Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

witek

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9268
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez witek

  1. witek

    Czy to normalne

    No właśnie.
  2. witek

    Brak seksu w małżeństwie

    Panie Mental, akurat o czytanie bez zrozumienia ciężko mnie oskarżyć. Jeśli nie o to Panu chodziło, to w takim razie wyraził się Pan nieprecyzyjnie. Mniejsza z tym. No dobrze, a jak było u Was?
  3. witek

    Brak seksu w małżeństwie

    Cóż, Panie Mental, napisałeś, że należy się pogodzić z tym, że najczęściej kobieta przestaje po pewnym czasie postrzegać swojego partnera w kategoriach erotycznych i że w takich wypadkach należy uciekać się do zdrady kontrolowanej. Skoro użył Pan słowa „najczęściej”, to znaczy, że przynajmniej w połowie przypadków (większości), według Pana, tak się dzieje. Zatem Zalecane przez Pana rozwiązanie jest aplikowalne w większości przypadków, oczywiście w teorii. Zaś co do samego erotycznego postrzegania partnera w sytuacji przez Pana opisywanej, to nie byłym taki pewien co do neutralnego erotycznie statusu rogacza. Choć nie uprawia Pan seksu z żoną, a przynajmniej zdarza się to rzadko, to jednak nadal jest Pan erotycznym aktorem w tej sytuacji. Paradoksalnie to brak seksu i znaczenie jakie nadaje mu takiej natury układ zabarwione są erotycznie. No dobrze, ale wziąłem udział w tej rozmowie nie po to, by łapać za słówka. Napisałem, bo jestem naturalnie ciekawski. Ciekawski tego jak taka relacja wygląda. Jak to się wszystko zaczęło. To w końcu dość nietypowe. Z relacji różnych rogaczy piszących w internecie wynika, że ich partnerki zwykle z początku są dość niechętne na tego typu rozwiązania. Zwykle przewija się w ich opowieściach element namawiania kobiety na zdradę.
  4. witek

    Brak seksu w małżeństwie

    Miesza Pan tutaj zupełnie różne przypadki, Panie Mental. My tu nie mówimy o kobietach, czy też ogólnie o ludziach ze spektrum aseksualności. Sam zresztą piszesz później, że kobiety o których tu rozmawiamy, to osoby, które seksem generalnie są zainteresowane, odczuwają pociąg seksualny, mają określone potrzeby, ale nie mogą lub z jakiegoś powodu nie chcą seksu uprawić ze swoim partnerem. To że w związkach momenty „małżeńskiej posuchy” się zdarzają to pewne. Pytanie w jaki sposób odbija się to na relacji. W pewnych konkretnych przypadkach, np Waszym, nie stanowi to problemu, ale wynika to z bardzo konkretnych preferencji (upodobanie do kobiecej dominacji) i dość nietypowych ustaleń (przyzwolenie partnera na otwarty związek po stronie kobiety). Jednak zaryzykuję i stwierdzę, że w znakomitej większości takich sytuacji (atrofii pożycia erotycznego w związku) ludzie są raczej nieszczęśliwi i chcieliby się erotycznie realizować z ukochaną i bliską sobie osobą. Sądzę, że rada, by akceptować zanik życia erotycznego w małzeństwie i zachęcać do jego realizacji poza związkiem, jest w przeważającej liczbie przypadków zła. Nie zła moralnie. Zła z perspektywy praktycznej. Nie każdy jest w stanie i ma ochotę na taki układ się zgodzić. Wymaganie go od kogokolwiek jest niemądre. Nie mam i nigdy nie miałem nic przeciwko nietypowym układom związkowym. Dla każdego co innego według jego potrzeb. Nie toleruję tylko naiwności. A naiwnym jest twierdzić, że model związku cuckold — hotwife jest złotym przepisem na relację dla każdego i każdy się w nim odnajdzie.
  5. witek

    Brak seksu w małżeństwie

    Albo przynajmniej zubożeniem jej?
  6. witek

    Brak seksu w małżeństwie

    Rozumiem. Hmm czyli macie tzw. związek FLR. O ile jestem w stanie zrozumieć logikę tej namiętności i nie zamierzam się tu spierać o sensowność zaprawiania sobie pożycia małżeńskiego w ten sposób, to zastanawia mnie wymiar praktyczny wprowadzania takich rozwiązań. Konkretnie realność długoterminowego utrzymania takiego, nazwijmy to, układu. Z moich osobistych doświadczeń, jak i deklaracji kobiet z ktorymi o seksie zdarzało mi się rozmawiać, wynika, że penetracja jest dla nich bardzo istotna. Nie tylko jako forma zaspokajania erotycznych potrzeb, ale też sposób budowania i podtrzymywania emocjonalnej więzi z partnerem. Oczywiście, możemy z drugiej strony powiedzieć, że otworzenie się przed drugą osobą w sferze niekonwencjonalnych i niecodziennych pragnień erotycznych, pokonanie wstydu i ćwiczenie szczerości jest również czymś co buduje bliskość między dwojgiem ludzi. To też z pewnością prawda. Ale czy faktycznie może to być substytutem dla klasycznego stosunku? Pytam ze szczerej ciekawości. Czy praktyczne wyeliminowanie penetracji z waszego pożycia nie owocuje stopniowym rozpadem więzi emocjonalnej?
  7. witek

    Brak seksu w małżeństwie

    Ach, rozumiem. Ale czy wspomniany brak seksu nie wynika w przypadku Waszego związku z hmmm ustaleń. W końcu lubisz kobiecą dominację.
  8. witek

    Brak seksu w małżeństwie

    A Ty, Panie Mental, nie jesteś przypadkiem singlem?
  9. witek

    Elokwencja w związku, czy jest ważna?

    Kompletnie nie rozumiem co jest we mnie tak skomplikowanego. Jestem zupełnie normalnym chłopem, Poetko.
  10. witek

    Elokwencja w związku, czy jest ważna?

    No dobrze, Poetko, ale w tej chwili właśnie mówisz o porozumieniu, ktore wymyka się intelektualnemu podejściu do sprawy. I z tym się zgadzam.
  11. witek

    Elokwencja w związku, czy jest ważna?

    Na bliskości, a tę buduję się na przeróżnych płaszczyznach. Ty powiesz — na intelektualnej, Pieprz powie — religijnej, Res powie — stricte erotycznej. Nie, nie będę. Wspomniałem o tym teraz, bo przybrałaś drażniący to protekcjonalnej staruszki. Dokładnie „Ach tak”. A jednak ja lubię przypomnieć. Cóż, przykład Joyce’a jest faktycznie skrajny, ale w jakiś sposób znamienny. Pokazuje, że inteligencja nie musi być fundamentem namiętnej miłości.
  12. witek

    Elokwencja w związku, czy jest ważna?

    Praktyka, a nie teoria. Przejęzyczyłem się.
  13. witek

    Elokwencja w związku, czy jest ważna?

    Przytoczę tu, tak jak poprzednim razem, gdy nawiązała się dyskusja na ten temat, przykład Joyce’a, ktory spędził całe życie z prostą kobietą z „ludu”. Może i utyskiwał w listach na brak zgodności intelektualnej z żoną, ale kochał ją nad życie i życie to spędził właśnie z nią. To oczywiście tylko anegdota.
  14. witek

    Elokwencja w związku, czy jest ważna?

    Po pierwsze nie o inteligencji tu rozmawiamy, a o kompetencjach w zakresie wiedzy ogólnej. Te można z powodzeniem uzupełnić. Inteligencja nie jest jedynym co ma człowiek do zaoferowania. To że ktoś jest mniej inteligentny, nie znaczy, że jest pusty i nie znaczy, że osoba bardziej „lotną” będzie się z nim nudzić. Każcie psom buty uszyć ze związku opartego na inteligencji. Przypomnę ci Poetko o tym, że jestem od ciebie starszy. Co więcej, doświadczenie naszych rozmów pokazuje, że z nas dwojga to ty jesteś tą idealistycznie usposobioną. Zdrowy rozsądek podpowiada, że kryteriów dobierania sobie partnerów i partnerek jest tyle ile osób dobierających. Dla każdego co innego jest istotne. Nie muszę też wspominać o tym, że zaangażowanie się danej osoby w dany związek jest sprawą w dużej mierze przygodną, a nie wynikiem starannej selekcji. Życie i doświadczenie pokazuje, że oczekiwania sobie, a teoria sobie… Nie ma w tym krztyny idealizmu. Wręcz przeciwnie, to pragmatyzm.
  15. witek

    Elokwencja w związku, czy jest ważna?

    Ciekawe, wśród moich znajomych była dość podobna sytuacja. Mężczyzna wyznał partnerce, że jest hmm kulturalnie za mało kompetentna. Bardzo niezręczna i nieprzyjemna sytuacja. I źle świadcząca o wyznającym, bo przecież nie na podręcznikowej wiedzy i elokwencji związki się opierają. Z drugiej strony są ludzie, dla których dopasowanie na tej płaszczyźnie jest istotne. Kompatybilność, hmm nazwijmy to na potrzebę dyskusji, temperamentów intelektualnych jest ważna. Ale w opisanej przez ciebie sytuacji nie o inteligencje chodzi, a o twardą wiedzę, różnorodność języka. Mądry partner lub partnerka, gdy znajdzie się w takiej sytuacji, wykorzysta ją na korzyść swoją i swojej ukochanej. Uczenie się od siebie, wzajemne zarażanie się pasjami, to potrafi bardzo zbliżyć do siebie ludzi. Twój partner powinien spojrzeć na to jak na kolejny sposób budowania bliskości, a nie marudzić jak sfrustrowany belfer, że za mało „wiesz”. Na przestrzeni moich związków nauczyłem się wielu rzeczy od moich partnerek i wierzę, że sam też coś z siebie dałem. Ten wymiar relacji jest czymś nie do przecenienia.
  16. witek

    Pocałunek w dłoń

    Zboczeniec jeden.
  17. Jasne, ale nadal, jeśli sama mu nie groziła mordobiciem, to nie wiem czym mogłaby sobie zasłużyć na to.
  18. Może, może. Swoją drogą, Panie Leżaczku, może Pan też powinien przemyśleć priorytety, skoro w sytuacji, w ktorej jeden partner grozi drugiemu rękoczynami, twoim pierwszym instynktem jest szukanie problemu w przywiązaniu stron krzywdzonej do dziecka. Świat staje na głowie.
  19. Cóż, problemy związkowe i ich przyczyny są rożne, ale jeśli jeden z partnerów reaguje na nie groźbami przemocy fizycznej, to ciężko ratować taki związek bez naprawdę radykalnych kroków. Ja bym się w ogóle zastanawiał, czy gra jest warta świeczki.
  20. Ciężko, Panie Leżaczku, by na pierwszym miejscu był mężczyzna, który tak traktuje swoją partnerkę i grozi jej rękoczynami.
  21. Pana troska o moją orientację zawsze mnie wzrusza. Gdybym był złośliwy, powiedziałbym, że jest podszyta fascynacją. Ale przecież wiemy, że z Pana jest złoty człowiek z sercem na dłoni.
  22. witek

    Sex z hot 40 ktoś wie

    Była, choć pośrednio. Ech wy ta wasza socjotechnika wykwitająca we wszystkich możliwych derywatach. Jestem tu już rok z okładem i nadal nie pojmuję tego.
  23. witek

    Sex z hot 40 ktoś wie

    Proszę nie mylić optymizmu z pozytywizmem.
×