Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lanaa18

Zarejestrowani
  • Zawartość

    18
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Lanaa18


  1. Przed chwilą, martwywbutach napisał:

    bo baba taki duży dach chciała, teraz on musi orać, jest bez wyjścia

    Tylko, że ja chciałam malutki domek, a tesciowie wybrali duży, bo to wstyd taki mały wybudować. No i potem oni mają zamieszkać w tym domu. 


  2. Przed chwilą, martwywbutach napisał:

    kiedyś to wszystko odziedziczy i ty też jak ci nie da kopa w doopsko, ty jakaś ułomna psychicznie jesteś czy durną udajesz?

    No nie, bo sama chciałam ustanowić rozdzielność majątkową i taką mamy , więc wypraszam sobie określenie durna 🤭😁


  3. Przed chwilą, martwywbutach napisał:

    zobacz na YT "bez rąk bez nóg" to zobaczysz co to niepełnosprawność. Przestań się nad sobą użalać i bierz do roboty zamiast pyerdolić farmazony jaka ty nie szczęśliwa. Rzygać się chce.

     

     

    Czytając Pana wypowiedzi to i owszem. 


  4. Przed chwilą, martwywbutach napisał:

    morda w kubeł i cicho siedzieć, obiad gotować, sprzątać, dziecko wychować, robić mu gałe kiedy chce i dawać doopy i nie marudzić, tylko się cieszyć że on chce na was orać i się poświęca i ty nie musisz tego robić, jesteś niewdzięczna pipa

    Ocho ktoś tu jest sfrustrowanym samcem alfa 😂 drogi Panie martwywbutach, bardzo proszę o zachowanie kultury wypowiedzi. Z nikłą nadzieją, ale proszę. 


  5. Jeszcze chcę dodać, że płacimy wszystko po połowie. Czynsz, rachunki, jedzenie, wydatki na dziecko. Wszystko co dla siebie kupuję sobie sama. Jego rodzice mu nie płacą za wiele dostaje 1000 zł od nich, on tak naprawdę pracuje na nich nie na mnie. To miał wpojone zawsze od małego i nie umie się przestawić. 

    • Sad 1

  6. Pomaga rodzicom w dużym gospodartwie. Uprzedzając, tak wiem z czym to się wiąże. Ale od roku tyle pracuje, wcześniej miał co drugi wieczór wolny od 18 i to mi wystarczało. I też u niego jest cały rok pracy full, bo pracownicy nie dają rady wytrzymać z szefem i odchodzą. 

    Co do komentarza o tym, że się lenie i mam nadmiar czasu. Mimo wielu chorób przewlekłych i niepełnosprawnosci wynikającej z chorób kręgosłupa przed ciążą pracowałam dużo i dużo zarabiałam. Ciąża przyniosła u mnie wiele nieodwracalnych zmian a stała opieka nad dzieckiem pogarsza mój stan zdrowia. Mimo to chcę wrócić do pracy po macierzyńskim, chociaż grozi mi wózek. 


  7. 5 minut temu, Działka napisał:

    Nie wygląda to ciekawie. Nie wiem co ci doradzić. 😞

    Sama nie wiem.. Chciałabym bardzo wszystko naprawić,a nie odejść tak po prostu. Byliśmy na terapii wcześniej ale mąż obraził się na teraputkę, bo wg niego źle mówiła i głupoty... 


  8. Kocham go bardzo, ale nie daje rady. Nie wspiera mnie, jak go o to proszę to odbija, że to ja go nie wspieram. Prosiłam o pomoc go, ale nic nie zrobił 😔chyba cierpię na depresję. Robię wszystko, dom jest czysty, dziecko zadbane. Ale w środku jest ze mną źle, od środka mnie tak mocno wszystko boli. W środku płacze okropnie. 


  9. 1 minutę temu, Działka napisał:

    Masz dokąd pójść z dzieckiem?

    Nie bardzo. Teraz wynajmujemy mieszkanie od jego rodziny, kończymy budowę domu, a właściwie jego rodzice nam kończą budować dom. Umowę miałam do dnia porodu. Mama pracuje, a u nas jest jeden żłobek do którego nie ma wiecznie miejsca,bo jest jeden na 20 tysięcy mieszkańców. Niań w mieście u nas też na lekarstwo.


  10. Mam 27 lat, mój mąż także. Jesteśmy w związku 7 lat, rok po ślubie, mamy półroczną córeczkę. Jestem też DDA. Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że nasz związek się sypie. Mąż dużo pracuje, nie ma go, wyjezdza o 6 wraca koło 21/22. W niedzielę jest dopiero od 11. Przez całe wakacje nigdzie nie zabrał mnie i córki, raz poszliśmy na lody. Jedynie czasami pojedziemy do jego rodziców. Sami też nigdzie nie wychodzimy jak dawniej, jakoś się nie stara o to. Cała opieka i wychowanie dziecka spada na mnie. Kiedy jest w niedzielę zapatrzony jest tylko w dziecko. Od dłuższego czasu często na mnie krzyczy, jest wybuchowy, szybko się denerwuje. Nie chcę tak żyć. Mąż nie chce iść na terapię, a ja nie chcę się codziennie bać czy czasem za chwilę nie wybuchnie. Nie chcę żeby też dziecko na to patrzyło. Ja dosyć wycierpiałam przez ojca, nie chce żeby moje dziecko musiało. Jak pocięłam sobie brzuch nic nie zrobił, tylko się zdenerwował i podrapał mi ręce kiedy je wykręcał. Boli mnie, że nie kocha mnie i nie traktuje tak jak wcześniej. Teraz traktuje mnie jak innych ludzi, albo obojętnie albo z złością i wieczną krytyką. Porozmawiać mogę tylko przez internet. A on wkurza się, że siedzę na telefonie. Ale to mój jedyny kontakt ze światem. Ja nic nie mam teraz oprócz dziecka, mnie zupełnie nie ma. Nie liczę się wcale. Nawet jak ktoś przychodzi to nie wita się ze mną, tylko biegnie do dziecka a ja jak taki dodatek, który gdzieś tam stoi w tyle. Ale jak przychodzi co do czego to zostaje z dzieckiem sama i nagle nikogo nie ma. Nie mam życia swojego. Nie ma mnie. Zniknęłam. Mąż widzi chyba już tylko moje wady. Nie chwali, nie docenia...nie przytula mnie. Dziekco tak, mnie nie i znowu mnie nie ma. Dla nikogo już nie jestem ważna. Ludzie nie cieszą się z spotkania ze mną, tylko z spotkania z dzieckiem. Ja znikam codziennie. Po trochu. Aż całkiem zniknę. Nie ma mnie. Ja się źle odzywam, ja siedzę na telefonie, ja źle myślę, ja źle mówię, ja wypominam, ja nie umiem rozmawiać, ja się denerwuje, ja jestem nienormalna ja mam się zamknąć, ja go źle traktuje,ja się nie przytulam, ja narzekam, ja jestem okropna, ja jestem nie taka,ja nad nim stoję, ja mu ciągle przypominam. Same złe rzeczy. Ja i ja. Dawno nie czułam się tak nie kochana przez faceta, który mnie miał kochać bardzo mocno,szanować, słuchać i wspierać. Kiedy mówię, że mi źle to "pierdzę". Zaczynam wierzyć, że ma rację. Zasłużyłam pewnie na to wszystko. Na to wyzywanie te słowa, popchnięcie. Na ten strach który przed nim czuję. Najgorsze, że on się ciągle obraża na mnie. O prawie wszystko. A ja się ciągle denerwuje bo nie czuję się kochana i praktycznie w większości bo nie wszystko nie jest takie jak bym chciała, jak być powinno. Nie zasługuje już na nic. A na miłość też na pewno nie 😔potrzebuję pomocy, żeby się wyrwać z tego. Żeby chociaż moje dziecko było szczęśliwe. Ja już nie będę 😔

×