-
Zawartość
3 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
1 NeutralOstatnio na profilu byli
256 wyświetleń profilu
-
-
Nie powinieneś się mscic. To naprawdę droga donikąd. Nie warto na zemstę tracić ani czasu, ani energii , ani tymbardziej pieniędzy. Wybacz głupotę kuzynowi, co nie znaczy żebyś zapomniał. Masz cały rok na obmyslenie doskonalego planu na następny Smigus Dyngus. Wtedy to nie będzie zemsta tylko rewanż
-
Paryż-Anka zmienił swoje zdjęcie
-
A mnie sie zdaje, że wy to małżeństwo zbudowaliscie na plytkich, powierzchownych podwalinach. Obojgu wam przede wszystkim zalezy na wyglądzie i pod tym wzgledem kiedyś sie dobraliscie. Ty tez porownujesz sie do innych kobiet, stad moja opinia. Małżeństwo to przede wszystkim przyjaźń i wzajemne zaufanie i rozmowa, rozmowa, rozmowa. Jak teraz bedziesz sie od niego oddalać, to za chwilę bedzie miedzy wami mur. Bądź madrzejsza, nie unos sie honorem tylko rozmawiaj, próbuj przynajmniej. Jeśli z domu nie wyniósł dobrego wychowania, albo zadasz sobie trud i "wychowasz" go za mamusie , albo nic z tego nie bedzie, bo twoj maz bedzie sobie pozwalal na wiecej i więcej a ty bedziesz leżeć i płakać. Wybacz, ze pisze tak ostro, ale taka jest prawda. Szanuj sie kobieto, jesli chcesz byc szanowana. A co do piersi. Juz tak technicznie... Mozna je ujedrnic ostrzykujac ( znam kogos, kto tak zrobil ), ale jesli już bedziesz sie na taki krok decydować, to dla siebie i tylko dla siebie. Nie dla dowartosciowujacego się twoim kosztem meza.
-
Droga Niebieska ważko:) ! I ja zarejestrowałam się tutaj specjalnie dla Ciebie. Róża ma (niestety) sporo racji. W waszym małżeństwie nie ma ani partnerstwa ani żadnej głębszej relacji zbudowanej na empatii, przyjaźni i zaufaniu. Intuicja od dawna ci to podpowiada, ale ty ze strachu ją ignorujesz. I będziesz to robić dopóty, dopóki SAMA nie zrozumiesz, że zwyczajnie nie warto. Nie warto marnować kolejnych tygodni, miesięcy i lat swojego życia dla kogoś kto cię nie szanuje, nie wspiera i od dawna także nie kocha. Inna kobieta (kochanka) w życiu twojego męża to tylko kwestia czasu. Tak skonstruowany jest mężczyzna. Szuka poza domem tego, czego w domu nie dostaje. A wtedy zrani cie jeszcze bardziej i jeszcze gorzej będzie cie traktował. Tkwisz w toksycznej relacji z człowiekiem egoistycznym i skupionym na sobie. Żaden z niego mąż i żaden ojciec. Jest jedynie dawcą nasienia i tak powinnas go traktować. A dzieci widzą i rozumieją dużo, pamiętaj. Dziecko jest szczęśliwe, gdy szczesliwa jest jego matka. Kiedy matka cierpi, cierpi także dziecko i ten bagaż zabierze ze sobą w dalszą drogę, a ty bedziesz za to wspolodpowiedzialna. Boisz sie odejść, to zrozumiałe. Strach przed nieznanym paraliżuje większość ludzi. Ja to wszystko przeżyłam ( choć mój mąż był / jest zupełnie innym czlowiekiem i zupełnie inny był powód naszego rozstania). Niemniej przeżyłam, przetrwałam i wyszłam z tego wszystkiego silniejsza. Dzisiaj, 7 lat później, jestem 77 kroków przed nim, tylko dlatego ze miałam odwagę i determinację by na powrót być sobą (najpierw musialam sobie jednak przypomnieć co to znaczy). Od lat jestem "wzorem" dla wielu kobiet z otoczenia. Wszystkim bez wyjątku powtarzam to samo, co teraz piszę tobie : " wszystko zaczyna sie w twojej glowie i w niej są wszystkie odpowiedzi. Jestes tym, czym są twoje myśli". To brzmi filozoficznie, ale taka jest prawda. Nie potrzebujesz nikogo ( de facto nikt ci naprawde nie pomorze) jeśli nie pomożesz sobie sama. To jest twoje i tylko twoje życie, jedno jedyne jakie masz. Nikt go za ciebie nie przeżyje i nikt cie w niczym nie wyreczy. A ty sama możesz WSZYSTKO. I nie zaslaniaj sie dziećmi. Tez je mam, a moja serdeczna koleżanka zostawila meza i odeszla z 4 małych dzieci (dzisiaj jest szczęśliwa u boku drugiego meza, ktory pokochal ja i jej dzieci jak własne, dał im dom, nazwisko i poczucie bezpieczenstwa). Paradoksalnie, po rozwodach wielu mężczyzn dopiero zaczyna być ojcami, ale to juz zupelnie inny temat. A zatem - słuchaj siebie i tylko siebie. Jest oczywiście jeden warunek. Musisz byc ze sobą absolutnie szczera. Pamietaj, ze prawda zawsze lezy gdzies po środku a wina za rozpad małżeństwa, (choć niekoniecznie po równo), zawsze leży jednak po obu stronach. Bądź dzielna i szanuj siebie jeśli chcesz być szanowana przez innych.