-
Zawartość
692 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Tartufo wygrał w ostatnim dniu 27 Wrzesień 2020
Tartufo ma najbardziej lubianą zawartość!
Reputacja
1587 ExcellentOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Ja tam nie zazdroszczę, bo też mi niewiele w życiu brakowało. Ale takie stwierdzenie co niektórych może wkurzyć, bo bądźmy uczciwi - zapracowała, ale na fikcyjnym stanowisku w firmie ojca, ok?
-
Doznałam mikroudaru gdy usłyszałam na insta "test miętowych poppeRsów". A to tylko poppetsy... dzięki bozi, bo test poppersa by już przebił psikacza do pipy. (Znajomy gej mnie kiedyś obrazowo uświadomił to co jest)
-
Ale ja w swoim pierwszym komentarzu nie zacytowałam ciebie, tylko odniosłam się zarówno do twojego komentarza jak i tego o sali zabaw, gdzie autorka zwraca uwagę na to samo jak widać 10 innych osób tez nie uważa jej zachowania za jakieś dziwne, albo jak to ujęłaś "coś tu jest nie tak". I jeśli chodzi o moje dzieciństwo, napisałam o tym w jednym zdaniu i temat mnie uznałam za zakończony, to ty je przywołujesz w każdej kolejnej wypowiedzi Ogarnij się dziewczyno trochę, serio. Mnie nadawanie jedna przez drugą jak prowincjonalne przekupy nie kręci ani trochę, baw się sama.
-
Chryste, nieźle tam....
-
Niestety za dobrze znam ten typ osoby, która jest w stanie aż tak kogoś nie znosić, że automatycznie, bez większych sensownych argumentów projektuje na jego dzieci/rodzinę/przyjaciół domniemane negatywne cechy. W moim rozumieniu świata i ludzi to, że za kimś nie przepadam i uważam że źle robi, nie implikuje od razu, że wszystko co robi i wszystko w jego otoczeniu jest złe. Mała jest normalna, zachowuje się normalnie, ma swój charakter, tak jak ekstrawertyczne dziecko obok. Czasem nam się może "trafić" dzieciak o osobowości niekompatybilnej z naszą, ale wmawianie mu z tego powodu, że jest dziwne, ma problemy psychiczne, powinno być inne, trąci już totalnie toxic mamuśką, o której parę lat później będzie opowiadać na terapii. Oczywiście jeśli nie da sobie przez mamuśkę wmówić, że wg psychologów coś z nim nie tak i się nie zrazi. Nie mylić z dobrym wychowaniem, bo to nie jest kwestia wychowania. Nawet najpilniej wychowywane dziecko nie zmieni się z cichego samotnika w króla imprez. Nie widzę tu żadnego mojego schematu, a co dopiero narzucania go. Za to serdecznie cie zachęcam wyjść poza własny
-
Mam wrażenie, że jakbyś usłyszała że mała się śmieje, to natychmiast dorobiłabyś sobie teorię, że biedne dziecko zgłupiało przez matkę, która się śmieje do kamery. Sorry, ale jestem w stanie sobie wyobrazić już każdy twój negatywny komentarz pod jej adresem, tyle już ich tu było kompletnie z tyłka wziętych. Jak widać "dzieciństwo ma swoje prawa", tylko nie ma prawa wykraczać poza twoje schematy. Może i byłaś roześmianym rozgadanym towarzyskim dzieckiem, ale jakoś nie znalazło to chyba przełożenia na dorosłe życie, bardzo dużo masz w sobie negatywnej energii.
-
Bez przesady z tym osądem, że dziecko jest zbyt poważne, nie szczebiocze, "stare maleńkie". Nie ma w tym nic złego. U mnie w domu, w rodzinie, wszystko było w najlepszym porządku, a też byłam od dzieciństwa taką osobą. Swoje radości wyrażamy inaczej niż piskami i do dzisiaj mam alergię na osoby rozemocjonowane i hałaśliwe. Zawsze lubiłam siedzieć z dorosłymi i lubiłam jak ze mną rozmawiano poważnie, a nie jak z przygłupem. Do dzisiaj zresztą bardzo lubię takie dzieciaki i jak z nimi przebywam, to widzę jakąś ulgę, że w końcu ktoś je traktuje jak normalne myślące osoby. To nie znaczy, że one są smutne, skrzywione, straumatyzowane. Biegające, piszczące, szczebioczące i machające rękami dziecko naprawdę nie jest w niczym zdrowsze czy normalniejsze, po prostu jak każdy człowiek ma prawo mieć swoją osobowość;)
-
To mi brzmi najlepiej i jednocześnie najbardziej bapkowo - jest baaahco zajęta organizacją ślubu siostry. Wzięła na siebie rolę wedding plannerki, bo każdy w rodzinie wie, że jeśli chodzi o organizację, Magdalena nie ma sobie równych. Gdyby nie ona, mama i siostra by już dawno zginęły, bez zakupów, po ciemku z odłączonym prądem. Nawet nie macie pojęcia jak skomplikowana jest organizacja wesela, ile szczegółów trzeba ogarnąć, zwłaszcza jeśli jest się typem perfekcjonistki, która musi mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Istne kongo, a nawet mehiko.
-
Nie takie rzeczy się robi, ale nie w przypadku osoby, która tak mocno nie ma do siebie dystansu i nie potrafi się z siebie śmiać. Np. historia ze świeczką nivea - karo stała się wręcz memem, staty poszły w górę, stała się popularna nawet w kręgach, które o niej wcześniej nie słyszały. Moim zdaniem śmieszna sytuacja, w ogóle nieszkodliwa wizerunkowo, wręcz przeciwnie, a ta obrażona bo ktoś się z niej śmieje, usuwa ślady zbrodni. A co dopiero wpaść na to, by zbudować sobie zasiegi czymś takim, co naprawdę godzi w wizerunek.
-
No i tutaj akurat prawdę powiedziała, czy ma firmę czy nie, to nie zmienia absolutnie niczego.
-
Ale już nie ma przedsiębiorczyni na insta brawo Magda!
-
Ach, czyli między wierszami przyznaje, co ją tak męczy i od czego musi odpoczywać. Od pokazywania kurtki do kamery. No tak, wzbiera we mnie ogromne współczucie dla tej ciężkiej sytuacji. Jednocześnie to pokazywanie kurtki czy obiadu do kamery uniemożliwia jej cieszenie się życiem, czyli w sumie dołuje. Nagrywanie męczy i dołuje. Super z ciebie materiał na influ Magda, wszyscy chcemy oglądać ludzi, którzy w social mediach przeżywają drogę krzyżową, to takie inspirujące, ja to normalnie ładuję akumulatory życiowej energii jak oglądam taka wiecznie zmęczoną skwaszoną osobę.
-
Jezu, to w sumie jest straszne. Zawsze na wyjazdach ma ten wózek ręczny, bo rydwanu nie wpakuje do auta. Żeby się ruszyć 10cm, musi kogoś zawołać. Przykładowo na basenie zaświeci jej słońce w oczy, to siostra musi wyjść żeby ją przesunąć. Chce podjechac 2 metry bliżej zeby cos zobaczyc i tez musi poprosić. Siedzi przy stoliku i brakuje jej 3cm żeby sięgnąć po frytkę, to musi poczekać aż siora np wróci z toalety. Horror. Trochę się nie dziwię, że tak ją triggerował temat zbiórki na samochód dostosowany do wózka elektrycznego. Że się pultała, że to nie jest żadna pierwsza potrzeba konieczna do życia. Pewnie nawet nie o samochód tak jej było przykro, tylko o to, że chciałaby mieć kogoś, kto będzie ją woził takim autem jak Joannę, komu by zależało żeby z nią jeździć i ułatwić życie
-
Pokaże, pokaże, tylko najpierw musi zrobić plan, jak w jeden dzień skumulować wszystkie życiowe czynności z miesiąca, żeby było nam łyso. Przykładowo, po kolei: wstaje, myje włosy, bawi się z guziczkiem, idzie na pocztę, do prosiaczka po ulubioną wędlinę, na spotkanie z Alą w aquaparku, do pani Natalii na pazy, do Riviery na zakupy wiosenne, do urzędu załatwić parę ważnych spraw, do dziadków na kawę, pokaże niedostosowany paczkomat w czasie pielgrzymki do Swarzewa, wróci autostopem, po drodze do domu wstąpi do żabki po kanapkę która jest naprawdę niesamowita, potem wrzuta jak siedzi przed laptokiem i odpisuje na maile, wieczorem wpada ekipa na planszówki a potem jedzie do władka na weekend. Mnie już łyso od czytania, co napisałam
-
Tylko ona prawdopodobnie ma taką narrację (ale nie wiem, na ile faktycznie to powiedziała, a ile sobie sama dopisalam), że wtedy była zalękniona, wystraszona, niepewna siebie, źle się czuła w swojej skórze, miała tryb "przepraszam że żyję". A jak poczula się lepiej, nabrała śmiałości, przekonała się o swojej wartości i postanowiła iść przez życie z podniesioną głową, to to nagle się pewnym nieżyczliwym ludziom przestało podobać, kłuło w oczy, bo ludzie są zawistni i nie lubią prewnych siebie kobiet. Tak mi się wydaje, że taki argument padł, kiedy coraz więcej osób zaczęło jej pisać, że zmieniła się na gorsze.