Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Rzczej_gosc

Zarejestrowani
  • Zawartość

    293
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

84 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Nic nie wymyślicie. Zarówno mąż mogł wcelowac ( znam przypadki dzieci z początku cyklu), jak i Ty trafić od razu po owulacji. Możesz jeszcze się dowiedzieć, kiedy zwykle miała owulację w cyklu. Bo może koło 9 dnia, a może koło 14. Ale to wszystko wróżenie z fusów. Zainteresujcie się testami dna, które można zrobić jeszcze w ciąży, będziecie mieli więcej czasu na poukładanie wszystkiego.
  2. Rzczej_gosc

    Surogatka

    A to nie tak, że mąż uznaje dziecko innej kobiety, a ona się zrzeka praw rodzicielskich? Tym samym ojciec wychowuje ze swoją kobietą.
  3. Byłam zarejestrowana w ciąży. Chyba w 5miesiacu. Jak powiedziałam o ciąży, to od razu miałam kolejną wizytę wyznaczoną po porodzie. Ale potem była pandemia i już wszystko szło zdalnie. Ciąża to nie choroba, no ale nikt Cię nie zatrudni. Badania lekarskie przechodzisz dopiero po procesie rekrutacji, to potrwa min miesiąc. Nikt sobie na głowę ciężarnej nie weźmie. Nie po to szukają pracownika, żeby zaraz blokować etat. Ale ubezpieczenie dostaniesz i nikt nie będzie Cię męczył ofertami.
  4. Może jakieś fajne majtki? Kupujecie razem, wybiera, a potem " takie ładne majtki szkoda pobrudzic". U brata na dziewczynce zadziałało, moim synom było wszystko jedno. U nas najbardziej przeszkadzały mokre dresy, które przyklejały i odklejaly się od skóry, zadziałały samodzielnie wybrane nocniki ( wygodne wg dzieci), synowie sami na nie siadali, czasem co 10min)problem długo był z kupą, syn jeszcze przez pół roku robił po przedszkolu w pieluchę, inaczej wstrzymywał. W najmlodszej grupie u syna połowa dzieci codziennie była przebierana, zaliczala conajmniej jedno zalatwienie w majty. Teraz jeszcze po roku dwoje dzieci chodzi w pieluszce, więc idealnie tam nie jest.
  5. Zaczęły się wakacje, urlopy i plany wyjazdowe. Nasze przedszkole ( prywatne) jest czynne całe wakacje, oboje przez większość pracujemy, synowie będą chodzić prawie cały czas, dosłownie na kilka dni uda nam się ich wyrwać na krótki wyjazd, a i to nie jest pewne, więc nic im nie obiecujemy. Z kasą krucho, kredyt nas zżera, w firmach robi się nieciekawie. Do tego najstarszy syn jest w trakcie leczenia i niewskazane są wyjazdy. Babcie tez nie pomogą. I tu zaczęły się schody. W piątek szumne zakończenie roku i radosne ogloszenie wakacji. Nie chcieli dziś iść,no bo jak to? Panie mówiły, że wakacje. W szatni pierwsze słowa jednej z nauczycielek: to chłopaki, kiedy jedziecie na wakacje? Powiedziałam, że w tym roku nie mają wakacji, że trudny rok i zwyczajnie nie będzie. I proszę, żeby mi nie buntowali dzieci. Ale mi samej gardlo się scisnęło. Bo też chciałabym zapewnić im atrakcje, jakiś fajny wypoczynek, niestety wszystko w tym roku jest pod górkę. Poprzednie lata udawało się zrobić wolne od przedszkola, zapewnić im atrakcje, w tym roku niestety. Jak jest u Was? Bo mam wrażenie, że przedszkole celowo buntuje dzieciaki, żeby jak najmniej z nich chodziło.
  6. To, co mozesz zrobić, to zadbać maksymalnie o jej bezpieczeństwo. Odpowiedni kask, ochraniacze, nie wiem, może dobre buty do tego, jakaś ochrona na zęby. I tego wymagac, by dbała w ten sposób o swoje bezpieczeństwo. I żeby nie próbowała nic ponad swoje siły, nie dawała się podpuścić na zasadzie: ja niecdam rady? Jeżeli kilka bolesnych upadków jej nie zniechęciło, to jest twarda. Mój syn wyleczył się po pierwszym porządnym potluczeniu. Lepsze to,niż szlajanie się po parkach i nowa miłość co tydzień.
  7. Miałam syna w prywatnej szkole 3 lata. I właśnie był to jeden z powodów zmiany szkoły na osiedlową. Dzieci właściwie nie odwiedzały się po szkole. Same jeszcze nie przemieszczały się po mieście, dodatkowo większość czekała w świetlicy na rodziców do 16.30. A potem miały mnóstwo zajęć dodatkowych ( specyficzne srodowisko) I trudno było dograć plany dzieci z planami rodziców. Przez to syn nie bardzo utrzymywał kontakty z dziećmi z klasy, dodatkowo na podwórku też czuł się trochę obco, bo dzieci chodziły do dwóch pobliskich szkół. Za jego namową zmieniliśmy szkołę. Po roku mogę powiedzieć, że była to super decyzja. Skończyło się odwożenie/ przywozenie ze szkoły, syn chodzi i wraca z kolegami, mają wspólnych znajomych, odwiedzają się w domach, mają swoje tematy itd. Nawet takie sprawy, jak nadrobienie zaległości po chorobie, pożyczenie zeszytu, wszystko jest łatwiejsze.
  8. Emmaljunga. Kupiłam przy drugim dziecku, by nadążyć za pierwszym. Place zabaw, boiska, las,nawet na plażę dawało radę. Taki klasyk, 4 pompowane koła, amortyzacja. Mały przyjemnie kolysany, spał sobie wygodnie. Do tego w porównaniu do designerskiego pierwszego wózka, ten miał świetne rozwiązania, jeśli chodziło o regulacje budki, zabezpieczenia na deszcz, śnieg, wiatr itd. No i komfort dziecka. Kupiłam uzywany w dobrym stanie i szczerze polecam.
  9. Mój syn w lipcu kończy 4 lata i ma 115cm. Niektóre dzieci z jego rocznika sięgają mu w grupie do ramion. Jest tylko 3cm niższy od 6 letniego brata,ludzie biorą ich za bliźniaków. Tak są zaprogramowani, odżywiają się podobnie, nie ma się czym martwić.
  10. Mój syn 2 lata temu nie uczestniczył w komunii. To była głównie nasza decyzja jako rodziców. Wiadomo, że dzieci w klasie żyły głównie wizją prezentów i pieniędzy, za które coś sobie kupią. Żadne z nich nie rozprawiało przecież o wierze i sakramencie, który przyjmą. Syn dostał od nas fajny rower i pojechał z tatą do energylandii. Może gdyby połowa dzieci nie przystępowała do komunii, to rozeszłoby się po kościach. Ale mieszkamy teraz w małym mieście i był jedyny w klasie. Dzięki temu zagraniu nie było mu przykro. Rower tak czy inaczej przecież by dostał, bo wyrósł z poprzedniego. A dzięki prezentom " z okazji komunii, której nie miał" po prostu nie czuł się gorszy.
  11. Jeżeli rwoje dziecko nie będzie potomkiem dziedziczącym jakąś rodzinną fortunę, to finansowo nigdy się nie opłaca. Dziecko kosztuje. Pieniądze, czas i nerwy. Tracisz wolność na kilkanaście lat, nie masz świąt, zwolnień lekarskich i urlopów. Jesteś jak pogotowie, infolinia, policja, bankomat i jadłodajnia 24/7. Jest jednak coś takiego, jak instynkt. Gdyby nie podstępna matka natura, to ludzkość już dawno by wyginęła.
  12. Pierwszy wózek sprzedałam, jak syn miał niecały rok i przesiadł się do lekkiej spacerówki. Ale po pierwsze wyjątkowo niewózkowy był, po drugie dokonałam średniego wyboru z tym wózkiem, nie do końca byłam z niego zadowolona. Drugi wózek wybierałam zupełnie inaczej. Potrzebowałam " terenowy". Przy pierwszym dziecku jeździsz spokojnie po chodnikach, omijasz nierówności itd. Przy drugim jedziesz za tym pierwszym. Trawniki, place zabaw, krawężniki, leśne ścieżki, plaża. I faktycznie, emmaljunga dała świetnie radę, a maluch spał zachwycony lekkim kołysaniem. Ten sam wózek posłużył Przy trzecim dziecku, na zmianę z wózkiem rok po roku. A kupiłam używaną, w świetnym stanie za ułamek ceny.
  13. Twój dom. I to im powinno być głupio. Możesz chodzić, jak chcesz. Nawet bez majtek i nic nikomu do tego. Swoją drogą,gdyby tak teść się rozpędził i zobaczył Ciebie bez ubrania, to może teściowa by go naprostowała
  14. Rzczej_gosc

    Dlugi

    Powinnaś odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Jak to się stało? Na co poszły pożyczone pieniądze. Czy na zycie/ leki/ bieżące podstawowe wydatki, czy na przyjemności i pierdoły. Ile masz do spłaty. Kilka tysięcy, czy kilkadziesiąt lub więcej. Masz możliwość, by zmienić pracę na lepiej płatną albo dorobić? Rozmawiaj z bankami, firmami pożyczkowymi. Nie udawaj, że nie ma problemu, bo on sam nie zniknie. Sprzedaj wszystkie zbędne rzeczy, jeśli masz takie. Policz, ile miesięcznie jesteś w stanie płacić, ile możesz dorobić i staraj się wygrzebać. Rodzinie bym powiedziała tylko jeśli faktycznie są w stanie Ci pomóc. Jeżeli tylko będą krytykować, to bym sobie darowała. Znam też przypadek dziewczyny,która rozkochała w sobie bogatego gościa, potem mu się rozpłakała i on w ciągu chwili jej długi w wys 30tys spłacił.
  15. Obawiam się dziewczyno, że tylko Wasz stanowczy sprzeciw coś pomoże. I to zdecydowany, drukowanymi literami. Foch będzie, pewnie nie na syna, Ty będziesz tą najgorszą, argumenty z d...y zawsze się znajdą. Po prostu się na to nastaw i nie daj sobie wejść na głowę. Najwyżej miło się rozczarujesz. Pole do popisu po porodzie " mamusia" będzie miała przez wiele lat. Później też będą zgrzyty, bo zawsze się znajdzie coś, co robisz wg niej źle. Od przystawiania do karmienia po postępowanie ze zbuntowanym nastolatkiem. A ona wie lepiej wszystko i na każdym etapie. Nie wyobrażam sobie połogu, karmienia i tego wszystkiego dodatkowo przy obcym nastolatku. I im szybciej postawisz granicę, tym lepiej dla Was. Przerabiałam podobny temat. Minęło kilkanaście lat, a ja nadal mam za złe swojej teściowej, że po powrocie ze szpitala czekała na nas w naszym mieszkaniu. Mężowi nakłamała, że tak się że mną umówiła. A doskonale znała moje zdanie wcześniej. Potem też musiałam mocno walczyć o swoje, ostatecznie zostałam tą najgorszą. Przy drugim dziecku przyjechała po miesiącu, przy trzecim pomogła mezowi przy dzieciach podczas mojego szpitala, po moim powrocie wyjechała w ciągu 2 godzin, a ja zostałam po cc sama z 2 i 7 latkiem, i noworodkiem oczywiście niecałe 3 doby po operacji. Po prostu się nie daj.
×