwinela sie o tyle, ze nauczyla sie ja obslugiwac i postepowac z ludzmi.

    • Haha 1

  6. 11 minut temu, Korpo Szynszyla napisał:

    Chcesz nam powiedzieć że zamiast siedzieć z chorym dzieckiem zajmowałaś się gotowaniem i sprzątaniem czyli wszyyystkim innym z małą przerwą na czynności higieniczne ? 

    Moje biedne chore dziecko jest juz samodzielne. 

    Po pierwsze ma juz trzy lata i bawi sie czesto samo, jak wiekszosc dzieci w tym wieku. Nie musze nad nim caly czas stac, po drugie jestesmy juz w drugim tygodniu od pojawienia sie wyryskow. Nie swedzi, nie ma goraczki, strupy wysychaja. Czuje sie swietnie, tylko z domu mu wyjsc nie wolno, a te zajecia domowe sa tak wyczerpujace, ze zawsze zdazymy ulozyc razem puzzle i porzucac do siebie pilka i zrobic to na co ma ochote. Siedzialam i trzymalam go za raczke, podczas pierwszych dni z goraczka, teraz juz tego nie potrzebuje, a ja musze cos robic bo dostane kota z nierobstwa.


  7. 33 minuty temu, KittKatt napisał:

    Przede wszystkim to Twoje posty są pełne pogardy,porównując kobietę do dziecka i negujące jej wartość tylko dlatego,że nie pracuje zawodowo.Podając przykład kasjerki podałam prosty przykład,że praca zawodowa to nie zawsze mega rozwój i kariera jak próbujecie tu udowodnić.Nie mam w sobie pogardy,wręcz podziwiam,bo wiem co to praca z ludźmi w usługach.Sama pracowałam w banku jako opiekun klienta i na początku nieco jako kasjer złotówkowy i walutowy.

    Nie mam kompleksów,że urodziłam mojemu mężowi dwoje dzieci.Ciężko pracowałam tak samo jak on byśmy mieli to co mamy.Poza tym dlaczego twierdzisz,że lubię by opiekowano się mną i wszystko zwalam na męża?Po studiach i przy pierwszym dziecku pracowałam,druga ciąża i drugie dziecko to już było te kilka lat w domu.Także dlatego też mąż mógł rozwijać swoją karierę i awansować,bo to ja poświęciłam swój czas by zadbać o jego dzieci i dom i nie leżałam Uwierz 😂 Dlaczego to negujesz?Dlaczego twierdzisz,że kobieta wychowująca małe dzieci rodzi je szukając tylko wymówki by nie pracować?To kwestia indywidualnych wyborów,ale to,że z taką pogardą wmawiasz kobietom,że są nic nie warte,bo przykładowo cztery lata powiedziały z dzieckiem w domu,odpokutują przyszłe pokolenia kobiet.Przykre.

     

    Widzisz ja nie mam nic przeciw "kurom domowym". Wybor kobiety. W kurzam sie dopiero jak taka niepracujaca mama ma smialosc wypowiadac sie z pogarda o kobietach pracujacych np za lada. 

    Uwazam, ze kobiety powinny pracowac dla swojego dobra. W przeciwienstwie do Ciebie nie nosze juz rozowych okularow i wiem, ze zycie uklada sie roznie i czasami kobieta zostaje sama, gorzej -sama z dziecmi.  Na samym tym forum odszukasz dziesiatki watkow w ktorych niepracujace kobiety opisuja jak traktuja ich mezowie. Jak prosza sie o pieniadze na wszystko i sa rozliczane z kazdej wydanej zlotowki. Jak nie moga wrocic do pracy. Jak maz je zostawil bo mu sie znudzily. Ich zycie byloby latwiejsze gdyby nie rezygnowaly z pracy. 

    Mam tez dosyc sluchania o tym ile to jest pracy w domu i przy dzieciach. Mam dwoje, wiem dokladnie ile jest pracy. Wlasnie siedze z chorym na ospe trzylatkiem w domu. Mamy 9.30 a ja juz zdazylam przygogowac dwa osobne obiady, ugotowac potrawy do zawekowania, zmienic posciele, wstawic pranie, ukrecic ciasto, wykapac i nakarmic dziecko i pozostalo mi juz tylko sprzatanie mieszkania.  Taka jestem napracowana, ze reszte dnia spedze na zabawie i czytaniu ksiazek. Straszne ile jest pracy w domu i jaka jest wymagajaca. Nie wiem jak mozna tak zyc przez dluzszy czas. Przeciez to sie mozna zastrzelic z braku zajecia.


  8. 1 minutę temu, KittKatt napisał:

    To chyba logiczne,że nie mówię o jakimś patologicznym stylu życia,gdy nie ma co do gara wrzucić,a komornik wisi nad głową.Ja pracuję,ale nie odczuwam różnicy,bo i tak zawsze na wszystko spokojie starczało,a pieniądze były wspólne i są.U nas nie ma podziału kto płaci rachunki.Jest wspólna pula.

    Jeśli Tobie praca zawodowa wpływa na poczucie własnej wartości to musisz być mega zakompleksiona.Poczucie własnej wartości to coś więcej.Jeśli nie zrozumiałaś kontekstu wypowiedzi,gdzie każdej kobiecie pracującej zawodowo wciska się super rozwój,a kurze domowej kurzy móżdżek to sorrki.W większości przypadków po prostu pracuję się,niekoniecznie jest to rozwój personalny i kariera.Dlatego prosty przykład Biedry.Ale jak nie ma się do czego doczepić to trzeba wciskać komuś brak szacunku do takich kobiet😜

    Współczuję doświadczenia z mężczyznami,gdy jesteś przekonana,że jak nie zarobisz to będziesz prosić się o kasę na podpaski . Następnym razem wybieraj mądrze.Poza tym skąd przeświadczenie,że kobieta niepracującą ma kontakt tylko z dziećmi i nie ma znajomych Naprawdę nie wiem kto wam tak mózgi wyprał,jestem przerażona. 

    No coz, ciesze sie, ze Ty osoba dorosla nie czujesz kompleksow w zwiazku z tym, ze przez lata bylas utrzymywana jak dziecko, jak rowniez gratuluje dobrego samopoczucia w zwiazku z tym, ze dobrze Wam sie zyje chociaz kompletnie nie dzieki Tobie. Moj maz moglby nas utrzymac, co wiecej ja rowniez moglabym nas utrzymac samodzielnie. Zadne z nas drugiemu na nic nie zaluje i o nic nie musimy sie prosic i w zadnej sytuacji nie musielibysmy.

    Mamy rozne charaktery ja wole brac odpowiedzialnosc za siebie i innych, Ty wolisz by to inni opiekowali sie Toba. 

    I tak, Twoj post byl pelen pogardy wobec osob pracujacych w handlu ktore maja wieksza wartosc od tych ktore nie pracuja bo znalazly sobie wymowke w postaci dzieci. 

    Zrezzta kazdemu taki styl zycia jak lubi, tylko po co to szukanie usprawiedliwien? Nie pracuje bo nie lubie, a nie dlatego, ze mam dzieci. Dzieci nie uniemozliwiaja pracy. Utrudniaja ja.

     

    • Like 1

  9. 11 godzin temu, KittKatt napisał:

     

    Co do pieniędzy to różnie z tym jest . Dają pewną niezależność,ale głównie jak jest ich więcej.Jak człowiek pracuje i nic z tego nie ma,bo wszystko idzie na opłaty i życie to jest tylko frustracja.Ale tak,co dwie pensje to nie jedna.

    Pewnie, mniejsza frustracje odczuwa jak nawet na rachunki i jedzenie nie ma. Ja jakos wole te rachunki placic i nie martwic sie, ze mi nie starczy. 

     

    11 godzin temu, KittKatt napisał:

    Nie uważam,że praca zawodowa wpływa na poczucie własnej wartości.Tak samo jak,że jest rozwojowa. Porównując pracę kasjerki w Biedrze do kobiety,która nie pracuje zawodowo,ale w wolnym czasie maluje obrazy,nie uważam,że ta pierwsza jakoś bardziej rozwija się 😂 

    Praca zawodowa zawsze wplywa na poczucie wlasnej godnosci i wartosci. Daje Ci poczucie niezaleznosci i sprawczosci. Spokoj ducha, nie jestes juz na czyims utrzymaniu, nie jestes ciezarem, za ktory inna dorosla osoba ponosi odpowiedzialnosc. Pracca w Biedronce natomiast to nie jest ujma. Te kobiety dokladaja sie domowego budzetu, nie musza przynajmniej  prosic mezczyzny o kase na podpaski, maja kontakt z kims wiecej niz z dziecmi, sa pozyteczne i wiekszosc z nich zajmuje sie czyms wiecej niz tylko praca. Jak zreszta wiekszosc ludzi. Byc moze w wolnym czasie rowniez maluja obrazy lub pisza wiersze, idac Twoim tokiem myslenia. 


  10. 34 minuty temu, Bimba napisał:

    Z resztą od wieków było tak że jak ktoś coś miał to się czuł lepszy od tego co nie miał.

    Drugiego czlowieka sie nie ma, z drugim czlowiekiem sie zyje. Jak zwiazek ma sie rozwalic, to sie rozwali. Bedaca obok samotna matka, moze to przyspieszyc, jednak jezeli maz przyprawi zonie rogi z samotna matka, to tak samo zrobi to z inna mezatka. Wina jest po jego stronie, a nie stronie kobiety, ktora akurat sie nawinela. 


  11. Co tez ludziom w glowie siedzi by zakladac takie tematy? Jak mozna oceniac ludzi na podstawie tego czy sa z kims zwiazani czy nie? Mezatka nie jest lepsza od samotnej matki i odwrotnie. Singielka nie jest gorsza od ich obu.

    Czuc wyzszosc bo ma sie meza? Serio? Dzis sie go ma, a jutro moze go nie byc. Moze odejsc, a moze tez umrzec i nagle perspektywa sie zmienia. Natomiast tkwienie w toksycznym zwiazku nie jest wyrazem dojrzalosci tylko tchorzliwosci i glupoty.  Ogromny szacunek dla matek ktore maja sily samotnie wychowywac dzieci i borykac sie z zyciem. To wymaga niewyobrazalnej sily. Latwiej jest to robic we dwoje, jednak tylko gdy na drugiej polowie mozna polegac. 

    • Like 2

  12. 2 godziny temu, VIDA napisał:

    Wychowałam dwoje dzieci, cały czas pracując, nadmienię, że kiedyś okres macierzyński wynosił 16 tygodni nie jak obecnie rok. Owszem jest ciężko ale robisz to dla siebie, nie będziesz zależna od faceta, jego pieniędzy i widzimisię. Nie będziesz tak zwaną kurą domową, zajmowanie się latami tylko domem i dziećmi powoduje, że zmniejszasz swoje szanse na rozwój zawodowy. A w życiu różnie bywa, dzieci dorosną, usamodzielnią się a Ty zostaniesz na łasce męża. A co jeśli po paru latach coś się rozsypie?.

    W samo sedno. Dzis malzenstwo nie jest gwarancja stalosci. Nic juz nie jest  " na zawsze". Te czasy juz odeszly. Zbyt wiele kobiet budzi sie z reka w nocniku. Maz odchodzi, a one nie maja nic i ciezko jest im utrzymac same siebie. Smutna rzeczywistosc.

    • Like 3

  13. 17 godzin temu, Jene14 napisał:

    Ja zajmuje się dziećmi w domu w większości, nie pracuje zaś On pracuje, jest dobrym tatą, pomagał i pomaga przy dzieciach dużo, nie mogłabym narzekać. Tylko nadal nie rozumiem czemu tak myśli o mnie gdy sam nie jest ideałem. Wymuskany to on nie jest-dobrze napisane przez roztargniona09 :D. Wow widzę że moje leginsy to wyższy level 😄

    Prawie zawsze chodze po domu w leginsach. No bo w czym, wieczorowej ...ence, oficjalnym ubraniu do pracy? Dresy, luzne koszulki i leginsy to podstawa.


  14. Jesli cos Cie niepokoi w zachowaniu  dziecka to idz do specjalisty. Nie diagnozuj jej przez internet na podstawie opinii przypadkowych osob. W tym co opisalas nie widze autyzmu,jednak nie jestem psychologiem. U mojego synka tez przez chwile bylo podejrzenie, ze moze ma autyzm jednak Pani neurologopeda ktora nam pomagala w rozwoju mowy stwierdzila, ze oczywiscie mozemy udac sie do poradni jednak ona uwaza, ze mlody absolutnie autyzmu nie ma, a praca z autystycznymi dziecmi to wiekszosc tego co robi.

    Mamy tu na forum mamy ktore maja dzieci z autyzmem, moze one beda umialy cos Ci podpowiedziec Autorko  jednak ja bym zaczela od rozmowy ze specjalista.

     


  15. Oj dziewczyno, zastanow sie nad soba. Wlasne dziecko zastraszasz, a cudze nazywasz bachorem. Ja rozumiem, ze corka przyjaciolki jest straszna psotnica ale dla siedmiolatki trzylatek jest tylko irytujacym dodatkiem. Przepasc ktora ich na tym etapie dzieli jest ogromna. To ulegnie zniwelowaniu ale dopiero za kilka lat. Moj syn tez ma 3 lata i jak na trzylatka jest grzeczny jednak zdecydowanie potrafi pokazac rogi i nie ma w nim ani odrobiny leku przed moja osoba. 

    • Like 1

  16. 2 godziny temu, KateZRzeszowa napisał:

    I rozumiem dlaczego, w sumie przyda mu się detoks a wiem że czas będą mieć zorganiziwany i grafik napięty. Jednak zwykle jestem z młodym w stałym kontakcie i trochę obawiam się tych kilku dni 🙂 Matka-kwoka, a zawsze mowilam że nie jestem 😁

    Daj mu karty i ksiazke.😁

    Swoja droga czy dzieci dzis graja jeszcze w gry karciane? Moze wlasnie jakas gre. Planszowke? Monopoly? 


  17. 9 minut temu, Unlan napisał:

    Zobacz co napisałaś. Prezenty na święta. No to jak to jest? To dziecko jest wychowywane w duchu ateistycznym, czy nie, skoro prezenty z okazji narodzin Jezusa dostaje? 

    A co Gwiazdka ma dla wiekszosci ludzi wspolnego z dniem narodzin Chrystusa? Dla wieksxosci jest to tradycja, swieta rodzinne, ich religijne znaczenie jest daleko, daleko w tyle o ile jest. Ja jestem nie wierzaca a co roku choinke ubieram- poganski zwyczaj i prezenty daje. 

    • Like 1

  18. 1 minutę temu, roztargniona09 napisał:

    Nastawiam się na 7 dni pobytu, biorę dla siebie:

    - 7 par koszul nocnych

    - 3 szlafroki

    - kosmetyki

    - bielizna

    - 6 ręczników

    - sztucce i kubek

    I teraz najgorsze czyli dla dziecka, powiedzieli, że mam wziąć strój na wyjście, ale ja tego nie rozumiem, jak na wyjście? A w szpitalu w czym będzie dziecko? Nienormalni oni są czy ja mam ograniczoną wyobraźnię. W czym moje dziecko będzie 3 lub 4 doby leżało? Nago? Na widelce i łyżki nie mają, a noworodki jest w co ubierać? Paranoja jakaś, gdybym wiedziała wcześniej to bym dziś rano mojego ginekologa zapytała bo to w końcu jego oddział, ale zadzwoniłam po południu i mi smutno. Od wczoraj prasuje te dziecięce szmaty i podejmuje życiowe decyzje typu w co ubiorę dziecko w pierwsze dni, miałam w planie nawet je przebierać ze dwa razy na dobę, a oni mi powiedzieli bym wzięła pieluchy i ubranko wyjściowe po czym usłyszałm trzask słuchawką. Normalnie jakby mi paszczę dali. Nic się od nich nie dowiem więcej, więc dzwonić już nie będę. Ile brać ubranek i jakich? Jaką kupić butelkę do karmienia? Dadzą sami pewnie jak i mleko, ale przecież nie ukradnę im tej butelki wychodząc. No i ile tych butelek jest potrzebnych realnie w codziennym życiu?

    Szpital ma swoje kaftaniki dla dzieci w ktore ubieraja noworodki po urodzeniu. Przebieraja tez w ubranka szpitalne, az do momentu kiedy wychodzicie ze szpitala. Wtedy zakladasz wlasne. Wez podklady poporodowe, bo te szpitalne sa slabe. Mozesz tez zabrac ze soba kilka podkladow do przewijania dziecka. To czesto w szpitalach towar deficytowy. Nawilzane chusteczki- tych nigdy nie ma, chociaz lepsze sa platki kosmetyczne, emolient i woda w miseczce. Zreszta kazdy szpital jest inny.

×