Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

AgsAgsAgs

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1571
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez AgsAgsAgs


  1. 8 godzin temu, Stokrotka30 napisał:

    Niby tak,ale póki co Polska jest bardzo katolickim krajem i osoby które nie mają ślubu kościelnego są gorzej postrzegane, na przykład jeżeli będą chcieli ochrzcić dziecko to ksiądz zrobi to przed mszą lub po mszy albo w zwykły dzień a nie na mszy.

    A tą wiedze skad czerpiesz. My z mezem mamy slub cywilny. Maz sie uparl jednak, ze dzieci chce ochrzcic. Nie bylo z tym najmniejszych problemow. Pelny ceremonial itd. Nikt, nikogo nie przesladuje za brak sakramentow. Te czasy to chyba juz powoli przeszlosc.


  2. 23 minuty temu, Stokrotka30 napisał:

    Powiem wam szczerze że ja bym nigdy nie wpadła na taki pomysł żeby dziecko nie przystąpiło do komunii, później w dorosłym życiu jak zakocha się w dziewczynie która będzie chciała ślub kościelny to będzie musiał na szybkiego przyjąć wszystkie sakramenty, bez sensu to utrudnia później życie.

    Za 20 lub wiecej lat  wiekszosc osob bedzie trzymac sie na kilometr od Kosciola i raczej brac slub cywilny. Zreszta jak dziecko pozna dziewczyne, to dziewczyna tez moze sie dostosowac i zamiast zmuszac lubego do przyjmowania sakramentow wbrew pogladom, wybrac sie z nim do Urzedu Stanu Cywilnego i zalatwic sprawe inaczej.

    • Like 2

  3. 1 minutę temu, KateZRzeszowa napisał:

    Niestety nie zgodzę się z tym. Każdy.ma jakąś formę imienia z którą się identyfikuje i inni powinni to zaakceptować i nie ma nic złego w kulturalnym poproszeniu o nie używanie innej formy. Nie jest to ani pretensjonalne ani nie jest brakiem kultury, ot zwykła formalność. 

    Nie widzę powodu by bardziej przejmować się opinia innych niż swoją. Obcy ludzie maja gdzies inne osoby i jeśli nie zadbasz o własną przestrzen osobista (czy w tym wypadku dziecka) to będą mówić jak im się podoba. 

    Jak masz problem z imieniem to go nie nadawaj. Tyle. Nikt nie bedzie naruszal Twojej przestrzeni osobistej. Ja jestem Agnieszka, w zaleznosci od stopnia zazylosci ludzie zwracaja sie do mnie pelna forma imienia, Aga, Agusia, Agus, Agula i zadna z tych form nie obraza mnie i nie czyni mi krzywdy. To zdrobnienia mojego imienia. 


  4. 16 minut temu, KateZRzeszowa napisał:

    Czyli jak nie ważne że masz na imię np Monika, bo i tak każdy może do Ciebie mówić Monia mimo, że Ci sie cofa wczorejszy obiad jak to słyszysz? Skąd ten brak szacunku do siebie? Od innych się go nie doczekasz..

    Przede wszystkim, to przedstawiając się lub przedstawiając kogoś innym podajesz forme imienia której używasz na codzien (o ile nie jest to wizyta urzedowa). Podajesz imię którym chcesz by się do ciebie zwracano lub dlatego że tak właśnie zwracasz się do dziecka lub męża itd. I tego powinni przestrzegać inni. Jeśli ktoś postanowi że nie będzie mówił do ciebie Monika a Monia czy Monisia to jest zwyczajnym prostakiem bez kultury osobistej (o ile nie jest to bardzo bliska osoba).

    To samo dotyczy dziecka, bo nie jest ono mniej ważne niż dorisly i należy mu się taki sam szacunek i traktowanie. I jeśli rodzic przedstawia dziecko jako Alek od Aleksandra to pedagog czy rodzina powinna zwracać się tym imieniem, bo tak się dziecko nazywa. I tak, jeśli nazywają inaczej to trzeba zwrócić uwagę i poprosić o używanie innej formy. To nic złego. 

    Andzia to nie Ania, Julcia to nie Julia, Monia to nie Monika i Juluś to nie Juliusz. 

    Dziecko w przyszłości może poprosić ale zanim obudzi się w nim poczucie własnej osobowości rodzic dba o to by było odpowiednio traktowane i nazywane

    Dziecko bedzie mialo na imie Aleksander i taka jest prawidlowa forma tego imienia. Alek lub Olek to zdrobnienia i w tym wypadku zapewne w uzyciu beda obie formy. Mozna sie obrazic jak na Aleksandra ktos bedzie wolal Michal, w wypadku zdrobnien to tylko glupie bicie piany. Stosowanie tych zalezy od zazylosci z osoba je noszaca. Olek nie obraza Aleksandra, jest to od dawna znana forma zdrabniania tego imienia. Jezeli jakas matka ( nie mam tu na mysli Autorki watku) jest na tyle pretensjonalna by zwracac innym uwage, ze  maja uzywac formy zdrobienia Alek to lepiej niech nada inne imie ktore bedzie mozna zdrabniac tylko tak jak jej sie podoba. Ostatecznie i tak dziecko zdecyduje czy woli byc Alkiem, Olkiem czy tez oboma- w zsleznosci od tego kto sie do niego zwraca. Nie dajmy sie zwariowac.


  5. 13 minut temu, serduszkowiec01 napisał:

    Pytanie czy ta metoda wychowawcza którą wy stosujecie przyniesie w przyszłości korzyści czy może zarzucisz sobie, że za bardzo rozpiescilaś dzieci i teraz Cię nie szanują. A znam takie przypadki. Dowiemy się za kilka lat. 

    Oczywiście nie pochwalam tego, że ktoś tak robił dziecku. Mój ojciec nie znęcał się nade mną, więc nie wiem, nie wypowiem się. Przecież napisałam, że ojciec do córki nie powinien mówić w ten sposób. 

    Nie napisalam, ze im na wszystko pozwalamy. Staramy sie nad nimi panowac bo jako pierwsze dzieci w rodzinie zostaly rozpuszczone, a my na to pozwolilismy gdy byly malutkie. Nasz blad. Zwlaszcza przy charakterze corki. Jednak cokolwiek by sie nie dzialo, nigdy, przenigdy nie skrzywdzilibysmy swoich dzieci, czy to przez wyzwiska czy tez przez cos takiego jak wystawianie na mroz. Na litosc boska, czegos takiego nie mozna usprawiedliwiac ani bagatelizowac. To jest znecanie sie. 


  6. 1 godzinę temu, serduszkowiec01 napisał:

    Nie znam chyba żadnego ojca, który nazwałby córkę s uka. Musiałaś nieźle nawywijać, tylko teraz nie chcesz się przyznać. Zresztą zapytaj jego, pewno Ci powie, co zrobiłaś, że tak Cię nazwał. Znając życie to pewnie chciałaś udowodnić, że wiesz coś lepiej od niego. A byłaś w błędzie. I nie wytrzymał. 

    Nie ma usprawiedliwienia dla takiego zachowania!

    Jaki ojciec tak wyzywa corke? 

    Jaki ojciec wystawia dziecko w pizamce na mroz? 

    To nie czlowiek, tylko bydle. Bycie furiatem nie jest tu usprawiedliwieniem. Jak ma sie problemy z panowaniem nad emocjami to sie idzie na trrapie. 

    Moje dzieci sa rozpuszczone jak dziadowskie bicze, wyczekane i rozpieszczane z kazdej strony, a co za tym idzie malo posluszne i grzeczne. Cokolwiek by jednak nie zrobily nigdy nie naruszymy ich zaufania. Kochac to chronic, a nie krzywdzic. 


  7. Skoro uzywaliscie prezerwatywy, mialas miesiaczke, a testy wyszly negatywne to znaczy, ze nie jestes w ciazy. Nie i koniec. Jezeli nadal czujesz sie niepewnie to idz i zrob bete. Testu z krwi nie da sie podwazyc. Bedziesz miala 100% pewnosci. Wybierz sie tez do gina i popros o tabletki antykoncepcyjne, zastrzyk lub o zalozenie spirali. Bedziecie zabezpieczeni z 2 stron i mozliwosci zajscia w ciaze spadna niemal do 0. 


  8. 13 godzin temu, Ona nikt napisał:

    Że nie zadbali aby mnie wysłać na studia(chociaż byłam dobrą uczennicą ) tylko po szkole do byle jakiej pracy bo przecież nie wszyscy muszą studiować.Ich hobby było ważniejsze Wówczas w mojej miejscowości nie było stacjonarnej uczelni.Teraz mam dzieci i na studia jest już za późno dla mnie 

    Na studia nigdy nie jest za pozno. Mozesz isc teraz, moglas isc wczesniej. To, ze tego nie zrobilas i nadal nie robisz to Twoja, a nie ich decyzja. Od prawie 20 lat jestes dorosla i sama ksztaltujesz swoje zycie. 


  9. Moja corka spadla z lozka jak miala jakies 13 miesiecy. Bawilysmy sie na nim razem. Wstala na nozki i ruszyla przed siebie- juz wtedy biegala, nie zdazylam jej zlapac. Lozko bylo bardzo wysokie, nie takie jak zazwyczaj. Poleciala na twarz. Myslalam, ze dostane zawalu. Pojechalismy do szpitala. Obejrzeli ja, zrobili rentgen i stwierdzili, ze nic jej nie jest. Siniak prawdopodobnie rozleje sie na oko i ze jak juz miala walnoc sie w glowe to cale szczescie, ze w czolo. To najtwardsza czesc czaszki. Podstawowe pytania brzmialy czy stracila przytomnosc- nie, i czy nie wymiotowala- nie. Zakazali telewizora- nam, by dziecko nie patrzylo przy okazji na migajace obrazki. Zmi4nilismy lozko i juz sie na nim z nia nie bawilam. Teraz, majac niemal 6 lat, wyglupiala sie z babcia, zjechala z jej kolan i walnela tylem glowy o kant lawy. Glowe rozciela. Bylo nas przy tym 4 osoby. Nikt nie byl w stanie temu zapobiec. Wyrzuty sumienia, ze nie przerwalam glupiej zabawy i wyglupow zostana ze mna na zawsze.

    Nie kladz juz dzieci na lozku jezeli nie mozesz calkowicie na nicb sie skupic i tyle.


  10. 11 minut temu, MłodaMama napisał:

    Zależy ile oboje zarabiają. Jeśli ojciec zarabia dużo i te 2500zl mu nie przeszkadza to super. Jeśli zarabia mało i płaci 2500zl to tak cienko to widzę. 

    Też zależy ile zarabia matka. Jeśli mało to też będzie potrzebowała pieniędzy na dzieciaka. 

    Moja osobista opinia? 2500zl na 13 łatkę plus 500+? To w cholerę kasy.

    Jeśli uważasz że narzeczony trochę przegina to powinnaś z nim pogadać. Tym bardziej jeśli powiedzmy zarabia mniej i oddając te pieniądze byłeś wam nic nie zostaje...jeszcze trochę a zacznie byłej opłacać życie wraz z czynszem i rachunkami 

    Przeciez napisala, ze jej " narzeczony" zarabia niemal 20 tysi miesiecznie. Z tej perspektywy te alimenty nie sa juz takie wysokie. To po pierwsze, a po drugie jakby niuni brakowalo kasy bo jej " narzeczony" placi alimenty to powinna sie brac ostro do roboty. Przestaloby im brakowac. Z tym, ze jak juz pisalam wczesniej to ptowokacja. Byla juz taka pare miesiecy temu.

    • Like 1

  11. To prowo wraca co jakis czas. I zawsze jest pisane, ze to nie sprawa nowej niuni ile mezczyzna placi alimentow na swoje dziecko. Bo to jego dziecko i jego zarobki, a nowa niunia zamiast slinic sie na ta kase niech sie sama wezmie do roboty by miec na kosmetyki i swoje przyjemnosci. Nie jej kasa, nie jej interes. Tyle w temacie. Wymysl cos czego jeszcze nie bylo.

    • Like 1

  12. 12 minut temu, judtkaxy napisał:

    Cześć 

    Mam problem z rodziną męża. Od kiedy urodził się nasz syn jego matka oraz babcia wlazły mi trochę na głowę. Syn ma kilka miesięcy I często ich odwiedzamy. Problem w tym że mój mąż nie jest rodzinna osobą i nie lubi z nimi spędzadać czasu. A jego mama wydzwania do mnie bo wie że syn jej dosadnie powie, że ma inne plany i nie przyjedziemy w weekend. Ja ze swoimi rodzicami od zawsze byłam blisko, mamy dobre relacje ale nie widujemy się często. Moi rodzice mają 4 dzieci więc nigdy sami nie są w weekendy. Teściowie mają tylko mojego męża, jedynak a teraz pierwszy wnuk więc teściowa najchętniej przyjeżdżała by do mnie codziennie. Już ja trochę przystopowałam, ale ciężko mi tak jej ciągle odmawiać kiedy mi dzwoni i płacze do telefonu że ona tak tęskni. Jak przyjeżdża to wychodzi zanim mąż wróci z pracy. Gada mi na męża, że ja źle traktuje itd a ja już zwyczajnie mam dość słuchania tego. Chcę żeby syn miał kontakt z babcia i prababcią, ale widzę że powoli wpływa to na mój związek z mężem. Jak tylko pytam czy odwiedzimy teściów bo zapraszali to pierwsze co słyszę to "a po co?". Ktoś coś doradzi?  Mąż jest dla mnie nr 1 i widzę że zgadza się na te wizyty do swojej matki żeby mi potem nie wydzwaniała, robi się toksycznie. Musiałam się wygadać bo to aż dusi mnie w środku. To nie moja matka a jednak wprowadza u mnie poczucie winy tymi telefonami.

    Edit: Dodam że teściowa i  jej matka (prababcia) dzwonią do mnie codziennie. Z mężem przez telefon rozmawia raz na 2 tygodnie, a jego babcia nawet do niego nie dzwoni bo wie że nie odbierze. 

    Albo w rodzinnym domu Twojego meza bylo cos mocno nie tak albo On jest "zwajchrowany", a Ty tego nie widzisz. Uwazaj bo za jakis czas sama bedziesz blagac o jego uwage, a on bedzie traktowal Cie jak psa. Jezeli mial normalny, cieply i pelen milosci dom to nie powinien w ten sposob sie zachowywac. Tesciowa tez nie powinna Ci wchodzic na glowe. Powiedz jej, ze ma dzwonic do syna, poniewaz jej zachowanie wplywa na wasze wzajemne relacje. Spotkanie raz na jakis czas wystarczy. Jednoczesnie przyjrzyj sie mezowi, zdejmij rozowe okulary i przypatrz mu sie uwaznie. Czlowiek ktory kocha, a wiekszosc z nas kocha swoich rodzicow, potrzebuje co jakis czas kontaktu z osobami ktore darzy uczuciem, jezeli on niebpotrzebuje to jak to o nim swiadczy?

    • Like 1

  13. 39 minut temu, ola.nijak3 napisał:

    Zacznę od tego, że skończyłam studia. Gdy poznałam mojego obecnego męża pracowałam w zawodzie. Później wyszłam za mąż, urodziłam dziecko i obecnie mimo, że dziecko ma pare lat i „chodzi” do przedszkola to ja nie pracuje. Sytuacja materialna nasza jest taka, że pozwala nam na to abym była z dzieckiem w domu. Myslalam o powrocie do pracy ale dziecko więcej nie chodzi niż chodzi do przedszkola z racji chorowania i narazie nie podjęłam pracy. Cały post w tym, że wstydzę się zawsze przed nowo poznanymi ludźmi, że mój mąż to człowiek sukcesu, biznesmen, a ja mama na pełny etat mimo większego już dziecka. Chyba czuje to dziwne spojrzenie „kura domowa bez ambicji”. W weekend spotykamy się z nowymi znajomymi. On - właściciel dużej firmy, jego żona - szefowa w dużej firmie. Na pewno padnie pytanie „a Ty czym się zajmujesz?”. Czuje trochę wstyd przed powiedzeniem, że ja zajmuje się dzieckiem, starszym dzieckiem. Zastanawiam się w zasadzie dlaczego to jest wstyd? Mam pasje, które spełniam ale nie pracuje. Kobieta często jak wychowuje dziecko w domu jest odbierana jako leń 😞 a przecież decyzje o tym podjęliśmy z mężem oboje. Już się stresuje weekendowym spotkaniem 😞

    Sama uwazam, ze kobieta powinna pracowac. Nie dlatego, ze gardze " kurami domowymi" tylko dlatego, ze nie wierze w bajki typu zyli dlugo i szczesliwie. Rozwody to dzis codziennosc, bliski tez moze zachorowac albo, nie daj laskawy losie umrzec. Wtedy taka kobieta zostaje sama, bez dochodu, z dziura w zyciorysie i brakiem perspektyw na dobra prace, a czasem jakakolwiek prace. Rachunki  jednak pozostana, dzieci pozostana i ona pozostanie, bezradna i zdana na laske innych. 

    Twoj styl zycia to jednak nie powod by sie przed kims wstydzic czy tlumaczyc. To czesty model rodziny nawet w krajach lepiej rozwinietych niz Polska. 

    Zreszta jak Cie to uwiera to chyba najwyzszy czas zmienic uklad. Wroc do pracy. Wynajmij nianie ktora bedzie siedziec z dzieckiem kiedy zachoruje i rozwijaj sie. Stac Was bylo bys siedziala w domu, wiec jak wrocisz do pracy tym bardziej powinno byc Was stac na opiekunke. Twoj wybor.

    • Like 1

  14. 1 godzinę temu, Foko Loko napisał:

    Szkoda, że nie popatrzyłaś na inne moje posty, w których piszę, że facet może przejąć weekendy albo zajmować się dzieckiem popołudniu, żeby Autorka mogła się przespać.

    I oczywiście, że wydajność pracy po nocy z przerywanym snem jest niższa niż normalnie. Raz można tak iść do pracy. Codziennie? No niezbyt. Ja przykładowo po nocy z pobudką mam potem rozwalony cały kolejny dzień. Więc jakbym miała tak codziennie pracować, to siłą rzeczy odbiłoby się to choćby na kontaktach z klientami, bo najnormalniej w świecie miałabym niższy próg wkurzenia.

    Zawsze mąż może wziąć ojcowski, a Autorka wrócić do pracy 🙂 w takiej sytuacji uważałabym, że ojciec będąc w domu ciągle, wstaje do dziecka, a pracująca Autorka ma się wysypiać.

    Ale ja wcale nie sugeruje, ze maz Autorki ma zarywac wszystkie noce. Tylko niektore. Raz na jakis czas by kobieta mogla sie wyspac nim padnie na twarz. W weekendy np, lub gdy juz Autorka ciagnie na oparach w trakcie jego tygodnia pracy. Ona ma najodpowiedzialnirjsza prace. Niech zasnie z dzieckiem na rekach, upusci je, przydusi i dopiero tragedia gotowa. Mlode matki sa bardzo, bardzo zmeczone. Nalezy im pomagac.


  15. 19 godzin temu, Foko Loko napisał:

    Mam dla Ciebie niespodziankę, temat nie jest o matce pracującej i ponad rocznym dziecku 🙂 gdyby był, doradziłabym inaczej. 

    Ja sie odnioslam do Twojego " celnego" argumentu na temat wydajnosci pracy biednego miska jesli chociaz raz bedzie mial przerwany sen w nocy. Trafilas tym jak  kula w plot. Ludzie potrafia byc wydajni nawet jesli musza w nocy sie przebudzac. Nikomu z tego powodu korona nie spadnie z glowy, jesli raz na jakis czas nie wyspi sie w pelni.

    • Like 2

  16. Dnia 25.04.2022 o 13:29, Foko Loko napisał:

    Pytanie czy zależy Ci bardziej na jego wydajnej pracy czy na tym, żeby Tobie było dobrze. Bo do wydajnej pracy pobudka nawet raz wskazana nie jest. A brak wydajnej pracy moze skonczyć się różnie.

    Mam dla Ciebie niespodzianke, rodzice doznaja pobudek nocnych przez wiecej niz pierwszy rok zycia dziecka. I jakos zyja, mimo przerywanego, czesto wielokrotnie snu w ciagu nocy. Po uplynieciu 12 miesiecy wiekszosc kobiet wraca do pracy i jakos pracuje wydajnie mimo przerywanego snu bo nie ma wyboru. Jako matka 2 dzieci w wieku przedszkolnym, ktorych noce sa rozne i podrozne powiem Ci, ze jakos jako rodzice z mezem  funkcjonujemy mimo, ze czasem mamy nawet kilka pobudek. Tak, ze wiesz...Mezusiowi sie nic nie stanie jak raz na jakis czas pomoze zonie w opiece nocnej nad dzieckiem.

    • Like 2

  17. Urlop macierzynski, jest urlopem tylko z nazwy. Kobieta nigdy nie bedzie tak wyczerpana jak na tym " urlopie". Maz powinien pomoc autorce i brac "dyzury" nocne w weekendy. On pracuje 8 godzin plaszczac tylek przed komputerem. Ona 24 godziny na dobe.  Jeszcze rozumiem jakby byl kierowca, lekarzem czy kims w tym rodzaju i od jego wypoczecia zalezalo zdrowie i zycie ludzi. Nawet gdyby pracowal na budowie i od wypoczecia  zalezalo jego bezpieczenstwo. On jest jednak biurwą! Nic sie nie stanie jak raz na jakis czas zarwie nocke.

    Jak sie urodzila corka bralam wszystko na siebie. Nie fatygowalam meza. Jak sie urodzil syn i mial kolki i musialam go nosic dniami i nocami wyjacego w koncu nie wytrzymalam. Tez uslyszalam,ze jestem w koncu na urolpie macierzynskim wiec to moj obowiazek. Zrobilam taka awanture, ze od tej pory maz w weekendy bral dyzur nad malym a ja wtedy spalam. Bylam tak wyczerpana, ze nawet slyszac placz synka zasypialam. Kobieta to nie robot ktory nie czuje wyczerpania, mezczyzna to nie swieta krowa. Dziecko jest wspolne i dwoje ma obowiazek sie nim opiekowac. 

    • Like 2

  18. 22 minuty temu, DropKick napisał:

    I o ile na wizyte jedną, dwie, spoko, możemy sobie pozwolić tak więcej nie wchodzi w grę. Musimy brać wolne, a ostatnio ciągle lekarze, szpital i sor. Niestety mój syn ma dużego pecha, od urodzenia ciągle mu coś dolega 

    Zacznij od jednej, dwoch wizyt. Bedziesz widziec czy terapia dziala choc minimalnie. Jak trafisz na fajnego osteopate to jeszcze Ci pokaze gdzie masz dotykac by pomoc dziecku. Jezeli po 2 razach nie zobaczysz roznicy bedzie to znak, ze w ten sposob dziecku nie pomozesz. Moze nieco malo by ocenic czy terapia dziala ale jakas reakcja powinna byc widoczna. Zreszta osteopata Ci powie czy dziecko.ma jakies napiecia czy tez to nie to. Jak nie to, to nie bedzie sensu wiecej jezdzic. Gdy nie pomaga medycyna konwencjonalna trzeba szukac dalej. Z mlodym jezdzilam przez pierwszy rok od lekarza do lekarza. Mial i czesciowo ma do dzis pewne problemy. Przerobilismy skaze bialkowa, odmowe jedzenia, problemy SI, wiotkosc krtani, logopedow, osteopate, gastrologa i wielu, wielu pediatrow. Mlody zaczal mowic jak skonczyl 3 lata. Jest srednio rok za rowiesnikami jesli chodzi o rozwoj mowy, nadal musze go czesto karmic bo nie bedzie nic jadl. Jest jednak zdrowym, cudownym, madrym, usmiechnietym i pelnym radosci chlopczykiem. Przejdziecie przez najgorsze, a potem juz bedzie tylko lepiej. 🙂

    • Thanks 1

  19. 1 godzinę temu, DropKick napisał:

    Już ktoś mi polecił osteopate i szukałam ale w promieniu 100, 120 km nie ma osteopaty dziecięcego 😞 więc ciężko. ile trwa terapia? Jak często spotkania?

    Na poczatku bylismy co 2- 3 tygodnie. Kilka razy. Pozniej raz na miesiac. Pozniej jak widzielismy, ze mlody znowu zaczyna zle spac np po pol roku. Jak poszlismy pierwszy raz mial kilka miesiecy i ryczal jak tylko ktos go dotknal. Z gabinetu wychodzilam ze spiacym slodko, spokojnym dzieckiem. Dobrze jest zajsc tez do osteopaty gdy zauwazy sie, ze niemowle caly czas odwraca glowke tylko w jedna strone. To tez swiadczy o napieciu. Oni potrafia to zlikwidowac. Moja kolezanka zabiera corke raz na jakis czas chociaz mala ma juz 6 lat. Tak kontrolnie, jak widzi, ze staje sie niespokojna i zaczyna miec klopoty ze snem. 


  20. 3 godziny temu, DropKick napisał:

    Mój syn tak płacze ze musiałabym się wyprowadzić na noc na inne osiedle 😄 tak właśnie robimy, że ktoś idzie z małym do jego pokoju, albo ja zostaje z synem w sypialni, a mój facet idzie do jego pokoju spać. Ale ja nie mogę spać jak słyszę przeraźliwy krzyk mojego dziecka 😞 niestety nie mam tu rodziny, ani nikogo kto mógłby się zająć synkiem choć na chwilę 😕 mój syn też się budzi co pół Godz, co godzinę, w najlepszym wypadku co półtora lub co dwie, ale to rzadko. Zanim zaśnie krzyczy parę godzin, przez sen również okropnie krzyczy i się rzuca, i przy wybudzaniu jest to samo, zanim otworzy oczy musi długo popłakać... 

    Mozesz sie smiac ale zabierz synka do osteopaty. To brzmi jak szarlataneria ale w wielu przypadkach dziala. Dzieci miewaja napiecia ktore osteopata moze zlikwidowac. Nagle sie okaze, ze po paru wizytach spi Twoj syn i spisz Ty. Ja korzystalam z pomocy osteopaty przy synku, kllezanka mi poradzila i zaluje, ze tak pozno poszlam, wczesniej moglismy sobie pomoc, tylko traktowalam to wszystko z przymruzeniem oka. Sprawdz, a nuz pomoze.


  21. 7 godzin temu, DropKick napisał:

    Ja mam bardzo wymagające dziecko, każdy dzień to walka, noc to koszmar. Zero snu, ciągły płacz. Nerwowo już nie wytrzymuje 

    Moze jest ktos kto by Cie zmienil chociaz raz na jakis czas? Pamietam jak moje dzieci nie dawaly spac. Corka prawie do 3 roku zycia potrafila sie wybudzac i po 15 razy i wiecej. Bylam jak zombie. Syn tak do czasu, az skonczyl 2 lata. Jak mlody byl malutki i mial kolki przez ktore wyl- tak wyl, a nie plakal calymi dniami i nocami, umawialismy sie z mezem, ze on raz na jakis czas bierze dyzur nad malym a ja spie w drugim pokoju. Jak xzieciaki byly starsze, a ja wrocilam do pracy to wstawalismy na zmiane, czyli wstawalam glownie ja bo mojego meza by nie obudzil na dobra sprawe nawet mlot pneumatyczny. Choc musze przyznac, ze na dzieci nauczyl sie reagowac. Zazwyczaj.


  22. 1 minutę temu, Foko Loko napisał:

    A czytałaś kiedykolwiek o tym, jakie powikłania dla dziecka niesie cc? I dla matki? Polecam sobie poczytać i potem się zastanowić, co jest faktycznie lepsze.

     

    Foko Loko ich to nie obchodzi. Zupelnie. Dla wiekszosci kobiet dazacych wszelkimi sposobami do cesarki licza sie tylko one same. Co ich obchodzi czy to jest dobre dla dziecka? Dobro dziecka jest tu tylko wymowka dla samej siebie  Oczywiscie nie dotyczy to wszystkich z tych kobiet, jednak gdyby dobro dziecka stawialy wyzej niz siebie to by sie 10 razy zastanowily nad cesarka. Ja nie wiem skad to przekonanie u przyszlych matek, ze cc to jest jak wycisniecie pryszcza i ze nie bedzie mialo konsekwencji dla zdrowia i zycia matki i dziecka. Kazda sie zaslania, ze slyszala, spotkala sie z sytuacja, ze dziecko bylo niedotlenione, ze obojczyk mu przy porodzie  sn polamali. Jakos jednak zapominaja o tragicznych konsekwencjach niektorych cesarek. Wlacznie ze smiercia matki. I to tylko dlatego, ze boja sie bolu. Moze zamiast walczyc o niepotrzebne operacje, zaczniecie przyszle matki walczyc o to, by nie brakowalo anestezjologow ktorzy by Was znieczulili zewnatrzoponowo byscie nie musialy cierpiec przy porodzie. Teraz Ci anestezjolodzy zajeci sa przy cesarkach na zyczenie.

×