Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kitsune

Zarejestrowani
  • Zawartość

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Kitsune

  1. No spoko. Tylko weź pod uwagę że dziecko będzie się domagać słodyczy w postaci atrakcyjnej.- czyli batoniki, żelki. Takie jakie wszystkie inne dzieci jedzą na podwórku. Nie jakieś nudne jabłko tylko piękny batonik w pięknym kolorowym opakowaniu. Na prawdę będziesz miała siłę odmówić 6 latkowi jak ciebie będzie codziennie molestować po kilka razy o batona albo coś słodkiego? Kilka razy po 15 min. afery? Ja takie miałam(i mam). Po pracy jestem tak zmęczona że wymiękam i daję cząstkę gorzkiej czekolady na odczepne. Też miałam przed dziećmi takie założenia- tylko zdrowa żywność itp. itd. Niestety rzeczywistość zweryfikowała moje pragnienia.
  2. Poza tym wyobraź sobie sytuację: wszystkie dzieci częstują się m&m'sami na podwórku. Twoje dziecko pyta się czy też może- odmawiasz. Co myślisz że inne dzieci pomyślą o Twoim dziecku?
  3. 1.Łatwiej- ale ta data jest bez znaczenia jeśli chodzi o rozwój dziecka. 2. Co ma odporność do zjedzenia fast food-u raz na tydzień? Nie ma takich naukowych badań żeby batonik raz na tydzień obniżał odporność. A kształtowanie psychologiczne to już inna sprawa- tu się zgadzam, że w tym wieku już powinno (przynajmniej starać się)podejmować właściwe wybory samodzielnie. Zważ jednak na to, że dziecko, tak jak każdy inny człowiek może ulec presji otoczenia i nie postąpić wg. twoich nauk. 3.Tak- dlatego uważam , że zbytnia perfekcyjność żywieniowa małych dzieci nie ma sensu jak i tak dziecko się zetknie z fast foodami w późniejszym życiu...już nie wspominając o używkach. Uważam, że nie ma jakichkolwiek podstaw by twierdzić że batonik raz na tydzień jest szkodliwy- czy to psychicznie czy fizycznie. Oczywiście zachowując ogólne zasady zdrowej diety w 95% przypadków.
  4. Uzależnienie od zwykłego jedzenia (np. fast foodów) nie jest takim prostym mechanizmem jak ci się wydaje. To nie są ciężkie narkotyki. Ale dziecko powinno być uczone zdrowych nawyków- z tym się zgadzam Nie rozumiem magicznej granicy. Dlaczego 7 lat? To już 8 latek może? To do 7 roku życia nie może tknąć chipsa bo umrze a po 8 rż już wszystko gra? Taki 6 latek wychowywany na perfekcyjnej zdrowej diecie już może po 18 rż pić alkohol czy dopiero po 40rż bo jego perfekcyjne ciałko nie przyswoi :D?
  5. Wszystko to kwestia interpretacji. Pytania zadaję bo mogę- odpowiada ten kto chce. A np. 12-16 latek? Też nie może zjeść chipsa? A co jak wróci od kolegi i się zwierzy że napił się kilku łyków piwa pod presją otoczenia? Rozumiem że zostanie wygnany? Twierdzisz że niemożliwe. Ja uważam że wszystko możliwe- życie zaskakuje i to nie raz.
  6. Gdzie niby straszą tą wojną? Ja nic takiego nie słyszałam...poza koreą PN. -to dla nich jeden z głównych tematów. Z drugiej strony głównym wrogiem jest USA a nie Polska. Wojna teraz to już nie to samo co kiedyś teraz wojny dzieją się na innych płaszczyznach niż kiedyś. Ataki walutowe (turcja), drenaż siły roboczej, przejmowanie rynków, strategiczne zagrywki polityczne. Nikt już husarii nie puszcza w bój:)
  7. Poza tym dlaczego niektóre tutaj uważają że słodycz od czasu do czasu jest taki zły? Czyżby jakaś mania w dążeniu do założonej doskonałości? Co się takiego stanie jak raz na tydzień dziecko zje czekoladkę? Coś musi udowodnić dziecko (lub rodzic) taką dietetyczną doskonałością? Nie rozumiem założeń takiego wychowania... A co będzie jak dorośnie? Matka będzie nad takim 18 latkiem helikopterować na imprezie żeby broń boże chipsa nie zjadł?
  8. No tak już to widzę: "mamooo dalczego ty możesz jeść te batoniki a ja nie? Daj mi! Daj mi gryza!!" Nawet zakładając że będziesz jadła tylko jak dziecko nie widzi to czy uważasz że to jest takie ok że ty jesz a dziecku zabraniasz?
  9. Dokładnie. Jak wychodzę z moimi dziećmi na place zabaw to widzę jak to wszystko wygląda. Dzieci ok. 7-10 lat, znam twarze bo to dzieci z pobliskich bloków, prawie codziennie z paczką żelków/chipsów/m&m popijają słodkimi napojami. Pójście do sklepiku razem po te rzeczy to dla nich nawet jakaś forma rozrywki na podwórku. Podsłyszałam nawet rozmowę 2 chłopców (oboje ok. 8l) cytuję: Chłopiec 1: Ale te chipsy to chyba niezdrowe Chłopiec 2 powiedział z przekonaniem: Nie no, przecież to są ziemniaki i papryka(smak paprykowy) a to są warzywa
  10. Kitsune

    Zmiana Pracy

    Żeby pracować jako nauczyciel przedszkolny trzeba chyba mieć wyższe studia albo podyplomowe. Inaczej jest się "Panią Pomoc" i wykonuje się tą najgorszą pracę przy dzieciach (np. pomoc w toalecie) z tego co wiem to płacą za to podobnie jak na kasie. Praca innego charakteru ale czy lżejsza?
  11. Wydaje mi się (nie jestem pewna), że przerwa na karmienie obowiązuje tylko na pełny etat. Tak to też od 4 godz. można by wyliczać 30 min przerwy na karmienie:P
  12. Przecież wiadomo że stara panna to osoba która nigdy nie była w poważnym związku i nigdy nie miała ślubu i nie ma dzieci. Życie przez 20l bez ślubu to życie na "kocią łapę" - taka laska nie jest postrzegana przez środowisko jako stara panna bo mimo braku formalizacji związku wszyscy i tak widzieli co się dzieje nawet jeśli później nie są razem. Taka kobieta po roku małżeństwa to już rozwódka a nie stara panna. Tak, taka osoba jest uważana przez społeczeństwo za samotną matkę a nie starą pannę.
  13. Nie, chodzi o to, że wiele z tych, którzy byli singlami w wieku 25 lat wejdzie w związek do 40 rż i/lub będzie miało dzieci. Po prostu- super jest być samemu w wieku 20-30 ale dużo ludzi później zmienia zdanie(zwłaszcza facetów:)) i ok. 40 lub przed wchodzi jednak w jakiś związek.
  14. Zależy też na jakim etapie w życiu. Pewnie że jest masa fajnych singli ok. 25 rż ale już ok. 40 rż ta grupa super fajnych, towarzyskich, ambitnych przystojniaków/piękności błyskawicznie się kurczy;)
  15. Wydaje mi się że dlatego że uważają, że z założenia kobieta chce mieć męża i dziecko i że jest to równie naturalna potrzeba jak sen, picie itp. Po części jest to racja. Ludzie niestety na poziomie podświadomym nie lubią tych gorszych/słabszych/ wybrakowanych (oczywiście nikt się do tego nie przyzna;)). Ludzie którzy nie chcą się rozmnażać/mieć partnera b. często albo mieli nieciekawe dzieciństwo lub cierpią na dolegliwości np. depresja, stany lękowe lub mają dużo wad charakteru. Wtedy kupują/adoptują plombę emocjonalną jakim jest kot/pies, który świetnie emuluje ludzkie emocje.Przelewają wtedy swoją naturalną potrzebę miłości i akceptacji (którą normalnie otrzymaliby od męża/żony, dzieci) na zwierzęta. Związki z ludźmi wymagają wysiłku. Partner też ma swoje cele w życiu, marzenia, pragnienia, potrzeby. Jak się ich nie spełni często odchodzi. Związek z kotem jest prostszy- pełna miska, weterynarz od czasu do czasu i kot szczęśliwy. Nawet gadać z nim nie trzeba;). Jak ktoś rozmnożył się/ma partnera mimo słabości to jest i tak lepiej postrzegany przez społeczeństwo niż osoba samotna z kotem. Poza tym może być tak, że nikt takiej osoby nie chciał do związku, co również świadczy o jakichś brakach. Wygląd? Niska pozycja społeczna? Chorowitość? Otyłość? Oczywiście, można być normalnym, super fajnym człowiekiem i nie chcieć dzieci ani męża ale tych jest garstka. PS. Ja nie oceniam takich ludzi bo mnie to nie obchodzi co ktoś robi ze swoim życiem. Opisałam tylko to co mi się wydaje, że ludzie myślą o takich osobach.
  16. Myślę, że mimo wszystko warto spróbować wrócić jeśli zależy ci na tej pracy. Zwłaszcza na początku żłobka/przedszkola dziecko odchorowuje swoje. Miej na uwadze że może to być np. tydzień /2 tygodnie w domu- tydzień/2 tygodnie w żłobku. I to może być tak że np. gorączka/ wymioty pojawiają się o 7:00 a wy już zbieraliście się do pracy... Przeżywałam to i pogodzenie powrotu do pracy z początkami żłobka bez pomocy dziadków to wyczyn akrobatyczny. PS. Żłobkowo/przedszkolne infekcje są z mojego doświadczenia dużo bardziej agresywne. Przed żłobkiem dzieci mi prawie nie chorowały.
  17. Jeżeli to jest typowe korpo to czy nie będzie tak że na papierze pół etatu a w praktyce cały lub 3/4? Niestety dość często tak się zdarza. Czy zostanie ci trochę pieniędzy po opłaceniu żłobka i dojazdów? Przecież i tak będziesz zależna finansowo od męża... Czy ma to sens? To zależy- czy jest to praca "rozwojowa". Czy możesz liczyć na awans? Czy po np. 5 letniej przerwie mogłabyś zdobyć taką samą posadę? Musisz też brać pod uwagę ewentualne choroby i nadchodzący sezon infekcyjny. Podejrzewam, że przez tą całą pandemię Panie częściej, nawet przy lekkim katarku, nie będą przyjmować do żłobka.
  18. Nawet jeśli żarty to plan fajny. Też bym chciała po pracy robić co mi się podoba... Pomijając: -"albo się nie ożenię"- ożenić się może tylko facet;). No chyba że chodziło o brak ślubu z facetem oraz ślubu z kobietą;) -"składane" lub też odkładane pieniądze zeżre galopująca inflacja. W sumie to tak nie da się zaoszczędzić normalną pracą w Polsce na mieszkanie no chyba że się zarabia dużo (lekarz) i celem oszczędzania nie jest pełna kwota tylko wkład własny do kredytu
  19. Ja przy starszej używałam pieluch wielorazowych - takich z wkładami z bambusa. Często przeciekały i było b. dużo prania i odpierania. Czy to ekologiczne? Tak i nie- większa ilość proszku i częstsze pranie ale za to mniej pampersów na wysypisku Czy tańsze? Odrobinę. Z moich wyliczeń wychodziło to taniej niż gdybym kupowała jednorazowe pieluchy (uwzględniłam ceny prądu i wody+ zakupu całego zestawu pileluch wielorazowych i wkładów) Czy było warte dodatkowej pracy? Jak miałam jedno dziecko i dużo czasu to tak. Miałam poczucie "bycia ekologiczną" i "zero waste". Przy drugim nie dałabym rady i przeszłam na jednorazowe.
  20. Czy znacie dziewczyny którym się udało z sukcesem wrócić do pracy/lub znaleźć inną pracę po 3 latach (lub więcej) wychowawczego? Nie pytam o prace, które można zdobyć bez wykształcenia lub doświadczenia np. praca w handlu lub rejestratorka medyczna tylko o prace z możliwością awansu lub uznawane za dobre. Mam wrażenie, że jeśli się nie wróci od razu po macierzyńskim do pracy (lub branży- w innej firmie) to z reguły już nie ma powrotu...
  21. Jak widzisz na placu zabaw że ta dziewczynka krzyczy to ty od razu zwróć się do matki z pytaniem "o co chodzi jej córce". Ja bym reagowała na cito na wszystkie zaczepki. A jak mama daleko to porozmawiaj bezpośrednio z tą dziewczynką że każdy ma prawo tu się bawić i czy ma jakiś problem- a jak problem to to Ciebie;) Oczywiście nie mówię tu o ogólnych zasadach postępowania ale tylko o tej sytuacji. Jestem za tym żeby w większości dzieci same sobie rozwiązywały konflikty ale tutaj już chyba trzeba reagować.
  22. Złe pytanie. To ty sobie sama powinnaś odpowiedzieć na pytanie "W czym byłabym dobra?" i wtedy wybrać.
  23. Ja uważam że do liceum warto iść tylko i wyłącznie jak się jest uczniem dobrym lub bardzo dobrym i chce się iść na studia nie związane z inżynierią. W przypadku autora/ki lepiej jest wybrać dobry fach i się douczyć zamiast na siłę pchać się w naukę. Nie każdy musi zostać radcą prawnym albo lekarzem- kucharz, kafelkarz, spawacz, fryzjerka też może zarabiać świetnie jak jest dobry/dobra. Klucz do sukcesu to obranie sobie odpowiedniej drogi jak najwcześniej.
  24. Jeżeli te b. precyzyjne testy nic nie wykażą to znaczy że będzie to w najgorszym przypadku właśnie dziecko z b. delikatnym upośledzeniem i dobrze funkcjonujące. Nie będę tłumaczyć w szczegółach bo sama nie jestem specjalistą ale kiedyś właśnie rozmawiałam z specjalistą o tym- ma to cos wspólnego z mozaiką zesp. downa. Zdarza się dość rzadko. Zapanować nad tym lękiem? Moim zdaniem planując- dla mnie to zawsze najlepsze lekarstwo na strach. Co zrobisz jak będzie dziecko chore? Jak będziesz już miała jasno określoną ścieżkę to cała sytuacja nie będzie ciebie tak przerażała bo będziesz wiedziała co robić. Co do amniopunkcji to zgadzam się z Iwna- kasa czyni cuda i jak sypniesz mamoną to wszystko stoi otworem
×