-
Zawartość
734 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Tartufo
-
I to jak!
-
No i super. Szkoda, że z nowoczesnością nie ma wiele wspólnego, bo idzie to w zupełnie inną stronę. Nasi starzy i dziadkowie to dopiero mieli używanie, okazji na weselach w remizach czy w sianie nie przepuścili, pokolenie moich rodziców rozróżniało chodzenie "do kina" i "na film". Nowoczesność jest taka, że ludzie bzykają się coraz mniej, są od siebie coraz dalej, a wzorce zachowań społecznych idą z Japonii / Korei / Chin, gdzie normą staje się życie w celibacie. Nie mówię, żeby "dawac" na lewo, prawo i z kim popadnie. Ale ze swoim własnym fagasem podkręcić czasem atmosferę spontanicznie w aucie, w krzakach, o zgrozo w kiblu jest ekstra, a jeśli jakaś pruderyjna damulka z ustami ściśniętymi w ciup moralizuje, że taka babka nie ma do siebie szacunku, kto to widział, to tym lepiej i bardziej kręci, naraaa
-
Rozwod Vlogerki- Pani niegdys z ciemna grzywka i dlugimi wlosami
Tartufo odpisał reta ela na temat w Gwiazdy / TV / Kino
Chryste, ona zacytowała tytuł istniejącego wątku -
Młodsza o kilka lat, ale nie wiem dokładnie, może 3
-
No chyba że klasyka gatunku toksycznych matek, których dzieci opuszczają gniazdo: emocjonalne szantaże, granie opuszczonej i samotnej, udawanie chorób i ataków serca, telefony co chwilę że niby coś się stało, wywoływanie wyrzutów sumienia, histerie wtedy to już kwestia jasnego postawienia granic
-
Na podstawie? Czego? Nie jest ubezwłasnowolniona, nie musi mieć prawnego opiekuna. W jaki sposób miałaby swoje wymagania z kosmosu egzekwować?
-
Wiemy tyle, że przynajmniej kilka lat temu Magda uważała, że wnoszenie jej z wózkiem po schodach "to przecież nie problem", więc się nie zdziwię, jeśli ona racjonalizując sobie w głowie swoją sytuację myśli, że mieszkanie z nią do końca życia i obsługa to przecież nie problem. A to, że już zawsze będą razem z siostrą, nic ich nie rozłączy, będą sobie rozmawiać, oglądać seriale, spędzać razem całe wakacje, to dla Asi naprawdę cudowna ekscytujaca perspektywa.
-
Bo jestem dokładnie takim przypadkiem jak Asia. Tylko z ogromną różnicą i szczęściem, że mój domownik jest w odróżnieniu od mamy Magdy mentalnie dorosły i ogarnięty życiowo, a nie nieporadny i błądzący jak dziecko we mgle. I rozumie, że to ON musi wziąć na siebie odpowiedzialność zabezpieczenia przyszłości swojemu dziecku, po tym jak sam opuści ten świat. A drugie dziecko nie może ponosić konsekwencji nieswoich wyborów w aż tak dużym zakresie, by paraliżować własne życie. Ale nie jest w tym wyjątkiem, teraz już nie ma takiego średniowiecza w myśleniu, że rodzeństwo, a potem dzieci rodzeństwa muszą na siebie domyślnie brać te odpowiedzialność.
-
Niech dadzą spokój tej dziewczynie, to nie jest jej problem. Może z dobrej woli wziąć siostrę czasem na jakiś wyjazd czy wyjście (pamiętając przy tym, że priorytetem jest mąż i potrzebują wyjazdów tylko sami ze sobą). Zrobiła milowy krok w życiu wyprowadzając się z Redy, nie będzie się teraz cofać do bycia na każde zawołanie. Magda jak przyjdzie co do czego, może nawet poszukać mieszkania bliżej siostry (ale w sensie nie ulicę obok, trochę dalej, żeby dać jej oddech ) żeby móc się widywać raz na kilka dni albo w razie bardzo nagłej potrzeby. Opiekunka, podstawowe dostosowanie mieszkania, dobre stosunki z sąsiadami (no niestety, skwaszona mina i donoszenie na policję tu nie pomagają) by w razie czego móc na nich liczyć (wyobraźmy sobie sytuację, że np Magdzie coś spadnie na podłogę tak, że nie może niczym tego podnieść, a potrzebuje tego natychmiast) I da radę. Bardzo liczę na zdrowy rozsądek Asi, że nie da sobie wmówić, że jest jej coś winna.
-
Wyjście widzę takie, że Magda musiałaby zamienić mieszkanie na mniejsze, na parterze lub z windą bez dojścia schodami, i faktycznie wziąć 2 razy dziennie opiekuna z gminy lub za większą dopłata prywatnie z renty (teraz są kolejne dodatki do renty i to niemałe, tylko musi złożyć wniosek i przejechać się na komisję zus, a dostanie nawet ze spłatą od stycznia tego roku). Siora tu niezbędna chyba nie będzie, ani desperackie szukanie chłopaka. Tylko że Magunia po pierwsze musiałaby dorosnąć i wziąć życie w swoje ręce, a po drugie -i doskonale wiem, że to bardzo trudne- przełamać wstyd przed obcą osobą. Ale to najlepsze, co może zrobić dla siebie i swojej rodziny.
-
Bapka! Widzisz mnie? Jakby co to ci powiem, że żaden wstyd pójść samemu na wesele, sama tak kilka obskoczyłam i było naphaawdę rewelacyjnie. Sto razy bym wolała pójść sama niż z kimś z łapanki i się przejmować czy się dobrze bawi i czy dobrze się czuje w towarzystwie moich znajomych i rodziny.
-
Nie sądzę, by uzębienie czy cokolwiek związanego ze zdrowiem było dla niej tak ważne, by uznać to za swoje "marzenie" Nie wiem co to będzie, ale na samą myśl mi łyso
-
Może wie, że żadnego szału nie będzie, jakoś nic za dobrze leżeć nie chce, więc zawczasu się asekuruje, że to tak zupełnie celowo, po prostu wspaniałomyślnie decyduje się wyglądać średnio, to wszystko dla siostry ale vloga nie oglądałam, więc nie słyszałam dokładnie jak to powiedziała
-
Nic mnie nie zdziwi po tym, jak oznajmiła, że nie używa polskich znaków, bo algorytmy juciuba działają tak, że za ąćężłń w tytułach filmów ucinają jej zasięgi, i uwierzcie jej, ona się na tym zna i wie co mówi. Wtedy pojęłam, jak potężna i zawiła jest ta dziedzina wiedzy, to są wiraże niedostępne dla zwykłych garkotłuków.
-
Kurcze, rozumiem że nie wszystkie wyjątkowe cechy osobnicze da się odzwierciedlić swoim awatarem na fejsbuczkach, ale tutaj widzę ewidentnie niewykorzystany potencjał tej opcji. Czasem aż się zaśmieję, jak ta rysunkowa postać mocno przypomina jej autora, ale tutaj wychodzi ewidentne zakrzywienie w postrzeganiu siebie. https://zapodaj.net/plik-ZvaIrlsxGA
-
Ja tam nie zazdroszczę, bo też mi niewiele w życiu brakowało. Ale takie stwierdzenie co niektórych może wkurzyć, bo bądźmy uczciwi - zapracowała, ale na fikcyjnym stanowisku w firmie ojca, ok?
-
Ale ja w swoim pierwszym komentarzu nie zacytowałam ciebie, tylko odniosłam się zarówno do twojego komentarza jak i tego o sali zabaw, gdzie autorka zwraca uwagę na to samo jak widać 10 innych osób tez nie uważa jej zachowania za jakieś dziwne, albo jak to ujęłaś "coś tu jest nie tak". I jeśli chodzi o moje dzieciństwo, napisałam o tym w jednym zdaniu i temat mnie uznałam za zakończony, to ty je przywołujesz w każdej kolejnej wypowiedzi Ogarnij się dziewczyno trochę, serio. Mnie nadawanie jedna przez drugą jak prowincjonalne przekupy nie kręci ani trochę, baw się sama.
-
Chryste, nieźle tam....
-
Niestety za dobrze znam ten typ osoby, która jest w stanie aż tak kogoś nie znosić, że automatycznie, bez większych sensownych argumentów projektuje na jego dzieci/rodzinę/przyjaciół domniemane negatywne cechy. W moim rozumieniu świata i ludzi to, że za kimś nie przepadam i uważam że źle robi, nie implikuje od razu, że wszystko co robi i wszystko w jego otoczeniu jest złe. Mała jest normalna, zachowuje się normalnie, ma swój charakter, tak jak ekstrawertyczne dziecko obok. Czasem nam się może "trafić" dzieciak o osobowości niekompatybilnej z naszą, ale wmawianie mu z tego powodu, że jest dziwne, ma problemy psychiczne, powinno być inne, trąci już totalnie toxic mamuśką, o której parę lat później będzie opowiadać na terapii. Oczywiście jeśli nie da sobie przez mamuśkę wmówić, że wg psychologów coś z nim nie tak i się nie zrazi. Nie mylić z dobrym wychowaniem, bo to nie jest kwestia wychowania. Nawet najpilniej wychowywane dziecko nie zmieni się z cichego samotnika w króla imprez. Nie widzę tu żadnego mojego schematu, a co dopiero narzucania go. Za to serdecznie cie zachęcam wyjść poza własny
-
Mam wrażenie, że jakbyś usłyszała że mała się śmieje, to natychmiast dorobiłabyś sobie teorię, że biedne dziecko zgłupiało przez matkę, która się śmieje do kamery. Sorry, ale jestem w stanie sobie wyobrazić już każdy twój negatywny komentarz pod jej adresem, tyle już ich tu było kompletnie z tyłka wziętych. Jak widać "dzieciństwo ma swoje prawa", tylko nie ma prawa wykraczać poza twoje schematy. Może i byłaś roześmianym rozgadanym towarzyskim dzieckiem, ale jakoś nie znalazło to chyba przełożenia na dorosłe życie, bardzo dużo masz w sobie negatywnej energii.
-
Bez przesady z tym osądem, że dziecko jest zbyt poważne, nie szczebiocze, "stare maleńkie". Nie ma w tym nic złego. U mnie w domu, w rodzinie, wszystko było w najlepszym porządku, a też byłam od dzieciństwa taką osobą. Swoje radości wyrażamy inaczej niż piskami i do dzisiaj mam alergię na osoby rozemocjonowane i hałaśliwe. Zawsze lubiłam siedzieć z dorosłymi i lubiłam jak ze mną rozmawiano poważnie, a nie jak z przygłupem. Do dzisiaj zresztą bardzo lubię takie dzieciaki i jak z nimi przebywam, to widzę jakąś ulgę, że w końcu ktoś je traktuje jak normalne myślące osoby. To nie znaczy, że one są smutne, skrzywione, straumatyzowane. Biegające, piszczące, szczebioczące i machające rękami dziecko naprawdę nie jest w niczym zdrowsze czy normalniejsze, po prostu jak każdy człowiek ma prawo mieć swoją osobowość;)
-
Nie takie rzeczy się robi, ale nie w przypadku osoby, która tak mocno nie ma do siebie dystansu i nie potrafi się z siebie śmiać. Np. historia ze świeczką nivea - karo stała się wręcz memem, staty poszły w górę, stała się popularna nawet w kręgach, które o niej wcześniej nie słyszały. Moim zdaniem śmieszna sytuacja, w ogóle nieszkodliwa wizerunkowo, wręcz przeciwnie, a ta obrażona bo ktoś się z niej śmieje, usuwa ślady zbrodni. A co dopiero wpaść na to, by zbudować sobie zasiegi czymś takim, co naprawdę godzi w wizerunek.
-
Mnie też, ale jest szansa że Aśka nie zabiera jej dla babcinej przyjemności, tylko robi to dla matki... kobita ma parę dni dla siebie, może sobie spać i odpoczywać do oporu
-
Chyba tam już wjechała depra. Tak mi się wydaje, że dotarliśmy do jakiegoś punktu krytycznego u bapki, teraz można się z tego albo porządnie odbić, albo spaść na samo dno. U bapki to o tyle trudniejsze, że ona żeby zrobić ze sobą coś naprawdę sensownego, niestety potrzebuje pomocy, sama sobie z tym nie da rady choćby bardzo chciała. Ale Magda, odpisywanie na maile, mizdrzenie się do kamery i paplanie o futerku z pepko to nie jest żadna z tych sensownych rzeczy, które Ci naprawia życie. Nie bez powodu większość influencerow kończy psychicznie źle, nawet jesli udaje im sie dlugo to ukrywac. To nie jest droga dla ciebie.
-
Myślę, że ją dręczą potworne wyrzuty sumienia, do czego doprowadziła swoje życie. 35letnia baba, która jedyne co robi, to nagra czasem tiktoka dla garstki dzieci o tym, z jakiego sklepu ma kurteczkę. Ona tym gadaniem o obowiązkach probuje samą siebie przekonać, że robi cokolwiek pożytecznego, nie innych. Innych od dawna ma gdzieś, teraz obchodzi ją tylko własny dobrostan, by jakoś sobie racjonalizować obecne życie, by trochę lepiej się z tym czuć. Tak samo to działa w drugą stronę: te dzieci i inne emisariuszki armii zbawienia przez pisanie komci "ślicznie Madziu, wspaniale sobie radzisz, podziwiam cię, pięknie pani wygląda" też nie chcą wcale jej dobra, tylko chcą się lepiej poczuć ze swoim dobrym serduszkiem.