Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

R90k

Zarejestrowani
  • Zawartość

    91
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez R90k


  1. 5 minut temu, ANECZKA40 napisał:

    Dziwne czasy nastały:( Albo ja wyrosła z innymi wartościami i poglądami na życie.  

    My z mężem jak postanowiliśmy wziąść ślub to wybraliśmy oczywiście lepszą opcję do mieszkania.  Mieliśmy do wyboru iść na stancje, zamieszkac z treściami i mieć dla siebie jeden pokoik albo przeprowadzić się do rodziców moich i mieć całe piętro dla siebie. 

    Zakładając rodzinę nigdy nie myslalam ojej A co będzie jak się rozwiedziemy, ponieważ wychodząc za mąż kochałam go na tyle mocno że nie zakładałem takiej opcji. 

     

    Więc jeżeli dziewczyna takie ma podejście do bycia z Tobą,  to pytanie gdzie jej miłość?  Może jej pasuje taki układ, Ty u siebie ona u siebie, może nie jesteś jej potrzebny do życia tylko jakieś inne profity z Ciebie ma. 

     

    Niestety ale jeżeli ludzie się kochają i chcą być ze sobą kompromisy muszą być.  

    Powodzenia

    Dziękuję za wypowiedź..... Jej nie pasuje właśnie takie coś ona tu a ja tam.... Rzecz w tym że ciągnie mnie na kawalerkę 32m w kamienicy której nigdy nie da się wykupić gdzie ja mam dom i swoje piętro dla niej minusem nie do przejścia jest to że na dole zamieszkują moi starsi rodzice którzy żyją swoim życiem..... Dla mnie wychowywanie dziecka w jednym pojoku jest niedorzeczne dlatego wybieram dom.... Jestem skłonny nawet połowę domu zapisać swojej kobiecie udowadniając jej swoją stałość w uczuciach i pewność jej osoby...... Ona nawet nie chce iść tu do pracy tylko jeździć na 2 miesiące a potem żyć do skończenia środków i dalej jechac to dobre dla nastolatki nie dla kogoś kto chce rodzinę zakładać 


  2. 7 minut temu, Margo napisał:

    Dziecko przy takich dochodach to nieporozumienie . Naprawdę chcecie mieć dziecko?

    Ona chce bo wierzy że jakoś to będzie..... Ja jestem realistą i wiem że faktycznie jakoś by to było gdyby poszła do pracy i zarabialibysmy wspólnie albo zamieszkali byśmy z moim rodzicami na piętrze swoim była by łatwiej....... I wtedy faktycznie było by jakoś...... Ale przy jej rozumowaniu wyżej wspomnianym przezemnie jest to tak jak napisałaś nierealne


  3. Ona chce bo wierzy że jakoś to będzie..... Ja jestem realistą i wiem że faktycznie jakoś by to było gdyby poszła do pracy i zarabialibysmy wspólnie albo zamieszkali byśmy z moim rodzicami na piętrze swoim była by łatwiej....... I wtedy faktycznie było by jakoś...... Ale przy jej rozumowaniu wyżej wspomnianym przezemnie jest to tak jak napisałaś nierealne


  4. 2 minuty temu, gwoli wyjasnienia napisał:

    Ja mysle, ze u was glownym problemem jest zupelnie inne wyobrazenie o zyciu jako takim. Ona chce wolnosci i mozliwosci decydowania o sobie i to obojetnie czy chodzi o prace, czy gdzie ma mieszkac. Ty natomiast myslisz powaznie o tym zwiazku i proponujesz jej perspektywe, ktora jej nie pasuje. Rozumiesz? Mam obawy, ze nie uda wam sie w tej kwestii znalezc wspolnego mianownika. Ty masz inne potrzeby, ona inne. Trudno wyjsc z wlasnej skory. Ona nie widzi problemu, zeby dalej tak zyc jak do tej pory. Nie martwi sie o przyszlosc, stabilizacje, jakies zabezpiczenie finansowe. Ty natomiast tylko o tym myslisz. Drugim problemem jest, ze jesli jedno z was da sie przegadac i zmieni decyzje to bedzie z tym nieszczesliwy co nie dobrze wrozy zwiazkowi. Tu nie ma po prostu rozsadnego rozwiazania, zeby oboje byli zadowoleni . . .  co dla mnie znaczy, ze nie widze pozytywnie waszej wspolnej przyszlosci. Obym nie miala racji. Pozdrawiam.

    Dziękuję za odpowiedź po setkach analiz przeprowadzonych w swojej głowie całkowicie zgadzam się z tobą co do slowa..... To chyba smutna prawda


  5. Dnia 22.05.2020 o 16:35, gosc__ napisał:

    No i ma rację. Widac, ze kobieta ma łeb na karku.

    Taki cwany jesteś? To przepisz na nią połowę mieszkania swojego - może wtedy się wyprowadzi.

    Chcesz, aby się przeprowadziła do Ciebie - bo dla Ciebie to wygodna opcja, dla niej nie. Ona może stracić mieszkanie - ROZUMIESZ TO? Nawet jeżeli nie ma możliwości wykupu - może spokojnie mieszkac tam do końca życia, jeżeli będzie płacić. Znam sporo takich ludzi. A ty siejesz jakiś defetyzm.

    Po co się wyprowadzać na stancję, gdy ma się darmowe mieszkanie i mało zarabia? 

    Dobrze więc mam do ciebie pytanie jak odniesiesz się do tego że ja chce z partnerka założyć rodzinę ale ona przywykla do wygodnego cycia jakim. Jest jeżdżenie za granicę na 2 miesiące a potem siedzenie w domu aż się kasa skończy... Ja namawiam ja na podjęcie pracy w kraju jeśli chcemy coś razem budować ona odmawia argumentując to tym że nie będę ustawiał jej życia i mówił co ma robić  ale to nie ja stawiam jej warunki tylko życie stawia taki warunek przed każdym z nas jak chcemy rodzine założyć..... Pytam. Partnerki za co będziemy żyli skóry ty nie bedziesz miala maciezynskie go a ja jedna pensje 2100zl ona odparła ale przez rok będzie 500 plus i 1000zl na dziecko.... I to ma. Nam dać zielone światło naprawdę? I na koniec zarerwowala mi cytat jak się kogoś kocha nie patrzy się na nic.....


  6. 1 godzinę temu, Solanka napisał:

    Jakieś dziwne układy tymczasowe podszyte strachem. Jak się ludzie kochają, to biorą ślub i zamieszkują tam gdzie są lepsze warunki dla powstającej rodziny. Ona chyba nie myśli o wspólnej przyszłości z tobą. Jesteś, bo jesteś, a jak się trafi lepszy to żegnaj.

    Tez tak myślę i dlatego jestem pełen obaw dziękuję za odpowiedź.... 


  7. No dobrze ta sytuację z mieszkaniem potrafię zrozumieć ale jak mam zrozumieć podejście do pracy jak mamy założyć rodzinę na 32 m i z jednej pensji skoro w razie ciąży nie będzie w stanie już do pracy pójść moja partnerka a nie chce jej podjąć aby mieć jakieś maciezynskie.... Nie rozumiem tego podejścia.... 


  8. Witam wszystkich serdecznie... Mam wielki problem zapewne już poroszany przez wiele osób ale bardzo bym was prosił o radę.... Robię to pierwszy raz i proszę o wyrozumiałość jeśli zamieściłem coś w złym miejscu..... Mam cudowna dziewczynę kochamy się a przynajmniej tak mi się wydaje... Jesteśmy razem 2 lata mamy po 30 lat ja obecnie mieszkam w duzym domu rodzinnym na wsi kury jest przepisany już na mnie mieszkam tam tylko ja i rodzice moja partnerka mięska w kawalerce 32m która jest w jej posiadaniu z racji zasiedzenia po ojcu ale nigdy prawnie nie będzie jej własnością ponieważ nie ma możliwości wykupu tego lokalu..... Mieszkanie to znajduje się w miejskiej kamienicy która jest w bardzo oklakanym stanie i otoczenie jest wręcz patologiczne co chłopaka wychowanego na wsi w otoczeniu ludzi normalnych pracujących budzi co najmniej lęk....... I chcemy razem zamieszkać i mieć dziecko ja pracuje moja partnerka od zawsze prowadzi tryb życia taki ze wyjeżdża za granicę na 2 miesiące a potem żyje aż skan za się pieniądze i jak jest potrzeba znowu jedzie ja walczę z nią o to by znalazła pracę w kracu żebyśmy obydwoje zarabiali i żeby przeprowadziła się do mnie.... Mam cała górę dla siebie osobne wejście jedynie podwórko wspólne z rodzicami co jest normalne..... Ona mówi że nie ma zamiaru zmieniać nic w swoim życiu dla nikogo.... I że jeśli ja kocham nie pownienem na nic patrzyć tylko starac się z nią o dziecko i wprowadzić się do jej kawalerki która w razie zaniechania miesięcznych wpłat zabierze miasto stąd ten jej upór żeby tam zostać.......  Doradźcie mi co mam robić ja nie wyobraź sobie żeby u nas w kraju zarabiając 2100 zł na miesiąc 600 zł za kawalerkę na miesiąc płacąc utrzymać się z dzieckiem i dziewczyna która nie chce tu podjąć pracy..... Bo jej jest tak wygodnie jechać i wrócić a potem siedzieć...... Dziecko było by dla niej błogosławieństwem bo nie musiała by już jeździć i wogole pracować... Tak podejrzewam...... Mówi że mnie kocha ale nawet nie chce pójść na kompromis żeby wynieść się całkiem w jakieś naturalne miejsce z dale od moich   rodziców i jej kawalerki skoro moi rodzice jej przeszkadzają...... Ona tłumaczy się tym że nie może bo w razie jak bysly się rozstali to ona nie będzie miała do czego wrócić i będzieusiala mieszkać ze swoją matka..... Błagam was o pomoc opisałem ile mogłem sprawę w razie pytań napisze więcej....... 


  9. Witam wszystkich serdecznie... Mam wielki problem zapewne już poroszany przez wiele osób ale bardzo bym was prosił o radę.... Robię to pierwszy raz i proszę o wyrozumiałość jeśli zamieściłem coś w złym miejscu..... Mam cudowna dziewczynę kochamy się a przynajmniej tak mi się wydaje... Jesteśmy razem 2 lata mamy po 30 lat ja obecnie mieszkam w duzym domu rodzinnym na wsi kury jest przepisany już na mnie mieszkam tam tylko ja i rodzice moja partnerka mięska w kawalerce 32m która jest w jej posiadaniu z racji zasiedzenia po ojcu ale nigdy prawnie nie będzie jej własnością ponieważ nie ma możliwości wykupu tego lokalu..... Mieszkanie to znajduje się w miejskiej kamienicy która jest w bardzo oklakanym stanie i otoczenie jest wręcz patologiczne co chłopaka wychowanego na wsi w otoczeniu ludzi normalnych pracujących budzi co najmniej lęk....... I chcemy razem zamieszkać i mieć dziecko ja pracuje moja partnerka od zawsze prowadzi tryb życia taki ze wyjeżdża za granicę na 2 miesiące a potem żyje aż skan za się pieniądze i jak jest potrzeba znowu jedzie ja walczę z nią o to by znalazła pracę w kracu żebyśmy obydwoje zarabiali i żeby przeprowadziła się do mnie.... Mam cała górę dla siebie osobne wejście jedynie podwórko wspólne z rodzicami co jest normalne..... Ona mówi że nie ma zamiaru zmieniać nic w swoim życiu dla nikogo.... I że jeśli ja kocham nie pownienem na nic patrzyć tylko starac się z nią o dziecko i wprowadzić się do jej kawalerki która w razie zaniechania miesięcznych wpłat zabierze miasto stąd ten jej upór żeby tam zostać.......  Doradźcie mi co mam robić ja nie wyobraź sobie żeby u nas w kraju zarabiając 2100 zł na miesiąc 600 zł za kawalerkę na miesiąc płacąc utrzymać się z dzieckiem i dziewczyna która nie chce tu podjąć pracy..... Bo jej jest tak wygodnie jechać i wrócić a potem siedzieć...... Dziecko było by dla niej błogosławieństwem bo nie musiała by już jeździć i wogole pracować... Tak podejrzewam...... Mówi że mnie kocha ale nawet nie chce pójść na kompromis żeby wynieść się całkiem w jakieś naturalne miejsce z dale od moich   rodziców i jej kawalerki skoro moi rodzice jej przeszkadzają...... Ona tłumaczy się tym że nie może bo w razie jak bysly się rozstali to ona nie będzie miała do czego wrócić i będzieusiala mieszkać ze swoją matka..... Błagam was o pomoc opisałem ile mogłem sprawę w razie pytań napisze więcej....... 

×