Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

QWERTY

Zarejestrowani
  • Zawartość

    59
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez QWERTY

  1. Kochani - mam problem - nie wiem, może przesadzam? Rozmawiałam wczoraj z moim chłopakiem, z którym jestem prawie 9 miesięcy na temat mojej pracy. Nie jestem zatrudniona, on nas utrzymuje. Nie chcę żyć na jego utrzymaniu a koronawirus trochę pokrzyżował mi plany. Zawsze byłam mocno aktywna zawowdowo, ale nagle wszystko się zmieniło. Mam wrażenie, że nawet jak robię zlecenia, lub wykonuję pracę dla firmy mojego chłopaka sprzed komputera w domu to on jakoś tego nie docenia. Teraz dostałam propozycje wejścia w spółkę ale moje warunki wspołpracy zostały obcięte praktycznie o połowę. Nie bardzo jak mam w tej sytuacji dyktować warunki i wiem, że moja praca jest warta o wiele więcej, ale tak wygląda teraz rynek. Zapytałam swojego chłopaka o zdanie - "zgodzić się czy nie", jest lepszy biznesowo od wielu lat prowadzi skutecznie firmę rozwija ją i siebie, no i głowę ma nie od parady. Po rozmowie z nim czuję się jakbym była gorsza. Nie wiem nawet ile on zarabia i nie chcę wiedzieć, wystarczy mi, że mówi, że "stać go", "że na dwa lata zamknąłby firmę i by przeżył" i zastanawia się głośno "gdzie jest granica w pościgu za kasą" - wygląda na to, że sobie radzi i doceniam to, ale serio nie chcę wiedzieć ile ma kasy, boję się, że to będzie rzutować na to jak na niego patrzę. Zawsze lgnęli do mnie zamożni mężczyźni, wiem, że tacy mają często przewrócone w głowie i nawet nie dawałam im szansy. Możliwe, że teraz takiego mam - nie chcę wiedzieć. Mój chłopak zamiast doradzić mi, brutalnie zadawał mi pytania wiedząc, że nie znam na nie odpowiedzi, wykorzystał swoją przewagę biznesową, szydząc wręcz ze mnie i wyśmiał moje warunki współpracy, mówiąc, że skoro wcześniej szłam po dwa razy więcej, a teraz jestem w stanie zgodzić się na połowę tego to nie wiem czego chcę. Nie czuję się na pozycji, trochę teraz jest tak, ze lepszy wróbel w garści, a ja nie chcę być utrzymywana przez niego. Nie mogę nawet zaproponować wyjścia wspolnego, bo nie chcę żeby on za to płacił, a sam z siebie nie wychodzi z inicjatywą, więc nasz związek na tym cierpi. Poza tym mam swoje zobowiazania i potrzeby i nie chcę być od niego uzależniona. Kiedy zapytałam mu się co by zrobił na moim miejscu odpowiedział " nie byłbym na Twoim miejscu". Zapytałam mu się czy czuje się lepszy, ale nie odpowiedział. Oczekiwałam wysłuchania sytuacji, jakiejś podpowiedzi, zrozumienia, chciałam skorzystać z jego dświadczenia (powiedziałam mu o tym) chciałam żeby się cieszył, że nie siedzę na dupie i nie oglądam seriali tylko staram się wrócić do pracy zawodowej, ale miałam wrażenie, że wydobywa cały mój brak wiedzy i doświadczenia, rani mnie tym i posypuje solą. Kiedy zwróciłam mu uwagę asertywnie, że to nie jest to czego potrzebuję i powiedziałam mu, jak czuję się po rozmowie z nim, to powiedział mi, że może pora spokornieć, wiec zapytałam się mu sie kim jest żeby uczyć mnie pokory. Wtedy się zaśmiał. Popłakałam sie kładąc spać, trochę dlatego, że mnie tak potraktował a trochę dlatego, że uświadomiłam sobie, że nie mogę zwracać się do najbliższej mi osoby z problemami, bo wychodze na słabszą i nieogarniętą. Przecież ludzie zwracają się po pomoc do kogoś jak sobie z tym czyms nei radzą. Gdybym miała pełną wiedzę na dany temat to nie zwróciłabym się do niego o pomoc. Zapytał mi się czemu płaczę, wiec powiedziałam mu, że źle się czuję z tym jak mnie potraktował - nawet mnie nie przytulił, po prostu zasnął. Co o tym myślicie?
  2. Już nie mam zamiaru uskuteczniać się w tej dyskusji, poczytałam opinie, to mi wystarczy żeby mieć szersze spojrzenie. Potwierdziliscie moje obawy na temat niewłasciwego zachowania - wbrew pozorom ciężko takie rzeczy jednoznacznie określic ze wzg. na emocje. Bardzo dziękuję za Wasze komentarze. Chciałam potwierdzenia, ze sobie nie wymyśliłam problemu. Miłego dnia wszystkim!
  3. jak go poznałam współprowadziłam spólkę i przenosiłam się z jednej do drugiej - koronawirus pokrzyżował mi plany. To nie było celowe i on w tym uczestniczył. Sam doradził mi przejscie z firmy do firmy.
  4. Życie z leniem to krzyż pański - owszem. Ale ja nie wiedziałam, o niektórych rzeczach dowiedziałam się np. 2 tygodnie temu. Wyolbrzymiacie temat z kasą, to zostało poruszone żeby powiedzieć, że jest między nami przepaść finansowa i zeby był pogląd na to co on może sądzić o pewnych kwestiach. Tak często poruszacie tu kwestię kasy, jakby był conajmniej milionerem, a jest ambitnym przedsiębiorcą.
  5. I sprzątam i gotuję, ale nie robię tego zawsze, ostatnii tydzień praktycznie nie robię. On tego nie oczekuje, to nie typ męzczyzny co musi miec obiadek podany po powrocie z pracy.
  6. byłam 10 lat z biednym i nawet go utrzymywałam przez większość tego czasu
  7. byłam 10 lat z biednym i nawet go utrzymywałam przez większość tego czasu
  8. wlaściwie to wcześniej
  9. No powiedzmy, że spodobał mi się wizualnie, ale nie chciałam się z nim spotykać jakoś za specjalnie, bo takich co mi się spodobali i byli inspirujacy i może nawet bardziej przebojowi, ale nie miałam czasu na spotkania było w tym samym czasie jeszcze kilku. Zabiegana mocno byłam. Mocno milczący był, dużo słuchał. I interesował się. Był ciepły, zabiegajacy, fajne rozmowy o tematach, które mnie zywo zawsze zajmowały. Kiedy nie chciałam się spotkać, to mnie tak namawiał, ze w końcu się zgadzałam. Przy czym nie było tu gierek jakiś, które zawsze mnie zniechęcały typu " nie oddzwonię przez 3 dni, żeby Ci pokazać, ze mi niby nie zależy". Respektował granice, strasznie szybko parł do przodu, trochę wyglądało mi to na manipulację w stylu "obiecam Ci złote góry, dostanę co chcę i się zawinę", bo po kilku tyg znajomosci już znałam jego rodziców, a każdemu przedstawiał mnie jako przyszłą żonę. Jak zaproponowął spotkanie z rodzicami, przez telefon to skończyłam rozmowę bo pierwszy raz w życiu dostałam ataku paniki. Potem już sama patrzyłam na telefon czy się odezwał czy nie. Kilka osób w różnych sytuacjach zrobiło mi w tym czasie zdjecie jak się cieszę do jakiś wiadomości i dotarło do mnie, że to coś czego się nie spodziewałam. Może nawet uciekałam od tego, bo niby chciałam, ale nie bardzo wierzyłam w zakochanie już. Po 10 latach z jednym facetem, ciężko mi było wejść "w rytm" z kimś innym, nie wyobrażałam sobie takich prostych rzeczy jak wspólne zakupy - jak totalna dzikuska. Im bardziej się bałam, tym bardziej on wspominał np. o wspólnym zamieszkaniu itp. Dziwna historia.
  10. To długa i ciekawa historia, ale powiedzmy, że na Tinderze . Wiem, że to nie jest najlepsze miejsce do spotykania partnera życiowego. Nie rozmawiałam tam z nim, jego kolega bawił się tym profilem, okazało się, że ciekawa rozmowa zrobiła swoje i spotkałam się już z właścicielem konta.
  11. Ależ ja jestem swiadoma bardzo wielu rzeczy. Uczę się psychologii i socjologii codziennie - to moja praca, takie mechanizmy to moja bajka. Przez dwa lata byłam sama - i mówiąc "sama" nie mam na myśli tego, że ukryłam się w ciemnej norze. Zetknęłam się z mnóstwem facetów, którzy mieli takie patenty na podryw, takie cheaty na korzystanie ze znajomości z nieswiadomymi i naiwnymi kobietami, ze oko bieleje. Jakoś udało mi się to wszystko ominąć. Nie mam problemów w rozpoznawaniu manipulacji.
  12. Nie wiem czy czytałeś wszystkie wypowiedzi. Zbyt wiele poza pojedyńczymy sytuacjami nie mam mu do zarzucenia. Za każdym razem keidy zgłaszałam pretensje o coś, ze mi się nie podoba - korygował swoje zachowanie. To jest jedyna sytuacja, w której tego nie zrobił. nie mam za często sytuacji, w których mogę mieć pretensje. Nie oceniam go jako toksyka, więc nie będe się pakować. Natomiast jesli będzie w dalszym ciągu robił rzeczy, które będzie wiedział, ze odbieram jako brak szacunku - to nie będę się wtedy zastanawiać długo. Tak jestem silna realnie, po 10letnim związku poradziłam sobie w dwa miesiące. Wymiotłam brudy spod dywany i zebrałam się do kupy. T
  13. Tylko, że gdybym chciała go wziąć na dziecko to już dawno byłabym w ciąży. Na ten moment nawet o tym nie myślę, mam plany, które dziecko by mi pokrzyżowało.
  14. Cóż no byłoby to wyzwanie, na pewno łatwiej manipulować keidy w gre wchodzą emocje, ale nie sądzę żeby był wyrachowany. On mnei w garści nie trzyma - gdybym zdecydowała, ze to nie jest facet dla mnie, jak wróciłby z pracy już by mnie nie było.
  15. Oczywiście, masz rację. Dla mnie nie liczy się to na co patrzą inni ludzie. Otaczam się takimi, którzy mają podobne wartości i jest mi z tym dobrze.
  16. O matko. Pracuję w branży gdzie manupulacja, perswazja, nlp inne rzeczy są wykorzystywane do osiągania konkretnych celów. Ramy, przeramowania i inne zabawy rozpracowuję w mgnieniu oka i mimo, że pewnie nie jedna osoba mogłaby mnie zmanipulować to nie sądzę, zebym nie zauwazyła tego na dłuższą metę. Nie mam potrzeby rozmnażania się, a nawet nie wiem czy chcę mieć dzieci prawde mówiąc, więc nietrafione niestety
  17. Rozmawiałam z nim o tym, że nie chcę tego wykorzystywać, że staram się stanąć na nogi i on widzi, że to robię. Wie, ze to przejściowa sytuacja, nie wymagam od niego przecież pieniedzy na waciki, niczego mi nie kupuje.
  18. Niekoniecznie jest. Wie to co widzi, wie jak podchodzę do finansów. Nie wie, ze utrzymywałam swojego poprzedniego partnera przez długi czas i skutki czuję do dzisiaj. Ale patrząc na to, że zawsze byłam aktywna zawodowo i samodzielna,a teraz jestem własciwie na jego utrzymaniu i czuję się z tym źle, to jestem wdzięczna za to, że nie porusza tego tematu.
  19. Ale co niby mam wziąć z neta? Widełki zarobków? Po co mi to. To jest spólka, muszą składac sprawozdania finansowe, równiez mogłabym to sprawdzić - ale nie szukam takich informacji.
  20. ale ja nie potrzebuję głaskania po główce, trochę za bardzo widzę lecisz po stereotypach, kobiet co nie radzą sobie z życiem i dla których misio jest najważniejszą rzeczą w życiu. Mam swoje życie, robię co mam robić, świat mi się nie zawala jak dzieje się źle.
  21. Nie mam za specjalnie powodu, żeby wymyślać.
  22. Gdyby psychologowie podsumowywali tak szybko relacje, nie mieliby pracy
  23. Mówi o kwotach np. jak zrealizuje duże zamówienie, ale ile z tego jest jego a ile producenta, ile wkłada w rzeczywistości w firmę, w opłaty i wypłaty nie mam pojecia. Coś tam słyszę ogólnie, jestem w stanie wyciągnac sobie wnioski. Sądzę, że gdybym zapytała to dowiedziałabym się. On raczej o tym nie mówi, bo ja nie chce o tym słuchać. W mojej rodzinie moja mama zarządzała gotówką, moi rodzice mieli wspólne konto, mój tato tego nie lubił. Uważałam zawsze, że jest to forma kontroli, a ja nie chcę sprawowac nad nim kontroli - jak się sam nie upilnuje to nikt go nie upilnuje. Jak go poznałam to na zdjęciach miał przykrótkie jeansy, i stał przy rowerach miejskich. Pomyślałam sobie, że normalny chłopak, takiego chciałam mieć.
  24. Jestem podobnego zdania, ale prawdę mówiąc patrzę nieco bardziej podejrzliwie. Po 10 latach w poprzednim związku z manipulatorem level 100, który wiedziałam, ze niewypali, ale nie umiałam odejść nauczyłam się, że odcina się szybko i że mogę sobie z tym poradzić, bo jak tamto przeszłam to 9 miesięczna relacja to pikuś. To pewnie kwestia nastawienia, podejścia itp i moze źle to brzmi, ze kocham ale moge odejść, ale w sumie tak jest.
  25. Planowałam ten wyjazd już wczesniej, ale nadarzyła się okazja zawodowa, w mojej sytuacji każde zlecenie jest ważne, wiec musiałam przesunąć. Kiedy powiedziałam, ze wyjeżdzam zrobił duże oczy. Sądzę, że będzie tęsknił, 9 miesięcy widywaliśmy się codziennie, zadne z nas nie wyjechało nigdzie samo. Razem jemy posiłki, spędzamy razem czas codziennie wieczorami - na 100% to przesyt, a czy jeszcze coś za tym stoi to sie okaże.
×