A ja mam cichego wielbiciela,ktorego nikomu nie zycze.
Wiadoma rzecz,ze nigdy sie na nic nie odwazy.
Bedzie tylko podgladal,weszyl,szpiegowal,sledzil i rozczulal sie nad soba,w nieskonczonosc przezuwajac odtracenie,ktore sam sobie ubzdural. Pewnie wlasnie go sprowokowalam. Ale c**j z nim.
Zycia mi juz bardziej nie zniszczy. Juz mi to obojetne.Jakos mi to obojetne. Juz.
Walczy z proznia. Wyprowadza ciosy w powietrze. Chory czlowiek. Smutne.