Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Izzy

Zarejestrowani
  • Zawartość

    146
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Izzy

  1. PolaMela, przykro Werka, standardowo jest na początku cyklu, potem około 11,12 dc na ocenę endometrium i ustalany transfer albo jeszcze jedna wizyta gdyby endometrium było za małe lub inne komplikacje. Ja zawsze tak miałam.
  2. DalekoDo, właśnie nie wiem i nigdy się tego nie dowiem. Badałam immunologię, chyba nikt z nas nie ma jej idealnej, miałam rozjechane cytokiny, wysokie nk i coś jeszcze, nie pamiętam. Z zaleceń prograf potem encorton, wlew z accofilu, heparyna i acard. Z zaleceniami transfer się nie udał. Do udanego podeszliśmy tak trochę z rozpędu, w kolejnym cyklu po nieudanym, bez wiary w sukces, jako że była to najsłabsza w ocenie embriologa blastocysta, 3 bez dalszych oznaczeń. Wcześniej transferowałam 4aa lub jak podają Czesi expanded. Z zaleceń immunologa zostawiłam tylko encorton, heparynę i accard. Ale encorton przyjmowałam tym razem dużej, bo nie przerwałam po nieudanym transferze, wiedząc że chcę podchodzić do tego ostatniego od razu w następnym cyklu. Także ze zmian to był dużej przyjmowany encorton, transfer cykl po cyklu. Ostatnie dwa transfery miałam też zmienione dawkowanie estrofemu na dopochwowo. Tu się ja naparłam, bo według mnie słabo się wchłaniał. Miałam niskie stężenie we krwi, nie hamował owulacji, musiałam brać diphereline w cyklu poprzedzającym. Dopochwowo zahamowało owulację, a stężenie przed włączeniem proga było w tysiącach, nie ledwo 200. Endometrium wg lekarza miałam zawsze bez zarzutu, bez względu na stężenie we krwi. Także to wszystko to takie trochę działanie w ciemno, po omacku. Ale wreszcie organizm zaskoczył
  3. A piszę, bo jestem przekonana, że często wyniki to jedno, a efekt i tak jest nieprzewidywalny, zależny właśnie od szczęścia, od tego, by wszystkie elementy potrzebne do sukcesu zgrały się. I wiem, że należy zadbać o wszytko i dopilnować wszystkiego, bo na sukces składa się kilka czynników. Ale ivf to nierówna walka z niepoznanym jeszcze do końca przeciwnikiem. Szczęśliwie zdecydowana większość z nas ją wygrywa a nagroda jest warta wszystkich starań! Wiem jak to jest bo swoje przeszłam i BARDZO kibicuję każdej z Was! Każda z nas tutaj ma swoją trudną drogę Ale mnie wszystkie szczęśliwe zakończenia pomagały wierzyć w moje szczęśliwe zakończenie
  4. Werka44, oczywiście że jestem szczęściara, bo to tej drogi, którą przyszło nam kroczyć potrzeba duuuuuużo szczęścia! To był mój 6 transfer z az, jeśli doliczyć do tego jeden na własnych, druga stymulacja zakończona dwoma małymi pęcherzykami, dwa procesy adopcyjne w dwóch różnych ośrodkach zakończonych brakiem dziecka (jedno mamy adoptowane, to walka o drugie dziecko) wszystko zamknięte w 6 latach starań, to do tego szczęścia potrzebna też była determinacja Ale tak, jestem szczęściarą, mam cudownego męża, jednego, pyskatego 12-latka, o którego walczyliśmy 4 lata i ślicznego, roztabiającego prawie roczniaka! Dopięliśmy swego po 40 Z całego serca życzę Ci krótszej drogi do szczęścia!
  5. Werka44, ja miałam NK z krwi 28 i też cytokiny w kosmos. Miałam mieć prograf 10 dni, po nim encorton 10 i accofil domacicznnie i tak zrobiłam przy jednym transferze, nieudanym. Po prografie jeszcze długo miałam bardzo mało leukocytów musiałam unormować, więc pózniej odpuściłam prograf, accofil też, pozostałam przy encortonie 10. Nie sprawdzałam więcej NK. Synek za miesiąc kończy roczek. Także takie wyniki chyba wszystkoego nie przesądzają Powodzenia!
  6. Nie działa:-( zastanawia mnie czasem, dlaczego tak często i szybko jest usuwane szkoda, bo przepadają ważne treści. Ja rozpoczynajc swoją przygodę z az, prześledziłam wszystkie części forum. Wtedy były to tylko 2, ale po 500 stron. I choć jestem już szczęśliwie po drugiej stronie, to trudno mi się z Wami i z forum rozstać, nawet jeśli ten rozdział już jest dla mnie zamknięty
  7. A co do Czech to tak jak pisałam wcześniej-u mnie też 4 nieudane, ciąża zakończona zdrowym synkiem w Polsce Ale wielu dziewczynom w Czechach się udawało, nawet za pierwszym razem.
  8. DalekoDo, ja z perspektywy skłaniam się coraz bardziej ku tezie, że wiele jest kwestią przypadku, właściwych zbiegów okoliczności, obserwacji siebie i współpracy z dobrym lekarzem. I chyba nie na wszystko mamy wpływ.A brutalne jest to, że często uczymy się na własnym, bardzo kosztownym doświadczeniu i błądzimy czasem we mgle. Wykluczyłaś wszystkie najważniejsze kwestie, czyli najistotniejsze zrobiłaś. Ja akurat immunologie traktuję tak trochę z dystansem. Miałam rozjechaną, jak chyba my wszystkie, ale w ciążę zaszłam gdy odpuściłam większość zaleceń z przyczyn zdrowotnych. Myślę, że przygotowywana tez nie byłam długo właściwie, bo lekarze ignorowali owulacje, która się u mnie pojawiała, a nie chcieli na cyklu naturalnym. Komplikowało to moment transferu. Owulację hamowałam diphereline, ale chyba miałam za niskie stężenie estrogenów, stąd brak hamowania owulacji. To też ignorowali twierdząc, że endometrium jest prawidłowe. Zaszłam dopiero gdy przeszłam na dawkowanie dopochwowe estrofemu. Estrogeny wówczas z 200, 300 urosły na 2, 3 tysiące przed transferem, wreszcie brak owulacji i poszło. Czy to było to, czy kwestia zarodka czy też jeszcze coś innego nie wiem i nigdy się nie dowiem. To była metoda prób i błędów, która kosztowała 6 transferów (liczę tylko az). Masz jeszcze dużo zarodeczków, myślę, że na plan B masz jeszcze czas. Nie wiem w jakim jesteś wieku i czy to są zarodki z kd, bo jeśli jest podejrzenie, że są słabe, a przygotowanie jest bez zastrzeżeń, to może 2 transferować? Mi co prawda lekarz nigdy nie chciał się zgodzić, ale miałam już przekroczoną 40 ( urodziłam mając 42). Powodzenia! Cierpliwości i determinacji! Warto!
  9. To były gotowe zarodki, mamy standardowe grupy krwi. To był 2020 rok, początek covida, wtedy wszystko stanęło na głowie, może dlatego. Początkowo mowa była o 3,4 miesiącach. Ale wyszło jak wyszło. Widać tak miało być. Synek jest cudowny, nie wyobrażam sobie innego
  10. Z tymi cudami w Czechach chyba nie jest tak różowo, przynajmniej w moim odczuciu. Ja w Czechach unica Brno i reprofit Brno miałam w sumie 4 transfery. Udało się dopiero właśnie w Gamecie. Tyle, że w Gamecie na az czekaliśmy 9 miesięcy. Ale warto było
  11. Tak, jak pisałam powyżej, nam zaproponowano 2 zarodki od tych samych dawców, jeden klasy 4aa, drugi 3, nawet bez dalszych oznaczeń. U nas ten drugi zaowocował synkiem. Pierwszy transfer, tak jak pisałam, beta urosła do 9, potem spadła. Płaciliśmy tylko za transfery jakoś niecałe 2 tys, to był styczeń/luty 2021. Czy zawsze tak proponują, tego nie wiem. Przyjęliśmy tę propozycję, pomimo że nie wszystkie cechy fenotypowe były spełnione, a i dawcy też mieli wiek zaawansowany, bo 36 lat. Mamy ślicznego, rozkosznego i najważniejsze dobrze rozwijającego się synka Wcześniej miałam 4 transfery w Czechach, różni dawcy, zawsze młodzi, beta zawsze zero. Zarodki nie były przebadane.
  12. Ja też udany transfer miałam cykl po cyklu. W pierwszym beta urosła do 9 i spadła. Od razu w następnym cyklu transferowałam drugi. Oba zarodki były od tych samych dawców, przy czym pierwszy klasy 4aa, a ten drugi 3 i to bez dalszych oznaczeń. Ale to właśnie ten drugi zaowocował zdrowym synkiem. Także ja też uważam, że cykl po cyklu w pewnych sytuacjach może mieć sens, choć pewnie dużo zależy też od innych czynników.
  13. PolaMela, trzymaj się jakoś...teraz Twoje zdrowie najważniejsze...
  14. Kaja, mogłoby być pewnie więcej, ja w 11,12 dc miałam zawsze około 8, także też szału nie było. Przed włączeniem proga czasem dobiło do 9 czasem nie. Poza tym liczy się też jakość endometrium. Nawet nie wiem ile było w cyklu w którym się udało. Ale wtedy miałam od początku 3×1 dopochwowo bo u mnie kiepsko się wchłaniał. Ja też przed włączeniem progesteronu sprawdzałam.Lekarz mówił że nie może być mniej niż 150, a im więcej tym lepiej. W cyklu udanym miałam sporo ponad 1000.
  15. PolaMela, tak przykto Tak by się chciało, żeby wszystkie nasze historie kończyły się dobrze...
  16. PolaMela, kciuki za Ciebie i Malucha. Wiem że jesteś lekarzem i pewnie masz inne spojrzenie i opiekę, ale moje doświadczenie jest takie, że błędy pomiarów to też nie rzadkość. Nas postraszono m.in. poszerzoną jedną komorą mózgu. Inny lekarz tego nie potwierdził, ale strach pozostał...synek zdrowy. Trzymajcie się i daj znać
  17. Edisonka, pytanie ile macie zarodków. Wiem, że wcześniej niektóre dziewczyny pisały, że szły za ciosem, od razu kolejny transfer i się udawało. Ja tak zrobiłam. Miałam zaproponowane 2 zarodki, pierwszy, ten silniejszy w ocenie embriologów beta urosła tylko do 9 i spadła, drugi, co ciekawsze słabszy, transferowałam od razu i mam synka, 8 miesięcy Oczywiście nie ma reguły, ale wiem, że nie u mnie jedynej tak poszło. Co do immunologii robiłam badania u Paśnika, z zaleceń miałam accofil domacicznie, prograf, potem encorton, heparynę i acard. Dwa transfery z zaleceniami nic, a te ostatnie dwa odpuściłam prograf i accofil bo miałam po nich kiepskie wyniki. Także to wszystko jest chyba bardziej skomplikowane. Życzę tych właściwych dla Ciebie decyzji, które doprowadzią Cię do upragnionego celu
  18. Gość KD, wypełniasz, tam masz m.in. info dotyczące danych fenotypowych, chyba wykształcenia i wieku, ale nie jestem pewna, czy zarodki przebadane genetycznie czy nie (tu jest różnica w cenie zasadnicza). Otrzymujesz propozycję zarodka, jeśli przyjmujesz rezerwują, rozpisują Ci leki, wysyłają receptę, chyba ze jedziesz na wizytę osobiście. Przygotowywać się możesz u lekarza w Polsce, on sprawdza endometrium, wysyłasz meilowo wyniki, ustalają transfer zgodnie z jego zaleceniami. Akceptowali wszystkie jego i immunologa zalecenia. I jedziesz na transfer. Nic prostszego. Zresztą koordynatorka wszystko po kolei wyjaśnia, trzeba tylko pytać. Powodzenia:-)
  19. Ja podobnie jak PolaMela, nie ukrywam że ivf, odpuszczam info, że az. Ja całą ciążę prowadziłam u lekarza z kliniki i w klinice, nawet prenatalne, więc tam ta informacja była i nic nigdy nie musiałam tłumaczyć. W książeczce ciąży nic takiego nie było, nawet że ivf, także przy porodzie to ja podałam, że ivf, bo pytali czemu clexane. W dokumentach mamy tylko na karcie transferu adnotację: FET-D. Od nas zależy, czy dokument zniszczymy czy zachowamy. Na razie zachowaliśmy. Klinice raczej wierzę. Też przeprowadzałam procedurę poza miejscem zamieszkania, ale to dlatego, że mieszkam w małej miejscowości:-)
  20. Ja też brałam heparynę 0.4 do końca. 3 tygodnie przed terminem planowanej cesarki (położenie pośladkowe) odeszły mi wody o 5 w nocy. Ostatni zastrzyk wzięłam około 23. Kiedy zakładali mi fenflon, trysnęła krew aż poszło na prześcieradło. Anestezjolog zadecydowała, że czekamy do 11, choć mogłam być już operowana o 8.30. Ponoć 12 godzin to bezpieczny termin. Żadnego leku nie miałam chyba podanego z tego powodu, choć pewności nie mam. Cesarka przebiegła bezproblemowo. O 10.45 przyszedł zespół, o 11 synek był na świecie. Też się martwiłam co będzie, jak zacznę rodzić przed terminem, ale wszystko poszło gładko. Wszystkim życzę takich porodów i takiego personelu, choć nawet nie wiedziałam kto mnie operował
  21. Nadmiar zarodków to niewątpliwy dylemat. Ja go nie mam, patrzę na to z innej strony: gdyby jakaś para nie przekazała swoich zarodków do adopcji, nie mielibyśmy ślicznego synka...oni dali szansę, by to życie które poczęli w trakcie swoich starań miało szansę zaistnieć. Będę im wdzięczna do końca życia, nosić ich w sercu, tak jak biologiczą mamę mojego pierwszego, "pierwonabytego" adoptowanego syna
  22. Kaja, statystycznie 1 z 3 zapłodnionych komórek dotrwa do blastocysty, także Twój wynik jest jak najbardziej prawidłowy. Ja miałam 3 z 9. Dwie, to dwie szanse, tak jak piszą dziewczyny. A z tą adopcją to też nie jest tak różowo, jak się wydaje z daleka. Wiem co piszę, bo mam jednego syna adoptowanego, a kolejnego dziecka już się nie udało adoptować. Skreślił nas za brak gotowości na dziecko z dużymi obciążeniami. Za to mamy cudownego półroczniaka z az. Udało się za 6 razem Powodzenia
  23. PolaMela, nie pamiętam dokładnie w którym tygodniu odstawiałam estrofem, chyba od 11, progesteron od 12 stopniowo. Zaczyna się zamazywać w pamięci Spokojnej ciąży:-)
  24. PolaMela, ja też schodziłam z dawek stopniowo, najpierw z estrofemu, potem z progesteronu, chyba do 16 tygodnia, ale duphaston zostawił mi lekarz na dużej. Około 28 tygodnia miałam zakładany pesar na składającą się szyjkę i od wtedy do końca zamiast duphastonu brałam luteinę.
  25. Alicja, to prawda, że co klinika to inne podejście i trudno ustalić co jest ważne, bo u każdej z nas w innych okolicznościach zadziałało. W Czechach faktycznie nie zwracają na to uwagi. W Polsce lekarz zawsze kazał sprawdzać przed włączeniem progesteronu. Progesteron miał być poniżej 1, a estradiol powyżej 150. Raz miałam też coś około 130, kazał zmienić dawkowanie na dopochwowo raz dziennie, wzrosło do 180 i dopiero wtedy miałam włączyć progesteron. To nie był jednak udany transfer. Potem dawkowałam od razu dopochwowo - ten sam lekarz tak zalecił jako że słabe wchłanianie estrofemu. Od razu poprawa była na wartości liczone w tysiącach ( chyba 2 z kawałkiem, o ile pamiętam ) i to wreszcie zahamowało owulację, bo na normalnych dawkach estrofemu czyli 3x1 doustnie, tak miałam. Pierwszy transfer po takim dawkowanie biochemiczne, drugi udany. Ale zaznaczam, tak było u mnie. Czy to wpłynęło na sukces, czy inne czynniki, tego nie wiem. Najlepiej jednak skonsultuj ze swoim lekarzem.
×