Genie In A Bottle
Zarejestrowani-
Zawartość
858 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
422 ExcellentOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Paweł ma chyba tylko jedną siostrę, która jest chrzestną Maciusia. Zatem tym razem pewnie Laura i może ten koleś, który był świadkiem.
-
Słońce... bawisz mnie coraz bardziej. Pomyśl, kim trzeba być, żeby chcieć się chwalić czymkolwiek na kafe. Gdzie każdy może być każdym. Ja tutaj nie muszę sobie reperować samooceny opowieściami o swoich kompetencjach.
-
Nie, to nie jest zawód jak każdy inny. Bo jak w przypadku każdego zawodu służebnego (czyli takiego, którego istotą jest pomaganie innym), to powinno być przede wszystkim powołanie, nieodłącznie związane z posiadaniem konkretnych cech. Psycholog pracuje z najdelikatniejszym i najbardziej wrażliwym i podatnym na uszkodzenie "narządem" - ludzką psychiką. I ktoś taki nie może być zapatrzonym w siebie, pełnym uprzedzeń osobnikiem, nieumiejącym prowadzić dialogu i nierozumiejącym poglądów innych od własnych. Bo może narobić prawdziwych szkód.
-
Tak, pani psycholog. Otwartość na dialog, zdolność do introspekcji i autorefleksji to też nie twoja bajka. Strzeż nas, Boże, przed takimi psychologami.
-
Oj, pani psycholog... Pani to chyba te studia korespondencyjnie w ESKK kończyła. Naprawdę jako psycholog z ambicjami do bycia terapeutą powinnaś wiedzieć, że otyłość, zwłaszcza duża, to bardzo często tylko ten widzialny gołym okiem wierzchołek prawdziwej góry lodowej. I że najczęściej wynika z dużo większych problemów niż zwykłe lenistwo i gnuśność. Strasznie mało empatyczna i z mało otwartym umysłem jesteś jak na kogoś, kto wybrał sobie taki zawód. Trzymasz się kurczowo swoich uprzedzeń, głupich stereotypów i z góry przyjętych przekonań. Dodatkowo nie szanujesz ludzi. Wiesz doskonale, że dokładnie przeciwne cechy powinny charakteryzować psychologa. Strasznie to przykre.
-
Oczywiście, że jest ważny i że w zdrowo funkcjonującym związku jest formą bliskości, a nie tylko sposobem na zaspokojenie chuci. Popęd mają także zwierzęta, a ludzie (przynajmniej w teorii) jednak się od nich różnią. Natomiast jeżeli ktoś opiera swój związek głównie na seksie (zwłaszcza taki z dłuższym stażem, bo wiadomo, że w pierwszej fazie to najchętniej nie wychodziłoby się z łóżka), to nie jest to dobry fundament. Podobnie jeśli cała słynna "chemia" bierze się dla kogoś wyłącznie z wyrzeźbionego ciała. Koleżanka anulka zostawiłaby swojego haniego, gdyby przytył, podobnie jak on zostawiłby ją, gdyby to ona zmieniła wagę. Ich sprawa, ich decyzja, nikomu nic do tego. Ale już zakładanie, że w każdym związku to powinno być normalne, jest koszmarnym nadużyciem. A co do Lusi, to pisanie, że Dre zostawił ją, bo przytyła, tak naprawdę ośmiesza wyłącznie jego. Bo gdyby tak było, to oznaczałoby, że facet jest całkowicie powierzchowny, niedojrzały i nieodpowiedzialny. I że Luśka miała szczęście, że odszedł, bo żyć z kimś takim, to nic dobrego. Mimo wszystko ja o nim mam lepsze zdanie niż anulka i uważam, że nie chciał być z matką swojego dziecka z ważniejszych powodów, a otyłość była ewentualnie ostatnim z puzzelków układanki.
-
A ktoś próbuje?
-
Tylko że ta chemia wcale się nie bierze z wyrzeźbionego ciała. A przynajmniej nie tylko. Najpiękniejszym ciałem nie zbudujesz prawdziwego związku ani nie utrzymasz chemii, jeśli reszta nie gra. I jestem pewna, że Dre nie odstraszyło ciało Lusi. A jeśli tak było, to tylko lepiej dla niej, że swoje japonki i puchówkę zabrał z szafy. I naprawdę nie powinna ani przez sekundę żałować, że to zrobił.
-
Nie jesteś ani stygmatyzowana, ani nazywana prostakiem. Wiadomo, że najlepiej być młodym, pięknym, mądrym, zdrowym i bogatym. I żadna z tych rzeczy nie musi wykluczać innych. Po prostu przyjmuj do wiadomości, że ani ty, ani twój hani nie stanowicie żadnego wzorca. Żyj i daj żyć innym. A nie ciągle się ekscytujesz tematem cudzej wagi, jakby ciebie w jakikolwiek sposób dotyczył.
-
Czytając twoje komentarze, naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że twoje największe życiowe osiągnięcie to chuda i dostępna na życzenie doopa. Ciągle tylko waga (najlepiej cudza), seks i chodzenie na boki. Czy ciebie jakiś hani z grubą zdradzał i masz jakąś traumę? Czy raczej przeciwnie - sama byłaś gruba i zdradzana? Bo masz jakiś obsesyjny i niezdrowy stosunek do wagi. Poza tym wiesz, ludzie, którzy faktycznie mają udany seks, nie muszą się na ten temat rozpisywać. Wolą go uprawiać, bez potrzeby zaglądania innym do łóżka. A jeśli masz tyle lat, na ile wskazuje twój nick, to zachowujesz się naprawdę po goowniarsku. Jak napędzany hormonami nastolatek, którego myśli ciągle krążą wokół wyglądu i seksu, bo jeszcze go nie zaznał.
-
To w końcu ja ją wygnałam z raju czy poszła do swoich zajęć, bo w odróżnieniu ode mnie ma życie i karierę? Bo coś ci się fabuła sypie. I nikt nie musi płakać nad losem Lusi. Ona sama ewentualnie. Wystarczy jej nie obrażać. A twoje personalne wycieczki są naprawdę rozczulające. Nie wiem, czy ty masz 10 lat czy mnie za dziecko uważasz, ale naprawdę nie robi to na mnie żadnego wrażenia. No, może trochę bawi, przyznaję.
-
A ja dalej czekam na przykłady mojego fanatyzmu... I oczywiście, że nie mam własnego życia. Dlatego znam każdego vloga Luśki na pamięć, a w przerwach czytam nawet jej starego bloga i oglądam stare filmiki, bo nie mogę się doczekać nowych. I jeszcze fanfiki o niej piszę. I śledzę konta jej dawnych i obecnych znajomych, żeby wiedzieć, czy dalej się obserwują i czy sobie lajkują zdjęcia.
-
A ja bym cię bardzo poprosiła o zacytowanie przykładów świadczących o tym, że jestem wielbicielką - w dodatku mocną - Lusi. Bardzo proszę mi wskazać, kiedy się nią zachwycam, podziwiam, zachwalam czy wielbię. Miłych poszukiwań. Obawiam się, że będą długie i bezowocne.
-
Bardzo chętnie się douczę. W odróżnieniu od niektórych mam w sobie dużo pokory, zatem bez problemu możesz mi te błędy wskazać. Postaram się ich w przyszłości uniknąć. I ani trochę nie sympatyzuję z L. Co nie oznacza, że sympatyzuję z jej hejterkami.
-
To jeszcze maleńka konkluzja na pożegnanie tematu. Dostałaś zaledwie kilka krytycznych komentarzy, popartych konkretnymi przykładami - twoimi słowami. Nie zostałaś wyzwana, nie było w tym wulgaryzmów, nikt nie krytykował ciebie jako osoby, a jedynie twoje konkretne zachowanie. Dobrze się czułaś? Od razu zaczęłaś atakować. Pomyślałaś, jak czuje się osoba, która od lat jest po prostu obrzygiwana wyzwiskami i hejtowana za wszystko?