Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Antak

Zarejestrowani
  • Zawartość

    436
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Antak


  1. Dnia 27.05.2020 o 11:45, Bimba napisał:

    Przecież ona z nim już tysiąc razy rozmawiała!

    Z jego mamusią też!

    Wszyscy odwrócili kota ogonem a autorka została oskarżona o brak zaufania do "ukochanego" i nieznajomość życia, bo nie na rodzeństwa i jest semolubną egoistką w przeciwieństwie do jej faceta anioła w ludzkiej skórze..

    Niestety bardzo typowe. Pospolity egoizm i patrzenie tylko pod własny interes.

       Autorko ty juz mi odpowiedziałaś powyżej na mój post. Wyglądasz mi na rzetelna, poważną osobę. Widzę już niestety twoją przyszłość. Podejrzewam, że ślub sie odbędzie. Widzę już twoją psychikę 10 lat po ślubie. Czas szybko leci. Nic ci chyba już nie doradzę. Jesteśmy wszyscy trybikami w jakiejś cholernej machinie. Najgorsze jest to, że młodość raz stracona jest nie do odzyskania. To na co poświęcamy w młodości czas rzutuje często na reszte naszego życia. Ci mają odwagę w sobie by pewnym rzeczom się przeciwstawić to zazwyczaj mają też doświadczenie w poczuciu sprawczości jak chodzi o układanie sobie życia. Czy twój chłopak jest najstarszy z rodzeństwa ? bo widzisz często w rodzinach gdzie jest troche więcej rodzenstwa to najstarsze dziecko np. syn bierze na siebie albo jest wrabiany w role ojca nr 2. Oznacza to, że jego rodzony ojciec nie musi sie martwić o wiele rzeczy bo jest zwolniony z wielu ojcowskich obowiązków przez syna pierworodnego. To jest straszne i bardzo egoistyczne i odbija sie w przyszłości na przyszłej żonie takiego dorosłego dziecka. Tacy rodzice to są zadowoleni, że mają z głowy pewne rzeczy. Synowa jest traktowana jak zazdrosna franca która stwarza jakieś problemy. Nie daj Boże jak najstarsze dziecko zostanie oddciągnięte od dawania pępowiny to wtedy jest zagrożenie dla tych rodziców, że nie będzie miał kto ojcować tym młodszym. Ludzie raz przyzwyczajeni do pewnej wygody nie popuszczą. Nawet jak rodzice nie będą się jawnie o coś dobijać to rodzeństwo będzie wydzwaniać, że a to to, a to tamto i no jakże to tak braciszkowi, siostrzyczce nie pomóż. Twój chłopak ma po prostu chyba tak sprany mózg od dzieciństwa (bo to nie jest coś co sie robi z dnia na dzień) że nie odczuwa nawet że to nienormalne.


  2. Na początek proponowałabym zainteresować sie antykoncepcją na poważnie. Potem założenie, że dziećmi teoretycznie powinno sie zajmować dopóki nie pójdą do przedszkola. Mam na myśli na poważnie sie zajmować, a nie że rodzice sie zajmują a ty chodzisz na kolejne randki, bo to by było przerażające. W takim wypadku skoro sie dziećmi byś nie zajmowała to już wypadałoby przynajmniej byś pracowała, choć brak papierów o ukończeniu szkoły sredniej może odstraszyć pracodawcę nawet najbardziej niewdzięcznej pracy także nie radziłabym porzucać szkoły. Większość ludzi nie lubi szkoły, ale zależy im na własnym życiu i na życiu członków rodziny na tyle, że zaciskają zęby i chodzą do szkoły do czasu jej ukończenia. Tobie niewiele chyba zostało. To nie jest wytłumaczenie "nie lubie chodzić do szkoły". Ja np. nie lubie wielu rzeczy, a muszę je robić, bo jak nie będę to będzie bardzo źle. I u ciebie jest bardzo źle. Jeśli jesteś w ciąży to mogłabyś skończyć szkołe będąc w tym stanie. Na twoim miejscu jeśli zależałoby mi na swoim życiu i na życiu mojej rodziny to udałabym się do szkoły po poradę jak to odkręcić to niechodzenie nawet jeśli wiązałoby się to powtarzaniem klasy. Naprawde nie warto. Chyba nie chcesz skończyć na ulicy jako odrzut społeczny. Pomyśl dziewczyno. Wyzwól w sobie jakieś ambicje życiowe, jakiekolwiek, choćby takie by dać coś od siebie, a nie tylko brać i zwalać na innych poważne skutki swojej lekkomyślności.


  3. Aczkolwiek jest jeszcze jedna kwestia. Ze znajomymi jest tak, że dlatego są znajomymi bo sie czasami z nimi spotyka, inaczej by nie byli znajomymi, dlatego ty chyba uświadamiasz sobie że twój wyjazd wiąże sie z zerwaniem tych znajomości na zawsze. Po prostu jak sie niby masz z nimi widywać teraz ? Raz na rok na jeden dzień ? To to sie rozleci jak nic.

    Także niepotrzebnie sie może produkujesz rozmyślaniami, bo to wszystko po prostu i tak trafi szlag


  4. Nie czytałam wszystkich postów więc może sie powtórzę.

    Na początek zapytaj chłopaka czy aby na pewno wydał cały ten kredyt na leczenie siostry ?

    To pytanie na dzień dobry.

    Sprawa numer dwa. Czy poruszyłaś ten temat na forum całej jego rodziny ? nie tylko jego matki? bo sprawa dotyczy większej grupy powinnaś poruszyć go na forum i rodziców chłopaka i całego jego rodzeństwa, również owej siostry i zapytać czy nie czują się oni wszyscy niezręcznie z tym, że tylko jedna osoba jest obciążona finansowo za leczenie siostry która od dawna jest zdrowa. Powiedz im, że to się odbija poważnie na planowaniu przez niego przyszłości. Zapytać jego siostry czy nie czuje się łyso z tym, że jest już zdrowa i sprawna a nie interesuje się tym jak obciążony jest jej brat na wiele lat z jej przyczyny. Powinni oni wszyscy zrobić zrzute za ten kredyt zaciągnięty dla siostry skoro są taką kochającą się rodziną. Twój chłopak w zasadzie już nawet nie powinien uczestniczyć w tym kredycie, bo naspłacał się już. Ale nie wiadomo czy on sobie życzy w ogóle takiej rozmowy. I to jest kolejny temat, bo powinnaś zadać sobie pytanie czy ten chłopak aby na pewno chce założyć z tobą rodzinę, bo mam wrażenie, że niespecjalnie. A może w ogóle nie chce zakładać z tobą rodziny? Może tak sobie tylko gada od niechcenia, że chciałby, a w rzeczywistości dobrze mu jest tak jak jest i i nie bardzo zamierza to zmieniać, a tobie tylko zabiera cenny czas, którego dość juz straciłaś. Jest to typ - i to widać - dla którego rodzina jest na pierwszym miejscu a dziewczyna na ostatnim i po ślubie będzie ten temat dokuczać ci dalej i może zaważyć po latach na rozwodzie. Szkoda życia szczerze mówiąc. Człowiek ma taką nature, że widzi tylko jedną połowe szklanki tą w której nie ma wody. Więc dziś będzie cię boleć to, że nie macie rodziny i ślubu, ale po ślubie punkt widzenia ci sie odmieni. Po ślubie będzie cię boleć, że założyłaś rodzine z tym człowiekiem i że zmarnowałaś sobie życie, bo będzie co chwila do matki i siostry jeździł,  a z tobą będzie bywał niewiele. Uzależnienie od gier dołoży swoje i masz obraz człowieka którego praktycznie nie ma w twoim życiu. Tak będzie wyglądało twoje małżeństwo. Staniesz sie osobą sfrustrowaną, gardło sobie zedrzesz i skutki twoich buntów będą nawet jeśli jakieś to mizerne. Ja nie piszę tego jako czarnowidztwo. Piszę to jako osoba starsza sporo od ciebie, która sie już na zycie dość napatrzyła. Ludzie się tak łatwo nie zmieniają. Mało kto ma dość inteligencji i powagi w sobie by zmieniać swoje zamiłowania i przywary. Życie jest ciężkie. Jeśli zdecydujesz się, że będziesz ciągnąć ten wózek dalej to wiedz, że te żale, które masz teraz będą ci towarzyszyć zawsze. Czy czujesz się na to gotowa?

    • Like 1

  5. Przygotuj sie, że tak to będziesz wyglądać. Szczególnie jak wyjdziesz za mąż będziesz traktowana tylko jako dodatek do syna, brata tej rodziny. To będzie się przejawiało również w innych dziedzinach np. z czasem tylko ich problemy będą prawdziwe, twoje nie. I również inne rzeczy. To jest najstarszy problem świata czyli to co moja rodzina to moja wataha a inni to są inni - mało istotni. Z tego wychodzi wiele poróżnień, kłótni i rozwodów. Ostatecznie każdy pilnuje potem własnego podwórka i się nie wywnętrznia, bo nie warto. Choć dzieje się to dopiero po latach.


  6. Mnie zastanawia jak to jest że szczupli faceci wiążą się z grubymi kobietami i oni jakoś mogą. Jakoś sie najwyraźniej nie brzydzą. I to jest częste zjawisko, które widać na ulicach, na plaży, w wielu miejscach, gdzie baba jest normalnie większa od faceta. Karykaturalna para. A kobiety z grubymi już nie mogą sie wiązać, bo "to przecież obrzydliwe", no bo jak to tak w łóżku nie do przyjecia przecież. Dodam, że nawet grube kobiety nie akceptują w związku grubego faceta. Dla siebie jednak wymagają akceptacji. Ba! Komplementów oczekują. Mają sie za atrakcyjne. Cóż za hipokryzja. Zastanawiam sie o co tu chodzi i nie ogarniam tej obłudy. Obrzydliwa obłuda.


  7. 18 godzin temu, Dobrosułka napisał:

    To fakt.  Gdyby nie bylo oklepnaych imion to kazdy mialby inne imie i trzeba by bylo je wszystkie spamietywac, a tak to jedno imie, dziesiec osob.

    No nie wiem. Ja coraz częściej sie łapie na tym, że pamiętam imię osoby z którą sie zetknęłam 20 lat temu tylko dlatego, że jej imie było nieoklepane.  Dodam jeszcze, że to, że jakies imię widnieje wyżej w rankingu imion najczęściej nadawanych nie oznacza, że jest ono "śliczniejsze" tylko po prostu jest na to aktualnie trend. Trend jak wszystko inne to chwilowy stan który przemija.


  8. Dnia 16.05.2020 o 18:11, KateZRzeszowa napisał:

    Dzieci zdecydowanie zmieniają związek... pojawiają się dzieci i już nigdy nie jest tak samo. Pozniej to już ciągla żąglerka obowiązkami, opieką i kradzione chwile dla siebie. 

    Dziecko zniszczy słaby związek, gdzie nie ma wsparcia i zrozumienia oraz podziału obowiazkow. Ale jesli para wie czym jest rodzicielstwo, to się nie dadzą 🙂

    Teraz odczuwam to jeszxze mocniej, kiedy przedszkola, szkoly są zamknięte, opiekunka nie może przyjść czy zabrać dzieci i szczerze to od początku tej masakry nie pobyłam z mężem sam na sam. Cały czas pełna chata i zawracanie mandoliny 🙄 choć pewnie każdy juz odczuwa frustracje

    Jak ktoś "kradnie" chwile dla siebie, tęskni za bycie sam na sam z mężem to nie ma tu żadnej zniszczonego związku. Wy chyba nie wiecie w takim razie co oznacza zniszczony związek, a raczej wiecie tylko operujecie takimi słowami naciąganymi, przekłamanymi, żeby wytworzyć sztuczną dramaturgię. Dramaturgię której nie ma. Malkontentki.

    Jak ktoś ma jakis problem to niech przypomni sobie powód dla którego robił sobie dziecko. Najpierw jedno, a potem drugie dziecko i jak mantre sobie powtarza każdego dnia ten powód i niech nie narzeka i nie zamęcza ludzi swoimi pieprzeniami, bo rzeczywistości moge sie założyć na 1000%, że źle nie macie, a wręcz przeciwnie. Powinnyście sie zamknąć w stosunku do ludzi którzy mają prawdziwe problemy.


  9. No i jeszcze jedno mnie zastanawia. Skoro ktoś twierdzi, ze dziecko niszczy związek to po co robi sobie drugie? Cały czas mnie to zastanawia. Ludzie są po prostu niekonsekwentni w tym co gadają i po prostu tak sobie pieprzą a nijak sie to ma do rzeczywistości, do tego co robią. I tacy to są dopiero irytujący. Dlatego nie warto zbytniej uwagi poświęcać ludziom na co dzień, bo często przeczą sami sobie.


  10. Nie uważam czegoś takiego. Nigdy tak nie uważałam i dziwią mnie i irytują opinie ludzi którzy twierdzą, że dziecko niszczy związek. Jest to jakaś bzdura.

    To albo tacy ludzie mieli od poczatku pozornie udany związek tylko nie zaistniały odpowiednie okoliczności by tą prawde ujawnić, że były to tylko pozory udanego związku.

    Albo są to kobiety tzw. perfekcyjne matki, nadmiernie ambitne w swych wymaganiach wobec siebie przez co nie wyrabiają psychicznie i fizycznie i wyżywają sie na partnerze.

    Albo są to ludzie którym sie po prostu trafiły dzieci wyjątkowe skurczybyki, ale takich wtedy należy temperować twardą dyscypliną i być w tym konsekwentnym, a z moich obserwacji wynika, że prawie każda matka sie cacka z takim jak z jajkiem, a potem zgrywa sie na ofiare.

×