Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kitsune

Zarejestrowani
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

50 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Ale to nie twoja wina że trzeba rehabilitowac, więc dlaczego masz wyrzuty sumienia? . Jak ma takie braki to rehabilitacja jest konieczna, tak trzeba i już. No niestety macierzyństwo jest trudne a ta cała rehabilitacja to pikuś w porównaniu z innymu rzeczami związanymi z macierzyństwem. Masz kogoś kto mógłby Ciebie wesprzeć? Mama/ciocia/ koleżanka?
  2. Moim zdaniem nie da się porównać poziomu emocjonalnego zwierzęcia do poziomu emocjonalnego człowieka na żadnym poziomie rozwoju. To dla mnie jak porównanie dębu do trawy- zupełnie inne życie, rozwój, przystosowanie itp, itd. Dwulatek często już mówi (pojedyncze słowa lub nawet zdania) i tak jak opisałam, wymaga non stop uwagi, tęskni za mamą- z kotem nie trzeba ciągle siedzieć, zabawiać, kolorować z nim, uczyć literek, cyferek i bez problemu można zostawić na 3-4 godziny w domu. Dwulatka nie zostawiłabym w domu nawet na czas wyniesienia śmieci bo wystarczy moment nieuwagi a tragedia gotowa. Słyszałam, że psem podobno też da radę podróżować. Kotu faktycznie przyda się opieka podczas nieobecności właściciela ale wystarczy mu napełnić miski raz dzienie, pomiziać i da radę. Znam osoby co tak zostawiają swoje koty na dwa tygodnie pod opieką i chyba jest ok. Kot żyje ok. 12-15 lat, dziecko do wieku 12-15 lat trzeba zapewnić lepszą opiekę, nie wystarczy sąsiadka co przyjdzie nakarmić. Pies pewnie wymaga większej opieki niż kot- tu już warto mieć zaufaną osobę lub psi hotel. Wakacje z dziećmi to nie jest wypoczynek tylko zmiana otoczenia. Dzieci najczęściej są umęczone podróżami bardziej intensywnymi, więc trzeba dopasować wycieczkę pod dzieci.
  3. Wydaje mi się że kot/pies nigdy nie będzie tak absorbujący jak dziecko, które jest wychowywane (a nie hodowane). Takiego kilkulatka nie zostawi się w domu samego- psa spokojnie można zostawić w domu na godzinę /dwie i iść na zakupy. Dziecko cały czas czegoś chce, trzeba go zabawiać, uczyć, rozmawiać. Non stop jest "mamo/tato daj/pomóż/podaj!", "pokoloruj ze mną", "pobaw się ze mną". Zdarza się że zajmie się sobą pół godziny/godzinkę. Psy/koty rzadko kiedy są tak pochłaniające. Już nie wspominam o noworodkach/kilku miesięcznych dzieciach co budzą się kilka razy w nocy. Dziecko wymaga dużego nakładu czasowego żeby się prawidłowo rozwinęło w dorosłego. Psy i koty świetnie symulują ludzkie emocje i są dobrą plombą emocjonalną ale moim zdaniem złożonych kontaktów międzyludzkich nie zastąpią.
  4. Ja 28 i 31. Uważam, że im wcześniej tym lepiej (zakładając że się w ogóle chce).Fajnie byłoby urodzić w wieku 23 lat ale wtedy nie znałam jeszcze męża;)
  5. Od jakiego wieku wasze dzieci zostawały same w domu cały dzień? Zastanawiałam się kiedy nie trzeba już brać L4 na dziecko jak wam zachoruje . Ja mam 7-latkę ale trochę bałabym się ją samą zostawić na cały dzień jak jestem 8 godzin w pracy (plus dojazdy). Nie mam żadnej sąsiadki/babci/dziadka/cioci, która mogłaby zajrzeć do niej np. w ciągu dnia podczas mojej nieobecności.
  6. Zastanawiam się jak inne mamy sobie radzą z słodyczami. Nie jestem przeciwna słodyczom ale mam wrażenie, że dzieci dostają ich zbyt dużo. Jeszcze przedszkolaka da się kontrolować ale jak córka poszła do szkoły to kupuje sobie słodycze z automatów (kupuje sobie z pieniędzy co dostaje od dziadków), koleżanki się z nią dzielą dosyć często słodyczami albo niezdrowymi przekąskami. A to z kolei znowu coś dostają ze szkoły albo trzeba przynieść na jakąś szkolną imprezę- dzień chłopaka, wigilia itd W międzyczasie córka naciąga (średnio raz na dwa tygodnie lub tydzień) np. żeby koniecznie jej kupić jakieś chrupki bo z koleżankami sobie robią na przerwie piknik i każdy coś przyniesie. Albo że musi przynieść taki cukierek bo X jej już dała i już jej obiecała że przyniesie. Nie wiem czy to ściema czy nie ale ciężko mi odmówić w takich sytuacjach, nie chcę żeby czuła się wykluczona. Sama jem słodycze tylko w weekend i to nie garściami tylko bardzo ograniczoną ilość. Wychodzi na to że prawie co drugi dzień jest jakiś słodycz- jak dla mnie to nie jest zbyt zdrowe. Jak uważacie?
  7. Nie wiem czy to tak działa;) jakoś zagrożone gatunki, których rodzi się mało wydają się być mniej stabilne populacyjnie niż ludzie.
  8. Po pierwsze, same zarzuty o egoizmie jednych czy drugich są bez sensu bo oboje nie mają lub mają dzieci z egoistycznych przesłanek.
  9. "Czyli czysto egoistyczne pobudki - opiekun na starośc" Nie chodzi o opieke a o kontakt, kogoś bliskiego z kim można porozmawiać nie jak z koleżanką z pracy, która na drugi dzień może obgadac z druga kolezanka. Tylko jak z najbliższą rodziną, z która łączą wspólne przeżycia, wspólne lata razem. Każdy jest egoistyczny- jedni mają dzieci bo są egoistami (mają instynkt macierzyński, czy tam inne powody) a drudzy NIE mają bo są egoistami (sa wygodni) Dlaczego w Polsce zdrowy egoizm jest takim złem?
  10. Każdy ma swój własny powód dlaczego ma dzieci. Ja wiem ze gdybym nie miała dzieci to bym żałowała, zwłaszcza na starość jak byłoby już za późno się zastanawiać czy chce czy nie chce. Uważam że jak ktoś ma dużo braci, sióstr, siostrzeńców, itp. to może mieć (ale nie musi) słabsza potrzebę mieć dzieci. Ja nie mam zbyt dużo krewnych, założenie rodziny było właściwie jedyna możliwością dla mnie żeby mieć większą rodzinę. Znajomości i przyjaźnie są fajne ale ile ich przetrwa jak ludzie mają 40-50 lat? Są wyjątki ale najczęściej po 50 r.z. zostaje w większości rodzina- zwłaszcza w sytuacji jakiejś choroby czy innego nieszczęścia.
  11. Jak dla mnie wiele niewyjaśnionych między wami spraw-wy jesteście małżeństwem? Jeśli nie to jak ona ma się dokładać do budowy domu? Będzie wspólna własność? Dzieci niestety komplikują plany na więcej niż rok-dwa. Jeżeli nie ma się dziadków do pomocy na skinienie palca to jest b. ciężko i należy się liczyć z częstymi chorobami przedszkolno-żłobkowymi. Wy w ogóle chcecie mieć te dzieci bo to raczej interes mocno absorbujący przez minimum 10 lat i raczej oboje rodzicówrobiących karierę (nadgodziny, angażująca praca) nie wchodzi w grę. No chyba że ma się babcie dostępną 24h na dobę na emeryturze albo zaklepaną świetną nianię- wtedy tak. Druga sprawa na wsi ciężko o pracę a jak się nie ma samochodu/nie jest się mobilnym to podwójnie ciężko a jak się ma w dodatku dzieci to już się robi akrobatyczny wyczyn. Jeżeli w okolicach wiejskich/małym mieście chciałeś mieć dobrze zarabiającą żonę, wspierającą finansowo to trzeba było takiej szukać. W wieku 28 lat bez pracy i bez prawo jazdy wątpię żeby nagle znalazła super fuchę. Nawet jak założy tą własną działalność to i tak to pewnie będą grosze.
  12. Hehe, nie jest ich zbyt wiele wbrew pozorom. Jak jest się normalną rodziną, gdzie oboje pracują to jest tylko 500+ i 300+.
  13. Planujecie zmianę pracy na lepiej płatną? Bierzecie nadgodziny? Macie jakieś techniki oszczędzania, które wdrożyliście ostatnio? Chętnie poczytam pomysły
  14. Osobiście mam wrażenie, że wiele rzeczy np. przywileje nauczycieli, jest jeszcze pozostałością po czasach gdzie wiele grup zawodowych miało jakieś przywileje. Słyszałam od rodziny i różnych znajomych że np. dostało się mieszkanie przy otrzymaniu pracy w danym mieście, pracowało się krócej, podczas pracy się wychodziło coś załatwić itp. (oczywiście nie wszystko na raz;)). Wiele kobiet nie pracowało, tylko wychowywało dzieci aż do czasu jak poszły do szkoły. Także układanie planu lekcji jest bardziej dostosowane do realiów, których już nie ma. Koleżanki córka w pierwszej klasie miała codziennie koniec lekcji 12-13. Kiedyś zwykle babcie nie pracowały i były bardziej chętne do opieki nad wnukami, więc odbierały takie dzieci. Matki jak nie pracowały to odbierały a nawet jak pracowały to była inna kultura pracy nie było tego zasuwu w korpo gdzie często są nadgodziny i dojazd po 1 godz. w jedną stronę. Byłam kiedyś na kilku rozmowach o pracę w różnych korpo i praca 9-17 z obowiązkową przerwą godzinną w ciągu pracy...bardzo nieprzyjazne dla matek.
  15. Ja bym 7 letniego dziecka nie zostawiła samego w domu. To zależy od dziecka ale większość ma głupie pomysły. Mam znajoma co 5 latke zostawiła sama w domu a ona poszła wynieść śmieci. Dziecko wpadło na pomysł żeby pomachać jej przez okno z 4 piętra i otwartego okna... No mnie krew w żyłach się zamroziła jak mi o tym opowiadała. Na szczęście nic się nie stało. Czasami wystarczy moment a dziecko z normalnego może stać się inwalida. Żadna praca nie jest tego warta żeby zostawiać 7 letnie dziecko samo na 8-10 godzin. Nawet kosztem pogorszenia sytuacji finansowej.
×